Rozdział 3. Mały pokaz
Ж OSCAR Ж
Luca spiorunował mnie nieco bardziej trzeźwym spojrzeniem.
-Chciał prosto z mostu – odpowiedziałem poważnie i upiłem
łyk kawy.
Theo mrugał szybko oczami, otworzył usta chcąc coś
powiedzieć. Nie patrzył na mnie jak na skończonego debila, co było w sumie nie
na miejscu. Wiedziałem jak to zabrzmiało i spodziewałem się, że Theo wstanie,
grzecznie podziękuje za kawę, wyjdzie i zadzwoni po psychiatrę. A tym czasem to
ja zacząłem się nad tym zastanawiać.
Theo parsknął śmiechem. I to nie jakimś cichym wyrażającym
rozbawienie sytuacją, śmiał się tak głośno, że odnosiłem wrażenie, że przyjdzie
zaraz ktoś z obsługi by zwrócić nam uwagę.
Chłopak ledwo siedział, praktycznie przed upadkiem na
podłogę ochraniało go to, że po kilku minutach oparł czoło o stół i śmiech miał
nieco stłumiony.
Luca patrzył na niego jak na skończonego wariata, po czym
zaczął bawić się łyżeczką w swojej pustej już filiżance po kawie. Chrząknąłem
cicho.
W czasie gdy Theo próbował opanować głupawkę ja rozejrzałem
się po kawiarni. Zawsze ją lubiłem, ładnie wyglądała, nawet w zeszłym roku po
szkole lubiłem tu przychodzić poczytać przy jakimś ciastku czy kawie, z
perspektywy czasu stwierdzam, że chodzenie tutaj samemu nie było dobrym
pomysłem, nie mniej... potwory niespecjalnie zdają się lubić to miejsce także,
nie jest tragicznie.
Dzisiaj było jakoś mało osób. Jakiś chłopak naprzeciwko
naciągnął właśnie kaptur na głowę, wydawało mi się, że go znam ale przez kaptur
i dzielącą nas odległość nie byłem tego w stanie stwierdzić, widziałem jedynie
z lekka denerwujący, złośliwy uśmiech, więc natychmiast darowałem sobie
patrzenie się w jego stronę. Obok niego dosiadła się właśnie jakaś dziewczyna o
płomiennie rudych włosach, zdawała się z nim flirtować, ale chłopak nawet nie
patrzył w jej stronę.
Jakoś po prawej kilka stolików dalej siedziała jakaś para.
Dziewczyna o czerwono-pomarańczowych włosach, patrzyła się zawstydzonym
wzrokiem w podłogę, zaś chłopak o brązowych krótko, ściętych włosach, z
okularami na nosie, patrzył się na nią jak na bóstwo i mówił coś przyciszonym
głosem.
A tak po za nimi nie widziałem nikogo interesującego.
-Oscar… jesteś jednak zabawny – powiedział przyciszonym i
zmęczonym od śmiechu głosem.
Spojrzałem na Theo. Ocierał właśnie oczy i szczerzył zęby
jakbym powiedział mu dobry dowcip. Przyznaję, że wiedziałem, że mi nie uwierzy,
ale nie spodziewałem się śmiechu z jego strony.
-A mówiąc nie prosto z mostu – zacząłem – Twojemu życiu
zagraża niebezpieczeństwo. Jesteś synem boga lub bogini, tak samo jak ja czy
Luca. Powinieneś nauczyć się walczyć.
-Długo nad tym myśleliście? – Zaśmiał się słabo – Wiecie, ja
lubię żarty i w ogóle, ale… no sorry ale nie teraz.
-To nie są żarty – westchną Luca – Właściwie to jesteśmy
poważni.
-No bez jaj! – Theo upił łyk swojej kawy – Oscar, wolę jak
udajesz… jesteś kujonem. Nie żartuj, nie wychodzi ci to. Tobie Luca też.
-Dlatego, że to nie są żarty, Theo. Tamta kobieta…
-To pewnie jego koleżanka – wskazał na Lucę – On ma dziwnych
znajomych.
-Nie mam koleżanek wśród bogów – odpowiedział Luca bawiąc
się łyżeczką.
Theo strzelił minę pod tytułem „Żartujesz sobie ze mnie?”,
po czym rzucił mi jeszcze błagalne spojrzenie. Ja tylko pokręciłem głową i
odparłem:
-Rozumiem, że nam nie wierzysz – poprawiłem okulary – W
zasadzie to nie jest nic dziwnego. Ale musisz przyznać, że jakieś momenty w
twoim życiu niekoniecznie były normalne.
Theo wstał z miejsca i obrzucił nas wściekłym spojrzeniem.
-Jestem normalnym chłopakiem! –Otwartymi dłońmi walnął w
stolik – Mam normalne życie!
Skończcie z tym idiotycznym żartem!
Luca złapał Theo za rękaw. Wzrok niemal wszystkich osób był
skierowany w naszą stronę. Świetnie. Wspaniały sposób na nie zwracanie na siebie uwagi.
Dopiłem spokojnie kawę, podczas gdy Theo patrzył na mnie
spode łba.
-Theo – westchnąłem w końcu – zdaję sobie sprawę, że w
twoich oczach wychodzi to na mało wyszukany żart, jednakże… radziłbym ci
dokładnie przeanalizować ważne momenty w twoim życiu. Zobaczysz, że nie miałeś
aż tak normalnego życia.
Wstałem z miejsca położyłem pieniądze na stoliku po czym
pożegnawszy się tylko skinięciem głowy wyszedłem z kawiarni.
Znowu lało, więc otworzyłem parasol. Jesień to naprawdę
melancholijna pora roku. Kojarzona przede wszystkim z dbaniem o pamięć
zmarłych, stała się również symbolem smutku, przygnębienia. A szare ulice tylko
dodają pesymizmu.
Chyba trzeba być naprawdę wielkim optymistą aby nie mieć
chociaż jednego depresyjnego dnia.
-Yo, Oscar! – Usłyszałem jak drzwi kawiarni zamykają się z
lekkim trzaskiem.
Nie musiałem się odwracać.
Matt… nie mieszkał wcale tak blisko. Nie miałem pojęcia
czemu jest w tym miejscu. A nawet jeśli chciałoby mi się przeanalizować
dzisiejszy dzień i w końcu stwierdzić co mógłby tu robić to niespecjalnie mi
się chciało.
Stanął przede mną i wsadził dłonie w kieszenie. To był ten
facet w kapturze, do którego przykleiła się tamta dziewczyna. Wiedziałem, że
skądś go kojarzę! Ech… trzeba dorobić lepsze szkła do okularów.
-Cześć – odparłem obojętnym tonem – Co chcesz?
-Długo bawisz się w taką niańkę dla herosów? Co? Di Carlo? –
Zaśmiał się.
-Chodzą ze mną do szkoły… ba! Do klasy – spojrzałem na niego
znad okularów.
-Wiesz, że teraz jak zna prawdę, niespecjalnie będzie mógł
się odgonić od potworów? – Matt przetarł oko.
Kiwnąłem powoli głową.
Naturalnie, że zdawałem sobie sprawę z takiej kolei rzeczy,
ale… nie o to chodziło. Herosi nie mają teraz na karku tylko potworów:
-Miał boginię w ogródku.
-Jak słodko – Matt wyszczerzył kły – Zaprosiła go na
herbatkę? Zaproponowała podwieczorek?
-Chciała go zabić.
-Czyli jak zwykle – westchnął Matt z udawanym smutkiem –
Słuchaj Oscar niespecjalnie wydajecie się interesujący kiedy wiecznie was coś
atakuje. Ta rutyna jest cholernie nudna.
Zmrużyłem oczy.
-A co z tobą? – Spytałem
Matt spojrzał na mnie pytająco.
-Pytam czy ciebie nic nie atakuje? Nie jesteś całkiem
człowiekiem. Właściwie to patrząc na ciebie nie jesteś nim w ogóle.
-Jestem – wyszczerzył kły – W nieco mniejszym stopniu. Ale
jestem człowiekiem. Pachnę jak człowiek. Potwory mają mnie w dupie – zaśmiał
się gorzko.
-Czemu brzmisz jakbyś żałował? – Pokręciłem głową. Doskonale
wiedziałem czemu… Chciałem się tylko przekonać czy dobrze rozgryzłem tok jego
myślenia.
-Być może tak jest – wzruszył ramionami i spojrzał w niebo
pozwalając kroplom deszczu spadać swobodnie na jego twarz – Być może mi się
nudzi.
Zazdrości.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Matt… nie mam cierpliwości do… jak to nazwałeś, niańczenia
herosów. Jeśli chcesz możesz ich przekazać SPO – wzruszyłem z obojętnością
ramionami.
Śmiech Matt’a zdawał się rozbrzmiewać po całej ulicy.
Przenosić wraz z kroplami deszczu coraz dalej i dalej. To nie był normalny
śmiech. Nie był wesoły. Ten był pełen drwiny, sarkazmu, znudzenia całym
światem. Brzmiał jakby osoba go posiadająca była obłąkana… na dobrą sprawę tak
właśnie było.
-Oscar ja nie robię nic za darmo – przetarł lewe oko – Tamci
nie są interesujący. Obserwowałem ich. Zwyczajni, nudni herosi, od nudnych
bogów. Potrzebuję czegoś co mnie rozerwie… Kogoś bardziej interesującego i ty
wiesz o kim mówię.
Westchnąłem ciężko. Domyśliłem się o kim mówi. Wszyscy
ważniejsi herosi dostali teraz bzika na tym punkcie… i teraz wychodzi, że nie
tylko herosi.
-Nie mam pojęcia gdzie on
jest – odpowiedziałem.
Matt mrugnął do mnie i powiedział nieco przyciszonym tonem:
-Tak naprawdę każdy z was wie.
Zmarszczyłem czoło. Nie do końca wiedziałem o co dokładniej
chodziło Matt’owi… znaczy domyślałem się ale czy dokładnie mówił o tym?
-Tamta dwójka… - spojrzał w kierunku kawiarni – Ten mały nie
wie kim jest, prawda?
-Teraz już wie, jak już było mówione – poprawiłem okulary.
Matt pokiwał głową po czym warknął mi do ucha.
-Pobawię się w niańkę, Oscar. Zaopiekuję się nim.
-To nie jest taki dobry pomysł – wycedziłem – Szczególnie w
twoim wykonaniu, Matt.
Wyszczerzył w odpowiedzi kły, a ja poprawiłem raz jeszcze
okulary. Matt wydawał się być czymś naprawdę rozbawiony.
-Matt – westchnąłem ciężko – Zajmij się swoim życiem.
-Jasne. Właśnie to robię – zaśmiał się głośno – Mam
nadzieję, że masz przy sobie miecz.
Pokiwałem głową i mechanicznie rozejrzałem się dookoła, ale
nie było nikogo. Matt wzruszył ramionami po czym poprawił kaptur i wyszeptał:
-Poczekam na nich. Wracaj do swoich czterech ścian.
-Nie podoba mi się twoja dobroduszność. Ale masz rację –
zrobiłem kilka kroków w stronę ulicy – Na tym kończy się moje zadanie… jeśli
tak to nazwać.
-Ta… Cześć, Oscarku
– zaśmiał się głośno.
-… Hej – warknąłem i przeszedłem przez ulicę.
Ж Ж Ж
Zatrzymałem się przy jakiejś budce z napojami kupić wodę aby
popić tabletki na ból głowy. Pogodna ciągle była jaka była przez co moje
zdrowie wariowało jak cholera… z resztą nie było z nim jakoś specjalnie dobrze
ostatnio.
Nie wiem czemu przełykając proszki zastanowiłem się co z
innymi herosami. Z Jack’em, Percy’m i pozostałymi… Starałem się nie utrzymywać
z nimi kontaktu, robili wokół siebie niepotrzebne zamieszanie, a ja chyba
potrzebowałem najbardziej teraz spokoju. Być może przyczyniło się to do tego,
że stałem się jeszcze większym odszczepięcem od pozostałych ludzi czy herosów,
ale niespecjalnie miałem ochotę na przebywanie w czyimś towarzystwie. Nawet
zwykła szkoła była czymś przypominającym katorgę.
Ale to teraz nie miało znaczenia… Tylko kiedy odszedłem od
budki, coś z głośnym świstem przecięło powietrze koło mojego ucha, a ja w
ostatnim momencie dobyłem miecz (a dokładniej rzecz ujmując zmieniłem parasolkę
w broń)…
◊TOPAZ◊
Durny Percussus… Ja wjem, że jego charakter jest jaki jest i
po części to rozumiem, ale ja na drugi dzień chciałbym być w stanie używalności
do czegokolwiek, a z niezliczoną ilością siniaków, malinek, zadrapań, ugryzień,
boli mnie całe ciało.
Gdyby nie nasza… niech będzie kuźwa przeklęta… umowa już
dawno popadłbym chyba w czarną rozpacz. Percussus jest… zbyt nachalny,
agresywny, wkurzający…
Kociaku, znajdź
ładniejsze określenia.
Zignorowałem.
Wkurzający, wydaje mu się, że należę do niego i…
A tak nie jest,
kociaku?
A teraz nawet nie jestem w stanie temu zaprzeczyć. Ja chyba
te kilka miesięcy temu naprawdę byłem większym durniem niż jestem teraz.
Bez przesady kociaku.
Jest mi zimno.
Rozwaliłeś mi koszulę w środku jesieni. Wszystko mnie boli. A ty jeszcze nie
umiesz się zamknąć. Proszę zamknij się. Chciałbym mieć czas na inne problemy,
niż fakt, że nie umiem się teraz ruszyć.
Poczułem rozrywający ból głowy i po chwili Percusus siedział
na ziemi obok mnie. Spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem, a ja tylko musiałem
skłonić głową. Nienawidzę siebie za to, że w zamian za ochronę oddałem resztki
swojego własnego zdania. Jestem jak w bardzo ciasnej klatce z kolcami
skierowanymi w moim kierunku. Jeden ruch i mogę się nadziać. Naturalnie teraz
miałem ogromną ochotę zdzielić demona po tej jego zapchlonej gębie, wygarnąć mu
ostatnie miesiące, a przede wszystkim uciec jak najdalej od niego… tylko, że
tego zrobić nie jestem w stanie.
To jest tak jakby próbować nie myśleć. Przez jedną chwilę
„łał cisza”, ale zaraz, przecież właśnie pomyślałeś o tym, że nie myślisz. Z
Percussusem jest podobnie, przez chwilę jest „łał uwolniłem się”, a w drugiej
chwili zdaję sobie sprawę, że przez cały ten czas trzymał mnie za nadgarstek.
Demon zwijał się teraz ze śmiechu, a ja gapiłem się w
gwiazdy. Nigdy nie mieszkałem na wsi, właściwie to byłem w takim miejscu może
dwa razy… dziwna jest ta cisza. Przyzwyczaiłem się do szumu samochodów, do
świateł latarni ustawionych w niewielkiej odległości od siebie, do ludzi
gadających o wszystkim i o niczym, do grupek pijaków lub nastolatków po imprezach.
Ty była dziwna cisza. Niby nie całkiem cisza. Niby nic. Ale
to miejsce nie zdawało się krzyczeć w ciszy.
-Za dużo myślisz kociaku – Percussus przejechał pazurem po
moim policzku, zostawiając na nim krwawy ślad – Powinien wystarczyć ci fakt, że
jesteś bezpieczny i jesteś z daleka od dziewczyn robiących ci z mózgu sieczkę.
Nie uważasz?
Złożyłem ręce na swojej lodowatej już piersi i wycedziłem
przez zęby:
-Nigdy nie mówiłem, że chcę być znowu odludkiem.
-Pasowało ci tamto życie kociaku – objął mnie ramieniem i
zmusił abym oparł swoją głowę o jego ramię – Prawda? Znowu tylko ty i ja,
kociaku – szeptał mi do ucha – Tylko ty się liczysz, kociaku. A ja cię obronię
za wszelką cenę, kociaku.
-Tak… I rozumiem, że spalisz Exidium.
-Niewykluczone kociaku – zaczął bawić się moimi włosami –
Tkną cię… a zginął. Gonią cię, a zabiję przy nadarzającej się okazji. Spróbują
ci coś powiedzieć, a rozerwę ich języki na strzępy.
-Tam jest Jackson – zamknąłem oczy.
-Zginie – Percussus zaśmiał się głośno.
◊ ◊ ◊
Kiedy otworzyłem oczy było już jasno, byłem przykryty jakąś
bluzką, a po Percussusie nie było śladu… po za tym, że wiedziałem, że obecnie
przesiadywał w mojej głowie.
Nałożyłem to czym mnie przykrył po czym rozejrzałem się
dookoła. Byłem w polu… dosłownie, w nocy jakoś niespecjalnie przykładałem do
tego uwagę, teraz zaś byłem na dokładkę poraniony przez trawę… muszę naprawdę
śmiesznie wyglądać.
Percussus się nie odzywał więc pewnie spał, a ja nie miałem
zamiaru zostać tutaj dłużej niż konieczne. Musiałem być ciągle w ruchu… bo być
może ciężko w to uwierzyć, ale wkurwiony Ares, wkurwiona Atena, Exidium oraz
inni herosi, którzy wszyscy mają ochotę mnie zabić nie jest sprzyjającym
czynnikiem do odpoczynków.
Ledwo co byłem w stanie się poruszać, każdy krok sprawiał,
że moje ciało zdawało się stawać w płomieniach, ale po kilkuset krokach nie
potykałem się o własne nogi tak często i udawałem, że w miarę normalnie chodzę.
Percussus ciągle spał.
Zastanawiał mnie fakt czemu w takim miejscu nie ma potworów.
Czyżby fakt, że jest niewiele osób sprawiał, że potwory unikają tego miejsca? A
może trafiłem na miejsce w którym potwory nie lubią przebywać… Ale czy ja mam
takie szczęście? Prawdopodobnie po prostu właśnie z kilkadziesiąt za mną idzie.
A on ciągle spał.
Wieczne chowanie się za nim wcale nie jest czymś co
specjalnie lubię. Właściwie to tego nienawidzę. Chciałbym pokazać mu kiedyś, że
jestem silniejszy niż wyglądam. Umiem się bronić. Ale on tylko to swoje
„kociaku”, tym swoim przesłodzonym, a i tak zimnym jak lód głosem. Może mnie
bronić przed ludźmi… jako demon jest do tego stworzony, ale ja jestem w stanie
walczyć z czymś co prześladuje mnie od małego.
Kociaku… - przerwał tok moich myśli – Zamknij się.
Percussusie… - westchnąłem
– Śpij jak spałeś.
Demon tylko zachichotał, a ja rozejrzałem się. Dookoła mnie
były jakieś domki, jakiś sklep jeden i kompletnie nie zachęcający do wejścia do
niego.
Ludzie gapili się na mnie jak na przybłędę, którym
oczywiście byłem, ale musicie dobrze znać takie spojrzenie aby zrozumieć jak
bardzo mnie ono drażniło.
Percussusie… gapią się
na mnie – wycedziłem – Nie cierpię
tego.
Oh, kociaku… ja nic z
tym przecież nie robię.
Przestań.
Ale to zabawne jak
wszyscy…
Przestań powiedziałem!
Wzrok wszystkich nagle skupił się na ziemi, a ja odetchnąłem
z ulgą. Percussus tak lubi… lubi jak ludzie się na mnie gapią, jak oblepiają
mnie wzrokiem… ja tego nienawidzę… a on to kocha.
A tam od razu kocha,
kociaku – zaśmiał się głośno – Kocham
tylko ciebie… K-o-c-i-a-k-u…
Wiem, Percussus… Zdaję
sobie z tego sprawę i ci współczuję.
Percussus wybuchnął śmiechem, chciałem mu coś jeszcze
powiedzieć, żeby dobitnie go zamknąć, ale wtedy poczułem jak ktoś puka mnie w ramię.
Miałem ochotę bez odwrócenia się zdzielić tę osobę w pysk,
ale coś mi mówiło, że to nie będzie najlepszy pomysł, dlatego natychmiast się
odwróciłem.
Przede mną stała dziewczyna, o wielkim biuście… ale w
zasadzie nie powinienem gapić jej się najpierw na cycki, bo dopiero po chwili
zdałem sobie sprawę jak reszta wygląda przerażająco. Była blada, niemalże
przeźroczysta, jej twarz była lekko zasłaniana przez długie, krucze włosy, ale…
przerażały mnie jej oczy… całe czarne, nawet białka.
Uśmiechnęła się odsłaniając rząd ostrych zębów. Cofnąłem się
lekko, dotykając dłonią swojego amuletu. Miałem zamiar liczyć do trzech, aby
wyjąć miecz i zaatakować potwora ale…
Percussus się śmiał. Nigdy nie śmiał się kiedy byłem w
niebezpieczeństwie, a po chwili, ciągle się śmiejąc wykrzyknął:
Pride! Skończ udawać
dziewczynę! Ni w cholerę ci to nie pasuje, mój mały, mały braciszku.
-Skąd wiedziałeś – w mgnieniu oka zamiast dziewczyny pojawił
się chłopak, wyglądający na mojego rówieśnika – Że to ja, kundlu?
Obok mnie pojawił się Percussus.
-Jesteś chyba zbyt dumny,
żeby przyznać, że ta sztuczka ci drugi raz nie wyjdzie – zaśmiał się i zmrużył
oczy.
-Wiesz co Percussus? Wolę takie sztuczki niż ten
rozpierdziel co zrobiłeś ostatnio –Pride wzruszył ramionami i machnął kilka
razy ogonem… zaraz… ogonem! – Rozwalić dom herosów… - uśmiechnął się złośliwie
– Ja wiedziałem, że z tobą będą kłopoty.
-Pride… ja znam cię od kociaka – Percussus zaśmiał się
głośno – Z tobą z resztą też nie było lekko. Katastrofy lotnicze, co, Pride?
Westchnąłem ciężko. Ogarnąłem oczywiście, że ten cały Pride
jest kolejnym Fonosem… kolejny znajomy Percussusa… Czemu mam złe przeczucia?
-Śmiertelnicy śmiesznie spadają – powiedział rozmarzonym
głosem – Tak czy inaczej po co tutaj przylazłeś z kotem?
-Kotem? – Wycedziłem – Nazywam się Topaz i jestem…
-Kociakiem – przerwał mi Percussus – To jeszcze niedojrzałe
– wybuchnął śmiechem.
-Percussus mam dziewiętnaście lat.
-Matt ma dwadzieścia a zachowuje się jak pięciolatek.
Wzdrygnąłem się lekko.
-Po cholerę mi o nim przypominasz?!
-Wiesz kociaku…
-Jesteście już małżeństwem mam nadzieję – westchnął Pride –
Słuchajcie… to miejsce jest moje. Ludzie są moi. Zwierzęta są moje. Nawet ta
zasrana ziemia jest moja. Nie pisałem się na bękarta matki oraz kundla.
Percussus wybuchnął szalonym i lodowatym śmiechem, aż
zdawało się, że nawet wiatr przestał na chwilę wiać pod wpływem tego dźwięku.
-Przyszliśmy tylko do starego znajomego.
-Tak myślałem – Pride wyszczerzył rząd ostrych zębów –
Kochany… przywitaj się.
I wtedy zza Pride’a wyłonił się ktoś kogo kompletnie się nie
spodziewałem…
-Ogień daje światło. Zabija ciemność. Ale i tak zawsze
będzie ciemno. Ogień nie pomógł. Ogień tylko na chwilę ją powstrzymał. Będzie
ciemno. Nie chcę…
≈THEO≈
Nie rozumiem czemu gadałem z pierwszym lepszym zakapturzonym
facetem, który powitał mnie szerokim uśmiechem i powiedział, że jest piękna
pogoda. Padał deszcz… faktycznie piękna. Pewnie to diler, więc żyję na
krawędzi. Ale Luca nic nie mówił, z resztą co miał mówić… znowu był niespecjalnie
obecny.
Chłopak w kapturze przedstawił się jako Jupiter. Albo jest
maniakiem mitologii, albo ma podwyższone ego, z czego jedno nie wyklucza
drugiego. Nie miałem specjalnie nastroju na gadki z nieznajomymi, ale Luca
mówił, że mam w ogóle nie gadać z nikim to chciałem mu zrobić na złość… A co!
-Gadałeś z Oscarem – Jupiter uśmiechnął się odsłaniając
dziwnie zaostrzone kły… może to wampir? – Ten okularnik strasznie dużo
pierdoli, nie uważasz?
-Trochę bardzo – zaśmiałem się, a Jupiter rzucił mi jakieś
dziwne spojrzenie.
-Wiesz czym jest cyklop?
Zmrużyłem oczy. No kolejny… Ja wiem, że mitologia jest okej,
ale kurde to już było! Przecież już
wiadomo, że nie ma bogów, jest Bóg, nie ma mitologii jest Biblia!
-Wiem – odparłem jednakże – Takie cóś bez takiego czegoś z
takim czymś – wzruszyłem ramionami.
-A konkretniej z jednym okiem – Jupiter obrócił mnie w drugą
stronę – Nie zbyt przystojny co nie?
Nawet niecenzuralne słowa nie były w stanie opisać mojego
zaskoczenia…
Normalnie czułem się jakby ktoś uderzeniem dłoni rozwalił mi
grunt pod nogami, serce waliło mi jak młotem i po prostu jak ostatni kretyn
gapiłem się w górę.
Zaraz przede mną stał… jakiś obrzydliwy, olbrzym, z równie
obrzydliwym jednym okiem po środku brudnego czoła. Śmierdział gorzej niż
stadnina i ogólnie niespecjalnie mnie zachęcał do wyciągnięcie dłoni w jego
kierunku i przedstawienia się.
Luca zmrużył oczy i westchnął ciężko, zaczął bawić się swoją
torbą, przewieszoną przez ramię, zaś ten cały Jupiter poklepał mnie po ramieniu
i wycedził do ucha:
-Tak, to jest cyklop. Myśli wolniej niż większość osób w
twoim wieku, więc możesz nawet spróbować ograć go w szachy… o ile uda ci się go
zmusić do zagrania w coś tak „durnego” – zaśmiał się dosyć melodyjnym tonem i
zdjął kaptur.
Nie przyglądałem mu się jakoś specjalnie długo, wiecie ludzi
widuję na co dzień, a coś takiego… nie mniej mignęło mi przed oczami, że jego
włosy mają nienaturalny kolor.
Świetnie… może powinienem być bardziej religijny i zacząć
się modlić? Czemu by nie? To nie taki głupi pomysł! Jezu, a mogłem być
grzecznym, wierzącym chłopaczkiem, siedzieć teraz z babcią i czekać na mszę…
-Spokojnie – warknął Jupiter w kierunku Luci – Wiesz? Zrobię
wam mały pokaz!
Jupiter gwizdnął, a cyklop zwrócił swoje, ogromne,
obrzydliwe, brązowe oko w jego kierunku.
Jupiter wyciągnął z kieszeni nóż wielkości taska… albo tasak
przypominający nóż… w zasadzie czy to jest jakaś różnica? Właśnie gadałem z
chłopakiem, który gania po mieście z cholernym tasakiem! Czemu nie mam
normalnych znajomych?!
-Heeeeeeej olbrzymie! – Ryknął Jupiter machając tasakiem
jakby nigdy nic – Zatańczymy?
Czemu ja musiałem sobie to wyobrazić? Nieważne…
Tak czy inaczej Jupiter rzucił się w kierunku cyklopa,
tamten zamachnął się czymś w rodzaju ogromnej deski, z ostrymi i zardzewiałymi
gwoździami ale każde uderzenie Jupiter zgrabnie unikał. Właściwie to jego
wyczyny wyglądały jakby nic innego od dziecka nie robił, tylko unikał ataków
zmutowanych, przerośniętych ludków.
Zastanawiałem się czemu ludzie z kawiarni kompletnie nie
reagują, ale moje rozmyślania przerwało dosyć mocne łupnięcie plecami w drzewo…
no to dalej się już nie cofnę.
A Jupiter ciągle bawił się w kotka i myszkę, a ja nie miałem
pojęcia na czym skupić wzrok, gdyby moje nogi nie postanowiły nagle mieć
własnego zdania podejrzewam, że zwiewałbym już teraz najdalej jak to możliwe,
ale…
-Rety, potworze! – Luca krzycząc to z jakiegoś powodu nie
patrzył się na cyklopa a prosto na Jupitera – Rozwalicie ulice! Pomóc w tym?!
-Nie słyszałeś, że do tanga trzeba dwojga, synu Hypnosa?! –
Jupiter zaśmiał się i po raz pierwszy zaatakował bronią.
Przeciął skórę na kostce potwora. Cyklop chyba nawet tego
nie zauważył, ale zamiast krwi z jego rany wysypywało się coś w rodzaju
czarnego pyłu… Ja będę miał koszmary jednak…
W końcu gdy cyklop w wyniku rany potknął się i upadł na
jedno kolano Jupiter podskoczył i jednym solidnym uderzeniem poderżną potworowi
gardło… Chwilę później cyklop zniknął, a Jupiter otrzepywał się z czarnego
pyłu.
-Oklaski? – Ukłonił się jak na zakończenie seansu i schował
tasak – Rozumiem. Tak czy inaczej cyklopami nie musisz się specjalnie
przejmować – uśmiechnął się w jakiś dziwny sposób.
-Żartujesz? – Pokręciłem głową – Ja… Jasna cholera…
kompletnie nic… nic nie ogarniam!
Jupiter wzruszył ramionami i ponownie nałożył kaptur.
-W zasadzie jeśli taki pokaz ci nie starczył… jeśli ciągle
nie wierzysz własnym oczom… To ja nie chcę marnować swojego czasu.
-Wierzę w to co zauważyłem… ale kuźwa no… nie ogarniam!
Jupiter zaśmiał się i pochylił się nade mną po czym wycedził
mi do ucha:
-Na dzisiaj kończę pokaz. Ale popatrzę na twój dom, być może
nawet pierwsze wybite okno będzie moim wyczynem.
-Robisz sobie jaja mam nadzieję?
-Jak wolisz – zaśmiał się i poszedł jakby nigdy nic przed
siebie.
What the fuck?! Tylko to mi teraz przechodziło przez myśl…
What the fuck?!
≈ ≈ ≈
Rzucanie piłeczką w ścianę nie jest pasjonującą rozrywką i w
ogóle, ale moje myśli ganiały po głowie bardziej niż zwykle, a takie rzucanie w
ścianę pozwalało mi się skupić. Raz po raz przestawałem aby sprawdzić sms-y.
Vanessa postanowiła podać mi swój numer telefonu i teraz nie muszę ruszać dupy
aby włączyć komputer i po prostu wystukuję na telefonie.
Ona jest na serio dziwna. Jakby wiedziała, że stało się
dzisiaj coś dziwnego. Opowiedziałem jej, myśląc, że tym razem uzna mnie za
wariata. Ale nie… napisała, że rozumie i tyle. I to wcale nie wyglądało na
rozumiem z cyklu „Hahhahaha… jaki wariat”. Cholernie ją lubię, ale chyba powoli
mnie przeraża. Albo dzisiejsze wydarzenia jakoś mi za bardzo mącą w głowie.
Nie zdążyłem złapać piłki i potoczyła się gdzieś po
podłodze, walnąłem więc głową w poduszkę i westchnąłem ciężko.
Herosi.
Potwory.
Bogowie.
Jupiter.
Oscar.
Luca.
Kuźwa co tutaj się dzieje? Czy zawsze tak było? Nie! Czemu
nagle ktoś mi wmawia, że moje życie było inne od innych?! Było normalne! Jestem
normalnym nastolatkiem! Powinienem mieć normalne problemy! Jakim cudem w ciągu
dwóch dni nagle wszystko się zmieniło?!
Jestem herosem? To jakieś bzdury! Nie mógłbym być czymś co
nie powinno istnieć! To jest takie… bezsensu!
Mama wołała mnie na kolację, ale nie chciało mi się wstawać.
Jutro szkoła… tak to będzie problem mojego dnia! Nie to, że zaatakował mnie… no
dobra nie mnie… jednooki olbrzym! Szkoła to największy potwór i na tym
pozostańmy.
Telefon zaczął brzęczeć, wyświetlił numer który nie był
zapisany w kontaktach.
Powinienem odbierać? Znowu reklamy?
Ale odebrałem.
-Halo, halo? – Zacząłem powoli.
Usłyszałem w słuchawce damski śmiech i coś mocno trzasnęło
czyimś telefonem po czym nastąpił sygnał rozłączenia i w tym samym momencie
rozległ się dzwonek do drzwi…
Ψ PERCY Ψ
-Bum! Nie żyjesz! – Zaśmiał się Leo i dmuchnął w
niewidzialny pistolet zrobiony z dłoni.
Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się lekko do syna
Hefajstosa.
Leo wcale nie radził sobie źle w nowej sytuacji. Lubił
Exidium, ale przede wszystkim lubił Cassandrę. Jednakże nie dało się nie
zauważyć, że zachowanie Leona nabrało tej swoistej sztuczności, znowu chce
przekonać wszystkich, że jest okej, podczas gdy sam boryka się z przeciwnymi
myślami. Cały Leo.
-Co jest? – Wcisnąłem dłonie w kieszenie.
-Właśnie wracam od najseksowniejszej dziewczyny w tym
miejscu – wyszczerzył zęby – Jak było na zwiadzie?
Wzruszyłem ramionami.
-Nie mogę powiedzieć.
-Bogowie no ile można! – Leo pokręcił głową – Powinniśmy
współpracować a nie ukrywać wszystko i…
-To jest ważne dlatego nic ci nie mówię, Valdez – warknąłem.
-Okej, okej – zaśmiał się – Jak myślisz co będzie na obiad?
-Czemu pytasz się o to mnie?
-Miałeś ostatnio dyżur w kuchni – wyjaśnił.
Uderzyłem się dłonią w czoło i spojrzałem na Leo jak na
idiotę.
-To było pięć dni temu.
-Eee… Serio? Bogowie…
Leo ma dziwny zwyczaj gubienia się w czasie, ale co zrobić?
Westchnąłem ciężko.
-A jak idą prace? – Spytałem.
Leo zaśmiał się ciepło i wyjął z kieszeni telefon komórkowy.
Spojrzałem na niego niepewnie… Po cholerę mu komórka? I czemu akurat komórka? I
czemu jest włączona? Leo nie myśli chyba bardziej ode mnie.
-Wyłącz to! – Wycedziłem.
-Ależ nie – pokręcił głową – Majstruję właśnie jak ulepszyć
komórki by nie musieć ich wyłączyć – wyszczerzył zęby – Czaisz?
Zmrużyłem oczy.
-No wiesz… Robię takie czary by nas potwory nie były w
stanie wyśledzić.
Pokiwałem głową. Pomysł mi się podobał, nie każdy ma drachmy
przy sobie, albo nie ma dobrego miejsca na iryfon… jednakże ciągle nie podobał
mi się pomysł, że mimo wszystko jest to telefon.
-No wiesz… z bogami się nie skontaktujemy – Leo zaśmiał się
– Z resztą obecnie niespecjalnie mam na to ochotę, ale będzie nam łatwiej
skontaktować się między sobą.
-Ja jednak będę miał na wszelki wypadek przy sobie drachmy.
-Zacofaniec – Leo wystawił mi język i zaczął biec przed
siebie.
Ja westchnąłem tylko ciężko…
Nico pewnie nie był by zadowolony z tego co ukrywam przed
prawie całym Exidium…
***
Tak... zabijecie mnie i w ogóle... Cóż mam tylko na usprawiedliwienie to, że lud wali do mnie drzwiami i oknami ;-;
I jeszcze net mi się skończył i obecnie pasożytuję na służbowym mamy x"D
Dobra tak czy siak jak jeszcze czytacie to dziękuję i do usłyszenia
No witam, witam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po kolacji i Durararze, więc w ramach mojej spowiedzi po każdym odcinku...
Izaya podbija moje serce deptaniem telefonu tych pomalowanych lasek (ja wim, że to się jakoś nazywa, ale nie pamiętam, a nie chce mi się góglać), Kida dalej jest cudowny, Shizuś wejściem smoka też podbija moje serce, a Mikado mnie denerwuje xDDD. I fajne jest to anime. Jak skończe Cię czytać to biere się za następny odcinek :D
A teraz, let's go :)
"Theo mrugał szybko oczami, otworzył usta chcąc coś powiedzieć. " tradycyjny karpik XD
"A tym czasem to ja zacząłem się nad tym zastanawiać. " Przecież Oscar JEST psychiatrą.. w sumie psychologiem, ale psychiatrą też może być xD
"W czasie gdy Theo próbował opanować głupawkę ja rozejrzałem się po kawiarni. Zawsze ją lubiłem, ładnie wyglądała, nawet w zeszłym roku po szkole lubiłem tu przychodzić poczytać przy jakimś ciastku czy kawie" Takie to było z cyklu: Skoro nie dzieje się nicz ciekawego, koleś dławi się ze śmiechu, to powspominajmy o moich ulubionych kącikach do czytania. Swoją drogą okropnie się czyta w kawiarniach, próbowałam xD
"Obok niego dosiadła się właśnie jakaś dziewczyna o płomiennie rudych włosach, zdawała się z nim flirtować, ale chłopak nawet nie patrzył w jej stronę. " Na rudą nie patrzył? Na rudą to i ja bym się popaczała xD
"Dziewczyna o czerwono-pomarańczowych włosach, patrzyła się zawstydzonym wzrokiem w podłogę, zaś chłopak o brązowych krótko, ściętych włosach, z okularami na nosie, patrzył się na nią jak na bóstwo i mówił coś przyciszonym głosem." Nieudana randka? :D
"Powinieneś nauczyć się walczyć." Prawie jak początek RPGka XD
"-To pewnie jego koleżanka – wskazał na Lucę – On ma dziwnych znajomych." Luca widze ma już fajną łatkę przypiętą xD
"-Rozumiem, że nam nie wierzysz – poprawiłem okulary – W zasadzie to nie jest nic dziwnego. Ale musisz przyznać, że jakieś momenty w twoim życiu niekoniecznie były normalne. " Mieszkanie w bunkrze chociażby xD
"Wspaniały sposób na nie zwracanie na siebie uwagi. " Nico nie aprobuje xD. To znaczy on już nie żyje. A kutfa, no. Nie aprobowałby xD
"Wstałem z miejsca położyłem pieniądze na stoliku po czym pożegnawszy się tylko skinięciem głowy wyszedłem z kawiarni." No ładnie.. powiedział biednemu Theo, że coś mu się w niedalekiej przyszłości może nieciekawego przytrafić i poszeeedł... Grunt to przekazać info xD
"Chyba trzeba być naprawdę wielkim optymistą aby nie mieć chociaż jednego depresyjnego dnia. " Ostatnio nasunęła mi się taka refleksja, że nie ma optymistów. Optymizm to maska. Każdy w głębi duszy jest raczej pesymistą xD
"-Yo, Oscar! – Usłyszałem jak drzwi kawiarni zamykają się z lekkim trzaskiem. " Madafaka joł XD. Percussus dla syna, jak widzę, jest prawdziwym wzorem!
"To był ten facet w kapturze, do którego przykleiła się tamta dziewczyna." No to już wiemy czemu go ruda nie interesowała xD
"-Wiesz, że teraz jak zna prawdę, niespecjalnie będzie mógł się odgonić od potworów? – Matt przetarł oko. " Eeee, szczegół. Kto by się przejmował...
"-Miał boginię w ogródku." Zabrzmiało to tak, jakby ta bogini była jakimś krasnalem ogrodowym, czy coś xD
"-Jak słodko – Matt wyszczerzył kły – Zaprosiła go na herbatkę? Zaproponowała podwieczorek?
Usuń-Chciała go zabić" Też ciekawa opcja xD
"-Jestem – wyszczerzył kły – W nieco mniejszym stopniu. Ale jestem człowiekiem. Pachnę jak człowiek. Potwory mają mnie w dupie – zaśmiał się gorzko." Hahahah xD. Woń człowieka.. Old human.. jade na koniu... Nie no przepraszam, ogarnęła mnie głupawka xD
"-Oscar ja nie robię nic za darmo" Matt taka Sasha Grey xD
" Kogoś bardziej interesującego i ty wiesz o kim mówię. " Topazik? :D
"-Pobawię się w niańkę, Oscar. Zaopiekuję się nim." Jeeeeej, jakie to słodkie i kochane xD. Tyle że niania pokroju Matta na pewno nie stosowałaby się do "bezstresowego wychowania" XD
"Ale to teraz nie miało znaczenia… Tylko kiedy odszedłem od budki, coś z głośnym świstem przecięło powietrze koło mojego ucha, a ja w ostatnim momencie dobyłem miecz (a dokładniej rzecz ujmując zmieniłem parasolkę w broń)…" Ach no, ty zawsze w takim momencie przerywasz... A tak wgl. Naszło mnie takie... Bo, jak wiesz, dalej nie wybaczyłam Ci Nathanaila... Może da się jakoś zrobić żeby pojawił się jako duch/zombie/cokolwiek? Plose!
"Durny Percussus… Ja wjem, że jego charakter jest jaki jest i po części to rozumiem, ale ja na drugi dzień chciałbym być w stanie używalności do czegokolwiek, a z niezliczoną ilością siniaków, malinek, zadrapań, ugryzień, boli mnie całe ciało. " A malinki przeszkadzają najbardziej xDD. Percussus też się nie nudzi xD
"Kociaku, znajdź ładniejsze określenia. " Komplementy, proszę! XD
"Ja chyba te kilka miesięcy temu naprawdę byłem większym durniem niż jestem teraz." Temu też się nie da zaprzeczyć xD
"Bez przesady kociaku.
Jest mi zimno. Rozwaliłeś mi koszulę w środku jesieni. Wszystko mnie boli. A ty jeszcze nie umiesz się zamknąć. Proszę zamknij się. Chciałbym mieć czas na inne problemy, niż fakt, że nie umiem się teraz ruszyć." Tu takie moje głupie pytanie... To monolog Percussusa, czy dialog między nim a Topazem? Bo bez kolorków to tak trudno mi rozgraniczyć :<
"Nienawidzę siebie za to, że w zamian za ochronę oddałem resztki swojego własnego zdania." Przypomniała mi się piosenka. Ale zamiast wrzucac tu tekst, to puszczę linka: https://www.youtube.com/watch?v=0cbPAfPW5sQ . Ale tekst mi mocno pasuje xD
Usuń"Jestem jak w bardzo ciasnej klatce z kolcami skierowanymi w moim kierunku. Jeden ruch i mogę się nadziać. " Taka żelazna dziewica xD W sensie średniowieczna tortura.. (szlag, studia się skończyły, Sajdi, wakacje są, no :< Wybacz!)
"Naturalnie teraz miałem ogromną ochotę zdzielić demona po tej jego zapchlonej gębie, wygarnąć mu ostatnie miesiące, a przede wszystkim uciec jak najdalej od niego… tylko, że tego zrobić nie jestem w stanie. " To się nazywa być w ciemnej, głębokiej dupie...
"To jest tak jakby próbować nie myśleć. Przez jedną chwilę „łał cisza”, ale zaraz, przecież właśnie pomyślałeś o tym, że nie myślisz." Hahahah piznęłam XD. Najbardziej piznęłam z tego, że to takie z życia wzięte xDDD
"Ale to miejsce nie zdawało się krzyczeć w ciszy. " Oj Topaz filozuje ciągle.. Dziwne jest filozofowanie, kiedy masz świadomość, że Twoje myśli są przez kogoś monitorowane xD
"Powinien wystarczyć ci fakt, że jesteś bezpieczny i jesteś z daleka od dziewczyn robiących ci z mózgu sieczkę" Bo laski są takie fuj xD
"-Pasowało ci tamto życie kociaku – objął mnie ramieniem i zmusił abym oparł swoją głowę o jego ramię – Prawda? Znowu tylko ty i ja, kociaku – szeptał mi do ucha – Tylko ty się liczysz, kociaku. A ja cię obronię za wszelką cenę, kociaku." "Kociak" to stał się taki przecinek. U Jacka jest "pierdole to" u Percussusa "kociaku" XD. Poza tym zabrzmiało to jak jakas romantyczna randka przy świecach.. wyrwane z kontekstu mogło by znaczyć, że demon jest w ciul romantyczny, ale ja wieeem, co sie za tym kryje xD
"-Niewykluczone kociaku – zaczął bawić się moimi włosami – Tkną cię… a zginął. Gonią cię, a zabiję przy nadarzającej się okazji. Spróbują ci coś powiedzieć, a rozerwę ich języki na strzępy.
-Tam jest Jackson – zamknąłem oczy.
-Zginie – Percussus zaśmiał się głośno." Percussus, nie pierdol.. Jackson, jaki by nie był, to mój brat i masz go nie tykać, bo jak nie... to zginiesz xD. Poza tym chyba literówkę Ci odkryłam XD (Mój pierwszy raaaaaaaaaz xD. Mam nadzieje, że się nie obrazisz :D)
"Kiedy otworzyłem oczy było już jasno, byłem przykryty jakąś bluzką, a po Percussusie nie było śladu… po za tym, że wiedziałem, że obecnie przesiadywał w mojej głowie. " No i ta bluza.. jaki akt miłości xD
"Wieczne chowanie się za nim wcale nie jest czymś co specjalnie lubię. Właściwie to tego nienawidzę. Chciałbym pokazać mu kiedyś, że jestem silniejszy niż wyglądam. Umiem się bronić. " ta ta ta ta ta... Topaz, rili? Siebie sam oszukujesz xD
"Percussus tak lubi… lubi jak ludzie się na mnie gapią, jak oblepiają mnie wzrokiem… ja tego nienawidzę… a on to kocha. " Takie.. podziwiajcie mojego kociaka! Ale jak go ruszycie to zginiecie!
"Wiem, Percussus… Zdaję sobie z tego sprawę i ci współczuję. " Hahahaha XD. Powiedz mi, to ironia, prawda? XD
"Przede mną stała dziewczyna, o wielkim biuście…" Co tam.. zawsze to biust się rzuca pierw w oczy...
"ale w zasadzie nie powinienem gapić jej się najpierw na cycki, bo dopiero po chwili zdałem sobie sprawę jak reszta wygląda przerażająco. " No to tak.. usprawiedliwienie xD. Też bym się patrzyła na coś co mnie najmniej przeraza xD
"Pride! Skończ udawać dziewczynę! Ni w cholerę ci to nie pasuje, mój mały, mały braciszku. " SERIO? Demon? XD Zaskoczyłaś mnie xDDD. Tak btw czemu nie ma demonic? xD. I gdzie Vileeeeee?
Usuń"-Jesteś chyba zbyt dumny, żeby przyznać, że ta sztuczka ci drugi raz nie wyjdzie – zaśmiał się i zmrużył oczy." Znowu jakieś dziwne doświadczenia?
"-Pride… ja znam cię od kociaka" Tak mi przyszło na myśl, że Percussus przejmuje trochę typ "samotnej i niezależnej kobiety" XD
"-Kotem? – Wycedziłem – Nazywam się Topaz i jestem…
-Kociakiem" Hahahahah, pozbieraj, bo pierdolnęłam xDDD
"-Percussus mam dziewiętnaście lat.
-Matt ma dwadzieścia a zachowuje się jak pięciolatek.
Wzdrygnąłem się lekko.
-Po cholerę mi o nim przypominasz?!
-Wiesz kociaku…" Wiesz kociaku.. Matt to generalnie chyba mój syn... XD A tak btw, Topaz taka zazdrość xD
"-Jesteście już małżeństwem mam nadzieję" Teraz, w USa, to już w każdym stanie mogą xDDD
"-Ogień daje światło. Zabija ciemność. Ale i tak zawsze będzie ciemno. Ogień nie pomógł. Ogień tylko na chwilę ją powstrzymał. Będzie ciemno. Nie chcę…" SIBI? Sibi, Sibi, Sibi! *kręci się w kółko* Czyli to ten fonos, który go opętał, dobrze rozumiem? :D
"Nie rozumiem czemu gadałem z pierwszym lepszym zakapturzonym facetem, który powitał mnie szerokim uśmiechem i powiedział, że jest piękna pogoda." Widze, że Matt inteligentnie rozpoczął rozmowę xD
"Nie miałem specjalnie nastroju na gadki z nieznajomymi, ale Luca mówił, że mam w ogóle nie gadać z nikim to chciałem mu zrobić na złość… A co!" Jeeeezu, hahahaha XD Co tam xD. Prawie jak ta dziuńka, z Durarary, która chciała skoczyć z wysokości "na złość" Izayi XD
"-Wiesz czym jest cyklop?" Nie? To spójrz! Za rogiem stoi! Nie witaj się, tylko spierdalamy
"-Wiem – odparłem jednakże – Takie cóś bez takiego czegoś z takim czymś – wzruszyłem ramionami." Przeważnie moja odpowiedź, kiedy chce coś powiedzieć na ćwiczeniach, pierwsze zdanie powiem z sensem, a jak wykładowca każe mi rozwinąc myśl, to generalnie.. No bo to takie coś i tam tego z tym czymś robiło toto XD
"-A konkretniej z jednym okiem – Jupiter obrócił mnie w drugą stronę – Nie zbyt przystojny co nie?" Za te teksty Matt podnosi się u mnie w rankingu ulubionych postaci z Twojego opka.. Hm, chyba sobie taki napisze tak btw xD
"Zaraz przede mną stał… jakiś obrzydliwy, olbrzym, z równie obrzydliwym jednym okiem po środku brudnego czoła. " No mopwiłam! Mówiłam! (wiesz, że tamto pisałam bez świadomości, że cyklop się pojawi? czytam i komentuje na bieżąco XD)
Usuń"-Tak, to jest cyklop. Myśli wolniej niż większość osób w twoim wieku, więc możesz nawet spróbować ograć go w szachy… o ile uda ci się go zmusić do zagrania w coś tak „durnego” – zaśmiał się dosyć melodyjnym tonem i zdjął kaptur" Idealny opis xDD
"Jezu, a mogłem być grzecznym, wierzącym chłopaczkiem, siedzieć teraz z babcią i czekać na mszę… " Bogowie..o słyszycie i nie grzmicie xD
"-Heeeeeeej olbrzymie! – Ryknął Jupiter machając tasakiem jakby nigdy nic – Zatańczymy? " Znów piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=aWaJ0s0-E1o xDDD
"Czemu ja musiałem sobie to wyobrazić? Nieważne… " CZEMU JA TEŻ?! xDDD
"-Rety, potworze! – Luca krzycząc to z jakiegoś powodu nie patrzył się na cyklopa a prosto na Jupitera – Rozwalicie ulice! Pomóc w tym?!" Luca z buta wjeżdża! Jeeeej, jak go lubie! :D. Tak wgl to on całkiem żywotny jak na syna Hipnosa xD
"Rozumiem. Tak czy inaczej cyklopami nie musisz się specjalnie przejmować" podsumowanie tak bardzo Matt XD
"-Na dzisiaj kończę pokaz. Ale popatrzę na twój dom, być może nawet pierwsze wybite okno będzie moim wyczynem.
-Robisz sobie jaja mam nadzieję?" A koszt wstawienia nowego okna nie ejst mały... xD
"What the fuck?! Tylko to mi teraz przechodziło przez myśl… What the fuck?!" All day... all night.. What the fuck xDD Przepraszam, za te piosenki, serio xDDD Ostatnio brak weny na jakieś normalne i treściwe komentowanie.. Z resztą.. co ja się oszukuje, nigdy nie komentuje normalnie i treściwie xD
Dobra, kiep time
Okie, rak nakarmiony, wracam do czytania xD
"Rzucanie piłeczką w ścianę nie jest pasjonującą rozrywką i w ogóle, ale moje myśli ganiały po głowie bardziej niż zwykle, a takie rzucanie w ścianę pozwalało mi się skupić." Rzucanie piłeczką o ściane potrafi wkurwić sąsiadów. Potwierdzone info XD
" Vanessa postanowiła podać mi swój numer telefonu i teraz nie muszę ruszać dupy aby włączyć komputer i po prostu wystukuję na telefonie. " Jak chciał poderwać tą niunię, to cóś.. mało się stara xD
"Cholernie ją lubię, ale chyba powoli mnie przeraża. " A mnie bardzo zastanawia kim do cholery ta dziewucha jest xD Normalnie mam wrażenie, że to ktoś znajomy, choć moja intuicja trolla może zawodzić xD
"Szkoła to największy potwór i na tym pozostańmy. " A z tym się akurat zgadzam. Studia są fajniejsze xDD
"-Halo, halo? – Zacząłem powoli.
Usłyszałem w słuchawce damski śmiech i coś mocno trzasnęło czyimś telefonem po czym nastąpił sygnał rozłączenia i w tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi…" Prawie jak scena z Ringu xDDD
"-Bum! Nie żyjesz! – Zaśmiał się Leo i dmuchnął w niewidzialny pistolet zrobiony z dłoni." Leo jak zwykle taaaaaki zabawny xDDD
"Lubił Exidium, ale przede wszystkim lubił Cassandrę. " Taktaktaktak! Valdessandra is coming! <3 Chyba jedyny hetero parring, który mi się podoba xD. No wyłączając Lazel i Frazel XD
Usuń"Jednakże nie dało się nie zauważyć, że zachowanie Leona nabrało tej swoistej sztuczności, znowu chce przekonać wszystkich, że jest okej, podczas gdy sam boryka się z przeciwnymi myślami. Cały Leo. " A Percy taka dobra intuicja.. zadziwia mnie on u Ciebie xD
"-To jest ważne dlatego nic ci nie mówię, Valdez – warknąłem.
-Okej, okej – zaśmiał się – Jak myślisz co będzie na obiad?" Kurwa, rozjebało mnie to xD. Bo przecież są sprawy ważne i ważniejsze xDDD
"-To było pięć dni temu.
-Eee… Serio? Bogowie…" to poczucie czasu xDDD Zakochani czasu nie liczą xD
"Leo nie myśli chyba bardziej ode mnie. " Nie wiem jak to skomentować, haha xD Ale znów mnie rozjebało xD
"-Ależ nie – pokręcił głową – Majstruję właśnie jak ulepszyć komórki by nie musieć ich wyłączyć – wyszczerzył zęby – Czaisz?" Rili XDD. Chce oszukać magie? XD
"-Ja jednak będę miał na wszelki wypadek przy sobie drachmy.
-Zacofaniec – Leo wystawił mi język i zaczął biec przed siebie. " Percy taki dinozaur xDD
"Nico pewnie nie był by zadowolony z tego co ukrywam przed prawie całym Exidium… " Jezu! kurwa! Pierdole! Nienawidzę Cię za to zakończenie...
...
I tak Cię kocham.
Następny rozdział jak najszybciej proszęęęęęęę!
A ja no cóż, zostawiam Cię...
Formułkens na koniec: Weny, weny, weny, czasu, komentarzy, czytelników, wszystkiego, jak zwykle z resztą!<3
A witam witam x"DD
UsuńHahah x"D On ma fajne hobby co nie?
A Kida tak, Kida jest świetny x"D
Shizuś również x"D
A Mikado olewaj x"D
Ja wieem, że jest fajne xDDD Okej!
I tradycyjna ja na matmie xD
Ile to on ma zawodów, co nie? XD
Ja tam nie czytam w miejscach publicznych, ale pamiętam, że mój tata lubił tak czytać... z innej strony on czytał wszędzie i zawsze także... x"D No ale... ciii...
x"D No ale wiesz... Matt to Matt xDD
A być może x"DD
TAK! x"DD
No biedny, no ale co zrobisz? XD
Hahaha xD Wiesz może dla niego to norma xD
Hahahah... sorry not sorry
Bo to Oscar, Oscar nie ma humoru xDD
Oczywiście! Wiesz skoro Matt miał raz okazję ojca "spotkać" to stara się go naśladować... w końcu przez całe życie nie miał okazji xD
No dokładnie xD
No tak... wiem... no ale xD
Hahhahahahah x"DDDDDDD Padam...
A żebyś wedziała xDD
Yep xD
Oj dokładnie xDD
Nathanail jako zombie? Hahahahhaha... a może?
Topazowi szczególnie... ale Topazowi teraz wszystko przeszkadza z tego x"D No oczywiście...
Dokadnie xD
No cóż... xD
Mh... Pierwsze gada Percussus, później Topaz... wybacz x"D
Obczaję jak będę miała neta xD
Mh... No trochę jak żelazna dziewica... ale tylko trochę x"D
No dokładnie xD
Prawda? To smutne ;^;
Nawet nie tylko filozofanie... wszystkie myśli są monitorowane... to je dyskomfortowe xD
Dla Percussusa szczególnie xD
No tak, wiesz Percussus robi taki w sumie spam tym "kociaku" X"DD I ten... no na pewno Percussus nie może być romantyczny xD
I Ten why miałabym się obrazić? XD
Dokładnie x"DD
Ktoś musi xDD
Tak! Bo to je Percussus tego nie ogarniesz xDD
Yep xDD
Szczególnie chłopakom... chociaż laskom też.. tak biust pierwszy xDD
x"DDDD No tak xDD
No tak! xD A demonice są, Androkazje na przykład, po prostu Fonosy to męskie demony xD
Vile już był xD
No tak xD
Coś w tym jest xD
*zbiera* No już, już xDD
No dooookładnie xD
Niiii xDD
No tak! Dokładnie! A teraz zaiwaniają do urzędu i takie "chcę wziąć ślub" I takie... z kimś kto mieszka w mojej głowie! xD
Yeeep, Sibi x"D I nie, tamten Fonos co go opętał to był Noxium, a drugi raz już nikt nie będzie chciał opętać zużytego "naczynia"
No oczywiście xD
Doookładnie! xD A tamta niunia była w uj inteligentna xD
Doookładnie xDDDDDD
xD A to ja się cieszę xDDD I czekom w takim razie x"D
No ja wiem, wiem xD
x"D To dobrze
No właśnie! xD
To ja tak jak poprzednio obczaję jak będę miała net xD
Dokładnie xDD to ja się cieszę xD No wiesz nie każdy musi być AŻ tak przymulony x"D
Hahaha xDD No tak
Ano nie jest, ale czy Matt'a to obchodzi?
Nieprawda x"D Komentujesz właśnie świetnie xD
x"DDDDD
Ano też prawda, na szczęście Theo nie ma sąsiadów xDD
No bo to pierwsza miłość itd. xD
A zobaczsz, zobaczysz xDD
Ja jeszcze nie mam porównania x3
Ni oglądałam, ale kojarzę x"DD
No oczywiście!
x"DDD A to ja się cieszę xD
Hahahaha xD No bo Persiak w końcu dorosły jest ni?
No tak! Przecież bez jedzenia długo się nie pociągnie! xD
Hahhaha xD No tak!
x"DD To ja się polecam na przyszłość xD
Leo potrafi!
No tak xDD
Przepraszam ;^;
Hahah xD Dzięki
Postaram się xD
Dzięki za wenę i za wszystko inne ^^
Faktycznie... z tym Sibim i Noxiumem... kurwa, miałam zaćmę xDD
UsuńTak bardzo gubienie wątków :<
Elo! Komentujem! Co prawda ledwo żyjem, ale komentujem! xD
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty i co ty niby pierdolisz, że nudny? co? jak śmiesz tak kłamać?
"Chciał prosto z mostu – odpowiedziałem poważnie i upiłem łyk kawy." a ja już byłam pewna, że poprawi okulary xDDD
"Theo mrugał szybko oczami, otworzył usta chcąc coś powiedzieć." zapowietrzył się xDDD
"Wiedziałem jak to zabrzmiało i spodziewałem się, że Theo wstanie, grzecznie podziękuje za kawę, wyjdzie i zadzwoni po psychiatrę." teoretycznie... ciekawy pomysł xDD
" I to nie jakimś cichym wyrażającym rozbawienie sytuacją, śmiał się tak głośno, że odnosiłem wrażenie, że przyjdzie zaraz ktoś z obsługi by zwrócić nam uwagę." nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się to ze śmiechem Lighta z DN... xDDDDDDDDD
"Luca patrzył na niego jak na skończonego wariata, po czym zaczął bawić się łyżeczką w swojej pustej już filiżance po kawie." czyli nuda lvl pro xDDD
"Jakiś chłopak naprzeciwko naciągnął właśnie kaptur na głowę" haha, ledwo wejdą do kawiarni, a już jakiegoś dresa muszą wyczaić xDDD
"Oscar… jesteś jednak zabawny – powiedział przyciszonym i zmęczonym od śmiechu głosem." no a żebyś wiedział! Oscar był bardzo zabawny dopóki mu brat nie umarł ;-;
"Twojemu życiu zagraża niebezpieczeństwo. Jesteś synem boga lub bogini, tak samo jak ja czy Luca. Powinieneś nauczyć się walczyć." kurwa to było takie "Ktoś cię stalkuje. Umrzesz. Ale naucz się walczyć." xDDD
"To pewnie jego koleżanka – wskazał na Lucę – On ma dziwnych znajomych." czyli widzę Luca go już zapoznał z włoską mafią i kilkoma znajomymi alfonsami... bo ja ci mówię, Luca to zboczeniec! xDDD
"Theo wstał z miejsca i obrzucił nas wściekłym spojrzeniem." taki bulwers xD
"Jestem normalnym chłopakiem! –Otwartymi dłońmi walnął w stolik – Mam normalne życie!" ŁO KURWA! FENOMEN! O_o
"Dopiłem spokojnie kawę, podczas gdy Theo patrzył na mnie spode łba." kurwa... co z tym Oscarem jest nie tak... gdzie to jego poprawianie okularów ja się pytam?! xD
"Zobaczysz, że nie miałeś aż tak normalnego życia." czyli z cyklu "jak uświadomić ci, że jesteś pojebem" xD
"Znowu lało, więc otworzyłem parasol." parasole takie modne xDDD
"Chyba trzeba być naprawdę wielkim optymistą aby nie mieć chociaż jednego depresyjnego dnia." to tacy ludzie istnieją? xD
*cdn*
*cd*
Usuń"Yo, Oscar! – Usłyszałem jak drzwi kawiarni zamykają się z lekkim trzaskiem." no więc zgadnijmy, któż to taki... xDDD
"Wiesz, że teraz jak zna prawdę, niespecjalnie będzie mógł się odgonić od potworów? – Matt przetarł oko." oj tam, szczegół xD btw, stwierdziłam, że Matt się zachowuje jak młodszy Percussus xDDDD
"Miał boginię w ogródku." czemu to zabrzmiało tak, jakby gadał o szkodnikach na warzywach? XDDD
"Pytam czy ciebie nic nie atakuje? Nie jesteś całkiem człowiekiem. Właściwie to patrząc na ciebie nie jesteś nim w ogóle." ech... rasizm, rasizm, rasizm...
"To nie był normalny śmiech. Nie był wesoły. Ten był pełen drwiny, sarkazmu, znudzenia całym światem. Brzmiał jakby osoba go posiadająca była obłąkana… na dobrą sprawę tak właśnie było." i znowu Light z DN xDDD
"Teraz już wie, jak już było mówione – poprawiłem okulary." okulary poprawione, więc narrację Oscara uważam za pełną xDDD
"Pobawię się w niańkę, Oscar. Zaopiekuję się nim." no kurwa mać! ja też tak chcę! czemu to Theo musi mieć takie szczęście? nie fair ;-;
"Wyszczerzył w odpowiedzi kły, a ja poprawiłem raz jeszcze okulary." no teraz kurwa combo z tym poprawianiem okularów xDDD
"Pogodna ciągle była jaka była przez co moje zdrowie wariowało jak cholera… z resztą nie było z nim jakoś specjalnie dobrze ostatnio." mogem go przytulić? ;^;
"Z Jack’em, Percy’m i pozostałymi…" czyli przyjaźń z Jack'iem foreva! xDDD
"Tylko kiedy odszedłem od budki, coś z głośnym świstem przecięło powietrze koło mojego ucha, a ja w ostatnim momencie dobyłem miecz (a dokładniej rzecz ujmując zmieniłem parasolkę w broń)…" Oscar fighter! xDDD
"Kociaku, znajdź ładniejsze określenia." bo on się jak zwykle musi wtrącić xD
"Jestem jak w bardzo ciasnej klatce z kolcami skierowanymi w moim kierunku." te klatki (czy to były jakieś sarkofagi, nie pamiętam już) to się chyba nazywało żelaznymi dziewicami, co nie? xDDD
"Przez jedną chwilę „łał cisza”, ale zaraz, przecież właśnie pomyślałeś o tym, że nie myślisz." hahaha, skąd ja to znam? xD
"Nigdy nie mieszkałem na wsi, właściwie to byłem w takim miejscu może dwa razy… dziwna jest ta cisza." kurwa... jaka cisza ja się pytam do jasnej cholery? w nocy jest zawsze najgorzej, ciągle psy ujadają za oknem i nawet zasnąć nie można ;---;
"Powinien wystarczyć ci fakt, że jesteś bezpieczny i jesteś z daleka od dziewczyn robiących ci z mózgu sieczkę." całkowicie się zgadzam z Percussusem *^*
"Tak… I rozumiem, że spalisz Exidium." HELL YEAH! Topaz wreszcie mądrze gada ^^
"Byłem w polu… dosłownie, w nocy jakoś niespecjalnie przykładałem do tego uwagę, teraz zaś byłem na dokładkę poraniony przez trawę… muszę naprawdę śmiesznie wyglądać." przede wszystkim to powinien być mokry od rosy według wszelkich praw logiki xDDD
"bo być może ciężko w to uwierzyć, ale wkurwiony Ares, wkurwiona Atena, Exidium oraz inni herosi, którzy wszyscy mają ochotę mnie zabić nie jest sprzyjającym czynnikiem do odpoczynków." oj tam, YOLO xDDD
*cdn*
*cd*
Usuń"Ledwo co byłem w stanie się poruszać, każdy krok sprawiał, że moje ciało zdawało się stawać w płomieniach, ale po kilkuset krokach nie potykałem się o własne nogi tak często i udawałem, że w miarę normalnie chodzę." if ju noł łot aj min ( ͡° ͜ʖ ͡°)
"Percussus ciągle spał." bo najlepiej mieć wyjebane xD
"A on ciągle spał." no a co ten Topaz sobie myśli? sen jest ważny i już *^*
"Kociaku… - przerwał tok moich myśli – Zamknij się.
Percussusie… - westchnąłem – Śpij jak spałeś."
Topaz to nie umie zdecydować, czego chce... najpierw chce, żeby Percussus się obudził, a teraz znowu każe mu spać... na miejscu demona już bym się porządnie wkurwiła xD
"Dookoła mnie były jakieś domki, jakiś sklep jeden i kompletnie nie zachęcający do wejścia do niego.
Ludzie gapili się na mnie jak na przybłędę, którym oczywiście byłem, ale musicie dobrze znać takie spojrzenie aby zrozumieć jak bardzo mnie ono drażniło."
To się porobiło... Topaz chyba trafił do mnie na wieś... mam dosłownie identycznie jak w opisie... xDDD
"Percussus wybuchnął śmiechem, chciałem mu coś jeszcze powiedzieć, żeby dobitnie go zamknąć, ale wtedy poczułem jak ktoś puka mnie w ramię." ----> przepraszam, czy ma pan czas, by porozmawiać o Bogu i o wierze? xD
"Uśmiechnęła się odsłaniając rząd ostrych zębów. Cofnąłem się lekko, dotykając dłonią swojego amuletu. Miałem zamiar liczyć do trzech, aby wyjąć miecz i zaatakować potwora ale…" szkoda kurwa, że nie do tysiąca...
"Pride! Skończ udawać dziewczynę! Ni w cholerę ci to nie pasuje, mój mały, mały braciszku." a tutaj Percussus zachowuje się zupełnie jak Damon z PW wobec Stefano... to lakoniczne "braciszku" xDDD
"Westchnąłem ciężko. Ogarnąłem oczywiście, że ten cały Pride jest kolejnym Fonosem… kolejny znajomy Percussusa…" Percussus ma fajnych ziomków... kiedy Vile? xDDD
"Śmiertelnicy śmiesznie spadają – powiedział rozmarzonym głosem" Izaya? xD
"-Percussus mam dziewiętnaście lat.
-Matt ma dwadzieścia a zachowuje się jak pięciolatek."
ej ej ej... nie pozwalam Matt'a obrażać... nawet Percussusowi... nie pozwalam *^*
"Przyszliśmy tylko do starego znajomego." przyszli w odwiedziny, yay! xDD
"Ogień daje światło. Zabija ciemność. Ale i tak zawsze będzie ciemno. Ogień nie pomógł. Ogień tylko na chwilę ją powstrzymał. Będzie ciemno. Nie chcę…" cześć Sibi, nam również miło cię znów widzieć! xD
"Nie rozumiem czemu gadałem z pierwszym lepszym zakapturzonym facetem, który powitał mnie szerokim uśmiechem i powiedział, że jest piękna pogoda." kurwa... widać, że Matt to z Polski, bo jak nie wiadomo o czym gadać, to o pogodzie... xDDD
"Pewnie to diler, więc żyję na krawędzi." taki rebel! xD
*cdn*
*cd*
Usuń"Gadałeś z Oscarem – Jupiter uśmiechnął się odsłaniając dziwnie zaostrzone kły… może to wampir?" już chyba prędzej wilkołak xDDD
"Przecież już wiadomo, że nie ma bogów, jest Bóg, nie ma mitologii jest Biblia!" hahahahahahahahahahahahahaha... Theoś taki moher xDDDDDDD
"Wiem – odparłem jednakże – Takie cóś bez takiego czegoś z takim czymś – wzruszyłem ramionami." on powinien mieć 6 z poprawnego wypowiadania się xD
"Tak, to jest cyklop. Myśli wolniej niż większość osób w twoim wieku, więc możesz nawet spróbować ograć go w szachy…" Theoś grający w szachy z cyklopem... umarłam... xDDD
"Jezu, a mogłem być grzecznym, wierzącym chłopaczkiem, siedzieć teraz z babcią i czekać na mszę…" on serio chce wstąpić do moherów xDDD
"Właśnie gadałem z chłopakiem, który gania po mieście z cholernym tasakiem! Czemu nie mam normalnych znajomych?!" a co to znaczy "normalni znajomi"? xD
"Czemu ja musiałem sobie to wyobrazić? Nieważne…" hahahahaha, kurwa mać, uwielbiam tego gościa xDDDD
"Zastanawiałem się czemu ludzie z kawiarni kompletnie nie reagują" bo śmiertelnicy zawsze mają wyjebane xDDDD
"Nie słyszałeś, że do tanga trzeba dwojga, synu Hypnosa?!" i w tym momencie Luca poprosił Theosia do tańca... xDDD
"Ja… Jasna cholera… kompletnie nic… nic nie ogarniam!" to je kurwa jak moja klasa na fizyce zazwyczaj! xD
"Na dzisiaj kończę pokaz. Ale popatrzę na twój dom, być może nawet pierwsze wybite okno będzie moim wyczynem." hue hue... ma skojarzenia xD
"Rzucanie piłeczką w ścianę nie jest pasjonującą rozrywką i w ogóle, ale moje myśli ganiały po głowie bardziej niż zwykle, a takie rzucanie w ścianę pozwalało mi się skupić." zupełnie jak Nat na jakiś rozdział przed tym jak umarł ;-;
"Ale nie… napisała, że rozumie i tyle. I to wcale nie wyglądało na rozumiem z cyklu „Hahhahaha… jaki wariat”. Cholernie ją lubię, ale chyba powoli mnie przeraża." chyba mam podejrzenia co do tego, kim może być Vanessa... nieeeee... ;-----;
"Nie zdążyłem złapać piłki i potoczyła się gdzieś po podłodze, walnąłem więc głową w poduszkę i westchnąłem ciężko." bidny Theoś zmęczony... mogę go przytulić? ploooosę *^*
"To jest takie… bezsensu!" no nie róbmy z Theosia takiego emo xD
"Szkoła to największy potwór i na tym pozostańmy." zgadzam się, zgadzam się całkowicie, ale na szczęście są wakacje xDDD
"Usłyszałem w słuchawce damski śmiech i coś mocno trzasnęło czyimś telefonem po czym nastąpił sygnał rozłączenia i w tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi…" chcą go zgwałcić! ;^;
"Właśnie wracam od najseksowniejszej dziewczyny w tym miejscu" Lełon zarywa xDDD
Btw... skoro Nico dednął... a i Lełon i Persiak są wolni... tooo... no ten... do głowy mi przyszedł po prostu głupi parring xDDD
*cdn*
*cd*
Usuń"Leo ma dziwny zwyczaj gubienia się w czasie, ale co zrobić?" powrót do przyszłości normalnie xDDD
"Robię takie czary by nas potwory nie były w stanie wyśledzić." chwilę potem rozległy się krzyki w innej części Exidium xDDD
"Zacofaniec – Leo wystawił mi język i zaczął biec przed siebie." ale oni się fajnie droczą... xDDD
No i ten... rozdział jak już mówiłam zajebisty ^^
Podsumowanie:
Oscar wrócił do poprawiania okularów, więc powoli normalnieje.
Theo żyje na krawędzi i ogólnie niezły z niego buntownik, anarchia kurwa!
Już nie lubię tej Vanessy... ;-;
Sibi był na wsi, więc miał dżem ^^
Matt mówi "yo" częściej niż Percussus xD
No i ten... ja czekam na następny rozdział, w którym ma być narracja Stevena... bo tak kurwa xDDD
i ten... więcej Matt'a *O* (no sorry, moja ulubiona postać, więc logiczne, że chcę, żeby w opowiadaniu było go więcej *OOOO*)
Pozdrawiam, życzę weny, czasu, komów, wyświetleń, no i żeby cię lud przestał nawiedzać no i w ogóle... ;D
Fajne.
OdpowiedzUsuńfajowe.
Masz mi zmartwychwstac Nico.
Topaz żyje nadal czyli jest dobrze. Ale mógłby bardziej pocierpiec.
Oscar mnie dalej wkurza.
I to tyle
Hehe... dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńNa pewno wpadnę ^^
Po pierwsze zmartwychwstań Nica. Po drugie jak go jeszcze nie chcesz go ożywiać (Nica) to daj trochę więcej wzmianek o nim.
OdpowiedzUsuńChamska reklama http://magic-death-chb.blogspot.com/2015/07/one-shot-clarisse-x-chris.html
OdpowiedzUsuń