Rozdział
dedykuję Victorii
Di Angelo, nie wsadzaj mnie do Tartaru ;w;
Wiesz ja ogólnie nie zasługuję ;-; Ale tak czy inaczej, dziękuję Ci za to, że czytasz i komentujesz
Każdy [chyba] mój rozdział, a Twoje komentarze dodają mi weny :3
Jesteś boska, siostro!
Rozdział I Nowi herosi, nowe problemy.
~~Ψ PERCY Ψ~~
Wojna.
Krew. Mnóstwo krwi. Śmierć. Duchy. Tak mniej więcej w skrócie
przedstawiał się mój sen, z którego obudziłem się z krzykiem.
Zbudziłem tym samym Nica, który leżał wtulony w moją pierś.
-O
cholera! – Syknął – Która to godzina?!
Przesłałem
mu zrezygnowane spojrzenie, bo mi się tu śnił koszmar, a on pyta o
godzinę, ale odpowiedziałem:
-Siedemnasta,
skarbie. Jeszcze nie ma ciszy nocnej.
Ale
Nico wytrzeszczył tylko oczy i zaczął pośpiesznie się ubierać.
-Nico
– westchnąłem – gdzie się ty znowu wybierasz?
-Lauren
– powiedział tylko i zapiął pasek od spodni.
Opadłem
na poduszkę. No tak siostra najważniejsza. Jeszcze gdyby moja była
na obozie byłbym w stanie nie czuć się lekko… zazdrosny. Znaczy,
po prostu Nico i tak mało spędza ze mną czasu.
-Na
ognisku…? - Zacząłem.
-Jasne
– odparł pośpiesznie, pocałował mnie i wybiegł z domku.
Westchnąłem
ciężko. Przetarłem dłońmi twarz. Bogowie! Nawet jeśli pominę
kwestię Nica to i tak pozostają koszmary… te wszystkie zmarłe
osoby. Jasne… każdą z nich mogłem uratować. Fuego, Anvik, Sun…
i wszystkich innych. Może najlepiej byłoby się tym nie przejmować,
ale po prostu ciężko gdy ciągle się je widzi przed oczami. No i
jeszcze dawno nie miałem kontaktu z Jasmine.
-Hej
Per… Oł… - bez pukania wszedł Jason – sorry, myślałem, że
nie śpisz – Grace poczerwieniał na twarzy.
-Zaraz
pogadamy, tylko się ubiorę – przewróciłem prawie
niedostrzegalnie oczami i pozwoliłem aby Jason wyszedł z domku.
Zero
spokoju. Znaczy nie no, w sumie fajnie jest pogadać z przyjaciółmi…
na to też ostatnio miałem mało czasu, wszystko poświęcam na
próby umówienia się z Nico, znalezienia Nico, na sam na
sam z Nico. Uff… Tak, Nico na pierwszym miejscu! Nie,
żebym miał coś przeciwko, oczywiście.
Ubrałem
się pośpiesznie. Nawet nałożyłem na odwrót koszulę i wyszedłem
tylko w jednym klapku, ale zauważyłem to dopiero po fakcie.
Jason
skinął mi na powitanie głową.
-Co
jest? – Spytałem po podaniu mu dłoni.
Jason
uśmiechnął się nieznacznie, chwilę gapił się na mnie, po czym
westchnął ciężko i odparł:
-Właściwie
jest sporo spraw o których chciałbym z tobą porozmawiać – Jason
podrapał się w kark – Ale nie wiem czy wszystkie chciało by ci
się wysłuchiwać więc… Chodzi o to co mówił wczoraj na
śniadaniu Chejron. O tych umarłych, atakujących śmiertelników.
Czy Nico wie coś na ten temat?
-Sam
się możesz go o to zapytać – zaśmiałem się cicho.
Jason
poczerwieniał lekko. A może mi się tylko wydawało?
-Wolałem
porozmawiać z tobą. Nie to, że Nico w czymś mi przeszkadza! –
Dodał natychmiast.
Zamyśliłem
się.
-Nic
mi o tym nie wspominał – odparłem zgodnie z prawdą – Tak
szczerze mówiąc, to nawet na ten temat nie rozmawialiśmy.
Jason
przewrócił oczami.
-Nałożyłeś
na odwrót koszulę – zwrócił mi po chwili uwagę.
-Aaa…
no tak. Trochę się śpieszyłem – zaśmiałem się cicho – A co
tam w ogóle Jason?!
Syn
Jupitera wzruszył ramionami.
-Bywało
lepiej, bywało gorzej. Może być, Jackson – wyszczerzył zbyt
idealnie białe zęby.
W
ogóle Jason jest zbyt idealny. Zbyt idealnie opalony, ma zbyt
idealne niebieskie-burzowe oczy, zbyt idealny, nos, podbródek,
szyję, uszy, czoło, zbyt idealnie ostrzyżone włosy, zbyt idealne
umięśniony. Prawdę powiedziawszy on chyba raczej powinien urodzić
się bogiem idealności. Nie, żebym coś sugerował.
-To
podobnie jak u mnie – uderzyłem go lekko łokciem w bok – to
zaskakujące, jak bardzo jesteśmy podobni, w niektórych sprawach.
Nie, bracie?
Jason
zaśmiał się pod nosem i spuścił wzrok.
-Nawet
nie masz pojęcia w ilu. No dobra, co ja będę tak na ganku z tobą
gadał?! Może pójdziemy na pole truskawek.
-Mh…
Pić mi się chce tak prawdę powiedziawszy – zaśmiałem się
cicho.
Wtedy
Grace wyciągnął z plecaka puszkę coca-coli i odparł z lekkim
uśmiechem:
-Ja
stawiam.
Przewróciłem
oczami, no skoro tak…
~ Ψ Ψ Ψ Ψ~
-Yyy…
Nie? – Zaśmiałem się cicho.
Jason
uderzył się dłonią w czoło i wypił ostatni łyk swojej
coca-coli.
-Tak!
Jak najbardziej! Zrobisz to – położył się na plecach.
-Skoro
tak stawiasz sprawę, to traktuję to jako wyzwanie, Grace –
obruszyłem się lekko.
-To
jest wyzwanie, Jackson!
Bardzo
dziwne wyzwanie, jak mam być szczery.
-Nie!
Przesadzasz, Grace – wzdrygnąłem się.
-Nie,
to nie – wzruszył ramionami – Ale czy przeczytanie
jednej takiej mangi, jest aż tak głupim pomysłem?
-Stary!
To jest yaoi! – Wzdrygnąłem się raz jeszcze.
-No
jak tam chcesz, ja mam tego zapas – wyszczerzył zęby – dam
trochę Leo.
-O
tak! – Westchnąłem ciężko – Valdez będzie zachwycony.
Jason
wzruszył ramionami.
-Jakby
to była moja wina – Jason zerwał jedną truskawkę i zaczął
bacznie się jej przyglądać – Tak więc… nie podołałeś
wyzwaniu. Mh… A może dam kilka tych mang Nicowi?!
-Tylko
spróbuj – wycedziłem, chociaż ledwo powstrzymywałem się przed
śmiechem – a wylecisz z obozu nogami do przodu.
-A
czego ty się boisz? – Jason skubnął kawałek truskawki – Jack
też się wkurzył, delikatnie mówiąc, jak mu wciskałem Yaoi.
Myślisz, że Nico by to przeczytał? Proszę cię…
-Ty
jakoś to czytasz – wypomniałem mu.
Jason
oblał się lekkim rumieńcem.
-Miejscami
– zaśmiał się cicho – Po za tym mnie wypada, jestem fanem,
a nie, nazwijmy to, osobą która takie rzeczy stosuje na co dzień!
-Tak
sobie tłumacz, tak sobie tłumacz, zboczeńcu! – Zaśmiałem się
może trochę za głośno.
Jason
uniósł się na łokciu i zmierzył mnie szybkim spojrzeniem.
-Odwołaj
to, Jackson!
-Nigdy,
Grace! – Wystawiłem mu język.
-Bo
pójdę do Nica i dam mu te Yaoi – Jason pogroził mi palcem.
Opadłem
na ziemię i spojrzałem z rezygnacją w niebo.
-Dobra.
Sorry, Grace.
-No
i to rozumiem, Jackson – Jason przysunął się nieco bliżej –
Nie mówiłeś jak było kiedy wyjechałeś sam na sam z Nico za
granicę, gdzie pojechaliście?
Westchnąłem
ciężko. Znowu o to pyta.
-Grace,
proszę cię…. To moja i eee… Nica sprawa.
-Nie
– zaprzeczył szybko.
-Eee…
To co chcesz wiedzieć? – Spytałem zrezygnowanym tonem.
-No,
gdzie wyjechaliście? Co robiliście?
-Do
Włoch – odparłem – Moja mama też z nami pojechała, znaczy z
Paulem, oni tam wynajęli jakiś domek, a ja z Nico zamieszkaliśmy w
hotelu. A reszty naprawdę, Grace, nie musisz wiedzieć.
Jason
zaśmiał się, ale jakoś dziwnie, jakby był o coś zazdrosny. No
tak! Pewnie też by chciał chwilę odpocząć, ale nie! On ciągle
siedzi w CHB.
-Pewnie
było… miło – westchnął ciężko.
-Jeszcze
jak! – Zaśmiałem się na samo wspomnienie.
-Eee…
Jasne – Jason wstał na równe nogi – wiesz co? Przypomniałem
sobie, że miałem pójść do Leo. Cześć, Jackson.
-Um…
Hej.
Pfff…
No tak. Valdez. Dawno go nie widziałem, nie to, że specjalnie
tęsknię. O bogowie! Chamsko to zabrzmiało. Po prostu… niech on
nie myśli, że ja tego nie widzę… może Nico upiera się przy
tym, że Valdez jest tylko dobrym znajomym, ale widzę jak Valdez się
na niego patrzy! Więc jeśli nie chcę aby oni spędzali ze sobą za
dużo czasu, to jest spowodowane tylko tym, że nie
chcę aby coś lub ktoś zniszczył mój związek z
Nico. Nie chcę mieć powtórki z rozrywki sprzed ponad roku.
ΩNICOΩ
-Wiesz
co? Ja się tak z tobą nie bawię – Lauren złożyła ręce na
piersi – Powinieneś kiedyś i mnie zabrać do Włoch. Naprawdę!
-Kiedyś,
zdecydowanie kiedyś – uśmiechnąłem się lekko.
-Przy
okazji lubię jak dłużej jesteś z Percy’m… Uśmiechasz się!
-Wcale
nie! – Oburzyłem się lekko.
Lauren
przesłała mi spojrzenie pt. „Tak jasne”. Po czym powiedziała,
że przejdzie się do koleżanki i wyszła z domku. No jasne…
Często
Lauren nie ma ostatnio w domku, dlatego staram się z nią rozmawiać
kiedy tylko mogę, dopiero od niedawna w pełni przyzwyczaiłem się
do tego, że wracając do trzynastki powita mnie coś więcej niż
chłód ścian. Zamyśliłem się lekko. Ostatnio wszystko układa
się nazbyt idealnie. Nie, żebym narzekał, ale jestem uprzedzony,
że kiedy jest zbyt idealnie zaraz coś się spieprzy. Ot, takie moje
widzi-misie.
No
bo w sumie co tu się idealnie nie układa? Jestem z Percy’m.
Wyjechaliśmy razem za granicę. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż
trwa jedna doba. Obozowicze już nie gapią się na mnie z ukosa (no
chociaż zdarzają się wyjątki). Mam siostrę od Hadesa, z którą
nawet mi idzie się dogadać. Jack’a nie ma na obozie, więc nie ma
ryzyka, że nagle ktoś wkurzy mnie do granic możliwości.
Rozmawiałem ostatnio z Hazel.
No
może jednak są dwie rzeczy które nie idą najlepiej… Sprawa z
Sun’em i z tymi umarłymi. Z Sun’em jest problem taki, że on
jest dzieciakiem Tanatosa. Ostatecznie fakt, że nie potrafię wyczuć
go wśród żywych ma trzy warianty:
Pierwszy,
nie żyje.
Drugi,
jest na Alasce.
Trzeci,
jako syn Tanatosa, boga śmierci, po prostu ciężko wyczuć go wśród
żywych, przez aurę śmierci.
Tak
prawdę powiedziawszy nikomu o tym nie mówiłem, o tym trzecim w
sensie. Nie potrzebnie zrobił by się szum, skoro chłopak
najprawdopodobniej nie żyje… Oczywiście bym mu tego nie życzył,
ale trzeba spojrzeć racjonalnie. Chłopak po śmierci Anvika się
kompletnie załamał, zwiał do lasu i najprawdopodobniej natknął
się na jakieś potwory… No i… Ech… Dobra, nie lubiłem go,
fakt. Wydawał mi się nudnym, szarym i upierdliwym dzieciakiem, w
którym jedyną cechą odznaczającą go od innych był fakt, że
jest pierwszym znanym dzieckiem Tanatosa w tym stuleciu. Nadal tak
twierdzę.
Nawet
pomimo tego, że żal mi go było gdy zmarł Anvik… Nie wiem jakie
stosunki ich łączyły. Znajomi, przyjaciele… prawdę
powiedziawszy to bez różnicy, zachowanie Anvika było…
egoistyczne i tyle w temacie. Mógł on przynajmniej spróbować żyć
bez klątwy… nie! Bo po co?! Co z tego, że wiedział, że
przynajmniej jedna osoba się załamie po jego śmierci?! Lepiej
umrzeć! Najlepiej jeszcze na oczach połowy obozu, ze swoim jedynym
przyjacielem na czele! Jasne!
Nie
ma co… z Anvika też było niezłe ziółko.
No
i chyba tyle w temacie Sun’a i Anvika.
Ktoś
zaczął pukać do drzwi, dosyć głośno i impulsywnie więc
krzyknąłem, że otwarte i prawie w tym samym momencie do salony
wparował Leo. Usiadł w tempie błyskawicy obok mnie i zaczął
nerwowo pstrykać palcami… aż odsunąłem się lekko, na wszelki
wypadek jakby zaraz miał się podpalić.
-Cześć, Nic! –
Przywitał się na jednym wydechu – Słuchaj sprawa jest! Mega
sprawa!
-Mh…
Tylko z góry uprzedzam, nie robię nic co obejmuje zwierzęta i
dzieci – westchnąłem ciężko – I na bogów! Nazywam się
Nico nie Nic.
Leo
prychnął cicho jakby to w ogóle nie było istotne.
-Nieważne
– machnął dłonią. Kilka kosmyków jego włosów już płonęło
– Słuchaj bo…
I
w tym momencie otworzyły się drzwi i do salonu wszedł Percy. Przez
krótką chwilę nie zdawał sobie sprawy z tego, że mam gościa, na
moje nieszczęście szybko go spostrzegł. Czemu nieszczęście?
Percy zawsze robi się zbyt drażliwy kiedy Leo jest
chociaż o kilka metrów ode mnie. Ot, taka dziecinna zazdrość.
-Yyy…
- Leo poczerwieniał na twarzy po same uszy – Wiecie co? Ja chyba
zostawiłem żelazko włączone! Narka!
Wstał
na równe nogi, po czym nie czekając na odpowiedź, wyminął
Percy’ego i wybiegł z domku. No dobra, chociaż nie ukrywam, nie
musiał tego robić.
-Co on tu
robił? – Spytał Percy sztucznie obojętnym tonem.
-Sam
nie wiem, bo dopiero przyszedł – złożyłem ręce na piersi –
Wiesz… mógłbyś go nie terroryzować.
Percy
zaśmiał się pod nosem i oparł się o ścianę nieopodal drzwi.
-Ja
go nie terroryzuję – zaprzeczył – Ja co najwyżej przekazuje mu
co sądzę o waszej relacji.
-Jackson,
proszę – zaśmiałem się w duchu – Leo czasami przegina, fakt.
Ale proszę cię, nie rób z niego złego charakteru serialu
miłosnego!
Percy
przewrócił oczami i usiadł obok mnie.
-Nico?
– Zaczął powoli.
-Mh?
– Warknąłem, ciągle byłem lekko obrażony.
-Co
byś powiedział… na mały wypad w miasto jutro, po południu. Nikt
nie zauważy jak na chwilę się wymkniemy – puścił mi oczko.
No
oczywiście, że byłem za. Ale…
-Zgodzę
się. Ale pod warunkiem, że przestaniesz być tak chorobliwie
zazdrosny.
-Ja?!
Gdzie? Kiedy? Jak?
-Tak
ty. Chociażby tutaj. Przed chwilą. Normalnie, Jackson –
pocałowałem go delikatnie – Idiota.
Percy
złożył ręce na piersi.
-Nie jestem zazdrosny
– warknął – Ale obiecuję, że nigdy nie będę… więc?
-Więc
możemy, jeśli tak ci zależy – wzruszyłem ramionami. Nie to, że
oczywiście sam nie miałem ochoty na jakiś wypad.
-Chodź,
nie będziemy gnić w trzynastce – powiedział i zaciągnął mnie
na dwór.
~ Ω
Ω Ω Ω~
Szliśmy
przed siebie, Percy coś tam opowiadał obejmując mnie, a ja
łaskawie słuchałem. No i tak zleciała nam godzina, póki nie
trafiliśmy do pawilonu. Przy stole Aresa siedziała Vi, wyglądała
na mega znudzoną, bawiła się nożem wbijając go raz po raz w
stół.
-No!
– Westchnęła gdy zlokalizowała nas kątem jednego oka – Czy
już kurwa nikogo normalnego na tym obozie nie ma?!
-Normalnego…
w jakim sensie? – Westchnął Percy.
Vi
przesłała mu wściekłe spojrzenie.
-Te
Jebane Emo nawet nie raczy się, kurwa jego mać, odezwać –
wycedziła – A ten obóz schodzi na psy, najchętniej wam wszystkim
przywaliłabym w mordy! Niestety, Pan D. chociaż z początku zdawał
się, kurwa jego mać, neutralny co do tego pomysłu, przez Chejrona
zagroził zamienieniem mnie w pająka! Wiesz kurwa jak ja nienawidzę
pająków?!
-Eee…
Jasne – Percy podrapał się w kark.
-Jakie
kurwa jasne?! – Vi zerwała się z miejsca – Słuchaj mnie
uważnie, bo, kurwa, powtarzać nie będę! Jeśli chcesz coś
powiedzieć, najpierw to przemyśl, albo najlepiej nie odzywaj się w
ogóle, bo szkoda słuchać! – Miałem przez chwilę wrażenie, że
Vi uderzy Percy’ego – Nawiasem mówiąc jakiś satyr cię szukał,
a teraz wybacz, ale jestem kurwa mega zajętą osobą, narka.
I
odeszła. Zaś Percy strzelił naprawdę mało inteligentną minę.
-Póki
żyję jej nie zrozumiem – odparł – Podobnie jak Jack’a.
-Satyr
cię szukał – przewróciłem oczami – dałbym sobie rękę
uciąć, że widziałem ostatnio Grovera, może to on?
Percy
zamyślił się lekko.
-Może…
- westchnął – Nie obrazisz się jak…?
-Nie.
Spoko idź – wzruszyłem ramionami – Ja pójdę pogadać z
Chejronem w związku z tymi „zakłóceniami”.
Percy
pocałował mnie na pożegnanie i rozeszliśmy się w swoje strony.
~~ΨPERCYΨ~~
Znalezienie
Grovera wcale nie było takie ciężkie jak mi się z początku
zdawało. Siedział na polu truskawek i wygrywał na piszczałkach
jakąś melodię. Kiedy mnie postrzegł wręcz podskoczył do góry,
zabeczał cicho i podał mi dłoń. Dawno go nie widziałem. Bardzo
dawno, szczególnie, że on jest moim najlepszym kumplem.
-Percy
– zabeczał ponownie.
-Kopę
lat, Grover – zaśmiałem się głośno – Szukałeś mnie? Co
słychać?
Satyr
wzruszył ramionami.
-Jest
całkiem spoko – odparł – Po za paroma przygodami! Ale –
Grover ponownie zabeczał z czego wywnioskowałem, że jest nieco
zestresowany – Zanim do nich dojdę… Zerwałeś z Annabeth! Percy
za przeproszeniem, pogięło?
Pewnie
poczerwieniałem lekko, podrapałem się po karku i dopiero po chwili
odpowiedziałem:
-Nie,
po prostu… nie układało nam się już za dobrze. I może to
zabrzmieć nieco… dziwnie, ale nie żałuję.
Grover
zabeczał cicho.
-W
takim razie, nie będę wnikać – odparł – A jesteś teraz z
kimś? Obiło mi się coś o uszy i…
-Dłuższa
historia – teraz na sto poczerwieniałem – A zmieniając temat…
Co to za przygody? I czemu na trójząb Posejdona tyle cię na obozie
nie było?!
Minęło
trochę czasu nim Grover odpowiedział, a kiedy już to zrobił
często się jąkał, jakby bał się czegoś:
-Po
p-pierwsze byłem na ściśle tajnej misji, której
na razie nie mogę ci w-wyjawić… przepraszam – Grover
poczerwieniał na policzkach – P-po drugie wysłano mnie przed
wakacjami do ta-takiej szkoły. Wie-wiesz herosi.
Pokiwałem
głową. Spodziewałem się tego, że właśnie między innymi przez
to mojego kumpla tyle nie było.
-To
by… jest dwójka he-herosów – kontynuował – bracia.
-W
czym problem? – Spytałem, zaczynając się gubić czemu Grover
mówi to w taki sposób jakby oczekiwał kary.
Satyr
zabeczał.
-Z-zguuuubiłem
ich!
Dobra
teraz kompletnie straciłem wątek. Eee… znaczy jak można zgubić
dwójkę herosów?
-Jak?
– Wydukałem.
Grover
pociągnął nosem.
-Tooo
moja wi-wina! – Grover otarł szybko oczy – Kiedy nastał koniec
roku szkolnego, starałem się ich doprowadzić do o-obozu…
Opo-opowiedziałem im o herosach. Oczy-oczywiście mi nie uwierzyli –
Grover ponownie zabeczał – Ale zgodzili się na pokazanie im
o-obozu. Ale przed-przed szkołą zaatakowała nas Mantykora! I w
czasie u-ucieczki po prostu str-straciłem ich z oczu!
Grover
pokręcił ze smutkiem i z zażenowaniem głową. Biedny, stary
kozłonóg, prawie zawsze miał pecha jeśli chodzi o doprowadzanie
do obozu herosów, czego oczywiście w życiu bym nie powiedział mu
na głos.
-Yyy…
szukałeś ich? – Spytałem.
Grover
spojrzał na mnie ze smutkiem.
-Tak
– odparł – całe trzy tygodnie. Pan D. mnie zabije!
-Ej,
spokojnie. Pan D. ma gdzieś herosów, nie przejmie się tym zbytnio.
-Może…
może masz rację – Grover zerknął niespokojnie za siebie – Ale
mimo to… polubiłem ich.
-Na
pewno nic im nie jest – ale ze mnie kłamca – Pewnie trafią na
innego herosa, albo satyra.
Chyba
trochę uspokoiłem Grovera, bo przestał beczeć co trzy minuty i po
chwili pożegnał się i niechętnie udał się do Wielkiego Domu,
odprowadziłem go tam i przy okazji natrafiliśmy na Nica, który
przywitał się z satyrem tylko skinięciem głowy, ale najwyraźniej
Groverowi to wystarczyło.
Resztę
tego dnia spędziłem właściwie sam, bo Nico udał się do
trzynastki razem z Lauren mieli coś do obgadania. Ja próbowałem
połączyć się Iryfonem z Annabeth, Stevenem czy Jasmine…
niestety bezskutecznie co tylko pogrążyło mnie bardziej w
zamartwianiu się. Naprawdę chciałbym otrzymać od nich jakąś
wiadomość…
~Ψ Ψ Ψ Ψ~
Następny
dzień zapowiadał się o wiele lepiej. Na śniadaniu coś odbijało
dzieciakom Apolla i Afrodyty bo z od ich stołów po prostu na cały
obóz było słychać śmiech. Z kolei zaraz po śniadaniu była
szermierka, dzisiaj trenowałem młodszych herosów, wśród nich
najmłodszego chyba obecnie obozowicza, jest od Hermesa i po prostu
jego logika mnie rozbraja… Na przykład dzisiaj pytał mnie po co
są sztylety skoro miecze są większe, bardziej skuteczne i bardziej
ładne. Kiedy odpowiedziałem mu, że sztylety przydają się do
pokonania potworów czy innych taki z bliższej odległości
zaproponował, że byśmy od razu wszyscy przenieśli się na łuki.
Ot taka dziecięca logika.
Po
szermierce poszedłem wziąć prysznic, po czym chwilę spacerowałem
wzdłuż plaży i natknąłem się na Lauren… chwilę z nią
porozmawiałem, ale dziewczyna nie była zbyt rozmowna więc
postanowiłem, że nie ma co przekładać i razem z Nico wymknęliśmy
się z obozu.
~Ψ Ψ Ψ Ψ~
Nico
zdawał się po części liczyć, że nasza mała randka wniesie coś
nowego w związku z tymi umarłymi i ich nagłym buntem. Nawet
przyznał się, iż rozmawiał z Hadesem na ten temat, jednakże ten
wyparł się, że ten problem dotyczy jego samego.
-Jeśli
to wina herosa – powiedział mi Nico gdy tylko opuściliśmy
granice obozu – to na pewno nie jest to dziecko
Hadesa. Nie dotyczy to nawet samego Hadesa, to mnie
lekko niepokoi.
Wolałem
nic nie mówić, bo prawdę powiedziawszy nie wiedziałem co mam o
tym wszystkim myśleć.
Udałem
się z Nico najpierw na zwykły spacer, piliśmy jakieś schłodzone
napoje i żartowaliśmy…. A raczej ja żartowałem, Nico tylko raz
po raz uśmiechał się nieznacznie… on powinien częściej się
uśmiechać, naprawdę. Później kupiłem mu (tak dla żartów, na
dobrą sprawę, bo Nico zagroził mi śmiercią poprzez trafieniem do
Hadesu, jeśli cokolwiek mu kupię) breloczek z czaszką, na moje
szczęście Nico nic nie powiedział złego, jedynie podziękował i
pocałował mnie w policzek.
Następnie
udaliśmy się do takiej wielkiej, wielkiej fontanny w parku,
usiedliśmy obok niej, gdzie trochę dokuczałem synowi Hadesa,
wywołując nagle strumień wody, który przez pewien czas zmierzał
w jego stronę, po czym w ostatnim momencie zmieniałem jego kurs w
zupełnie drugą stronę… przyznam się nie raz nie dwa oberwałem
w głowę… Nico naprawdę nie lubi wody (pomijając te momenty
kiedy zapomina o tym, że jest w wodzie).
A
później… później weszliśmy do restauracji… ech… niech
tradycji stanie się zadość.
-Powiem
tak… jest… fajnie. Ale naprawdę nienawidzę kiedy gapi się na
nas tyle osób – warknął kiedy już zamówiliśmy coś do
jedzenia. Znaczy na dobrą sprawę ja zamówiłem, bo Nico z wielką
niechęcią zamówił normalną kanapkę i sok.
Rozejrzałem
się. No fakt, jakieś dziesięć osób gapiło się na nas z oczami
wielkimi jak spodki… wielkie halo!
Nico
lekko poczerwieniał i spuścił wzrok. Westchnąłem ciężko i
wstałem na chwilę.
-Tak,
tak… mnie też miło państwa widzieć, a teraz pokaz się już
skończył i czy mogę normalnie spędzić dzień ze
swoim chłopakiem?! Tak? Dziękuję – Usiadłem z
powrotem.
Większość
osób czerwonych na twarzy (nie mam pojęcia czemu) odwróciło
głowy, a Nico wybuchnął śmiechem, cichym bo cichym, ale zawsze…
-Jesteś…
najbardziej niemyślącym chłopakiem na tym świecie – odparł.
-Pff…
- Wzruszyłem ramionami – Przecież nie jesteśmy jakimś obrazem
na który wszyscy mają wybałuszać oczy, nie?
-No
niby tak… ale… to akurat mogłeś sobie darować,
w restauracji… naprawdę –Nico starał się zachować poważną
twarz, ale po kilku minutach wybuchnął głośnym śmiechem.
Nie
spodziewałem się kiedykolwiek usłyszeć go śmiejącego się tak…
szczerze. Słowo honoru, myślałem, że śnię!
-Dobrze
się czujesz? – Spytałem.
-Stanowczo
– Nico przetarł wierzchem dłoni oczy.
Później
starałem się nie zwracać na nas wielkiej uwagi ludzi którzy
wchodzili do tej restauracji i gapili się na mnie i na Nica jak
sroki w gnat. Serio, ludzie ja nie jestem czymś wyjątkowym! Nico
jest… owszem, ale i tak nie powinni się na nas gapić jakbyśmy
byli jakimiś anomaliami.
Nie
mniej spędziliśmy miło czas, na rozmowie… o nas, żeby nie było.
A po wszystkim poszliśmy gdzieś, sami nawet nie wiedzieliśmy gdzie
idziemy. Tak czy inaczej natknęliśmy się na kilku dziennikarzy i
kamerzystę, chcieliśmy ich wyminąć jednakże temat o jakim mówili
lekko nas… zaciekawił:
-Na
razie nieznane są okoliczności wypadku, niedaleko cmentarza –
mówiła blond prezenterka – Jeden świadek upiera się, że
widział… zjawy oraz trójkę osób, jedna z nich
była zakapturzona, zaś cała trójka prawie na pewno była
niepełnoletnia. Jednakże ze względu na pierwsze zeznania, świadek
jest obecnie pod obserwacją psychologów, najprawdopodobniej bycie
na ocznym świadkiem tak wielkiego i przerażającego wypadku, musiał
nieco odbić się na psychice obserwatora. Tym nie mniej policja
apeluje, aby ktokolwiek który w okolicach cmentarza widział trójkę
nastolatków, w wieku około piętnastu lat, skontaktował się z
policją. Jak twierdzi świadek, jeden z owych nastolatków był
ubrany cały na czarno, a na plecach miał prawdopodobnie atrapę
łuku, za nim biegła dwójka innych nastolatków a cechą jednego z
nich były czerwone włosy. Kilka osób spekuluje iż zamaskowany
nastolatek spowodował wypadek, poprzez swój wygląd, oraz atrapę
broni, a dwójka pozostałych po prostu go goniła w związku z tym
wydarzeniem. Będziemy informować was na bieżąco oraz przypominam,
iż to nie pierwszy wypadek tego typu w ostatnim czasie.
Tutaj
blond kobieta na chwilę urwała, zerknęła na cmentarz znajdujący
się za jej plecami. Wymieniłem szybkie spojrzenia z Nico, a kobieta
kontynuowała:
-W
zeszłym tygodniu w równie tajemniczych okolicznościach wymordowana
została cała pięcioosobowa rodzina. Zaniepokojeni hałasem
sąsiedzi wezwali policję, zaś w mieszkaniu znaleziono zmasakrowane
ciała piątki osób w tym dwójki dzieci, drzwi nie były wyważone,
a sąsiedzi ręczą iż nikt nie wchodził w ciągu kilku ostatnich
godzin, nieznajomy, do domu. Czyżby jednak te zjawy nie
były wymysłem przerażonej wypadkiem psychiki? Mówiła dla państwa
Suzanne Mabo.
Dopiero
kiedy skończyła wyminęliśmy ją.
-Czyli
to prawda – westchnął Nico – Umarli faktycznie atakują
śmiertelników.
-Ale
przecież to może być zbieg okoliczności! – Zauważyłem.
Nico
podrapał się po policzku.
-Nie.
Czuję tutaj zjawy.
-Jesteśmy
blisko cmentarza!
-Prawdopodobne…
Percy, ja wiem, że randka i tak dalej… ale… powinniśmy chyba
znaleźć tę trójkę osób. To mogły być potwory, herosi albo
przerażeni śmiertelnicy, żadna… powtarzam, żadna z tych opcji
nie jest najlepsza.
-Możemy
to połączyć randką – zaśmiałem się cicho – Wiesz…
my nigdy nie pakujemy się w kłopoty, one same do
nas legną.
Nico
pokiwał lekko głową.
Cóż…
można powiedzieć, że przeklinałem bogów, że akurat wtedy
musieliśmy natknąć się na tą blond kobietę z telewizji, bo
prawdę powiedziawszy liczyłem, że moja randka z Nico zakończy się
miłym akcentem, ale przynajmniej zanim całkiem pochłonął się w
poszukiwaniach przy cmentarzu zdążyłem go pocałować.
Nie
chciało mi się szukać tych nastolatków. To tylko
najprawdopodobniej trójka zwykłych śmiertelników…
najzwyklejszych przerażonych śmiertelników, lub kłócących się
o coś nastolatków. Niestety mój ukochany musiał widzieć
w tym coś więcej. Kocham go, diabelnie go kocham, ale czasami
chciałbym aby raz poszło po mojej myśli. Cóż… los herosa.
-Nico?
– Westchnąłem po chyba godzinie łażenia po cmentarzu – Wróćmy
do obozu, pójdziemy do mnie, do domku. Zbliża się wieczór i…
-Jackson
– Nico zmrużył oczy – Proszę cię. Przez cały dzisiejszy
wypad wydaje mi się, że ktoś za nami łazi naprawdę nie chcę
aby…
Objąłem
go od tyłu w pasie i lekko przycisnąłem do siebie.
-A
ja nie chcę być z drugą Annabeth – szepnąłem mu do ucha –
Nie pochłaniaj się za bardzo takimi sprawami.
Nico
zmarszczył czoło. Odwrócił się i pocałował w usta.
-No
dobra… Wróćmy do obozu, do trójki – ponownie złączył nasze
usta.
-Ja
pierdolę, bracie patrz! – Usłyszeliśmy obok.
Nico
praktycznie ode mnie odskoczył, a ja przeklinałem teraz w myślach
ile tylko wlezie… zawsze tak jest, zawsze…
Przed
nami stała dwójka chłopaków. Średniego wzrostu, obaj byli bledzi
jak trupy i wyglądali jakby cierpieli na anemię. Byli praktycznie
identyczni… praktycznie, bo jeden z nich miał czarne oczy, czarne
włosy i okulary, zaś drugi miał czerwone włosy (jakby ktoś wylał
mu na włosy krew), czerwone oczy (jakby ktoś mu tęczówki
pofarbował krwią) i nie miał okularów.
-A
ja ci powtarzam po raz setny – wycedził ten z czarnymi włosami
– nie przeklinaj, jak Boga kocham!
No
to znalezienie ich, o ile to są oni, uważam za wykonane.
-Śnisz,
Oscar, śnisz – wycedził ten w czerwonych włosach – Ej,
zgodzicie się na trójkącik?
Ten
w okularach schował twarz w dłoniach, z kolei ten czerwonowłosy
wybuchnął zimnym śmiechem.
-Nieważne
– westchnął – Wiecie może gdzie jest najbliższy autobus na
Long Island, albo coś co tam jedzie? Cholera obawiam się, że
kumpla zgubiliśmy po drodze!
Zgubili
kumpla, po drodze na Long Island?
-A
ten wasz kumpel nie nazywa się przypadkiem Grover Underwood? –
Spytałem.
-Dokładnie
– tym razem odparł Oscar, głos miał monotonny jakby miał zaraz
zacząć wykładać pseudo naukowy wykład – Znasz go?
-Owszem
– odparłem z lekkim uśmiechem – I chyba wybieramy się też do
Long Island, nie Nico?
-Ta…
Jackson – Nico bacznie przyglądał się temu z czerwonymi włosami.
~Ψ Ψ Ψ Ψ~
-Jak
się w ogóle nazywacie? – Spytałem kiedy wsiedliśmy od autobusu.
Chwila
ciszy, bo czerwono włosy był w trakcie demolowania jakiejś ulotki
feministycznej przyklejonej do szyby, po czym usiadł na barierce
przed siedzeniem, gdzie siedział Nico oraz ten chłopak w okularach.
-Ja
jestem Nathanail di Carlo, ale mówicie mi Nat, chyba, że jesteście
moim bratem, on ma zakaz, bo to… dziwnie brzmi w jego ustach. A mój
brat bliźniak? - Wskazał z lekkim niesmakiem na tego w
okularach – To Oscar, zgadnij jak ma na nazwisko? – Zaśmiał się
głośno.
Ogólnie
Nat budził ogromne zainteresowanie w autobusie… aż powoli
zacząłem żałować, że jestem w jego towarzystwie. Miał tatuaż,
na całej ręce… jakieś zygzaki. Oczy miał podkreślone kreską,
a długie czerwone włosy wcale nie poprawiały sytuacji, na dodatek
miał mnóstwo kolczyków w uszach i jeden kolczyk w nosie. Jak na
niego patrzyłem to jest całkiem, całkiem… ale… prawdę
powiedziawszy jakoś dziwnie się na mnie patrzy i mam ochotę go
udusić kiedy rzuca jeszcze dziwniejsze spojrzenia Nico. Z kolei jego
bliźniak… Oscar był zupełnie inny. Spokojny, wolał milczeć, w
ogóle ubrany był inaczej on miał koszule i czarne spodnie bez ani
jednej fałdy, z kolei Nat ubrany był w czerwoną koszulę z napisem
„Zabiję was wszystkich, przeżyją tylko najgorsi”, na to czarną
kamizelkę, z kolei czarne jeansy miał całe w dziurach, niekiedy
miał je zakryte jakąś łatą przedstawiającymi pentagramy.
Jednymi słowem? Przypominał mi wyjątkowo niesfornego buntownika,
którego z wielką nie chęcią przyjmują nawet w szkołach
rejonowych.
-Nathanail
– wycedził przez zęby Oscar – przestań zwracać na siebie
uwagę. Zejdź z tej poręczy.
-Bo
co?! – Nat ryknął na całe gardło, aż większość osób w
autobusie spojrzała prosto na niego – Ej! A wy dwaj jesteście
razem, co? – Wskazał na mnie i na Nica.
Po
dłuższym czasie postanowiłem potaknąć. Oscar ukrył z
zażenowaniem twarz zaś Nate… stanął na tej barierce i wybuchnął
śmiechem.
-Zajebiście!
Ale to potwierdza to moją cholerną teorię, nie Oscar?!
-Którą?
– Westchnął okularnik.
Nat
przewrócił oczami.
-No,
że zawsze…
-Nie
zaczynaj zdania od „no, że”… noże masz w szufladzie –
warknął Oscar.
-Spierdalaj. No,
że zawsze najlepsze partie są zajęte!
Nie
byłem pewien, czy mam się śmiać czy raczej płakać. Ten Nat jest
dziwny.
-Nathanail,
zamilcz. Później się będziesz ekscytował, zamilcz.
-Nie!
Przystojny jesteś – Zwrócił się do mnie – Masz ładne oczy.
Nico
chrząknął cicho i Nat, zwrócił się do niego:
-A
ty… ty słodki, przypominasz mi trochę takiego jednego aktora, co
prawda on był oskarżony o pedofilstwo… ale ty jesteś równie
przystojny.
-Ekchem…
- tym razem to ja odchrząknąłem – Możesz się od niego od
czepić?
-Jasne
– Nat wzruszył ramionami – Ej! Panie kierowco nam śpieszno
trochę, może pan przyśpieszyć?! – Ryknął na pół autobusu.
Oscar
jęknął z zażenowaniem, a ja dziękowałem bogom, że ten kierowca
jeszcze nie wywalił nas na zbity pysk z autobusu.
***
Więc
tak... Zgodnie z obietnicą jest pierwszy rozdział. Whoa... Trochę
za dużo dałam jak na pierwszy rozdział... ale... No nic, mam
nadzieję, że nie przysypiacie i w ogóle ;w;
Krótka
notka bo net słaby i nie wiem kiedy mi go w ogóle zabraknie.
Trzymajcie się!
O kurwa! (tak, wiem, nikt mnie o zawód nie pytał xD) Ale... jak zrobisz paarring Jason i Percy, to... no, lepiej, żebyś nie wiedziała ;P
OdpowiedzUsuńA ja byłam pewna, że wyjechali do Holandii *o*
Jason zbyt idealny... i przez to ma ode mnie wpierdol, bo go nie lubię. Bo tak xD
Vi wbijała nóż w stół... Oczywiście moja mądrość (to był sarkazm) kazała mi wrzasnąć na cały dom "To mahoń!"... głupie nawiązanie do Igrzysk Śmierci xD
To Leo umie prasować?! Załamałam się psychicznie, bo dla mnie obsługa żelazka jest zbyt skomplikowana xD
Co do tych hien cmentarnych... (tak ich nazwę, a co! XD) Zgaduję, że tą trzecią osobą był Sun -_- (sorry, ale go nie lubiłam xD)
Huehuehue... to Nat też ma odmienną orientację? Zgwałci kogoś? XD
No i nie ma to jak randki na cmentarzu ;D A liczyłam na +18... a tak poza tym to Percy taki śmiały... No i Nico się śmiał xD
Aha, no i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: JACK MA POWRÓCIĆ DO OPKA! I KONIEC! BO JAK NIE TO WYPATROSZĘ! XD
No i jaki za długi rozdział, liczę na to, że następne będą CO NAJMNIEJ takiej długości xD
No i krótki wyszedł komentarz, pewnie dużo błędów, ale na telefonie pisałam, więc... xD
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością ;D
Jercy zawsze spoko xDD
UsuńHolandia też spoko, ale Włochy również xDDD
Jason idealny, Jason jest zbyt idealny, ale ja go tam lubię xDDD
IŚ niestety nie czytałam, ale mam zamiar xD Ale ciiiiii... nikt o tym nie wie, okej?
Pfff... Leo umie wszystko co związane z maszynami *^*
Umieram! Z tymi hienami cmentarnymi, w sensie umieram xDDDD Zobaczymy czy dobrze zgadujesz.
U mnie większość ma, ale ciii... po prostu tak lubuję xDDD Mh... Nat może i kogoś zgwałci, a kto go tam wie? XDD
Ta... Miałam zrobić +18, ale się powstrzymałam i odłożyłam na później, huehuehue xDDD
Jack będzie, spokojnie, będzie za jakie dwa rozdziały, a w między czasie będzie wspominany xDD
Rozdziały od już jakiegoś czasu mają równe 14 stron, ale postaram się zrobić kiedyś (mam nadzieję, że to będzie ten z +18 xD) który będzie miał z 16 xDDD
Oj tam, oj tam xD
Dzięki za wenę i postaram się dodać jak najszybciej ^^
Jercy nie jest spoko xD
UsuńO Holandię mi chodziło, bo... no... kraj znany z niesamowitej tolerancji itd., itp... xDDD
Spoko, ja też dopiero niedawno trzecią część czytałam xD
Przepraszam, nie chciałam zabijać, te hieny jakoś tak same mi się na myśl nasunęły xD Zgaduję, że dobrze zgaduję xD
Docelowo tak ludzi męczyć, w końcu sama zacznę pisać +18 jak tak dalej pójdzie xDDD
No i dobrze, patroszenia nie będzie xD
No ja myślę... I żeby całe te 16 stron to było +18 (oczywiście Percico xD)
Dla mnie wszystko spoko tylko nie:
Usuń-Caleo
-Percabeth
-Jasper
-Jeyna (czy jak to tam)
-Perachel
-Octachel
-Franico
-Octercy
-Perleo
-Rachabeth
itd. itd. xDDD
Ciiiiii... Ciiii... Za dużo tej tolerancji by było w opku xD
Proszę, proszę xDDD Zobaczymy xD
Mh... Jak będziesz pisać +18, to może jeszcze trochę pomęczę xDD
Moje szczęście xDDD
Haha... Nie, nie dałabym rady, bo niektórych rzeczy nie potrafię normalnie opisać, bo to weny potrzebuję i w ogóle XDDD
Heh.. Jak dla mnie to Perachel jest całkiem całkiem (oczywiscie wolę Percico!)... tak w ogóle, to Perachel był pierwszym shippowanym przeze mnie parringiem xD Octachel też nawet nawet xD Z hetero parringów to ja uwielbiam Frazel, Thaluke, Gruniper i Tysellę *.* (w większości zwracam uwagę na poboczne parringi xD)
UsuńJa z tymi +18 to tak tylko żartowałam... nie umiałabym napisać czegoś takiego... po prostu... za trudny temat... xD
Wena zawsze się przydaje... xD Nawiasem mówiąc wzięłam się za rozdział piąty, ale idzie jak krew z nosa... xD Koncepcja jest, ale nie wiadomo, jak w słowach to ująć xD
Ja to shippowałam, przez jakiś tydzień xDDD
UsuńOctachel mnie drażni... nope, nope nope! Octavian albo 4ever alone, albo z chłopakiem xDD Ale nie Percy'm xDD Jason, Leo. Nico, Will... kogo jeszcze dusza zapragnie? Ale nie Percy ;w;
Frazel *_* Frazel jest jedynym parringiem hetero który toreluję i nawet lubię xDD
Pfff... Dla mnie ten temat jest mega trudny, ale... napisałam, Ty też dasz radę *-*
Taki tam żarcik na tle PJ "Jak krew z nosa" xDDD To weny życzę, weny! Apollo zamiast mi tu w głowie rymy układać, to dawaj tej dobrej kobiecie trochę wena *^*
Wetne się. Kocham cie Rose.. Ja też wżasnełam "To mahoń!"! A potem "To niedopuszczalne"! I wrzasnełam to o północy.. xD A dziś w szkole wypisałam sobie na całym ramieniu "KOSOGŁOS ŻYJE!!" .
UsuńI jeszcze jedna sprawa.
Leo nie umie prasować. ,-, Dlatego tak się denerwował.. xD
To ja już spadam śpiewać Hanging Tree.. xD
Huehue, fani mahoniu łączmy się... xD i też ciągle nucę The Hanging Tree xD
UsuńNo w sumie Octavian forever alone też jest spoko. Ale najlepiej z Jackiem XD
Co do sceny +18, to mam stracha, że rodzice odkryją, gdzie na kompie trzymam rozdziały... A poza tym, to ja jestem słabą psychicznie osobą, więc nie byłabym w stanie... bo zaraz mi do głowy coś głupiego przychodzi xD
Z tą "krwią z nosa" dopiero się zorientowałam, jak napisałaś... KO dopiero mam zamiar kupić, więc... ale dzięki spoilerom ewiem o prawie wszystkich ważniejszych akcjach xD
Dziękuję za wenę, rozdział wstawię może dzisiaj ;D No i żebyś wiedziała jak się śmiałam przy słowach "dobra kobieta" xD
Mahoń! Właśnie. Jest sprawa. GLosułki mie śledzą. Takie cztery biało czarne gołembie mniw obserwował przez dwie godziny.. ,-, Oj ja do takich scenek wcale nie mam głowy i na 99,99999 procent nigdy nie napisze..
UsuńMój sąsiad ma gołębie, więc wiem co to za uczucie jak człowieka śledzą *_* Trauma do końca życia...
UsuńJa też totalnie nie mam głowy do tego rodzaju opowiadań xD W ogóle nie mam głowy do pisania czegokolwiek xD (ale piszę, bo lubię męczyć ludzi moim biadoleniem xD)
To były głoskułki mówie ci! xD
UsuńNo dobrze.. To mnie Victoria Di Angelo namówiła do pisania.. I widać jak mi idzie...
No dobsze!
"I niech losa.. Zawsze NAM sprzyja!" xD
* Los kurwa! Los! Do dupy ta klawiatura... :/
Usuń"Wesołych Igrzysk Głodowych!" XD ja to bym chętnie przeczytała książkę, w której by było o drugim Ćwierćwieczu, czyli wtedy, kiedy wygrał Haymitch... Bo tak xD (swoją drogą to całkiem ciekawy pomysł na opka xD)
Usuń"To mahoń!" tp mnie zawsze powala.. I to z wesołymi głodowymi igrzyskami..
UsuńI wisz co? Ide pisać..
Niech wena zawsze ci sprzyja! ;D
UsuńNiech Wena zawsze NAM sprzyja!
UsuńDobra. Opisze wszystkie wesołe głodowe igrzyska.. XD Może nawet coś mi wyjdzie...
Wesołe Głodowe Igrzyska... jak to dziwnie brzmi, dopiero teraz to sobie uświadomiłam xD proponuję jeszcze świąteczne igrzyska... ludzie będą biegać po arenie poprzebierani za Santaklausy xD
UsuńZa co przebrani? xD Ale koncepcja dobra.. xD Na razie projektuje swoją suknie na igrzyska.. ;3
UsuńZa Santaklausy... spolszczona wersja ingliszowego "Santa Claus" czyli Święty Mikołaj xD
UsuńDobra.. XD Psychopatyczne dzieci jako santaklusy.. XD
UsuńPsychopatyczne dzieci zawsze spoko xD
UsuńP.S. Dodałam rozdział piąty jakby co ;D
KOLEJNE NOWE POSTACIE! :D
OdpowiedzUsuń*Teraz będę udawać, że uczę się imion*
" Nico chrząknął cicho i Nat, zwrócił się do niego:
-A ty… ty słodki, przypominasz mi trochę takiego jednego aktora, co prawda on był oskarżony o pedofilstwo… ale ty jesteś równie przystojny."
Okay XD
Przestańcie pisać z tym zasypianieeeemmm...
Gdybyśmy zasypiali to nie byłoby tego komentarza i wszystkich innych XD
Tak ogółem to rozdział genialny i no.. no nie wiem co mam napisać.
Ja sobie grzecznie poczekam na kolejny rozdział.. XD
I standardowo:
Życzę dużo weny, w uj dużo!
*Tak bardzo składne wypowiedzi tylko u TheShiry*
Oj imiona nie takie ciężkie xDDD Tylko zapamiętać, że Nat i Oscar xDDD
UsuńTo tak zwana szczerość xDDDD
Ciiii... piszemy tak z założenia się xDDDD
Cieszę się, że się podoba xDDD
Dzięki za wenę, zawsze się przydaje w każdej ilości xD
Takie CUDO jednym słowem. ;D
OdpowiedzUsuńI dedykacja dla mnie. ;***
Dziękować bardzo. ;D Może, aż tak bardzo nie będziesz cierpieć, ale trochę jednak musisz. ;DDD
Uśmiałam się przy tym rozdziale jak mało kiedy. ;***
Zgubić kumpla (satyra) w srodze na Long Island. ;D Serio dobre. ;D
Vi taka kochana. ;D Pomogłabym jej w tym pobiciu całego obozu (z małymi wyjątkami). ;D
Ten trzeci na cmentarzu to Sun co nie? Tak, to musi być on. ;*** Ale czy będzie teraz tym ''złym'' charakterem? W sumie ciekawie by było. ;)))
Nowi bohaterzy są zajefajni. ;D
Niby bracia, a tak się różnią. ;D
No i zgadzam się z Natem. ;** Najlepsze partie zawsze zajęte. ;)))
Jak sądzę kolejny homo, albo bi?
Percy taki terrorysta. ;D Zazdrosny terrorysta. ;D Jak można tak traktować Leosia?
Nico podobny do pedofila. Buhahaha. ;***
Jason też bi? ;) I like it. ;D Tylko niech nie rozbije Percico. ;*** Niech dobie znajdzie kogoś innego. ;))
Grover taki biedny. Aż chciałam go przytulic i pocieszyć. ;***
No i co więcej napisać? Nie wiem, b zapomniałam. ;D Po przeczytaniu większej części internet mi się odłączył i ponownie podłączył dopiero po jakichś 40 minutach. ;D Jak ja go kocham.
No i co Ty mi tu wyjeżdżasz z zasypianiem? To już serio przegięcie. ;))) Takie to super, zajebiste, boskie wręcz, a Ty, że nudy. ;***
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na nexta. ;)))
No i jeszcze raz dziękuję za dedyk. ;d Taki super rozdział z dedykacją dla mnie. ;))) Thank you very much. ;)))
Obiecałam dedykację, obiecałam xDD
UsuńNo dobrze, jak mniej to dobrze ;^;
Fajnie, że się uśmiałaś, bo taki rozdział miał właśnie być xDD
Wiesz, takie ostatnio moje zastanowienie... (a propo gubienia), że jakbym miała Orkan, nie? To on przecież wraca zawsze do kieszeni... Ja bym tam zgubiła w nim skuwkę xDDD
I oj tak, ja się dołączam do pomocy xD
Zobaczysz kim był ten trzeci ^^
Cieszę się, że przypadli Ci do gustu ^^
Oj... Bliźniacy potrafią być naprawdę, naprawdę różni (doświadczenie :') )
Homo, homo, homo, homo jest spoko xDD
To jest Percy, tego nie ogarniesz, musi ktoś męczyć Leo xD
Taa... Nico taki pedofil, no w końcu... przecież ma te kilkadziesiąt lat nie? XDD
To sekret, ale Ci go zdradzę, tak Jason jest bi xDDD Zobaczę co z nim jeszcze zrobię na razie razem z Leo będą się do Percico (a raczej do osób w tym parringu) dobierać xD
Znam to ;-; Net jest wkurzający, naprawdę ;;w;;
Pff... Ty też bez potrzeby piszesz takie rzeczy, kiedy to zbrodnia u Ciebie pisać, że można niby zasnąć ;o;
Dziękuję za wenę, również pozdrawiam i next postaram dodać się jak najszybciej ^^
I proszę bardzo :3
Sooooo realy sorry ale ja serio zasypiam.. (patrz godzina dodania komenta) To tak... Hue hue hue.. Sun skur.. Nie czekaj! To Anvik jest skurwielem. To Sun jest.. No... *taki zasób miłych nazw o pierwszej rano* ... No.. Przemyśle to... Sun robi burdel.. XD Vi.. Suko kochana.. Czy Vi była dziwką? Mniejsza..
OdpowiedzUsuńTo tak. Ja dałam Jasonowi yaoi.
Jason dał Percemu. To ja dam.. Nicko i Leusiowi..
No dalej.. *wraca do tekstu* Grower ty cipo nie ogarnięta.. To ja jestem [nie] ogarem stulecia... Na wieść o upiorach zrobiłam się głodna..
Leo.. Ty.. Ty.. Piździuchlo.. No well.. Dobra. Przybiegł popstrykał podpalił się wybiegł. To je Leo tego nie ogarniesz..
Percy terorysta.. Wow..
Ten no.. Nat? Net? Jedna krowa.. Gdzie można taką koszulke kupić?
No kocham gościa.. Jego brat tesz spoko..
I no, że.. No.. *mam!*
Percy-Nekrofil
Nicko-Pedofil
Anvik-Pedofil
Ten no.. Oskar? Oktawa-Pedofil
Jack-biedne dziecko wykorzystywane saksualnie
Jason-Yaoista..
Dobra.. To ja ide spać bo zgłodniałam jutro coś jaśniej napisze.. *nuci Haging Tree* To je -gwiazda- tego nie ogarniesz..
I prosze nie zapominaj że kwestia twoich tortur należy do mnie i do mojej żony.. A to ja mam wienksze problemy z odczuwaniem Empati i z Ekspresją.. ,-,
Usuńhahaha xDDD Nie dziwię się, ja tam wysiadłam jak zwykle o 22:45 więc takie *podziw*.
UsuńTaaa... Sun tworzy swój własny burdel kij z tym, że go jeszcze nie było XDDD
Um... Wiesz to trzeba by Vi spytać, ale nie wiem czy by odpowiedziała XDDD
I wszystko stało się jasne xD Jason jest Ci wdzięczny xDD
Oj tam, oj tam Grover stara się jak może o bycie nieogarniętym satyrem xD (i tak go lubię)
To fajno, że lubisz Nata i jego brata (C.H nie czuje kiedy rymuje ;w; Apollo odpierdziel się na razie ode mnie) ^^
U mnie przeważa pedofilia ciii xDDD
Wiem, za późno, ale dobranoc XDD
P.S Ale ja naprawdę nie zasłużyłam ;^; Swoją drogą co szykujesz z żoną dla wujka Ricka? ;0;
Spytam się. Spytam. To ja jestem nie ogarem roku! Kije są fajne.. A Vi była suką jusz pamientam.. XD XD CH jako rymujący pedofil. xD A dla wujcia Ricka taki czarny obsydianowy pałac ze służbą i diamentowymi żyrandolami..
UsuńKije są spoko, fakt xDD
UsuńJestem pedofilem :') Ja wiem...
Ale ma fajno, jemu zawsze na + 'w'
Bo to wujek Rick.. Go nie ogarniesz.. ,-,
UsuńI pytanie. To twój brat w końcu sprawdził co się stanie jak napoi kota sokiem z cytryny?
ALe wujek jest zajebisty, tak czy inaczej xD
UsuńSprawdzał, sprawdzał xD Kot rzuca się jak naćpany po całym domu i wydaje z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos, prawdopodobnie kaszel xDDD
XD To kiedy CD?
UsuńBidny ten wasz kot.. Fajny jest? xD
CD nwm może jakoś w weekend albo w piątek xD Zobaczę bo na razie ciągle nie chce mi się nawet Worda otworzyć :')
UsuńBidny, bidny ;w; A zajebisty jest xDDD
Eee... I mam wiadomość od Vi, że delikatne mówiąc jest na Cb obrażona i prześle Ci w najbliższym czasie wpierdol (znaczy przypierdoli CI, mentalnie xD) ;^; *bez urazy dla Ciebie, bo to nie ja xD*
Przekarz Vi że jest słodka. ;3
UsuńJa miałam kiedyś kota. I wypadł z 5 pientra.. ,-, Ale przeżył. Nic mu nawet się nie stało..
Okie xDDD
UsuńKoty spadają na cztery łapy, soooooł... xD Mój kot wlazł raz na chyba 15 metrowe drzewo... nie umiał zejść i trzeba było straż pożarną wzywać, ale była akcja! *^*
I co Vi na to? xD
UsuńTo mpja instruktorka w stadninie raz kota z drzewa ściągała przez 30 min (kot siedział na drzewie 2-3 dni). I jak go ściągneła kot od razu przestraszony wrócił na drzewo.. A moja inatruktorka stwierdziła że ma to w dupie i poszła.. XD
Powiedziała, że Ty chyba serio chcesz zginąć xDDD
Usuń;^; bidny kot ;^;
To jeszcze jej przekaż że terz ją kocham..
UsuńZszedł na nastempny dzień sam...
1. " Fuego, Anvik, Sun… i wszystkich innych." ty spadaj mi tu z Sun'em. John ważniejszy *^*
OdpowiedzUsuń2. "-Ja stawiam.
Przewróciłem oczami, no skoro tak… " Zostawię to bez komentarza :')
3. Nathanail tak zajebisty xD
4.Czy Nat i Oscar są synami tej tamtej bogini. Sama wiesz której?
5. Wspominałam, że Nat jest zajebisty?
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na kolejny rozdział XD
1. Wiesz... John był raczej negatywną postacią xDD
Usuń2. Taaa... xDDD
3. Cieszę się, że się podoba.
4. Milczem :x
5 xDDDD
Dzięki za wenę, również pozdrawiam ^^
1. Pffffff, kto by się tym przejmował?
Usuń2. :')
3. xDDD Tru
4. ;---; . I ty niby mi wszystko mówisz ;--;
5. xDD
Ja ładnie poprosze o scene 18+ parcabeth i niech okaże sie żevto afrodyta miszała w uczuciach perciego a on cały czas kocha anabeth a nico aię załamie i wtedy beadzir super
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!!!! To było by okropne ;--;
UsuńI oto kochani mamu okaz zawykłego szarego śmiertelnika o IQ ogórka kiszonego..
UsuńPowiem tak... Nie. Dziękuję.
UsuńTakie tru xDDDDD
UsuńWczepię się... Bo ja już tak mam xD
UsuńNiezły z ciebie chojrak anonimie... Dostajesz +50 do odwagi... Ale drobna rada: jak chcesz hejtować/trollować/negatywnie komentować, to przynajmniej bez literówek, bo się nieźle trzeba nagłowić, żeby to rozczytać ;P
A tak poza tym to chciałam tylko poprzeć wszystkie odpowiedzi na ten komentarz xD
Takie tru xDD
UsuńNie no jesteś moim bogiem, a twój blog nałogiem!!!!!
OdpowiedzUsuńCo rozdział to jest ciekawiej. Już się nie mogę doczekać nexta!
Liczę, że wena dopiszę i szybko coś wstawisz!
Pozdrawiam.
H.;)
>/////< Bez przesady, ale dzięki ^^
UsuńCieszę się, że Ci się podoba, a next postaram się dodać jeszcze dzisiaj ^^
Dzięki ^^ I również pozdrawiam :3
zawalisty rożdział
OdpowiedzUsuń