wtorek, 2 grudnia 2014

ROZDZIAŁ I


 Rozdział dedykuję 
Victorii Di Angelo, nie wsadzaj mnie do Tartaru ;w; 

Wiesz ja ogólnie nie zasługuję ;-; Ale tak czy inaczej, dziękuję Ci za to, że czytasz i komentujesz

Każdy [chyba] mój rozdział, a Twoje komentarze dodają mi weny :3

Jesteś boska, siostro! 

 

 

Rozdział I Nowi herosi, nowe problemy.  

 

~~Ψ PERCY Ψ~~



Wojna. Krew. Mnóstwo krwi. Śmierć. Duchy. Tak mniej więcej w skrócie przedstawiał się mój sen, z którego obudziłem się z krzykiem. Zbudziłem tym samym Nica, który leżał wtulony w moją pierś.

-O cholera! – Syknął – Która to godzina?!
Przesłałem mu zrezygnowane spojrzenie, bo mi się tu śnił koszmar, a on pyta o godzinę, ale odpowiedziałem:
-Siedemnasta, skarbie. Jeszcze nie ma ciszy nocnej.
Ale Nico wytrzeszczył tylko oczy i zaczął pośpiesznie się ubierać.
-Nico – westchnąłem – gdzie się ty znowu wybierasz?
-Lauren – powiedział tylko i zapiął pasek od spodni.
Opadłem na poduszkę. No tak siostra najważniejsza. Jeszcze gdyby moja była na obozie byłbym w stanie nie czuć się lekko… zazdrosny. Znaczy, po prostu Nico i tak mało spędza ze mną czasu.
-Na ognisku…? - Zacząłem.
-Jasne – odparł pośpiesznie, pocałował mnie i wybiegł z domku. 

Westchnąłem ciężko. Przetarłem dłońmi twarz. Bogowie! Nawet jeśli pominę kwestię Nica to i tak pozostają koszmary… te wszystkie zmarłe osoby. Jasne… każdą z nich mogłem uratować. Fuego, Anvik, Sun… i wszystkich innych. Może najlepiej byłoby się tym nie przejmować, ale po prostu ciężko gdy ciągle się je widzi przed oczami. No i jeszcze dawno nie miałem kontaktu z Jasmine. 

-Hej Per… Oł… - bez pukania wszedł Jason – sorry, myślałem, że nie śpisz – Grace poczerwieniał na twarzy.
-Zaraz pogadamy, tylko się ubiorę – przewróciłem prawie niedostrzegalnie oczami i pozwoliłem aby Jason wyszedł z domku.
Zero spokoju. Znaczy nie no, w sumie fajnie jest pogadać z przyjaciółmi… na to też ostatnio miałem mało czasu, wszystko poświęcam na próby umówienia się z Nico, znalezienia Nico, na sam na sam z Nico. Uff… Tak, Nico na pierwszym miejscu! Nie, żebym miał coś przeciwko, oczywiście.
Ubrałem się pośpiesznie. Nawet nałożyłem na odwrót koszulę i wyszedłem tylko w jednym klapku, ale zauważyłem to dopiero po fakcie.
Jason skinął mi na powitanie głową.
-Co jest? – Spytałem po podaniu mu dłoni.
Jason uśmiechnął się nieznacznie, chwilę gapił się na mnie, po czym westchnął ciężko i odparł:
-Właściwie jest sporo spraw o których chciałbym z tobą porozmawiać – Jason podrapał się w kark – Ale nie wiem czy wszystkie chciało by ci się wysłuchiwać więc… Chodzi o to co mówił wczoraj na śniadaniu Chejron. O tych umarłych, atakujących śmiertelników. Czy Nico wie coś na ten temat?
-Sam się możesz go o to zapytać – zaśmiałem się cicho.
Jason poczerwieniał lekko. A może mi się tylko wydawało?
 -Wolałem porozmawiać z tobą. Nie to, że Nico w czymś mi przeszkadza! – Dodał natychmiast.
Zamyśliłem się.
-Nic mi o tym nie wspominał – odparłem zgodnie z prawdą – Tak szczerze mówiąc, to nawet na ten temat nie rozmawialiśmy.
Jason przewrócił oczami.
-Nałożyłeś na odwrót koszulę – zwrócił mi po chwili uwagę.
-Aaa… no tak. Trochę się śpieszyłem – zaśmiałem się cicho – A co tam w ogóle Jason?!
Syn Jupitera wzruszył ramionami.
-Bywało lepiej, bywało gorzej. Może być, Jackson – wyszczerzył zbyt idealnie białe zęby.
W ogóle Jason jest zbyt idealny. Zbyt idealnie opalony, ma zbyt idealne niebieskie-burzowe oczy, zbyt idealny, nos, podbródek, szyję, uszy, czoło, zbyt idealnie ostrzyżone włosy, zbyt idealne umięśniony. Prawdę powiedziawszy on chyba raczej powinien urodzić się bogiem idealności. Nie, żebym coś sugerował.
-To podobnie jak u mnie – uderzyłem go lekko łokciem w bok – to zaskakujące, jak bardzo jesteśmy podobni, w niektórych sprawach. Nie, bracie?
Jason zaśmiał się pod nosem i spuścił wzrok.
-Nawet nie masz pojęcia w ilu. No dobra, co ja będę tak na ganku z tobą gadał?! Może pójdziemy na pole truskawek.
-Mh… Pić mi się chce tak prawdę powiedziawszy – zaśmiałem się cicho.
Wtedy Grace wyciągnął z plecaka puszkę coca-coli i odparł z lekkim uśmiechem:
-Ja stawiam.
Przewróciłem oczami, no skoro tak…

~ Ψ Ψ Ψ Ψ~

 

-Yyy… Nie? – Zaśmiałem się cicho.
Jason uderzył się dłonią w czoło i wypił ostatni łyk swojej coca-coli.
-Tak! Jak najbardziej! Zrobisz to – położył się na plecach.
-Skoro tak stawiasz sprawę, to traktuję to jako wyzwanie, Grace – obruszyłem się lekko.
-To jest wyzwanie, Jackson!
Bardzo dziwne wyzwanie, jak mam być szczery.
-Nie! Przesadzasz, Grace – wzdrygnąłem się.
-Nie, to nie – wzruszył ramionami – Ale czy przeczytanie jednej takiej mangi, jest aż tak głupim pomysłem?
-Stary! To jest yaoi! – Wzdrygnąłem się raz jeszcze.
-No jak tam chcesz, ja mam tego zapas – wyszczerzył zęby – dam trochę Leo.
-O tak! – Westchnąłem ciężko – Valdez będzie zachwycony.
Jason wzruszył ramionami.
-Jakby to była moja wina – Jason zerwał jedną truskawkę i zaczął bacznie się jej przyglądać – Tak więc… nie podołałeś wyzwaniu. Mh… A może dam kilka tych mang Nicowi?!
-Tylko spróbuj – wycedziłem, chociaż ledwo powstrzymywałem się przed śmiechem – a wylecisz z obozu nogami do przodu.
-A czego ty się boisz? – Jason skubnął kawałek truskawki – Jack też się wkurzył, delikatnie mówiąc, jak mu wciskałem Yaoi. Myślisz, że Nico by to przeczytał? Proszę cię…
-Ty jakoś to czytasz – wypomniałem mu.
Jason oblał się lekkim rumieńcem.
-Miejscami – zaśmiał się cicho – Po za tym mnie wypada, jestem fanem, a nie, nazwijmy to, osobą która takie rzeczy stosuje na co dzień!
-Tak sobie tłumacz, tak sobie tłumacz, zboczeńcu! – Zaśmiałem się może trochę za głośno.
Jason uniósł się na łokciu i zmierzył mnie szybkim spojrzeniem.
-Odwołaj to, Jackson!
-Nigdy, Grace! – Wystawiłem mu język.
-Bo pójdę do Nica i dam mu te Yaoi – Jason pogroził mi palcem.
Opadłem na ziemię i spojrzałem z rezygnacją w niebo.
-Dobra. Sorry, Grace.
-No i to rozumiem, Jackson – Jason przysunął się nieco bliżej – Nie mówiłeś jak było kiedy wyjechałeś sam na sam z Nico za granicę, gdzie pojechaliście?
Westchnąłem ciężko. Znowu o to pyta.
-Grace, proszę cię…. To moja i eee… Nica sprawa.
-Nie – zaprzeczył szybko.
-Eee… To co chcesz wiedzieć? – Spytałem zrezygnowanym tonem.
-No, gdzie wyjechaliście?  Co robiliście?
-Do Włoch – odparłem – Moja mama też z nami pojechała, znaczy z Paulem, oni tam wynajęli jakiś domek, a ja z Nico zamieszkaliśmy w hotelu. A reszty naprawdę, Grace, nie musisz wiedzieć.
Jason zaśmiał się, ale jakoś dziwnie, jakby był o coś zazdrosny. No tak! Pewnie też by chciał chwilę odpocząć, ale nie! On ciągle siedzi w CHB.
-Pewnie było… miło – westchnął ciężko.
-Jeszcze jak! – Zaśmiałem się na samo wspomnienie.
-Eee… Jasne – Jason wstał na równe nogi – wiesz co? Przypomniałem sobie, że miałem pójść do Leo. Cześć, Jackson.
-Um… Hej.
Pfff… No tak. Valdez. Dawno go nie widziałem, nie to, że specjalnie tęsknię. O bogowie! Chamsko to zabrzmiało. Po prostu… niech on nie myśli, że ja tego nie widzę… może Nico upiera się przy tym, że Valdez jest tylko dobrym znajomym, ale widzę jak Valdez się na niego patrzy! Więc jeśli nie chcę aby oni spędzali ze sobą za dużo czasu, to jest spowodowane tylko tym, że nie chcę aby coś lub ktoś zniszczył mój związek z Nico. Nie chcę mieć powtórki z rozrywki sprzed ponad roku.

NICOΩ


-Wiesz co? Ja się tak z tobą nie bawię – Lauren złożyła ręce na piersi – Powinieneś kiedyś i mnie zabrać do Włoch. Naprawdę!
-Kiedyś, zdecydowanie kiedyś – uśmiechnąłem się lekko.
-Przy okazji lubię jak dłużej jesteś z Percy’m… Uśmiechasz się!
-Wcale nie! – Oburzyłem się lekko.
Lauren przesłała mi spojrzenie pt. „Tak jasne”. Po czym powiedziała, że przejdzie się do koleżanki i wyszła z domku. No jasne…
Często Lauren nie ma ostatnio w domku, dlatego staram się z nią rozmawiać kiedy tylko mogę, dopiero od niedawna w pełni przyzwyczaiłem się do tego, że wracając do trzynastki powita mnie coś więcej niż chłód ścian. Zamyśliłem się lekko. Ostatnio wszystko układa się nazbyt idealnie. Nie, żebym narzekał, ale jestem uprzedzony, że kiedy jest zbyt idealnie zaraz coś się spieprzy. Ot, takie moje widzi-misie.
No bo w sumie co tu się idealnie nie układa? Jestem z Percy’m. Wyjechaliśmy razem za granicę. Spędzamy ze sobą więcej czasu niż trwa jedna doba. Obozowicze już nie gapią się na mnie z ukosa (no chociaż zdarzają się wyjątki). Mam siostrę od Hadesa, z którą nawet mi idzie się dogadać. Jack’a nie ma na obozie, więc nie ma ryzyka, że nagle ktoś wkurzy mnie do granic możliwości. Rozmawiałem ostatnio z Hazel.
No może jednak są dwie rzeczy które nie idą najlepiej… Sprawa z Sun’em i z tymi umarłymi. Z Sun’em jest problem taki, że on jest dzieciakiem Tanatosa. Ostatecznie fakt, że nie potrafię wyczuć go wśród żywych ma trzy warianty:
Pierwszy, nie żyje.
Drugi, jest na Alasce.
Trzeci, jako syn Tanatosa, boga śmierci, po prostu ciężko wyczuć go wśród żywych, przez aurę śmierci.
Tak prawdę powiedziawszy nikomu o tym nie mówiłem, o tym trzecim w sensie. Nie potrzebnie zrobił by się szum, skoro chłopak najprawdopodobniej nie żyje… Oczywiście bym mu tego nie życzył, ale trzeba spojrzeć racjonalnie. Chłopak po śmierci Anvika się kompletnie załamał, zwiał do lasu i najprawdopodobniej natknął się na jakieś potwory… No i… Ech… Dobra, nie lubiłem go, fakt. Wydawał mi się nudnym, szarym i upierdliwym dzieciakiem, w którym jedyną cechą odznaczającą go od innych był fakt, że jest pierwszym znanym dzieckiem Tanatosa w tym stuleciu. Nadal tak twierdzę.
Nawet pomimo tego, że żal mi go było gdy zmarł Anvik… Nie wiem jakie stosunki ich łączyły. Znajomi, przyjaciele… prawdę powiedziawszy to bez różnicy, zachowanie Anvika było… egoistyczne i tyle w temacie. Mógł on przynajmniej spróbować żyć bez klątwy… nie! Bo po co?! Co z tego, że wiedział, że przynajmniej jedna osoba się załamie po jego śmierci?! Lepiej umrzeć! Najlepiej jeszcze na oczach połowy obozu, ze swoim jedynym przyjacielem na czele! Jasne!
Nie ma co… z Anvika też było niezłe ziółko.
No i chyba tyle w temacie Sun’a i Anvika.

Ktoś zaczął pukać do drzwi, dosyć głośno i impulsywnie więc krzyknąłem, że otwarte i prawie w tym samym momencie do salony wparował Leo. Usiadł w tempie błyskawicy obok mnie i zaczął nerwowo pstrykać palcami… aż odsunąłem się lekko, na wszelki wypadek jakby zaraz miał się podpalić.
-Cześć, Nic! – Przywitał się na jednym wydechu – Słuchaj sprawa jest! Mega sprawa!
-Mh… Tylko z góry uprzedzam, nie robię nic co obejmuje zwierzęta i dzieci – westchnąłem ciężko – I na bogów! Nazywam się Nicnie Nic.
Leo prychnął cicho jakby to w ogóle nie było istotne.
-Nieważne – machnął dłonią. Kilka kosmyków jego włosów już płonęło – Słuchaj bo…
I w tym momencie otworzyły się drzwi i do salonu wszedł Percy. Przez krótką chwilę nie zdawał sobie sprawy z tego, że mam gościa, na moje nieszczęście szybko go spostrzegł. Czemu nieszczęście? Percy zawsze robi się zbyt drażliwy kiedy Leo jest chociaż o kilka metrów ode mnie. Ot, taka dziecinna zazdrość.
-Yyy… - Leo poczerwieniał na twarzy po same uszy – Wiecie co? Ja chyba zostawiłem żelazko włączone! Narka!
Wstał na równe nogi, po czym nie czekając na odpowiedź, wyminął Percy’ego i wybiegł z domku. No dobra, chociaż nie ukrywam, nie musiał tego robić.
-Co on tu robił? – Spytał Percy sztucznie obojętnym tonem.
-Sam nie wiem, bo dopiero przyszedł – złożyłem ręce na piersi – Wiesz… mógłbyś go nie terroryzować.
Percy zaśmiał się pod nosem i oparł się o ścianę nieopodal drzwi.
-Ja go nie terroryzuję – zaprzeczył – Ja co najwyżej przekazuje mu co sądzę o waszej relacji.
-Jackson, proszę – zaśmiałem się w duchu – Leo czasami przegina, fakt. Ale proszę cię, nie rób z niego złego charakteru serialu miłosnego!
Percy przewrócił oczami i usiadł obok mnie.
-Nico? – Zaczął powoli.
-Mh? – Warknąłem, ciągle byłem lekko obrażony.
-Co byś powiedział… na mały wypad w miasto jutro, po południu. Nikt nie zauważy jak na chwilę się wymkniemy – puścił mi oczko.
No oczywiście, że byłem za. Ale…
-Zgodzę się. Ale pod warunkiem, że przestaniesz być tak chorobliwie zazdrosny.
-Ja?! Gdzie? Kiedy? Jak?
-Tak ty. Chociażby tutaj. Przed chwilą. Normalnie, Jackson – pocałowałem go delikatnie – Idiota.
Percy złożył ręce na piersi.
-Nie jestem zazdrosny – warknął – Ale obiecuję, że nigdy nie będę… więc?
-Więc możemy, jeśli tak ci zależy – wzruszyłem ramionami. Nie to, że oczywiście sam nie miałem ochoty na jakiś wypad.
-Chodź, nie będziemy gnić w trzynastce – powiedział i zaciągnął mnie na dwór.


~ Ω Ω Ω Ω~


Szliśmy przed siebie, Percy coś tam opowiadał obejmując mnie, a ja łaskawie słuchałem. No i tak zleciała nam godzina, póki nie trafiliśmy do pawilonu. Przy stole Aresa siedziała Vi, wyglądała na mega znudzoną, bawiła się nożem wbijając go raz po raz w stół.
-No! – Westchnęła gdy zlokalizowała nas kątem jednego oka – Czy już kurwa nikogo normalnego na tym obozie nie ma?!
-Normalnego… w jakim sensie? – Westchnął Percy.
Vi przesłała mu wściekłe spojrzenie.
-Te Jebane Emo nawet nie raczy się, kurwa jego mać, odezwać – wycedziła – A ten obóz schodzi na psy, najchętniej wam wszystkim przywaliłabym w mordy! Niestety, Pan D. chociaż z początku zdawał się, kurwa jego mać, neutralny co do tego pomysłu, przez Chejrona zagroził zamienieniem mnie w pająka! Wiesz kurwa jak ja nienawidzę pająków?!
-Eee… Jasne – Percy podrapał się w kark.
-Jakie kurwa jasne?! – Vi zerwała się z miejsca – Słuchaj mnie uważnie, bo, kurwa, powtarzać nie będę! Jeśli chcesz coś powiedzieć, najpierw to przemyśl, albo najlepiej nie odzywaj się w ogóle, bo szkoda słuchać! – Miałem przez chwilę wrażenie, że Vi uderzy Percy’ego – Nawiasem mówiąc jakiś satyr cię szukał, a teraz wybacz, ale jestem kurwa mega zajętą osobą, narka.
I odeszła. Zaś Percy strzelił naprawdę mało inteligentną minę.
-Póki żyję jej nie zrozumiem – odparł – Podobnie jak Jack’a.
-Satyr cię szukał – przewróciłem oczami – dałbym sobie rękę uciąć, że widziałem ostatnio Grovera, może to on?
Percy zamyślił się lekko.
-Może… - westchnął – Nie obrazisz się jak…?
-Nie. Spoko idź – wzruszyłem ramionami – Ja pójdę pogadać z Chejronem w związku z tymi „zakłóceniami”.
Percy pocałował mnie na pożegnanie i rozeszliśmy się w swoje strony.

~~ΨPERCYΨ~~


Znalezienie Grovera wcale nie było takie ciężkie jak mi się z początku zdawało. Siedział na polu truskawek i wygrywał na piszczałkach jakąś melodię. Kiedy mnie postrzegł wręcz podskoczył do góry, zabeczał cicho i podał mi dłoń. Dawno go nie widziałem. Bardzo dawno, szczególnie, że on jest moim najlepszym kumplem.
-Percy – zabeczał ponownie.
-Kopę lat, Grover – zaśmiałem się głośno – Szukałeś mnie? Co słychać?
Satyr wzruszył ramionami.
-Jest całkiem spoko – odparł – Po za paroma przygodami! Ale – Grover ponownie zabeczał z czego wywnioskowałem, że jest nieco zestresowany – Zanim do nich dojdę… Zerwałeś z Annabeth! Percy za przeproszeniem, pogięło?
Pewnie poczerwieniałem lekko, podrapałem się po karku i dopiero po chwili odpowiedziałem:
-Nie, po prostu… nie układało nam się już za dobrze. I może to zabrzmieć nieco… dziwnie, ale nie żałuję.
Grover zabeczał cicho.
-W takim razie, nie będę wnikać – odparł – A jesteś teraz z kimś? Obiło mi się coś o uszy i…
-Dłuższa historia – teraz na sto poczerwieniałem – A zmieniając temat… Co to za przygody? I czemu na trójząb Posejdona tyle cię na obozie nie było?!
Minęło trochę czasu nim Grover odpowiedział, a kiedy już to zrobił często się jąkał, jakby bał się czegoś:
-Po p-pierwsze byłem na ściśle tajnej misji, której na razie nie mogę ci w-wyjawić… przepraszam – Grover poczerwieniał na policzkach – P-po drugie wysłano mnie przed wakacjami do ta-takiej szkoły. Wie-wiesz herosi.
Pokiwałem głową. Spodziewałem się tego, że właśnie między innymi przez to mojego kumpla tyle nie było.
-To by… jest dwójka he-herosów – kontynuował – bracia.
-W czym problem? – Spytałem, zaczynając się gubić czemu Grover mówi to w taki sposób jakby oczekiwał kary.
Satyr zabeczał.
-Z-zguuuubiłem ich!
Dobra teraz kompletnie straciłem wątek. Eee… znaczy jak można zgubić dwójkę herosów?
-Jak? – Wydukałem.
Grover pociągnął nosem.
-Tooo moja wi-wina! – Grover otarł szybko oczy – Kiedy nastał koniec roku szkolnego, starałem się ich doprowadzić do o-obozu… Opo-opowiedziałem im o herosach. Oczy-oczywiście mi nie uwierzyli – Grover ponownie zabeczał – Ale zgodzili się na pokazanie im o-obozu. Ale przed-przed szkołą zaatakowała nas Mantykora! I w czasie u-ucieczki po prostu str-straciłem ich z oczu!
Grover pokręcił ze smutkiem i z zażenowaniem głową. Biedny, stary kozłonóg, prawie zawsze miał pecha jeśli chodzi o doprowadzanie do obozu herosów, czego oczywiście w życiu bym nie powiedział mu na głos.
-Yyy… szukałeś ich? – Spytałem.
Grover spojrzał na mnie ze smutkiem.
-Tak – odparł – całe trzy tygodnie. Pan D. mnie zabije!
-Ej, spokojnie. Pan D. ma gdzieś herosów, nie przejmie się tym zbytnio.
-Może… może masz rację – Grover zerknął niespokojnie za siebie – Ale mimo to… polubiłem ich.
-Na pewno nic im nie jest – ale ze mnie kłamca – Pewnie trafią na innego herosa, albo satyra.
Chyba trochę uspokoiłem Grovera, bo przestał beczeć co trzy minuty i po chwili pożegnał się i niechętnie udał się do Wielkiego Domu, odprowadziłem go tam i przy okazji natrafiliśmy na Nica, który przywitał się z satyrem tylko skinięciem głowy, ale najwyraźniej Groverowi to wystarczyło.

Resztę tego dnia spędziłem właściwie sam, bo Nico udał się do trzynastki razem z Lauren mieli coś do obgadania. Ja próbowałem połączyć się Iryfonem z Annabeth, Stevenem czy Jasmine… niestety bezskutecznie co tylko pogrążyło mnie bardziej w zamartwianiu się. Naprawdę chciałbym otrzymać od nich jakąś wiadomość…

~Ψ Ψ Ψ Ψ~


Następny dzień zapowiadał się o wiele lepiej. Na śniadaniu coś odbijało dzieciakom Apolla i Afrodyty bo z od ich stołów po prostu na cały obóz było słychać śmiech. Z kolei zaraz po śniadaniu była szermierka, dzisiaj trenowałem młodszych herosów, wśród nich najmłodszego chyba obecnie obozowicza, jest od Hermesa i po prostu jego logika mnie rozbraja… Na przykład dzisiaj pytał mnie po co są sztylety skoro miecze są większe, bardziej skuteczne i bardziej ładne. Kiedy odpowiedziałem mu, że sztylety przydają się do pokonania potworów czy innych taki z bliższej odległości zaproponował, że byśmy od razu wszyscy przenieśli się na łuki. Ot taka dziecięca logika.
Po szermierce poszedłem wziąć prysznic, po czym chwilę spacerowałem wzdłuż plaży i natknąłem się na Lauren… chwilę z nią porozmawiałem, ale dziewczyna nie była zbyt rozmowna więc postanowiłem, że nie ma co przekładać i razem z Nico wymknęliśmy się z obozu.


~Ψ Ψ Ψ Ψ~


Nico zdawał się po części liczyć, że nasza mała randka wniesie coś nowego w związku z tymi umarłymi i ich nagłym buntem. Nawet przyznał się, iż rozmawiał z Hadesem na ten temat, jednakże ten wyparł się, że ten problem dotyczy jego samego.
-Jeśli to wina herosa – powiedział mi Nico gdy tylko opuściliśmy granice obozu – to na pewno nie jest to dziecko Hadesa. Nie dotyczy to nawet samego Hadesa, to mnie lekko niepokoi.
Wolałem nic nie mówić, bo prawdę powiedziawszy nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.

Udałem się z Nico najpierw na zwykły spacer, piliśmy jakieś schłodzone napoje i żartowaliśmy…. A raczej ja żartowałem, Nico tylko raz po raz uśmiechał się nieznacznie… on powinien częściej się uśmiechać, naprawdę. Później kupiłem mu (tak dla żartów, na dobrą sprawę, bo Nico zagroził mi śmiercią poprzez trafieniem do Hadesu, jeśli cokolwiek mu kupię) breloczek z czaszką, na moje szczęście Nico nic nie powiedział złego, jedynie podziękował i pocałował mnie w policzek.
Następnie udaliśmy się do takiej wielkiej, wielkiej fontanny w parku, usiedliśmy obok niej, gdzie trochę dokuczałem synowi Hadesa, wywołując nagle strumień wody, który przez pewien czas zmierzał w jego stronę, po czym w ostatnim momencie zmieniałem jego kurs w zupełnie drugą stronę… przyznam się nie raz nie dwa oberwałem w głowę… Nico naprawdę nie lubi wody (pomijając te momenty kiedy zapomina o tym, że jest w wodzie).
A później… później weszliśmy do restauracji… ech… niech tradycji stanie się zadość.
-Powiem tak… jest… fajnie. Ale naprawdę nienawidzę kiedy gapi się na nas tyle osób – warknął kiedy już zamówiliśmy coś do jedzenia. Znaczy na dobrą sprawę ja zamówiłem, bo Nico z wielką niechęcią zamówił normalną kanapkę i sok.
Rozejrzałem się. No fakt, jakieś dziesięć osób gapiło się na nas z oczami wielkimi jak spodki… wielkie halo!
Nico lekko poczerwieniał i spuścił wzrok. Westchnąłem ciężko i wstałem na chwilę.
-Tak, tak… mnie też miło państwa widzieć, a teraz pokaz się już skończył i czy mogę normalnie spędzić dzień ze swoim chłopakiem?! Tak? Dziękuję – Usiadłem z powrotem.
Większość osób czerwonych na twarzy (nie mam pojęcia czemu) odwróciło głowy, a Nico wybuchnął śmiechem, cichym bo cichym, ale zawsze…
-Jesteś… najbardziej niemyślącym chłopakiem na tym świecie – odparł.
-Pff… - Wzruszyłem ramionami – Przecież nie jesteśmy jakimś obrazem na który wszyscy mają wybałuszać oczy, nie?
-No niby tak… ale… to akurat mogłeś sobie darować, w restauracji… naprawdę –Nico starał się zachować poważną twarz, ale po kilku minutach wybuchnął głośnym śmiechem.
Nie spodziewałem się kiedykolwiek usłyszeć go śmiejącego się tak… szczerze. Słowo honoru, myślałem, że śnię!
-Dobrze się czujesz? – Spytałem.
-Stanowczo – Nico przetarł wierzchem dłoni oczy.
Później starałem się nie zwracać na nas wielkiej uwagi ludzi którzy wchodzili do tej restauracji i gapili się na mnie i na Nica jak sroki w gnat. Serio, ludzie ja nie jestem czymś wyjątkowym! Nico jest… owszem, ale i tak nie powinni się na nas gapić jakbyśmy byli jakimiś anomaliami.
Nie mniej spędziliśmy miło czas, na rozmowie… o nas, żeby nie było. A po wszystkim poszliśmy gdzieś, sami nawet nie wiedzieliśmy gdzie idziemy. Tak czy inaczej natknęliśmy się na kilku dziennikarzy i kamerzystę, chcieliśmy ich wyminąć jednakże temat o jakim mówili lekko nas… zaciekawił:
-Na razie nieznane są okoliczności wypadku, niedaleko cmentarza – mówiła blond prezenterka – Jeden świadek upiera się, że widział… zjawy oraz trójkę osób, jedna z nich była zakapturzona, zaś cała trójka prawie na pewno była niepełnoletnia. Jednakże ze względu na pierwsze zeznania, świadek jest obecnie pod obserwacją psychologów, najprawdopodobniej bycie na ocznym świadkiem tak wielkiego i przerażającego wypadku, musiał nieco odbić się na psychice obserwatora. Tym nie mniej policja apeluje, aby ktokolwiek który w okolicach cmentarza widział trójkę nastolatków, w wieku około piętnastu lat, skontaktował się z policją. Jak twierdzi świadek, jeden z owych nastolatków był ubrany cały na czarno, a na plecach miał prawdopodobnie atrapę łuku, za nim biegła dwójka innych nastolatków a cechą jednego z nich były czerwone włosy. Kilka osób spekuluje iż zamaskowany nastolatek spowodował wypadek, poprzez swój wygląd, oraz atrapę broni, a dwójka pozostałych po prostu go goniła w związku z tym wydarzeniem. Będziemy informować was na bieżąco oraz przypominam, iż to nie pierwszy wypadek tego typu w ostatnim czasie.
Tutaj blond kobieta na chwilę urwała, zerknęła na cmentarz znajdujący się za jej plecami. Wymieniłem szybkie spojrzenia z Nico, a kobieta kontynuowała:
-W zeszłym tygodniu w równie tajemniczych okolicznościach wymordowana została cała pięcioosobowa rodzina. Zaniepokojeni hałasem sąsiedzi wezwali policję, zaś w mieszkaniu znaleziono zmasakrowane ciała piątki osób w tym dwójki dzieci, drzwi nie były wyważone, a sąsiedzi ręczą iż nikt nie wchodził w ciągu kilku ostatnich godzin, nieznajomy, do domu. Czyżby jednak te zjawy nie były wymysłem przerażonej wypadkiem psychiki? Mówiła dla państwa Suzanne Mabo.
Dopiero kiedy skończyła wyminęliśmy ją.
-Czyli to prawda – westchnął Nico – Umarli faktycznie atakują śmiertelników.
-Ale przecież to może być zbieg okoliczności! – Zauważyłem.
Nico podrapał się po policzku.
-Nie. Czuję tutaj zjawy.
-Jesteśmy blisko cmentarza!
-Prawdopodobne… Percy, ja wiem, że randka i tak dalej… ale… powinniśmy chyba znaleźć tę trójkę osób. To mogły być potwory, herosi albo przerażeni śmiertelnicy, żadna… powtarzam, żadna z tych opcji nie jest najlepsza.
-Możemy to połączyć randką – zaśmiałem się cicho – Wiesz… my nigdy nie pakujemy się w kłopoty, one same do nas legną.
Nico pokiwał lekko głową.
Cóż… można powiedzieć, że przeklinałem bogów, że akurat wtedy musieliśmy natknąć się na tą blond kobietę z telewizji, bo prawdę powiedziawszy liczyłem, że moja randka z Nico zakończy się miłym akcentem, ale przynajmniej zanim całkiem pochłonął się w poszukiwaniach przy cmentarzu zdążyłem go pocałować.
Nie chciało mi się szukać tych nastolatków. To tylko najprawdopodobniej trójka zwykłych śmiertelników… najzwyklejszych przerażonych śmiertelników, lub kłócących się o coś nastolatków. Niestety mój ukochany musiał widzieć w tym coś więcej. Kocham go, diabelnie go kocham, ale czasami chciałbym aby raz poszło po mojej myśli. Cóż… los herosa.
-Nico? – Westchnąłem po chyba godzinie łażenia po cmentarzu – Wróćmy do obozu, pójdziemy do mnie, do domku. Zbliża się wieczór i…
-Jackson – Nico zmrużył oczy – Proszę cię. Przez cały dzisiejszy wypad wydaje mi się, że ktoś za nami łazi naprawdę nie chcę aby…
Objąłem go od tyłu w pasie i lekko przycisnąłem do siebie.
-A ja nie chcę być z drugą Annabeth – szepnąłem mu do ucha – Nie pochłaniaj się za bardzo takimi sprawami.
Nico zmarszczył czoło. Odwrócił się i pocałował w usta.
-No dobra… Wróćmy do obozu, do trójki – ponownie złączył nasze usta.
-Ja pierdolę, bracie patrz! – Usłyszeliśmy obok.
Nico praktycznie ode mnie odskoczył, a ja przeklinałem teraz w myślach ile tylko wlezie… zawsze tak jest, zawsze…
Przed nami stała dwójka chłopaków. Średniego wzrostu, obaj byli bledzi jak trupy i wyglądali jakby cierpieli na anemię. Byli praktycznie identyczni… praktycznie, bo jeden z nich miał czarne oczy, czarne włosy i okulary, zaś drugi miał czerwone włosy (jakby ktoś wylał mu na włosy krew), czerwone oczy (jakby ktoś mu tęczówki pofarbował krwią) i nie miał okularów.
-A ja ci powtarzam po raz setny – wycedził ten z czarnymi włosami – nie przeklinaj, jak Boga kocham!
No to znalezienie ich, o ile to są oni, uważam za wykonane.
-Śnisz, Oscar, śnisz – wycedził ten w czerwonych włosach – Ej, zgodzicie się na trójkącik?
Ten w okularach schował twarz w dłoniach, z kolei ten czerwonowłosy wybuchnął zimnym śmiechem.
-Nieważne – westchnął – Wiecie może gdzie jest najbliższy autobus na Long Island, albo coś co tam jedzie? Cholera obawiam się, że kumpla zgubiliśmy po drodze!
Zgubili kumpla, po drodze na Long Island?
-A ten wasz kumpel nie nazywa się przypadkiem Grover Underwood? – Spytałem.
-Dokładnie – tym razem odparł Oscar, głos miał monotonny jakby miał zaraz zacząć wykładać pseudo naukowy wykład – Znasz go?
-Owszem – odparłem z lekkim uśmiechem – I chyba wybieramy się też do Long Island, nie Nico?
-Ta… Jackson – Nico bacznie przyglądał się temu z czerwonymi włosami.


~Ψ Ψ Ψ Ψ~




-Jak się w ogóle nazywacie? – Spytałem kiedy wsiedliśmy od autobusu.
Chwila ciszy, bo czerwono włosy był w trakcie demolowania jakiejś ulotki feministycznej przyklejonej do szyby, po czym usiadł na barierce przed siedzeniem, gdzie siedział Nico oraz ten chłopak w okularach.
-Ja jestem Nathanail di Carlo, ale mówicie mi Nat, chyba, że jesteście moim bratem, on ma zakaz, bo to… dziwnie brzmi w jego ustach. A mój brat bliźniak?  - Wskazał z lekkim niesmakiem na tego w okularach – To Oscar, zgadnij jak ma na nazwisko? – Zaśmiał się głośno.
Ogólnie Nat budził ogromne zainteresowanie w autobusie… aż powoli zacząłem żałować, że jestem w jego towarzystwie. Miał tatuaż, na całej ręce… jakieś zygzaki. Oczy miał podkreślone kreską, a długie czerwone włosy wcale nie poprawiały sytuacji, na dodatek miał mnóstwo kolczyków w uszach i jeden kolczyk w nosie. Jak na niego patrzyłem to jest całkiem, całkiem… ale… prawdę powiedziawszy jakoś dziwnie się na mnie patrzy i mam ochotę go udusić kiedy rzuca jeszcze dziwniejsze spojrzenia Nico. Z kolei jego bliźniak… Oscar był zupełnie inny. Spokojny, wolał milczeć, w ogóle ubrany był inaczej on miał koszule i czarne spodnie bez ani jednej fałdy, z kolei Nat ubrany był w czerwoną koszulę z napisem „Zabiję was wszystkich, przeżyją tylko najgorsi”, na to czarną kamizelkę, z kolei czarne jeansy miał całe w dziurach, niekiedy miał je zakryte jakąś łatą przedstawiającymi pentagramy. Jednymi słowem? Przypominał mi wyjątkowo niesfornego buntownika, którego z wielką nie chęcią przyjmują nawet w szkołach rejonowych.
-Nathanail – wycedził przez zęby Oscar – przestań zwracać na siebie uwagę. Zejdź z tej poręczy.
-Bo co?! – Nat ryknął na całe gardło, aż większość osób w autobusie spojrzała prosto na niego – Ej! A wy dwaj jesteście razem, co? – Wskazał na mnie i na Nica.
Po dłuższym czasie postanowiłem potaknąć. Oscar ukrył z zażenowaniem twarz zaś Nate… stanął na tej barierce i wybuchnął śmiechem.
-Zajebiście! Ale to potwierdza to moją cholerną teorię, nie Oscar?!
-Którą? – Westchnął okularnik.
Nat przewrócił oczami.
-No, że zawsze…
-Nie zaczynaj zdania od „no, że”… noże masz w szufladzie – warknął Oscar.
-Spierdalaj. No, że zawsze najlepsze partie są zajęte!
Nie byłem pewien, czy mam się śmiać czy raczej płakać. Ten Nat jest dziwny.
-Nathanail, zamilcz. Później się będziesz ekscytował, zamilcz.
-Nie! Przystojny jesteś – Zwrócił się do mnie – Masz ładne oczy.
Nico chrząknął cicho i Nat, zwrócił się do niego:
-A ty… ty słodki, przypominasz mi trochę takiego jednego aktora, co prawda on był oskarżony o pedofilstwo… ale ty jesteś równie przystojny.
-Ekchem… - tym razem to ja odchrząknąłem – Możesz się od niego od czepić?
-Jasne – Nat wzruszył ramionami – Ej! Panie kierowco nam śpieszno trochę, może pan przyśpieszyć?! – Ryknął na pół autobusu.
Oscar jęknął z zażenowaniem, a ja dziękowałem bogom, że ten kierowca jeszcze nie wywalił nas na zbity pysk z autobusu. 

***

Więc tak... Zgodnie z obietnicą jest pierwszy rozdział. Whoa... Trochę za dużo dałam jak na pierwszy rozdział... ale... No nic, mam nadzieję, że nie przysypiacie i w ogóle ;w; 
Krótka notka bo net słaby i nie wiem kiedy mi go w ogóle zabraknie. Trzymajcie się! 



52 komentarze:

  1. O kurwa! (tak, wiem, nikt mnie o zawód nie pytał xD) Ale... jak zrobisz paarring Jason i Percy, to... no, lepiej, żebyś nie wiedziała ;P
    A ja byłam pewna, że wyjechali do Holandii *o*
    Jason zbyt idealny... i przez to ma ode mnie wpierdol, bo go nie lubię. Bo tak xD
    Vi wbijała nóż w stół... Oczywiście moja mądrość (to był sarkazm) kazała mi wrzasnąć na cały dom "To mahoń!"... głupie nawiązanie do Igrzysk Śmierci xD
    To Leo umie prasować?! Załamałam się psychicznie, bo dla mnie obsługa żelazka jest zbyt skomplikowana xD
    Co do tych hien cmentarnych... (tak ich nazwę, a co! XD) Zgaduję, że tą trzecią osobą był Sun -_- (sorry, ale go nie lubiłam xD)
    Huehuehue... to Nat też ma odmienną orientację? Zgwałci kogoś? XD
    No i nie ma to jak randki na cmentarzu ;D A liczyłam na +18... a tak poza tym to Percy taki śmiały... No i Nico się śmiał xD
    Aha, no i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: JACK MA POWRÓCIĆ DO OPKA! I KONIEC! BO JAK NIE TO WYPATROSZĘ! XD
    No i jaki za długi rozdział, liczę na to, że następne będą CO NAJMNIEJ takiej długości xD
    No i krótki wyszedł komentarz, pewnie dużo błędów, ale na telefonie pisałam, więc... xD
    Pozdrawiam, weny życzę i czekam na następny rozdział z wielką niecierpliwością ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jercy zawsze spoko xDD

      Holandia też spoko, ale Włochy również xDDD

      Jason idealny, Jason jest zbyt idealny, ale ja go tam lubię xDDD

      IŚ niestety nie czytałam, ale mam zamiar xD Ale ciiiiii... nikt o tym nie wie, okej?

      Pfff... Leo umie wszystko co związane z maszynami *^*

      Umieram! Z tymi hienami cmentarnymi, w sensie umieram xDDDD Zobaczymy czy dobrze zgadujesz.

      U mnie większość ma, ale ciii... po prostu tak lubuję xDDD Mh... Nat może i kogoś zgwałci, a kto go tam wie? XDD
      Ta... Miałam zrobić +18, ale się powstrzymałam i odłożyłam na później, huehuehue xDDD

      Jack będzie, spokojnie, będzie za jakie dwa rozdziały, a w między czasie będzie wspominany xDD

      Rozdziały od już jakiegoś czasu mają równe 14 stron, ale postaram się zrobić kiedyś (mam nadzieję, że to będzie ten z +18 xD) który będzie miał z 16 xDDD

      Oj tam, oj tam xD

      Dzięki za wenę i postaram się dodać jak najszybciej ^^

      Usuń
    2. Jercy nie jest spoko xD
      O Holandię mi chodziło, bo... no... kraj znany z niesamowitej tolerancji itd., itp... xDDD
      Spoko, ja też dopiero niedawno trzecią część czytałam xD
      Przepraszam, nie chciałam zabijać, te hieny jakoś tak same mi się na myśl nasunęły xD Zgaduję, że dobrze zgaduję xD
      Docelowo tak ludzi męczyć, w końcu sama zacznę pisać +18 jak tak dalej pójdzie xDDD
      No i dobrze, patroszenia nie będzie xD
      No ja myślę... I żeby całe te 16 stron to było +18 (oczywiście Percico xD)


      Usuń
    3. Dla mnie wszystko spoko tylko nie:
      -Caleo
      -Percabeth
      -Jasper
      -Jeyna (czy jak to tam)
      -Perachel
      -Octachel
      -Franico
      -Octercy
      -Perleo
      -Rachabeth
      itd. itd. xDDD

      Ciiiiii... Ciiii... Za dużo tej tolerancji by było w opku xD

      Proszę, proszę xDDD Zobaczymy xD

      Mh... Jak będziesz pisać +18, to może jeszcze trochę pomęczę xDD

      Moje szczęście xDDD

      Haha... Nie, nie dałabym rady, bo niektórych rzeczy nie potrafię normalnie opisać, bo to weny potrzebuję i w ogóle XDDD

      Usuń
    4. Heh.. Jak dla mnie to Perachel jest całkiem całkiem (oczywiscie wolę Percico!)... tak w ogóle, to Perachel był pierwszym shippowanym przeze mnie parringiem xD Octachel też nawet nawet xD Z hetero parringów to ja uwielbiam Frazel, Thaluke, Gruniper i Tysellę *.* (w większości zwracam uwagę na poboczne parringi xD)
      Ja z tymi +18 to tak tylko żartowałam... nie umiałabym napisać czegoś takiego... po prostu... za trudny temat... xD
      Wena zawsze się przydaje... xD Nawiasem mówiąc wzięłam się za rozdział piąty, ale idzie jak krew z nosa... xD Koncepcja jest, ale nie wiadomo, jak w słowach to ująć xD

      Usuń
    5. Ja to shippowałam, przez jakiś tydzień xDDD
      Octachel mnie drażni... nope, nope nope! Octavian albo 4ever alone, albo z chłopakiem xDD Ale nie Percy'm xDD Jason, Leo. Nico, Will... kogo jeszcze dusza zapragnie? Ale nie Percy ;w;

      Frazel *_* Frazel jest jedynym parringiem hetero który toreluję i nawet lubię xDD

      Pfff... Dla mnie ten temat jest mega trudny, ale... napisałam, Ty też dasz radę *-*

      Taki tam żarcik na tle PJ "Jak krew z nosa" xDDD To weny życzę, weny! Apollo zamiast mi tu w głowie rymy układać, to dawaj tej dobrej kobiecie trochę wena *^*

      Usuń
    6. Wetne się. Kocham cie Rose.. Ja też wżasnełam "To mahoń!"! A potem "To niedopuszczalne"! I wrzasnełam to o północy.. xD A dziś w szkole wypisałam sobie na całym ramieniu "KOSOGŁOS ŻYJE!!" .
      I jeszcze jedna sprawa.
      Leo nie umie prasować. ,-, Dlatego tak się denerwował.. xD
      To ja już spadam śpiewać Hanging Tree.. xD

      Usuń
    7. Huehue, fani mahoniu łączmy się... xD i też ciągle nucę The Hanging Tree xD
      No w sumie Octavian forever alone też jest spoko. Ale najlepiej z Jackiem XD
      Co do sceny +18, to mam stracha, że rodzice odkryją, gdzie na kompie trzymam rozdziały... A poza tym, to ja jestem słabą psychicznie osobą, więc nie byłabym w stanie... bo zaraz mi do głowy coś głupiego przychodzi xD
      Z tą "krwią z nosa" dopiero się zorientowałam, jak napisałaś... KO dopiero mam zamiar kupić, więc... ale dzięki spoilerom ewiem o prawie wszystkich ważniejszych akcjach xD
      Dziękuję za wenę, rozdział wstawię może dzisiaj ;D No i żebyś wiedziała jak się śmiałam przy słowach "dobra kobieta" xD

      Usuń
    8. Mahoń! Właśnie. Jest sprawa. GLosułki mie śledzą. Takie cztery biało czarne gołembie mniw obserwował przez dwie godziny.. ,-, Oj ja do takich scenek wcale nie mam głowy i na 99,99999 procent nigdy nie napisze..

      Usuń
    9. Mój sąsiad ma gołębie, więc wiem co to za uczucie jak człowieka śledzą *_* Trauma do końca życia...
      Ja też totalnie nie mam głowy do tego rodzaju opowiadań xD W ogóle nie mam głowy do pisania czegokolwiek xD (ale piszę, bo lubię męczyć ludzi moim biadoleniem xD)

      Usuń
    10. To były głoskułki mówie ci! xD
      No dobrze.. To mnie Victoria Di Angelo namówiła do pisania.. I widać jak mi idzie...
      No dobsze!
      "I niech losa.. Zawsze NAM sprzyja!" xD

      Usuń
    11. * Los kurwa! Los! Do dupy ta klawiatura... :/

      Usuń
    12. "Wesołych Igrzysk Głodowych!" XD ja to bym chętnie przeczytała książkę, w której by było o drugim Ćwierćwieczu, czyli wtedy, kiedy wygrał Haymitch... Bo tak xD (swoją drogą to całkiem ciekawy pomysł na opka xD)

      Usuń
    13. "To mahoń!" tp mnie zawsze powala.. I to z wesołymi głodowymi igrzyskami..
      I wisz co? Ide pisać..

      Usuń
    14. Niech wena zawsze ci sprzyja! ;D

      Usuń
    15. Niech Wena zawsze NAM sprzyja!
      Dobra. Opisze wszystkie wesołe głodowe igrzyska.. XD Może nawet coś mi wyjdzie...

      Usuń
    16. Wesołe Głodowe Igrzyska... jak to dziwnie brzmi, dopiero teraz to sobie uświadomiłam xD proponuję jeszcze świąteczne igrzyska... ludzie będą biegać po arenie poprzebierani za Santaklausy xD

      Usuń
    17. Za co przebrani? xD Ale koncepcja dobra.. xD Na razie projektuje swoją suknie na igrzyska.. ;3

      Usuń
    18. Za Santaklausy... spolszczona wersja ingliszowego "Santa Claus" czyli Święty Mikołaj xD

      Usuń
    19. Dobra.. XD Psychopatyczne dzieci jako santaklusy.. XD

      Usuń
    20. Psychopatyczne dzieci zawsze spoko xD
      P.S. Dodałam rozdział piąty jakby co ;D

      Usuń
  2. KOLEJNE NOWE POSTACIE! :D
    *Teraz będę udawać, że uczę się imion*
    " Nico chrząknął cicho i Nat, zwrócił się do niego:
    -A ty… ty słodki, przypominasz mi trochę takiego jednego aktora, co prawda on był oskarżony o pedofilstwo… ale ty jesteś równie przystojny."

    Okay XD

    Przestańcie pisać z tym zasypianieeeemmm...
    Gdybyśmy zasypiali to nie byłoby tego komentarza i wszystkich innych XD

    Tak ogółem to rozdział genialny i no.. no nie wiem co mam napisać.
    Ja sobie grzecznie poczekam na kolejny rozdział.. XD

    I standardowo:

    Życzę dużo weny, w uj dużo!

    *Tak bardzo składne wypowiedzi tylko u TheShiry*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj imiona nie takie ciężkie xDDD Tylko zapamiętać, że Nat i Oscar xDDD

      To tak zwana szczerość xDDDD


      Ciiii... piszemy tak z założenia się xDDDD

      Cieszę się, że się podoba xDDD

      Dzięki za wenę, zawsze się przydaje w każdej ilości xD

      Usuń
  3. Takie CUDO jednym słowem. ;D
    I dedykacja dla mnie. ;***
    Dziękować bardzo. ;D Może, aż tak bardzo nie będziesz cierpieć, ale trochę jednak musisz. ;DDD

    Uśmiałam się przy tym rozdziale jak mało kiedy. ;***
    Zgubić kumpla (satyra) w srodze na Long Island. ;D Serio dobre. ;D
    Vi taka kochana. ;D Pomogłabym jej w tym pobiciu całego obozu (z małymi wyjątkami). ;D

    Ten trzeci na cmentarzu to Sun co nie? Tak, to musi być on. ;*** Ale czy będzie teraz tym ''złym'' charakterem? W sumie ciekawie by było. ;)))

    Nowi bohaterzy są zajefajni. ;D
    Niby bracia, a tak się różnią. ;D
    No i zgadzam się z Natem. ;** Najlepsze partie zawsze zajęte. ;)))
    Jak sądzę kolejny homo, albo bi?

    Percy taki terrorysta. ;D Zazdrosny terrorysta. ;D Jak można tak traktować Leosia?

    Nico podobny do pedofila. Buhahaha. ;***
    Jason też bi? ;) I like it. ;D Tylko niech nie rozbije Percico. ;*** Niech dobie znajdzie kogoś innego. ;))

    Grover taki biedny. Aż chciałam go przytulic i pocieszyć. ;***

    No i co więcej napisać? Nie wiem, b zapomniałam. ;D Po przeczytaniu większej części internet mi się odłączył i ponownie podłączył dopiero po jakichś 40 minutach. ;D Jak ja go kocham.

    No i co Ty mi tu wyjeżdżasz z zasypianiem? To już serio przegięcie. ;))) Takie to super, zajebiste, boskie wręcz, a Ty, że nudy. ;***

    Pozdrawiam, weny życzę i czekam na nexta. ;)))
    No i jeszcze raz dziękuję za dedyk. ;d Taki super rozdział z dedykacją dla mnie. ;))) Thank you very much. ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam dedykację, obiecałam xDD
      No dobrze, jak mniej to dobrze ;^;

      Fajnie, że się uśmiałaś, bo taki rozdział miał właśnie być xDD
      Wiesz, takie ostatnio moje zastanowienie... (a propo gubienia), że jakbym miała Orkan, nie? To on przecież wraca zawsze do kieszeni... Ja bym tam zgubiła w nim skuwkę xDDD
      I oj tak, ja się dołączam do pomocy xD

      Zobaczysz kim był ten trzeci ^^

      Cieszę się, że przypadli Ci do gustu ^^
      Oj... Bliźniacy potrafią być naprawdę, naprawdę różni (doświadczenie :') )
      Homo, homo, homo, homo jest spoko xDD

      To jest Percy, tego nie ogarniesz, musi ktoś męczyć Leo xD

      Taa... Nico taki pedofil, no w końcu... przecież ma te kilkadziesiąt lat nie? XDD
      To sekret, ale Ci go zdradzę, tak Jason jest bi xDDD Zobaczę co z nim jeszcze zrobię na razie razem z Leo będą się do Percico (a raczej do osób w tym parringu) dobierać xD

      Znam to ;-; Net jest wkurzający, naprawdę ;;w;;

      Pff... Ty też bez potrzeby piszesz takie rzeczy, kiedy to zbrodnia u Ciebie pisać, że można niby zasnąć ;o;


      Dziękuję za wenę, również pozdrawiam i next postaram dodać się jak najszybciej ^^

      I proszę bardzo :3

      Usuń
  4. Sooooo realy sorry ale ja serio zasypiam.. (patrz godzina dodania komenta) To tak... Hue hue hue.. Sun skur.. Nie czekaj! To Anvik jest skurwielem. To Sun jest.. No... *taki zasób miłych nazw o pierwszej rano* ... No.. Przemyśle to... Sun robi burdel.. XD Vi.. Suko kochana.. Czy Vi była dziwką? Mniejsza..
    To tak. Ja dałam Jasonowi yaoi.
    Jason dał Percemu. To ja dam.. Nicko i Leusiowi..
    No dalej.. *wraca do tekstu* Grower ty cipo nie ogarnięta.. To ja jestem [nie] ogarem stulecia... Na wieść o upiorach zrobiłam się głodna..
    Leo.. Ty.. Ty.. Piździuchlo.. No well.. Dobra. Przybiegł popstrykał podpalił się wybiegł. To je Leo tego nie ogarniesz..
    Percy terorysta.. Wow..
    Ten no.. Nat? Net? Jedna krowa.. Gdzie można taką koszulke kupić?
    No kocham gościa.. Jego brat tesz spoko..
    I no, że.. No.. *mam!*
    Percy-Nekrofil
    Nicko-Pedofil
    Anvik-Pedofil
    Ten no.. Oskar? Oktawa-Pedofil
    Jack-biedne dziecko wykorzystywane saksualnie
    Jason-Yaoista..
    Dobra.. To ja ide spać bo zgłodniałam jutro coś jaśniej napisze.. *nuci Haging Tree* To je -gwiazda- tego nie ogarniesz..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prosze nie zapominaj że kwestia twoich tortur należy do mnie i do mojej żony.. A to ja mam wienksze problemy z odczuwaniem Empati i z Ekspresją.. ,-,

      Usuń
    2. hahaha xDDD Nie dziwię się, ja tam wysiadłam jak zwykle o 22:45 więc takie *podziw*.

      Taaa... Sun tworzy swój własny burdel kij z tym, że go jeszcze nie było XDDD

      Um... Wiesz to trzeba by Vi spytać, ale nie wiem czy by odpowiedziała XDDD

      I wszystko stało się jasne xD Jason jest Ci wdzięczny xDD

      Oj tam, oj tam Grover stara się jak może o bycie nieogarniętym satyrem xD (i tak go lubię)

      To fajno, że lubisz Nata i jego brata (C.H nie czuje kiedy rymuje ;w; Apollo odpierdziel się na razie ode mnie) ^^

      U mnie przeważa pedofilia ciii xDDD

      Wiem, za późno, ale dobranoc XDD

      P.S Ale ja naprawdę nie zasłużyłam ;^; Swoją drogą co szykujesz z żoną dla wujka Ricka? ;0;

      Usuń
    3. Spytam się. Spytam. To ja jestem nie ogarem roku! Kije są fajne.. A Vi była suką jusz pamientam.. XD XD CH jako rymujący pedofil. xD A dla wujcia Ricka taki czarny obsydianowy pałac ze służbą i diamentowymi żyrandolami..

      Usuń
    4. Kije są spoko, fakt xDD
      Jestem pedofilem :') Ja wiem...

      Ale ma fajno, jemu zawsze na + 'w'

      Usuń
    5. Bo to wujek Rick.. Go nie ogarniesz.. ,-,
      I pytanie. To twój brat w końcu sprawdził co się stanie jak napoi kota sokiem z cytryny?

      Usuń
    6. ALe wujek jest zajebisty, tak czy inaczej xD

      Sprawdzał, sprawdzał xD Kot rzuca się jak naćpany po całym domu i wydaje z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos, prawdopodobnie kaszel xDDD

      Usuń
    7. XD To kiedy CD?
      Bidny ten wasz kot.. Fajny jest? xD

      Usuń
    8. CD nwm może jakoś w weekend albo w piątek xD Zobaczę bo na razie ciągle nie chce mi się nawet Worda otworzyć :')
      Bidny, bidny ;w; A zajebisty jest xDDD

      Eee... I mam wiadomość od Vi, że delikatne mówiąc jest na Cb obrażona i prześle Ci w najbliższym czasie wpierdol (znaczy przypierdoli CI, mentalnie xD) ;^; *bez urazy dla Ciebie, bo to nie ja xD*

      Usuń
    9. Przekarz Vi że jest słodka. ;3
      Ja miałam kiedyś kota. I wypadł z 5 pientra.. ,-, Ale przeżył. Nic mu nawet się nie stało..

      Usuń
    10. Okie xDDD
      Koty spadają na cztery łapy, soooooł... xD Mój kot wlazł raz na chyba 15 metrowe drzewo... nie umiał zejść i trzeba było straż pożarną wzywać, ale była akcja! *^*

      Usuń
    11. I co Vi na to? xD
      To mpja instruktorka w stadninie raz kota z drzewa ściągała przez 30 min (kot siedział na drzewie 2-3 dni). I jak go ściągneła kot od razu przestraszony wrócił na drzewo.. A moja inatruktorka stwierdziła że ma to w dupie i poszła.. XD

      Usuń
    12. Powiedziała, że Ty chyba serio chcesz zginąć xDDD

      ;^; bidny kot ;^;

      Usuń
    13. To jeszcze jej przekaż że terz ją kocham..
      Zszedł na nastempny dzień sam...

      Usuń
  5. 1. " Fuego, Anvik, Sun… i wszystkich innych." ty spadaj mi tu z Sun'em. John ważniejszy *^*
    2. "-Ja stawiam.
    Przewróciłem oczami, no skoro tak… " Zostawię to bez komentarza :')
    3. Nathanail tak zajebisty xD
    4.Czy Nat i Oscar są synami tej tamtej bogini. Sama wiesz której?
    5. Wspominałam, że Nat jest zajebisty?

    Pozdrawiam, weny życzę i czekam na kolejny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Wiesz... John był raczej negatywną postacią xDD
      2. Taaa... xDDD
      3. Cieszę się, że się podoba.
      4. Milczem :x
      5 xDDDD

      Dzięki za wenę, również pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. 1. Pffffff, kto by się tym przejmował?
      2. :')
      3. xDDD Tru
      4. ;---; . I ty niby mi wszystko mówisz ;--;
      5. xDD

      Usuń
  6. Ja ładnie poprosze o scene 18+ parcabeth i niech okaże sie żevto afrodyta miszała w uczuciach perciego a on cały czas kocha anabeth a nico aię załamie i wtedy beadzir super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!!!! To było by okropne ;--;

      Usuń
    2. I oto kochani mamu okaz zawykłego szarego śmiertelnika o IQ ogórka kiszonego..

      Usuń
    3. Powiem tak... Nie. Dziękuję.

      Usuń
    4. Wczepię się... Bo ja już tak mam xD
      Niezły z ciebie chojrak anonimie... Dostajesz +50 do odwagi... Ale drobna rada: jak chcesz hejtować/trollować/negatywnie komentować, to przynajmniej bez literówek, bo się nieźle trzeba nagłowić, żeby to rozczytać ;P
      A tak poza tym to chciałam tylko poprzeć wszystkie odpowiedzi na ten komentarz xD

      Usuń
  7. Nie no jesteś moim bogiem, a twój blog nałogiem!!!!!
    Co rozdział to jest ciekawiej. Już się nie mogę doczekać nexta!
    Liczę, że wena dopiszę i szybko coś wstawisz!
    Pozdrawiam.
    H.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >/////< Bez przesady, ale dzięki ^^

      Cieszę się, że Ci się podoba, a next postaram się dodać jeszcze dzisiaj ^^

      Dzięki ^^ I również pozdrawiam :3

      Usuń
  8. zawalisty rożdział

    OdpowiedzUsuń