środa, 10 grudnia 2014

ROZDZIAŁ III

III. Komuś zaczyna odbijać. 



~~ΨPERCYΨ~~



Kiedy chłopak zdjął kaptur myślałem, że mam omamy....

-Jack?! Przecież mówiłeś…
-I kij kurwa co mówiłem – warknął – Wróciłem i kurwa możesz już zamknąć jadaczkę, odwrócić się na pięcie i wrócić do swoich jebanych zajęć, dobra?!

Może nie powinienem tego robić, ale po prostu… fajnie było go zobaczyć, jakkolwiek bardzo go nie lubię, warto wiedzieć, że nic mu nie jest, wyciągnąłem więc do niego dłoń. Chłopak zmierzł mnie chłodnym spojrzeniem od stóp do głów jakby nie był pewien czy czegoś przy okazji nie kombinuję.

Tak… Jack wygląda inaczej, gorzej niż przez Iryfon… Może trochę urósł, ale chudy jest jak trup i równie blady... bledszy niż jak widziałem go wczoraj przez Iryfon. No i jeszcze w jego oczach absolutnie zniknęła pogarda oraz pewność siebie, teraz raczej widziałem w jego oczach przerażonego nastolatka, który najchętniej wykonałby czyjeś każde polecenie byleby tylko nie musieć z nikim rozmawiać.
Przynajmniej coś takiego widziałem w jego oczach, zachowanie (chociaż chyba nieco wymuszone) nie zmieniło się... splunął z niesmakiem i odtrącił moją dłoń.
-Nie szukam przyjaciół do kurwy nędzy – warknął – Szczególnie jeśli miałbyś to być ty. Idę to tego waszego Chejrona, ale niech ci się kurwa nie wydaje, że jesteśmy jebanymi przyjaciółmi!
Popchnął mnie na bok i odszedł w kierunku Wielkiego Domu… Cóż miło wiedzieć, że żyje.
-No tak – podrapałem się w kark i spojrzałem na Nata który stał z na wpół otwartymi ustami i gapił się w stronę w którą odszedł syn Hermesa – To jest Jack, nie przejmuj się, to kretyn.
Nat nawet nie drgnął. Po jakiejś minucie takiego stania, pomachałem mu dłonią przed twarzą, również bez rezultatu.
-Nat? Nat?! Ziemia do Nata!
Dopiero po kolejnych dwóch minutach potrząsnął głową.
-C-co? – Wydukał.
-Nic – wzruszyłem ramionami – zagapiłeś się. A tak dokładniej to chciałeś porozmawiać o czymś konkretnym?
-Nie – odparł krótko i bez pożegnania poszedł przed siebie.

No dobra… to było dziwne. O co chodziło?

Niestety nie mogłem uzyskać odpowiedzi, gdyż zaraz pojawił się obok mnie Nico, był lekko wystraszony, więc od razu spytałem o co chodzi. Nico musiał odetchnąć głęboko aby odpowiedzieć:
-Kilka duchów zabiło śmiertelników, bardzo blisko obozu.
-Co śmiertelnicy robili przy obozie? – Podrapałem się w głowę.
Nico przewrócił oczami.
-Nie o nich chodzi – westchnął ciężko – duchy… przy obozie. Jeśli ktokolwiek je przywołuje musi być blisko, chyba, że liczymy na to, że te duchy wychodzę sobie z Podziemia tak z własnej woli, wtedy nie ma się zupełnie czym przejmować!

Nico był wyraźnie podenerwowany. W sumie zastanawiam się dlaczego akurat on podchodzi do tego tak emocjonalnie, wszyscy inni herosi wydają się niezbyt przerażeni.

Ale objąłem Nica w pasie przycisnąłem go lekko i pocałowałem w usta… chciałem aby na chwilę przestał zawracać sobie tym głowę, aby na chwilę zapomniał. Wiem… ja sam powinienem być strzępkiem nerwów, Jasmine i moja była dziewczyna są w niebezpieczeństwie, a Chejron zabronił mi opuszczać CHB i na misję ratunkową wysłał Travisa, jakiegoś syna Aresa oraz jakąś tam córkę Apolla. Lecz mimo to jakimś cudem zamiast się załamywać, wolałem odtrącić od równie nieprzyjemnych myśli Nica, naprawdę…

Kiedy skończyliśmy pocałunek, (chociaż zrobiliśmy to tylko po to by złapać oddech) Nico pozostał wtulony we mnie, a głowę oparł na mojej klatce piersiowej. Mieliśmy gdzieś czy ktoś nas zobaczy, już i tak dla większości obozowiczów nie jest to rewelacja.
-Percy?
-Mh?
-Nie odchodź, proszę – Nico zacisnął palce na mojej koszulce.
Zmarszczyłem czoło, znaczy… Ale… przecież, nawet nie miałem zamiaru na razie przestać go przytulać i pójść do trójki… chociażby.
-Ale… o co chodzi?
Nico jeszcze mocniej zacisnął palce, drżał lekko.
-Miałem dużo snów ostatnio… wiele naprawdę nieprzyjemnych snów –Nico podniósł lekko głowę i spojrzał mi proso w oczy – Nie mówiłem ci tego bo… Bo… - syn Hadesa przygryzł lekko wargę, ale po chwili dokończył na jednym oddechu – w każdym z nich byłem sam, choćbym nie wiem jak bardzo bym cię wtedy… chciał i potrzebował.
Zamurowało mnie, jak mam być szczery. Mnie też ostatnio śnią się sny, owszem nie są przyjemne, ale… Przecież Nico wie, że zawsze może na mnie polegać, nie? Ale na wszelki wypadek powiedziałem mu to osobiście. Kąciki jego warg zadrgały lekko, ale oczy ciągle miał przerażone, jakkolwiek bardzo próbowałby tego nie ukrywać. Przytuliłem go nieco mocniej.
-To były tylko złe sny, Nico. Ja cię nigdy nie opuszczę.
-Ja… wiem – głos Nica zadrżał lekko.

 

αNathanailα


Zadanie na dzisiaj? Znaleźć tego Jack’a. Znaczy pewnie znalazłbym go po ognisku czy coś, bo chyba ta cała Vi wspominała, że jest od Hermesa, ale i tak… Lepiej wcześniej niż wcale.

Oczywiście kiedy tak szukałem tego chłopaka, akurat musiałem zderzyć się Oscarem, któremu książka pod wpływem uderzenia wyleciała z rąk… zły znak, cholernie zły znak. Nie moja wina, że on ma obsesję na punkcie książek… naprawdę nie moja wina.

Oczywiście mój brat zrobił się cały czerwony na twarzy szybko podniósł książkę i zdzielił nią mnie po głowie.
-Nawet pięciu minut nie mogę mieć od ciebie spokoju – warknął – Uważaj jak łazisz.
-A może ty byś uważał? – Złożyłem ręce na piersi – Nic się nie stało, do jasnej cholery, Oscar!
-Nie? – Jeszcze się zdziwił… no chyba wyraźnie powiedziałem, że nie… - Słuchaj, jakby co to ty kupujesz mi książkę, jeśli przez twoją „ślepotę” kiedyś ją zniszczę.
Wzruszyłem ramionami i złapałem go dłonią za prawy policzek i szarpnąłem delikatnie.
-No, no, no… proszę, nic się nie stało prawda braciszku? – Puściłem jego policzek i zamrugałem figlarnie oczami.
Oscar poczerwieniał, przygryzł wargę i pokręcił głową. Ech… Takie smutne, że on musi być moim bratem. No właśnie tak w temacie…
-Ej, przechodził tu taki chłopak z białymi włosami? Trochę niższy, niż my, ale serio nie wiele. To jak przechodził ktoś taki, braciszku?
-Ta… - Oscar westchnął ciężko i wskazał na prawo gdzie był Wielki Dom  – Znowu się za kimś uganiasz? Nie wystarczyła ci ta atrakcja z naszym nauczycie…
-Dzięki – pocałowałem go odruchowo w policzek – Narka, brat!
Oscara wmurowało, a ja odbiegłem w kierunku Wielkiego Domu, zajebiście… A tak na dobrą sprawę co ja mam zamiar osiągnąć łażąc za tym chłopakiem? Pewnikiem znowu się w coś wpakuję, trudno…  czasami warto. No właśnie czasami, a teraz?


Oparłem się o balustradę na werandzie i czekałem. Trochę się zeszło, więc z nudów wszedłem na balustradę a z niej próbowałem wdrapać się na dach, ale w tym momencie otworzyły się drzwi, o które opierałem się prawą nogą przez co straciłem równowagę i wywaliłem się jak długi na tarasie. Oczywiście moje przydługie włosy całkiem zakryły mi twarz, a i za bardzo bolało mnie kolano by spróbować się dźwignąć na nogi, więc ogólnie jedyne co widziałem to czyjeś biało-czarne adidasy.
-Naprawdę – warknął właściciel tych butów – już tylko kurwa brakowało próbujących latać dzieciaków. Wstawaj i zejdź mi z oczu.
Chwilę minęło, aż zebrałem się w sobie i dźwignąłem na nogi. 
Przede mną stał ten białowłosy chłopak, patrzył się na mnie z wyższością, ale jakby to powiedzieć…? Nie wyglądało na to, że chłopak wiecznie uważał się za „wyższego”, jakby dopiero od całkiem niedawna zaczął się lekko puszyć, ale w sumie… wydawał się bardziej przystojny.

-Przystojny jesteś wiesz? – Jakbym się uparł to mógłbym mówić tak cały czas do każdego fajniejszego chłopaka, ale… prawdę mówiąc, jeszcze nie zdarzyło mi się powiedzieć tego na powitanie.
Chłopak zmarszczył czoło, pewnie gdyby nie był anemicznie blady też by poczerwieniał… W sumie kocham gadać głupoty na samym początku gdy kogoś poznam, serio!
-Odpierdala wam wszystkim, czy co?! – Ryknął i popukał się palcem w czoło – Naprawdę w kij tak kurwa ciężko powiedzieć „Już idę”. Spierdalaj!
Ma charakterek, ale spoko.
-No sorry – westchnąłem i oparłem się o balustradę aby lepiej przyjrzeć się temu chłopakowi – Nazywam się Nathanail, Nat jak wolisz, a ty jesteś…?
-Słuchaj, młody – Boże jak ja nienawidzę jak mnie tak nazywają! Co z tego, że jestem o kilka minut młodszy od Oscara?! – Nie znam cię, chcę żeby tak zostało, a teraz łaskawie spierdalaj.
Nie chciałem ustępować. Nie, teraz! Nie, nie, nie… Jak ja sobie coś postanowię, muszę tego dotrzymać!
-A czemu tak od razu z zębami? Z języczkiem byłoby lepiej – zaśmiałem się cicho, ale na widok morderczego spojrzenia rzuconego w moją stronę natychmiast się uspokoiłem – To jak, przedstawisz się?

Nie musiał, bo przecież morsko-oki już mi powiedział jak on się nazywa, ale kultura powinna być zachowana, w szczególności wtedy kiedy nikt jej się nie spodziewa… Jezu, jak ja pierdolę, wszystko przez to, że wpadłem na Oscara, wybił mnie cholera z rytmu.
-Robię to tylko dlatego, żebyś się odpierdolił – chłopak złożył ręce na piersi – Jackson Walker, ale mów mi Jack, bo w kij nienawidzę tego imienia… A najlepiej kurwa w ogóle się nie odzywaj. Nara.
Chciał mnie wyminąć ale się nie dałem. No kurde! Jedna może normalna na razie osoba, nie dam tak łatwo jej odejść! O nie!
-Nie no chwila, przystojniaku – mrugnąłem do niego figlarnie – a może tak porozmawiamy? Nie wiem… Nie widziałem cię wcześniej jesteś nowy? Co robisz na obozie? Jesteś z kimś?
Jack westchnął ciężko, w sumie wyglądał jakby od tygodnia nie spał, nie żeby coś… po prostu.
-Słuchaj, nie mam kurwa, jebanego nastroju rozmawiać z tobą czy z kimkolwiek, chcę wrócić do tego jebanego domku Hermesa i odpocząć. I żaden farbowany dzieciak nie będzie mi tego utrudniał! Rozumiesz?!
No to się dogadaliśmy…
-Nie jestem kurwa dzieciakiem! – Ryknąłem – Nie jestem farbowany! I chcę tylko cholera jasna porozmawiać! Ale nie! Ty musisz być obrażony na cały świat tak?!

Szczerze, to nawet nie zareagowałem kiedy chłopak uderzył mnie z całej siły i wylądowałem jak długi na ziemi. A po chwili jeszcze zostałem przygnieciony do podłogi, gdyż Jack usiadł na mnie okrakiem i przycisnął mi do szyi jakiś złoty, ceremonialny… eee… nóż.
-Odpierdol się – wycedził – Nie chcę z nikim gadać.
Biorąc pod uwagę fakt, że leżeliśmy w dosyć fajnej pozycji, wręcz chciałem dalej się z nim kłócić, ale sytuację utrudniał ten nóż przy moim gardle.
-Dobra, dobra, masz mnie – zaśmiałem się cicho – Nie musisz ze mnie schodzić, tylko proszę weź ten nóż.
-To jest kurwa sztylet – Jack przewrócił oczami, westchnął ciężko i wstał – Masz szczęście, farbowany dzieciaku, masz kurwa jebane szczęście. Do nie zobaczenia.
I odszedł, bo ja ciągle nie mogłem jakoś pozbierać się z podłogi. Łokieć na którym się opierałem jakoś zrobił się nagle bezwładny i uderzyłem z hukiem głową o podłogę… No i kurwa świetnie, moje serce po raz piąty chyba w tym miesiącu zaczęło zmieniać swoje „zainteresowanie”. Szczęście poziom: ja.
Super…
Dobra Nat, weź i wstań, a później pomęczysz jeszcze swoją zajebistą i pechową osobą tego przystojniaka, co to prawie cię zabił.

NICOΩ


Percy rzucił mnie na kanapę, praktycznie od razu jak tylko zaniósł mnie do domku i chwilę później, moja koszulka wylądowała gdzieś na fotelu, a pasek od moich spodni jeszcze dalej.
Muszę przyznać, że jeśli chodzi o całowanie i w ogóle o wszystko, to Percy jest w tym chyba mistrzem… Chyba, pfff… na pewno!

Całował mnie teraz po szyi, długo przez co po prostu nie potrafiłem powstrzymać się przed cichym jęknięciem raz po raz. W końcu z szyi przeszedł do obojczyków, a moja dłoń powędrowała za jego spodnie. Wtedy na chwilę przerwał spojrzał mi pytająco w oczy, a ja lekkim zaciśnięciem dłoni nakazałem mu aby nie przestawał… nie mieliśmy wiele czasu, Lauren nie było, ale może wrócić praktycznie w każdym momencie. A teraz absolutnie nie chciałem aby ktokolwiek nam przerywał.

No tak… Tylko, że kiedy już powoli zdejmowałem spodnie Percy’ego usłyszałem jakiś nieznany mi dziewczyński chichot, oraz głośny okrzyk Lauren „I takie... wygrałam!”.  Drzwi salonu na szczęście były zamknięte… tyle, że ściany w domku nie są wystarczająco grube i…
-Percy – wyszeptałem – Lauren wróciła.
Syn Posejdona jęknął z niezadowolenia, a ja wygramoliłem się spod niego i zacząłem pośpiesznie nakładać porozrzucane po pokoju moje ubrania, Percy tylko zapiął rozporek spodni i przerzucił na siebie koszulkę.
Otworzyłem pośpiesznie drzwi salonu i prawie od razu wparowała moja siostra trzymając za rękę jakąś dziewczynę, którą widziałem chyba pierwszy raz na oczy.

Była wysoka (jak na dziewczynę), miała długie jasne blond włosy z fioletowymi i pomarańczowymi pasemkami, oczy miała jasno-niebieskie. Ubrana była w obozową (już lekko nadużytą sądząc po dziurach i plamach) koszulkę, a na nią jeansową poszarpaną jasną kurtkę, spodnie miała tego samego koloru, nie miała na sobie butów.
Moja siostra zaś uśmiechała się lekko, wzięła głęboki oddech i powiedziała:
-Nico, chciałam ci przedstawić, Shalott Luce, moja dziewczyna.
Wmurowało mnie. Znaczy… Moja siostra ma dziewczynę?! Serio? Oj… Hades będzie taki szczęśliwy z tego powodu…
-Um… - zmusiłem się do lekkiego uśmiechu – Miło mi.
Shalott skinęła głową.
-Dużo o tobie słyszałam – zaczęła  – od naszego byłego grupowego, szkoda, że…
-Eee… Tak – Lauren zwiesiła lekko głową – Shalott jest córką Apolla.
Kolejny wstrząs na dzisiaj.
-Dlatego tak często cię nie było w trzynastce, nie? – Wtrącił się Percy – Hej Shalott, Percy jestem.
Córka Apolla uśmiechnęła się szerzej, zaś Lauren westchnęła lekko i odparła:
-Po części, ale jest jeszcze taka… drobna sprawa o którą chciałam z tobą porozmawiać, ale… chyba po ognisku nie?
-Jeśli to coś ważnego… - zacząłem ale Lauren machnęła dłonią.
-Nie, może to trochę poczekać. A… I możecie nie rozpowiadać tego na wszystkie strony… wiecie…
-Jasne – odezwał się Percy – A jeśli chcecie znaleźć jakieś miejsce na bycie sam na sam to…
-Percy! – Rzuciłem mu ostrzegawcze spojrzenie.
Shalott zaśmiała się głośno i odrzuciła kosmyk włosów które wchodziły jej do oczu.
-Dzięki, ale… uczę się na własnych błędach! Ej, w ogóle miło było cię poznać, Percy.
-Yyyy… Wzajemnie – Percy poczerwieniał lekko.
-Wiesz, w obozie jestem w sumie od niedawna, a gadają o tobie wszyscy – Shalott zamyśliła się lekko.
-To co Shal? Zostawimy ich chyba samych, nie? – Zaproponowała Lauren.
Shalott wzruszył ramionami, rozejrzała się po salonie i uśmiechnęła się delikatnie z niewiadomego dla mnie powodu, później spojrzała na moją siostrę, która z kolei stała jakoś tak dumnie, jakby udało jej się zabić z dwadzieścia cyklopów na raz (nie twierdzę, że Lauren by tego nie potrafiła… ma dziewczyna potencjał, a po roku w obozie serio zrobiła się z niej sprytna dziewczyna, chociaż walczyć mieczem potrafiła zawsze… ale nigdy nie przyznała się kto ją tego nauczył).
-Dobra – odparła po chwili Lauren – Mamy niedługo warsztaty… chyba, że się z nich zerwiemy? – Lauren spojrzała prosto w oczy Shalott.
-Ech… - Córka Apolla podrapała się w kark – nie za bardzo. Sorry, ale mam przydział w klinice na dwie godziny.
-Ej – wtrącił się Percy – przecież możesz poprosić aby ktoś cię zastąpił, nie? Steven tak często robił.

Shalott przewróciła oczami.

-Ale nasz obecny grupowy jest inny od wszystkich – stwierdziła – on śpiewać nie umie, leczyć to ledwo co, ale za to najlepiej z nas pisze wiersze. Ale nie będę brała z niego zbyt wielkiego przykładu jeśli pozwolicie.
-To co? Shal, za dwie godziny przed kliniką?
Shalott skinęła głową.
-Jasne. No to… Miło was poznać – podała rękę Percy’emu, mnie chyba zapomniała – Hej.
I wyszła razem z Lauren, rozmawiały o jakimś tam wypadku dzisiaj, ale nie chciałem podsłuchiwać.
Westchnąłem ciężko.
-No ładnie – odparłem i opadłem na kanapę.
-Coś nie tak? Fajna ta Shalott – Percy wzruszył ramionami.
Rzuciłem mu szybkie spojrzenie.
-Nie... – odparłem – nie chodzi mi o nią samą. Tylko po prostu, dziwnie, że moja siostra ma… dziewczynę.
-Teraz ci nagle przeszkadza taki związek? – Percy zmarszczył czoło.
Pokręciłem z rozbawieniem głową.
-Nie, bynajmniej… To co?
Percy przewrócił oczami, zamknął drzwi, usiadł obok mnie i zaczął namiętnie całować, w między czasie zdejmując moją koszulkę.



~ Ω Ω Ω Ω~


Jakieś trzy godziny później, Percy udał się na szermierkę, ja zaś z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni łaziłem w te i z powrotem po obozie, no przynajmniej póki nie natknąłem się na taką Kim, córkę Hermesa, sama mnie zaczepiła:
-Ej, Nico! Widziałeś może jakieś dziecko Apolla? Pusto mają w domku, a potrzebuję jakiegoś.
Wzruszyłem ramionami.
-Pewnie w klinice, mają jakiś przypadek. Albo w pawilonie śpiewają. A o co chodzi?
-O Jack’a chodzi. Ma gorączkę i nie możemy go obudzić – westchnęła ciężko.
-Jack?! A co on robi na obozie? Przecież…
Kim zaśmiała się głośno.
-Wrócił kilka godzin temu, ale był mega zmęczony i w ogóle jakiś niewyraźny… Nieważne, później pogadamy okej? Znajdę te Apolliniątka.
Skinąłem głową i tak wiedziałem, że nie pogadamy. Zbyt rzadko przechodzę koło domku Hermesa, żeby na nią przypadkiem trafić… No i jeszcze Jack wrócił… Pięknie. Chociaż nie fajnie, że jest chory, bo jak go wezmą do kliniki to ciężej będzie go pilnować, aby przypadkiem coś się nie stało.

No co ja miałem zrobić? Poszedłem do domku Hermesa, chociażby po to by się przekonać czy faktycznie Jack wrócił, wszedłem bez pukania.

Ta… Faktycznie chodziło o tego Jack’a (szczęście, bądź nieszczęście zależy kto i jak na to patrzy). O ścianę obok jego łóżka opierał się Connor, z kolei sam Jack faktycznie nie wyglądał za ciekawie. Chudy jak jakiś anorektyk, teraz na dodatek spocony z powodu gorączki i drżący jakby miał jakiś atak… jakbym go bardziej lubił pewnie sam wybiegłbym z domku i zaczął szukać dzieci Apolla.
-Cześć Connor – przywitałem się szybko – Co z nim?
Connor wzruszył ramionami.
-Szczerze to nie wiem – odparł – dałem mu się zdrzemnąć, bo cholernie słabo wyglądał, ledwo trzymał się na nogach, a teraz… nawet go obudzić nie mogę… Kurde, no gdzie ta Kim?
-Wpadłem na nią. Powinna się niedługo pojawić. A kiedy Jack przyszedł?
-Jakieś trzy, może cztery godziny temu. Ciężko powiedzieć, nie patrzę na zegarek.

Ciekawe czy Pecy wie? Pewnie nie…
Connor westchnął ciężko i pokręcił głową, na chwilę wyjrzał przez okno ale kiedy okazało się, że nikogo nie ma powrócił do patrzenia się na Jack’a…

 No i co on się znowu wpakował? Ja nie uważam się za jakiegoś wyjątkowego szczęściarza… ale Jack bije mnie w tym na głowę.

-Słuchaj – zacząłem nie do końca wierząc, że mam zamiar to powiedzieć – Jak mu się poprawi zawiadom mnie, muszę z nim pogadać.
Connor pokiwał lekko głową, a ja podziękowałem i wyszedłem, wymijając się dosłownie z dwójką dzieci Apolla, mógłbym zostać w sumie, ale… nie, nie jestem dzieckiem Apolla, ani Hermesa nie powinienem przeszkadzać.

Poszedłem do pawilonu i usiadłem przy stole Hadesa, nikogo nie było a ja mogłem na spokojnie zastanowić się nad kilkoma rzeczami. Jednakże na tyle się zamyśliłem, że nawet nie zwróciłem uwagi, że ktoś obok mnie usiadł, dopiero kiedy odezwał się zwróciłem uwagę:
-Przeszkadzam? – To był Oscar, położył na stole stos grubych książek, aż lampion wiszący nieco wyżej zachybotał się.
-Nie – wzruszyłem ramionami i odsunąłem się lekko.
Chłopak nic nie mówił, tylko przeglądał na szybko wszystkie książki, naliczyłem ich około piętnastu. Wertował ich kartki jakby usilnie potrzebował czegoś znaleźć, pewnie z resztą tak było… Ale książki były absolutnie różne… Jakaś encyklopedia, fantastyka, mitologia, słowniki, biografia jakiegoś pisarza, atlas, i kilka innych, mimo to Oskar zdawał się próbować znaleźć coś w tak różnych zbiorach.
W końcu zatrzymał się na jakiejś grubej książce w czerwonej oprawie, wyglądała na starą i nie była po grecku (kilka książek miał właśnie w tym języku, nie pytałem skąd), więc nie byłem w stanie rozczytać jaki ma tytuł, ale Oskar bez problemu zaczął czytać tekst, a sądząc po ruchach jego oczu robił to w koszmarnie szybkim tempie. Wiem, że nie powinno się przerywać osobom które czytają ale samo mi się wymknęło:
-Nie masz dysleksji, nie?
Oskar na chwilę przerwał, zatrzymał swój palec na ostatniej linijce i odparł:
-Nie. Mój brat ma.
-A ADHD?
-Nie mam. Mój brat ma.
-Jesteś nietypowym herosem – stwierdziłem – właściwie to znam chyba tylko jednego który nie ma różnych… zaburzeń.
Oscar wzruszył ramionami i westchnął ciężko.
-Albo Nathanail jest ułomem.
-Bez przesady, wszyscy herosi tutaj mają ADHD i dysleksje.
Oskar zmarszczył czoło i spojrzał na linijkę na której się zatrzymał.
-Naukowe bzdety – warknął – Dysleksja, ADHD! Ba! To po prostu usprawiedliwienie lenistwa, bez urazy oczywiście, pozwolisz, że dokończę?
Skinąłem głową, a Oscar mechanicznie wrócił do czytania. Po jakiś pięciu minutach skończył odłożył książkę na stos i oparł swój podbródek o dłoń.
-No to skończyłem – stwierdził kiedy nawet nie miałem zamiaru się odezwać – Chcesz o czymś pogadać?
Nie chciałem. Znaczy… nie chciało mi się po prostu, ale jakoś głupio było mi teraz odmówić, więc spytałem o pierwsze co przyszło mi do głowy:
-Twój brat… ładnie śpiewa. Uczył go ktoś?
Oscar wybuchnął perlistym śmiechem, a kiedy się opanował musiał zdjąć okulary aby otrzeć oczy.
-Nie. On tak ma, wszystkie takie… artystyczne umiejętności ma we krwi… Raz tylko dotknie skrzypiec a wygra taką melodię o jakiej zawodowcowi by się nie śniło. Ale za to jest głupi jak but, zakochuje się w każdym co pięć sekund, nigdy na stałe, głupie dziecinne zauroczenia… No i jest zbyt porywczy. Chyba wolę nie mieć głosu do śpiewania, ani słuchu do instrumentów niż być takim idiotą.
-Bardzo się nie lubicie – oparłem czoło o stół, jakoś tak było mi wygodniej mówić – Rodzeństwo przecież powinno się wspierać…
Oscar ponownie wybuchnął śmiechem, nieco krótszym i bardziej chłodnym.
-Ja i Nathanail?! Boże… Jeśli któryś z nas umierał z pragnienia, a drugi miałby wodę, to by ją wypił! My się nienawidzimy.
-Ale jesteście rodzeństwem – westchnąłem ciężko.
-Niby tak, ale rodzeństwo nie musi koniecznie się dogadywać. Szczególnie jeśli mowa o Natcie… Um… Nathanail’u.
-Ej, a tak w sumie – westchnąłem – czemu musisz koniecznie mówić do niego pełnym imieniem?
Oscar prychnął cicho.
-Głupia, głupia sprawa z przeszłości… Nie wracam do niej. Słuchaj, bo ja… ech… no chciałbym trochę poczytać, mogę… wiesz?
-Jasne – odparłem – Tylko…
-Cześć, braciszku! – Ni stąd ni zowąd nadbiegł Nat i objął Oscara od tyłu.
Oscar westchnął ciężko i przewrócił oczami, zaś Nat szczerząc zęby od ucha do ucha oparł swoją głowę o ramię Oscara… pominę jak dziwnie to wyglądało.
-Cooooo tam braciszku? – Nat przedłużał sztucznie każde słowo.
-Było dobrze, póki nie przyszedłeś, braciszku.
-Też cię kocham – Nat wyszeptał coś jeszcze do ucha Oscara, ale cokolwiek to było nie byłem w stanie tego dosłyszeć, natomiast Oscar poczerwieniał jak burak.
Westchnąłem ciężko, no słowo daję ci bracia dziwnie się zachowują, a podobno tak bardzo się nienawidzą… chyba, że przez tą nienawiść Oscar miał na myśli co innego… kto go wie?
-Chłopaki… Ja tam idę, miło było – westchnąłem ciężko, wstałem i przeniosłem się cieniem do trzynastki… po prostu brakowało na tym obozie miziających się braci, serio…

~~ΨPERCYΨ~~



Jeszcze przed ogniskiem udało mi się pogadać z Nico, powiedział mi o Jack’u… na śmierć wcześniej zapomniałem wspomnieć Nicowi o tym, że syn Hermesa przybył do obozu… ale jakoś nie chciałem się przyznawać. 
Za to zaniepokoiłem się stanem zdrowia Walkera, ale najwyraźniej czuł się lepiej bo pojawił się na ognisku, ale nie siedział przy stole Hermesa, tylko usiadł pod jedną z kolumn w pawilonie i bawił się sztyletem (swoją drogą taki sam sztylet ma Octavian… cóż i w identyczny sposób się nim „bawi”), nie reagował na żadną chęć rozmowy, a kiedy Connor spytał czy Jack nie chce się czegoś napić i przypadkiem dotknął jego ramienia, Jack syknął z bólu i wydarł się na całe gardło, żeby go nie dotykać… No cóż… Nawet z Vi nie chciał gadać, więc ta dosyć mocno się na niego wkurzyła, powyzywała od… dobra nie będę powtarzać, ale tak czy siak Jack ją olał. O ile Vi w ogóle można olać!

No a ognisko samo w sobie nie było jakieś niezwykłe, Nat nie miał ochoty śpiewać, za to odganiał się od grupki dziewczyn które piały z zachwytu nad jego „zajebistym” wyglądem, chłopak wyglądał na bardziej przerażonego niż zadowolonego i w końcu kiedy wszedł na stół, Chejron musiał go uspokoić (no naturalnie też i te dziewczyny), oczywiście Nat, jeszcze w między czasie wygłosił jakąś dziwną mowę, z czego nie wiele rozmawiałem, po czym usiadł przy stole Hermesa i zaczął się rozglądać, póki jego brat nie uderzył go łokciem w ramię, wtedy zaczęli się kłócić, dosyć głośno, przez co powstał okropny gwar.

 Chyba Nat pierwszy rzucił widelcem w Oscara… Tak czy inaczej zaraz po tym rozpoczęła się bitwa, na widelce, łyżki, noże, nawet talerze wśród wszystkich, a kiedy oberwałem w głowę kubkiem postanowiłem, że bezpieczniej będzie jak podejdę do Jack’a.

Chłopak był lekko nieobecny, nawet nie zauważył, że papieros który trzyma w zębach jest już praktycznie jedynie niedopałkiem.
-Hej stary – przywitałem się najmniej chłodno jak tylko potrafiłem odezwać się do niego.
Jack wyrwał się z zamyślenia, wyrzucił papierosa na ziemię, ale chyba nikt (po za mną, oczywiście) tego nie zauważył.
-Odpierdol się Jackson. Gadałem z tym waszym jebanym Chejronem, więc nie musisz mi pierdolić nad głową. Odpierdol się – nie krzyczał, prawie szeptał, ale w sumie się nie dziwię, bo wyglądał jakby serio był cholernie chory.
-Walker, mogę być szczery? – Spytałem.
-Kij mnie obchodzi jaki ty kurwa możesz być. Odpierdol się powiedziałem.
-Więc będę szczery. I bynajmniej nie mówię tego, żeby cię urazić… Nie lubię cię – tak, bardzo cholernie głupio to brzmi – Ale jeśli masz chorować, to radzę ci iść do kliniki.
-Byłem w tej twojej jebanej klinice – warknął.
-I co?
Jack nie odpowiedział, ale zrobiła to przechodząca obok Shalott:
-Przede wszystkim to wyczerpanie. Brak większości witamin, praktycznie zerowe przebywanie na słońcu przez kilka miesięcy i niedożywienie.
Jack przewrócił oczami.
-Ty też się odpierdol – spojrzał z wrogością na córkę Apolla – Jebany lekarz się znalazł, spierdalaj.
-Dla twojej wiadomości jestem córką Apolla – Shalott nachyliła się nad Jack’em – I jako właśnie córka Apolla, radzę ci przestać tyle palić… Herosi nie są odporni na raka.
-Nie będziesz mi mówiła co mam kurwa robić, suko! – Jack zdołał podnieść nieco głos.
-Przeginasz – pokręciłem głową.
-I kij mnie to obchodzi – Jack z lekkim trudem dźwignął się na nogi – Kurwa wielkie mi jebane halo! Może ostatnio za wiele nie wychodziłem na dwór, ale kurwa wasza mać, kogo to niby do kurwy nędzy obchodzi?! Odpierdolcie się!
-Jack – warknąłem, bo nagle wszyscy umilkli i spojrzeli na niego – zachowujesz się… co najmniej dziwnie!
-Jak ma się zachowywać kiedy jego organizm jest na skraju wyczerpania? – Shalott przewróciła oczami.
-Pierdolisz – wychrypiał Jack – Pierdolisz, durne Apollątko. Macie wszyscy kurwa, jebane szczęście, że jednak wróciłem, przejebane byście mieli, nie?

Jack na chwilę przerwał bo zaniósł się kaszlem, naprawdę… panowała cisza, nikt nic nie mówił wszyscy tylko patrzyli się na niego, nawet dzieci Afrodyty które zazwyczaj i tak wolały plotkować, teraz patrzyły się z lekką obawą na syna Hermesa. Bo on… brzmiał trochę jak nie on, jak jakiś zupełnie inny, niespełna rozumu nastolatek i teraz jak tak się na niego patrzyłem miałem mieszane odczucia, czy pobyt w SPQR dobrze mu zrobił.
-Więc… - zaczął ale wtedy od stołu Aresa wstała Vi, zdjęła swoją opaskę na oko i rzuciła ją z całej siły na stół.
-Ty durne jebane Emo! – Ryknęła na całe gardło i podeszła do Jack’a – Ty durne jebane Emo! Puszysz się! Dobrze wiesz jak bardzo nienawidzę rozpieszczonych, jebanych, puszących się dzieciaków! Zachowujesz się tak jakbyś był wyjątkowo ważny! Nie! To ja jestem ważna! Myślałam, że zrozumiałeś! Ya jebat! Co ci jebani rzymianie robią?! Pranie mózgu?!! Kurwa, ogarnij się!
Jack pokręcił głową i machnął dłonią.
-Z resztą… pierdolcie się wszyscy – odwrócił się na pięcie i lekko utykając poszedł w stronę domku Hermesa.
Wszyscy milczeli i nawet nie ruszyli się z miejsca, z wyjątkiem Pana D., który wzruszył ramionami i otworzył kolejną puszkę Coca-coli jakby nigdy nic, Chejron westchnął zaś ciężko.
-Jeśli go się kiedyś nie opanuję, dopiero będą problemy – westchnąłem do siebie.
-On jest zawsze taki? – Shalott złożyła ręce na piersi.
-Wulgarny był zawsze – stwierdził Nico który podszedł przed chwilą – Idiotą też. Teraz na dokładkę lekko mu odbiło.

~Ψ Ψ Ψ Ψ~


Po nieprzyjemnym incydencie na ognisku Chejron postanowił, że wszyscy powinniśmy wrócić do domków. To też zrobiłem, nie byłem może specjalnie zmęczony ale za to koszmarnie wkurzony! No bo… Jak można być takim idiotą jakim jest Jack?! Naprawdę póki żyję tego nie zrozumiem.
Ale mimo tego, że nie byłem zmęczony zasnąłem prawie od razu. Nie miałem na szczęście, bądź też nie, żadnych snów, więc przynajmniej mogłem liczyć na spokojny sen… Trochę ominąłem się z prawdą.
Było jeszcze ciemno kiedy obudził mnie świst  oraz głuche łupniecie w ścianę niedaleko okna, przy moim łóżku. Poderwałem się, otworzyłem okno… Nikogo, ani niczego, z początku nie widziałem, póki w bladym świetle latarki nie zobaczyłem czarnej strzały, wykonanej jakby z mgły, wbitej w ramę okna. Wyskoczyłem z łóżka i wybiegłem z domku… Nie wiem kto urządza sobie strzelanie w mój domek, ale prawie wybił mi szkło w oknie.
-Hej! Kto tu jest?!
Wtedy z drzewa naprzeciwko mnie ktoś zeskoczył, w ciemności nie widziałem za wiele… jedynie świecące na kobaltowy kolor oczy, wlepione prosto we mnie.  

-Cii… Usłyszy nas – wyszeptała ta osoba… to była dziewczyna. 

***

Okej, obiecałam dodać dzisiaj rozdział więc jest *^* Mam nadzieję, że nie jest taki nudny jak mi się wydaje, ale wena poszła spać, razem z moim logicznym myśleniem xD
Tak czy inaczej pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że nie pousypialiście! ;^; 


55 komentarzy:

  1. Miał być wyczerpujący komentarz ale Żydy blogapota znów ukradły... Powiem tyle.
    Co Octavian mi kurwa z przyjacielem zrobił?!

    Pozdrawiam, życzę weny, czekam na kolejny i idem oglądać animu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tró komentarz :') xDD
      No ten tego, zamęczył chłopaka xDD

      Dzięki za wenę i również pozdrawiam *^*Miłego oglądania anime xD

      Usuń
  2. *Komentarz będzie krótki, bo niewyspanie, stres i głowa zapełniona datami robią swoje*
    Rozdział świetny i wcale nie jest nudny... Coście się wszyscy tak uwzięli na to że nudy i w ogóle, ja się pytam?! Przy tym się nie da usnąć i przestańcie takie kity wciskać! xD
    Dobra, dalej... Nosz kurwa!!! Znowu im musiał ktoś przerwać?! Weź tych ich zamknij w pokoju bez klamek i okien... albo niech się pierdolą gdzieś biegunie południowym, chociaż znając ich szczęście akurat trafią na jaką ekspedycję... xD
    No i teraz tak... O bogowie, Jack!!! *O* Powrócił *.* Zaciesz na mordzie do końca tygodnia xD Spierdolił z Rzymu, bo go tam źle traktowali xD No i Nat ma się od niego odczepić... Już mi wystarczy rywalizacja w postaci Octaviana... xD Nawiasem mówiąc to co się stało z Jackiem? Czy moja wersja, ze Octavian trzymał go w piwnicy o chlebie i wodzie i gwałcił, kiedy tylko się dało nadal jest aktualna? xD
    Oscar i Nat... Lubię ich obu i wierzyć mi się nie chce, że są bliźniakami... xD Nie wiem, kto im to wmówił... xD No i czego Oscar tak zawzięcie szukał w tych książkach?
    No i co za sny miał Nico? Chodziło w nich o to, ze Percy umarł, czy jak? Jeżeli któregoś z nich zabijesz, to szykuj się na mój gniew ;P
    Percy dostał w łeb kubkiem... Śmiechłam, jebłam i w ogóle xD
    Lauren ma dziewczynę? Ja pierdolę, czy w tym obozie nie przyjmują do wiadomości istnienia takiej orientacji jak heteroseksualizm? xDDD
    No i to zakończenie... Ta dziewczyna to wróg czy przyjaciel? Taaa... jak tak dalej pójdzie z moim rozeznaniem w sojuszach, to jak kiedyś wojna wybuchnie, to może mnie lepiej na front nie wpuszczać, bo jeszcze do swoich bym zaczęła strzelać xD
    No i kto ich do cholery miałby usłyszeć? Przecież "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie..." czy jakoś tak... xD
    No i Jack ma się pozbierać z tego załamania psychicznego, bo tak na logikę jego i Vi to się zaczął jak Nico zachowywać... nie żebym miała coś do takiego zachowania, ale Jack to Jack i ma być taki jak dawniej xD
    No i tyle co do mojego komentarza, który jest tak krótki i niekonstruktywny jak na początku uprzedzałam xD
    Pozdrawiam, duuuuużo weny życzę i czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pff... Bardzo krótki *sarkazm* xd
      No bo pisałam go dzień po zakończeniu poprzedniego, a mój wen zapadł w sen zimowy *^* XD

      Hue hue hue hue xD Ale później TO dokończyli XDDD Więc... xDDD

      Hahaha xD No proszę, jednak można się ucieszyć z powrotu negatywnej postaci XDD
      A Jack z innego powodu powrócił, ale na razie sza XDD Hue hue hue, Nat ma pecha bo on się co chwila zakochuje (ale na innej zasadzie niż Leo w HO spokojnie XD) soooł...
      To rywalizację już masz sporą xDDD
      A Jack to spokojnie, nawet przyśpieszając dalszą część Twojego komentarza, to nie jest załamany psychicznie, jest... smutny, chociaż to dziwnie w jego wypadku brzmi, jest mega wkurwiony i po prostu zmęczony xD No i na dodatek, toćkę mu Octavian przestawił myślenie na bardziej rzymskie xDDD
      I... Co do Twojej wersji to nie do końca, ale toćkę masz racji XD

      Hue hue hue hue xDD Kto powiedział, że bliźniacy mają być identyczni? XDD

      I o snach Nico będzie jeszcze mowa, więc zobaczysz, ale jesteś blisko prawdy *^* xD
      I ta... To będzie nowy parring jak Jagła, Percy i kubek XDD Perbek? XDD

      Zmieniam oficjalnie nazwę Obozu półkrwi na Obóz tolerancji xDDD

      I z tą dziewczyną też zobaczysz xD Ale spokojnie, ja też się gubię w sojuszach xDDD Nie zawsze, ale często, dlatego wolę wszystko robić sama *bez skojarzeń, pls*

      Też zobaczysz xDDD *kocham to, to* Yep, "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie? Co to będzie?" XDD

      I jak już wspominałam, spokojnie Jack nie jest w dołku, a jak jest to minimalnym, na dokładkę jest po prostu mega wkurwiony xD
      A Vi go nazywa "Jebanym Emo", tylko przez wzgląd na te rany co miał po Nilsie na całej ręce, więc spokojnie XDD

      Również pozdrawiam i dziękuję za wenę *^*

      Usuń
    2. Ja wysłałam wena na urlop, bo potrzebuję czasu, żeby się pozałamywać psychicznie nad swoją tępotą... Żeby godła/herbu/cholera wie czego Litwy na konkursie nie rozpoznać... -,-
      A żebyś wiedziała, że można xD
      Nat to ma pecha w ogóle xD
      Jack smutny? Tak się da...? No bo że wkurwiony to rozumiem, ale smutny...? xD
      Percy zdradza Nica z kubkiem... Klikam okejkę xD
      Obóz tolerancji... jak to ładnie brzmi... xD
      W sojuszach się zawsze łatwo pogubić... ;D
      Czemu słowa "Ciemno wszędzie" mi się kojarzą ze ślepotą? xD
      Jebane Emo... to tyż ładnie brzmi... xD że jebane to jeszcze łatwo zrozumieć, ale emo... to było podchwytliwe xD

      Usuń
    3. ;-; Też bym nie umiała XDDDDDDDDDDDDDDD A mój wen poszedł się jebać, nie spać, tylko rozumiesz, kultura itd. xDD

      No właśnie zauważyłam xDD

      Yep, ma cholernego pecha ten człowiek, ale ciii xDD

      Może złe słowo... Poczuwa się zazdrosno-zdradzony, takie tró xDDD

      Yep XDD To cudowne :")

      Dokładnie, ładna nazwa, i pomarańczowy zamienię na tęczę XDD

      I bardzo łatwo, za łatwo xDD

      Mi tyż, ale ciii XDDD

      Hahaha xDD No wim :") Vi ma dobrą pamięć XDD

      Usuń
    4. Bo kogo obchodzi jak wyglądał i nazywał się herb(?) Litwy w średniowieczu...? xD Jebać kulturę... Tak naprawdę to po prostu u mnie wen spierdolił, ale oficjalnie ma urlop... xD
      Octavian zdradził Jacka? Jak to? Jak ktokolwiek oprócz Jacka może chcieć się przespać z Octavianem? xD
      Teraz się ciągle śmieję z tego parringu xD
      Yay, tęczowe koszulki! A zamiast domków obozowych będą dark roomy (czy jak to się tam pisze xD a tak nawiasem mówiąc to widziałam taki dark room, jak byłam na wakacjach... Londyn to miasto tolerancji... xD)
      Jakoś sobie bycia ślepym wyobrazić nie mogę... tak jakoś... wszędzie ciemno... brrrr... (mówi osoba, która musi nosić okulary, bo inaczej nie rozróżnia liter, ale cśśś... xD)
      Vi ma bardzo dobrą pamięć... xD Nawiasem mówiąc, to ciekawe, czy Sun dalej wszędzie zabiera ze sobą Nilsa...? xD

      Usuń
    5. No dokładnie XDD Miałam podobnie, tyle, że na sprawdzianie XD I na tym samym sprawdzianie miałam napisać osiągnięcia jakiegoś pomniejszego króla... jak bardzo chciałam napisać "Ale w sumie... kij kogo to obchodzi?". Ale się później okazało, że znalazło się takie ziółko co odpowiedziało tak na wszystkie pytania otwarte XD

      Nie do końca zdradził... Ale Jack tak to odbiera, zobaczysz xDD

      Ja też XDDDDDDD

      Hue hue hue XD Takie cóś dla Nata xDDD

      Ja prawdę powiedziawszy też nie... smutne musi być takie życie bez kolorów... w ogóle bez niczego, tylko głosy i ciemność... (mówi ci to córka Hadesa [i jeszcze na dodatek prawie ślepa, bo bez okularów nic, absolutnie nic, po za białą "mgłą" nie widzę ;^;])

      Yep, zazdroszczę jej XDD
      I tak, ciągle, tylko w rozmowach z tym synem Pasitheai woli aby Nilsa nie było xD

      Usuń
    6. U nas to oddają puste kartki xD jeden się specjalnie nie podpisuje,żeby nauczyciele nie wiedzieli komu banię wstawić xD
      Czyli widzę, że też masz problemy ze wzrokiem... wirtualny żółwik/piąteczka/czorek (takie coś podobne do żółwika, tylko z takimi zgięto-rozczapierzonymi palcami xD) głosy w ciemności... dobra, teraz mam skojarzenia ze schizofrenią... ale bycie niewidomym... nie, nie potrafię sobie tego wyobrazić...
      Tak pozbyć się smoczusia? Nie pozwalam ! Niech smoczuś pozbędzie się Suna! XDDD

      Usuń
    7. U mnie nie, bo to za łatwe XDD I to uczucie kiedy pani zaczyna czytać takie fajne zdanie ze sprawdzianu :') Albo takie na polskim, ktoś tam (niech zachowa już tą swoją anonimowość .-. ) napisał rozprawkę która wyglądała mniej więcej tak:
      1. wstęp - blah blah blag
      Agrument numer 1 - (...)
      Argument numer 2 - (...)
      Argument numer 3- (...)

      itd. Wisz chodzi o to, że bez sensu pisał, że to jest wstęp a to argument no ale XDD

      Mam, astygmatyzm i jestem krótkowidzem xd Piona xDD

      Oj tam, oj tam, ale takie... fakt xD Nie, ja też nie... ;^;

      On się go nie pozbył, po prostu... a dobra sza! xDD A smoki nie pozbywają się swoich właścicieli *^*

      Usuń
    8. To u nas na wypracowaniu, jak trzeba było wymienić cechy rycerstwa polskiego, to zaczął wymieniać od myślników xD
      Chyba większość osób, które lubią czytać to krótkowidze xD
      To jakie stworzenia się ich pozbywają? Koty? Nie, raczej węże... kupię Sunowi węża! XD

      Usuń
    9. Tru :')

      Mh... nie wiemxD chociaż nie... masz rację xD mój śmiertelny ojciec był krótkowidzem a książki pochłaniał tonami XD

      Koty xD a węża to ma Nat xD ale sza! XD

      Usuń
    10. Moi rodzice niestety nie mają czasu, by czytać ;( był? Czemu w czasie przeszłym?
      Wszyscy mają jakieś zwierzątka... a ja nie... i zresztą nie zamierzam xD

      Usuń
    11. Heh... Czas to po prostu zuo, Chronosie, daj raz po raz więcej czasu by poczytać książki :') No w przeszłej no bo... Jakby tu powiedzieć, pewnego dnia wyszedł do pracy i kilka godzin później okazało się, że ciężarówka go potrąciła ze skutkiem śmiertelnym...
      No ale nie będę nikogo tam zanudzać moim życiem xD

      Pff... Ja mam kota xDDD Takiego fajnego kota (cii... piperzyć to, że o kot mojego brata, jest MÓJ *^*), mój brat chciałby jeszcze kupić sobie jaszczurkę, ale mu zabraniają, więc w zamian dostał świnkę morską xDDD Tró :')

      Usuń
    12. Ja... przepraszam, nie powinnam była się tak nietaktownie wtrącać w nieswoje sprawy... no i... moje kondolencje...
      Znaczy się to też nie do końca prawda, że ja zwierząt nie mam, bo mam rybki... rybkę... ale niewiele muszę się nią zajmować...
      Świnka morska...? A może to Percy? XD

      Usuń
    13. Ej nie ma sprawy ^^ Nie mam przecież na czole tego wypisane (eee... na czole, no na profilu niech będzie xD) c:

      Rybki też mieliśmy, ale się znudziły bratu XD
      Mh... chyba musiał zmienić płeć, bo to samiczka xDD Ale kto tam Percy'ego wie xDD Ale za to to może być Octavian w formie damskiej *^* Bo mój braciszek nazwał ją Octavią :') XD

      Usuń
    14. Octavia... xD Nie no, spoko imię... ja, jako osoba zarąbiście kreatywna, nazwałam swoją rybkę Nemo... xD *pomysłowość level: ja* xD

      Usuń
    15. No dokładnie :") XDDD

      Nemo zawsze spoko *^* Mnie się tam te rybki się merdały i każda była po prostu rybą XDDD

      Usuń
    16. Ja gatunków nie rozpoznaję... Dla mnie wszystkie ryby to welony xD

      Usuń
    17. Z racji iż jestem -gwiazdą- wtroncem sie.. XD
      Ślepota.. Hmm.. Moja nykatofobia jest za..
      Ja jestem dlekowidzem z astygmatyzmem..
      Ktoś kojarzy akcje z anakądom (kij jak się pisze) tą 8 metrową przejechaną traktorem w polsce?
      Ja mam pauga Leonarda Lucjana Sammego I.. Nie wiem na 100 procent czy to samiec ale ci.. I za rok (ma dopiero rok to wiecie) dokupie mu samice i nazwe ją: Calypsa Maria Vannesa Lucyna Magda I.. :") Pienkne imiona prawdaż? xD Moka kol miała welonka Teleskopa.. :")

      Usuń
    18. Akcji z anakondą nie kojarzę...
      Dalekowidz... Ja jestem krótkowidzem, ale na szczęście mam niewielką wadę wzroku, co nie zmienia faktu, że jest ona wkurzająca...
      Papużki są fajne... Sama kiedyś chciałam... Dopóki mnie rodzice nie nauczyli, żeby zwierząt do domu nie brać i koniec xD Piękne imiona, doprawdy piękne... xD Też chciałam mieć teleskopa... one mają taki fajny wytrzeszcz *.*

      Usuń
    19. Fajna akcja była.. xD
      Ja tysz mam niewielką.. XD
      Papuszki są zajebiste.. ,-, Jeszcze w wakacje bende nabywać konia. ,-,

      Usuń
    20. Jeździsz konno? Fajnie masz... *.*

      Usuń
    21. Tak. Zamierzam kiedyś pojechać na zawody.. *^*

      Usuń
    22. Weźmiesz mnie na kibica? *^* (standardowe pytanie, kiedy ktokolwiek idzie na zawody xD)

      Usuń
    23. Właśnie, co do koni, bo się zapomniałam spytać... Gwiazdo, kojarzysz może taką gierkę internetową jak Howrse? xD

      Usuń
    24. Gram w nią od kilku lat pod tym samym nickiem... -_-

      Usuń
    25. Powaga?... Też gram od dwóch lat... z tym że loguję się co trzy miesiące xD

      Usuń
    26. XD
      Ja mam iternety na wsi... XD
      Zastanawiam się żeby zmienić tytuł mojego bloga na "Zioło Selane" czy jak tej bogini jest na imie..

      Usuń
    27. Reż mam internety na wsi... i to jeszcze na, za przeproszeniem, takim zadupiu... xD
      Fajna nazwa... xD

      Usuń
    28. Też* jak ja uwielbiam tą klawiaturę... -,-

      Usuń
  3. Pierwsza! To więc tak.
    Rozdział jak zwykle mistrzostwo świata!
    Nico jak zwykle jest z Percym sam na sam to im ktoś przeszkadza.
    Podejrzewam, że Octawian trochę albo bardzo przyczynił się do stanu Jack'a. Jednak pewności nie mam to tylko teoria.
    Standardowo:
    Czekam na next i życzę w kij dużo weny!
    PS. Moja wyjechała na wczasy i nawet nie raczy zadzownić.
    PPS. Przez to, że to czytam zaczełam gadać ja Jack.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh... Cieszę się, że się podoba ^^

      To jest już tradycja xDD Niestety, po prostu tak się jakoś przyjęło xD (u mnie przede wszystkim dlatego, że nie chce mi się tych wszystkich +18 pisać XDDDD)

      I dobrze podejrzewasz, nawet w gruncie rzeczy to jest w 100% prawda xDD

      Dziękuję za wenę ^^ Moja tam zapadła w sen zimowy xDDD I nie przejmuj się zauważyłam, że kilkoro osób też tak ma xDDD

      Usuń
  4. No i jest! Taki zaciesz. ;DDD I wcale nie jest nudny. ;D
    Na pewno się przy nim nie zaśnie. ;DDD
    Jack? Nie spodziewałam się, ze to będzie on. ;DDD Biedaczek, ale się zmienił. To przez Octawiana. ;D Pewnie zamknął go gdzieś w pokoju i zmuszał do seksu. ;**** Moje rozumowanie. ;DDD
    No załamał się chłopak. ;D
    Nat go podrywa. ;DDD Huehue No masakiera z nim. Nikogo sobie nie może odpuścić? Nawet Jacka?
    No i ten jego brat. Nie mogę uwierzyć, że są braćmi. No bo zachowują się bardziej jak... para. ;D Tak bym pomyślała, gdybym spotkała ich gdzieś na ulicy, czy w obozie. ;DDD
    Nat to na mój gust syn Apolla, a Oscar Ateny. Jakoś sobie nie mogę sobie ich wyobrazić jako dzieci kogoś innego. ;D Ale na pewno mnie zaskoczysz. ;***
    To przerywanie Percy'emu i Nico to serio już tradycja. ;D Oni to nigdzie spokojnego miejsca nie znajdą. ;DDD Nawet w kosmosie. ;D
    Współczuję. ;***
    Lauren ma dziewczynę. ;DDD Huehue super. ;D Fajna ta ''moja'' dziewczyna.; DDD
    No i bardzo mnie ciekawi kim jest ta dziewczyna. ;D Raczej jet po dobrej stronie? Ale jeśli tak, to czemu się ukrywa? Ech dobra, może lepiej nie będę już tworzyła moich teorii spiskowych. ;DDD
    Komentarz taki jakiś krótki mi wyszedł. ;D
    Pozdrawiam, weny bardzo dużo życzę i czekam na nexta. ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh... Się cieszę, że jednak nie wyszedł taki nudny, bo serio... wena to zuo ;^; szczególnie ostatnio i jak jestem chora (tak ja znowu coś zaczęłam łapać... foch z przytupem) xDD

      To fajnie, że udało mi się zaskoczyć ^^ I yep, w większości przez Octaviana xDD
      Może nie do końca tak, ale mniej więcej xDD

      Nat lubi podrywać chłopaków XD On by najchętniej wszystkich chłopaków z obozu wyrwał, taki desperat xDD

      Właśnie taki był zamiar, żeby zachowywali się trochę... inaczej, niż rodzeństwo, no ale...xDDD
      I z boskim rodzicem również zobaczysz *^* Myślę, że w następnym rozdziale zostaną uznani.

      Dokładnie xDD Tradycja jest ważna, trzeba ją pielęgnować XDD

      Cieszę się, szczerze to się toćkę bałam jak zareagujesz, no ale... XDD Będzie Lauren i Shalott więcej, obiecuję tylko tyle osób jest, że ja się gubię powoli, ale ciii... dam radę xD

      I zobaczysz, ale jest po tej dobrej stronie, to mogę powiedzieć xDDD
      A ja lubię teorię spiskowe XDD

      I nie ma sprawy, ważne, że jest *^*

      Również pozdrawiam i weny życzę oraz czekam na nexta u Cb*-*

      Usuń
    2. *uwaga! Bendzie foch z przytupem!* CO TO KURWA JEST? ŻE CO?! TO JA PSIA WASZA MAĆ JESTEM OD TEORI SPISKOWYCH!! I TAK BEZEMNIE JE SNUĆ?! FOCH Z PRZYTUPEM!!
      I foch bo przez was mam spaczoną psychike i cały czas dzisiaj mam ochote kogoś pocałować. ,-, Ide się pocionć hiacyntem.. Albo nie. Szkoda kiwiatka..

      Usuń
    3. Ale teorie spiskowe są wszędzie *^* No bo się nie odzywasz, to czo mamy zrobić? ;^;

      Hue hue hue hue hue XD Lubię niszczyć psychikę XDD

      Usuń
    4. No co zrobisz? Mic nie zrobisz!
      Ogarnij. CD. U mnie. W kij nudne i głupie ale jest! :")

      Usuń
  5. Echh, mój komentarz będzie bardzo krótki ;---; (jak zawsze)
    A więc jak nazwać nowy parring. Może Natack?
    Ogólnie rozdział fajowy :') . Tylko kurde, co ten Octavian zrobił Jackowi? ;--;

    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział xD

    Ps.Nie zpomniałaś o czymś? *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiiii... Wena to zuo xDD Btw.... Nie odzywasz się na fb, foszek *^* Tak bardzo ja... a tak serio, to się nudzę ;^; i się pochwalę, że jednak zachorowałam! A kontynuując...

      Mh... Jacanail? Nope... Jathanail? Mh... Nack? (tak bardzo)... Chyba może być Natack xDDD

      No jak to co? No jak to co? Wymęczył chłopaka na amen xDDD

      Również pozdrawiam i życzę weny i czekom ciągle na next u Cb .-. XDD

      Nope, bo wspominałam, że jak wyjdzie gorszy kobieto ten rozdział ma ledwo 13stron, a powinien mieć 14 cx następny i będzie, ok? XD

      Usuń
    2. Ja się nie wtronce.. (Co?! Gwiazda się nie wtrąci?! Szok na waszych twarzach.)
      Tylko napisze: Hołdy Nyksiątku. :3 Wiesz za co?

      Usuń
  6. Czeka. Do jutra tekst Nata obiegnie szkołe.. xD I internety..
    Vi taka szczera.. ~<3
    ALE TO KURWA JA JESTEM OD PIERDOLONEJ SZCZEROŚCI! I DO KRZYCZENIA NA LUDZI!
    I co to za pienkne oczęta Percy ujrzał? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... Ja mam się bać? XDDDD Hue hue hue xD

      Dokładnie, ale Vi jest szczera XD

      Ciii... Ale Vi jest od Aresa *^*

      A zobaczysz, zobaczysz XDD

      Usuń
    2. Ja jestem zawsze szczera *^* I niech kosmici oddadzą mi przyjaciela ;w;

      Usuń
    3. Jak dziewczynka zejdzie z szafi i nic mnie nie bendzie nawiedzać to pogadam z alienami. ;)

      Usuń
  7. Suuuper.
    Jak można ignorować Vi ? To jest niemożliwe.

    Oktawian zamęczył Jacka aha.

    Why Nathanail didn't sing. Thats sad

    Ciągle czekam na rozdziały z Briget.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba XDD

      Ja nie wiem, ale Jack ma swoje odbicia xDD
      No co się dziwisz? To Octavian, tego nie ogarniesz?

      No bo... No bo... Ile można śpiewać? xD

      Będzie, będzie, ale tak jak mówiłam jeszcze nie teraz XD

      Usuń
  8. Jej nareszcie zebrało mi się na koma. Rozdział przeczytałam kilka dni temu lecz dzięki mojej "wspaniałej" wenie nie mogłam nic napisać *chowa się w koncie i zasłania książką* tylko nie bij mnie patelnią Roszpunki!!

    Heh serio, wyślij do Obozu jakąś książkę (z dedykacją ode mnie xd) pt "Heteroseksualizm istnieje. Serio."

    Rozdział jak zwykle świetny :* czekam niecierpliwie. na nn.

    PS aaaa Madzia, to o tą Briget Ci chodziło *facepalm* wszystko stało się jasne

    PS (numer dwa) sorry że kom taki kkrótki ale na telefonie pisze -,-
    Weny,weny i jeszcze raz weny.

    ~Shadow (wcześniej Cristal że)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to :') Spokojnie nie będę bić XDD

      Okej, tylko sama ją najpierw ją przeczytam XDDDD

      Cieszę się, że Ci się podoba i nie ma sprawy za długość ważne, że jest xDD

      Usuń
  9. W dupę jeża..
    Tutaj też nie skomentowałam..
    Ja pierdzieeelee ;-;

    No dobra, koniec tego mojego użalania się XD
    Przejdźmy do jakże kreatywnego kom.

    Jack?! Ja rozumiem, że byłeś wykorzystywany seksualnie ale Vi się nie olewa!
    Jak śmiesz?!

    Nat..
    Och.. przykro mi , że tyle dziewczyn się za tobą ugania..
    Naprawdę.. łączmy się w smutku..

    "-Nie będziesz mi mówiła co mam kurwa robić, suko! "
    JACK WPIERDOL LECI!
    Ładnie to tak?
    Nie dość, że olewasz Vi to jeszcze takie słownictwo do dziewczyny..

    * Zapisuje jego imię na liście osób którym ma przemówić do rozumu, oczywiście zaraz po Nico*

    "-Ty durne jebane Emo! – Ryknęła na całe gardło i podeszła do Jack’a – Ty durne jebane Emo! Puszysz się! Dobrze wiesz jak bardzo nienawidzę rozpieszczonych, jebanych, puszących się dzieciaków! Zachowujesz się tak jakbyś był wyjątkowo ważny! Nie! To ja jestem ważna! Myślałam, że zrozumiałeś! Ya jebat! Co ci jebani rzymianie robią?! Pranie mózgu?!! Kurwa, ogarnij się!"

    No i poprawnie!
    Jestem z tobą!

    Nie wiem co jeszcze mogę tutaj dopisać, więc napiszę zwyczajnie formułkę.

    Życzę w uj dużo weny i jeszcze raz tyle no i .. nie wiem co jeszcze XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hue hue hue XDD widzisz XDD

      No wiesz jaki ślad zostawia w ludzkiej psychice wykorzystywanie seksualne? XDD On nie męska dziwka, żeby to po nim po prostu przeszło xDD

      Hue hue hue XDD No dla niego to przejebane, przeca xD

      Jack'a nikt nie uczył dobrych manier, soooł xDDD

      Ja wiem :')

      Dzięki za wenę xDDD i za koma!

      Usuń
    2. Nikt go nie uczył?
      To ja się tym kurwa zajmę! XD

      Usuń