czwartek, 28 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 11


Rozdział 11. Kolejne niedopowiedzenia. 



-Te, zakochani! Pobudka – Krzyknęła mi do ucha Clarisse.

Otworzyłem niechętnie oczy. Wszyscy po za mną i Nico (który leżał na mnie) już wstali. Leo podśpiewywał pod nosem, wyraźnie starając się oprzeć pokusie aby spojrzeć na mnie i na Nico. Nico również się obudził. Jason zaśmiał się i pomógł Piper spakować jej rzeczy do jego plecaka, gdyż bagaż Piper w niewyjaśnionych okolicznościach rozsypał się po całym salonie.

Leo zaczął śpiewać już na całe gardło.

Wszyscy spojrzeli w jednym momencie na niego, który jakby nigdy nic dalej robił swoje.

-Leo… Nie smęć o miłości tylko mi pomóż – warknęła Clarisse.

Leo westchnął i ciągle nucąc piosenkę, podał Clarisse jej bagaż. W końcu i ja i Nico postanowiliśmy się zebrać. Po zjedzeniu byle jakiego śniadania opuściliśmy mój dom i ruszyliśmy przed siebie, ciągle szukając tego czegoś.

-Wiecie co miałem sen… - powiedział Leo – Było tam mnóstwo… bzdur. Ale po jakimś czasie skontaktował się ze mną ojciec, Hefajstos, wiecie. Powiedział, że powinniśmy udać się do Epping Forest. No, a przynajmniej tyle zrozumiałem.

-E… W sensie do tego lasu? – Spytała Annabeth.

Leo pokiwał głową. Jason po kilku pytaniach do Leona zgodził się.

Według Hefajstosa w lesie znajdował się jakaś broń… Zdolna do pokonania wielu potworów na raz, jeśli udałoby nam się ją znaleźć moglibyśmy dać ją obozowi, miałby wtedy jakieś szanse…

Pojechaliśmy więc autobusem, najdalej jak się dało. Nie była to zbyt ciekawa podróż. Nico cały czas przyciągał uwagę innych, przez co miał ochotę zapaść się pod ziemię. Piper była obiektem spotkania z osobami mającymi coś przeciwko Indianom, Jason został otoczony przez jakąś grupę rozchichotanych nastolatek i z trudem udało mu się wyrwać z ich zalotnych spojrzeń. Clarisse zdążyła się pobić z jakimś dresem. Tylko ja zbytnio się nie wyróżniałem, tylko raz po raz jakiś chłopak łypał na mnie spode łba.
Z ulgą powitałem koniec trasy. Wylądowaliśmy parę metrów od Eppin Forest. Nie przepadałem za lasami, więc z pewną niechęcią poszedłem za resztą.

Pewnie teraz oczekujecie jako to myśli mnie nachodziły w tym lesie. Jakie to ważne, głębokie przemyślenia chodziły mi po głowie… Ale powiem wam tylko jedno… W tym lesie było za dużo drzew!

Przede wszystkim odbiło się to na Franku, który potykał się o korzenie.

-To gdzie i czego dokładnie szukamy? – Spytał Nico.
-Hefajstos mówił o grocie – odparł Leo – Myślę, że tam powinniśmy pójść.
-No tak, bo ja wiem gdzie tu są groty – warknął Jason.

Poszliśmy więc przed siebie, zeszliśmy z wydeptanych dróg. Szliśmy przez krzaki, rzadko odpoczywaliśmy. Nico trzymał się blisko mnie, co znaczyło, że jemu również niepodobna się to miejsce. Nie to, żeby mi to przeszkadzało.

Kiedy przechodziliśmy koło jednego z drzew, coś na nim zaskrzeczało. I z drzewa spadło duże, czerwone pióro. Po chwili usłyszeliśmy głośny łopot skrzydeł i przed nami opadła, mała (ale dorosła), czerwona harpia. Thalia,  Clarisse wyciągnęli bronie. Harpia zaskrzeczała:
-Nie, nie, nie, nie.

Uniosłem dłonie, podbiegłem do Harpii.

-Cześć Ella – przywitałem się – Spokojnie, to jest dobra Harpia.
-Perseusz Jackson „Nie, zrobię ci krzywdy”. Miły Percy, miły dla Elli.
-Ty jesteś ta Ella? – Spytała Thalia.
-Tak, ta nazywa się Ella – odparła z uśmiechem Harpia – Strona dwudziesta dziewiąta, akapit drugi… Dla każdego który nigdy nie miał styczności z grzybami…
-No już, spokojnie Ello – powiedziałem – Co tutaj robisz?
-Ella się boi. Usłyszała złe rzeczy. W obozie nie lubią Elli. Ella musi chronić przyjaciół.

Pokiwałem głową. Nico przyjrzał się uważniej Harpii.

-To… To niespotykane – powiedział po chwili – Ta Harpia… ona nie jest agresywna. Jakim cudem?
Harpia wytrzeszczyła oczy na Nico.

-Ten chłopak jest zły – zaskrzeczała – On zabił siostrę Elli. Ella długo przed chłopakiem uciekała.

Popatrzyłem na Nico. Di Angelo patrzył z kamienną twarzą na Harpię.

-To nie ja – powiedział sztywno – To mój ojciec. Ma fioła na punkcie Harpii.
-Zły chłopak, nie lubi Elli. Ale zły chłopak, przyjacielem Percy’iego. Biedna Ella, bardzo biedna Ella. Nie ma książek dla Elli.

Jason  po chwili odzyskał swój głos:
-Przed czym chciałaś nas ostrzec.

Ella przekrzywiła głowę.

-Zła przepowiednia. Bardzo zła przepowiednia, Grecka wyrocznia błędna, książka Elli nie kłamie…
-Ello, co przeczytałaś? – Spytałem natychmiast.
-Ella dużo czytała… Bohaterów dziewięcioro dotrze do celu. Na trzech się nie zdecydują, pójdzie tam wielu. Jeden oślepnie po drodze do celu. Drugiego pochłonie szaleństwo Hadesu. Armia cała wykończy jednego. W otchłań spadnie dwóch bohaterów.

Ella zakrakała smętnie.

-Skąd ona…? – Zaczęła Piper.
-Ella przeczytała książkę Wyroczni Rzymskiej – wytłumaczyłem – Wie wszystko. Dosłownie. Ello, co mamy robić?

Ale Harpia nie odpowiedziała, wzbiła się w powietrze i odleciała. Westchnąłem ciężko.

-Czeka nas wizyta w Hadesie? – Pisnęła Piper.
-Na to wygląda – powiedział zawistnie Nico – Oj, jak ja się stęskniłem za moim ojcem.

Jason skinął głową. Zarządził, że na razie ważne jest abyśmy znaleźli tą broń o której mówił Leo. Jakimś cudem udało nam się znaleźć jakąś jaskinie, widniał na niej wypalony znak Hefajstosa.

-To tutaj – powiedział z przejęciem Leo.

Weszliśmy do groty. Była na tyle dobrze oświetlona, że od razu znaleźliśmy to czego szukaliśmy. Po środku groty, był kamień, a na nim złożony ogromny, złoty miecz.

-Ignis… - szepnął Leo – To miecz wykuty przez Hefajstosa!
-Ale on był przeklęty, czyż nie? – Zagadnęła Annabeth.
-Tak, ale…
-Co znaczy… przeklęty, Ann? – Spytał Nico.
-To znaczy… to znaczy, nie jestem pewna jak ci to wytłumaczyć.
-Czy sprawiał, że podpalał miejsce w którym się znajdował?
-Tak… skąd wiesz?

Nico westchnął ciężko.

-Obejrzyjcie się za siebie.

Odwróciliśmy głowy. Wyjście z jaskini, stało w płomieniach, które powoli wślizgiwały się do środka.
-Spłoniemy tutaj – jęknęła Piper – Bierzmy miecz i uciekajmy!
-Nie! Jeśli go weźmiemy klątwa spadnie na nas – warknęła Clarisse.
Spojrzałem na Leo. On jeden mógł w takiej sytuacji przeżyć. On jeden był całkowicie odporny na ogień.
-Leo, umiesz to opanować? – Spytał Frank.
-Nie! To, coś jest zbyt silne.

Płomienie weszły już do środka. Zaczęliśmy się cofać, w końcu zostało już bardzo nie wiele miejsca bez ognia, zaczęliśmy się krztusić, ledwo co widzieliśmy przez dym.

-Spróbuję to na chwilę spowolnić! – Krzyknął Leo – Macie iść za mną, okej?!

Zgodziliśmy się bez słowa. Leo wyciągnął dłonie i ruszył przed siebie, ogień jakby przed nim uciekał, nie płoną wokół niego. Poszliśmy za nim, szybko, gdyż Leo szybko się męczył. W końcu udało nam się uwolnić. Leo wziął głęboki oddech.

-Dobra… Gotowe – jęknął.
-Bogowie… - szepnął Nico i złapał się za uszy - Co za...
-Co jest? – Spytałem.
Nico posłał rozpaczliwe spojrzenie, płonącej jaskini.
-Kogo zostawiliśmy? – Spytał.
-Co?! – Krzyknął Jason.

Gula zrobiła mi się w gardle, rozejrzałem się wokoło. Faktycznie, było nas o jednego mniej… brakowało Clarisse.

Piper łkała cicho, nawet Annabeth wydawała się być wstrząśnięta. Pożar jednakże się rozprzestrzeniał. Uciekliśmy więc jak najdalej od tego przeklętego miejsca. To był najgorszy dzień tej wyprawy… A nie zanosiło się, aby spotkały nas lepsze.

  ***

Uff... mówiąc szczerze to nie myślałam, że dam radę go dodać :D Ale się udało. Coś spada wasza ilość komentarzy i mam nadzieję, że to nie dlatego, że piszę coraz gorzej ;_; Pozdrawiam serdecznie :3 A kolejne dwa rozdziały będą już jutro :P

Renowacja rozdziału z dnia 12 kwietnia 2015

8 komentarzy:

  1. Mimo, że nigdy nie przepadałam za Clarisse to troche mi się jej zrobiło żal jak przeczytałam, że to ona spłonęła. Ale cóż... Teraz czekam do jutra na kolejny rozdział. ;) Dużo weny życzę. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nigdy za bardzo za nią nie przepadałam xD Dzięki za wenę i cieszę się, że ktokolwiek jeszcze czyta c:

      Usuń
    2. Mi tam nie jest jej żal. Dobrze jej tak.

      Usuń
  2. Cudowny rozdział. ;) Zaczynam bać się o Nico. proszę niech nic mu się nie stanie. Biedaczek już tyle wycierpiał.
    Chciałabym umiec pisać takie długie rozdziały i to tak szybko jak Ty.
    P.S. U mnie na http://percicolovestory.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział.
    Następny będzie bardzo gąrący, wiesz o co mi chodzi. Zapraszam.

    Pozdrawiam i duuuuuużo weny życzę. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię :3 I jak zaraz wkleję kolejny rozdział to obiecuję, że zajrzę :)

      Usuń
  3. Hej hej! To ja, w końcu mam neta w domu, więc komentuję :)
    Rozdziały boskie, strasznie dużo akcji.
    Nie szkoda mi Clarisse :)
    Aww... I Nico <3
    Życzę weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami to z tą akcją boję się, że przesadzę xD Dziękuję za wenę na pewno się przyda :>

      Usuń
  4. *płacze* Nie mogłaś spalić Franka? To nie zdar i taka śmierć do niego pasuje! Noooooo *scena z gwiezdnych wojen*

    OdpowiedzUsuń