sobota, 30 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 14

Rozdział 14. Historia lubi się powtarzać.

Ile czasu byliśmy w Podziemiu? Nie wiem. Ale bardzo długo, być może minął już nawet tydzień. Thalia nie pojawiła się nadal, co sprawiło, że Jason pogrążył się w lekkiej rozpaczy. Nico powoli przyzwyczaił się do wiecznej ciemności, lecz mimo to wolałem, aby trzymał się blisko mnie. Staraliśmy się nie zwracać uwagi potworów które czyhały na każdym rogu. To nie było łatwe, ale staraliśmy się, Nico nie mógł walczyć a my podczas walki zwracaliśmy uwagę tylko na potwory co dla mojego chłopaka mogło skończyć się tragicznie.
Jason wolał nie dowodzić, gubił się łatwo w korytarzach, Nico był ślepy, więc to mnie przypadło dowodzenie. Nie żebym był z tego powodu zadowolony. -Percy, gdzie jesteśmy? – Spytał Nico. Rozejrzałem się dookoła. -W korytarzu Nico. Cały czas jesteśmy w korytarzach. -Tak… Ale opisz mi co tutaj jest. Zmarszczyłem brwi. -No… ściany – Annabeth zaśmiała się – I rysunki na nich. Nico westchnął ciężko. -Musimy uważać, zaraz może być pułapka – odparł. Jason pokiwał głową. Leo jęknął cicho… Poszliśmy dalej, ale tym razem uważając jeszcze bardziej. W jednym z rogów coś zatupało, odwróciliśmy się w tamtą stronę, ale nic nie zauważyliśmy. Ominęliśmy więc to miejsce, a kiedy wydawało już się, że niebezpieczeństwo minęło, Annabeth zepchnęła mnie z drogi. Oszołomiony wpadłem na ścianę. -Co ty… - Usłyszałem świst przecinanego powietrza, a potem głuche łupnięcie kogoś o podłogę – Ann… Spojrzałem w jej stronę, leżała na podłodze… martwa, ze strzałą wbitą prosto w serce. -Thalia! – Syknął Jason wskazując na górę. Na kamiennym balkonie stała Thalia, wciąż miała wyciągnięty łuk, ale kiedy zorientowała się, że ją ostrzegliśmy zniknęła w cieniu. Piper podbiegła do ciała Annabeth, podała jej nektar, chociaż już było za późno. Gula zrobiła mi się gardle. -Co tak stoicie? – zapłakała Piper – Zróbcie coś! Pomóżcie jej! -Pipes… - szepnął Leo – Ona nie żyje. 
I w tym momencie ciało mojej przyjaciółki rozbłysło złotym światłem tak ostrym, że musieliśmy odwrócić wzrok, a kiedy światło ustało ciało Annabeth po prostu zniknęło. Przykląkłem obok Piper, położyłem jej dłoń na ramieniu i załkałem cicho, bardzo starając się, żeby się nie rozkleić. -Musimy już iść - odpowiedział poważnie Nico. -Jak możesz być taki nieczuły?! – Krzyknęła Piper. -On ma rację – powiedział Jason – Musimy iść. Piper zadygotała ze wściekłości, a może ze smutku. -Macie serca z kamienia! Ona nie żyje, a wy… wy mówicie tylko o dokończeniu misji… Najpierw Clarisse teraz Annabeth, czy do was nie dociera, że my przegrywamy! -Piper spokojnie… -Nie! Jak mogę być spokojna?! W końcu udało nam się uspokoić Piper, poprowadziłem Nico dalej, w końcu za nami poszła reszta. Po jakimś czasie podbiegł do mnie Leo. -Słuchajcie…Ja... nie potrafię złagodzić tej trucizny ale... ale wiem, że to nie jest stały efekt, tylko, że...
-Tylko, że co?! - Warknąłem.
Leo opuścił głowę.
-Potrzeba pomocy boga... - Westchnął ciężko - to ja już wam nie przeszkadzam. I zaczekał chwilkę, by między nim a nami dzieliła dostateczna ilość wolnego miejsca. A ja poczułem ukłucie nadziei, jeśli jest szansa.... będę musiał z niej skorzystać. Nico uśmiechał się blado, ale nic nie powiedział, jakby ze słów Leo wyczytał więcej niż a usłyszałem. Chciałem go o to spytać, ale zamyśliłem się... Annabeth... Jak mogłem? Thalia celowała we mnie, Annabeth mnie obroniła! Tylko czemu Łowczyni chciała mnie zabić? Piper nie odzywała się do Jasona przez resztę czasu. W sumie nie dziwie jej się. Annabeth była… Nie powinienem o niej myśleć, ale cały czas to robiłem. Zatrzymaliśmy się po chwili, żeby odpocząć. Piper źle stąpnęła i teraz utykała na prawą nogę, nie chciała jednak pomocy od Jasona. Nico zaś co raz bardziej wściekał się na swoją ślepotę, podczas chwili na odpoczynek dosłownie walił pięściami w ścianę wyzywając wszystkich znanych mu bogów od matołów, na szczęście Leo w porę go opanował, zanim bogowie wzięliby to do siebie. Co mnie najbardziej denerwowało? Denerwowało mnie to, że ta cholerna przepowiednia się sprawdza… Ale najwyraźniej nie byłem jedyną osobą która się o to martwiła… Frank również zdawał się przerażony tym faktem. Kiedy już większość z nas zdawała się myśleć, że jesteśmy w sytuacji bez wyjścia… pojawił się kolejny problem. Znaleźliśmy się w Sali… Bez drzwi, tylko z ogromną dziurą, z której raz po raz buchał ogień. Co było gorsze od przepaści? Potwór, który jej strzegł… Mantykora. Natychmiast odepchnąłem Nico, który kopnął mnie w łydkę wyrażając swój sprzeciw. Popatrzyłem porozumiewawczo na Jasona i natarliśmy na mantykorę. Potwór ciskał kolcami z ogona na wszystkie strony, sytuacji nie poprawiał Leon który po chwili krzyknął: -Co mam robić? -Pilnuj Nico! – Wrzasnąłem, nie, żeby mi odpowiadał ten pomysł, ale Nico był najważniejszy. Kiedy już myślałem, że szarża się uda, Mantykora przeskoczyła nad nami i w jednej chwili opadła przed Leo i Nico. Zanim zdążyłem zareagować, potwór jednym machnięciem łapy pozbawił Leo równowagi, po czym chwycił Nico i uniósł go na całą wysokość swojej lwiej łapy. -Będziesz jeszcze ważny chłoptasiu – zasyczała Mantykora – Ale najpierw musisz zginąć. Pani wyraża tobą wielkie zainteresowanie! I cisną Nico prosto w przepaść… Orkan wypadł mi z rąk, świat pociemniał. Nie zwracałem uwagi na krzyki Jasona, podbiegłem na skraj przepaści. Nico jakimś cudem trzymał się wystającego kawałka ściany. Wyciągnąłem do niego rękę i chwyciłem jego dłoń. Już miałem go wciągnąć na górę, gdy ostry ból przeszył moje plecy. Mantykora sycząc i bulgocząc stała za mną. Teraz nie liczyło się to, że w szponach Mantykory jest jad i, że świat robi się czerwony, a ja czuję jak z każdą kroplą krwi, tracę życie… Liczyło się tylko to, aby wciągną Nico na górę i uratować mu życie. -Śmiertelnicy – zabulgotał potwór – Jakże to rozczulające. Pani może potrzebować was obu Machnęła ogonem i wbiła swój kolec w ziemię, przez chwilę nic się nie działo… Pomyślałem: „O! Może wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnie” niestety, nie tym razem… Posadzka na której klęczałem urwała się… Tym razem nie spadałem w przepaść sam, Nico również nie miał zbyt wiele szczęścia. Leciałem głową do dołu, nie było to zbyt komfortowe, muszę przyznać… Im głębiej spadaliśmy tym robiło się coraz goręcej. Ciągle ściskałem dłoń Nico, wiedziałem, że zaraz zginę, ale nie przerażało mnie to tak bardzo, zginę razem z osobą, którą kocham… tylko to miało teraz znaczenie. Resztkami sił, przyciągnąłem Nico do siebie, spadaliśmy teraz przytuleni do siebie, z białych oczu Nico leciały łzy. Pocałowałem go szybko, żeby wiedział, że ciągle tutaj jestem. A kiedy spojrzałem na jego twarz zobaczyłem coś co niezwykle mnie rozradowało. Nie patrzyłem już w mgliste i niewidome oczy, patrzyłem ponownie w te czarne, szalone i zarazem piękne oczy Nico. -Kocham cię – powiedział Nico, drżącym głosem, tak niepodobnym do niego. -Cii… - szepnąłem – Jeszcze będziemy mieli okazję porozmawiać. Później. Po wszystkim. Ufasz mi? -Bardziej niż sobie – odparł. Uśmiechnąłem się. Chwile później uderzyliśmy z ogromną siłą w zimną posadzkę. Popatrzyłem raz jeszcze na Nico, a po chwili jakby ktoś wyłączył film… zrobiło się czarno. Inna sprawa, że na filmach po seansie klaszczą, tu była tylko cisza.

***
Uff... Wreszcie mój ulubiony moment nastał :D No cóż mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^ Wiem, że jest wyjątkowo krótki i proszę o wybaczenie, ale tak jest gdy się pisze a jednocześnie stara się posprzątać w domu :D

6 komentarzy:

  1. Super rozdział! Fajnie,że Nico odzyskał wzrok, ale teraz to Percy jest umierający. I jak umrze Percy to Nico będzie smutny, a potem mu ten smutek minie, bo cały czas będzie pocieszał go Leo. No i wtedy może Nico będzie z Leonem... Chociaż wątpie żeby Nico zapomniał szybko o Percym. Zastanawia mnie jeszcze dlaczego Thalia chciała zabić Percy'ego. Teraz to on i tak może zginąć, ale mam nadzieję, że jakoś z tego wyjdzie. Rozdział jest super, ekstra, czadowy! Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał... widzę od ciebie całą masę pomysłów :D
      Dziękuję za opinię i wenę :3

      Usuń
  2. Wow to jest wspaniałe :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie na koncu się popłakałam ;3 ale rozdział super czekam na kolejny i weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :> Dziękuję za opinię i wenę (bogowie jedni wiedzą jak bardzo jej potrzebuję c: )

      Usuń