wtorek, 19 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 8

Rozdział 8. Ponownie mam problemy.


(PERCY) 



Chwila Nico, trwała nawet dłużej niż tydzień. Został ze mną jeszcze dwa dni więcej, aczkolwiek mieliśmy mniej czasu dla siebie… (Nie cierpię szkoły). Kiedy Nico u mnie przebywał... cóż robiliśmy wszystko co przystoi normalnej parze. Oczywiście jeśli odjąć randki. Było... cudownie i na tym pozostawię temat.

Nico później ruszył jak zwykle ku przygodzie, nigdy nie zdarzyło mu się zostać na dłużej w jednym miejscu. Na dodatek dostawał wiadomości, iż z Podziemia wydostają się dusze, a Hades wyrywa sobie włosy z głowy, żeby przyprowadzić porządek.

Tak czy inaczej, miałem już ostatni tydzień szkoły, kiedy faktycznie zaczęło się coś dziać.

Ostatni klasa gimnazjum… I na co to komu? Nie zdałem w zeszłym roku… I jeszcze w poprzednim, ale i tak nie byłem najstarszym uczniem w mojej klasie… O ironio! Byłem najmłodszy z tych parorocznych. Co za tym idzie? Moja nowa klasa to sami skretyniali nastolatkowe, którzy uważają, że jeśli ich rodzice mają wystarczająco wypchane kieszenie, od razu czyni z nich to króli szkoły.

Ja jako ten „szary, nudny, biedy Percy Johnson” (nawet nazwiska nie umieją wymówić, by przynajmniej dwa razy nie zrobić błędu) byłem najbardziej wyśmiewanym obiektem w klasie. Czasami musiałem naprawdę mocno ugryźć się w język by nie powiedzieć kim tak naprawdę jestem… Szkoła to koszmar! Szczególnie kiedy na lekcjach Angielskiego karzą mi przeczytać coś co nie jest po Grecku (jakie zaskoczenie). Tak więc miałem przeczytać coś tam, a moja wrodzona dysleksja postanowiła zrobić znowu fioła w moim mózgu… To znaczy wszystkie litery zaczęły mi się przestawiać:
-Mimo, że pole horactwa jest moje nie możesz nami trąbić! Od 23 lat chcę razić, co o tobie myślę. A teraz, jako, że jestem kijanką, nie nogę! – zacytowałem z podręcznika.

Cała klasa ryknęła śmiechem, a ja posłałem każdemu z osobna gromiące spojrzenie.

-Źle, Jackson! – Warknęła nauczycielka – Tam jest napisane: „Mimo, że pół hrabstwa jest twoje nie możesz nami rządzić! Od 23 lat chcę wyrazić, co o tobie myślę. A teraz, jako, że jestem chrześcijanką, nie mogę!”. Nie wiem skąd ci się wzięła kijanka. I co to jest horactwo?

Ponownie klasa ryknęła śmiechem.

-Przepraszam pani profesor – odparłem patrząc na ławkę.
-Jackson! Od początku klasy staram się, żebyś chociaż raz przeczytał coś bezbłędnie! Czy ty w ogóle uczyłeś się czytać? – Przytaknąłem nauczycielce – Więc co ty potrafisz?
Zacisnąłem dłonie w pięści wstałem z ławki i powiedziałem najgorsze wyzywające zdanie które mogłem używać na Obozie bez oberwanie mieczem w łeb:
-Fáte ta sorts mou!

Znaczyło to mniej więcej tyle co „Zjedz moje portki”.

Nauczycielka zrobił zdumioną minę.

-Co? Jackson po jakiemu ty mówisz?

Klasa zachichotała, parę osób krzyknęło coś w stylu „Marsjanin”.

Usiadłem ponownie w ławce, ale rad byłem, że nauczycielka nie zna Greki. Nauczycielka postanowiła nie poruszać więcej tego tematu powróciła do lekcji.
Mieliśmy dzisiaj święto z okazji rocznicy jakieś tam wojny (nawet z historii jestem słaby), więc mieliśmy godzinę przemowy dyrektora w sali gimnastycznej. Siedziałem spokojnie w ławce kiedy ktoś mnie z niej zsunął. I wylądowałem razem z tą osobą na podłodze.

-Przepraszam… Ale inaczej nas zauważą – powiedziała rudowłosa dziewczyna. Głos miała bardzo znajomy.
-Kate! Co ty tu…
-Cicho, Percy – Kate wyglądała na spanikowaną – tutaj są potwory.
-Co? Gdzie?
-Wicedyrektor i nauczycielka od Angielskiego.
-Pięknie… - syknąłem – Skąd wiesz?
-Widzę.
-No taak – mruknąłem – Co ty tutaj robisz?
-Chodzę do szkoły – odparła Kate.
-Tutaj?
-Od dwóch lat – Kate wzruszyła ramionami.
-Prześladujesz mnie – jęknąłem.
-Nie – Kate pokręciła z lekkim rozbawieniem głową – To, że jestem herosem nie znaczy, że nie mogę się uczyć, nie? Inaczej co ty byś tutaj robił?
-Niech będzie – zrezygnowałem.
-Dobra… Musimy powstrzymać te potwory.

Podrapałem się po głowie.

-Niby jak, mamy to zrobić?

Kate rozejrzała się niespokojnie, nikt nie zwracał uwagi na to, że pomiędzy miejscami do siedzenia ja i jakaś dziewczyna, jakby nigdy nic leżymy na podłodze w dosyć dwuznacznej pozycji, z powodu zbyt małej ilości miejsca.

-Nie wiem… Masz Orkan?
-Tia… W kieszeni – burknąłem – Chyba nie chcesz, żebym zaatakował ich teraz.
-Nie, no… Może później, bo wszyscy pomyślą, że oszalałeś i ranisz wicedyrektora i nauczycielkę, niebieskim długopisem.
-Po „apelu”?
-Może być, ale trzymaj się blisko mnie.
-Na razie nie jest to trudne, zważywszy na fakt, że leżysz na moim brzuchu.

Kate poczerwieniała.

-Przepraszam.
Wstała, otrzepała swoje ciuchy, po czym i ja mogłem się podnieść.
-Na razie udawaj, że o niczym nie wiesz. Później zaatakujemy i ruszamy prosto do Obozu.
-Ale…
-Żadnych „ale” Percy.

Westchnąłem, ponownie zasiadłem na swoim miejscu i wsłuchiwałem się w słowa dyrektora. Prawie bym zasnął gdyby nie fakt, że miałem teraz stuprocentową pewność, że wicedyrektor, pan O’Rey, mnie obserwuje.

Zawsze to moja osoba przyciągała potwory… (jeśli akurat Nico nie było w pobliżu), jestem najpotężniejszym pół-bogiem na aż dwóch obozach (nie, nie przechwalam się) i to zawsze ja jestem poszukiwany numer 1 wśród potworów. No chyba, że cudem wytropią Nico, wtedy ja mogę równie dobrze nie istnieć.

Kiedy uroczystość dobiegła końca poszliśmy śladem wicedyrektora oraz nauczycielki Angielskiego. Oddzielili się oni od reszty grona nauczycieli i szli pustym korytarzem. Po jakimś czasie przystanęli. Odwrócili się w moją stronę, Kate schowała się za mną.

-Nie powinieneś za nami iść Persssseuszu Jacksssonie – wysyczała nauczycielka od Angielskiego.

Po tych słowach zaczęła się zmieniać. Okulary spadły jej z nosa, oczy powiększyły się, włosy najpierw wyglądały na potwornie tłuste, bo zwinęły się w dredy, lecz po chwili pokryły się łuskami i niczym węże zaczęły się wić. Nogi zamieniły się w ogon, taki jaki mają węże.. Wicedyrektor zaś nie okazywał żadnych zmian.

-Uspokój się Euriale – powiedział do nauczycielki.

Wyciągnąłem mój długopis, odbezpieczyłem go, a już po chwili dzierżyłem w ręku Orkan. Nauczycielka  zasyczała.

-Uspokój się powiedziałem – ponowił prośbę wicedyrektor – Nie robisz na nikim wrażenia.
-A w kamień cię zamienić? – Warknęła.
-Nie strasz mnie swoją siostrę, ten tutaj ją już zabił – wskazał na mnie.
-Więc zginie – syknęła.
-Uspokój się – głos wicedyrektora stał się niecierpliwy.
-No dalej, niech atakuje! – Warknąłem – Niech się przekona z jaką łatwością zabiłem Meduzę.

Kate kopnęła mnie w łydkę, na zbyt wiele sobie pozwoliłem. Wicedyrektor zaśmiał się i on zaczął się zmieniać. Z początku przypominał odrobinę niedorozwiniętego olbrzyma, muskularny, dwu i pół metrowy facet. Jednakże z jego pleców zaczęły wyrastać wicie.

-Co do wszechmogącego Zeusa, to jest? – Spytała Kate.
-Mh… nie wiem, ale jestem pewny, że na balu przebierańców zająłby pierwsze miejsce.

Wicedyrektor obnażył swoje kły, nauczycielka ponownie zasyczała i rzuciła się na mnie. Odepchnąłem ją mieczem.

-Ssss… Głupi herosss…

-Walcz głupia! – Krzyknął wicedyrektor.

Tym razem to ja zaszarżowałem, atakowałem najszybciej jak umiałem. W końcu mój miecz przeszył głowę gorgony, ta rozsypała się na czarny popiół.

-Nie! – Krzyknął wicedyrektor.
-Ha! Boisz się co? – Spytałem.

Potwór zgromił mnie wzrokiem. Nagle usłyszałem kroki na korytarzu… nauczyciele. Usłyszałem pisk, nauczycielki chemii.

-Percy… Problem – szepnęła Kate – Oni nie widzą potwora… widzą swojego wicedyrektora. Cholera! A ciebie zaś widzą z mieczem… bądź długopisem… to nie ma znaczenia!
Jęknąłem cicho, potwór syknął:
-To wariat! Zaatakował Susan – Krzyczał – wzywajcie policję. On ma bombę!
-Co? – Spytałem – Ja nie mam żadnej…
-Na ziemię Percy! – Krzyknęła Kate.

W ostatnim momencie upadłem na podłogę. Wicedyrektor, potwór wysadził siebie i część korytarza w powietrze. Usłyszałem krzyki i jakaś nauczycielka dzwoniła na policję.

-Percy, uciekamy! – Kate wypchnęła mnie przez dziurę w korytarzu prowadzącą na zewnątrz.
-Znowu… - jęknąłem – Znowu, będę najbardziej poszukiwanym nastolatkiem. Już raz byłem oskarżony o spowodowanie zaginięcia mojej matki…
-Percy, nie chcę cię poganiać, ale to nie najlepszy moment na rozmowy.

Pokiwałem głową, uciekliśmy z ulicy na której znajdowała się szkoła. Starałem się nie myśleć o tym co powie moja mama. Nigdy się na mnie nie gniewała, no ale ile razy można być wyrzuconym ze szkoły?
Tak czy inaczej… Dotarłem w końcu z Kate do jakiegoś ślepego zaułka. Nie wyglądał przyjaźnie, ale o wiele bezpieczniej.

-Percy? Co ty tutaj robisz? – Doszedł moich uszu głos za którym tak bardzo tęskniłem, spojrzałem w stronę skąd dochodził.

Na murku siedział rozluźniony, Nico di Angelo… Nie widziałem go od trzeciego września. Więc możecie się tylko domyślać jak bardzo ucieszyłem się na jego widok.

Nie wiele się zmienił. Czarne włosy potargane tak bardzo, że wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka. Pobladła cera, czarne, czujne i podkreślone kreską (co na chłopaka jest dosyć dziwne) oczy.
Z powodu upałów, Nico nie miał swojej kurtki. Tylko czarną koszulę z trupią czaszką oraz poszarpane czarne spodnie. Sam Nico wyglądał trochę niechlujnie oraz sprawiał wrażenie jakby bardzo schudł w ostatnim czasie.

-Ja uciekłem ze szkoły – odpowiedziałem – A ty? W Hadesie się poprawiło?

Nico pokręcił smętnie głową i zeskoczył z murku.

-Nie za wiele.. Źle się dzieje Percy…
Pokiwałem głową.

-Co i tak nie zmienia faktu, że cieszę się, że żyjesz – powiedziałem i przytuliłem Nico.
 -Jakoś mi się udało – powiedział Nico i westchnął ciężko. Kiedy go puściłem dodał – Chciałem się z tobą skontaktować, ale Chejron cały czas mi mówił, że nie mogę narażać cię na zbyt wielkie niebezpieczeństwo.
-Czyżby Chejron mówił o położeniu marsa wobec słońca i księżyca? – Spytała Kate i powiedziała coś po łacinie.

Zmarszczyłem brwi tyle ile zrozumiałem po łacinie, Kate powiedziała: „Gwiazdy mówią, że strzelec zabił konia. Czy to prawda, Nico?”… Nie miało to dla mnie sensu.

Nico odparł bez zastanowienia, również używając łaciny.

Westchnąłem, Nico powiedział mniej więcej: „Tak, to prawda. Koń spadł, a strzelec zdradził. Diana jest wściekła.”

Kate zmierzwiła swoje rude włosy i odparła również w tym samym języku.

Opuściłem głowę, zacząłem myśleć gorączkowo nad przetłumaczeniem, tego. „Gwiazdy mówią, że cienie giną. Nico to w twojej władzy.”?

To co odpowiedział Nico to było mniej więcej „Hazel też obawiała się, że cienie opadną. Jeśli tak się stanie źle się skończy to dla mnie.”

Nim Kate odpowiedziała przerwałem, głowa zaczęła mi niebezpiecznie pulsować.

-Możecie przestać mówić po łacinie? – Spytałem.
-Mówiliśmy po łacinie? – Spytała Kate.
-Tak – potwierdziłem.
-Mm… No tak – powiedział Nico.
-Okej. O czym wy mówiliście? To nie miało sensu – odparłem.
-Wszystko ci wyjaśnią w obozie – odparł Nico.
-A jak się tam dostaniemy? – Spytałem – Long Island jest daleko.
-Daleko… - powtórzył Nico z rozmarzeniem w głosie – Ale nie aż tak daleko dla pani O'leary.
Nico zagwizdał, a po chwili prze murek przeskoczył ogromny pies. Udomowiony piekielny ogar.
-Kate, Percy, wejdźcie na panią O’leary. Ja się sam teleportuję.
Pokiwałem głową, pomogłem Kate wspiąć się na psa, po czym szepnąłem do ucha O’leary.
-No dziewczynko, zabierz nas do Obozu pół-krwi.
Ogar zaszczekał i po chwili ogarnęła mnie i Kate ciemność. Słyszałem dziwne dźwięki, jakby kogoś obdzierali ze skóry. Czułem wiatr we włosach, a po chwili to ustało. I wciąż na grzbiecie pani O’leary, wylądowaliśmy pod sosną Thali. Zeskoczyłem razem z Kate z psa, a po chwili obok mnie pojawił się Nico.
-Dobra… - powiedział – Idziemy się pochwalić, że wróciłeś.

***

Renowacja z dnia 12 kwietnia 2015

Nie wiem co napisać xDD No tak czy inaczej... gratuluję tym co dotrwali do końca

10 komentarzy:

  1. To jest extra! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :3 Pozdrawiam i życzę weny. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupi!!!! Kocham kocham!!! Wspaniały rozdział.... Awww..... Nico <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :3 Tak, Nico jak zwykle najlepszy :3

      Usuń
  3. Szkoda, że nie opisałaś dokładniej tych ''normalnych rzeczy'', które robią pary. O.o
    Poza tym rozdział jest boski, dosłownie.
    Pewnie spodobałaś się Apollowi i teraz nie szczędzi Ci weny. :)
    Czekam na więcej. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostawiam wyobraźni co tam się u nich działo :D
      Dziękuję i mam nadzieję, że jednak Apollo mnie nie opuści :D

      Usuń
    2. No ja też mam taką nadzieję.
      Jakby co to dostanie od mojego taty ( Hadesa ). XD

      Usuń
  4. Rozdział zajebisty, czekamy na więcej, ale zauważyłyśmy pewien mały błąd... powinno być "Zeskoczył z MurkA" ~Hirołsy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mi się zdaje, czy mówiłaś, że będziesz poprawiać Kate/Rachel ;-; .
    A tak w ogóle, czekam na nexta, weny życzę i pozrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No poprawiłam, poprawiłam xD
      Dzięki i również czekam na nexta u cb :3

      Usuń