niedziela, 10 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

Rozdział 2 Wymiatamy na statku


Następnego dnia wstałem w sam raz na śniadanie. Zgodnie z zapowiedzią Leo, nie pojawił się na nim… zaspał. Nico zaś po raz pierwszy zjadł je na obozie. Miał się już lepiej i nie pamiętał niczego co mówił wczoraj wieczorem.

Może to i lepiej.

Po śniadaniu objawił nam się Leo, dźwigał trzy plecaki. Jeden swój, drugi mój i trzeci Nica. Nico był trochę zaskoczony bo, przecież nic więcej po za tym co ma na sobie i przy sobie nie potrzebował. Leo zaś postanowił wyręczyć Nico w pakowaniu się na drogę.

-Jak idziemy tudzież czym lecimy? – Spytał Leo.-Ani jedno, ani drugie – odpowiedziałem – musimy popłynąć. Czuję, że ma to coś wspólnego z wodą.-Nie umiem pływać – zaśmiał się Leo.-No to masz problem Leo – rzuciłem i razem z Nico pobiegłem na przystań.

Przymocowany do niej był wielki statek, statek Hefajstosa. Nie mogliśmy pozwolić sobie na Argo II ze względu na to, że podczas ostatniej walki mocno oberwało i jeszcze się do niczego nie nadawało.

-Leo możemy go wypożyczyć? – Spytałem, wskazując na ów statek.-Jasne – mruknął, ale niezbyt był zadowolony.

Wsiedliśmy więc na statek, wyglądał jak te bardzo stare z czasów Napoleona. Nie mniej był piękny. Leo obiją stery, ja pomagałem przy żaglach. Nico zaś oparł się o jedną z burt i obserwował jak oddalamy się od Long Island, od obozu Herosów.

Było cudownie! Kocham morze, kocham statki. Jeśli bardzo bym się teraz skupił, samą wolą umiałbym prowadzić ten statek, ale czułem, że to tylko zdenerwowałoby Leo, który nie lubi kiedy nie wie jak coś dokładnie działa.

Leo zajął się sterami, które byłyby go nie mal całkowicie pochłonęły gdyby nie Nico:
-A co jeśli śmiertelnicy nas zobaczą? – Spytał po chwili.-Zobaczą zwykły żaglowiec z kilkoma osobami na pokładzie – odpowiedział mu Leo.-Z kilkoma? – Powtórzył z niedowierzaniem Nico – To źle! Psy się mogą przyczepić!-Masz lepszy pomysł? – Spytałem.-Tak – Nico nieco się zarumienił – Ale ci się on Percy, nie spodoba.-Wszystko jedno – Leo machnął ręką – Mam dosyć uciekania przed zwykłą policją! Co to za pomysł Nico?-Umarli… - Rzucił krótko Nico.-Poważnie? – Spytał z rozbawieniem Leo.-Absolutnie – odparł Nico.-No tak – mruknął Leo – policja w ogóle się nie przyczepi do chodzących kości po pokładzie.-Śmiertelnicy nie potrafią patrzeć – odparł z pogardą Nico – Będą widzieć normalnych ludzi.-Skoro tak mówisz – podrapałem się po głowie – Dajesz Nico!Nico uśmiechnął się od ucha do ucha. Stanął po środku pokładu, uniósł dłonie.-Na mój rozkaz! – Krzyknął na całe gardło – Stawcie się na mój rozkaz, wasz król wam rozkazuje!

Błyskawica przeszyła niebo. Statek lekko się zatrząsł i nagle spod pokładu wyłoniło się około trzydziestu szkieletowych wojowników. Ukłoniły się przed Nico, ten powiedział coś po łacinie, a szkielety zajęły się pracą na statku.

Nico jednakże zrobił się blady jak kreda, w ostatnim momencie złapałem go, zanim nie upadł. Położyłem go delikatnie i ukląkłem obok.

-Co mu jest? – Spytał Leo i chciał już podejść, ale ja pokręciłem głową.-Nic, zdarza mu się. Nie odchodź od sterów – rzuciłem podejrzliwe spojrzenie jednemu ze szkieletów, który wyraźnie chciał zastąpić Leo.Zdjąłem swój plecak i wyjąłem nektar, po czym wlałem odrobinkę do gardła Nico. Chłopak zakrztusił się, ale otworzył oczy i popatrzył na mnie z zaskoczeniem.-Nic ci nie jest? – Spytałem.-Nie… - odparł nieprzytomnym głosem – Z wielką mocą przychodzi wielka chętka na drzemkę.Zaśmiałem się cicho i pomogłem Nico wstać.-Nic ci nie jest? – Spytał Leo.-Nie, spokojnie Leo – Uspokoił przyjaciela Nico- Trochę wyolbrzymiłem moje możliwości.Uśmiechnął się do mnie, po czym wspiął się na maszt, wyraźnie nie miał ochoty na rozmowy. A ja pomagałem Leo.Nim się obejrzeliśmy znajdowaliśmy się po za naszą zatoką i zmierzaliśmy ku Manhattanu.-Percy, gdzie my właściwie mamy się udać?-Gdzieś gdzie są zamki, stare… - odparłem.-Francja?-Włochy… - odparłem.-Czemu… Ej! Nico pochodzi z Włoszech.Potaknąłem, Leo przyglądał mi się uważnie.-Ta kobieta którą widziałeś w śnie… To jego matka – wskazał głową na Nico – Prawda?-Skąd wiesz?-Mnie też się śniła – odparł jakby nigdy nic Leo.-Naprawdę?Leo wydął w zamyśleniu wargi.-Mówiła, żebym ją uratował… Razem z tobą i jej synem. To… ciekawe! – Leo pstryknął palcami, a mała iskierka ognia okrążyła mnie i jego po czym poleciała do Nico, gdzie utworzyła się w jakiś kształt, nie widziałem jaki, ale Nico spojrzał na Leo, ten z kolei zapłoną rumieńcem.-Lubię Nico – powiedział po chwili Leo.-Aha… Ja też – odparłem.-Znasz go dłużej… - Powiedział Leo takim tonem jakby mi tego zazdrościł.Popatrzyłem w morze.-On nie zawsze taki był – powiedziałem cicho – Nie zawsze był taki… ponury – poprawiłem.-Naprawdę? – Spytał Leo z zaciekawieniem.-Kiedyś miał siostrę. Biancę ona dołączyła do Łowczyń Artemidy.-To źle? – Leo zmrużył brwi.

Westchnąłem ciężko próbując poukładać wspomnienia.

-Zostawiła go… - mruknąłem – Nie chciała się nim opiekować, zostawiła więc go pod moimi skrzydłami… Ale ja musiałem odejść na misję, tą samą co Bianca. Nico o wszystkim wiedział… On… On kazał mi obiecać, że będę się Biancą opiekował.Leo zmrużył oczy.-No i? – Dopytywał – Gdzie jest w takim razie ta Bianca?-Bianca di Angelo, nie żyje – szepnąłem, czując jak wielka gula robi się w gardle – Zginęła ratując mnie, Zoe, to inna łowczyni oraz Grovera. Nico mnie znienawidził… Wtedy zrobił się taki… taki jaki jest teraz.Leo gwizdną cicho.-Smutne…- powiedział.

Pokiwałem głową, Leo i ja spojrzeliśmy na Nico, który właśnie wspinał się po linach, po czym zatrzymał się maszcie i wykonał taki ruch jakby chciał z niego skoczyć, co najpewniej zakończyłoby się jego śmiercią.

-Ja z kolei miałem matkę – zaczął Leo – Ona… Ona była najcudowniejszą osobą jaką znałem, ale zginęła w pożarze.

Spuściłem wzrok.

-Przykro mi – powiedziałem.-Oho! Zaraz się rozkleję szefie – zaśmiał się sztucznie Leo – Opowiedzieć ci dowcip? Otóż kiedy byłem…

-Przepraszam Leo, nie mam ochoty na dowcipy.

Powiedziałem i odeszłam od sterów. Poszedłem w ślady Nico i wspiąłem się po linach na maszt. Nico siedział na nim i ja przysiadłem się obok Nico.

-Cześć – rzuciłem szybko.-Hej Percy. Piękny dzień, nie?-Nie lubisz przecież dni – odparłem.-Szczegół – mruknął Nico.-Nie do końca – zaśmiałem się.

Rozmawialiśmy chwilkę. Nico jednakże przerwał mówić o błahych rzeczach.

-Wiesz czemu nienawidzę obozu? – Spytał.-Nie – odpowiedziałem szczerze.-Jestem inny, wszyscy się mnie boją, tak jakbym… jakbym… miał ich zaraz zabić. Gdyby nie ty, dzieci Hadesa, nadal nie miały by domku. Nie pasuję tam, Percy.Westchnąłem ciężko.-Ale masz domek, nikt…-Obgadują mnie za plecami… Dobrze wiem co o mnie myślą! – Warknął Nico – Potwór! Mieszaniec! Sami nie są lepsi, niczym im nie zawiniłem, a mimo to…-Nico, większość to idioci, którzy zazdroszczą ci twojej siły – odparłem.-No tak… Bo mi to od razu pasuje być najsilniejszym… - prychnął – Przez całe życie robię rzeczy których nienawidzę, Percy. Chwile się wahałem nad odpowiedzią.-Tak jak ja, Nico… Ale robię je… dla innych.-To nie takie łatwe – mruknął Nico.Zapadła cisza, bardzo nienaturalna cisza, zważywszy fakt, że nawet nie wiem, który z nas zaczął. Po prostu nagle jego usta i moje połączyły się ze sobą, tak jak rok temu. Nie wiem nawet czemu odwzajemniałem pocałunek, a może to ja go zacząłem. Nico jednakże tak jak w zeszłym roku natychmiast go przerwał.-Zapomnij – powiedział szybko – Zapomnij.Nim zdążyłem coś powiedzieć, Nico już schodził po linach na pokład. Nie pozostało mi nic innego jak zrobienie tego samego.-Cześć – burknął Leo, kiedy podszedłem do niego – Co tam?-Okej – skłamałem – Coś ciekawego się działo?-Po za tym, że jakiś szkielet popełnił samobójstwo i skoczył za burtę, to nic – Leo wyszczerzył zęby.-To chyba dobrze – odparł Nico – Znaczy, że nic. Bo to, że szkielet okazał się kretynem, daje mi trochę do myślenia.

Zaśmiałem się razem z Leo.

-Dobra, idę się przespać – powiedział Nico – obudzicie mi jak to przeklęte słońce już zajdzie.-Wampir się znalazł! – Krzyknął za nim Leo, Nico w odpowiedzi pokazał mu środkowy palec.Pokręciłem głową, Leo natychmiast spochmurniał i popatrzył na mnie wilkiem. Ja nie do końca wiedziałem, dlaczego Leo się tak zachowuje. Ale pomyślałem, że widocznie temat matki go trochę za bardzo poruszył. Zostawiłem go, więc w spokoju i zająłem się ćwiczeniem na miecze z jakimś znudzonym szkieletem.

Myślami byłem przy Nico, coś dziwnego działo się ze mną, kiedy on był w pobliżu, nie potrafiłem myśleć o niczym innym, tylko o nim. Nawet, kiedy Annabeth była w pobliżu. I to mnie niepokoiło! Przecież Annabeth jest moją dziewczyną i tak powinno być i nie zakłóci tego, żaden chłopak, nawet jeśli jest to Nico! Tylko, że on... ech...


***
                                                                  
  Z cyklu odnawiam rozdziały czyli dnia 12 kwietnia 2015 roku x3 

Tak więc patrzę tak i strasznie kiedyś pisałam... ciekawe ile takim moim pisaniem zrezygnowało z czytania ludzi? No nic... Pozdrawiam wszystkich którzy mimo to dotrwają do tych lepszych moim zdaniem rozdziałów xD 

14 komentarzy:

  1. Jeju nie wiem co powiedzieć, ten rozdział jest super ekstra czadowy!! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :3 I, że ktokolwiek dobrnął do końca :D

      Usuń
  2. "-Na mój rozkaz! – Krzyknął na całe gardło – Stawcie się na mój rozkaz, wasz król wam rozkazuje!
    Błyskawica przeszyła niebo. Statek lekko się zatrząsł i nagle spod pokładu wyłoniło się około trzydziestu szkieletowych wojowników."
    Muzyczka podkreślająca klimat: https://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk Ale seryjnie. Czytam, czytam i nagle słyszę to w swojej podświadomości xD
    Jestem ciekawa co za kształt utworzyła owa iskierka...
    Masz czas do jutra.
    Pozdrawiam, weny życzę i idę oglądać Animu.
    Córałkę Aresa.


    Podsyłam link do anime jeśli odczuwasz potrzebę poznania przepisu na ogórki z miodem (bądź chcesz się ogłupić do mojego poziomu): http://www.anime-shinden.info/25115-hataraku-maou-sama.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD ogórki z miodem? Dobra... xD
      A muzyczka faktycznie klimatyczna XDD Pozdrawiam również i dziękuję za opinię xD A co do iskierki to różnie mogło z nią być, nie? XD

      Usuń
    2. Podobno smakują jak melon...

      Usuń
    3. Nie próbowałam ;-; Ale zrobiłam się nagle ciekawa xD

      Usuń
    4. Ja nie mam ogórków, ale mam zamiar spróbować...

      Usuń
    5. Ja mam ogórki :D Ale nie mam miodu ;-;

      Usuń
  3. Ja chcę kolejny rozdział! Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo fajne opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!
    Jest niestety parę błędów. I (znowu) niestety, ale nie mogę ich ci wskazać, bo mi się wyszystko usunęło i tak się zdenerwowałam, że... I błagam, nie wypominaj mi przez to, że jestem leniwa (choć jestem :) ).
    Ale poza tym jest Świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do błędów zdaję sobie z ich obecności sprawę, niestety im dłuższy tekst tym u mnie bardziej się nasilają. Mogę się tłumaczyć dysleksją czy czym tam bogowie mnie pokarali ale nie będę (chociaż to absolutna prawda) :D Z resztą, postaram się poprawiać z większą dokładnością :3 Dziękuję za szczerą opinię i nie będę na pewno wypominać ci lenistwa (sama również jestem i to już na zaistniałe błędy mogę zwalać xD)

      Usuń
  5. Świetne (tak-bardzo-długi-kom)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehem.. *łapie w końcu odech* Ty chcesz bym się udusiła ze śmiechu? Mordercaaaa.. Przyczepie się tylko do tego że nie sądze by Leo nie znał chistori Nicka a tym bardziej Percy nie znał chistori Leo.. xP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciii... Jak to pisałam to byłam dopiero przy Ostatnim Olimpijczyku ;w;

      Usuń