Informacja rozdziałowa: Niniejszy rozdział zawiera scenki +18... sooł jeśli nie chcesz ich czytać, to gdy doczytasz do świętych "***" po prostu przewiń do kolejnych "***". Pozdrawiam!
Rozdział 59. Trzeba rozpocząć naukę
(SUNAJ)
To wszystko było takie… szybkie. Nie, poważnie. Bardzo
szybko osłabłem i świat przybrał normalną barwę, duchy zniknęły, a ja upadłem
na trawę, dygocząc cały. Chyba nawet na chwilę straciłem przytomność, tak czy
inaczej, kiedy już udało mi się otworzyć oczy, nade mną stało kilkoro
obozowiczów, a obok mnie klęczał Anvik, miał jakąś krwawą szramę na policzku i
patrzył na mnie kręcąc raz po raz głową.
-Łaał… - Westchnął ktoś z tłumu, po chwili uświadomiłem
sobie, że to był Leo – Stary! Wysadziłeś w powietrze drzewo! I te duchy… Łał!
-Powiesz mi jak ci się to udało? – Spytał Anvik.
Przełknąłem ślinę i uniosłem się na łokciu.
-Nie mam bladego pojęcia – przyznałem – Ja… Zrobiłem to
wszystko… sam?
Rozejrzałem się dookoła. W miejscu gdzie niedawno rosło
wielkie drzewo, była teraz tylko ogromna wypalona dziura, a pozostałe dwa inne
drzewa były przepołowione równo na pół, z kolei gdzie nie gdzie były jeszcze
już niewielkie wnęki z których buchała para niczym z gejzerów… pozostałość po
tych wszystkich duchach.
-Nie byłem tu od początku – znowu zaczął Leo – Ale skoro nie
było tutaj Nica, to… Na to wygląda!
Zatkało mnie. Nie podejrzewałem, że mogę być do tego zdolny.
Spróbowałem wstać, ale zakręciło mi się w głowie, wtedy Anvik postanowił
odpędzić tłum:
-No już! Ludzie, sio! Nie ma tu już nic do oglądania!
Zgromadzeni niechętnie bo niechętnie rozeszli się, szepcząc
coś o „niepoczytalnym chłopaku”, co usilnie próbowałem zignorować.
-Masz – Anvik podał mi batonik z ambrozją.
Wziąłem kęsa, jak zwykle ambrozja smakowała jak taki słodki
chleb, który jadłem może z dwa razy w Skandynawii. Poczułem się nieco lepiej,
ale i tak potrzebowałem pomocy Anvika, aby wstać.
-Poważnie chciałbym wiedzieć jak to zrobiłeś – Anvik popatrzył
na te rozwalone drzewa i wnęki w ziemi.
-Ja… Nie wiem. Nagle to
wszystko się we mnie wezbrało… To co mi mówiłeś o swojej przeszłości… Moja
nienawiść do obozu, to… wybuchnęło –
zwiesiłem głowę, bo zdałem sobie sprawę, że brzmi to jak majaczenia szaleńca.
Ale Anvik wyraźnie zdawał się być innego zdania, podszedł do
jednej z wnęk w ziemi i „dotknął” palcem tej pary. Jego palec pokrył się jakąś
niebieskawą mazią, którą po chwili wytarł w swoją bluzę… jakkolwiek mnie by to zniesmaczyło.
-Pozostałość po duchach – wytłumaczył po chwili – Nie widziałem
tego nigdy na oczy, poważnie! Byłem może raz w Podziemiach, albo dwa… Nieważne.
Nie miałem okazji widzieć duchów wywołanych siłą na powierzchnię. Co innego z
własnej woli, to się już zdarzało.
-Chcesz powiedzieć, że to co zrobiłem było… złe?
Anvik pokręcił szybko głową.
-Nie. Aczkolwiek na pewno nie umknęło to uwadze jakiegoś
zdrowego na umysłach boga. Oczywiście Tanatos się nie liczy… pozostaje Hades… A
on… Cóż powiedzmy, że nie lubi kiedy jakiś obcy heros ingeruje w jego
królestwo. Jeśli Pan Podziemia wrócił do swojego domu, a mógł to zrobić
zważywszy na fakt, iż na Olimpie obecnie prowadzą spory szaleni bogowie, na pewno będzie chciał się dowiedzieć czyja to zasługa.
Przełknąłem ślinę. Zainteresowanie od samego Hadesa, tak
proszę.
-Słuchaj Sun, jeszcze kilka godzin temu byłem uprzedzony,
ale teraz jestem pewien, że Nico nie może
ci pomóc. Słuchaj, możemy zacząć naukę jutro, okej?
Myślałem, że zaraz stracę równowagę… On naprawdę, z własnej woli chce mi pomóc?! Niezła nowość…
a po za tym, cieszyłem się, że wybaczył mi to, iż wtedy gdy uciekłem zacząłem
naciskać, żeby mi coś o sobie powiedział… Bo krzyknąłem wtedy, że „Nie potrzebuję pomocy od kogoś, o kim wiem
tylko tyle jak ma na imię i kto jest
jego boskim rodzicem!”, cóż… Anvik nie powiedział mi wszystkiego… Ale
powiedział mi wystarczająco dużo. Myślę, że nawet za dużo w jego mniemaniu, bo
kazał mi przysiądz na Styks, że nikomu o tym nie powiem, ani o jego siostrze,
ani o jego służbie u jakiegokolwiek boga czy tytana, ani o tym całym Luke’u… Na
którego wspomnienie Anvik umilkł i miał ochotę uciec jeszcze dalej niż ja
zamierzałem.
Zgodziłem się oczywiście na propozycję nauki… Bo musiałem nauczyć się władać swoją mocą.
Nie potrafię jej kontrolować i to jest fakt. Ona mnie przerasta i czasami zastanawiam
się, czy aby na pewno ona powinna należeć do mnie.
-Chodź, powinieneś odpocząć… w domku, nie w klinice – Anvik uśmiechnął się sztywno.
-Czekaj! – Wzbroniłem się – Musisz mi odpowiedzieć na moje
pytanie!
Chłopak popatrzył na mnie pytająco.
-Kim jest Luke? – Pytałem już o to chyba z pięć razy, ale
Anvik nawet nie odpowiadał, więc nie liczyłem, że odpowie.
Anvik zbladł jak wtedy gdy zapytałem o to po raz pierwszy, a
jego oczy zmieniły kolor z niebieskiego na złoty.
-Mówiłem, nie pytaj o niego,
chodź – odparł oschle.
Nie miałem zamiaru odpuścić.
-Ale chcę to wiedzieć – warknąłem.
-Nie.
-Czemu?
-Nie pytaj, tylko chodź.
Już.
Złożyłem ręce na piersi. Jeśli mam ryzykować kłótnię,
trudno. Muszę wiedzieć!
-Odpowiedz.
Anvik zacisnął dłonie w pięści i zamknął oczy, po chwili
wziął głęboki oddech i odpowiedział poważnie:
-To był heros. On był zagubiony. Na tym skończę temat. Chodź.
Wiedziałem, że faktycznie temat skończony, ale nie miałem
zamiaru zostawić od tak tego tematu, więc obiecałem sobie, że będę wypytywać
syna Hekate aż do skutku. Odprowadził mnie w milczeniu pod domek trzynasty, po
czym bez słowa poszedł do pawilonu, a ja niechętnie bo niechętnie wszedłem do
trzynastki.
Jak zwykle w salonie powitał mnie siedzący na kanapie Nico…
Gdyby nie fakt, że wiem, iż czasami umawia się gdzieś z Percy’m, mógłbym
sądzić, że na kanapie spędza cały dzień.
-Nie wróciłeś wczoraj – zauważył ze znużeniem.
-Odwal się, mamo! –
warknąłem.
Nico obrzucił mnie zdenerwowanym spojrzeniem.
-Słuchaj, nie ja ustalałem zasady obozu, ale o określonej
godzinie wraca się do domków… A z tego co wiem Steven pozwolił ci noce spędzać
w domku.
-Powiedziałem, odwal się, di Angelo – walnąłem się na kanapie
naprzeciwko – Mam pytanie.
-Najpierw z pazurami, potem pytania – westchnął z poker face’m
– Dajesz.
-Kim do cholery jest ten Luke?! – Zacisnąłem dłonie w
pięści.
Nico zmierzył mnie zszokowanym spojrzeniem.
-A ty już o to kiedyś nie pytałeś? – Pokręciłem przecząco
głową – Nieważne… Wydaje mi się, że już ci na to odpowiadałem.
-Nie pamiętam – warknąłem.
Nico przewrócił oczami.
-No dobra. W skrócie? To był syn Hermesa, który zdradził
CHB, pomagał Kronosowi, właściwie to sam był przez pewien czas jego „ciałem”,
po czym umarł.
Uderzyłem się dłonią w czoło.
-Dooobra, dzięki – westchnąłem.
Wtedy doznałem kolejnego dzisiaj już szoku… Do salonu
weszła, dziewczyna! Znaczy okej, znając zainteresowania Nica byłem po prostu
zdziwiony, później poznałem, że ta dziewczyna to ta Lauren, na którą miałem okazję przypadkiem wpaść, zdążyła się
tylko przedstawić, bo musiałem zwiać przed Clarisse i Vi…
-Hej! – Przywitała się – Co tam?
Spojrzałem niepewnie na Nica, który patrzył się na
niebieskowłosą i… uśmiechnął się lekko i nieporadnie do niej.
-Tak się tylko spytam… Co ona tu robi?
-Oł… Tak – Nico podrapał się w kark – To jest Lauren. Ona…
-Bogowie, bracie! – Dziewczyna zaśmiała się – Bardziej głupio nie umiesz przedstawiać? Jestem jego siostrą, Hades mnie uznał.
-Super – westchnąłem, bo nie za bardzo wiedziałem co
odpowiedzieć – Pójdę do siebie.
-Yhm… - Westchnął Nico… Bogowie jak ja go nie znoszę!
-Ej! Poczekaj! – Lauren podbiegła do mnie – Zostawiłam w
twoim pokoju kilka moich rzeczy bo nie mieściły się w salonie. Może je zabrać?
Pokręciłem głową.
-Nie ma potrzeby… zresztą chyba muszę ci odstąpić sypialnie,
nie?
Dziewczyna zmarszczyła czoło, a w jej złotych oczach
pojawiło się pewnego rodzaju rozbawienie.
-Nie trzeba! Na razie Nico odstąpił mi swoją, później coś
się wymyśli, ale na pewno ty nie
musisz nic mi oddawać!
-I tak powinienem się stąd wynosić, ale… Okej, niech ci
będzie. Hej.
-Hej. Uśmiechnij się raz po raz! – Rzuciła jeszcze przez
ramię, a ja westchnąłem ciężko i wszedłem do „swojej” sypialni.
Rzeczy Lauren nie było znowu jakoś dużo, tylko jeden
granatowy plecak, do którego oczywiście nie miałem zamiaru zaglądać. W ogóle
trochę głupio mi się zrobiło, gdyż dziewczyna musiała przedrzeć się przez
gąszcz książek rozrzuconych po całej podłodze, aby tylko zostawić jeden
niewielki w sumie plecak… Powinienem ją przeprosić, jak tylko zejdę na dół, bo
Lauren w przeciwieństwie do jej brata wydaje mi się sympatyczna. Zobaczymy jak
to będzie dalej.
Usiadłem na „swoim” łóżku… Tak na dobrą wszystko w tym
obozie jest takie właśnie „moje” jak ten pokój. Absolutnie nie powinienem nigdy
tutaj trafić. Znaczy, pewnie gdybym tutaj nie trafił, to zginąłbym… Ale na
dobrą sprawę… jest jakaś różnica? Jestem synem boga śmierci, śmierć raczej
powinna być moją przyjaciółkę, nie?
Bogowie, jakie ja bzdury wygaduję!
Spróbowałem wytworzyć jakąś mgłę czy coś za pomocą mojej
mocy, ale jedyne co mi się udało, to rozedrzeć na pół, przypadkiem, jedną z
książek, wiec szybko sobie darowałem. Jeśli szybko się nie nauczę kontrolować
swoich umiejętności, to nie wróżę sobie powodzenia na wojnie, po której
opuszczam obóz… Mam nadzieję tylko, że Anvik zgodzi się mi towarzyszyć, bo bez
niego czuję się jak bezbronne dziecko… Um, jakkolwiek to dziwnie brzmi, ale on
dla mnie jest jak brat i tylko brat!
-Sun! – Ryknął z dołu Nico – Idę do Percy’ego! Lauren
wyszła, więc postaraj się nie rozwalić domu, dobra?!
-Idź, już – jęknąłem, cicho.
Drzwi wyjściowe trzasnęły, a ja ponownie jak zwykle zostałem
sam w trzynastce. Zabawne… pomyślałby ktoś, że dzieciaki po uznaniu są bardziej
szczęśliwe niż zwykle. Ta… Może te od Afrodyty, czy Ateny. Żałuję, że nie mam
rodzeństwa… Ba! Ja nawet nie mam na obozie domku, więc rodzeństwo po prostu
przemilczę.
Nagle wpadłem na pewien głupi pomysł… Znaczy może nie głupi,
ale taki dosyć nagły… Bo niedaleko domku trzynastego jest schowek… Wydaje mi się,
że ktoś mówił, iż tam ostatnio Jack sporo przebywa czasu… Co mi szkodzi, tam
pójść? Wiem, że facet mnie nienawidzi, ale jakoś… Coś mówiło mi, że powinienem
tam pójść. Wybiegłem więc z domku i podbiegłem do tego schowka. Drzwi były
lekko uchylone więc je otworzyłem. I… dosłownie mnie zamurowało.
Jack siedział opierając się plecami o regał… chyba spał… Ale
to nie o niego chodziło! Obok jego prawej nogi leżało… coś. Jakieś czarne,
wpadające w granatowy kolor, stworzenie, a z każdym jego oddechem z pyska tego stworzonka
wylatywał dym.
-O rany! – Wyrwało mi się.
Wtedy Jack się ocknął. Na początku był lekko
zdezorientowany, a później zaczęła się typowa gadka w jego stylu:
-Co ty tu kurwa robisz?! Wypad! Słyszysz?! Spierdalaj,
gówniarzu!
Ale nie miałem zamiaru się ruszyć. Nawet kiedy Jack wstał na
równe nogi gromił mnie spojrzeniem.
-Co to jest? – Spytałem wskazując na stworzenie, które
ciągle spało jakby nigdy nic.
-Jaszczurka, kurwa! Wypad!
-To nie jest jaszczurka – warknąłem i nagle mnie olśniło –
To jest smok!
Jack uderzył się dłonią w czoło, złapał mnie za koszulkę i
wepchnął do schowka po czym zamknął z hukiem drzwi. Wtedy dopiero odparł:
-Ta… I co z tego?
-Smok? Skąd na mojego ojca wytrzasnąłeś smoka?
Jack zmarkotniał.
-Przypałętał się do mnie, ja pierdolę… Jak tylko wróciliśmy,
smarku! Nie mam zamiaru aby reszta obozu miała mnie za jakąś jebaną smoczą
niańkę, a to coś, się do mnie
przypałętało, więc…
Podniosłem jakiś pojemniczek z ziemi… To było opakowanie po
środkach nasennych, puste opakowanie.
-Dałeś mu to?! – Ryknąłem.
-Ta, bo co? Myślałem, że padnie od tego trupem, głupie
bydle. Zamiast tego po prostu śpi, a, że jak się obudzi, robi hałas jak
zarzynane prosię, więc musiałem tutaj zostać. Jeszcze jakieś durne pytania?
W głowie tłukło mi się wiele pytań… Skąd niby wziął się
tutaj smok? Czemu przypałętał się akurat do Jack’a (a nie do mnie)? I czemu ten
syn Hermesa chciał zabić coś tak cudownego?
Nie mogłem się powstrzymać i wziąłem małego smoka na ręce.
Jack chyba wyraźnie załamał się sto razy bardziej, bo zaczął walić głową w
ścianę, przez co prawie wybuchnąłem śmiechem.
-Słuchaj – zaczął kiedy przestał uderzać czołem w ścianę –
Bierz to coś! Nie mam zamiaru być posądzany jeszcze o opiekę nad takimi
potworkami! Już wystarcza mi, że podrapał mnie tak po ręce, przez co połowa
osób ma mnie za jebane Emo! Dzięki za uwagę, a skoro masz już zwierzaka, to
wypad! Muszę posprzątać, te tabletki…
I wypchnął mnie ze schowka.
Łał…
Popatrzyłem z lekkim rozczuleniem na małego smoka. W słońcu
jego łuski zmieniły barwę na absolutnie granatową… Oczywiście zdałem sobie po
chwili zachwytu jedną rzecz… Jak niby mam się zająć smokiem?
(NICO)
-Słowo daję, Nic! –
Leo ponownie zaczął wymachiwać rękoma – Słowo daję! On rozwalił te drzewa… I
ziemię i przywołał duchy i… I co tam u twojej siostry?!
Przewróciłem oczami. Leo już taki jest jak się rozgada to po
całości.
-W porządku – odparłem – A co?
Leo zamyślił się i kilka kosmyków jego włosów podpaliło się.
-Nic, ładna jest… I miła i… ej! Nie patrz tak na mnie! –
Zaśmiał się kiedy rzuciłem mu mordercze spojrzenie – Ja nic nie kombinuję!
-Ty zawsze coś
kombinujesz, Leo – westchnąłem.
-Mój urok! Tfu! Jeden z moich licznych uroków – Leo wyszczerzył
zęby – Ej! Nic, a ty nie miałeś iść
do Persiaka?
Rzuciłem mu przelotne spojrzenie… Fakt, miałem.
-Ta… Więc może już…
-Nie, nie, nie! – Leo zatrzymał mnie – Chciałem ci
podziękować.
Zmarszczyłem czoło… No tak, to w stylu Leo… Najpierw mnie
zatrzymuje, by opowiedzieć co tam Sun rozwalił (w co jakoś nie wierzę), później
rzuca sucharami, później znowu o Sun’ie… A teraz dziękuję. Chyba póki żyję ja
go nie zrozumiem.
-Za co? – Spytałem jednak.
-No… - Leo podpalił się, ale chyba raczej tego nie zauważył –
Za to, że nie jesteś na mnie zły i w ogóle! Wiesz za to co tam się przeze mnie
stało z tobą i Percy’m…
Westchnąłem ciężko… Bogowie, to przecież było wieki temu i
obiecałem sobie już do tego nie wracać… Zbyt bolesne to, do wspominania.
-Nie dziękuj. Jesteśmy chyba przyjaciółmi, nie? –
Uśmiechnąłem się… sztucznie pewnie, ale liczy się gest.
Leo zwiesił z niewiadomego powodu głowę.
-Ta… Przyjaciółmi. Dobra, Nic, leć do Persiaka, a ja zajmę się dalszą budową maszyn – zaśmiał
się pod nosem.
Pokiwałem lekko głową i pozwoliłem Leonowi się oddalić, a
sam po dłuższej chwili udałem się do Percy’ego. Ot, po prostu chciałem trochę z
nim porozmawiać, a jako, iż u mnie w domu ostatnio jest trochę tłoczno,
postanowiliśmy, że spotkamy się u niego po szermierce… cóż, było po szermierce,
więc nie miałem już czego odkładać.
Wszedłem do trójki bez pukania do drzwi. Percy leżał na
swoim łóżku i słuchał muzyki, drąc się na całe gardło i śpiewając o
niebieskiej, pięknej plaży… Prawie wybuchnąłem śmiechem, ale w porę się
powstrzymałem i usiadłem w nogach łóżka. Percy podskoczył gdy mnie ujrzał i
cały oblał się rumieńcem.
-Pięknie śpiewasz – zironizowałem.
-Zamknij się di Angelo – odparł z uśmiechem Percy –
Spóźniłeś się.
-Tylko o pięć minut, Percy – przewróciłem oczami.
-I tak… - Percy
pocałował mnie namiętnie w usta – Jak się dzisiaj czujesz, słońce?
Zamyśliłem się, przecież nie mogę odpowiedzieć mu tak od
razu… jeszcze pomyśli, że mi zależy. Znaczy zależy, ale on nie musi o tym wiedzieć!
-Czuję się jak trup, więc wszystko jest okej.
-Mh… Jak na trupa wyglądasz pięknie.
-Jesteś głupim, nekrofilem, wiesz?
Percy ugryzł mnie lekko w ucho.
-Dla ciebie wszystko – wyszeptał mi do ucha – Powiedz mi,
czemu ostatnio tak mało ze sobą rozmawialiśmy tak sam na sam.
-Są też inni ludzie w obozie – odparłem i mrugnąłem lekko –Po
za tym wojna i tak dalej.
-Ani słowa o tym – Percy zamknął mi usta pocałunkiem – Może dokończymy
to co przerwała nam Vi, słońce?
Z niewiadomego powodu poczułem nagle uścisk w żołądku, jakąś
paniczną chęć ucieczki… Bogowie! Słowo daję spanikowałem lekko, nie umiałem
powiedzieć „nie”, po za tym z drugiej strony chciałem tego… Byliśmy sami. I zarówno ja, jak i on, byliśmy ciągle poddani
stresowi po za tym… Cholera, przecież tak na dobrą sprawę jesteśmy ze sobą od
kilku lat i chyba możemy to zrobić…
Oczywiście jakby nie patrzeć, nie powinienem… Bogowie, Nico jak ty to plączesz…
-M-Możemy – wydukałem i chyba prawie na sto pokryłem się
rumieńcem – Ale czy to odpowiedni moment na to?
-Słońce, ja cię nie będę do niczego zmuszać – Percy posadził
sobie mnie na kolanach – Jeśli mamy to zrobić,
to chcę aby było to, też twoja chęć… Bogowie, przecież nie będę cię gwałcić!
Zaśmiał się cicho, a ja poczułem się nieco lepiej w końcu…
Tak właśnie tego chcę. Być z Percy’m. Tu i teraz.
***
Wszystko jak za ostatnim razem szło potwornie szybko. Nie
wiem, jak bardzo szybko, nie liczyłem czasu, ale wydawało się, że parę sekund
później byłem w samej bieliźnie, a on w samych spodniach i całował mnie po szyi.
Naprawdę ciężko to opisać… Żadne słowo świata tego nie potrafi, bo było
wspaniale, bosko, fantastycznie po prostu bladną przy moich i jego odczuciach.
Percy również wydawał się być lekko spięty, więc nie utrudniałem mu sytuacji,
kiedy z mojej szyi przechodził coraz niżej i niżej… zatrzymał się na chwilę
przy pępku, aby spojrzeć mi w oczy, jakby szukając w nich mojej zgody i wyszło
jak wyszło…
Skończyłem bez bokserek, a Percy… to co robił z moim ciałem… Oh,
bogowie! Robił to wszystko idealnie! Po prostu… Ach!
Doszedłem… Z
początku trochę mnie to krępowało, ale tylko chwilę… Bogowie!
Nawet nie mogłem się powstrzymać, aby nie jęknąć, a Percy
wyraźnie był z tego powodu zadowolony. Chwilę byłem nawet zaskoczony gdy
połknął wszystko, nie uronił nawet kropelki.
Wszystkie smutki tego pieprzonego świata zniknęły.
Kiedy skończył już całkowicie swoją „pracę”, uniosłem się
lekko i nasze usta złączyły się w odpowiednim dla danej sytuacji francuskim
pocałunku, podczas którego pozbawiałem przy okazji go dolnej części stroju.
A później zajęliśmy się prawdziwą „przygodą”, jeśli
pozwolicie mi to tak nazwać…
Lekko bolało, ale znosiłem to wszystko, chodziło mi teraz
przede wszystkim aby Percy czuł się dobrze w tej sytuacji. Nawet po chwili
stwierdziłem, iż ten ból da się wytrzymać, nawet był przyjemny i namawiałem
Percy’ego aby robił to mocniej, pomimo tego, że kilka łez opuściło moje oczy…
Ach, bogowie! Przez cały ten czas przez moje ciało przechodziły dreszcze, które
sprawiały, że to wszystko wydawało się po prostu najpiękniejszym snem… Byliśmy
po prostu w tej chwili taką jednością, jak nigdy wcześniej…
Czułem jak jego
sperma po mnie spływa, ale nie miałem zamiaru się tym przejmować…
Byliśmy teraz tylko we dwoje, jakby zawsze tak było.
Ale w końcu zarówno ja, jak i Percy umieraliśmy z
wyczerpania i dysząc jeszcze ciężko skończyliśmy wtuleni w siebie, jednakże syn
Posejdona ciągle raz na jakiś czas całował mnie w szyję i nie reagował na to
gdy mówiłem mu, o tym co będzie jak ludzie zobaczą ślady… Dobra, to nie ma
znaczenia.
-Bogowie… - jęknąłem raz jeszcze, kiedy Percy skończył mnie
całować – Ja oszaleję przez tą miłość.
***
Około dwóch godzin po odpoczynku postanowiłem, że jednak
wolę aby nikt nikogo o nic nie posądzał, dlatego postanowiłem, że powinniśmy
już wyjść i oświadczyć, że żyjemy i tak dalej.
-Żyjemy… I to jeszcze jak – Percy wyszczerzył zęby i
zauważyłem, że moje pocałunki również zostawiły ślad i na jego szyi.
-Jesteś głupi – zaśmiałem się i raz jeszcze pocałowaliśmy
się.
Później wyszliśmy z domku, rozmawialiśmy jakby nigdy nic,
ale spojrzenia które rzucał mi Percy… Po prostu chciałem wybuchnąć śmiechem, na
szczęście udało mi się utrzymać mój poker face.
-Elo! – Ryknęła przebiegająca obok Vi – Kurwa! Gonię już za
wszystkim… widzieliście Jack’a? To jebane Emo gdzieś się wcięło… w-cięło! – Vi wybuchnęła śmiechem,
a ja przewróciłem zażenowany oczami.
Percy z kolei był nie w temacie więc, jak zwykle pokazał to
swoją mało inteligentną miną, ale Vi nie zwróciła na szczęście na to uwagi.
-To jak widzieliście go?!
Pokręciłem przecząco głową, Vi westchnęła ciężko, po czym…
pstryknęła palcem mnie w szyję i odbiegając krzyknęła:
-Przerwałam wam, a wy i tak swoje, przynajmniej się
potomstwa nie doczekacie… Narka!
I odbiegła, a ja pokryłem się rumieńcem. Percy zaś wybuchnął
śmiechem, objął mnie ramieniem i zaprowadził mnie na arenę, gdzie dopiero
spytał:
-Czemu Vi, mówiła o Jack’u „Emo”?
Machnąłem dłonią. Wyjąłem miecz i zacząłem trenować na
kukle, Percy zaś tylko się przyglądał.
-Dłuższa historia – zacząłem… Nie wiedząc czemu cały czas
byłem zarumieniony i może lekko zawstydzony – chodzi o to, że poharatał sobie
jakimś cudem całą rękę i Vi jak zwykle wysunęła za szybko wnioski. A nawet
jeśli, to raczej nie krzyczy się na pół obozu, że ktoś się tnie…
-Jack się tnie? – Długopis Percy’ego wypadł mu z dłoni.
-Tego nie powiedziałem – odparłem.
Później do treningu dołączył również Percy… Znaczy obaj
byliśmy wykończeni i ja najchętniej poszedł bym spać, ale doznawałem nagłych
skoków adrenaliny i musiałem się na czymś wyładować… Ale pomijając to, jestem
szczęśliwy… Ta… jestem szczęśliwy tak jak chyba jeszcze nigdy nie byłem.
Godzinę później nastąpiło ognisko. Nic nadzwyczajnego jak
zwykle ale przez cały ten czas nie spuszczałem Percy’ego z oczu… z resztą z
wzajemnością, nawet nie do końca docierały do mnie słowa Lauren, która mówiła
coś o jakiejś Łowczyni, co to na nią wpadła i tak dalej.
Nie to, że nie
chciałem jej słuchać, ale teraz po prostu mój mózg się wyłączał za każdym razem
gdy patrzyłem na niego i sceny które działy się kilka godzin temu po prostu
przeskakiwały mi przed oczami. Pod koniec ogniska dopiero Lauren zrezygnowała z
próby opowiedzenia mi co i jak, a ja na chwilę oderwałem wzrok od Percy’ego, gdyż
zauważyłem, że przy stole Hermesa nagle wszyscy mają miejsce na swój talerz, a
nie spychają się na siebie… Nie widziałem Jack’a, ani Sun’a, który je zazwyczaj
przy stole Hermesa… Później zauważyłem, że nie ma również Vi oraz Anvika, co
mnie lekko zastanowiło… Znaczy Anvikowi i Sun’owi zdarza się nie być na
ogniskach, czy innych takich… nie za bardzo obozowicze za nimi nie przepadają, a
uwierzcie mi ciężko jest skupić się na jedzeniu gdy albo wytykają cię palcem,
albo odsuwają się od ciebie jak najdalej. Ale z kolei Jack oraz Vi, to osoby z
niewiadomego dla mnie powodu dosyć lubiane…
W Jack’u podkochuje się chyba większość obozowych dziewczyn, z kolei Vi
jest szanowaną (na swój własny, dziwny sposób) córką Aresa. A więc nieobecność
tej dwójki lekko mnie zastanawiała, ale po chwili doszedłem do wniosku, że
powinienem zająć się czymś przyjemniejszym i moje myśli znowu pochłoną Percy.
Po ognisku, pożegnałem się z moim chłopakiem.
I wróciłem do
domku trzynastego, ale przed drzwiami stał Sun, mruczał coś do siebie póki mnie
nie zobaczył, a kiedy to zrobił wyszczerzył do mnie zęby i powiedział:
-Muszę ci coś
pokazać! Chodź!
I złapał mnie za nadgarstek, po czym pociągnął do domku…
Wzbraniałem się, ale chłopak upierał się i w końcu na siłę zaciągnął mnie do
swojego pokoju. Nie wiedziałem o co mu chodzi, póki nie spojrzałem na jego
łóżko, gdzie na poduszce leżał:
-Smok?! – Wydusiłem.
-Yhm… - Sun zdawał się być zachwycony i zaczął głaskać po
łuskach swojego „pupila” – Piękny, nie?
Podszedłem nieco bliżej, a Sun spojrzał na mnie mrużąc oczy.
-Z kim się pobiłeś? – Spytał.
-Co?
-Jesteś posiniaczony na szyi – zauważył – z kim się pobiłeś?
Zachciało mi się śmiać, ale powstrzymałem się i wzruszyłem
tylko ramionami, jakbym nie wiedział o czym Sun mówi. Spojrzałem ponownie na
smoka… Był mały, znaczy powiedzmy… Na oko jakieś trzydzieści pięć centymetrów,
miał jeszcze miękkie łuski, chociaż na jego ogonie zaczęły już powstawać spore
kolce, co z mojej wiedzy wynikało, że smok ma grubo ponad miesiąc.
-Skąd go wytrzasnąłeś? – Spytałem.
Sun wydął lekko usta.
-Przypałętał się – odparł po chwili zastanowienia.
-Musisz go odstawić do lasu – odparłem.
-Co?! Nie! – Sun popatrzył na mnie z mordem w oczach.
Udawałem, że jest mi to absolutnie obojętne.
-Ten smok będzie rósł…
-To znajdę mu miejsce!
-Będzie rósł – kontynuowałem – odstaw go do lasu, póki
jeszcze nie uzależnił się od twojej pomocy.
Sun pokręcił przecząco głową, a ja westchnąłem ciężko… On
zawsze jest uparty.
-Ech… Sun po prostu…
Wtedy drzwi pokoju się otworzyły i w samej, czarnej pidżamie
wpadła Lauren. Na początku zdawała się nas nie zauważać, póki przypadkiem jej
wzrok nie padł na smoka. Otworzyła lekko usta z zaskoczenia, a jej złote oczy
rozbłysnęły delikatnie.
-O, łał… - westchnęła – Jaki cudny! Twój? – Spytała Sun’a,
które lekko pokiwał głową – Łał… Co o nim sądzisz Nico?
-No… ładny – przyznałem – Ale on nie może tutaj zostać.
Spojrzenie jakie przesłała mi Lauren, rozbroiło mnie na
tyle, że po pięciu minutach, wychodziłem z pokoju Sun’a z świadomością, że
przez najbliższe tygodnie mój domek będzie bardziej podatny na podpalenia…
(SUNAJ)
-Bogowie! Weź się w garść! – Anvik usiadł naprzeciwko mnie,
kiedy po raz niewiadomo który straciłem równowagę.
Tak… Bo od ósmej rano, jak tylko udało mi się odkryć czym
może żywić się mały smok, ćwiczę swoje moce… Jest dwunasta w dzień. I jedyne co
udało mi się odkryć to, to, że grawitacja ma na mnie dzisiaj zbyt silny wpływ.
-Przerwa. Proszę… - jęknąłem.
-Była dokładnie półgodziny temu – Anvik położył się na
trawie – No ale okej.
To niesamowite jak on potrafi szybko się uspokoić. Przed
chwilą był na mnie wściekły, bo zaczynało brakować mu już cierpliwości, a teraz
leżał na plecach na arenie i z lekkim uśmiechem poruszał nogami w rytm jakiejś
melodii.
Później dopiero zdałem sobie sprawę iż tą melodią było moje
nucenie… jedynej znanej mi melodii… marsza pogrzebowego. Przerwałem natychmiast
i Anvik wyrwał się z zamyślenia.
-Znasz tylko jedną melodię na świecie? – Spytał mnie po
chwili.
Położyłem się obok niego i chłopak lekko się ode mnie
odsunął, zresztą nic dziwnego, bo położyłem się wcześniej obok niego odrobinę
za blisko co dziwnie wyglądało.
-E… Wiesz, jak mam być synem boga śmierci, to od czegoś
muszę zacząć – wyszczerzyłem się lekko.
Anvik zerknął z ukosa, ale po chwili wrócił do gapienia
się w niebo.
-Bądź dalej takim śpiewakiem to się jeszcze okaże, iż ty od
Apolla – odparł – Eh… Już możemy kontynuować?
Zaprzeczyłem. Te ćwiczenia są wykańczające, słowo daję, jak
jeszcze raz Anvik będzie kazał mi wytworzyć coś niemożliwego to mój mózg się
przegrzeje i tyle z tego będzie.
-Sun?
-Mh?
-Słuchaj, proszę cię, nie rozpytuj innych o nic o czym ci
mówiłem, niedawno. Proszę. Przestań dociekać – chłopak ciągle nie odrywał
wzroku od nieba.
Zmarszczyłem czoło.
-Skąd wiesz, że pytałem o Luke’a?
Anvik wzruszył ramionami.
-Znam twój typ. Po prostu przestań, marnujesz czas i moje
nerwy.
Westchnąłem ciężko… Łatwo mu było mówić! Ja mam czternaście
lat, on około czterystu, czy tam ilu. Jego już raczej nic nie dziwi, a ja
jestem jego ciekawy… No bo, łał! Żyć tyle lat! On jest prawie na sto jedną z
najpotężniejszych osób, jakkolwiek wiele by zaprzeczał.
-Przepraszam – odparłem – Ale rozumiesz, że jestem ciekawy!
W ogóle chciałbym się dowiedzieć o tobie nieco więcej.
-Czy ja właśnie zyskałem psycho-fana? – Anvik pokręcił z
rozbawieniem głową – Sun, nie musisz wiedzieć wszystkiego o każdej osobie.
-Ale ja nie chcę wiedzieć wszystkiego o każdym. Tylko o tobie – złożyłem ręce na piersi.
Anvik poczerwieniał lekko i zakrył dłonią usta. Po chwili jakby
się uspokoił, wziął głęboki oddech i zaczął tym swoim zwykłym, monotonnym
tonem:
-Mówiłem też, nie traktuj mnie jak boga. Jestem tylko
herosem z problemami nieco większymi, niż mają zwyczajni herosi. Jestem drzazgą
w oku oraz czymś czego chwytają się rozbitkowie, gdy ich łodzie się zatapiają.
Jestem też bardzo wiekowym „dzieciakiem”. Sun nie oczekuję, że zrozumiesz, ale
więcej wiedzieć nie musisz.
Na pewno ta odpowiedź mnie nie zadowoliła, ale po minie
Anvika wywnioskowałem, że więcej nie powie, a przynajmniej nie dzisiaj, ale
jeden plus… Powiedział coś więcej i mnie nie spławiał… Może więc kiedy indziej.
-Jestem gotowy – odparłem.
-Hm?
-No na trening – przewróciłem oczami.
Anvik westchnął ciężko i razem ze mną dźwignął się na nogi. Przez
kolejną godzinę próbowałem zrobić to co wczoraj przypadkiem mi się udało, lecz
niestety, skończyło się to tylko tym, że przez kolejne dziesięć minut miałem
halucynacje, a kiedy mi przeszły Anvik zarządził koniec na dzisiaj, po czym
pożegnał się i odszedł… No rany! Chyba go nie uraziłem, co?
Mam nadzieję, że nie… Tak czy inaczej postanowiłem odpocząć.
Wróciłem do domku trzynastego i nawet nie wszedłem do pokoju tylko walnąłem
się na kanapie i zasnąłem. Jak pech
chciał oczywiście musiało mi się coś przyśnić.
To była ta sala w której pierwszy raz spotkaliśmy
Bezimiennego. Sam chłopak siedział na tym najwyższym krześle, przypominającym
stary tron i pił wino podobny napój. Przed nim siedział Lucas, ten syn Ateny.
-Czemu mamy przyśpieszyć atak? – Spytał Lucas.
-Pasithea się denerwuje – było w głosie Johna coś co mówiło,
że coś go niepokoi - Dała nam mniej
czasu. Po pierwsze skontaktuj się z agentem z CHB.
-Czyli jednak…
-Najwyraźniej były bóg, nie daje rady… - warknął John.
~**~
Okej... Soooł... Zacznę od scenki +18 (taa... jasne) za którą mówię od razu bierze odpowiedzialność moje choróbsko, bo całej scenki by nie było gdyby nie to, że nie miałam co robić, tylko czytać Yaoice... Sooł... nie jest idealna, ale jest xD
Rozdział mało akcjowy wiem, za co proszę o wybaczenie, kolejne będą zdecydowanie lepsze, a przynajmniej mam tak nadzieję ;-;
Pozdrawiam wszystkich c:
Bedem pirsza?
OdpowiedzUsuńJa również zacznę od scenki +18. Nie było źle, mnie zadowala co znaczy, że jest dobrze. I tak lepsza od tej w której gejuchy przewalały seksy żeby zjeść ;w;
Smok ;w; Ja go będę broniła, ten jeden raz bedem po stronie Suna i nie pozwolę go wywalić c:
Pani Roztropovich oczywiście wie wszystko najlepiej. Wywnioskować po ranach na ręce, że ktoś sie tnie, albo po malince, że seksy były. Mogli ją zawołać hajsów by miała na papierosy :3
To chyba tyle co mi się chce dzisiaj pisać xD
Tradycyjnie pozdrawiam, weny życzę i idę wkurzać brata :3
Uff... To mi kamień z serca ściągnęłaś, ale nie... Nie będę pisać gejowskiego porno, chyba, że znowu ludziska będą maltretować xD
UsuńWidzisz, raz bronisz Sun'a i dobrze. Zobaczymy jak to dalej ze smokiem będzie xD
No wiadomo, że wie wszystko najlepiej :') Ona jest wszędzie i wszystko wie xD
Dzięki za długi jak na Ciebie komentarz, wenę i również pozdrawiam i powodzenia z wkurzaniem brata xD
Sun. Sun. Sun. Sun... No i.. Słodko... :3 Gwiazda ambitnie. Smok. Sun ma smoka. Ot co! Za dużo sldendera! Limgardium.. Pfe! Nie to. Pinknie. :3
OdpowiedzUsuńxD Ty zaraz mi strzelisz jakąś piosenkę o Sun'ie, bo to czasami wygląda jak ref. xD
UsuńCieszę się, że słodko xD
A smok, cóż... Na pewno smoka nie mogłam zostawić u Jack'a sooł xDD
Dzięki za komentarz :D
A długa ta piosenka? Do jakiej melodi? xD bez rymów dobra? Bo z rymem to wierszydło.
UsuńxDD Zostawiam do wyboru Tobie, to ty już tak zaczęłaś XD
UsuńMam polską wersje slendera. Polecam dziś piosenke Ego Indili. Oraz pomarańczowo białe wionzanki hryzantem na pogrzeb. _-_ Ale ni mam głowy do piosenki dzisiaj.
UsuńOkie xD Przeżyję jakoś xD z resztą też nie mam do niczego głowy soooł.... ;^;
UsuńEj jak Funengo i Percy to nekrofile to może by zabili Jacka? Nie lubie go. Ale wara od mojego kota! (nawionzanie do snu)
UsuńTy nie lubisz Jack'a?! Ej! Kobieto! Słyszę wśród tłumu wyjątek XDDD
UsuńCóż... Zobaczymy, zobaczymy... Wiesz Percy ma swojego "trupa" XD
A co z kotem? xD
Bo mi się śniło że ktoś zgwałcił mojego martwego kota... ;A; Jack jest nie miły dla Suna. Wienc musi umrzeć. A Funegok z Percym bendzie miał zabawe.. Nicko dobry.
Usuń-To pa Leo ide się jebać z Percym!
To je z. Bo Funegoga nie bendzie się chyba zabawiał z Percym... xD
Usuń;^; ciekawy i nie fajny sen, ni ma co ;^;
UsuńHah... Ja mimo wszystko myślę, że Fuego ma nieco inne zainteresowania niż Jack... Nawet jeśli byłby to martwy Jack xDD
I tak masz rację z Nico XD
Inne? Leo pod wpływem tabletki gwałtu? Hmh.. Ciekawe..
Usuń"-Kobiety zawsze mają racje"~Ja
Hah... Leo pod wpływem tabletki gwałtu, czy to nie pikne? :')
UsuńA ja to nie kobieta? ;^;
Po prostu cytuje siebie. Podbudowuje morale. :) Pienkne.. Aż łezka się w oku krenci... :')
UsuńJa wim, wim xD
UsuńCo byś zrobia jagby ywoje rodzeństwo byo homo? xD
UsuńEee... Spytałabym brata "Co ci Adamie odpierdala"... Potem bym wpadła w śmiech, a na koniec, wrzasnęłabym coś o Yaoi xD
UsuńSkąd pytanie? ;^;
A tak. Ale miała byś dobty odkład pod yaoi..
UsuńMh... Niby tak xD
UsuńByś się pytała brata co ostatnio robił w łużku z chłopakiem... XD Leże... XD
UsuńJa bym chciała, żeby moje rodzeństwo było homo. ;D Dziwna ja.
UsuńP.S. Sorry, że się wtrącam.
Szkoda że ze starszego rodzeństwa to mam tylko Vicky. A z młodszego to jeden pszedszkolak i mała dziewczynka 2 mies... Smuteg.. ;W;
UsuńJa mam starszą, która na pewno nie jest homo, bo ma dziecko. Młodsza sis też tylko za chłopakami się ugania, a młodszego brata chyba zacznę nazywać Casanova. ;DDD
UsuńJedyna nadzieja w najmłodszym (2 i pół roku) bracie. ;D
Zawsze mogą być Bi.. Co to za przezwisko? Tp ja jedyna osoba która nie posiada orientacji bo dla tych brzydkich debili wokoło nie warto? :'( *płacze do poduszki*
UsuńMh... Ja mam bodajże cioteczo ciotecznego kuzyna który chyba ma chłopaka, ale moja mama jak zawsze "Nie rozmawiaj z nim!" *przewraca oczami*. Więc soooł... ;-;
UsuńJa chyba zaczynam sądzić, że jestem bi. ;DDD
UsuńCzemu? (Gwiazda płacze.. Tak bardzo nie mieć orientacji)
UsuńJa się obawiam, że nawet bi nie jestem, ale cichać... Jeszcze koleżanki przeczytają i se ode mnie pójdą ;^; ale cichać... na razie... ciiiichać.
UsuńHomo i bi są spoko. ;DDD
UsuńO moim blogu na szczęście nie mówiłam koleżankom, bo są chore psychicznie i na serio lepiej zachować przed nimi niektóre tajemnice. ;DDD
Córo nawet? To wyznanie? Od kiedy ty Vicky jesteś Bi? Bo Bi to tak jagby podwójna orientacja co nie? *płacz* :"(
UsuńJestem bo ok kilku tygodni. Przynajmniej kilka tygodni temu, to sobie uświadomiłam. Podwójna orientacja- można to tak nazwać. ;DDD
UsuńA nasza sis jest homo. ;D Marzenia się spełniają. ;DDD
A ja nawet hetero nie jestem a co do piero chomo.. *Czarna rozpacz poziom Nicko z okresu "Percy mnie nie kocha"*
UsuńJakaś musisz być. ;D Pewnie bi. ;D
UsuńxDD Ej... jak nie jesteś hetero... ani homo... To masz w sumie zajebiście! Paczaj jak się nie zakochasz to nie będziesz miała problemów na tle miłosnym (paczaj właśnie "Percy mnie nie kocha") ;^;
UsuńHah... Marzenia, czasami jednak się spełniają... soooł.. trzeba paczać pozytywnie :')
A Bi to fajna w sumie orientacja, jakby nie patrzeć ;^; Ofc. orientacji się nie wybiera, soooł... ale tak tylko mówię.
Bi najlepsze. Można chodzić i z chłopakami i z dziewczynami. ;DDD
UsuńP.S. Szanuję ludzi, którzy przyznają się do swojej odmiennej orientacji rodzinie itd. ;D Serio szacun. Nie wiem czy ja bym tak umiała. :***
No niby nie zostane potocznie zwaną Dziwką Afrodyty..
Usuń59 kom
Ale czuje się że jestem tak płytka iż nawet nie mam orientacji.. *zwiesza głowe i krenci smentnie*
No dokładnie, takie brak monotonności xD
UsuńHah... Mam właściwie podobnie, o ile to nie jest zaprzeczenie samej sobie XD
Właściwie jak dla mnie to tak samo z siebie, jeszcze co innego jakby trzeba było o tym mówić komuś w cztery oczy... bo to takie "Stary jestem homo" reakcja "Fajnie... co?!" sooł XD
Gwiazdo, Gwiazdo, Gwiazdo... Młoda jesteś, bez przesady XD Założę się, że to się niedługo wyjaśni... nooo... chyba, że jesteś aseksualna to... ech... może zamilczę tak na chwilkę, zobaczę czy nie ma mnie w drugim pokoju ;^;
UsuńAle ja się czuje wyobcowana w czasie takich rozmów... Taka płytka.. Fuj!
UsuńNiby czemu? Wisz... nawet jeśli temat jest taki a nie inny, to brak na razie uświadomienia o swojej orientacji nie czyni Ciebie płytką ;^; Jak jesteś zajebista...
UsuńZgadzam się z Córką Hadesa (może zwracajmy się do siebie po imieniu, bo tak głupio ciągle pisać Córko Hadesa, Gwiazdo itd.).
UsuńZałożę się, że niedługo dowiesz się jakiej jesteś orientacji. ;D
Ja zawsze myslałam, że jestem hetero, a teraz tak bi. ;D
Dobra to ty idź do innego pokoju a ja się potne tuszem do rzens jak "Pieprzone Emo" XD Jak jakocham swoją logike a raczej jej brak. x'D Ja mam taki charakter że... xD Albo ja kogoś nie nawidze albo nie mam zdania o nim.. Well.. Zadowole się tymi 3-4 osobami które mnie kochają i przyjaciułką i dużą dawką Yaoi. Podbijemy świat co?
UsuńUm... co do mówienia sobie po imieniu... Jak dla mnie spoko, tylko moje imię takie piękne, że :') To niech tylko Gwiazda napisze co o tym sądzi :D
UsuńDokładnie ja też tak uważam xD
Heh... A ja przez długi czas myślałam, że jestem aseksualna, soooł... :')
No raczej. ;D Będziemy zwycięzcami. ;DDD
UsuńMoja sis kiedyś była emo. ;D Ale się nie cięła. XDDD Masakra, pamiętam jak sobie ogoliła kawałek głowy. Ale to zajebiście wyglądało. A rodzice nie zauważyli przez prawie miesiąc. ;DDD Żyję z idiotami. XDDD
Dzieci Hadesa: ZWYCIĘZCY! :') Pięknie to brzmi XD
UsuńMój brat jest obecnie w fazie emo... chyba się nie tnie, kij go tam wie xD
Hahaha... To tak jak ja sobie końcówki włosów farbnęłam na czerwono w wakacje... nikt nie zauważył do ostatniego tygodnia :')
Żyje z idiotami.. Skąd ja to znam?jakie macie pinkne imiona. Ja Veronicka.. xD
UsuńJa brzydkie więc zostańmy przy moim pseudonimie- Vicky (takie sobie biorę na bierzmowanie). ;D
UsuńJa sobie zrobiłam trzy kolczyki w uchu i chodziłam przez dwa tygodnie w kucyku, a i tak tylko moja młodsza sis zauważyła. XDDD
Sooł... Ja też mam okropne, bo nazywam się Anna (przepraszam wszystkie Anny), wołają na mnie Aniel sooł... Możecie tak mówić XDD
UsuńMówić imiona!
UsuńMoja mama ma na imię Anna. ;D
UsuńxDDDD Moja ciocia też ma tak na imię i siostra cioteczna... Ani jak mrówków ;^;
UsuńVicky!
UsuńJa mam dwie Anie. Ciocie. I Wiktorie.
UsuńZa dużo Ań, za dużo ;*;
UsuńTo jednak wole nicky. I nadal mi smutno.. Bo.. Bo... Bo tak! Bo jestem kobietą i mam humory! xD
UsuńWow... więc... rozdział GENIALNY! (jakby co czytałam wszystkie twoje rozdziały, ale nowam jest wśród blogów, więc... xD) No i ta scenka... <3 A potem Vi i te jej komentarze xD Coraz bardziej lubię Jacka... W poprzednim rozdziale było chyba, że słucha metalu, a teraz za darmo rozdaje smoki... Tylko czekać aż na święta będzie rozdawał prezenty przebrany za pomocnika Mikołaja... No i Nico tak bardzo ulega tej swojej siostrze... xD
OdpowiedzUsuńPercy nekrofil? Jakoś sobie tego nie wyobrażam... xD No i ogólnie rozdział ekstra... No i natchnienia życzę na następne rozdziały ;D
*o* A więc jednak ktoś czyta po za tymi czterema osobami xD
UsuńWell... Cieszę się, że podoba Ci się rozdział :D I scenka, bo prawdę powiedziawszy obawiałam się, że ją spieprzę ;-;
No Vi się musi wszędzie wepchnąć xD
I kolejna osoba lubująca Jack'a? Whoa... xD Hah... wyobrażam sobie minę, jakby Jack faktycznie by się tak przebrał xD
Oj, Nico się cieszy z siostry xD
Hah... Powiedzmy, że Percy zakochał się w "trupie" soooł xDDD
Cieszę się, że rozdział Ci się podoba, dziękuję za natchnienie (czy tam wenę, jeden pies XD) ^^"
1. Natchnienie i wena to faktycznie jeden pies, ale jako że lubię pisać inaczej niż wszyscy, wybrałam wersję natchnienia (opłaca się chodzić na religię: poszerza się zasób słownictwa xD)
Usuń2. No pewnie, że sporo osób czyta, wystarczy spojrzeć, ile masz wejść na bloga :)
3. Mina Jacka? Coś w stylu "Bierzcie te pierdolone prezenty jak wam kurwa za darmo rozdaję i spierdalajcie!"... Znaczy się to taka wersja według mnie... xD
4. Zapomniałam dopisać wcześniej: czekam na następny rozdział i na więcej "scenek", bo ta była zarąbista ;D (na marginesie: akurat właśnie ją czytałam, a tu mi nagle mama wpada do pokoju... zawsze mam ten strach, że mi rodzice w kompa zaczną zaglądać, a jakby się dowiedzieli co czytam, to... byłoby niewesoło xD)
Jak ja dawno na religii nie byłam swoją drogą xDD
UsuńHah... Niby racja, ale, że tak powiem komentarzy nie jest jakoś powalająco dużo ;^;
Co do miny... To tak, podejrzewam, że byłoby praktycznie identyczne xDD
Co do scenek, well... zobaczymy jak to będzie, bo jak tak dalej pójdzie Yaoice mi się do czytania skończę xD
A co do mam itd. To znam to, ojjj znam to ;^;
Mi ostatnio zaczeła czytać pamientasz Córo¿ xD I nie martw się. Połowa to moje wyświetlenia. *wredny uśmiech*
UsuńTaaa... Pamiętam xDD
UsuńNooo właśnie... Wyświetlenia to zuo ;^;
Nico.. Szaaalony.. XD
OdpowiedzUsuńPercy nekrofil? No ja tam w jego upodobania nie wnikam.
Smoczek.. w Domku Hadesa.. :3
Taki układ mi się podoba.
Ciekawe jakie będą potem problemy z tym małym potworem XD
Sun taki rozpierdziel.. No ładnie.. XD
A więc czekam na kolejny rozdział :3
Nico szalony zawsze, tylko teraz to udowodnił xD
UsuńUwierz mi, ja też nie będę wnikać xD
I w domku Hadesa przyda się jakiś smok, mówię, przyda się xD
Hah... Sun jeszcze kiedyś będzie przyczyną apokalipsy w tym naszym świecie, Jam jest Duch Del itd. XD
postaram się dodać kolejny rozdział jak najszybciej, aczkolwiek jestem ciągle chora, to nieco gorzej mi wychodzi ;^; Dzięki za koma :3
Zamorduję, wypatroszę i się będę z tego śmiała.
OdpowiedzUsuńZjadło mi komentarz!!! Fuuu. Zła jestem.
Dobra. Spokój.
Scenka +18. Jak ja to kocham To było boskie, cudowne i przepiękne. ;DDD Nico taki super. ;DDD
Oczywiście, że będę Cię maltretowała, bo chcę tego więcej. Chyba się uzależniłam. ;DDD
Sun, moje słonko. ;DDD Zazdroszczę mu mocy. Obrażam się na Hadesa. :D Jack ma szczęście, że dał mu tego smoka. Dzieciak musi się czymś pocieszyć. ;DDD
Komentarze Vi mnie rozwalają. Serio, chyba zaczynam jej wybaczać. XDDD
Jak ja umiem przekonywać do wszystkiego mojego braciszka. ;D I Sun mnie lubi. ;DDD Taki zaciesz. :***
A i jeszcze, kim jest ten ''były bóg''? Ja tak lubiem zwracać uwagę na szczegóły. :***
Dzięki temu rozdzialikowi, przeszła mi załamka.
Zjadłam swojego królika. ;( To znaczy nie mojego, ale i tak go lubiłam.
Nie ufam już rodzicom. Mama mówiła, że na obiad jest kura, a był królik. A ja głupia nie zauważyłam.
Przechodzę na wegetarianizm. XDDD
Sorry, że krótki ten kom, ale nie chciało mi się już pisać tak samo obszernie jak w poprzednim (blogger będzie odpowiedzialny za morderstwo niewinnego człowieka.). ;D
Pozdrawiam, weny życzę dużo i czekam na nexta.
P.S. Focham się na wszystkich, którzy skomentowali przede mną. Takie rozdzialiki powinnam komentować pierwsza. XDDD
To ja jestem od fochania się! *foch* Mój wójek nazwał kiedyś królika (bronzowo-podpalanego) Pasztet. xD To długa historia. A jak ten się wabił?
UsuńHah. Ja ma tyle królików i wszystkie są do siebie okropnie podobne, że nie pamiętam. ;DDD
UsuńNo i foch jeszcze na nauczycielkę od zajęć artystycznych.
Przydzieliła mnie do roli anioła. No bez jaj. Córka Hadesa Aniołem. Bo niby się nadaję i pasuję do pozostałych aniołów, bo jestem ''drobna''.
Ten blogger coś tak ma i zjada niestety ;^;
UsuńSooł... Scenka, a się bałam, że nie wyjdzie xD Cóż, to chyba powinnam się cieszyć, że wyszła xD Ale serio nwm czy dam radę stworzyć kolejną, a jak już to nwm, czy z Percico xD Zobaczymy =D
Sun, well... ma tę moc! xD I tego smoka, właściwie to kto inny miał go mieć, no ale cichać, ma Sun xD
A tym byłym bogiem jest Tantibus, to nie wieli spoiler soooł... xD
O.o OMG! Weź... Mnie mama też kiedyś próbowała wrobić, na szczęście jestem przeczulona i ja zjem tylko "kojczaka" i tylko pierś... i tylko suchą... bez tłuszczu... a najlepiej w ogóle... Ja tam po zatym żyję na samej Pepsi (od której jestem uzależniona ;^; ) i na zupach soooł... Ale rozumiem ;-;
I nie ma sprawy :D
I jeszcze Hadesiątko jako aniołek... no chyba nie XD
Blogger jest kanibalem. ;D
UsuńMoże być z każdym, niekoniecznie z Perico. Chciałbym jakąś z Jackiem. ;DDD
''Sun, well... ma tę moc!''- przez Ciebie znowu nucę ''Mam tę moc'' z Krainy Lodu. ;DD
A kto miał go mieć??? No powiedz. XDDD
Ja już nawet kurczaka się nie tknę. ;DDD
Zupy są spoko. ;D Taka mi ochota przyszła na zupę na niemieckim przez oglądanie filmu, że masakra. No bo tam ciągle mówią Zupa (Super). XDDD
Przyjdę ubrana na czarno i powiem, że jestem Aniołem śmierci i zarażę wszystkich ebolą. ;DDD
*gwiazda śmieje się i płacze na zmiane*
UsuńNie wiedziałam, że takie emocje umiem wywołać. ;D
UsuńYup, Blogger to kanibal (paczaj ilość liter).
UsuńWłaśnie się tak zastanawiałam nad Jack'em, ale się zobaczy XDD
Haha... Ja cały czas przy narracji Sun'a mam albo marsz pogrzebowy albo "Mam tę moc" XD Nie wiem czemu XD
;-; Kujczak... Kujczaki to zuo... mięso to zuo... ale co jeść jak ja warzyw nie jadam?
A zupy tak, są spoko, absolutnie xD
Haha... Jestem ciekawa reakcji XDDD
Teraz będę miała tak samo przy czytaniu jego narracji. ;d
UsuńJa przechodzę na dietę i zaczynam robić ćwiczenia Chodakowskiej. XDDD Brzuch płaski musi być. XDD Teraz wyglądam jak w ciąży. Nogi, ręce takie chude, a brzuch jak boiler. ;D
Też jestem ciekawa reakcji niektórych osób. W sumie fajnie by było tak zrobić. XDDD
Ja wole "Jebać to!" xD Ej no! Ja płacze a wy macie mnie pocieszyć! :"(
UsuńxDD
UsuńJa w życiu nie byłam na diecie... Sooł... nie ogarniam ludzi którzy mówią mi, że wyglądam jak anemiczka, anorektyczka i w ogóle... owszem jestem blada... nawet bardzo blada, no ale... Hadesiątko xD
Noo.... nawet więcej niż fajnie xD
Czemu Gwiazdo płaczesz? ;^;
Ja tak mówię, a za chwilę będę jeść codziennie jakieś słodycze itd. a i tak będę wyglądać jak anorektyczka. ;D Ale ćwiczyć muszę. XDD
UsuńNo właśnie. Dlaczego płaczesz Gwiazdo Ty moja Siostro kochana? 'DDD
Wetnę się po chamsku (cóż, taka już jestem ;c), ale wypowiedzi same mi się pchają (bez skojarzeń xD)
Usuń1. Anielątko Hadesiątko? No way. (aż mi się przypomniało jak kiedyś na jasełkach grałam szatana... i musiałam się naśmiewać z potępionych dusz... *.*)
2. Diety i ćwiczenia? Co to? Jakiś nowy wynalazek? xD
Oj tam... wszyscy lubimy się wcinać xDD
UsuńZazdroszczę roli.. ja musiałam grać Józefa, sooł ;-;
Pacz wontek rozmowny u góry. Ja.. Ja. Ja jestem na takiej diecie że jem tylko to co mama zrobi a ona dietetycznie gotuje.. W jedzeniu jak widze jakiś tłuszcz.. Albo macka.. Rzyg.. Fuj.. Prubowałam też ćwiczyć bo też troszku brzuszek ale to problemy z tarczycą..
UsuńTarczyca... coś tak zauważyłam, że ostatnio sporo ludu ma z nią problem ;^;
UsuńHeh... To mi kiedyś mama taką dietę zrobiła, że w domu nie było nic oprócz zupek gerbera, soooł... ;^;
Ja tam nawet diety nie stosuję, jem co chcę, kiedy chcę i powiedzmy, że im więcej jem tym bardziej chudnę, co nie ma sensu ;^;
A moja mama właśnie nie gotuje zbyt zdrowo. ;D znaczy, duzo sałatek i w ogóle, ale ciagle jakieś tłuste mięso i wgl. Masakra. ;D
UsuńA ja jeszcze mam najwięcej do mówienia na tych jasełkach. I do tego muszę śpiewać. Help me!
Hah... To nie wiem czy bym wytrzymała z taką kuchnią ;^;
UsuńUch... Dlatego właśnie omijam wszelkiego rodzaju typowanie przez nauczycieli... raz jeden byłam na jasełkach, ale to już, ho, ho, ho, w podstawówce xD A później grałam Balladynę... ALE nigdy więcej... za dużo osób jak na mnie się gapi, to trochę... nie dziękuję...
Na szczęście mój głos ogłusza wszystkich, soooł... mnie do takich ról nie biorą... Zabiorę cię stamtąd oki? XD
Józef? Współczuję ;_; Ja już na szczęście do jasełek nie jestem angażowana, bo to podstawówka zawsze wystawia, więc ulga... xD
UsuńGwiazda, mam tak samo... Tylko, że u nas to wszystko jest ryż, kasza albo gotowane mięso (bo młodsza siostra nie może jeść smażeniny -,-), a potem zawsze rzucam się na wyroby składające się w jakichś 99% z cukru zazwyczaj sprzedawane masowo w supermarketach xD Ze sportu to tyle co mam wf no i od września chodzę na Taekwondo (taka koreańska sztuka walki), więc za szczupła to ja nie jestem ;_; Tarczyca? Wyrazy współczucia... ja mam ponoć jakąś tam szansę (coś koło 25%) zachorowania na cukrzycę, ale liczę, że się obejdzie xD
Bo nie ma to jak grać męskie role, ja wiem xD
UsuńJa jak miałam wyniki to dziwili się że jeszcze w śpiące nie jestem... I leki codzienie jak wariat.. Soo realy sory ja jestem J. O. J. N. L. Jednosobową jednostką nie logiczności.. Well.. Ja jestem anie nie za chuda taka w sam raz..
UsuńWhoa... Gwiazdo zaszalałaś ;^; współczuję.
UsuńA my mamy osobno gimbazę i musimy my właśnie wystawiać. ;D Chyba się zapadnę pod ziemie. Pierwsza muszę przemówić.
UsuńJa pamiętam jak grałam w Zemście. joł nawet nie pamiętam kim byłam. Na pewno jakąś laską. A moja przyjaciółka moim narzeczonym czy jakoś tak. My w sql to ciągle coś wystawiamy. W piątek mieliśmy akademie na 11 listopada i też musiała wiersz mówić. I jeszcze przemówienie na polskim.
Ja jem najzdrowiej z całej rodziny. ;D Nie wiem jak można jeść mięso np ze świni. Bleee. A moja kumpela lubi grasicę.
O tak. Przyjdź po mnie i zabierz mnie z tych całych przeklętych jasełek. Najlepiej na smoku Suna. ;D
A Leonardo Lucjan Samm I?
UsuńTo Ty też przyjedziesz.... a raczej przylecisz. ;D I zrobimy imprezke. ;D
UsuńO tak! Smok Suna'a (co na razie muszę mu imię wymyślić) oraz Leonardo Lucjan Samm I [Leo]! I Hadesiątka! Tak, imprezka rodzinna ze smokami to lubię xD
UsuńBendzie, bendzie obława!
UsuńWow, wystawiacie dramaty? Trochę zazdroszczę... U nas to tylko jakieś sztywne akademie (ostatnio na 11 listopada wystawiała 3 klasa podstawówki), ewentualnie jakaś uroczystość szkolna... No ale plusy też są... Nigdy żadnych dni wolnych nie musieliśmy nadrabiać, a z tego co wiem w poniektórych szkołach tak jest, ale znowu przez to jesteśmy uważani za najgorszą szkołę w mieście (nie dla dzieci z problemami, tylko dla dzieci, które są problemami -,- )
UsuńMy nic nie musimy nadrabiać. ;D
UsuńI wystawiamy bardzo dużo. Ciagle coś się dzieje i lekcje przepadają. Jedyny plus. 'D
Jaka będzie ta imprezka?
To tak: Hera koka Hasz i LSD. Tabletki gwałtu. Leo. Z nim i dwoma smoksmi ize mną coś muzimy podpalić. I pisz szybko CD Vicky. I gdzie się Leo do kurwy nendzy szlaja?
UsuńCzasami się zdarza, że wystawiamy... ale rzadko, w większości to tylko uczymy się patriotycznych wierszy, przez które czuję się jak rzymianka XD
UsuńJa jestem w klasie dla "Dzieci z problemami", sooł... I jestem w najbardziej wyśmiewanej klasie więc toćkę rozumiem ;^;
A impreza będzie głośna xD
Puścimy Radioactive.
UsuńJa jestem w klasie, do której wszyscy czują respekt. ;DDD
UsuńNiestety to już ostatni rok. :(
Musimy jeszcze kogoś zaprosic. ;D
No ja. Ty. C. H. Leo i Leonardo. Sun ze smokiem. Anvik. I wszyscy Homo czy Bi... xD
UsuńCzyli Jack też? ;) XDD
UsuńTak. Ale bendzie tam naćpany Feengon. To by się coś nie ździwił jagby go kto zabił. I dzikie seksy i inne dziwne sprawy... xD
UsuńHahaha xDDD Nie zazdroszczę Jack'owi, rili nie zazdroszczę xDDDD
Usuń-Co wam kurwa odpierdala?!
UsuńMniejwiencej tak.. xD. Ja też nie..
No dokładnie XD
UsuńTo kiedy cd?
UsuńJeśli pytasz u mnie to na pewno nie dzisiaj, bo nie miałam czasu pisać, postaram się dodać jutro lub dopiero pojutrze, bo brak czasu ;-;
UsuńDobrze. :) Znam ten ból..
UsuńUch... Na dodatek na stronce na fb mam od groma próśb na one-shoty i takie teraz... Co pisać? Percico...? Czy milion one-shotów? XD Więc piszem i to i to... a przynajmniej się staram ;-;
UsuńTy masz hodowle krulikòw? A zaj. Art. To ZUO!
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię zajęcia srtystyczne, ale dziś pani przegięła. ;D
UsuńTo nie jest taka hodowla. Po prostu mam kilka królików. ;DDD
Kiedy mnie umieścisz?
OdpowiedzUsuńMoja fretka ma mieć na imię Skleroza
Luuuuuuuudu xDDD Nwm kiedy, ja mam od groma postaci, po za tym to tam w odpowiedniej na razie godzinie spytam o szczegóły na "Percy mą miłością...", albo pomęczę Klaudię by cię popytała, bo tak to toćkę za mało wim ;^;
Usuń