Rozdział 60. Słabość jest naszą siłą
(SUNAJ)
Obudziłem się w swoim łóżku… Chociaż rękę bym sobie dał
uciąć, że przecież zasnąłem w salonie! Kiedy dokładniej przyjrzałem się
pokojowi zauważyłem di Angelo, który układał książki na półki jakby to było
jego zajęcie!
-Uch… Co tu robisz? – Warknąłem.
Di Angelo odłożył ostatnią książkę na półkę i popatrzył na
mnie z rozdrażnieniem.
-Ogólnie, to wczoraj przeniosłem ciebie z salonu do pokoju –
westchnął ciężko – A teraz to sprzątam.
-Po co? – Zmarszczyłem czoło.
-Bo wchodząc tu prawie się zabiłem – złożył ręce na piersi.
Wtedy na moje łóżko wskoczył ten smok, we wschodzącym słońcu
jego łuski odbijały światło lekko czerwoną barwą, a wielkie jak spodek,
bursztynowe oczy, zwęziły się. Smok wystawił jak pies swój lekko fioletowawy
język i liznął mnie po twarzy. Zaśmiałem się mimo woli i podrapałem po
podbródku tego smoka.
-Nazwałeś go? – Spytał ciągle poirytowany di Angelo.
Zaprzeczyłem. Di Angelo w końcu westchnął ciężko ponownie i
wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego z prawdopodobnie głodnym smokiem.
-Nie wiem skąd mam ci dzisiaj wytrzasnąć mysz – jęknąłem,
smok przekrzywił lekko głowę – Ej! Serio nie wiem. Co ty możesz jeszcze jeść?
Ogon smoka zaczął lekko podrygiwać, miałem nadzieję, że
jeśli chodzi o gesty i tak dalej, smokom bliżej do psów niż do kotów.
-Pająki… możesz jeść pająki?
Smok wystawił język jeszcze bardziej, jakby mówił „jadałem
już lepsze rzeczy, wysil się!”.
-Eee… Ważki?
Głowa smoka opadła lekko, jakby z zażenowaniem, na moją
klatkę piersiową, po czym kiedy powrotem jego oczy były utkwione we mnie
poczułem, że na pewno nie trafiłem.
-A… kurczaka?
Tu nastała chwila „ciszy”. Smok zaczął rozglądać się po
pomieszczeniu, jego kolce po bokach które po pewnym czasie zamienią się w
skrzydła lekko poczerwieniały, a sam smok wyszczerzył po chwili swoje
niewielkie, ale bardzo ostre zęby i chyba kiwnął głową.
-To… przyniosę ci kurczaka. Po śniadaniu, okej? Takiego z
kanapki.
Smok mlasnął cicho i zeskoczył z mojego łóżka (oraz mojej klatki
piersiowej) i zaczął ganiać jakby go ktoś nakręcił po pokoju, raz po raz
wpadając na jakiś przedmiot… Kiedy wpadł na lampę i przewrócił ją, cóż… w całym
domku wysiadło całe oświetlenie…
-Sun! – Ryknął z dołu Nico.
-Przepraszam! – Odkrzyknąłem i dodałem ciszej – Mamo.
Wstałem szybko i podniosłem lampę, chciałem zganić smoka,
ale jak tak na niego spojrzałem nagle mi przeszło.
Światło oczywiście wróciło po kilku minutach, więc tym nie
musiałem się przejmować, ale smok ganiał ciągle po całym pokoju, wskakiwał na
różne meble i nawet próbował wcisnąć się do plecaka Lauren, ale po odkryciu, że
do zamkniętych rzeczy nie można się dostać znowu zaczął ganiać. Podskakiwał w
miejscu jakby próbował zacząć latać, co mu nie wychodziło z wiadomego powodu,
co nie zmienia faktu, że każdy taki jego podskok chyba trząsł całym domkiem, aż
dziwiłem się, że di Angelo jeszcze nie przybiegł z pretensjami, ale być może
słucha muzyki czy co…
Nie mam bladego pojęcia ile tak stałem i gapiłem się bez
słowa na tego rozrabiakę, ale w końcu smok wyraźnie się zmachał, bo jego łapki
poplątały mu się i upadł na podłogę… Nic sobie nie zrobił tylko mlasną cicho i
zamknął oczy… I po chwili z jego pyska wylatywał dym świadczący o tym, że smok zasnął.
Zaśmiałem się cicho i usiadłem koło niego i nagle mnie olśniło…
-Wiesz jak cię nazwę? Nils… To znaczy zwycięstwo –
uśmiechnąłem się lekko – Po za tym masz tyle siły ile mój brat.
Smok machnął jedną łapą, a ja uśmiechnąłem się szeroko i
pogłaskałem Nilsa po pysku, po czym wstałem i zszedłem na dół. Nico rozmawiał
ze swoją siostrą Lauren… Rozmawiali chyba o ojcu, bo coś tam Nico ględził o
Podziemiach, żeby nie schodzić tam teraz.
Nie wiem o co chodziło… zresztą co to mnie interesuje, o czym Nico gada ze
swoją siostrą.
Wymknąłem się z domku, nawet mnie nie zauważyli, i pognałem
do domku Hekate. Akurat trafiłem, bo Anvik stał na ganku… co prawda nie sam,
ale przynajmniej nie spał. Kłócił się z grupową, nie chciałem podsłuchiwać, ale
mimowolnie stałem się świadkiem kłótni:
-… Powinieneś znaleźć sobie inny domek! – Ryknęła grupowa –
Nie pasujesz tutaj i psujesz atmosferę!
-Atmosferę czego? – Anvik potarł z zażenowaniem dłonią
skronie – Że jesteśmy idealnym rodzeństwem? Słuchaj siostro, jestem synem Hekate, jakkolwiek bardzo wy chcecie temu zaprzeczyć, mam tu swój
domek, nie możecie mnie wygnać.
Grupowa domku wybuchnęła zimnym śmiechem… nigdy jej nie
lubiłem, jest oschła i władcza, a na obozie chyba podskoczyć jej mogą tylko
Jack i Vi, bez oberwania jakimś czarem.
Dziewczyna złapała Anvika za dłoń, tę dłoń gdzie chłopak
miał wypaloną bliznę z napisem „proditorem”,
czyli zdrajca… pytałem o to, jednakże
za każdym razem Anvik udzielał mi zupełnie innej odpowiedzi.
-Już to zrobiliśmy. Już nie raz, nie dwa, Anvik. Jesteś
tutaj absolutnie niemile widziany, wiesz o tym. Wypad!
Gdybym miał rodzeństwo (taa…) i gdyby ono mnie wygnało takim
tekstem z domku to wziąłbym się i załamał… Ale Anvik wyrwał swoją dłoń z
uścisku grupowej po czym wycedził przez zęby:
-Dobra, niech ci będzie. Ale nie myśl sobie, że opuszczam
obóz – chłopak złożył ręce na piersi – A teraz jeśli pozwolisz…
-I tak cię wygnają – warknęła jego siostra – Nigdzie nie
jesteś mile widziany. Wszędzie jesteś zdrajcą, w każdym obozie i w każdej
grupie… Nikt cię tutaj nie chce… Ba! Żeby tylko tutaj, nikt ciebie nie chce na
świecie, Anvik!
Anvik zrobił coś absolutnie niestosownego do tego co
powiedziała jego siostra on się… uśmiechną, tak szczerze, jakby jego siostra
powiedziała coś miłego, jakiś komplement.
-Może i kiedyś byłeś szanowany – ciągnęła dalej – Ale to się
zmieniło, rozumiesz? Więc nie szczerz się jak głupi do sera.
-Jesteś śmieszna siostro
– westchnął chłopak i położył dłoń na klamce – I przysięgam ci na Styks, że świat
nie będzie zbyt długo skazany na mnie, pozwól mi tylko skończyć obecną wojnę.
Po tych słowach nacisnął na klamkę i wszedł do domku Hekate,
a ja stałem zamurowany w miejscu… Bogowie! Nie pozwolę aby Anvik cokolwiek
sobie po wojnie zrobił! Będę musiał mu jakoś pomóc… Po prostu będę musiał…
-Chcesz czegoś? – Syknęła grupowa domku Hekate.
Miałem ochotę ją uderzyć, zdzielić po twarzy i zmieszać z
błotem, wepchnąć ją do Podziemia… Po prostu cokolwiek, ale udało mi się tylko
zaprzeczyć. Po jakiś pięciu minutach Anvik wrócił, przez ramię miał
przewieszony czerwony plecak, a na dłoniach trzymał Magicam. Grupowa pożegnała
go kręcąc tylko z niezadowoleniem głową i wróciła do domku Hekate, trzaskając
drzwiami.
-Mam nadzieję, że na ciebie nie naskoczyła – westchnął Anvik
gdy zszedł po schodach.
-Ona nie miała prawa ciebie wyrzucać! – Zauważyłem.
Anvik zaśmiał się tylko cicho.
-Miała, miała… Sun, nie wszystko jest takie proste.
-Gdzie idziesz? – Spytałem.
-Do Wielkiego Domu – wyjaśnił szybko.
Zmarszczyłem czoło.
-Ale tam miesza Octavian.
Anvik ponownie się zaśmiał.
-Wiem, ale przecież nie ma tam tylko jednego pokoju, zresztą
i tak nie będę tam długo mieszkał.
Westchnąłem ciężko, nie chciałem mówić Anvikowi, że nie
spodobało mi się jego ostatnie zdanie, jakim „pożegnał” swoją siostrę… Ale
ciągle biło mi się to po głowie, jedyne co dawało mi nadzieję to fakt, iż Anvik
ciągle pozostawał w pewien sposób „nieśmiertelny” i sam sobie krzywdy nie
zrobi, ale mimo to…
-Sun, po śniadaniu poćwiczymy, chyba, że dzisiaj nie masz
siły?
-Mam, na bogów, jasne, że mam! – Wyszczerzyłem zęby.
Anvik skinął głową, po czym pożegnał się ze mną i wszedł do
Wielkiego Domu, a ja wróciłem do trzynastki i cierpliwie czekałem na śniadanie…
**SUNAJ**
-Nie, nie, nie! – Warknął Anvik – Spróbuj to kontrolować!
Nie zwracaj uwagi na nic innego!
Starałem się… Serio, ale nie potrafiłem… Przed chwilą udało
mi się rzucić w manekina treningowego taką czarną macką, ale z każdą sekundą
owa „broń” robiła się coraz bledsza i nie do końca potrafiłem jej kontrolować i
po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Otarłem pot z czoła i zwiesiłem głowę.
-Super! – Anvik poklepał mnie po ramieniu – Serio.
-Nie udało mi się tego kontrolować – warknąłem.
Anvik przewrócił oczami i usiadł na ziemi, nakazując mi przy
okazji to samo.
-Myślisz, że ja w dwa dni nauczyłem się tego wszystkiego? Ja
ciągle się tak właściwie uczę…
-Mało mnie to pociesza – uśmiechnąłem się lekko – zważywszy
na fakt, że ty masz tyle lat ile tam masz, a ja tylko czternaście.
-Grunt, że się nie poddajesz – Anvik wzruszył ramionami.
Taa… Nie chciałem mu oczywiście mówić, że już z dwadzieścia
razy chciałem spasować.
-Yhm… - westchnąłem.
-Masz smoka – zaczął.
Zmarszczyłem czoło.
-Nie mówiłem ci o tym.
Kąciki ust Anvika zadrgały lekko.
-Ale ja sporo wiem o tym co się dzieje na obozie – wyjaśnił
– Masz – wręczył mi w dłoń jakieś mięsiste liście.
-Co to?
-To… Ciężko wyjaśnić – Anvik podrapał się w kark – Ale to
jedzenie, które możesz mu dawać… Spokojnie to nie trucizna!
Podziękowałem i schowałem to coś do kieszeni. Miałem już
powiedzieć, że możemy kontynuować, ale wtedy na arenie zauważyłem… Jack’a, najwyraźniej
przyglądał się nam już jakiś czas bo wyraźnie był znudzony. Kiedy zauważył, że
go spostrzegłem podszedł nieco bliżej. Anvik na widok syna Hermesa pokręcił
tylko głową zaś sam Walker wybuchnął śmiechem.
-Dużo czasu ostatnio sami spędzacie – wyszczerzył zęby po
czym wyjął z kieszeni papierosa i zapalił – Ale w sumie… Trafił swój na swego.
Jak życie?
-Było by świetne – westchnął Anvik – Gdybyś łaskawie sobie
poszedł na drugi koniec obozu.
Jack nachylił się nad Anvikiem i dmuchnął mu dymem papierosowym
prosto w twarz… pomimo tego, że nie mi, się zakrztusiłem… Jak można palić to
świństwo? Ale Anvik nawet nie odchrząknął.
-Bo co gówniarzu?
-Bo już dostałeś za swoje – Anvik wyszczerzył zęby – szkoda
by było gdybyś teraz zginął, nie pomógłbyś nikomu, a sobie w
szczególności.
Jack chyba lekko zbladł, ale dla niepoznaki zaciągnął się
ponownie papierosem. Wyprostował się i przewrócił oczami.
-Nudny jesteś, kurewsko, nudny.
-A ty się nudzisz – warknąłem – więc idź.
-Taa… Nudzę się – wycedził – Ale kto powiedział, że to
znaczy, że mam sobie iść? Kurewsko zabawnie jest patrzeć jak nic ci nie
wychodzi.
Zwiesiłem głowę, chyba poczerwieniałem… Jak ja go nie
cierpię! Zawsze znajdzie ten punkt gdzie zaboli najbardziej.
-Odczep się od niego – Anvik wstał na nogi.
-A co? To twój chłopak? Ta… Mogłem się tego spodziewać! Ale
nie uważasz tego za lekką pedofilię?
-Powiedziałem: odczep się – powtórzył syn Hekate.
Jack ponownie zaciągnął się papierosem. Chwilę milczał,
gapił się bez słowa w niebo, by po chwili warknąć:
-Jesteście siebie warci, wiecie? Dwójka gówniarzy narzekających
jak bardzo mają ciężkie życie, doprawdy brakuje wam dołączyć do waszego teamu
di Angelo.
-Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy, Jack – Anvik zacisnął dłonie
w pięści – Ja nie jestem gówniarzem. Nie narzekam. A moje życie zostaw w
spokoju.
-Ale wtrąciłeś się do
mojego! – Ryknął Jack – Wiesz jak ja cię kurwa przez to nienawidzę?!
-Sam się o to prosiłeś – warknął Anvik.
-Nie! Kurwa! Nie prosiłem się o to! Nie prosiłem się o
wieczność w Tartarze! Nie prosiłem o to nikogo, gówniarzu! – Jack złapał Anvika
za koszulę, popchnął go na manekina i przycisnął gardło syna Hekate łokciem.
Nie obchodziło mnie jakie problemy ma Jack… Wstałem na równe
nogi i uderzyłem chłopaka w bok, oczywiście nic nie zadziałało.
-Odwal się! Jack odczep się od niego! Nie obchodzi mnie jaki
spór między wami zaszedł, udusisz go! – Ryknąłem.
Jack mnie olał.
-Więc jeszcze kurwa słowo, o tym, że się nie wtrącasz w moje
życie, a załatwię ci bilet do Hadesu w jedną stronę! Rozumiesz?!
-Jesteś żałosny – wydukał Anvik – Jesteś żałosny i nie
żałuję, iż to ty będziesz cierpiał. Miejsce potworów jest w Tartarze.
Nie zdążyłem nawet zareagować gdy Jack uderzył pięścią
Anvika, a kiedy już zareagowałem, Jack po prostu mnie odepchnął i przewaliłem
się na ziemię… Anvik nic nie robił, chociaż Jack bił go bez opamiętania i bałem
się, że zaraz nie ciekawie się to skończy… więc jak zwykle się nie opanowałem i
wystrzeliłem racę w kierunku Jack’a i to poskutkowało… Jack potoczył się na
prawie koniec areny, a Anvik przewalił się na kolana… Miał pokiereszowaną twarz
ale chyba nic mu nie było.
-Wszystko gra? – Podbiegłem do Anvika i kląkłem obok.
Chłopak rozmasowywał sobie gardło, na jego policzkach,
czole, szczęce i pod okiem pojawiały się po woli sińce, a z nosa kapała krew,
lecz mimo to chłopak zaprzeczył i wtedy podbiegł Jack. Złapał mnie za koszulę i
uniósł parę metrów nad ziemią… W życiu chyba nie widziałem go takim wściekłym,
dyszał ciężko i zaciskał z całej siły zęby, na dodatek jakieś naczynka pękły mu
w oczach, bo białka pokryły mu się krwią… serio wyglądał teraz jak potwór.
-Gówniarzu – wycedził – raz jeszcze podniesiesz na mnie
dłoń! Raz jeszcze! Wypatroszę ciebie, jego – wskazał szybko głową na Anvika – i
kurwa zobaczysz się z tym swoim nic nie wartym tatuśkiem i bratem! Rozumiesz?!
-Nie mieszaj w to mojego brata! – Ryknąłem, pomimo tego, że
moja sytuacja nie wyglądała i tak najlepiej.
-Bo co?! Bo będziesz ryczeć?! Śmiało gówniarzu, popatrzę! To
jest całkiem zabawne, patrzeć na twoje nieudolności! Śmieszne, że ktoś taki jak
ty jest herosem, bo ty jesteś nikim gówniarzu!
Jesteś nikim!
To zabolało mocniej niż bym się tego spodziewał…
Jack w końcu rozluźnił uścisk a ja jak długi wylądowałem na
ziemi, ale… nawet nie miałem sił się podnieść. Jack jeszcze podszedł do Anvika,
który ciągle nie mógł się zdobyć, aby podnieść swoją głowę, toteż Jack złapał
go mocno za szczękę tak aby chłopak spojrzał mu w oczy.
-A tobie… Tobie życzę abyś skończył samotnie. W końcu i tak
chcesz umrzeć. Więc umrzyj. Zapomniany i ciągle znienawidzony. Bo przecież tego
chcesz. Więc zdychaj sobie samotnie, a ja bardzo bym chciał być tym który cię
zabije!
-Ej! Co tu się dzieje! – To był Steven… No tak… Grupowy
domku Apolla miał dzisiaj obchód obozu.
Syn Apolla podbiegł do Jack’a, a ja zamknąłem mocno oczy, bo
czułem się tak jakby ktoś pokroił całe moje serce, po czym nieudolnie próbował
mi je zszyć. Nie chciałem się rozkleiać, ale po prostu nie wytrzymałem.
-Jack?! Co im zrobiłeś?! – Syn Apolla podniósł głos… rzadko
to robił.
-Nic! – Wycedził syn Hermesa – Wracaj do swoich sprawek,
jajogłowy! Nic tu kurwa po tobie.
Usłyszałem jak ktoś odbiega… Jack, bo po chwili odezwał się
Steven:
-Chodź do kliniki Anvik, trzeba to opatrzyć i dać ci
ambrozji.
-Nic mi nie jest – głos Anvika dudnił lekko po arenie –
zostaw mnie, na chwilę.
Steven musiał się zgodzić, bo po chwili ukląkł obok mnie i
położył mi dłoń na ramieniu, którą natychmiast odtrąciłem.
-A co z tobą?
-Nic – warknąłem cicho i usiadłem po czym ukryłem twarz w
kolanach – Nic mi nie zrobił.
-Właśnie widzę, co jest?
-Nic! – Ryknąłem, wstałem na równe nogi i… otoczył mnie
cień.
(NICO)
BUM!
Próbowałem powstrzymać się przed zwijaniem się ze śmiechu i
ograniczyć jedynie do stłumionego chichotu.
Leo po chwili ciszy odwrócił się w moją stronę, przez co
poważnie myślałem, że i ja zaraz wybuchnę śmiechem. Mówiłem mu, żeby się
przypadkiem nie podpalał w będąc w okolicy kilku słoików z jakąś substancją,
niestety Leo i tak musiał się podpalić i skutkiem tego był wybuch… Końcówki
jego włosów płonęły, skrawki ubrań również, a twarz miał czarną jakby wyszedł z
komina.
-Śmieszne – warknął – Przecież to było zamierzone!
Percy dopiero teraz załapał co się przed chwilą stało i
wybuchnął dzikim śmiechem. Leo popukał się palcem w czoło.
-Śmiejcie się, śmiejcie się, a zemsta nadejdzie – odparł i
chyba nie mógł powstrzymać się przed uśmiechnięciem się od ucha do ucha.
-Jesteś geniuszem Leo – Percy otarł wierzchem dłoni oczy –
Po prostu geniuszem.
Leo wypiął dumnie pierś.
-Miał ktoś wątpliwości? Jestem najlepszym chłopakiem na
całym obozie, jak nie świecie, więc to oczywiste,
że jestem geniuszem!
-Skromnym geniuszem – Percy przewrócił oczami – Na czym
skończyliśmy?
-Na wyprawie – odparł już poważnie Leo.
Percy pokiwał głową, a ja wsadziłem dłonie w kieszenie.
-Więc jutro, najpóźniej pojutrze powinniśmy ruszyć do SPO,
przekonać Bezimiennego, do naszej racji, po czym postarać się aby SPO również
pomogło nam w walce z Pasitheą, tym samym umocnimy obóz, a świątynia Pasitheai
będzie do naszej dyspozycji!
Plan idealny… Gdyby nie kilka drobnych niuansów:
-SPO to wrogowie, nie możemy liczyć, że o tak – pstryknąłem
palcami – się z nami pogodzą i wszystko będzie kolorowo. Na dodatek oni
współpracują z Pasitheą.
-Aha… Nic ma rację
– Leo wyszczerzył zęby – Słuchajcie może…?
-I tak musimy wyruszać – Percy uderzył pięścią w dłoń,
przerywając tym samym Leonowi – Im szybciej tym lepiej.
-W takim razie pojutrze – jęknął Leo – nie wiem jak ty, ale
mnie się nie śpieszy na odstrzał.
-A kto idzie? – Spytałem.
-„Garść herosów
rozpocznie z nowym wrogiem walkę” – Wyrecytował Percy – Podjęliśmy walkę
gdy ruszyliśmy do SPO i właśnie ta drużyna tam wróci.
Leo jęknął cicho, a jego usta ułożyły się w nieme „Jack”, co
wiedziałem, że syn Hefajstosa nie ma większego zamiaru podróżować z Walkerem, z
resztą się nie dziwię… Syn Hermesa jest chyba największym brzemieniem na naszych barkach. Percy westchnął ciężko,
po chwili Leo postanowił się oddalić, a ja zostałem sam z Percy’m.
-Na kolejnym spotkaniu musimy to ogłosić, że wyruszamy.
Wiesz, nie chcę wyjść na dezertera – Percy zaśmiał się cicho.
-Pewnie nie przyjął tego owacjami – westchnąłem ciężko –
Wiesz… Niektórzy uważają, że jedynym problemem jest SPO.
-Jedynym problemem jest Bezimienny – odparł beznamiętnie
Percy – on jest szalony.
Pokiwałem lekko głową. Chciałem o coś zapytać, ale poczułem,
że dłoń Percy’ego zaczyna z moich pleców zniżać się coraz bardziej i rzuciłem
mu lekko wściekłe spojrzenie.
-Percy, nie tutaj, nie teraz, nie przy ludziach – warknąłem.
-Nikogo nie ma, słońce – Percy objął mnie w pasie po czym
pocałował w usta.
-Ech… - westchnąłem, kiedy przestał – Mimo to niektórzy mają
cudowny szósty zmysł to przeszkadzania nam.
Percy zaśmiał się i oparł swoje czoło o moje.
-Masz rację – odparł patrząc mi w oczy – Ale wiesz jak
wyruszymy znowu nie będziemy mieli tyle czasu dla siebie…
-Wiem – musnąłem go wargami w policzek i oderwałem się od
niego – Ale chyba byliśmy już wystarczająco blisko, ostatnio.
Percy przygryzł wargę, po czym wybuchnął cichym śmiechem.
-Więc może… - zaczął ale coś mu przerwało.
A dokładniej przerwał mu Sun, który ni stąd ni zowąd
zmaterializował się przed nim… właściwie to wydawało mi się, że przeniósł się
cieniem, aczkolwiek towarzyszyło temu jakiś lodowaty powiew, jakby Sun wpuścił
do świata kilkoro umarłych. Zachwiał się lekko i musiałem go podtrzymać, żeby
nie upadł.
-Yyyy… Wszystko gra? – Spytał nieco mało inteligentnie
Percy.
-Świetnie – Sun potrząsnął głową jakby odganiał natrętne
myśli – Rany! Jak to boli…
-Mh… Co boli? – Pytał dalej Percy.
Sun powoli otworzył oczy, które wydały mi się być jeszcze
ciemniejsze niż zazwyczaj.
-Te „przenoszenie się” – wyjaśnił pośpiesznie i potarł
dłonią nadgarstek – Ale słowo, przypadkiem mi to wyszło! Zazwyczaj nie umiem
nawet wywołać zwykłej czarnej mgły –wzruszył ramionami – Było „miło” na was
wpaść, ale się śpieszę.
Kiedy tylko chciał już odejść opadł na kolana… z nim jest
poważnie jak z dzieckiem.
-Tak… bardzo się śpieszysz widzę – westchnąłem i pomogłem mu
wstać – Może ambrozji?
-Nie.
-No okej, ale nie trzymasz się za bardzo na nogach –
zauważył Percy
-Co ty? – Sun zaśmiał się słabo.
Westchnąłem ciężko i przestałem go podtrzymywać. Chłopak
rozglądał się tępo dookoła, a po chwili zacisnął pięści i spuścił głowę.
-Widzieliście Jack’a? – Spytał.
Zaprzeczyliśmy, a Sun odetchnął z ulgą.
-Powinienem wrócić do domku – westchnął po chwili – Tak jak
mówiłem, miło było wpaść.
-Czekaj! – Warknąłem za nim – Od kiedy to dzieci Tanatosa
podróżują cieniem?
-A ile znasz dzieci Tanatosa, di Angelo? – Wycedził przez
zęby i już olewając dalsze wołanie za nim, na chwiejnych nogach wrócił do
trzynastki.
Percy wzruszył ramionami i powiedział coś, żebym się nie
przejmował… Ale coś mi się w Sun’ie nie podobało był zimny… Z tym chłopakiem
będą problemy, ja to po prostu wiem.
(STEVE)
-Czyli mówisz, że pojutrze najpóźniej wyjeżdżasz? – Spytał Travis.
-Muszę – westchnąłem ciężko – Podjąłem się już tej wojny i
nie mogę tego ot tak zostawić.
Chłopak opuścił głowę. Piekły mnie teraz wyrzuty sumienia,
że mu o tym powiedziałem, ale co miałem zrobić? Taka jest prawda i nie mogę jej
przecież ukrywać w nieskończoność.
-Możesz przecież zostać! – Oburzył się Travis – Nikt cię nie
będzie zmuszał do walki!
-Ale to nie jest w moim stylu – westchnąłem – Nie mogę ot
tak tego wszystkiego zostawić.
-A jeśli coś ci się stanie?! Nie pomyślałeś o tym?! – Travis
złożył ręce na piersi.
Odwróciłem od niego wzrok. Wiedziałem, że ryzyko jest spore,
z resztą nie pierwszy raz podejmuję ryzyko.
-Ciągle coś może mi się stać, wojny nie stawiałbym od razu
na pierwszym miejscu – westchnąłem cicho.
Travis przygryzł dolną wargę, rzucił mi „cześć” i nim
zdążyłem zareagować odbiegł ode mnie, nawet nie zauważyłem w którą stronę się
udał. Byłem wkurzony, bo w końcu nie powinien tak reagować! Przecież nie
powiedziane od razu, że zginę czy coś… Bogowie, to skomplikowane.
W ogóle dzisiejszy dzień jest pokręcony, ale może nie będę
tego mówił na głos.
Jeśli chodzi o to czego byłem świadkiem rano, to powiem tak…
Anvikowi nic wielkiego się nie stało, Sun zwiał najprawdopodobniej do
trzynastki, zaś z Jack’em muszę porozmawiać, bo coś mu odbiło. Oczywiście
najpierw trzeba było go znaleźć… a, że w szukaniu Jack’a na obozie dobre są
tylko dwie osoby postanowiłem do jednej z nich zagadać… Nie, nie do Octaviana,
bo czasami wolę się nie przyznawać, że w pewnym stopniu jesteśmy ze sobą
spokrewnieni… z resztą ta druga osoba sama się napatoczyła:
-Cześć pizdeczko. Szukasz czegoś? Guza mam nadzieję – Vi wyszczerzyła
zęby.
-Nie – warknąłem – Jack’a szukam. Wiesz gdzie jest?
-Może i tak. Ale ci, shlyukha,
nie powiem.
Przewróciłem oczami, naprawdę człowiek się nie może o nic
spytać.
-Posłuchaj tu nie chodzi o jakąś błahą sprawę, Jack prawie
kogoś udusił…
-Uwierz mi to jest typowe.
Wysłałem dziewczynie wkurzone spojrzenie, jednakże Vi
przesłała mi jeszcze gorsze przez co odruchowo chciałem się cofnąć.
-A więc gdzie on jest?
-Powiedziałam mu, żeby jak się nudził to aby poszukał
Octaviana.
-A gdzie jest Octavian?
-Skąd mam wiedzieć? Przecież mówiłam mu, żeby go poszukał –
Vi wyszczerzyła zęby – Narka pizdeczko, przynudzasz.
I poszła przed siebie. Świetnie, czyli Vi wysłała go do
Octaviana, a sama nie wie gdzie jest Octavian, ja też nie wiem gdzie on jest,
tak więc nie znajdę za szybko Jack’a… po prostu ja uwielbiam logikę.
Nogi same mnie zaprowadziły pod domek numer trzynaście,
skoro Jack’a nie ma, Anvik twierdzi, że to nie była jego sprawa, to może Sun…
znaczy Död… (Bogowie co to w ogóle
znaczy) będzie coś wiedział. Zapukałem do drzwi ale odpowiedziała mi cisza.
Nacisnąłem klamkę, a ponieważ nie domek nie był zamknięty wszedłem do środka.
-Um… Hej – do holu weszła niebiesko włosa dziewczyna,
uczesana w rozwalający się lekko kok – Nica nie ma.
Poczerwieniałem, całkiem bez powodu i zaśmiałem się
lekko nerwowo, przez co dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa.
-J-ja nie do niego. Do Sun’a.
-Och… Ale wiesz Sun nie jest w humorze, chyba nawet nie
najlepiej się czuje a ty…
-Jestem synem Apolla.
-Wiem, ale nie jestem pewna czy Sun potrzebuje „lekarza” –
dziewczyna wykonała cudzysłów w powietrzu – może jutro.
-Jutro mnie i jego raczej nie będzie na obozie i będzie
brakować nam szans na rozmowę w cztery oczy.
Lauren zamyśliła się lekko, jej złote oczy mierzyły mnie od
stóp do głów i po chwili dziewczyna odparła:
-Dobra, to wejdź do niego. Ale nie mów mu, że ja cię
wpuściłam okej?
Podziękowałem jej i wszedłem na wyższe piętro.
Pokój Sun’a był przeraźliwie lodowaty, myślałem, że
normalnie w nim zamarznę. Sun’owi zaś najwidoczniej to nie przeszkadzało.
Siedział po środku pokoju, trzymając na kolanach jakieś czarne zwierze, co to
mu nie przyglądałem się za bardzo.
-Dostaniesz zapalenia płuc – stwierdziłem.
-Nie. Mieszkałem od dzieciństwa w dużo zimniejszych
miejscach. Nic mi nie będzie.
-Jesteś dopiero po wyleczeniu trucizny, jesteś osłabiony.
-Nie, nie jestem – warknął i spojrzał mi w oczy… Było w nich
coś innego, coś chłodnego i jakby zobojętniałego – Wyjdź.
Nie zrobiłem tego. Zamiast wyjść usiadłem naprzeciwko niego,
a to co trzymał na kolanach drgnęło i skuliło się w kłębek, przytulając się
przy okazji łapkami do brzucha Sun’a.
-Coś się stało – popatrzyłem na niego badawczo – widzę to.
Sun za wszelką cenę unikał mi teraz patrzenia w oczy i
spytał się mnie patrząc na ścianę obok:
-Steven, też czasami myślisz, że jesteś w nieodpowiednim
miejscu? Że nie powinieneś być akurat tutaj?
Że to wszystko jest snem, że nie jesteś herosem, otworzysz oczy i wszyscy
którzy zginęli, przez właśnie ten fakt, iż jesteś pół-bogiem będą znowu tutaj?
Że będziesz się kiedyś śmiał z tego snu? Że otworzysz oczy i okaże się, że masz
normalną rodzinę, matkę, ojca… normalnych rodziców, a nie bogów?
Zamyśliłem się… Jak mówił o tym przypomniała mi się moja
matka… i mój ojczym… mój ojczym który się nade mną znęcał na różne sposoby, po
jej śmierci… Jak jako dziecko bałem się zasnąć w nocy, aby nie obudzić się
pobitym i związanym… raz zdarzyło mi się obudzić w szpitalu… wtedy mój „ukochany”
ojczym opowiedział bajeczkę, że spadłem ze schodów… jeśli lekarze coś
podejrzewali, to nie chcieli mieć z tym nic wspólnego… A później zaczęły mnie śledzić
potwory, oczywiście ojczym wykorzystywał to jako pretekst, że zmyślam i nie
chcę wracać do domu… fakt, nie chciałem. Wpadłem w złe towarzystwo. Więc czy
wiem co to znaczy „normalna rodzina”?
Nawet nie zwróciłem uwagi, że zwiesiłem smętnie głowę, a
obojętność w oczach Sun’a zastąpiła się współczuciem.
-Nie wiem – odpowiedziałem ochrypniętym głosem, słowo daję
całe moje „dzieciństwo” przeleciało mi przed oczami – Moje miejsce jest tutaj,
w obozie, nie potrafię wyobrazić sobie innego życia. Wiesz w poprawczaku nie
było za fajnie, a dom pominę łaskawie.
-Byłeś w poprawczaku?
-Yhm… Ale nie gadajmy o tym, dobrze? Czyli nie chciałbyś być
herosem? – Spytałem.
Sun podrapał tego zwierzaka którego trzymał na kolanach, po
czym spojrzał mi jednak w oczy i odpowiedział:
-Nie chciałbym. Chciałbym być normalny, jestem zbyt słaby
jak na herosa – Sun przygryzł wargę – nie potrafię nawet dobrze trzymać miecza.
-Ty słaby? – Zaśmiałem się cicho – Sun, ty przeżyłeś ogromną
dawkę trucizny i zakażenie w ręce, które było na tyle nieciekawe, że moglibyśmy
ci amputować całą rękę.
Sun skrzywił się lekko.
-Przeżyłbym bez tej informacji – westchnął głośno – Po za
tym… to nie moja zasługa, tylko mocy jaką odziedziczyłem po ojcu… Mocy która
uwalnia mi się akurat w najmniej możliwym momencie. To mnie drażni!
-Więc zrób coś z tym.
-Robię – Sun wzruszył ramionami – ale jestem słaby.
-Wiesz… Naszą ludzką siłą jest świadomość naszej słabości –
uśmiechnąłem się lekko – Słabość jest w każdym, naprawdę w każdym. A jeśli
wiesz już, że ją masz to… jesteś tak naprawdę silny, możesz z nią walczyć,
możesz zmienić ją na swój plus, możesz ją zatuszować. Nie jest bezpiecznie
zostawiać swoją słabość na widoku.
Sun zmarszczył czoło.
-Mówisz jak mój brat – powiedział przez zaciśnięte gardło –
On też powtarzał, że słabość to siła… Jego słabością było to, że… o-on chciał
wszystkim pomóc, nie zgadzał się z całą
tą niesprawiedliwością. A teraz nie żyje – Sun zwiesił głowę – Słabość
pozostanie słabością, ona…
-Mówisz, że co jest twoją słabością…?
-Wszystko – warknął – moja siła, a raczej jej brak, moja zdolność pakowania się
w kłopoty, moja zbyt wielka wierność innym… wszystko.
-Nie – stwierdziłem – Nie jesteś słaby. Jesteś zagubiony. Wiesz
co? To ma swoje plusy!
-Niby jakie?! – Sun wydawał się być rozdrażniony – Jestem nikim,
jak słusznie ktoś zauważył… W czym bycie „zagubionym” mi niby pomoże?!
-Kreujesz siebie – odparłem – możesz się przez to jeszcze
zmienić.
-Jak?
-Nie wiem, to zależy od ciebie, ale musisz spróbować. Ja w
ciebie wierzę.
Sun otarł wierzchem dłoni oczy, dopiero teraz zauważyłem, że
były lekko mokre od łez, ale nie miałem ich mu za złe… Rozumiałem. Mnie dręczy
przeszłość, jego przyszłość i teraźniejszość… nie wiem co gorsze… przeszłości
się nie zmieni, a ona podąża za mną jak cień… te wszystkie wspomnienia z
ojczymem, ze śmiercią matki, z tym jak straciłem dwa razy kontrolę i prawie
zabiłem dwie niewinne osoby… Z kolei przyszłość da się zmienić i właśnie w to
wierzę, że Sun’owi się to uda.
(JACK)
Ja pierdolę! No słowo daję! Jakąś godzinę temu Jackson
ogłosił, że wyruszmy pojutrze do SPO! Przed chwilą di Angelo jednak stwierdził,
że wyruszamy jutro, a ja mam kij do gadania… Jestem wkurwiony, nawet potłukłem
się z Clarisse… Ja pierdolę to wszystko!
Sun wkurzył mnie z rana, po południu wkurzyła mnie lekko Vi,
tym jej całym planem pobicia kogoś tam, pod wieczór wkurwił mnie Jackson i di
Angelo, ja się pytam o co im do kurwy chodzi?!
Dobra, a teraz takie… po kij wszedłem do Wielkiego Domu?!
Nie, ja się pytam serio… Po co tu wlazłem i po co idę do pokoju Octaviana?! Ja
pierdolę! Otworzyłem drzwi, rzymianin opierał się o ścianę i swoim zwyczajem
podrzucał miśka… w ogóle jego pokój wyglądał jakoś bardziej schludnie niż
ostatnim razem jak tu byłem… chociaż to było ho, ho, ho i jeszcze kurwa dalej.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że facet jest po prostu spakowany.
-Czego chcesz, mongrel?
– Warknął na przywitanie.
-Niczego – odwarknąłem – O co ci chodzi z tym „mongrel”?
-Jesteś kundlem – odparł beznamiętnie Octavian – Mieszańcem.
Mieszańców się zabija.
-Śmiało – warknąłem.
-Nie zrobię tego – Octavian odłożył pluszowego misia.
Ogarnęła mnie nagła wściekłość, no bo kurwa! To nie moja
wina, że moja matka rzymianka przespała się z Hermesem, nie?! Ja pierdolę!
-Nienawidzę cię – wyszeptałem, chociaż wcale nie chciałem
być cicho.
-Co?
Podbiegłem do niego i przycisnąłem go do ściany.
-Nienawidzę cię! – Ryknąłem – Nienawidzę twojej twarzy!
Twojego uśmiechu kiedy ze mną rozmawiasz! Nienawidzę tego jak na mnie patrzysz,
jakbyś chciał mnie dodać do kolekcji tych pluszowych miśków! Nienawidzę cię bo
jesteś rzymianinem! Nienawidzę cię kiedy się tak puszysz! Rozumiesz?! Kurewsko
bardzo cię nienawidzę!
Octavian zmrużył swoje wodniste oczy.
-Więc…? – Spytał.
-Więc prześpij się ze mną! – Ryknąłem po czym pocałowałem go
w usta.
***
Uff... Okej. Byłam koszmarnie ostatnio zajęta za co przepraszam, ale nie dosyć, że gorączka, mam mega doła, to jeszcze parę osób postanowiło się wziąć i na mnie uwziąć, no ale dobra, bez narzekań, bo kij was to obchodzi XD
Tak więc, rozdział jest... kończy się tak, a nie inaczej sooł... jeśli nie macie nic przeciwko w następnym rozdziale pojawi się scenka +18, raczej ostatnia, ale to się zobaczy :3
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, pozdrawiam wszystkich! :)))
Jack musi umrzeç.. Nikt mi tu Suna nie bendzie straszył.. Ale niech umrze jak się poseksi..
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja nie lubię Suna ;w;?
UsuńNope! Jack ma żyć!!!!
UsuńTak, umrze w czasie seksu, zajebisty pomysł XDD
UsuńDla komentatora nr:
Usuń1-O gustach się nie dyskutuje
2-xD Oj z tym nie do mnie tylko do.. Tej no.. Pisarki..
Ps. Słodki nick. :3
3-Prawda? Ty zawsze wiesz co mi po głowie chodzi! xD Aż taka przewidywalna czy zboczona jestem? xD
-gwiazda- zarywa do Nyksiątka XDDD
UsuńNo i prawda xD no takie życie, jesteś na równi zboczona jak i ja XD
Ej no! Ja się boje ciemności! xD * morale wojska spada do -5* xD A jak nwaet to co? xD I tak mam znikomą orientacje to... xD Well.. Dobra! *unosi łapki do góry* nie mam bo dla tych brzydkich kretynów ze szkóły nie warto i mieliśmy o tym debete! xD
UsuńNo cusz.. Życie.. Ale ja lubie być zboczona! xD
-gwiazda- :
UsuńCo do drugiego komentarza, to dziękuję i myślisz, że o czym ja jej ciągle pisze ;----;
Ciemności boi się córka Hadesa? Okie, nie wnikam XD ale dobra, tam ja się sama nwm czego boję soooł... Nie! Boję się ciężarówek ;-; A tak po za tym... Ja też lubię być zboczona XD
UsuńNyksiątka są spoko.. :3 Zawsze możesz jej pogrozić że śmiertelnie mnie przerzisz i nie znajdzie drugiej tak zrytej osoby jak ja.. ;) Córo! Tylko głupcy się nie boją! :P
UsuńNo ba! I to jeszcze jak spoko xD
UsuńJa wim, wim... no ale... bać się ciężarówek, to takie :')
Uhuhuhu Jack. Taki bezpośredni... Ej który z nich będzie seme? Bo tak jakoś nie potrafię sobie wyobrazić żadnego z nich jako uke xD A to wszystko dzienkie mnie :3 Jestem taka wspaniała xD
OdpowiedzUsuńJak ja lubię jak oni się bijo. W sensie, że Anvik i Jack.
Brat sie pyta kiedy będzie Grzybica xD
Pozdrawiam i wenki życzem ^^
Jack zawsze był bezpośredni XD na pytanie Ci już odpowiadałam soooł... XD
UsuńWiadomo, że dzięki Tobie, taka swatka z Ciebie XD
A bratu daj odpowiedź, że nie wiem XD
Również pozdrawiam i dziękuję za wenę xD
Leel, końcówka rozwala. "Nienawidzę cię. Więc prześpij się ze mną"
OdpowiedzUsuńAmbitnie, panowie, ambitnie.
Suuuuuper <3<3<3
Sun takki zajebisty że Awwwww....
Ale ta końcówka. Jebłam i nie wstanę.
:)
Kiedy next?
Weny życzę ^^
Miała rozwalać, taka bezpośrednia XD
UsuńCieszę się, że ci się podoba i kolejna osoba lubi Sun'a? Yay XD
Next jeszcze nwm, jak wena dopisze do jutro jak nie to postaram się pojutrze XD
Dzięki za wenę, również Ci jej życzę :3
Rozdział boski *.* Ponieważ nie za bardzo przepadam za Sunem i Anvikiem nie będę się nad nimi użalać xD Sun podróżuje cieniem? Ale... No dobra, dla mnie i tak Nico jest potężniejszy xD No i perspektywa Steve'a... *.* Naprawdę genialna... Błagam, tylko go przypadkiem nie zabijaj... Ani Nica, ani Percy'ego, ani Jacka... xD No i właśnie Jack i Octavian (tutaj taka zboczona mina xD)... No oczywiście, czekam na scenkę +18 z niecierpliwością ;D Ale niech nie będzie ostatnia... Niech będzie jeszcze jakaś Percico (urocza minka z takimi proszącymi oczkami) xD No i chyba lubię tą Lauren... Strasznie mi się kojarzy z główną bohaterką "Córki dymu i kości" z tym że tamta miała czarne oczy xD (w ogóle książkę polecam :D) No więc chyba tyle mam właściwie do powiedzenia xD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę weny, zapewne potrzebnej, żeby takowy napisać ;3
OdpowiedzUsuńO.o wiesz do jakiej mniejszości należysz jeśli chodzi o ich nie lubienie? XD To Sun ma podobne moce do Nica, różnica polega w niewielkich szczegółach i w panowaniu nad nimi... Nico praktycznie nie ma kłopotów z kolei Sun wysiada przy "najprostszej" sztuczce z mgłą xD
UsuńCo do Steve'a to zobaczysz bo z nim jeszcze nic nie jest ustalone XD
XD W takim razie będzie scenka na 100 XD nwm zobaczę, może strzelę jakoś pod koniec scenkę z Percico zobaczymy XD
Cieszę się, że ją lubisz ^^ Co do książki to jak zdobędę kasę to postaram się przeczytać, ale ogólnie to ja chcę obecnie przeczytać ponad 30 książek soooł XD
Dziękuję za wenę oraz bardzo cieszę się, że rozdział się podobał, a kolejny postaram się dodać w przeciągu dwóch dni :3
No cóż, przyzwyczajona jestem do tego, iż należę do mniejszości xD Nie lubię za bardzo Suna, bo mi przypomina Nica z "Klątwy Tytana" a ja go wtedy jeszcze nie lubiłam... zbyt dziecinny mi się wydawał xD No i teraz mam podobne odczucia w związku z Sunem... Co do Anvika to nie mam pojęcia, czemu niezbyt go lubię... Tak już po prostu mam xD
UsuńZaciesz, bo będzie scenka Jack i Octavian xD
Jeśli chodzi o książki to znam ten ból... Strasznie dużo do przeczytania poza tym jeszcze lektury w szkole, nie wspominając o tym, że czytanie blogów, a muzyka sama się nie będzie słuchać xD
Haha mam podobnie tak w sumie xD
UsuńHah... Bo właśnie ja Sun'a kreowałam na takiego Nica z Klątwy Tytana XD Soooł... A Sun mimo wszystko nie jest tyle dziecinny co koszmarnie naiwny XD
Hah... Anvik jest taką postacią co uzasadnione jest go nie lubić, bo on... no nie można go za bardzo (przynajmniej w moim mniemaniu) określić jako dobry bądź zły charakter, on jest chaotycznie neutralny więc rozumiem, że może drażnić XD
Taa... Teraz mam mega nudną lekturę szkolną na wtorek, nie wiem jak mam ją w ogóle przeczytać no ale... ;-;
Właśnie zauważyłam, że tak coś jakby podobni z charakteru xD
UsuńA cóż to za nudna lektura? (pomijając fakt, ze lektury z reguły są nudne xD)
Oj... Po prostu potrzebowałam jakiegoś dzieciaka a pisząc o Sun'ie byłam właśnie w trakcie czytania KT XD
UsuńA lektura to "Skąpiec" *wzdryga się* ;-;
"Skąpca" nie czytałam, ale chyba w tym roku też to mam jako lekturę... Chyba xD A mi rodzice mówili, że ponoć fajne, ale z przyzwyczajenia wiem, że rodzicom się nie wierzy xD No ładnie, właśnie mi się przypomniało, że w czwartek mam pisać wypracowanie z "Krzyżaków", a ja utknęłam gdzieś w połowie drugiego tomu xD
Usuń;-; Skąpiec to zuo... Wujek mi ględził o tym, że to mądre w sumie, ale nie dla mnie, a później zaczął gadać o Homoseksualistach soooł... raczej to nie jest lektura która zajmuje człowieka XD
UsuńJa w tym roku "Krzyżaków" nie mam, aż dziw bierze, bo powinnam no ale... powodzenia XD ja wypracowanie ze Skąpca mam we wtorek a nawet połowy nie przeczytałam ;-;
Twój wujek gadał o homoseksualistach? Powaga? Ja to bym się bała, że się śmiać zacznę xD
Usuń"Krzyżacy" jeszcze nie tacy źli... Znaczy się w sensie lektury, bo tak to Krzyżacy to... (tutaj pada szereg niecenzuralnych epitetów xD)
Również życzę powodzenia na wypracowaniu ze "Skąpca" :D (z doświadczenia wiem, że w takich sytuacjach, szczęście, powodzenie i inne tam takie bardzo się przydają xD)
Taaa... Gadał i gadał, że z tym się człowiek nie rodzi, że to jego wybór itd. XDDD
UsuńSooł... nie czytałam "Krzyżaków" soooł nwm, czy są ciekawi czy nie, ale pewnie nie będą mi leżeć jak zwykle coś co nie jest fantasy xD
Dziękuję :3
Czy tylko ja się zastanawiam, które z nich będzie seme? Bo jakoś żadnego nie wyobrażam sobie w tej roli xD . Końcówka zajebista.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę, Nyksiątko xD
Już odpowiadałam Ci na to pytanie XD Cieszę się, że końcówka się podoba, pomimo tego, że shippujesz Johna x Jack'a XD
UsuńDzięki za wenę i pozdrowienia :3
Wim, wim, ale nie potrafię w to uwierzyć xD
UsuńTeż się zdziwiłam, ale wiesz. Shippuję też Jack x Octavian. Chociarz JxJ bardziej.
I spoczko xD
I znowu na końcu komentuję? To nie fair.
OdpowiedzUsuńRozdział taki zajebisty. ;D Jak zawsze w sumie.
Zabiję Jacka. Wypatroszę go i w ogóle będzie cierpiał (oczywiście po scence XD). Jak on mógł podnieść rękę na Anvika i Suna.
Sun, Sun, Sun. Taka fajna moc, a tak rzadko. Xd Niech się wreszcie nauczy, ale oczywiście nie może być lepszy od Nika. ;D
Percy'emu i Nicowi to zawsze muszą przerywać, co nie? Współczuję im. :*** Muszą mieć jeszcze przynajmniej jedną scenkę +18.
CZEMU KOŃCZYSZ W TAKIM MOMENCIE? No ja się pytam. Lubisz torturować ludzi. ;D
Jack mnie rozwalił. Najpierw mówi się:''nienawidzę cię'', a potem proponuje seks. XDDD Logika godna Percy'ego. ;DDD Ale rozwalił tym system. ;D
Pozdrawiam, weny życzę dużo (szczególnie na TĄ scenkę) i czekam na nexta.
P.S. Sorry za tak krótki komentarz, ale Wen mnie opuścił.
Haha... Ja też tak ostatnio mam xD
UsuńCieszę się, że i tym razem się podoba :3
XDDD Biedny Jack, może lepiej go ostrzec, bo zbiera się powoli tłumek na niego XD
No... Niestety Sun jest jeszcze trochę za młody, żeby opanować te swoje moce, które są absolutnie dla niego zbyt wielkie XD Ale spokojnie on nie będzie i nie jest silniejszy od Nica XD
Taaa... Zawsze im przerywają XD Ale postaram się dodać jeszcze z nimi jakieś +18, ale zobaczymy XD
Tak uwielbiam torturować ludzi XDDD Cóż, ktoś musi XD
Bo Jack taki zmienny xD Po za tym jak to się mówi między nienawiścią a miłością jest cienka linia xD
Dzięki za pozdrowienia i wenę, oraz również czekam na nexta u Cb :3
I nie ma sprawy, wim jak to nie mieć weny ;-;
A czemu miałoby się nie podobać? XD
UsuńNo Jack z tyloma ''napastnikami'' nawet z pomocą Vi i Octaviana sobie nie poradzi. ;DDD
Coś mi się wydaje, że jeszcze nie jeden raz im przerwią. ;DDD
Ilu to ja ludzi w myślach sobie torturowałam. ;D To takie wciągające. XDDD
Jack jest zmienny jak dziewczyna. ;D To on będzie uke?
Nwm... Wisz u mnie to wszystko może się zmienić XD
UsuńTaa... Chociaż Vi może i coś by tam poradziła... jeśli by jej się chciało XD
Ojj dobrze ci się wydaje XD
Hah... Skąd ja to znam? XD
Tak powiedzmy... Bo nie pamiętam jak nazywa się ta rola pośrednia czyli ani Uke ani Seme, moja koleżanka od Posejdona twierdzi, że nazywa się to "switch"... czyli może być w jakimś związku stroną bierną a w drugim dominującą, albo w zależności od sytuacji dostosowywać się z tym samym partnerem XD Ale bez mieszana w to, to tak on będzie uke, jakkolwiek ciężko to sobie wyobrazić, z drugiej zaś strony jeszcze ciężej wyobrazić mi jest sobie Octaviana jako uke XD
Jack da się przelecieć? xD Płacze ze śmiechu.. :"D
UsuńNo da, da... ale niechętnie XD
UsuńDobrze mu tak! To za uwage do Anvika o pedofili! Nawet jak była ona słuszna!
UsuńI raczej nie powiem jakie myśli mi chodzą po głowie bo wasze delikatne psychiki nie wytrzymają... xD
No toćkę słuszna była bo Anvik prawie 400 lat a Sun tylko 14 XDD
UsuńOjj... Moja wszystko już wytrzyma, bo Yaoicu gdzie chłopak zakochał się w swoim wujku uprawiali seks, po czym okazuje się, że ten wujek nie jest jego wujkiem tylko ojcem, naprawdę wszystko wytrzymam xD
Bogowie to pedofile? Oni mają około 5 000 lat.. xD Jak Jack bendzie piszczał jak taka mała kurewka pod tą oktawą to chyba zrjde ze śmiechu... xD
UsuńPedofile są wszędzie.... A moja babka od geografii to Trynkiewicz...
UsuńJack i Octavian to po prostu dwa Ukeme niczym ja i moja Nika :D
Cły Kapitol w WF to pedofile... xD Na pewno... ! Jaka Nika? *buchachacha miałam zacząć czytać Twojego bloga ale wyszło jak zawsze.. Kiedyś ogarne.. Coś.. xD*
UsuńMoja Nika (leel ja tez Nika ale ćiii) to ma BFF (niestety tylko)
UsuńJa twojego bloga przed chwila przeczytalam xDD
Ja też jestem Nika ale ciiii... xD No i co? Musze się odpłacić... Ech.. Dobra.. Wieczorem.. Moja BFF zapytała się kiedyś czy nie chce z nią chodzić. Odpowiedziałam: Nie wiem co ćpasz ale bierz tego połowe.. A drugą daj mi... xD I poszliśmy czytać yaoi... xD
UsuńOjj, jakbym ja chciała być z moją Niczką :') bo to taka nieszczęśliwa milość.
UsuńNiezly tekst z tym ćpaniem xDD
Moge cie dodać do mojego Lezbo Teamu? xD To już *liczy* 4-5 osób.. xD
UsuńA dodaj, dodaj.... Choć ja bardziej bi... Ale ćiii xDD
UsuńMogę spytać kto jest w tym Teamie?
No.. Ja. Teraz ty.. Córka Hadesa.. Vicky.. No.. Koja kol.. (no tżeba wziąść ją jak wykazała predyspozycje xD) Taki mOj Team dla śmietanki toważyskiej.. Chociaż nazwa się wzieła od tego że dwie moje kol to przez pewien okres ze mną chodziły. I tak się kłuciłyśmy a "Kto się czubi ten się lubi" to one się chyba tak kochały że.. xD *Wypowiada się osoba która ma tak bardzo orientacje że aż nie.. No chyba że w terenie... xD*
UsuńVicky i Córka tesz? O lel.... Leze i nie wstaje ....
Usuń<3<3<3<3
A co ci? xD A tak serio to ja się czasami boje mojej BFF.. A to niby ja ta zła... xD
UsuńJeśli ty sie kogoś boisz to musi być serio straszny xDD
UsuńEhh, chyba powiem mojej BFF co do niej czuje....
Moge rozwinąć.. To tak.. Poszliśmy do domu jej dziadków. Oni tacy starzy i głusi.. Wiesz.. I poszliśmy na strych.. Gdzie oni nie chodzą.. I tam jest coś ala taka pienkna góralska izba z sypialnią i takim starym wielkim i mienkim łużkiem.. I sobie na nim leżymy i gadamy o pierdołach. Zaczeła mnie przerażać gdy zaczeła mnie pytać o orientacje itp. A jak ją opierdoliłam to onatakim tonem.. I tak się na mnie patrzyła.. Brrr.. *zgiń przepadnij* myślałam że mnie normalnie zgwałci.. I zaczełam rozpatrywać jak zybko biegam.. xD I jeszcze jedna takasytuacja gdzie byliśmy u niej i ona się do takiej dziewczyny dobierała jagby mnie prowokowała.. Brrr.. Staram się z nią nie zostawać sama w domu.. xD Ale i tak ją lubie.. xD
UsuńJak ci pomorze to mów.. Ale nie jak moja przed opuszczonym szpitalem i koło cmentarza. Ok? xD
Czooo???" opuszczony szpital? Cmentarz?
UsuńPowiem jej, tylko nie wiem jak to zrobić.... Pomóż!
Pytasz się osoby która ma tyle orientacji co krzak kiwi.. xD No ale dobra.. To *myśli* umawiasz się z nią w domu. Czyim nie wiem. Najlepiej na nocke tak by nikogo nie było. No i nie wiem. Zagadaj ją. Zrób miłą atmosfere. Taką morze romantyczną (ale bez puszczania pornoli i świec) No i jej powiedz a w razie czego obróć to w żart. Potem napisz mi jak było. ;)
UsuńW fajnej okolicy mieszkam prrawda? xD
Gwiazda pomocna jak zwykle XD Sooł... Po części się zgadzam, ale najlepiej jeśli o mnie chodzi zrobić to na neutralnym terenie nie koniecznie w domu bo wiecie... może to peszyć, jakaś cukiernia, park czy coś... Wisz, żeby nie było naciskania ;-; Ja taka doświadczona ;------;
UsuńPrawda? :D (~to był sarkazm~M. P. D. Posówa) Oł..xD
UsuńOkay, powiem jej jutro w bibliotece i dam wam znać jak poszło <3
UsuńStań pod BoO.. xD Ale moim zdaniem dla twojej sympati może być lekko nie komfortowo w miejscu publicznym.. Wiesz..
UsuńZawsze siedzimy tam same. Jakoś to będzie...
UsuńDobra.. A ładna ona? xD
UsuńBardzo <3
UsuńAle konkretniej. Opisz. Aż mi się zebrało na wyznawanie miłości. (~Odszczekaj to!~drze się M. P. D.) Ale komu jak ja nikogo nie lovciam? xD Dobra wiem! Kocham was dziewczyny! x"D
UsuńHahaha też kc :)
UsuńA ona jest taka piękna jest.... Mojego wzrostu, ma przykrótkawe brązowe wlosy, zielone oczki i czerwone okularki nosi :)
Chociaż jedna to powiedziała :')
UsuńJa w sumie mam podobny miłosny problem tyle, że ja jestem po rozmowie :")
I czekam na info jak Ci poszło :3
Też z dziewczyną córo? (~O bosz! Tylko ty jesteś taka płytka i nikogo nie kochasz?~) Sorry. Właśnie bije się z M. P. D. Tak bardzo być płytkim.. Ech..
UsuńAno z dziewczyną.. stety, niestety ;-;
UsuńNajwyraźniej tak Hadesiątka mają :')
W bibliotece najlepiej. ;d Też zawsze tam przesiaduję z kumpelami. ;D
UsuńPo opisie widać, że ładna. ;D Mam nadzieję, że czuje to samo.
Też się kiedyś zakochałam w BFF, ale się odkochałam. Na szczęście. ;)
A jak mi się przypomni, jak chodziła z naszym kumplem z klasy to masakra. Wtedy to myślałam, że się załamię.
O tak biblioteki są spoko. Szkoda tylko, że ja mam taką nie fajną ;-;
UsuńI zazdroszczę odkochania się. Ja mam takie zajebiste serce co się odkochać nie umie chociaż wie, że nic z tego;-;
Moja BFF. Tak ta która jest taka.. Hmm.. Irytująca... Raz udawała że chodzi z chłopakiem który mi się podobał.. xD Zabije tą kochaną suke kiedyś! xD Dostaje tytuł najbardziej porypanego Hadesiątka! Ale widzicie? Nie jestem taka płytka! Jeden chłopak mi się kiedyś nawet podobał! *duma* (~Dziwka!~ ugryze ją!)
UsuńA tak w ogóle to jak poszła Ci ta rozmowa? Bo pisałaś, że jesteś po rozmowie. ;d
UsuńChyba jej nie powiem... Bo.... Ona mi pisze i chyba nic z tego....
UsuńCo? A co Ci tak dokładnie pisze?
UsuńŻe.... Ona na takie rzeczy by zareagowała ucieczką.... Potem pierdoły i nie odpisuje.
UsuńNo i zebym sie nie ciela.
Oooooo.. I takim sposobem wszystkie zostałyśmy dziwkami Afrodyty...
UsuńSmuteg. ;(
UsuńWierzę jednak, że znajdziesz kogoś, kto będzie nawet od niej lepszy.
Tak. Zróbmy Team Dziwek Afrodyty :)
UsuńJa stoje na czle. Afro zrobiła ze mnie dziwke nie robionc mnie. :/ smuteg.
UsuńAfro to zuo ;-;
UsuńUch... Lyra jesteś na tyle fajną osobą, że na pewno kogoś znajdziesz ^^
Moja rozmowa też najlepsza nie była... Takie tam... U mnie tyle się skończyło tak, że teraz nie za bardzo mogę z tą dziewczyną gadać sooł...
Team Dziwek Afrodyty. ;D Fajnie brzmi. XDDD
UsuńXD To na pocieszenia dawać CD dziewczyny! A ja do opka dodam kilku gejów i może nabende orientacje.. (~Ach te marzenia!..~M. P. D. To suka)
UsuńLudu ja net znowu wyczerpałam i teraz siedzę na telefonie. A next dodać to dodam dopiero jutro soooł ;-;
UsuńGeje zawsze spoko *0*
Geje najlepsi. ;D
UsuńDodam dziś nexta. ;D Ale dopiero za jakąś godzinkę lub dwie. ;)))
To ja rano w takim razie przeczytam xD
UsuńTo co, nasz Team Dziwek Afrodyty zaczyna podbój świata?
UsuńDziękuję dziewczyny, jesteście świetne. Potraficie podnieść na duchu. Ale mimo wszystko wierzę, że Ola vel Nika odwzajemni moje uczucia ;)
Jedna Afro to dobro. To koń mojej instruktorki. Cudowna! <3 Ale i tak mówimy na nią Dysia (skrót od Afrodyty. Afrodysia. Bo Afro tak dziwnie) bo z całym imieniem to uroki chyba ściàga.. xD ja cały czas na komórce co wyjaśnia moje literówki.. -_- Ja chcem chłopaka! Albo nie. Jeszcze sobie dzieci kiedyś zarzyczy. To dziewczyne! Ej wiem! Adoptuje orientacje! Może być dowolna nawet używana! xD
UsuńNo ba! Podbój świata zawsze spoko ;)
UsuńI nie ma sprawy ^^ więc będę trzymała za ciebie kciuki :)
Haha Gwiazda orientacje adoptuje- jebłam i nie wstaję xDD
UsuńOjjjj gwiazdo XDDD myślę że jakiś chętny się znajdzie xD
UsuńxD No co? To nie miało być śmieszne! xD :"( xD No kurwa to ja i moje życie.. To co? Najpierw rosadzamy burdel.. Ten pierwotny zwany szkołą.
UsuńO tak. Zaczynamy od ''burdelu'', a potem na Putina. ;DDD I wszystkich hetero. No prawie wszystkich. ;DDD
UsuńNie wiem jak chcesz adoptować tą orientację, ale nie wnikam.Hmmm moja kuzynka mogłaby Ci dać do zaadoptowania orientację, bo jest bi. A chciałaby być hetero, więc.... XDDD
Okay :) rozwalamy burdel szkolny naszą zajebistością i niepełnosprytem xDD
UsuńLeeel, zróbmy zjazd Teamu Dziwek Afrodupci (czy tam Afrodyty, jak kto woli)
Victoria, twoja kuzynka jest zdrajcą na miarę światową!
UsuńNo i pamiętasz Vic o dedyku dla mnie? :D
UsuńFajnie! Daj do niej cynka! Ja znam sposoby! Ja nie potrafie? Ale moja dziewczyna musi lubieć konie i smoki bo nie wyrobi.. xD Wezwać gruzlandczyków?
UsuńEj, dziewczyny, mam jeszcze jedno pytanko. Czy mówiłyście rodzicom (jeśli) miałyście dziewczynę? Jeśli tak, to proszę napiszcie mi mniej wiecej jak, bo to mi bardzo pomoże....
UsuńPamiętam o dedyku i ''reklamie''. xD Mam bardzo dobra pamięć. ;DDD
UsuńJa nie mówiłam nikomu o tym, że jestem bi. Jakoś tak dziwnie by było, ale kiedyś na pewno powiem. Oczywiście tylko mamie, bo tata jest taki staroświecki....
A planujesz jej powiedzieć?
Ja nie. Moi rodzice zabili by mnie za chłopaka. I są skrajnie nie tolerancyjni na wszystko. To znaczy facet mojej mamy bo tata jest spoko i mu bym chyba powiedziała..
UsuńNo ja sie wlaśnie waham....
UsuńMój tata też mało co toleruje, ale mama jest spoko. ;D
UsuńKiedy będę miała dziewczynę na pewno jej o tym powiem. ;D
Niestety nie umiem doradzać w takich sprawach. ;(
-No hejka mamo? Jak tam dzionek? To fajnie. A ja jestem Bi i zakochałam się w swojej BFF.
UsuńNie rub tak a bendzie chyba dobrze.
Tak rozwalmy szkołę xD
UsuńCo do mówienia mojej mamie (bo śmiertelnemu ojcu nie mam z resztą jak) to bym powiedziała ale jakiś tydzień po fakcie. Ale to zależy jak dobrze dogadujesz z rodzicami ;)
100 kom. Ja chcem mieć dziewczyne a mieszkam z takimi ludźmy.. Ech..
UsuńDobra, ja spadam spać.... Ehhh.... Jutro szkoła.
UsuńNarka
W sumie to nawet nie wiem jakby moja mama na coś takiego zareagowała. ;D Buhahaha. ;D Przyjdę do niej z moją dziewczyną i powiemy, ze się kochamy i w ogóle,
UsuńJakby co, to niedługo dodam rozdzialik. ;d
Lyra wysiada? Ja pisze CD. Może dodam jutro 2 cz..
UsuńO tak. ;D Uszczęśliw mnie i dodaj. ;DDD
UsuńNom. Nom xD ja jestem w trakcie pisania 10 strony kolejnego rozdziału xD więc jeszcze 4 strony i jakbym się uparła to bym mogła dodać. ... ale pewnie wcześniej wysiądę ;-;
UsuńJedynie C. H. Dodaje rozdziały które można nazwać rozdziałami.. Może 3 jak:
Usuńa) przerzyje katownie
b) zdąrze poprawić
c) wen mnie nie opuści..
Wetnę się po chamsku w sam środek rozmowy, bo to w końcu ja... (przydałby mi się jakiś kurs dobrych manier, bo kultury to nie mam za grosz xD)
UsuńMnie się mama sama kiedyś zapytała czy ja jestem homo, więc... Moim rodzicom raczej bym powiedziała (fakt faktem, że jestem hetero, więc chyba mi się coś takiego nie zdarzy xD), bo oni akurat są bardzo tolerancyjni...
Też mogę do Teamu Dziwek Afrodyty? xD
No pewnie że nie.
UsuńBo:
a) jesteś Hetero
b) nie jesteś zrobiona przez Afro na dziwke
c) coś się wydłubie
Bez urazy oczywiście. Shire też powiadomiłam. Ja jestem gorsza. :)
Jakbyście były zainteresowane, to dodałam rozdział. ;DDD
UsuńZapraszam. ;DDD
Oj gwiazdo, to Teamu czasami potrzeba innowacji XDDD
UsuńZazdroszczę toćkę mamy, znaczy moja też o to spytała, ale wtedy wolałam milczeć i toćkę żałuję soooł ;-;
Tak jak obiecałam lecę już czytać rozdział xD
Wczoraj wysiadłam bo łeb mnie od myślenia bolał, ale i tak całą noc nie spałam, Soł.....
UsuńBuchachacha! Nasza mafia się rozwija Vicky. Prawda? Posówamy się do szantażu! Tylko tak dziwnie bo miendzy sobą.. xD
UsuńYay, chyba jej nie powiem.... Nie chce niszczyć przyjaźni.... Ale z drugiej strony....
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń