Rozdział 62. Nosił wilk razy kilka…
(SUNAJ)
Uch! To nie jest sprawiedliwe! Dostałem wartę, okej… Tylko
jak reszta się oddaliła to zaatakowały mnie trzy cyklopy, a po pozostałych z
grupy ani widu ani słychu.
Więc… Ta… Wiszę do góry nogami na drzewie, związany,
czekając aż cyklopy łaskawie zgłodnieją.
Oczywiście… próbuję się wyrwać, tylko nie za bardzo mi to wychodzi.
-Nie wierć się tak! - Ryknął jeden z cyklopów kiedy po raz
nie wiadomo który próbowałem się uwolnić.
Nie no… Jedyny obecnie znany syn Tanatosa zginie, pożarty
przez trójkę przerośniętych ludzi z jednym okiem. Czemu życie tak lubi sobie
kpić? Jestem ciekaw czemu moi towarzysze tak bardzo zwlekają z powrotem… Ta…
Powiedzmy sobie szczerze, nie mam szczęścia.
-Powinniśmy poczekać na resztę – burknął jeden z cyklopów.
-Ile? Czekamy już wystarczająco – odezwał się basowym głosem
drugi.
-Zgadzam się! Zaciągnijmy go do kryjówki, nie ma sensu
czekać.
Westchnąłem ciężko… No dobra, nie mam pomysłu, ale nie mam
zamiaru się od tak poddać!
-Eee… Ale wiecie, że was jest trzech a ja jestem jeden… na
dodatek dosyć mikry i…
-To nie ma znaczenia! – Przerwał mi pierwszy cyklop.
-Jak nie ma? – Oburzyłem się – Jakbyście poczekali na
pozostałych byłoby więcej do jedzenia… albo na zapas.
Cyklop który przed chwilą mi przerwał zamyślił się po czym
warknął do pozostałych:
-Więc jak?
-Idziemy z nim!
-Czekamy! – Ryknął trzeci cyklop.
-Idziemy!
-Czekamy!
-Nie, idziemy zakuty łbie!
-Nie, czekamy zakuty łbie!
I tak trwała kłótnia między cyklopami… Doprawdy
inteligentne, no ale okej… Ja ciągle jestem związany, gdyby udało mi się jakoś
rozbujać, może sznury by się przerwały… ale nie mam tyle czasu. O rany! Czemu
ja nie potrafię dobrze kontrolować swoich mocy?
I wtedy nagle pod drzewem usłyszałem skrobanie… To jest to!
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mógłbym opowiedzieć
dowcip? – Spytałem mając nadzieję, że cyklopi naprawdę są aż tacy tępi.
Odwrócili się w moją stronę, a ja zacząłem mówić głośno i
wyraźnie:
-A więc: Nils możesz łaskawie mi pomóc?!
Jeden z cyklopów spojrzał na mnie mało inteligentnie, drugi
zaczął się śmiać, a trzeci pytać o co chodzi, ale w końcu cała trójka
wybuchnęła zgodnym śmiechem i zaczęła przekładać ten „dowcip” na swój własny
sposób… Idioci.
Ale przynajmniej osiągnąłem to co zamierzałem. Mój plecak
pod drzewem stanął w płomieniach, dzięki czemu wydostał się z niego smok.
Miałem przez chwile lekkiego pietra, że Nils postanowi zaatakować niewielkim
ogniem cyklopy na szczęście zaczął wspinać się przy pomocy swoich pazurów po
drzewie… Cyklopy go nie zauważyły. Nils podpalił liny które mnie oplatały…
Musiałem zacisnąć z całej siły zęby aby nie krzyknąć gdy poczułem płomienie
przy nadgarstkach i kostkach, ale w końcu wylądowałem z głuchym łupnięciem na
śniegu… na moje szczęście cyklopy były zbyt głośno by to usłyszeć.
Nils spadł prosto w moje wyciągnięte ręce i bez większego
zastanowienia postanowiłem zwiać. Oczywiście z moim szczęściem nie miałem
pojęcia gdzie podziali się pozostali, ale było mi w sumie wszystko jedno i
zbiegłem ze wzgórza prosto do miasta… pustego miasta. Łał… Wyglądało to tak
jakby nagle wszyscy ludzie w jednym momencie postanowili uciąć sobie
popołudniową drzemkę, nikogo nie było na ulicach, samochody stały zaparkowane
na środkach skrzyżowań… Na placu zabaw huśtawki huśtały się wraz z powiewem
wiatru ale… Coś w jednej huśtawce było nie tak… Schowałem Nilsa pod swoją kurtkę,
tak aby tylko wystawał mu łeb i podszedłem do tej huśtawki… Z początku
myślałem, że mam zwidy… Serio, widziałem na tej huśtawce dziewczynę… Może w
moim wieku, ale ona była przeźroczysta. Śmiała się za każdym razem gdy huśtawka
wzbijała się wyżej, ale jej śmiech nie był ciepły był lodowaty i… znajomy.
Ciężko powiedzieć jak wyglądała. Miała szarą skórę, ale
sukienkę, buty, włosy, oczy i usta białe tak, że mieszała się z śniegiem.
-Cześć – przywitała się, jej głos odbijał się echem po całym
mieście – chcesz się ze mną pohuśtać?
Prawdę powiedziawszy nogi miałem jak z waty i bezwiednie
usiadłem na huśtawce obok.
-Jak się nazywasz? – Spytała się i spojrzała mi w oczy,
czułem się tak jakby jej spojrzenie czytało moją duszę.
-Nazywam się Död – odparłem – A ty?
-Nie wiem – dziewczyna wzruszyła ramionami – Brat mi to
mówił… Ale zapomniałam, on tak dawno mnie nie odwiedzał.
Zmarszczyłem czoło.
-Kim jest twój brat?
-Nie wiem – powtórzyła tym samym tonem – Nawet nie wiem czy faktycznie
jest moim bratem, ale tak mi powiedział.
-A jak on się nazywa?
-Mój brat? Nie wiem. Ma bardzo skomplikowane imię i
nazwisko, plączę sobie język próbując sobie je przypomnieć i coś mnie boli w
klatce piersiowej kiedy o tym myślę.
Ona jest duchem…
Nie, nie to, że dopiero teraz to zauważyłem! Po prostu… Nie
spodziewałbym się w życiu spotkać ducha na… placu zabaw.
-Masz jego aurę – zauważyła po chwili – Pachniesz jak on.
-Słucham?
-Albo nim jesteś, albo niedawno byłeś z nim – dziewczyna
zapatrzyła się na mnie – Nie jesteś podobny do mojego brata, ale pachniesz jak
on…
-Jesteś herosem? – Wypaliłem.
-Herosem? – Powtórzyła z rozbawieniem dziewczyna – Kiedyś. Mój
brat jest herosem.
-Więc i ty nim byłaś – mruknąłem do siebie.
Smok pod moją kurtką poruszył się niespokojnie, ale nie
zwróciłem na niego uwagi.
-Jesteś drugą osobą która mnie widzi. Wszyscy inni odchodzą.
Mój brat mnie widział. Ale powiedział, że to wszystko moja wina.
-Co twoja wina?
-Jego życie. Mój brat jest dziwny.
Zamyśliłem się. Ona naprawdę mi kogoś przypomina.
Dziewczyna nagle zaczęła się niespokojnie rozglądać, po czym odparła:
-Musisz iść. Oni się zbliżają – westchnęła po chwili.
-O-oni?
-Nie mogę wymawiać ich imion. Idź.
Jakby na zawołanie usłyszałem odgłosy ciężkich stóp, jakby
cała armia uzbrojonych żołnierzy szła na wojnę. Poderwałem się z huśtawki,
kątem oka zauważyłem jak dziewczyna również to robi, aczkolwiek wyglądało to
jakbym oglądał film na zwolnionym tempie, jednakże nie miałem czasu na to
patrzeć. Z smokiem pod kurtką pognałem jak najdalej od tego miejsca…
Ciągle nie mogłem znaleźć pozostałych. Gdzie ich wcięło? Nawet
nie mam pojęcia gdzie dokładniej poszli… Pięknie. Mogę sobie pogratulować, bo
przez spotkanie z tamtą dziewczyną, nawet nie do końca pamiętam z której strony
przyszedłem. No i świetnie! Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości co do tego, że
jestem ofiarą losu, to proszę bardzo…
(PERCY)
Po tym jak z Anvikiem (Nico ciągle się do mnie nie odzywał)
przeszukałem cały hotel, a po Jack’u nie było śladu zaczęły się drobne
problemy… Powinniśmy go znaleźć. Tylko nie za bardzo możemy się ruszyć z tego
miejsca aby dziewczyny się gdzieś nie zapodziały kiedy tutaj trafią.
-Mogę go poszukać sam – zaproponował bardzo niechętnie
Anvik.
Odpowiedziałem mu dopiero kiedy weszliśmy do mojego i Nica
pokoju:
-Wolałbym nie. Jeśli i ciebie gdzieś wetnie to dopiero
będziemy mieli kłopoty.
-Przypominam, że Jack wie gdzie obecnie może być wejście do
SPO… – Anvik zmarszczył czoło – Nico czy ty się dobrze czujesz?
Automatycznie zerknąłem w miejsce gdzie spojrzał Anvik… Nico
siedział w kącie pokoju, ze skulonymi nogami i trzymając się kurczowo za głową,
bujał się do przodu i do tyłu jakby próbując się uspokoić.
Podszedłem do niego i klęknąłem przed nim. Bogowie co się z
nim dzieje?
-Nico, co ci? – Spytałem lekko drżącym głosem.
Nico nie uniósł nawet oczu, nie zaszczycił mnie nawet
chwilowym spojrzeniem, burknął tylko:
-Odwal się ode mnie.
-Ej – obruszyłem się lekko – To nie pora na fochy… Co się
dzieje, słońce?
-Nie nazywaj mnie słońcem! – Ryknął – Powiedziałem odwal
się! Nic mi nie jest, zostaw mnie!
Odepchnął mnie, przez co upadłem na podłogę, a sam Nico
wstał i jak wariat zaczął krążyć po pokoju.
-Słuchaj – Anvik na chwilę go zatrzymał – Coś jest z tobą
nie tak… Popatrz mi w oczy.
-Odpierdol się.
-Popatrz mi w oczy! – Ton Anvika wcale nie był przyjacielski,
wręcz wrogi.
I właśnie przez ton jego głosu, zacisnąłem z całej siły
pięści i podszedłem do niego… To, że Nico jest zdenerwowany nie znaczy od razu,
że ten wszechobecny dzieciak Hekate, musi się wtrącać w jego sprawy!
-Anvik! Nie przeginaj! – Warknąłem.
-Ale jemu – wskazał głową na Nica – coś jest.
-Nic mi nie jest – głos Nica z powrotem zrobił się opanowany
– Przepraszam. Drażni mnie to, że jednak rozdzieliliśmy się z pozostałymi, nie
ma z nimi kontaktu… a teraz ten cały Jack…
-Nie przejmuj się nim. Znajdziemy go, albo sam wróci –
zapewniłem i uśmiechnąłem się lekko.
Anvik złożył ręce na piersi jakby był nieprzekonany.
-Uch… Postaram się skontaktować z Sun’em jeśli tak bardzo
cię to drażni synu Hadesa – Anvik podszedł do mnie i po chwli dodał szeptem – A
mi się jego zachowanie nie podoba.
Jeśli on coś zrobił Jack’owi…
-O co ty go do cholery podejrzewasz? – Warknąłem.
-Tylko mówię – Anvik pokręcił głową – Jeśli mu odbiło, to
konsekwencje spadną na ciebie.
Pokręciłem głową… Ta! No oczywiście! To, że Nico ma gorszy
nastrój od razu świadczy o tym, że mu odbiło! No jasne! A już myślałem, że
Anvik nie kieruje się stereotypami dotyczącymi dzieci poszczególnych bogów, ale
nie! To, że Nico jest od Hadesa oczywiście świadczy o tym, że jest szalony.
Chciałem już zwrócić uwagę Anvikowi, ale wtedy coś mi się
przypomniało… Mój sen z tym blondynem. Szepnąłem więc do syna Hekate:
-Anvik? Powiedz mi kontaktowałeś się kiedyś z kimś poprzez
wizje senne?
Anvik zmarszczył czoło, jakby zastanawiał się czy pytam na
serio, po czym wzruszył ramionami i odparł:
-Nie. A co?
-Nic – uśmiechnąłem się lekko.
Anvik pokręcił głową, rzucił raz jeszcze przelotne
spojrzenie Nico, po czym wyszedł bez słowa.
Westchnąłem ciężko i podszedłem do Nica. Nie rozumiem jego
zachowania, no ale przecież każdy ma prawo do gorszego nastroju, nie?
-Już lepiej?
-Yhm… - mruknął – Percy? Moim zdaniem nie powinniśmy szukać
Jack’a, jeśli zwiał… no trudno. Anvik jest na tyle obeznany, że znajdzie
wejście do tego całego SPO.
-Ale Anvik widział Mgielnych Wojowników. A skoro Jack
zniknął…
-Na pewno nic mu nie jest – Nico mówił to z takim
przekonaniem, że praktycznie mu uwierzyłem.
-Czyli co mamy robić Nico? Nie możemy ruszyć dalej z powodu
dziewczyn i ich obecnym braku drachm… Mówisz, że Jack zwiał… powinniśmy go więc
znaleźć.
-Poczekajmy –
Nico… uśmiechnął się przekonywająco – Na razie tutaj nic nam nie grozi.
Chciałem już coś powiedzieć, ale okazało się, że jednak nie
jesteśmy w pokoju sami:
-Optymistycznie – to był Anvik, najwyraźniej postanowił
zostać – Słuchajcie chcecie zostać, dobra… Ale ja przynajmniej rozejrzę się po
okolicy, żeby znaleźć Jack’a. Percy… zostajesz?
Chciałem powiedzieć, że z nim pójdę, ale jak spojrzałem na
chwilę w oczy Nica… Mój mózg postanowił się wyłączyć, a usta same powiedziały:
-Idź sam. Ale niech ci się nie zdaje, że możesz nie wracać
przez tydzień. Góra kilka godzin.
-Nawet bym się nie odważył – Głos Anvik dudnił mi w głowie,
również po tym gdy chłopak wyszedł.
Nico po chwili również wyszedł, a ja nagle poczułem się tak
jakbym miał kaca… Chciało mi się pić, a głowa groziła nagłym wybuchem… Na
dodatek, wszystko zaczęło wirować i po prostu musiałem położyć się na łóżku, a
nawet to nie za bardzo pomogło.
Bogowie! Co tu się dzieje?! Nico odwala, Anvik mówi, że coś
faktycznie mój chłopak ma nie tak z głową, Jack zniknął, a ja czuję się jakbym
zaraz miał umrzeć… A przysięgam na Styks, że nic procentowego nie piłem!
Cholera… Co mi odbiło, żeby jednak tutaj zostać? Mogłem
jednak pójść z Anvikiem poszukać Jack’a, ale to jak spojrzał wtedy na mnie
Nico… Po prostu coś mi zawirowało w głowie. Rany! Wiedziałem, że Nico jest przystojny i w ogóle… ale teraz to
dopiero do mnie całkiem dotarło. Tak, tak… spóźniony zapłon ja wiem.
Po chwili gapienie się w sufit znudziło mi się… na dodatek
ból i zawroty głowy nie ustawały, więc postanowiłem wstać i krążyłem po pokoju
bez większego celu. Dopiero kiedy minęło prawie dwadzieścia minut, a ani Anvik
ani Nico nie wrócili, postanowiłem, że dobrym pomysłem będzie zejście na niższe
piętro hotelu. Chciałem się skontaktować z dziewczynami, ale nie miałem pomysłu
jak przywołać Iryfon, a nawet jeśli nie wiadomo gdzie dokładniej mogą się
znajdować. Później jednak na poważnie zacząłem żałować, że nie poszedłem z
Anvikiem. Oczywiście Nico… No Nico, ech… Bogowie, czemu on tak na mnie działa?!
Ta… Jeszcze te zawroty głowy okażą się wynikiem naszej drobnej kłótni! Bogowie…
Kiedy po dłuższym spacerowaniu po korytarzach hotelu
zaatakował mnie pudel, postanowiłem, że dobrym pomysłem będzie powrót do
pokoju. Był już tam Nico i wycierał włosy ręcznikiem, najwyraźniej przed chwilą
brał prysznic. Nucił przy tym jakąś nieznaną mi posępną melodię, ale urwał
natychmiast gdy zamknąłem drzwi. Spojrzał na mnie nieco chłodno i nic nie
powiedział. Wydaje się obrażony, ale… co ja takiego zrobiłem?!
-Jak się czujesz? – Spytałem.
-Na gacie Hadesa! – Warknął – Nie jestem dzieckiem, które co
chwila nabija sobie siniaka, Jackson! Nic mi nie jest…
Westchnąłem ciężko… Zawroty głowy już mi minęły, ale za to
ogarnęła mnie wściekłość… no bo! Naprawdę nic nie zrobiłem (przynajmniej tak mi
się wydaje), aby od razu się na mnie obrażać.
-Dziwnie się zachowujesz – zauważyłem.
-Coś ci się nie podoba? – Warknął – Jak tak to sobie szukaj
innego chłopaka, mam to gdzieś!
Myślałem, że zaraz padnę… że co proszę?! Czy on powiedział
to co właśnie usłyszałem? Że mam sobie szukać innego chłopaka i ma to gdzieś?!
-Co?! – Wrzasnąłem – Odbiło ci Nico?! Cholera, odbiło ci?!
Co ja ci zrobiłem?! O co ci chodzi?!
-Nie wrzeszcz na mnie! – Ryknął wcale nie ciszej – Moja sprawa
jak się do ciebie odzywam, nie?! Tak ci źle?! To możesz sobie iść! Skoro tak
bardzo przeszkadza ci moja osoba!
-Czy ja powiedziałem, że mi przeszkadzasz?! – Podszedłem
nieco bliżej, straciłem panowanie i go uderzyłem… Bogowie co ze mną i z nim się
dzieje?!
Kiedy Nico złapał oddech, był wściekły… Dosłownie otaczały
go wszystkie cienie w tym pomieszczeniu, a czerwony ślad pojawiający się powoli
na jego policzku sprawił, że zaczęły mnie lekko szczypać oczy, ale kilkokrotnie
pomrugałem i jakoś zdołałem się opanować… w przeciwieństwie do Nica:
-A więc to tak?! Mała sprzeczka i podnosisz na mnie dłoń?!
-Mała sprzeczka?! – Ryknąłem – Człowieku z tego co
zrozumiałem to ze mną zerwałeś! Zerwałeś ze mną za to, że spytałem „jak się
czujesz”!
-Nie powiedziałem, że z tobą zerwałem – Nico pokręcił ze
zdenerwowaniem głową – Ale zaczynam się nad tym zastanawiać! Uderzyłeś mnie!
-Przepraszam – zwiesiłem głowę – Nie chciałem poniosło mnie
i…
Nico odepchnął mnie na bok i patrzył się na mnie z jeszcze
większą wściekłością niż wcześniej.
-Przepraszasz?! Puknij się łeb, Jackson! Cholera, walnij się
w łeb! Gdzie ja miałem oczy gdy się w tobie zakochałem?!
-Co?
-To co słyszałeś – Nica otoczyły wszystkie cienie i cały
pokój zrobił się wyjątkowo jasny, z wyjątkiem miejsca gdzie stał syn Hadesa –
Wkurzasz mnie! Tymi swoimi pytaniami, tą całą twoją zazdrością, tą ciągłą
troską! Mam dosyć! Zrywam z tobą!
Poczułem jak zardzewiały sztylet wbił mi się w serce…
Cholerne koszmary które mi się śniły już od jakiegoś czasu, po prostu się
spełniły…
-Nie… Nico, ale…
-Zamilcz! – Wycedził przez zęby – Teraz trochę pocierp, tak
jak ja cierpiałem!
-Nie przeszkadzajcie sobie! – Warknęła ni stąd ni zowąd Vi.
Moce Nica przestały szaleć i zauważyłem, że w drzwiach
pokoju stoją Lauren, Vi, Yuno oraz Anvik. Jedynie Vi uśmiechała się od ucha do
ucha. Anvik był blady jak kreda, zaś Yuno patrzyła raz na mnie raz na Nica. Z
kolei Lauren miała kamienny wyraz twarzy, jakby nie docierało do niej to co
usłyszała.
-Pięknie – warknąłem i wybiegłem z pokoju popychając Yuno na
Vi, aby zrobić sobie miejsce.
(STEVEN)
-Tak bardzo śmieszne… zgubić osobę która miała wartę – Leo
powtórzył to zdanie po raz trzeci.
-Najlepsze w tym jest to – zacząłem – że Iryfonem nie można
go namierzyć.
Jason parsknął cicho, wzbijał się już z pięć razy w
powietrze ale po Sun’ie… Död’ie nie było po prostu śladu, jakby chłopak
rozpłynął się w powietrzu.
-Powinniśmy chyba kontynuować poszukiwania tej grupy, niżeli
Död’a – westchnąłem.
-To w sumie racjonalne – Jason zmarszczył czoło – Ale nie
podoba mi się myśl, że jemu coś mogło się stać.
-Nikomu się by nie podobała taka myśl – Leo wyszczerzył zęby
– Poszukajmy go raz jeszcze, a później lecimy dalej z misją. Wiecie
„priorytety” – Leo zaśmiał się cicho.
Szukaliśmy. Wróciliśmy się ostatni raz do miejsca jego
warty, ale nie było po nim śladu… a nawet jeśli był to dawno zniknął przez
szalejącą śnieżycę. Pewnie minęły z dwie godziny kiedy postanowiliśmy się
poddać. Jason oczywiście bardzo nie chętnie, Leon zdawał się nie za bardzo
zwracać na to uwagę… Gdybym nie był na misji szukał bym Död’a do skutku,
jednakże wydaje mi się, że nasza misja jest odrobinę ważniejsza… w końcu liczy
się los większości herosów, a nie jednego…
Być może też mówiłbym inaczej gdyby moje myśli nie były za
bardzo pochłonięte tym co stało się przed wyruszeniem na tę misję. Znaczy wiem,
to ja zerwałem z Travisem. Tak wiem, że to po części jest moja wina i moja
własna odpowiedzialność… ale zrobiłem to mechanicznie. Jakbym nie mówił tego
ja, tylko ktoś inny… Już od dawna miałem to dziwne wrażenie, że znowu stracę
kontrolę i skrzywdzę osobę z którą jestem… no i proszę! Kolejna osoba którą
teraz skrzywdziłem i tym samym zerwałem chociaż ten przypadek był
najłagodniejszy… Nie popchnąłem nikogo pod pociąg, ani nie pobiłem kogoś prawie
na śmierć… heh… coś na pewno jest ze mną nie tak.
-Naprawdę nie powinniśmy zostawiać Sun’a na pastwę losu – po
Jasonie widać było, że gryzą go wyrzuty sumienia – ta śnieżyca robi się co raz
większa.
-A my mamy zadanie – przypomniałem.
Leo ciągle milczał, być może nie miał zdania, być może
zgadzał się z jednym z nas, a być może był znowu pochłonięty myślami. Jestem
ciekaw jak on to robi, że jest taki… spokojny i wiecznie uśmiechnięty pomimo
tego, że nie ma nikogo. Oczywiście nie mówię o przyjaciołach… aczkolwiek też
nie ma ich jakoś zbyt wielu. Nie… To źle zabrzmiało, nie mam nic przeciwko Leo,
wręcz przeciwnie. No dobra…
Jason prowadził… można tak powiedzieć, bo tak na dobrą
sprawę ani ja, ani on, ani Leo nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie mamy się udać,
po prostu, szedł na przedzie. Leo był zaraz za mną i parokrotnie próbował
wrzucić mi śnieg za kurtkę, ale za każdym razem na moje szczęście orientowałem
się co kombinuje i w porę się odwracałem. Można powiedzieć, że naprawdę szliśmy
bez celu, często zawracaliśmy, po czym jednak zmienialiśmy zdanie i ponownie
szliśmy do przodu by po chwili skręcić w prawo i dojść do punktu wyjścia. Nie mieliśmy
zielonego pojęcia gdzie mamy się udać, na dodatek, nie spotkaliśmy nawet
jednego potwora co było nieco… dziwne. Znaczy nie to, że jakoś za nimi
przepadam po prostu twierdzę, że coś tu nie tak jest.
-Słuchajcie, może tak… chwila przerwy? – Zaproponował Leo i
oparł się o ścianę jakiegoś budynku.
-Dobra – Jason pokiwał głową – Chwilę.
Westchnąłem ciężko i oparłem się o latarnię naprzeciwko Leo,
trochę się na niego zagapiłem ale chłopak zaczął się śmiać więc natychmiast
odwróciłem wzrok.
-Mam nadzieję, że jemu nic się nie stało – mruknął po
chwili Jason i chuchnął sobie w dłonie.
-Mh… Komu? – Leo wyrwał się z
zamyślenia.
-Död’owi – odparłem za syna
Jupitera.
Leo zmarszczył czoło i opuścił
wzrok, aby po chwili wybuchnąć śmiechem i wykrztusić:
-Przejmujecie się nim – Leo ponownie się zaśmiał – dopiero
jak zniknął! To trochę śmieszne… najpierw go nie lubicie, a później nagle się
przejmujecie. Kurka, może i ja zacznę częściej znikać…
-Leo – Jason zganił go spojrzeniem – Przejmujemy się bo
zniknął i nie mogliśmy go znaleźć.
Leo wzruszył ramionami, po czym zapatrzył się jak jakaś
kobieta przechodziła obok, trzymając za rękę jakieś dziecko, które mówiło o
jakimś dwumetrowym facecie w sklepie.
-Chodźmy dalej – zaproponowałem.
Jason już miał coś powiedzieć, ale wtedy ni stąd ni zowąd
pojawiła się jakaś dziewczyna, ubrana była w zwykłą sukienkę na ramiączka i od
razu mnie zmroziło… na dodatek była na bosaka!
-Rozum straciliście? – Warknęła.
Leo popatrzył na nią z rozbawieniem.
Dziewczyna miała bladą cerę i czarne włosy, duże,
jasnoniebieskie (prawie białe) oczy.
-Coś się stało? – Spytał Jason.
-On się pyta co się stało?! – Dziewczyna złożyła ręce na
piersi – Przywołujecie potwory!
-P-potwory? – Wydukał syn Hefajstosa.
Dziewczyna przewróciła oczami.
-Nie, króliczki wielkanocne! Co robicie na terenie Excidium?
-Eee… - zaczął Leo – spokojnie panienko! Jesteśmy naprawdę
fajnymi chłopakami! A ja wyjątkowo. Na pewno nie chcieliśmy zrobić wam krzywdy.
-Mamy dwójkę rannych… Mantykorze udało się dostać do siedziby
– dziewczynę otoczyła jakaś bladoniebieska poświata – A ty mówisz, że nie chcecie zrobić nam krzywdy!
-To przypadek, zapewniam – uśmiechnąłem się lekko.
Dziewczyna wyprostowała i popatrzyła na nas władczo.
-Jesteście szpiegami Sol Petit Oceanum! Prawda?! –
Dziewczyna wyjęła zza pasa sztylet… wyglądał jakby był zrobiony z lodu –
Jesteście szpiegami!
-Ej, ej! Spokojnie, nie wiem co wasze dwie grupy mają na
punkcie szpiegów – Leo przewrócił oczami – Ale zapewniam, że nie jesteśmy z
SPO. Przysięgam na Styks!
Dziewczyna splunęła… Tak przy okazji teraz zdałem sobie
sprawę, że sposób jej mówienia, gestów i nawet rysy twarzy przypominają Jack’a…
mam tylko nadzieję, że to luźne skojarzenie.
-Styks…? Co kogo obchodzi jakaś durna rzeka?! – Dziewczyna
pokręciła szybko głową – Zabiorę was do Caput
Concilium... Panowie!
I wtedy po jej obu bokach pojawili się jacyś chłopacy, może
w jej wieku. Wyciągnęliśmy miecze, ale było za późno, gdyż zaraz pociemniało mi
przed oczami, gdy nie zauważyłem jak jeden z nich teleportował się za mnie i
uderzył mnie w tył głowy.
(PERCY)
Nie rozumiem go! Jak żyję, cholera go nie rozumiem! Co ja
takiego na bogów zrobiłem?! Spytałem go tylko! Super! Zerwał ze mną bo się
przejmuję! Przecież to logiczne, że jak jesteśmy razem to się nim przejmuję!
Kurde!
Siedziałem teraz w toalecie, zamknięty na zamek, bo nie
miałem ochoty z nikim się widzieć… A już na pewno nie z nim!
Właściwie to tłukłem się po ścianach przez ostatnie
półgodziny i dopiero teraz zacząłem gapić się w swoje odbicie w lustrze jak
kretyn! Rzuciłem dla niego wszystko! Wszystko! Zerwałem z Annabeth, naraziłem
wiele aby on był bezpieczny, starałem
mu się wybaczyć gdy go poniosło! A on ze
mną zerwał! Jakbym był jakąś zabawką! A podobno ostatnie złe zdarzenia były
moją winą! Tak, oczywiście! To jemu coś odchrzania nie mi! Poważnie mam ochotę
kogoś zabić, coś rozwalić! Cokolwiek, jestem po prostu na skraju wytrzymałości!
Prościej by było gdybym to ja z nim zerwał… Przynajmniej by się gdzieś
teleportował! Ja nie mam zamiaru przez takiego sukinsyna jak on przerywać
misji! Jeśli Anvik będzie chciał szukać Jack’a, to pójdę z nim i zaciągnę
dziewczyny, mam gdzieś di Angelo!
Wyszedłem z łazienki i zatrzasnąłem z hukiem drzwi, aż
siedząca na krześle w pokoju Anvika, Yuno podskoczyła. Lauren siedziała obok i
miała ukrytą twarz w dłoniach. Zaś Vi kręciła się po pokoju gwiżdżąc jakąś
sprośną piosenkę, Anvika i Nica nie było… I dobrze.
-Oho! Patrzcie, księżniczka wyszła, makijaż nałożony? Tylko
pamiętaj, że na rzęsy przydałby ci się tusz wodoodporny, wiesz… łzy i tak
dalej! – Vi uśmiechnęła się złośliwie.
-Zamknij się – warknęła Lauren – Percy, jak się czujesz?
Wzruszyłem ramionami.
-Gdzie Anvik? – Spytałem.
Yuno rzuciła spojrzenie na drzwi do mojego i Nica pokoju.
-Nie wychodzą stamtąd już od półgodziny. Jak myślisz, Nico
postanowił się pocieszyć?! – Vi wybuchnęła śmiechem.
Nie odpowiedziałem. Miałem gdzieś co oni tam robią! No
dobra… chciałem mieć to gdzieś, niestety nie potrafiłem.
-Nie rozumiem, dlaczego tak się stało – westchnęła Lauren –
Przecież wy…
-Lauren… proszę, nie chcę rozmawiać – warknąłem.
Lauren przeprosiła i spojrzała na Yuno, zaś córka Trywii,
ciągle gapiła się z zamyśleniem przed siebie, wydawała się nieco przerażająca,
gdy patrzyła się tak na ciebie, jakby w ogóle ciebie tutaj nie było a
jednocześnie wydawała się czytać twoją duszę.
Lauren po chwili zaczęła układać sobie na szybko koka,
dzięki czemu wyrwała Yuno z zamyślenia. Córka Trywii westchnęła ciężko,
założyła nogę na nogę i odparła monotonnym głosem:
-Coś mi się bardzo nie podobało w zachowaniu Nica.
-Mówisz jak Anvik – warknąłem.
-Bo może mamy rację – Yuno pokręciła ze zdenerwowaniem głową
– Ciężko mi się patrzyło na Nica…
-Przecież mówiłaś, że jest przystojny! – Vi wybuchnęła
śmiechem.
Yuno obrzuciła Vi nienawistnym spojrzeniem i odparła:
-Bo jest. Nie o to chodzi po za tym…
-Przestańcie rozmawiać, proszę – jęknąłem.
Każde wymówienie jego imienia
mnie drażniło i miałem ochotę rozwalić cały pokój. A one miotały jego imieniem na prawo i lewo,
doprowadzając mnie do szału.
-Pójdę z nim pogadać – Lauren wstała, ale Yuno zatrzymała ją
w pół kroku.
-Nie. Daj mu ochłonąć – uśmiechnęła się lekko do córki
Hadesa – ładnie ci w tym koku. Pasuje ci.
-Eee… - Lauren zbladła lekko – Dzięki.
Yuno wzruszyła ramionami.
-Prosta fryzura. Nie jakaś wymyślna, pasuje ci – wydawało mi
się, że Yuno rzuciła przelotne spojrzenie Vi.
Lauren westchnęła ciężko.
-Dobra, ale i tak powinnam się z nim zobaczyć.
-Później, zdecydowanie później. Może dokończymy grę? –
Spytała Yuno.
-O bogowie, a one znowu! – Jęknęła Vi – Ta gra jest dla
dzieci!
-Masz problem? – Oczy Yuno zwęziły się jak u kota.
Nagle zgasło całe światło… oprócz świeczki postawionej na
stoliku obok Yuno… myślałem, że zaraz zejdę na zawał… Cała twarz Yuno…
wyglądała jak czaszka kościotrupa, z oczodołami ze szczęką i tak dalej…
bogowie! Nawet odruchowo sięgnąłem po długopis, ale gdy światło ponownie się
zapaliło, twarz dziewczyny powróciła do normy.
-Bogowie! – Wstałem na równe nogi – Co ci było?!
Yuno zaśmiała się cicho.
-To taka… zdolność. Nie przejmuj się, nic mi nie jest –
puściła mi oczko i rozłożyła jakieś karty na stoliku – To co, grasz? – Spytała
się.
Lauren wzruszyła ramionami, a Vi rzuciła coś o
infantylności.
-A w co gracie? – Spytałem po chwili.
Lauren rzuciła mi jakąś figurkę i wróciła do gry. To była
figura Hadesa z…
-Gracie w Magię i Mit? – Wydusiłem.
-Yhm… Ciii… - Lauren przewróciła oczami – dasz?
Odrzuciłem jej figurkę. Heh… Chyba dzieci Hadesa tak mają,
jakaś obsesja na punkcie tej gry… ciekawe czy Nico wie o… Ech…
-Znalazłam kilka kart w domku – wyjaśniła kiedy wykonała
swój ruch – A Yuno miała całość, więc… Ej! Nie ma takiego ruchu!
-Jak nie ma? – Yuno zaśmiała się cicho – Meduza jest
silniejsza.
Lauren zaprzeczyła. I tak trochę im zajęło ustalenie
kompromisu, a ja już miałem powoli dosyć i wyszedłem z pokoju.
Chwilę wahałem się nad zapukaniem do pokoju gdzie obecnie
według dziewczyn znajdował się Anvik oraz Nico, ale… nie. Nie mam ochoty na
gadanie z Nico, a Anvik… Anvik z jakiegoś powodu mnie zdenerwował.
Po za tym mam już dosyć na dzisiaj przeżyć związanych z
Nico, nie potrzebuję kolejnych.
-Poczekaj! Te, kurwa, zaczekaj! – Ryknęła Vi.
Jakaś staruszka przechodząca obok Córki Aresa rzuciła Vi
nienawistne spojrzenie, więc Vi na chwilę przestała mnie wołać i zwróciła się
do starszej pani:
-Czy pani coś przeszkadza? Nie? To kurwa idź dalej, a nie
powietrze marnujesz starucho!
Chciałbym, żeby Vi czasami powstrzymała język. Naprawdę.
-No to ten tego – Vi wyszczerzyła po wszystkim do mnie zęby
– Dlaczego nie poszliście, do kurwy nędzy szukać Jack’a?! Ten jebany Emo,
powinien siedzieć na dupie i na mnie czekać!
-Właśnie dlatego – przewróciłem oczami – czekaliśmy na was.
-A więc Jack’a wcięło… A wy kurwa nawet palcem nie
ruszyliście! – Vi wybuchnęła śmiechem – No serio? Ja wiem, że on kurwa jest
znienawidzony, ale misje to tak jebanie poważna sprawa…
-Nie naśladuj go.
-Ja go nie naśladuję! – Oburzyła się Vi – To on co najwyżej
naśladuje mnie.
Przewróciłem oczami. Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy
usłyszałem krzyk, z pokoju Nica i mojego:
-Zabiję cię, rozumiesz?!
To był głos Anvika. A chwilę później usłyszałem śmiech Nica,
który zmienił się po chwili w cichy kaszel. Nie wiele myślałem… pognałem do
pokoju i otworzyłem szybko drzwi… I nogi po prostu się pode mną ugięły. Anvik
ściskał w dłoni zakrwawiony sztylet i śmiał się cicho a przed nim leżał… Nico…
cały we krwi. Nieżywy…
***
Rany! Przepraszam za mega opóźnienia, ale nie miałam czasu ani weny. Rozdział krótszy (i nudniejszy) niż zazwyczaj ;-; Przepraszam, po prostu wen to zuo, czas to zuo itd.
No nic, mam nadzieję, że nie pozasypialiście i trzymajcie się wszyscy! :>
Świetny rozdział,tak jak wszystkie.Nie mogę doczekać się następnego.Przepraszam za taki krótki komentarz ale próbuje to napisać już trzeci raz...Życzę duużo weny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jednak się komuś spodobał ^^
UsuńI nie ma sprawy z długością :)))
Dzięki za wenę i również pozdrawiam ^^
Jeśli. Nico. Nie. Da. Się. Wskrzesić.To. Znajdę. Cię. I. Zabiję. (nie traktuj tych gróźb realnie ;D)
OdpowiedzUsuńWięc (wiem, zdania nie zaczyna się od więc!!!) zacznę od skomentowania notki... Że (od tego wyrazu też się zdań nie zaczyna!) niby rozdział nudny?! Boję się, co to będzie jak będziesz chciała zrobić ciekawy O.O
Ogólna ocena rozdziału brzmi: ŚWIETNY, aczkolwiek nie zmienia to mojego wkurzenia o domniemaną śmierć Nica... (bo przecież chyba go jakoś ożywisz? ;P)
Zastanawia mnie jedna rzecz... czy to Nico jest opętany, czy raczej Anvik i Yuno (w końcu to przecież ona nie chciała wpuścić nikogo do pokoju, w który byli Anvik i Nico, mam rację?)
Vi taka uprzejma wobec starszych pań... xD (prawie jak ja wobec mojej rodziny xD)
Lauren też lubi Magię i Mit? Czy wszystkie Hadesiątka tak mają? xD
Ta dziewczyna, którą spotkał Sun przypomina mi główną i tytułową bohaterkę "Dziwnej i Pięknej Opowieści o Percy Parker" (dłuższego tytułu to nie było... xD), ale chyba tylko z wyglądu ;D
I Steve taki okrutny? To do niego niepodobne ;c Jak tak dalej pójdzie to chyba będzie musiał biedak wstąpić do zakonu, żeby więcej nikogo nie zranić xD
A tak wracając do Vi... Na koloniach miałam trochę podobną sytuację... Upadł mi widelec, a ja od razu z bluzgiem, no i jakiś facet to usłyszał... xD
A co do zachowania Nica... Teza z ciążą wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobna, chociaż przez chwilę myślałam, że tak naprawdę został porwany przez tę całą boginię halucynacji, a w hotelu znajduje się jego bardzo realistyczny hologram... (no bo nie mogli na dłużej skupić na nim wzroku i ich od tego głowa bolała, co mi się skojarzyło z halucynacjami xD)
No i Percy... Bo uwierzę, że nie pił nic procentowego... Phi... Ewentualnie mógł wziąć za dużo valium, valeronu, efedryny, captagonu, mandraksu, LSD, czy czego tam jeszcze... xD (wszystkie nazwy środków odurzających oraz leków farmaceutycznych zaczerpnięte z "My, Dzieci z Dworca Zoo")
No i właściwie tyle mam do powiedzenia... Mam nadzieję, że komentarz nie wyszedł za krótki... Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział z niecierpliwością :D
Post Scriptum: Chamska autoreklama xD Też zaczęłam pisać Percico, więc jeżeli naprawdę Ci się nudzi i nie masz nic innego do roboty poza marnowaniem czasu, to tutaj jest skierowanie na mojego bloga (oczywiście tylko i wyłącznie jeżeli chciałoby Ci się to czytać xD) -----> http://percico-neverendinglove.blogspot.com/
Link jest bez tego "/" na końcu... Podziękować klawiaturze -,-
UsuńMusisz niestety ustawić się w kolejce XDD
UsuńWisz... Brak czasu, weny i jeszcze cały weekend i tydzień zajęty... po prostu rozdziały mogą nie wychodzić ;-;
xDDD Cóż... Ważne, że ocena pozytywna, co do Nica to... zobaczymy (nie lubiem Happy endu tak na marginesie XD) ^^
Hah...Najwyraźniej Hadesiątka tak mają xD Co prawda gram w nieco inną ale i tak (bo gram w "Heroes of Might and Magic" toćkę inne XD).
Hah.... Przysięgam, że tej dziewczyny nie opierałam świadomie na żadnej postaci XDDD Ale cóż xD
Steve jest rodzajem.... właśnie takiego lekkiego wrażliwca/marzyciela, nie chciał zrywać z Travisem i teraz go gryzie xD Ale jeszcze nie oszalał (ani ja) by wstępować do Zakonu XDDD Ale pomysł fajny xDD Dołączyłby do męskich łowców xD
Nico w ciąży, a to ciągle mnie będzie rozwalać XDDD Cóż... zobaczysz w najbliższym czasie o co chodzi xD
Hah.... Żeby myśleć jak Percy to fakt... trzeba się toćkę upić, soooł... XDD
Komentarz krótki? Tak krótki, że aż musiałam się z telefonu na komputer przerzucić aby Ci odpisać xDDD
Dzięki za wenę i postaram się dodać rozdział jak najszybciej :3
Co do Twojego bloga obiecuję, że zajrzę tylko obecnie nie mam stałego neta... soooł.. najprawdopodobniej dopiero 05 grudnia ;-;
Trudno, w takim razie ustawiam się w kolejce i grzecznie czekam (w końcu jestem osobą raczej cierpliwą... do czasu xD)
UsuńHappy endy są do bani... (zapomnij, ja wcale tego nie napisałam)
Co do tej gry, to zgaduję, że główna różnica polega na jej nazwie xD
To znaczy ja to akurat domyślam się, że nie wzorcowałaś się na innej postaci, tylko ja po prostu zawsze znajdę kogoś, do kogo mogę daną postać przyrównać xD
Ja siem bojem co z tym Nikiem...
Przyszła mi do głowy taka męska wersja Łowczyń, jak napisałaś o tym Stevie xD
E tam, ja w szkole mam myślenie Percy'ego i to bez żadnych pomocy w postaci środków alkoholowych xD
Fakt, jak teraz się spojrzę na objętość komentarza, to wydaje się trochę dłuższy niż myślałam xD
Brak Internetu to ZUO... A z tym blogiem, to ja wcale nie nalegam, jeśli w ogóle chce Ci się to czytać, to zajrzyj kiedy chcesz ;D No i w takim razie życzę jeszcze sprzyjających Internetów, żebyś mogła dodawać następne rozdziały :)
Hahahaha xD to kolejka toçkę tylko krótsza niż w Auchan *kom zawiera lokowania produktów*
UsuńI tak Happy Endy są nudnawe ale ciiiii....
Mh... właściwie to nazwą i samą akcją bo gra nie ma *tak jakby bogów* ale nie będę przynudzać bo o grach mogem i wypracowanie napisać xD
Hah... co do Łowców to nawet zdaję mi się że tacy są xD ale to Nyksiątka :D trzeba spytać xD
Ja myślenie Percy'ego mam włączone zawsze w najmniej odpowiednim momencie soooł xD
Ja wim niestety tak mam z netem stały tylko na 2 tyg.... a później męcz się przez 3 tyg ;--;
I udało mi się skomentować xD i to na telefonie który dla mnie jest koszmarem ;-;
Nigdy nie byłam w sklepie Auchan (jak to się właściwie czyta?), więc nie wiem, ale jak byłam na wakacjach to stałam w paru naprawdę długich kolejkach... (wiadomo, Londyn, więc na atrakcje trzeba czekać xD)
UsuńŁowcy Nyksiątka? Brzmi ciekawie xD
U mnie to zawsze na testach: Tryb myślenia "Percy Jackson" aktywowany xD
To co to się dzieje u Ciebie z tym Internetem? Bo u mnie to największy problem jest jak mam słaby zasięg, wtedy w ogóle nic nie chce działać -,-
Masz też problemy z telefonem? Przyjmij ode mnie wyrazy współczucia ;c Ja na telefonie raczej nieczęsto z Internetu korzystam... Najczęściej jak chcę się pobawić w pirata (piratkę?) i pobieram muzykę xD
Czytanie Auchan jest różne soooł. .. xD ale kolejki jak zwykle w dużych sklepach ;;-;;
UsuńTa... na testach.... na matematyce... na wycieczkach gdzie trzeba pomyśleć. ... przy czytaniu lektury ;-;
A z internetem to mam tak zwany limit który stanowczo za szybko się kończy ;-;
A telefon. ... po prostu powiedzmy że go praktycznie w ogóle nie używam i mam problemy z pisaniem na nim ;-; XD
W sumie... kolejki tak naprawdę są wszędzie xDDD (wyjątek stanowi wzywanie do odpowiedzi na lekcjach ;D)
UsuńU mnie najczęściej myślenie Percy'ego występuje na fizyce... Ewentualnie na chemii... A najczęściej na zajęciach artystycznych... Te zajęcia to zło... szczególnie jeśli szczytem umiejętności człowieka jest narysowanie patyczaka pospolitego (tak jak w moim przypadku xD)
Limit na Internet? Podejrzewam, że musi Ci być ciężko... Żyć przez 3 tygodnie w izolacji od świata... ;^;
Ano wszędzie xD szczególnie w okresach przedświątecznych ;-; (grrr)
UsuńA ZA są u mnie spoko.... mogę się wyspać xD
I limit jak limit drażni jak nwm ;-; ale też nie przesadzajmy bo przez jakiś czas mam jeszcze neta w telefonie xD ale z takim blogiem to żeby coś dodać trzeba pożyczać kompa od mamy tylko ona ma w domu i szybko poprawić i wkleić i znowu przenieść się na telefon ;-;
Zgadzam się, święta dają się wszystkim we znaki -,-
UsuńU mnie na ZA to jest taka jakaś dziwna nauczycielka... Prawie wszyscy w klasie ją lubią, a chyba tylko ja i jedna moja przyjaciółka mamy wrażenie, że ta babka jest strasznie fałszywa...
Z tą izolacją to przesadziłam tak trochę docelowo, bo przecież są różne sposoby na dostęp do Internetu... xD
Tak zupełnie nie w temacie, właśnie odkryłam, ze tryn myślenia Percy'ego miałam włączony przez cały weekend... Właśnie przypomniałam sobie, że jutro mam konkurs z biologii, test z historii, test z polskiego i poprawę z fizyki... Mam ochotę symulować chorobę... Ewentualnie naprawdę zachorować ;_;
Oj tak ;-; nawet listopad się nie skończył a oni.... uch... ;-;
UsuńHeh... moja nauczycielka przynudza... uczy włączać corela XD
Ja w sumie też tak miałam. . Mam kart z fizyki a nawet nie mam tematu z tego co będzie xD
Jedyne co mi się podoba w tej świątecznej propagandzie to Mikołajki klasowe :3 Chociaż i tak wszyscy sobie mówią kogo wylosowali xD Ale naprawdę mogliby poczekać z tymi świętami w supermarketach i innych takich sklepach: człowiek wchodzi do sklepu, a tu go napadają uśmiechnięte Santaklausy... To naprawdę czasami przeraża xD
UsuńTo i tak macie ciekawiej niż u nas... My rysujemy perspektywę i jakieś durne kolaże robimy >.<
Też tak często mam... Na konkursie i historii jeszcze jakoś tam było, na polski to jak na wojnę: postrzelam, list napiszę... xD (akurat na szczęście żadnego listu nie było xD) A poprawę przełożyła (i tak się ta poprawa ciągnie już jakiś drugi miesiąc xD) Ale fizyka to zdecydowanie ZłO... zaraz po ZA i niemieckim xD
XDD Mówienie kogo się wylosowało to tradycja XDD
UsuńMogli, mogli by poczekać bo supermarketowe święta zaczynają się już 3 listopada ;------;
Hah... Ja tak miałam przez cały dzień, aż się nauczyciele dopytywali mnie o wszystko ;-;
O Bogowie!
OdpowiedzUsuńAnvik! Wpierdol już leci!
Jakaś dziewczynka duch - spoko.
Rozstanie Percy'ego i Nico - bardzo spoko.
Śmierć Nico - KURWA NIE!
Się zbulwersowałam..
Znaczy to pewnie będzie tak, że Anvik zabił to co opętało ( znowu ? XD ) Nico, a sam on przeżyje ale no.. to tylko mój tok myślenia..
Ciekawe jak Percy zareaguje na to...
Kiedy następny rozdział? *-*
Bidny Anvik ;-; xD
UsuńHahahaha xD wszystko rozumiem ale śmierć Nica to niewybaczalne? XD okie....
Zobaczysz co to tam się stało na razie milczem :x xD
A następny rozdział.... mh.... postaram dodać w przeciągu 2-3 dni... zobaczymy jak wen pozwoli xD
Kurwa co?!
OdpowiedzUsuńAnvik ściskał w dłoni zakrwawiony sztylet i śmiał się cicho a przed nim leżał… Nico… cały we krwi. Nieżywy…
Że kurwa co?!
Czy ja mam cię zabić?!
To ja jestem od zabijania Nico!!!
Ej, wróć, jeszcze raz...
Czy ja mam cię zabić?!
Nico sie nie zabija!
To mój Nico!
I co to wgl za oświetlenie, co?!
Czy mam cię zabić?!
Eee.... To juz bylo.
A ogółem rozdział fajny ale Nico ;-;
Kuźwa nie Nico! Ożyj go!
Nieee. Ja sie tak nie bawię!
ZEMSZCZE SIE! ZABIJE NICO U MNIE! I HIRO! I WSZYSTKICH!!!!
MAM FOCHA NA CIEBIE!
ZEMSTA BEDZIE SŁODKA!
Teraz klasyczna formułka:
Weny życzę i czekam na next ;)
Znaczy sie on pewno zabil to co go opetalo, ale...
UsuńA ta dziewczynka- duch to Bianca?
*gulp*
UsuńNaprawdę chyba powinnam zbudować sobie bunkier ;w;
Ale ja kocham zabijać *-*
I nie zabijaj Hiro! Ani Nica! Nie, nie, nie, nie! Bo jeszcze do Ciebie zaczną się ustawiać mordercze kolejki ;-;
Cieszę się, że rozdział się podoba ;w;ale się nie fochaj ;-;
Dzięki za wenę. Również pozdrawiam :3
I nie, to nie była Bianca ;)
Huehue Genialna jestem po prostu. ;D Teraz dopiero zauważyłam, że rozdział dodałaś. XD
OdpowiedzUsuńTak bardzo zazdroszczę Ci weny. Ja nie mogę nic napisać już od kilku dni.
Apollo mnie nie kocha.
Co do rozdziału, to oczywiście jest CUDOWNY. ;DDD
Jeśli uważasz, że jest nudny, to nie wiem co dla ciebie jest ''ciekawe''. ;DDD A moje rozdziały to w ogóle, powinny mieć ostrzeżenie: UWAGA! MOŻNA ZASNĄĆ W TRAKCIE CZYTANIA!
Sun, Sun, Sun... eee czy raczej Dod. Porwany przez trzy cyklopy na warcie. ;DDD Dobre, serio dobre. ;***
A potem spotkanie ducha. ;DDD Jak ja mu zazdroszczę. :)))
Vi moja kochana. ;D Wie kiedy przyjść. XDDD I te jej teksty. ;D Chyba będę musiała wziąć od niej kilka lekcji. ;***
Percy i to jego myślenie. ;D No ja nie wiem, jak Nico może z ni wytrzymać. ;DDD
Nico... Hmmm nawet nie wiem od czego zacząć.
Może tak: JEŚLI GO NIE OŻYWISZ, TO ZAŁATWIĘ CI BILET W JEDNĄ STRONĘ DO HADESU. ;ddd Tatę odwiedzisz. :)))
On ma żyć. Nie wiem jak to zrobisz, ale masz to zrobić. :***
I ma być normalny. To znaczy wrócić do Percy'ego. No może nie od razu, ale jednak. ;DDDD
Steven, no cóż. Nawet nie wiem co napisać. ;D Kolejny psychopata. ;DDD
A jak czytałam o tej dziewczynie, tak sobie pomyślałam, że nadawałaby się na sis Jacka. ;)))
Jeśli dobrze zrozumiałam, kim jest ten blondyn, to: JESTEM DUCH DELF. ;DDD
Ech ta moja wena, nawet porządnego koma nie umiem napisać. ;DDD
Ktoś musi pogadać z Apollem.
I tak na koniec, pozdrawiam, weny życzę i czekam na nexta. ;DDD
Oj tam, oj tam xD Gdyby nie to, że ja siedzę na telefonie (bądź komputerze kiedy mam neta) 24 h na dobę, też pewnie miałabym takie... "O! Rozdział! O! Dwa tygodnie temu dodany" XD Nie, nie mam bynajmniej pretensji, ale znając mnie pewnie tak by było xD
UsuńPfff... Moja wena, poszła w las ;-; Piszę bez weny, jakbym ją miała rozdział dodawałabym co 2 dni, a nie co 6 ;-; Mogę poprosić Apolla, żeby się zlitował. lub co... wisz ;-;
To się cieszę się, że się podoba (za dużo "się" ;-; ). Dla mnie ciekawe są Twoje rozdziały, a nie moje cósie bez weny pisane, sooooł ;-; Ja powinnam taki dopisek dawać xD (+można poczuć nagłą nienawiść do autorki)
Död ma pecha to widać na kilka kilometrów soooł xDD Heh... Duchy są spoko, więc... xD
Bah! Vi ogólnie ma teksty które chyba by się przydały każdemu (i nie mówię tu o Vi tylko jako postaci z opka ;) ) soooł xDD
Uwierz mi też się zastanawiam, jakbym miałą tak myślącego chłopaka (zakładając, że ja bym miała chłopaka xD) to chyba bym się załamała ;-;
*gulp* naprawdę robi się już spora kolejka... wisz... tak ustaw się w niej ;--------; A Hadesa odwiedzać nie chcę, on mnie nie lubi ;--------------;
Zobaczysz jak to rozwiązałam XDDD
Steven ma nie równo pod sufitem to jest fakt xD I prawdę powiedziawszy nie zazdroszczę temu z kim będzie :')
Mh... Co do sis Jack'a to wisz... się zobaczy xDD
Wel... Jeśli wiesz kim jest ten blondyn, to osobiście ogłoszę Ciebie nową wyrocznią (znaczy ja osobiście i Apollo XD)
Ciiii.... Kom jest okie xD A razem z Apollem pogadamy, bo fakt faktem weny nie chce dawać ;-;
Również pozdrawiam i weny życzę :3 Czekam także na nexta u Ciebie ^^
Ja będę takie dopiski dodawać. ;DDD
UsuńChciałabym zobaczyć ducha. ;DDD Jak na córkę Hadesa, coś mało się ich koło mnie kręci. ;)))) Jak juz będziesz u Taty to niech wyśle mi jakiegoś duszka. ;DDD Pogadam sobie z nim chętnie. ;DDD
Ja to bez kolejki pójdę. ;D Nawet mi o niej nie mów. ;D Mnie nie dotyczy. ;****
Huehue chciałaby Vi poznać osobiście. ;))) Z resztą jak wszystkich bohaterów. ;DDD
Apollo się fochnął najwyraźniej. Ciekawe o co???
Haha xDDD Taaa... Jak dla mnie akurat Ty nie musisz XD
Usuń*-* duchy są fajne. Wisz... W Hadesie ich sporo i jakoś obok mnie się kręcą (co prawda te wkurzające, ale i tak XD)... Mh... Cóż ja Hadesa nie będę o nic prosić, nie lubi mnie ;-;
xDDD Tak bardzo xD No w sumie... *KOLEJKA NIE DOTYCZY DZIECI HADESA* xD
hah... Vi by szybko wszystkich zgasiła soooł xD
Apollo się fochną o Solangelo, ja to wiem XD
Muszę muszę. XDD
UsuńAle mnie lubi. XDDD Nie będziesz go prosić, tylko powiesz, że ja chcę i ma mi go wysłać. :***
Ja jestem bardzo lubianym dzieckiem Hadesa. ;D Kochany tata. :)))
Przydałaby mi się Vi w sql. ;D Niektórych bardzo trudno zgasić. ;D Nie wiem skąd biorą takie pomysły na teksty. ;D
No najwyraźniej o Solangelo. ;D Już dwa tygodnie piszę rozdział o Willu i Nico i jakoś nie mogę napisać. Ale Apollo już tego pożałuje. ;D Zrobię scenkę +18 z jego synem w roli głównej. ;DDD
Ee tam! Nie musisz pisoć takich rzeczy xD
UsuńTo zazdroszczę siostro ;------; Mnie nie lubi.
Hah, przydałby się fakt xDDD Też nie wiem, mam w klasie tak zwanego "Franka" (od nazwiska bo imię ma takie samo jak drugi kolega z klasy) on wszystkich zgasi, nawet nauczycieli... fakt faktem jest przy tym mega wredny i zdarzy mu się (taaa... zdarzy ;-; ) przeklnąć,ale i tak XDD
Mówiłam XD Apollo nie lubi Solangelo ;-; Ja mam zamóienie na one-shot Solangelo, to w ogóle nie mam do niego weny, a i owszem Percico napisałam, Franleo też, nawet (brr) Caleo i Percabeth, ale Solangelo dziwnym trafem nie mogę ;-;
Hahaha xD To jest w sumie pomysł na te +18 XD
Muszę. ;D Od teraz będę pisać takie ostrzeżenia. ;D
UsuńU mnie w klasie to jest takich troje. XD
Ale i tak napiszę. ;D Nie potrzebuję (aż tak) Apolla. ;D Will mnie lubi (jak wszyscy XD), więc użyczy mi trochę weny. :))) I może Tobie też. :***
Mh... No niech będzie, ale będę się o nie upominała xDDD
UsuńHeh... Ja mam za durną klasę na takich delikwentów XD
Mh.... Ja tyż Solangelo napiszę, choćby nie wiem co xD +18 jeszcze nwm... ale będzie XDDDD Może... Za mną za bardzo nie przepadają ;w;
Moja klasa nie jest najgorsza. ;D Chociaż za niektórych to nawet bym dopłaciła, żeby ktoś ich zabrał. ;DDD
UsuńJeszcze nie wiesz, ale będzie. ;D Twoja logika mnie zadziwia. ;****
Oni po prostu czują do Cb respekt. XD Ale i tak Cię lubią. XDDD
P.S. Jakby ktoś był zainteresowany, zapraszam na nowy rozdział.
Moja klasa jest klasą integracyjną sooooł.... takich debili to naprawdę nigdzie indziej nie znajdziesz xDD
UsuńCiii.... Do mnie czuć respekt to prawie jednoznaczne z nielubieniem mnie xD Ale spoko, już się przyzwyczaiłam :')
I idem czytaoć xD