Rozdział dedykuję Apollinie Lyrze Archspan!
Obiecałam dedykację? Obiecałam. Więc proszę oto ona
Dedykuję Ci ten rozdział i przy okazji dziękuję Ci za czytanie mojego bloga
Jesteś chyba jedną z pierwszych osób które komentując
dają mi porządnego kopa weny.
Dziękuję Ci!
Rozdział X. Kiedyś bywało lepiej
◊TOPAZ◊
Nie mogłem w nocy zasnąć, więc gapiłem się w okno póki nie
wzeszło słońce.
W sumie nawet nic specjalnego nie robiłem, stukałem jedynie
długopisem o parapet, nawet nie gadałem z Percussusem.
Tak więc miałem nadzieję, że tak będzie przez cały dzień…
wiecie spokój i te sprawy. Niestety… Kilka minut przed śniadaniem ktoś zapukał
do drzwi.
-Jak nie jesteś Nathanailem to otwarte! – Ryknąłem.
Drzwi się otworzyły i do domku wszedł… Nathanail!
Jebany
pedał!
-Wypad stąd! – Wycedziłem i odszedłem od okna – Już!
Kociaku on jest
smutny, nie przygnębiaj go bardziej. Chociaż to całkiem śmieszne –
Percussus wybuchnął śmiechem.
Co mu jest? – Nie
byłem ciekaw.
Serce ma złamane. Syn
Erosa ma złamane serce! To takie słodkie, kociaku.
Spojrzałem na Nathanaila, wcale nie wyglądał na takiego co
ma złamane serce. Może się i nie uśmiechał, ale kurde, żaden normalny człowiek
nie będzie szczerzył japy dwadzieścia cztery godziny na dobę!
-Czego chcesz?! –
Złożyłem ręce na piersi. Jak ja go nie znoszę!
Nathanail nie odpowiedział, zamknął tylko za sobą drzwi, po
czym spojrzał na mnie czerwonymi oczami.
-Zastanawiam się… - Nathanail zaczął do mnie podchodzić, a
ja mimowolnie zacząłem się cofać – Zastanawiam się – powtórzył grobowym tonem –
ile ty masz z tym wspólnego?
Walnąłem plecami o ścianę.
-Z czym?! – Warknąłem – To mój dom, wypad stąd!
Nathanail przygwoździł mnie do ściany, o cokolwiek mu
chodziło był wściekły. Debil! Jebany pedał!
-Jesteś synem Eris! – Nathanail podniósł głos – Synem
niezgody! Ileś już zdążył namącić?!
-O co ci chodzi, pedale?!
-Jeśli to twoja wina, to dobrze wiesz!
-Aha! Czyli włazisz do mojego domu, przygważdżasz mnie do
ściany, po czym nie chcesz powiedzieć czemu?! Gratuluję myśle…
Pocałował mnie… Ten jebany pedał mnie pocałował! Odskoczyłem
od niego, ale przy okazji wpadłem na biurko stojące obok i nabiłem sobie
siniaka na kolanie.
-Debil! – Ryknąłem – Pedale, nie zbliżaj się do mnie!
Nienawidzę pedałów!
-To tylko pocałunek… - Nathanail złożył ręce na piersi,
wyraźnie był bardziej opanowany.
-„Tylko pocałunek”?! – Warknąłem – Tylko pocałunek?! T-y-l-k-o pocałunek?! Teraz to mnie
wkurwiłeś!
Rzuciłem się na niego, pedał jeden! A ja nienawidzę
pedałów!
Nathanail w ostatnim momencie odskoczył, a ja wpadłem na
kanapę.
-Topaz…!
W głowie już tylko mi szumiało.
Nikt nie będzie mnie
całował! A teraz skoro nikt nie patrzy równie dobrze mogę skopać go na kwaśne
jabłko!
Zamachnąłem się pięścią, ale on ją po prostu złapał, zamachnąłem
się drugą i stało się to samo.
-Puść mnie! – Warknąłem.
-Nie podnoś na mnie dłoni, do cholery! – Niebieskie włosy
Nathanaila zaczęły robić się wściekle czerwone, a na jego plecach zaczął
pojawiać się łuk i… kołczan ze strzałami.
-Więc przestań robić co ci się żywnie podoba, pedale! –
Udało mi się wyrwać dłonie.
Ponownie się na niego rzuciłem, ale i tym razem Nathanail
uniknął szarży, wpadłem na ścianę i rozbiłem sobie nos. Nathanail podbiegł do
mnie i złapał mnie za ramię.
-Nic ci nie… - zaczął ale zdzieliłem go po twarzy.
-Pedał! – Ryknąłem.
I wtedy cierpliwość Nathanaila się skończyła, wyjął strzałę
ze swojego kołczanu i wbił mi prosto w serce.
W głowie biło mi się już tylko jedno: Zabił mnie.
Zaczęło dwoić mi się przed oczami, zaś sam Nathanail zwiał…
po prostu zwiał!
Strzała była przebita na wylot, chyba już powinienem nie żyć!
Ale w momencie kiedy myślałem tylko o śmierci, zamiast zimna poczułem ciepło,
przyjemne ciepło, nieporównywalne do jakiegokolwiek ciepła na świecie. Nie wiem
czemu zacząłem się śmiać, po prostu ryczałem ze śmiechu. A kiedy zerknąłem na
swoją pierś… nie było nawet śladu po tamtej strzale… nic… nawet zadrapania, a
przecież przeszyła mnie na wylot.
Kociaku masz
szczęście… - zaśmiał się Percussus.
Uratowałeś mnie? –
Zmarszczyłem czoło. Jeśli tak to…
Nie, słoneczko. Ale
ten cały Nathanail jest synem Erosa.
Co to ma do rzeczy? – Warknąłem.
Oh… Nic, zapewniam
cię, kociaku, że nic.
◊ ◊ ◊ ◊
Źle się czułem przez następne kilka godzin. Chyba miałem
gorączkę, ale jakoś niespecjalnie uśmiechało mi się pójść do kliniki i nie wiem
czemu Percussus cały czas się śmiał! Nie dosyć, że gorączka to jeszcze głowa
mnie boli od tego dźwięku ile można?
Opanuj się –
warknąłem na obiedzie i oparłem czoło o dłoń – Głowa mi pęka, a ty rżysz jak demon.
Jestem demonem, kotku –
Percussus wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem.
Syknąłem cicho, ale po chwili do mnie dotarło…
Co?!
Yhm… - Percussus
uspokoił się na chwilę, mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że spoważniał – Nieważne.
Percussus w życiu nie nawiązywał do tego kim jest! Ja…
szczerze nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale… Kurwa jeśli on jest demonem
to ja jestem…
Percussus poważnie…
Kim ty do cholery jesteś?!
Kociaku, ciii… Zajmij
się czymś innym!
To znaczy czym? Nie
jestem głodny, źle się czuję.
Dokładnie. Ja wiem
czemu się źle czujesz. Hahahaha!
Zamknij się… proszę.
Śpij… po prostu śpij.
Zamilknął na reszcie, chociaż nie daruję mu tego. Musi mi w
końcu zdradzić, bo to wstyd chodzić w jednym ciele z nim przez… czekaj ile ja
mam lat? Kurwa, co ze mną jest dzisiaj nie tak?! No to ten… co ja mówiłem?! Oh
no, fuck!
Uderzyłem czołem w stół, aż wzrok wszystkich powędrował na
mnie, co nie było takie ciężkie zważywszy na fakt, iż mój stół był najdalej od
wszystkich i wystarczyło tylko aby wszyscy spojrzeli na lewo.
-Pies… - warknęło
kilka dziewczyn od Afrodyty.
-Ej piesku! Zostało mi kilka kostek po kurczaku, chcesz
obgryźć?! – Krzyknęła Roxanna i zaczęła się głośno śmiać.
Spojrzałem na nią spode łba… idiotka.
-Jakoś mnie to nie satysfakcjonuje, plastiku – wycedziłem.
Roxanna poczerwieniała. I dobrze, nie jest ani ładna z toną
makijażu ani bez niej, mogła by sobie wreszcie zacząć zdawać z tego sprawę!
Kociaku, nie mogę spać
kiedy się denerwujesz – Percussus był lekko wkurzony – więc…
Zamknij się! Stul
pysk! – Ryknąłem do niego.
O dziwo się uspokoił.
Pokręciłem z rozdrażnieniem głową, po czym wstałem i
odszedłem jak najdalej od pawilonu. Czemu tu każdy jest… aż takim idiotą?!
Bo jesteśmy dla nich
za mądrzy kociaku.
Powiedziałem ci…!
Nie rozkazuj mi! –
Percussus podniósł głos, aż serio się go przestraszyłem – Denerwujesz mnie kociaku!
Przypominam ci, że…!
Kociaku, chyba się nie
zrozumieliśmy. Mnie się po prostu nie rozkazuje. Mnie się nie poucza. Kociaku
uczyłem cię już tego, a ty ciągle nie możesz tego zapamiętać.
Widocznie nie chcę – Warknąłem.
Przechodziłem z zaciśniętymi pięściami koło domku Hermesa,
kiedy zauważyłem, że ktoś kręci się w ich domku… Nie byłoby to nic dziwnego
gdyby nie fakt, że obecnie wszystkie dzieci Hermesa były na obiedzie.
A kiedy tylko wszedłem na ganek ta osoba w środku pstryknęła
palcami i tyle ją widziałem.
Fantastycznie… kręci się tu jakiś znikający się gostek.
Fantastycznie!
αNATHANAILα
Bogowie, czemu Percy musi być taki nuuuudny?
Nie no pytam
się poważnie. Postanowiłem podejść do niego po szermierce i pogadać, no ale,
chyba zaraz mnie coś strzeli! Cały czas gada o swoim słodziaku, czyli o Nico di
Angelo. Nie no, Nico di Angelo jest
spoko, jest słodki i w ogóle… ale… czy on w ogóle pasuje do Persiaka? Nieee…
Absolutnie. Chociaż jak tak patrzę na Annabeth oraz mojego brata zaczynam
odnosić wrażenie, że miłość to tylko „przeciwieństwa”… cóż.
-… W sumie zastanawiam się czy nie zabrać go na randkę.
Myślisz, że to dobry pomysł?
Percy był czerwony jak burak kiedy o to pytał. Odgarnąłem
swoje czerwone włosy z czoła i zastanowiłem się. Bo wiecie… ostatnio strasznie
dużo osób idzie do mnie i do Oscara aby spytać… no nie zgadniecie! O porady
miłosne! Ja wiem, wiem… Jesteśmy synami Erosa i w ogóle, ale ja nigdy nie byłem
z kimś dłużej niż dwa dni, a Oscar ma fatalny gust… Właśnie minął tydzień od
kiedy zaczął chodzić z Annabeth. F-a-t-a-l-n-y gust, tyle w temacie.
-Wiesz co morsko-oki? – Wyszczerzyłem zęby i spojrzałem na
niego zalotnie – Myślę, że potrzebujecie przerwy od siebie.
Percy przez chwilę zdawał się mnie nie słyszeć, dopiero po
chwili drgnął i zmarszczył czoło.
-Czemu?
-Oh, no proszę cię, morsko-oki! – Załamałem ręce – Ile
można?! Nie odchodzicie od siebie na krok! Chyba, że idziesz na zajęcia…
szczebiotacie do siebie jak malutkie nastolatki! No a przynajmniej ty… Wiesz, a
może po prostu jestem zazdrosny o ciebie, mh?
-Ale jak? Spędzam z nim za dużo czasu? – Percy mruczał do
siebie, a po chwili podniósł na mnie przerażony wzrok – Czekaj! Co ty przed
chwilą powiedziałeś?!
Wybuchnąłem śmiechem, skłoniłem się lekko i odszedłem… ech… tyle
w mojej kwestii pomagania w sprawach miłosnych, nie to, że coś ale jakoś tak
idiotycznie, że łażą z tym do mnie.
Aha… Problemem są jeszcze dziewczyny. Naprawdę co im się podoba
w bladym, czerwonowłosym, wysokim chłopaku? Żałuję, że nie mam takiego
powodzenia z chłopakami, bo to jak te dziewczyny piszczą kiedy przechodzę obok…
no po prostu, nic tylko im strzelić.
Ale najbardziej to chciałbym strzelić tę sukę Annabeth…
Wszedłem do domku Erosa.
Na kanapie siedział Oscar, czytał jakąś książkę, zaś wtulała
się w niego Annabeth, uśmiechała się pod nosem, zaś Oscar był zbyt pochłonięty
książką by z nią rozmawiać aczkolwiek raz po raz gładził ją po włosach.
Annabeth spojrzała na mnie chłodnymi, szarymi oczami.
Wystawiłem jej język i zamknąłem się w swoim pokoju.
Walnąłem się na łóżku i
zacząłem gapić się w sufit… tak kolejny
bardzo oryginalny wieczór, ale kiedy już powoli zacząłem przysypiać usłyszałem
czyjś krzyk po za domem:
-Pomocy!
Jeśli znowu ktoś zdenerwował kogoś z domku Aresa i teraz
robi mega aferę, to poważnie go strzelę, a kiedy już miałem sprawdzić o co
chodzi, usłyszałem kolejny wrzask i po prostu wybiegłem z domku. Kilka kroków
przed domkiem Erosa klęczał Topaz, jego różowe oczy błądziły w przerażeniu. Z
początku tylko na niego zwróciłem uwagę, póki nie zauważyłem obok czego… kogo
klęczy.
Na trawie leżała dziewczyna… taaa… grupowa domku Hekate,
była cała podrapana, pogryziona, a w serce miała wbity sztylet.
Annabeth która wyszła zaraz za mną pisnęła i ukryła twarz w
dłoniach z kolei Oscar podszedł do Topaza, coś mu powiedział, ale chłopak
pokręcił głową, a jego różowe oczy zaczęły się niebezpiecznie błyskać. Później
rzucił mi nienawistne spojrzenie, więc tak jakoś musiałem podejść.
Widok zmasakrowanej grupowej domku Hekate na pewno nie był
jakiś… najpiękniejszy, ale, że tak powiem niespecjalnie mnie ruszał.
-Nathanail biegnij po kogoś – warknął Oscar i poprawił swoje
okulary.
-Czemu ja? – Złożyłem ręce na piersi.
-Homo homini consulere
debet. Więc idź!
Przewróciłem oczami.
-Ja pójdę! – Rzuciła szybko Annabeth i odbiegła.
Oscar rzucił mi rozgniewane spojrzenie, ale na chwilę bo
zaraz zaczął przyglądać się uważnie grupowej.
-Jest pogryziona – serio on powinien zostać detektywem – i
podrapana. Gdyby nie sztylet, można by uznać, że zaatakowało ją zwierzę – nie wiem czemu zerknął na
Topaza.
A co do Topaza, to przerażenie w jego oczach zniknęło,
wydawał mi się nawet lekko znudzony.
Rzuciłem na grupową Hekate jeszcze jedno spojrzenie i wtedy…
-Czekaj… - warknąłem do siebie – Ten sztylet.
Oscar zmarszczył czoło.
-Co jest? – Spytał.
-Taki… znaczy nic, nic – zwiesiłem głowę – Może jednak po
kogoś pójdę.
Wstałem i nie zważając na to, iż Oscar za mną woła poszedłem
w kierunku domku Nyks. Taki sztylet… taki sztylet widziałem tylko u jednej
osoby. A tą osobą jest… Jack Walker.
α α α α
Powiem tak… Oscar jest w swoim własnym niebie. Nie wiadomo
kto zabił grupową domku Hekate, właściwie to wiadomo niewiele, właściwie to nie
wiemy nic. I właściwie niewiele mnie to interesuje, ale na pewno spalenie
całunu grupowej nie było najweselszym zebraniem obozowiczów.
Wybrano nowego grupowego, zaś ja podsłuchałem jak Chejron
rozmawiał z Panem D. na temat, iż grupowa została zabita przez jakiegoś
obozowicza! No mówię wam, Oscar jest w niebie. Niestety, owo niebo dzieli razem
z Annabeth… Jak ja nienawidzę tej suki!
Tak czy inaczej zaraz po spaleniu całunu przechodziłem koło
magazynku z bronią. Wybiegł z niego Topaz i wpadł prosto na mnie. On jest..
taa… chyba zaraz po Jack’u w kwestii „nie lubię go, ale moje serce wie lepiej”.
-Oh… to ty – warknął i zawiesił na swojej szyi jakiś
naszyjnik (nawiasem mówiąc miał na sobie to obrożopodobne coś, co mu
podarowałem)
Ale poważnie… żadnego „pedale”? Trzeba sobie zapisać ten
dzień w kalendarzu.
-No tak wyszło, że ja – wyszczerzyłem zęby, Topaz zmarszczył
czoło – Ej, Topcio…
-NAZYWAM SIĘ TOPAZ, NATHANAIL! – Ryknął tak głośno, że
miałem wrażenie, że właśnie spowodował trzęsienie ziemi.
-A mi mów Nat – wybuchnąłem śmiechem.
-Nienawidzę zdrobnień, di Carlo – Topaz przetarł dłonią oczy
– Za-zaraz… Czemu ze mną rozmawiasz?
Właśnie sam zaczynam się zastanawiać, czemu jeszcze od niego
nie oberwałem.
-Wpadłeś na mnie – uśmiechnąłem się lekko, chłopak wcisnął
dłonie w kieszenie spodni – Ładny naszyjnik, ale nie za bardzo się ozdabiasz?... Jak na faceta? – Zaśmiałem się cicho.
Topaz wzruszył ramionami, ale po chwili wyszczerzył zęby w
szaleńczym uśmiechu, a jego czy rozbłysły neonowo różowym kolorem. Cofnąłem się
lekko, a Topaz wybuchnął śmiechem, ale po chwili powrócił do normalnego
wyglądu.
-Nie wtrącaj się w moje sprawy, czerwonowłosy – Topaz
wytknął mnie palcem – Naprawdę nie chcesz mnie zdenerwować… prawda?
-J-jasne – zająknąłem się.
-I dobrze – Topaz spojrzał w niebo – będzie burza.
To powiedziawszy odwrócił się na pięcie i poszedł przed
siebie. A jakby na zawołanie nieopodal obozu zagrzmiało i niebo pociemniało od
czarnych chmur.
Ja zaś poczułem się strasznie senny, chyba pójdę się
zdrzemnąć…
α α α α
"-Ej bracie, nie zgubiliśmy się? – Spytałem i złapałem Oscara
za jego białą koszulę – Wuj kazał nam się nie oddalać, prawda?
Oscar… zawsze pewny siebie, nawet teraz gdy oddaliliśmy się
od domu i zabłądziliśmy na wsi nie okazywał przerażenia! Ja go serio podziwiam!
Aczkolwiek zazdroszczę mu jak diabli! Wszyscy tylko „Oh, on naprawdę ma tylko 7
lat? Wygląda na co najmniej 9!”. A mnie mylą z dziewczynką!
Oscar poczochrał mnie po włosach i zaśmiał się głośno.
-Uznajmy to jako przygodę! – Podwinął rękawy swojej białej
koszuli, po czym poprawił okulary – Kto pierwszy na Polu Różanym ten nie będzie
się usprawiedliwiał wujowi! – Ryknął i pognał przed siebie.
Nie widziałem żadnego „Pola różanego”. Eee… A tak w ogóle to
co to jest? Ale pognałem za nim. Nie lubię przegrywać. Oczywiście moja
przydługa grzywka wpadała mi do oczu, co jest niesamowicie denerwujące! I
oczywiście, że nie dam sobie obciąć włosów, już i tak dostałem po łapach jak
kiedyś obudziłem się z czerwonymi! Ale przysięgam na moją porcję czekolady, kładłem
się spać z czarnymi i nic przy tym nie majstrowałem!
W końcu dotarłem w jakieś miejsce… pełne czerwonych róż.
Kompletne pustkowie, zupełnie jak w książce którą czytał mi na głos Oscar. Przy
okazji mój ślamazarny brat nadbiegł dopiero po kilku minutach, a dyszał tak
ciężko jakby musiał dziesięć razy przebiec tę samą odległość! Mój brat to
słabiak i tyle.
Wybuchnąłem śmiechem i zacząłem krążyć w kółko, zaś Oscar
kręcił raz po raz głową i zaczął czegoś szukać. Nie zwracałem specjalnej uwagi
na to, czego dokładniej szuka póki mnie nie zawołał. Znaczy się nie chciałem do
niego podchodzić, ale sam mnie zaciągnął za ucho w to miejsce, więc…
-Czego ty chcesz? – Złożyłem ręce na piersi.
-Spójrz – Oscar zupełnie nie przejął się tym, że jestem
obrażony i wskazał na jakąś różę.
-No róża – prychnąłem cicho i odgarnąłem kosmyk włosów z
oczu.
-Nie no, ty jednak jesteś mega ślepy – wycedził przez zęby –
Spójrz na płatki.
Z początku odwróciłem wzrok, ale byłem jednak zbyt ciekawy.
No kwiat jak kwiat, wszystko ma takie kwiatowe, ale mojemu
bratu chyba chodziło o kolor. W połowie czerwona, w połowie czarna. Bardzo ładna, prawie chciałem powiedzieć, że
jest piękna, ale w ostatnim momencie przypomniałem sobie, że jestem obrażony.
-No kwiat. Boże, Oscar ja wiem jak wygląda kwiat!
Oscar uderzył się dłonią o czoło, po czym spojrzał na mnie
czarnymi oczami.
-Ten kwiat jest podobny do nas – stwierdził.
Wybuchnąłem śmiechem! No bo… jak kwiat podobny?! Ale Oscar
nawet się nie uśmiechnął… Boże on jest czasami taki nuuuuuuuuuuuuuuuuuuudny.
-W czym niby jest podobny? – Zaśmiałem się. Oscar powinien
chodzić częściej do lekarza.
-Czerwień i czerń – powiedział i zerwał różę – Spójrz na
mnie, spójrz na siebie i popatrz na płatki róży.
Zmarszczyłem czoło.
-Oscar, może ty się źle czujesz, co? Chodźmy do domu –
błagałem.
-Ale spójrz – Oscar zdawał się być zafascynowany – To nie
przypadek, że znaleźliśmy taką różę.
-Ona jest dziwna – teraz zachowanie Oscara lekko mnie
przerażało – wracajmy.
-Nie, ona jest wyjątkowa – Boże… zasób słów Oscara mnie
przeraża – Zabiorę ją ze sobą.
-Zwiędnie – wcisnąłem dłonie do kieszeni.
-Nie – Oscar uśmiechnął się i schował swoją różę do
plastikowego woreczka który przyczepiony był do jego spodni – Ona jest „nami”,
póki będziemy się wspierać, ona będzie żywa – Oscar zaśmiał się cicho, a mnie
jakoś tak dziwnie zabolało serce – Więc jak Nathanail? Będziemy się wspierać?
Oscar wyciągnął do mnie swoją bladą dłoń.
-Okej – uśmiechnąłem się lekko i położyłem swoją dłoń na
jego – I co teraz?
-Po prostu powtórz za mną… My bracia di Carlo…
-…My bracia di Carlo – ledwo powstrzymywałem się przed
wybuchnięciem śmiechem, lecz Oscar ciągle miał kamienną twarz.
-Będziemy się wspierać…
-…Będziemy się wspierać – mój wzrok zaczął błądzić po
niebie, które powoli stawało się coraz bardziej czerwone… naprawdę powinniśmy
wracać!
-Od teraz do końca…
-…Od teraz do końca – poważnie, zaraz wybuchnę ze śmiechu!
-I nigdy nie zrobimy czegoś przeciwko sobie…
-… I nigdy nie zrobimy czegoś przeciwko sobie.
-A symbolem naszego postanowienia będzie róża. Koniec.
-…A symbolem naszego postanowienia będzie… róża. Koniec.
-„Koniec” mogłeś sobie darować – Oscar pstryknął mi nad
głową palcami – Chodź, wracajmy do domu – złapał mnie za dłoń i poszliśmy przed
siebie."
α α α α
Ze snu wyrwał mnie Oscar. A mianowicie oznajmił, że idzie do
pawilonu. Właściwie nie wiedziałem czemu, ale pognałem za nim.
-Oscar! Oscar! Oscar czekaj! – Ale mój brat się nie
zatrzymał.
Dopiero w pawilonie usiadł przy stole Erosa, wyciągnął z
torby zeszyt i zaczął coś w nim skrobać. Westchnąłem ciężko.
W pawilonie oprócz Oscara i mnie, były jeszcze dwie osoby.
Jack oraz Max, siedzieli przy stole Hermesa i rozmawiali ze sobą i o dziwo nie
kłócili się. Jack co prawda jak to Jack, przeklinał co drugie słowo, ale
zdawało mi się, że gdy rozmawiał z Max’em uśmiechał się lekko… wspaniale.
-Oscar, mogę z tobą pogadać? – Warknąłem i podszedłem do
brata.
-Nie! – Wycedził przez zęby – Odczep się.
Złożyłem ręce na piersi, ale wtedy od stołu Hermesa
usłyszałem zimny śmiech. Jack, dosłownie zalewał się łzami, śmiejąc się jakby
postradał zmysły.
-Co jest? – Spytał gdy się uspokoił – Macie problemy w
związku? Oh, no tak, przepraszam, przecież jak brat może się jebać z bratem?
-Stul pysk! – Ryknął Oscar i rzucił w Jack’a swoim zeszytem,
jednakże Jack uchylił się przed uderzeniem.
-Bo co?! – Jack uśmiechał się złośliwie – Wiecie jak chcecie
się kochać, to nie ma sprawy. Ale nie tutaj, podobnie jest ze szczebiotaniem do
siebie… więc jeśli chcecie jedno lub drugie, to wypierdalać mi stąd!
-Jack… - Max chciał złapać syna Hermesa za dłoń, ale ten
rzucił mu takie spojrzenie, że chyba nawet Fatum by teraz nie pomogła.
-Nawet nie próbuj ich bronić! – Ryknął Jack, po czym wskazał
na mnie palcem – Tak czy inaczej, ten farbowany gówniarz jest jebanym pedałem,
więc nawet z nim nie zaczynaj! On nawet imię ma tak strasznie „męskie”!
Wredny cham!
Chciałem to olać, jak zwykle… Ale jakoś nie potrafiłem.
Spuściłem głowę, a gdy lekko zapiekły mnie oczy odbiegłem w stronę lasu. Nienawidzę
go, a zarazem go kocham! Jakie to jest chore!
-Nathanail?! Nathanail?! – Za mną pobiegł ten cały Max.
Lekko zwolniłem tępo by mógł mnie dogonić – Ej, nie przejmuj się nim. On jest
spoko, tylko ostatnio strasznie się denerwuje, to nie jego wina.
-Jasne – burknąłem, po czym p uważnie Max’owi – Możesz coś
dla mnie zrobić?
-Mh… A co?
-Ale obiecaj, że to zrobisz – uśmiechnąłem się lekko.
-W granicach rozsądku – Max odwzajemnił uśmiech.
Jego szare oczy błyszczały pewną dozą ciekawości.
-Złap mnie za rękę. Proszę – wyciągnąłem do niego dłoń.
Max zmarszczył czoło, spojrzał na mnie dziwnie, ale po
chwili wsunął swoją dłoń w moją i poszliśmy przed siebie. Prawdopodobnie
posunąłbym się do pocałunku, może do czegoś więcej gdyby nie fakt, że gdy
przechodziliśmy koło jakiegoś wysokiego kamienia Max czegoś nie usłyszał.
Natychmiast puścił moją dłoń i krzyknął abym biegł, nie
oglądając się za siebie. Mnie zajęło kilka sekund przeanalizowanie sytuacji, a
Max biegł już w stronę domku Nyks. Nie wiedziałem co go tak przeraziło, ale
wzruszyłem ramionami i również zacząłem biec, ale w przeciwnym kierunku.
Pewnikiem pobiegłbym do domku Erosa, gdyby nie fakt, że spojrzałem się za
siebie.
Max już wbiegł do domku Nyks, ale ktoś biegł za nim. Ktoś
wysoki i atletycznie zbudowany. Nie było jak aby ktoś po za mną go zobaczył,
wszyscy byli na zajęciach, z resztą zbliżało się ognisko…
Max w co ty się
wpakowałeś?
Pognałem w kierunki domku Nyks. A kiedy tam dobiegłem drzwi
akurat zamknęły się z trzaskiem, przysunąłem się do otwartego okna. W domku
Nyks były dwie osoby… Max oraz jakiś prawie dorosły, jeśli nie dorosły chłopak,
o dziwnie obstrzyżonych blond włosach, nie widziałem jego twarzy.
Jeśli coś zrobi Max’owi, natychmiast wpadnę do domku, jeśli
jednak to jakiś jego znajomy, dam sobie spokój.
Blondyn zatrzasnął drzwi domku Nyks, z kolei Max zaczął się
lekko cofać, chociaż w jego oczach ciągle widziałem ciekawość.
-Kim jesteś? – Zapytał Max, nawet się nie zająknął.
-Nazywam się Ashkii – głos tego faceta był zimny, ale…
całkiem przyjemny dla ucha.
-Czego chcesz?! – Max pokręcił z rozdrażnieniem głową.
Wtedy ten cały Ashkii popchnął Max’a na kanapę, po czym
wyciągnął z pochwy miecz i wycelował w syna Fatum.
-Przysięgnij na Styks, dzieciaku, że nie powiesz, że mnie tu
widziałeś!
Max splunął z niesmakiem.
-Nienawidzę przysiąg, szczególnie składanym synom Pasitheai!
Nie przysięgnę!
-W takim razie cię zmuszę – Ashkii usiadł okrakiem na Max’ie
i wpoił swoje usta w jego.
Powinienem był zareagować, ale mnie zamurowało. Gapiłem się
bez słowa, jak kilkoma ruchami, Ashkii ściąga koszulę Max’a… na szczęście Max, jest nie bez powodu synem Fatum, więc dosłownie zrzucił z siebie
Ashkii’a.
Max szybko wstał z kanapy, jego szare oczy błyszczały w
ciemnościach domku.
-Nie waż się mnie dotykać po raz drugi! – Ryknął syn Fatum.
Ashkii wybuchnął śmiechem i nim Max zareagował, przycisną go
do ściany, trzymając od tyłu. Zaczął go całować po szyi, po czym warknął mu
prawie nie słyszalnie do ucha:
-Jeszcze tu wrócę… do ciebie, synu Fatum. Upewnię się, że
nikomu nic nie powiesz.
Kiedy to powiedział, zaczął powoli iść w stronę wyjścia, a
ja ukryłem się za rogiem.
Pięknie… po prostu pięknie.
ђSUNAJђ
Nie za dobrze się dzieje. Ashkii mnie szukał, na szczęście
natrafił na tego syna Erosa i Fatum, bo obawiam się, że na obozie byłby kolejny
trup.
Tak, postanowiłem ostatecznie odizolować się od Ashkii’a,
nie jest to coś co podjąłem samodzielnie, ale powiedzmy sobie szczerze… co mi
po pomocy kogoś kogo Anvik nienawidził?
Tak czy inaczej na pewno nie miałem zamiaru zbytnio
angażować się w spawy obozu, nawet jeśli doskonale wiedziałem kto zabił grupową
domku Hekate. To było do przewidzenia w stosunku do tej osoby, jest zbyt… inna.
-Sun, pomożesz mi? – Steven uśmiechnął się do mnie, w
dłoniach trzymał dwie spore skrzynki.
Wzruszyłem ramionami i wziąłem jedną od niego.
-Gdzie zanieść? – Spytałem.
-Do kliniki – Steven wyszczerzył zęby – Przy okazji mówiąc,
dawno cię nie widziałem.
-Tak – burknąłem.
Steven spojrzał na mnie zza skrzynki, ale natychmiast
odwróciłem od niego wzrok. Pomogłem mu z ładunkiem, po czym jak najszybciej się
oddaliłem.
Mój smok ganiał gdzieś po lesie, ale niespecjalnie się tym
martwiłem, bo kto jak kto, ale Nils poradzi sobie praktycznie ze wszystkim… już
nie raz uratował mi życie, aczkolwiek… zawsze bał się Ashkii’a… mam nadzieję,
że ten drań nie kręci się już w okolicy.
ђ ђ ђ
Było już dawno ciemno, a ja siedziałem na dachu domku
Tanatosa i gapiłem się w gwiazdy.
Prawdopodobnie spędziłbym tak całą noc, gdyż
harpie niezbyt lubią zwracać na mnie uwagę, gdy pod moim domkiem chrapie spory
smok, ale w chwili mojego największego zamyślenia coś przy strumyku wybuchnęło.
Usłyszałem ryk, jakby potwora, po czym Jack ryknął chyba na pół obozu:
-Młody uważaj!
Zerwałem się na równe nogi, opadłem na ziemię i pognałem w
kierunku strumyka z wyciągniętą bronią i dobrze zrobiłem…
W samym środku strumyka, z wody uformowała się jakaś postać…
kobiety. Bardzo ładnej, młodej kobiety, uśmiechała się złośliwie, przy jej „nogach”
leżał Max, syn Fatum gapił się na kobietę z na wpół otwartymi oczami zaś po
drugiej stronie strumyka…
Stał jakiś chłopak. Dobrze zbudowany, widziałem go ledwo w
blasku okolicznych świateł, ale był na pewno blady, długie, chyba czarne włosy
spięte miał w kucyk, ubrany był w czarną skórzaną kurtkę, lekko brudną od ziemi
koszulę, oraz zbyt duże dla niego spodnie… zbyt duże, a przecież, sam chłopak
sam w sobie był wysoki. W ciemności widziałem jego oczy… neonowo różowe z
kocimi szparkami.
Ktokolwiek to był, nie wyglądał przyjaźnie. Śmiał się jak
opętaniec i jednym skokiem przeskoczył przez strumień, stanął przede mną i
wyszczerzył ostre, pokryte krwią zęby, po czym ponownie wybuchnął śmiechem by
po chwili zwrócić się do kobiety, która z każdą chwilą stawała się coraz
bardziej… cielesna.
-Hahahaha! Andro moja droga, droga siostrzyczko, czyż nie
wspominałem ostatnio jak bardzo nudny jest świat śmiertelników?! – Ponownie wybuchnął
śmiechem i zauważyłem jak z rękawa kurtki wysuwa powoli ostry nóż.
-Percussusie, mój drogi, drogi braciszku – ta cała Andra
mówiła koszmarnie przesłodzonym głosem – Nasza ostatnia rozmowa odbyła się
trzysta lat temu! Chyba nie oczekujesz, że przez trzysta lat coś z niej
zapamiętam.
-Hahaha! – Percussus… kimkolwiek on jest… nożem rozerwał
gumkę, która utrzymywała jego włosy w kucyku, przez co rozwiały się na wietrze –
Dobra siostra, mam ci zbić dupę jak ostatnim razem?
-Znalazłeś sobie niezłe ciało, braciszku – Andra wyszczerzyła
zęby koloru wodnej piany – Ale czy przypadkiem nie możesz już sobie formować
ciała?
Percussus zamyślił się. A przynajmniej na parę sekund, gdyż
po chwili wybuchnął zimnym i głośnym śmiechem, po czym rzekł:
-Nie, ja nie formuję już sobie ciała… ja je przejmuję! – Zaniósł
się ponownie dzikim śmiechem – A teraz suko giń! Ja i mój kociak chcieliśmy
porozmawiać… na osobności!
***
Bogowie! Dwa dni opóźnienia z rozdziałem! Jak nikt mi nie wierzył, że nie mam weny to proszę, oto dowód... moja wena serio... a raczej jej brak, stworzyła coś takiego co tylko z nazwy jest rozdziałem, ma tylko 13 stron, a zazwyczaj robię 14 ;_; Przepraszam i mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie... Yhm... bardziej ciekawy xD
Pierwsza! hue hue
OdpowiedzUsuńTak na serio to prawdziwy komentarz będzie jak tylko przeczytam. Do zobaczenia za godzinę(?) :)
xDDD Ogej xDDDDD
UsuńEhh. Komentarz tak z dupy wzięty, ale wiesz ... pisze w trakcie czytania, więc nie zdziw się jeśli odpowiedz na jedno pytanie będzie w drugim XDDDD
OdpowiedzUsuńDlaczego Nat nie zabił Topaz'a? ;_; Jak ja go nie lubie ....
,,Opanuj się – warknąłem na obiedzie i oparłem czoło o dłoń – Głowa mi pęka, a ty rżysz jak demon." Wiesz .... słowo demon oznacza dla mnie tylko jedno. SEBASTIAN! XD <3
Czyżby ten znikający gostek to mój bad boy - Ash? XDD
Oscar .... chodzi z Annabeth? Ja tą dziwke zapierdole! ;_;
,,Ale najbardziej to chciałbym strzelić tę sukę Annabeth…" Uwierz mi Nat, ja też :D
No i w końcu doczekałem się tego dnia. Ta wredna suka od Hekate - zabita! muahahahhahaha.
,,-Nie – Oscar uśmiechnął się i schował swoją różę do plastikowego woreczka który przyczepiony był do jego spodni – Ona jest „nami”, póki będziemy się wspierać, ona będzie żywa" Takie to piękne :')
,,Max w co ty się wpakowałeś?" Hue hue hue. No jak to w co? Czekam aż Ash mnie zgwałci XDDDD
Ha! Wiedziałem że to mój bad boy. XD
Aaaaaaaaaa. <3 MÓJ ASH. MÓJ ASH <3
Co? Co się stało? Czemu ja w wodzie? XD
No dobra. Od początku nie lubiłem tego demona, chociaż demony uwielbiam (Sebastian <3)
Rozdział cudowy, kochana :*
Pozdrawiam, weny życzę i ... oglądaj dalej Death Note XDDD
Hue hue hue xD Chyba też powinnam tak komentować ;-;
UsuńNo bo... Nat ma do niego słabość xDDD
Hue hue hue xD Nie przejmuj się, mi też xD
Yeah xDD
Hue hue hue hue hue hue hue XDDD Ja tyż XD
No i Nat xD
Ona już wcześniej była zabita, tyraz jej siostrzyczka poszła xDD
Hahahah xDD Powiedzmy xDDDDD
Taka szczerość :')
xDD Entuzjazm xD
A leżysz w wodzie no bo... no bo... woda cię lubi xDD
xDD Bo to taki dziwny demon XD
Cieszę, się, że Ci się podoba ^^
Dzięki za wenę i również pozdrawiam XD I ofc. że oglądam dalej XDDDD
Poprawiłaś mi humor tym rozdziałem... nawet nie wiesz, jak bardzo... po prostu automatycznie mi się polepszyło... znaczy się już nie mam ochoty wyć na cały świat... a to już wielka poprawa, więc... xD
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty... i jaki mi tu nudny?! Nawet się nie waż tak mówić! xD
"Chociaż jak tak patrzę na Annabeth oraz mojego brata zaczynam odnosić wrażenie, że miłość to tylko „przeciwieństwa”… cóż." no tak... chyba prawo fizyki mówi, że przeciwieństwa się przyciągają... ale miłość to chemia a nie fizyka... a według chemii miłość to tylko jakieś reakcje chemiczne w mózgu, produkujące endorfiny szczęścia, czy jakoś tak... co ja pierdolę? ostatnio zbyt często wszystko wyjaśniam logiką...
No i ten... aż mi łzy z oczu poszły, jak czytałam ten sen Nata... Naprawdę to było smutne... No i Oscar tak gadał tymi metaforami... no i w ogóle... szczerze mówiąc to ten sen bardziej mi się spodobał niż scena +18 z tym rodzeństwem... xD
Sunaj... znajdę i zabiję... tak po prostu...
Coraz bardziej lubię Percussusa... niech on tak całkowicie przejmie władzę nad Topazem... będzie fajnie... xD
No i ten... już nawet mi się nie chce pytać... (wiesz o co) albo nie... jednak się zapytam (ja wredna)... kiedy narracja Stevena? xD
Czy tytuł rozdziału nawiązuje do snu Nat'a, bo nie jestem pewna? xD
A no właśnie... czyżby Topaz zakochał się teraz w Nathanailu? xD
No i Jack z kimś rozmawiał? Wow, nowość xD Brat się znowu uspołecznił xD
No i ten... komentarz z dupy wzięty, za przeproszeniem, ale dzień miałam zły i ogólnie ostatnio jest źle, także no... więcej nic z siebie nie wyduszę...
P.S. u mnie kolejny rozdział, jeśli to by kogoś interesowało xD
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nexta ;D
Nawet komputer mnie nie lubi... przestawił mi kolejność tych linijek... -,-
UsuńCieszę się, że udało mi się polepszyć humor ^^
UsuńWisz rozdział pisany bez weny jest jak bawarka bez mleka, ni w kij nie wyjdzie ;^; Ale się starałam XD
Hahaha XDD Nie no wiesz, powiedz to Oscarowi, w końcu tak logicznie myślący człek, się nad tym może zastanowić XD
Heh... Czyli udało mi się osiągnąć efekt xD Wiesz, Oscar w tym wieku czytał przede wszystkim wiersze, więc rozumiesz xD (ja i tak twierdzę, że mnie za bardzo przymusili ludzie do tego +18 z Natscar XD)
Hue hue hue hue XDDD Ogej
Mh... Zobaczysz xD Ale fajnie, ze lubisz Percussusa xD
xDDD Będzie za rozdział, miała być w tym, ale nie miałam pomysłu xDD
Tak, tytuł nawiązuje właśnie do tego ^^
Milczem na ten temat xd
Wiesz... Jack, po prostu taki jest xD
Nie ma sprawy, ważne, że jest xD Komentarz w sensie, a dzień w ogóle jest taki jaki jest... ale niedługo są ferie (nie wiem kiedy Tobie wypadają, mnie za tydzień ;-; )
Zaraz pójdę poczytać, tylko skończę 15 minut filmu xDD
Dzięki za wenę, również pozdrawiam :3
To jak on logicznie myśli, to bym się z nim dogadała... xD
UsuńWiersze? O matko! Jak ja uwielbiam wiersze! (nie, to wcale nie tak, że mi Steve padł na mózg xD)
No jego się nie da nie lubić... (wiesz... ja ogólnie często lubię postacie, które nie są zbyt lubiane przez ogół xD)
No to czekom... spróbuj nie dodać xD (ja tak bardzo groźby xD)
Hue hue... zgadłam xD
No to ci trochę zazdroszczę... jeśli tobie wypadają za tydzień, to mi... za trzy tygodnie ^^ (i weź tu człowieku tyle czekaj ;_;)
A jakiego filmu? Tak z ciekawości... xD
xDDD Pfff... z takimi tekstami? XDD
UsuńHahaha! xDD Się cieszem :')
Uwierz mi da się, niestety albo stety XDDD
:') Ogej xDDD
Yeah xDD
;-; Biedna, ale za to ja szybciej do szkoły pójdę, a Ty będziesz miała wolne ;-;
Ogólnie to animu oglądałam, a 15 min zerkałam na jakiś horror co to braciak puścił na "ścianie" nad moim komputerem, soooł XDD
No a jakżeby inaczej? xD
UsuńNie... nie da się... (moje rozumienie przy HP było podobne: jak można nie lubić Umbridge? to jedna z moich ulubionych postaci! xD)
Jakie wolne? Tylko przez tydzień... a potem zimowisko i trzeba się będzie zrywać z łóżka skoro świt (czytaj: o siódmej rano xD)
Horror... to mi przypomniało, że mam "Annabelle" na kompie i jeszcze nie obejrzałam xD
Yeah xDD
Usuń;-; Mój kolega mówi co innego xDDD Ej! Nie żartuj! Lubisz Umbridge?! Tyż ją lubię xDDD
;-; No szorry ;-; Ja mam w planach siedzenie 2 tygodnie przed kompem, soł xd
Hm... Mnie się wydaje, że to co oglądał mój braciak to było "TO"... ale nie jestem pewna XDD
Haha, no nareszcie, ktoś, kto też ją lubi... znaczy się ja jej na początku nie lubiłam (czytałam HP w drugiej klasie podstawówki, a to jest jeszcze ten czas, kiedy człowiek lubi tylko te pozytywne postacie xD), ale ostatnio ją właśnie polubiłam... bo ona jest fajna xD bo ogólnie te złe i wredne postaci są fajne xD No i pjona! xD
UsuńZazdroszczę... ej, teraz sobie uświadomiłam, że ja przez całe to zimowisko będę prawdopodobnie odcięta od internetu... ;_; no chyba, ze tam będzie wi-fi.... oby było... *^*
Hue hue... ale w sensie, ze chodzi o tytuł, tak?Bo jak tytuł to kojarzę... chociaż nie oglądałam, ale kojarzę coś jakby xD
To jak jest o fizyce. Przeciwieństwa się przyciągają? Dlatego nie jestem za miłością. Ale lubie plazme. Nie wiem czy ktoś załapie ale.. :")
UsuńHaha xD Ja ją też nie lubiłam z początku, bo też byłam na fazie "tylko dobre postacie" xDDD Ale polubiłam ją już jakiś czas temu xDDD Pjona!
Usuń;_______________________________________; Nie przeżyję bez Ciebie!!!! ;_; Mam nadzieję, że będziesz miała wi-fi xD
Yeah, tytuł xDDD
Bo na początku zawsze tak jest... "tylko ci dobrzy"... a potem się człowiek zaczyna satanizować xD
UsuńWow, a co ja, taka potrzebna? xD Wi-fi powinno być... jak byłam na koloniach to żeśmy mieli... najwyżej się podłapie w jakimś KFC czy innym fast foodzie xD
Dokładnie XD Teraz dobre postacie z lekka mnie nudzą ;-; Wolę te neutralne, ale pod względem, że nie to, że nie stoją po żadnej ze stron, tylko są zarówno złe jak i dobre... no wisz XDD
UsuńNo bo... no bo... kto mi będzie wenę dawać ;_; Komentarze same się nie napiszą, a wisz... smutno będzie ;______________________;
No dokładnie... bardziej ludzkie się wydają, jak popełniają jakieś błędy i w ogóle... XD
UsuńHeh... postaram się dorwać do internetów, ale nie wiem, czy mi się to uda... ale to dopiero za cztery tygodnie... XD (ja nigdy nie myślę przyszłościowo xD)
Okej, a więc oto wersja treściwa (nie jestem zbyt dobra w pisaniu komentarzy, gdybyś spytała mojego bliźniaka to pewnie powiedziałby Ci, że gadam o wszystkim i o niczym i co mi ślina na język przyniesie XD ale mimo wszystko!).
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, Topaz przypomina mi trochę mojego przyjaciela. To znaczy, nie, nie mieszka w nim różowookie alterego (chociaż kij go tam wie, czasem zachowuje się dziwnie, więc...), tylko pod względem stosunku do homoseksualizmu. Och, jasne, ciągle mamy o to "starcia", bo połowa moich idoli to geje (lub przynajmniej grają gejów w jakichś serialach) i ja generalnie jestem zdecydowanie za tęczą, jednorożcami i szczeniaczkami, a on właśnie nie, także o nic nie kłócimy się tak często jak o to XD Wybrał sobie chłopina słabą przyjaciółkę, ale cóż.
Swoją drogą to trochę straszne, mieć takiego drugiego "ludka" w głowie. Zwariowałabym, brr.
Tak w ogóle to powiem Ci, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam, ze Percussus mówi do Topaza "Kociaku", dostałam ataku śmiechu. Taki mały śmieszny zbieg okoliczności: ja jestem Kociakiem... albo raczej byłam :) TO był mój pierwotny "pseudonim": w moim pierwszym opowiadaniu główny bohater mówił do swojego ukochanego właśnie "Kociaku" i moi "fani" nadali mi ten przydomek... Aż łezka się w oku kręci, Boże. Niektórzy wciąż tak do mnie mówią ;)
Nathanail, ja Ciebie przepraszam, ale jak Ty śmiesz twierdzić, że Percy i Nico do siebie nie pasują? Przecież oni uzupełniają się idealnie. Serio, kiedy dowiedziałam się, że Nico był zadurzony w Percym zaczęłam biegać w kółko po sypialni i nie mogłam się uspokoić (autentycznie) dopóki moja młodsza siostra się na mnie nie wydarła, że "niektórzy tu próbują spać" XD Także no... Jeśli oni do siebie nie pasują, to ja już nie wiem, kto pasuje.
Wbrew pozorom, naprawdę cieszy mnie, że Annabeth ma kogoś. Szczerze mówiąc, Percabeth było pierwszym pairingiem hetero, jaki kiedykolwiek shippowałam (Neaxus dołączył do tego dopiero sporo później) i nawet pojawienie się Percico nie zmiotło tego do końca. Jedyny problem w shippowaniu jednej osoby w kilku shipach to to, że zawsze jest jakiś taki ból ze względu na tego, kto nie zostanie wybrany (a ja akurat często wybieram właśnie ich XD Raz tylko trafiłam i to był Peeta).
"A mnie mylą z dziewczynką!" hahha moje biedne maleństwo
Teraz tak przyszło mi do głowy, że Nat z tym swoim zakochiwaniem się w każdym mijanym fececie trochę podobny jest do mojej R. sprzed paru lat (ona teraz twierdzi, że już nie jest tak kochliwa, za to wszyscy z kolei kochają się w niej, więc ja już kompletnie nie ogarniam...). To ten typ ludzi, którzy mają, hmm... pojemne serce. Bardzo pojemne serce.
Ashkii ma nieco nietypowe "metody tortur"...
Tęsknię za Anvikiem, wiesz? ;c
Scenka nad rzeką była nieco... niepokojąca. W ogóle Percussus jest niepokojący, ale to byłoby dziwne, gdyby demon, zamieszkujący ciało i umysł nastolatka nie był niepokojący, prawda? ;) Generalnie percussusy to ładne ptaki (tak bardzo w temacie XD).
Okej, kończmy tę parodię komentarza. Życzę dużo, dużo weny (naprawdę duuuuużo) i czekam z niecierpliwością na następny! Mam nadzieję, że nie zasnęłaś przy tych moich jękach ;)
xDDD
UsuńMh... Nie zazdroszczę przyjaciela... homofobowie tacy wkurzający :')
I tyż mam "starcia" ze swoimi kolegami, soł... rozumiem xD
Tyż bym chyba zwariowała, a jeśli nie, gdyby nagle tego ludka zabrakło to czułabym się jakoś dziwnie XD
xDDD Cóż nie planowane xDDD Ale kociak fajnie brzmi :3
Wisz Nathanail, syn Erosa, wie duuużo o tych sprawach xDDD Ale czasami nie do końca trafia, ale nie koniecznie mija się z prawdą :3
Ja kiedy się dowiedziałam, że Nico jest zakochany w Percy'm postanowiłam wreszcie przeczytać PJ (ja jestem leń ;-;) soooł... od początku shipperka Percico DX A co do pasowania, częściowo powiedzmy, że zgadzam się z Nat'em, ale tylko częściowo gdyby w całości to pewno bym nie shipowała Percico :')
Jedna osoba! Alleluja! xD Nie ma mi za złe, że połączyłam Oscara z Ann XD Ja szczerze powiedziawszy nie lubię Percabeth, parringi hetero z reguły mnie odrzucają, dlatego mój blog jest taki a nie inny xDD Ale Frazel jak dla mnie jest takim parringiem hetero co to można shippować :')
No tak ma bidak :')
Pojemne serca wbrew pozorom wcale nie są takie dobre, wręcz myślę, że są ogromnym problemem ;-;
Ash taki jest xDDD
Domyślam się ;-;
Hahaha XDDD Chyba jeszcze nie miałam nigdzie styczności z przyjaznym i potulnym demonem :') xD
I co do ptaków to się zgadzam, ładne są :3
Pfff... Jaką parodię? XD
Dziękuję za wenę i postaram się nexta dodać jak najszybciej, jak tylko najdzie mnie wena :3
Osz kuźwa...
OdpowiedzUsuń*Nie wie co ma napisać*
Noo..
*Wcale nie chce napisać już formułki*
"Ale przysięgam na moją porcję czekolady, kładłem się spać z czarnymi i nic przy tym nie majstrowałem! "
Hyhyhyhyhy :')
Dobra, jest cytat to ja mogę zakończyć komentarz..
*Wredna jestem*
Śpiewanie po raz drugi na lekcji angielskiego "Don't Worry, Be Happy" źle działa na moją psychikę.. XD
A co do tego jak ten rozdział bardzo jest nudny:
Chuj ci w kręgosłup bo w dupę to przyjemność.
NIE JEST NUDNY.
Takim miłym akcentem zakończę ten komentarz :')
Albo nie zakończę bo nie ma tej naszej ukochanej formułki..
Soooł.. wiesz dużo weny, pozdro, dużo weny, więcej czytelników no i ... weny! XD
*Kreatywność lvl. TheShira*
xDDD Ten ból :')
UsuńNo on tak ma :') xDD
Dzięki :')
xDDD Ej! Tyż chce śpiewać! xDDD
;-; Gadosz jak mój kolega Oskar, dziękujem ;-; powiedział mi to dzisiaj dokładnie to samoXDDD Słowo w słowo :')
xDDD
Dzięki za wenę :')
Obiecałaś Vi, Briget i Alice. Gdzie one są?
OdpowiedzUsuńJedyne wyjaśnienie, które przyjmuję to jest oglądanie super filmu STRAŻNIKÓW GALAKTYKI. Rozdział spoko tylko zapomniałaś o mnie i Vi i Alice. Smuteczek. Liczę że mi to wynagrodzisz, długim rozdziałem z udziałem wyżej wymienionych dziewczyn, Prądzikiem(obiekt 221 ze Sticha) jako zwierzaka Briget i bardzo mocnym piorunem w Annabitch jako przyjacielską przysługę dla Nathanaila. Życzę dużo weny i ciastków. I piszesz następny rozdział z Vi i Briget pod groźbą piorunów.
Brak weny kobieto robi swoje, postaram się je wtrikać za następnym rozdziałem XD
UsuńJa tego nie oglądałam ani razu ;-;
Postaram się, wisz... mam za dużo postaci, muszę zacząć uśmiercać ;-;
Co do zwierzaka to raczej nie, nienawidzę łączyć innych yyy... rzeczy. No chyba, że z Kuro, z Kuro zawsze XDDD I z DMMd xD
Ogej, piorun masz jak w banku :')
Dzięki za wenę, za ciastka, i postaram się je wtrikać xd
Wstyd się pokazać z tak krótkim komem (kom napisany został tosterem więc za błędy przepraszam. A, no i tak ludziki. Mój tel potrafi pisać komy i robić tosty ^^)
OdpowiedzUsuńMaaaaaaało Percico! Żądam Percico!!!
Eh, Topcio to Topcio. Tego nie ogarniesz xd
Hamskosc, level Jack. Xd
Percussus... Szukalam go na internecie i znalazlam jakieś buty męskie xd to on jest demonem? To on ma siostrę? Nope, ja tego nie ogarniam xd
Max, Max, Max zacytuję pewnego mędrca (Suna xd) ''w tym obozie to gej na geju!'' taka prawda xd
O Bogowie, jakie ja głupoty gadam xd
Oscar i Nathaniel (Pffff, dla mnie Nat to Nathaniel xd kojarzy się z taką mangowa postacią xd) z tą różą. I te rozkminy Oscara <3. TEAM OSCAR!
ok, Shadowek się odmeldowuje.
~Shadow
Buty? To ten Pers coś jest na prawdem zmutowanym butem. Rodzice Topaza byli psycholami mutującymi buty? XD
UsuńPfff... Bez przesady :3
UsuńOstatnio brak mi absolutnie weny na ten Parring, ale się postaram xDD
Dokładnie xDD
Jack, jak to Jack, musi coś powiedzieć xDDD
Hue hue hue hue XD Ogólnie to jego imię znaczy "zranić", "pchnąć", "zepchnąć" itd. xD A najogólniej to są ptaki, ale nie on nie jest ptakiem xDDD I yeah jest demonem i yeah ma siostrę i spokojnie wyjaśnię xDDD
xDDD No dokładnie, ale geja są fajni xDDD
xDDD Mi się Nathanail i tak z wyglądu i czasami z zachowania kojarzy z Grellem z Kurosza, ale to ni moja wina :') Tak jakoś wyszło samo XDDD
Dzięki za koma!
Hyhyhyyhyh. Taki brak weny na koment.
OdpowiedzUsuńTo ja rozwine.. Sen Nata.. Awww... Topaz taki zakochany. Nie wiem czemu ale pomyślałam że to Sun zabił to Hekaciątko.. No i. I.. I.. Napisałam przepowiednie na matmie ale jest do dupy. Są dwie. Tak samo beznadziejne.. Idem rozpoaczać. ;^;
UsuńxDD Ambitnie jak zwykle xDDD
UsuńPrzepowiednie są spoko xDD
I nie rozpaczaj!
I dzięki za koma!
Mogę ci jutro ambitniej napisać ok? Teraz idę pisać Lebias xD I taki fajny sen dziś miałam. XD
UsuńKurde, chora jestem i dwa dni śpię, a tu rozdział o.O
OdpowiedzUsuńJa sobie cichutko czytam, nie będę się wtrącać ani nic, ale takie mom pytonko:
Czemu Nat jezcze nie ma własnego kurwa haremu?! No bo pierdutnął tymi strzałami już w Topcia
i Jack'a, a Oscar...no, Oscar to Oscar. I jeszcze Max...wow, on serio powinien mieć harem ;-;
A tak poza tym to: Hellou?!? Co to miało być?! Ja się tu domagam więcej Percussusa!
No i on nie może być taki do końca zły, bo teraz to się zachowuje jak Claude z Kuroshitsuji ( Otaku tak bardzo xD)
Drugie z serii "co to kurwa jest?!" pytanie:
Co ty sobie wyobrażasz?! Czy ty myślisz, że ta suka Annabitch może sobie tak po prostu wchodzić do burdel...yyy...domku Erosa?!?!
^^^ Za to powyżej to poważny foch!
No, a tak serio to kolejny rozdział zmuszający do intensywnego turlania się po podłodze i wydawania z siebie niekontrolowanych pisków (czytaj: zajebisty) xD
Standardowo weny, chociaż ja cię szczerze podziwiam za 14 stronowe rozdziały, u mnie z 4 jest ciężko xD i pozdrawiam :)
xDD Nie przejmuj się, też mnie wszystko omija xDD
UsuńWiesz, że miałam taki pomysł, żeby po pewnym czasie nie tylko Nat się wszystkimi chłopakami interesował? xD Jak na razie leci to w stronę żeńską, z resztą będzie to częściej, z męską pomyślę xDD
Będzie więcej Percussusa, spokojnie XDD Em... Jakby tu powiedzieć, demon to demon XD Ale mh... wiesz być może toćkę masz rację z zachowaniem XDD Mam ostatnio fazę na Kuro i wisz... no... yyy... może się to mocno przekładać xDDD
No wisz, dziewczyna i tak dalej :')
;_;
Hahaha xDD Cieszę się, że się podoba :3
Dzięki za wenę i no... staram się XDD Ja zaczynam się zacinać przy 8 stronie :') Również pozdrawiam :3
Ale że jak to? Bo ja ni rozumim ;-; jak zawsze ;-; Jakaś baba mu ukradnie chłopaków?
UsuńNu ej, nieee! Ja się nie zgadzam!
Nat może być smutny tylko po torturach,
może mieć ból dupy (dosłowny xD za dużo Love Stage ;-;)
albo może być rozdarty między dwoma chłopakami,
ale nie może mu żadna baba nikogo zabrać! Nawet próbować!
Hehuhehuhehuhe Percuś!
Oh my gods właśnie zdrobniłam imię demona. Zostanę zasztućcowana?! Ja nie chcę!!!
Ja mam fazę na Kurosza zawsze, oprócz teraz. Bo teraz mam fazę na Suzuyę Juuzou z Tokyo Ghoula. I na Kuroko no Basuke. I Kamisama Hajimemashita. To tak z anime. Właśnie, muszę kupić Ecitus Letalis!
No, koniec mojego monologu wewnętrznego xD
;-; Słyszałam, że oglądasz DN...(muszę) nie wiem, na którym jesteś odcinku, ale wszyscy fajni zginą, Light ma od tyłu na nazwisko "I'm a gay", a L nazywa się Lawliet Lawsford! I też umrze. Gomen, musiałam. Naprawdę. To silniejsze ode mnie.
No to paa, ja wieję, bo Percuś mnie chyba zabije za Percusia xD
Rozdział świetny pewnie cię to nie dziwi. Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńA.S. Cura Słońca
P.S. Specjalnie dla
ciebie każe mojemu tatuśkowi zostać ci wenę. Już ja się o to postaram ♥♡
Cieszę się, że rozdział Ci się podoba ^^ Postaram się dodać kolejny, najszybciej jak tylko mi na to wena pozwoli :3
UsuńDziękuję ^^ Przyda się!
Sorry zesłać a nie zostać
OdpowiedzUsuńTo jest super. Szkoda tylko ze praktycznie nię pojawia się już narracja Nica,Leona,Jasona itp.
OdpowiedzUsuń