Rozdział XI. „Nowa” na obozie oraz misja rodzeństwa
*J*A*C*K*
Prawdę powiedziawszy kurwa w ostatnim momencie zdążyłem
złapać za dłoń tego idiotę Maxa i odciągnąć go od tej całej jebanej „wodnej”
kobiety.
Kurwa niech mnie diabli jeśli ten jebany Topaz nie jest
najsilniejszym gówniarzem na obozie. Uderzył w tą całą „Andrę” z taką siłą, że
woda która otaczała ją roztrysnęła się wszystkie strony i mieliśmy jebany
darmowy prysznic. Przy okazji rżał jak koń ale to pominę.
Max wymienił ze mną krótkie spojrzenie, po czym idiota
chciał pomóc Topazowi ale go powstrzymałem.
-On się zabije! – Ryknął aby zagłuszyć kolejne uderzenie
wody.
-Szczerze w to wątpię – wtrącił się Larson.
Przewróciłem oczami.
-Hahahaha! – Przez pierwszą chwilę nie mogłem zlokalizować
Topaza, dopiero kiedy spojrzałem centralnie do góry… ja naprawdę kurwa nie będę
wnikać jakim cudem on lata… zresztą ta cała kobieta unosiła się kilka metrów
dalej od niego – Andro jakaś ty słabiutka!
„Andra” nie odpowiedziała, jedynie wysłała w kierunku Topaza
falę wody, którą w ostatnim momencie ominął.
-Okej, pytanie dnia – warknąłem – Czemu do kurwy nędzy on
lata?!
-Bo może? – Max pokręcił głową.
-Żartujesz sobie, kurwa? – Wycedziłem – Widzę, że może!
-Zamknijcie się! –Sun zmarszczył czoło – To nie jest Topaz!
-Świetnie – warknąłem – Więc ma zajebistego klona.
-Nawet nie jest podobny – Max zmarszczył czoło – Jesteś
pewien, że nie potrzebujesz okularów, Jack?
-Jest ciemno, ciemnoto. Nie widzę dobrze w ciemnościach.
-Przestańcie, jesteście jak stare małżeństwo – Sun kopnął w
kostkę Max’a – Cholera! Na ziemię!
Oczywiście nie miałem zamiaru słuchać syna Tanatosa, więc
ten był zmuszony mnie popchnąć na ziemię, zwalając się na mnie całym swoim
jebanym ciężarem.
-Cioto! – Ryknąłem, ale w tym momencie nastąpił wybuch który
najprawdopodobniej rozpierdoliłby nam łby gdybyśmy stali.
Odwróciłem wzrok od nagłego rozbłysku, po czym ponownie
dobiegł nas ten wkurwiający śmiech nie-Topaza, chociaż był to bardziej śmiech
zrodzony z zawodu.
Później na nich zerknąłem. Nie-Topaz podnosił się właśnie z
ziemi, a ta jebana wodna laska, szła ku niemu dosyć mocno poruszając biodrami.
-Słodki, słodki braciszku – mówiła. Kurwa, jak ja nienawidzę
takich lasek… naprawdę – Nie rozumiesz, że w tym momencie to ja jestem
silniejsza? Nie rozumiesz, że przez najbliższe tygodnie będziesz z nas
najsłabszy?
Nie-Topaz strzelił kościami w karku kiedy zaczął nim
przekręcać w prawo i w lewo, po czym ponownie zaniósł się śmiechem.
-Wojna powiadasz? – Jego oczy rozbłysły jak dwie pedalsko-różowe światełka – Morderstwo to morderstwo siostro. Zmieniając temat… kto taki
jest twoją wtyczką? Valdez, Walker, di Carlo, di Angelo, Nakata? Któryś z nich
na pewno.
Laska zamigotała lekko, zaś nie-Topaz wybuchnął już
pewniejszym śmiechem.
-Taka przewidywalna. Ty jesteś dla mnie identyczna, ale ja
dla ciebie jestem zupełnie inny. Jak bardzo ty nie potrafisz tego pojąć
siostruś – nie-Topaz ziewnął potężnie – Ale wiesz co? Nudzę się, a ty już
odpowiedziałaś mi na pytanie, więc… Więc zdychaj!
Nie-Topaz zerwał z szyi jakąś zawieszkę obrócił ją trzy razy
w palcach i w jednym jebanym momencie w jego dłoni pojawił się miecz… z
pewnością większy od niego, nie-Topaz popukał trzy razy w rękojeść i wtedy
usłyszałem coś jakby… ktoś uruchomił jebaną maszynę, warczenie jakie towarzyszy
wycinkom lasów.
Po chwili po tej wodnej lasce nie było śladu, zaś nie-Topaz
zaśmiewał się i ciął tym mechanicznym mieczem powietrze, jego oczy ciągle
błyszczały niebezpiecznie i wtedy oczywiście nas kurwa zobaczył. Z początku
zdawał się być nam obojętny, ale w ułamku sekundy zmienił zdanie, jednym
skokiem pokonał dzielącą nas odległość, złapał mnie za koszulę i wbił swoje
ostre pazury w moją pierś sprowadzając mnie do pionu.
-Yoo, motherfucker – zaśmiał się głośno.
-Oh, kurwa nie musiałeś mi pomagać wstać – uśmiechnąłem się
złośliwie.
-Jeszcze pyskujesz?! – Źrenice zwęziły mu się jak u jebanego
kota – Śmieć! – Splunął z niesmakiem – Na dodatek używany – nie-Topaz
wyszczerzył ostre kły – Nuda.
Zmarszczyłem czoło.
-Świetnie – warknąłem – Chyba naprawdę oczekujesz, że ci
wpierdolę, nie?
-Nie. Nudny –wybuchnął śmiechem – Ale ten jest ciekawy –
zwrócił się do Max’a – Rysy dzieciaka, ale nie jest aż taki młody… Mhpf… Ale mimo wszystko nie jesteś w moim typie,
ech… No i kolejny dzieciak – później spojrzał na Sun’a – Nic to.
-Kim ty do kurwy nędzy jesteś?! – Ryknąłem – Po jaki kij nas
„oceniasz”?!
Wyszczerzył zęby w odpowiedzi.
-Jestem Percussus. Jestem Morderstwem. Jestem też zmęczony i
chciałbym się przespać. Tak więc, dobranoc, ale nie martwcie się obserwuję was
przez cały czas.
Po tych słowach idiota opadł na kolana. Larson
pisnął przerażony, kiedy chłopak podniósł głowę. To był powrotem Topaz, w sumie
nie różnił się zbytnio rysami twarzy, miał je tylko nieco bardziej pucowate. Na
powrót miał zaś te pedalskie, fioletowo-różowe włosy, przesadnie duże, również
w kij różowe oczy.
-Za-zaraz – wymruczał i zmierzł mnie sennym spojrzeniem –
Zaraz… - nagle wytrzeszczył z przerażeniem oczy – Shit!
Zerwał się na równe nogi i zaczął kręcić z niedowierzaniem
głową.
-Może to zostać między nami? – Wyszczerzył nieco naiwnie
zęby.
-Śnisz – warknąłem – jesteś chyba psychiczny, nie?!
Topaz zmrużył oczy w wąskie szparki.
-Nie jestem „psychiczny” – obruszył się – I tylko słowo o
tym, to…
-Okej – Larson przestał się w końcu gapić dziwnie na Max’a –
Nie chcemy kłopotów, a twoje… zachowanie z pewnością do tego prowadzi.
-Powiedział chłopak który ma jebanego smoka! – Przewróciłem
oczami.
-Powiedział chłopak który mi tego smoka dał – przedrzeźnił
mnie Larson.
-Stul pysk gówniarzu, bo ci tak przypierdolę, że obudzisz
się w Indiach!
-Interesujące…
-Cicho – Max złożył ręce na piersi – Ty – wskazał na Topaza
– coś w tobie „siedzi”, co nie? I ja wiem co, znam go, nie osobiście, ale znam…
matka mi o nim opowiadała. Nie możemy
o tym wspomnieć – powiedział to niemal szeptem, co do niego jest cholernie nie
podobne – Współczuję ci.
Larson spojrzał na niego jakby nie był pewien czy powinien
wierzyć swoim jebanym oczom, po czym pokiwał lekko głową.
Czyli co?! Tylko ja
do kurwy nędzy uważam, że coś jest bardzo nie halo kiedy w ułamku sekundy z
jebanego dzieciaka zmieniasz się w maszynę do zabijania?! Pięknie, kurwa,
pięknie. Logika tej trójki mi powala: „Oh, jesteś taki słaby, niech ktoś cię
wkurwi, to zmieniasz się w potwora! Nikt nie musi o tym wiedzieć”, znaczy się
okej, wcześniej Topaz również miał taką akcję, ale do kurwy nędzy ten jebany
centaur wyraźnie powiedział, że gdy coś jeszcze będzie na rzeczy mamy go kurwa
poinformować! I żadne jebane różowe oczy mnie nie przekonają, że ten pies jest
niczemu winny!
-Wy sobie róbcie kurwa co chcecie – wycedziłem – Ale ja nie mam aż tak krótkiej pamięci.
-Więc tak jakby będziesz kablem – Max wyszczerzył zęby –
Jack będzie kablem, mh… trzeba to oblać!
-Max… - przewróciłem oczami. Kurwa ma trochę racji, w
sensie, nienawidzę kabli! – Kurwa, teraz to będę miał kaca moralnego!
-Life is brutal – Topaz złożył ręce na piersi – Czyli co?
Mogę liczyć na ciszę?
-Ode mnie? Jasne – Larson skłonił głową.
-Nic z tego nie będę miał – warknąłem i zacisnąłem dłonie w
pięści – Ale spróbuj mi się kurwa na oczy pokazać w ciągu następnych dwudziestu
czterech godzin, to kurwa przysięgam, że ci wpierdolę!
-Odprowadzić cię? – Spytał Max i podszedł do Topaza, ale ten
tylko wybuchnął śmiechem.
Max stanął w pół kroku. Taa… Topaz to jednak jest
psychiczny, nawet nie podziękował, tylko się śmieje jak ciota.
-Nie jestem dziewczyną. Zachowujesz się jak pedał.
Nienawidzę pedałów. Narka! – Rzucił i odszedł, ciągle zanosząc się śmiechem.
Wymieniłem spojrzenia z Max’em.
-Mówię wam, będziemy mieli przejebane, ale jak zwykle nikt
mnie nie słucha. Elo Max – przybiłem mu żółwika – idę się przespać.
I poszedłem wkurwiony do domku Hermesa.
* * * *
Zapadła cisza, nawet jeśli na szermierce praktycznie nigdy
jej nie ma, tak teraz była. Wszyscy gapili się na mnie, a dokładniej na mnie i
tego jebanego, farbowanego di Carlo, który przy pomocy swojego równie jebanego
brata, cudem wyłożył mnie na łopatki. Znaczy się ten czterooki jedyne co zrobił
to krzyknął kiedy ten jebany czerwonowłosy ma zaatakować, kurwa i tak to było
nie fair! Szermierka to kurwa szermierka, nie jebana praca zespołowa!
-Okej – Jackson wyszczerzył zęby – było lepiej niż ostatnio.
Nat, częściej pojawiaj się na szermierce, bo całkiem ci to wychodzi, Jack co do
ciebie to…
-Stul pysk! – Jestem pewien, że poczerwieniałem, zerwałem
się na równe nogi – Chcę rewanżu! Tu i teraz! Na pierwszą ranę!
-Co? – Jackson wytrzeszczył oczy.
-Ja pierdolę, tępy jesteś – zmarszczyłem czoło – Chcę
rewanżu! To było nie fair, ten czterooki mu pomagał!
-Kogo nazywasz czterookim, Walker? – Oscar podszedł bliżej –
I gdybyś tylko posiadał refleks…
-Stul pysk! – Ryknąłem i przyłożyłem mu w nos aż okulary
spadły mu na ziemię – Chcę rewanżu i to już!
Nathanail który do tej pory milczał wybuchnął śmiechem, podniósł
okulary Oscara po czym nałożył mu je na nos… co dosyć dziwnie wyglądało, biorąc
pod uwagę fakt, że ich twarze dzieliło kilka jebanych centymetrów, ale cóż… nie
dosyć, że pedały to jeszcze kazirodztwo odprawiają, rzygać mi się chce.
-Ej, no Jack – Nathanail wyszczerzył zęby i jednym ruchem
zrzucił gumkę która jako tako trzymała jego włosy w jebanym kucyku – nic się
nie stało, to tylko ćwiczenia!
-Nic się nie stało?! Nic się nie stało?! – Ryknąłem,
farbowany di Carlo cofnął się o pół kroku – Nie będziesz sobie myślał, że
jesteś ode mnie silniejszy, rozumiesz?!
-Silniejszy może nie – Oscar chrząknął cicho – Ale, chociaż
nie wierzę, że to mówię, Nathanail jest od ciebie po prostu sprytniejszy, a
uwierz mi o to jest bardzo ciężko.
-Sugerujesz coś, czterooki?! Nie?! Więc stul pysk!
Oscar przewrócił oczami.
-Nieważne, nie mam zamiaru uczestniczyć w bezsensownych
sporach, z równie bezsensownymi osobami w roli głównej. Nathanail dzisiaj ty
sprzątasz w domku, ja idę do Valdeza.
-Ta… - Nathanail spojrzał ponownie na mnie – Ale wiesz, ja
nie chcę, żebyś się rewanżował. No fakt, lekko mi Oscar pomógł, przyznaję…
sorry – wyciągnął do mnie dłoń, ale ją odepchnąłem.
-Rewanż! Teraz! Już! Natychmiast! – Ryknąłem.
-Ej, chwila – Jackson pokręcił głową – Nie chcę mordobicia,
przestańcie… nie możecie? No wiecie.
Przesłałem mu minę pod tytułem „Pierdolisz, co nie?”.
-Okej! Koniec zajęć na dzisiaj – Jackson klasnął w dłonie i
większość nie chętnie się rozeszła – A wy…
Nie zdążył dokończyć gdyż zamachnąłem się mieczem na
Nathanaila. Tym razem ledwo co nadążał odbijać ciosy, w sumie się kurwa nie
dziwię, miał cholernie niedobrze wyważony miecz. I kurwa lepiej dla mnie!
-Ej no! – Nathanail wykonał szybko unik przed jednym z moich
silniejszych ciosów – Traktujesz to zbt poważnie, może…
-Nie! – Ryknąłem i przeciąłem mu kurtkę.
-Jack! – Teraz się wkurwił – Wbrew pozorom to nie kosztowało
mało! – Wreszcie zaczął atakować.
-Jesteś większą pizdą niż się spodziewałem – uśmiechnąłem
się pod nosem – proszę cię, jaki facet zwraca uwagę na wygląd?
-Oł, na pewno nie ty… - ten głos… Briget!
Nie miałem jednak czasu przekonać się czy mam rację.
Nathanail się mega wkurwił, fakt atakował jak baba, bez myślenia, ale z drugiej
strony nie wygląda na takiego który męczy się zbyt szybko, a ile kurwa mogę
odbijać szybkie, mimo, iż bezmyślne ataki?
-Haha… Dajesz czerwonowłosy, pan z wiecznym okresem powinien
wiedzieć gdzie jego miejsce! –Ta… Vi.
Nathanail w pół ciosie się zatrzymał i tym razem to ja
skorzystałem z okazji i uderzyłem w jego prawą nogę. Syknął z bólu i z dziury w
spodniach (mniej więcej nad kolanem) trysnęła krew. Jebany idiota zachwiał się
i upadł, zacząłem się śmiać, ale wtedy ktoś stojący od tyłu popchnął mnie i
poleciałem jak długi na Nathanaila.
-So sweet – Vi zwijała się niemal ze śmiechu – Panie z
wiecznym okresem, czyżbyś znalazł sobie nowego chłopaka! I o! Chyba będziesz
seme!
Minęło kilka dobrych chwil nim zorientowałem się, że leżę na
Nathanailu, który czerwony na policzkach śmiał się pod nosem, zerwałem się
natychmiast i spojrzałem ze wściekłością na Vi:
-Po pierwsze nie wiem o czym pierdolisz. Po drugie miałaś
zamknąć jadaczkę w stosunku do mnie!
Vi poprawiła opaskę na oko, też mi kurwa po kiego kija ona
ją w ogóle nosi?! Ja pierdolę…
-Po pierwsze jesteś kretynem. Po drugie, jestem Vi, odzywam
się kiedy chcę i do kogo chcę.
-Po pierwsze nie jestem kretynem, a przynajmniej nie
większym kurwa od ciebie. Po drugie wcale nie jesteś taka ważna za jaką się
uważasz, idiotko.
-Whoa, on chyba naprawdę chcę dostać wpierdol – oczy Briget
zabłysnęły wojowniczo.
Vi pokazała mi otwartą dłoń, którą uniosła na wysokość
twarzy:
-Mów do ręki, nie słucham jebanych Emo.
-Świetnie – wzruszyłem ramionami, zaczyna poważnie wkurwiać
mnie ta laska – więc idź sobie, po prostu przestań pierdolić.
Vi chwilę milczała. Dopiero kiedy już kurwa miałem nadzieję,
że sobie kurwa wreszcie dała spokój, warknęła:
-Jebane Emo, puszy się jakby był jakimś jebanym fejmem, a
wiesz ile jebanych osób tutaj interesujesz? Zero. Totalne zero, zresztą takie
jak ty.
-Ej! No hola, hola! – Nathanail usiadł chociaż był ciągle
czerwony na twarzy jego oczy błyszczały dziwnym jebanym blaskiem – On jest
spoko. Fakt, ma cholerne ADHD, ale to mój
ADHD-owiec! Wara od niego.
-Kto do kurwy nędzy powiedział, że jestem twój?! –Ryknąłem.
-No… Yyy… ja – di Carlo wyszczerzył zęby.
Dobra, stłukę go później. Najpierw niech Vi się odpierdoli
razem z tym swoim jebanym pieskiem Briget. Kurwa ciągnie swój do swego…
-Dobra, spierdalajcie laski, nie ma na co nawet patrzeć
byście tutaj stały – warknąłem – Już spierdalajcie i wrócicie jak zładniejecie
albo zmądrzejecie.
Briget pokręciła ze zniecierpliwieniem głową, Vi tylko
poprawiła swoją opaskę na oko.
-Urzekła nas twoja historia – westchnęła Vi – Dobra, panie z
wiecznym okresem, twoja twarz sprawia, że chce mi się rzygać na twój widok –
splunęła mi pod nogi – Ale nie martw się, jak przejdą mi mdłości to wpadnę do
ciebie i zrobię z twoją twarzą porządek – puściła mi złośliwie oczko – Chodź
Briget, później go spiorunujesz. Yo!
Briget pokazała mi środkowy palec i odeszła razem z Vi w
kierunku areny.
-Dlatego nie lubię dziewczyn – di Carlo patrzył się na mnie
z dziwną fascynacją – Chłopców wolę.
-Kurwa, czemu ty musisz być taki szczery? – Zmarszczyłem
czoło.
-To proste, podobasz mi się – wyszczerzył zęby.
Uderzyłem się dłonią w czoło.
-A ty mnie wkurwiasz. Nie dosyć, że twoje włosy są koloru
który przyprawia mnie o wielkiego wkurwa, to jeszcze jesteś największą ciotą
jaką nosił ten świat.
Di Carlo raczej nie wiele zrobił sobie z tej uwagi, dalej
szczerzył japę jak idiota do sera. Kurwa jego IQ wynosi chyba jakąś liczbę na
minusie, doprawdy… wkurwiające.
-Mh… Bardzo krwawisz? – Jackson w końcu otrząsnął się z
transu i ukląkł obok di Carlo – Powinieneś chyba pójść do kliniki.
-Oh nie, nie trzeba – di Carlo przewrócił oczami – Tylko się
wykrwawię, nie no nie powinienem.
-Yhm… Co? – Jackson chyba dzisiaj poważnie coś ćpał.
-Pomożesz mi wstać? – Di Carlo wyraźnie się poddał z próbą
tłumaczenia.
-Okej – Jackson nie tylko pomógł mu wstać ale również
osobiście zaprowadził go do kliniki.
No to kurwa świetnie. Najpierw Vi obraziła się o jakąś
głupotę, teraz szczerze zaczęła mnie wkurwiać, jakaś ciota się we mnie
podkochuje, kurwa świetnie i co jeszcze?!
Jakby na zawołanie usłyszałem za sobą szelest, odwróciłem się
natychmiast, w końcu Vi albo Briget mogły zachcieć wrócić, kretynki… ale to nie
była ani wkurwiająca córeczka Aresa, ani przemądrzała córunia Zeusa. Nie mniej
to również była dziewczyna…
Blada, niemal przeźroczysta dziewczyna, o średniej długości
czarnych włosach. Wydawała się poruszać po omacku, jednakże nogi stawiała
pewnie.
Nie, w życiu jej nie widziałem. Kurwa, jak to kolejna nowa
osoba to się strzelę! Ile jeszcze?!
-Wielki Dom jest na prawo – wycedziłem przez zęby –
Oczywiście jeśli chcesz się zarejestrować, ale szczerze to rób co chcesz, tylko
odejdź.
-Na prawo? – Zatrzymała się na chwilę, uśmiechnęła się
delikatnie, ale kiedy zrobiła kolejny krok straciła równowagę.
Naprawdę? Kurwa i co pewnie mam jeszcze jej pomóc co nie?
Ta, chyba tak. Podszedłem do niej i wyciągnąłem dłoń, jednakże dziewczyna nawet
nie spojrzała w jej kierunku i wtedy mnie olśniło…
-Jesteś ślepa – w moich ustach zabrzmiało to bardziej jak
zarzut niż stwierdzenie ale mam to gdzieś – Nowa na obozie?
-Nie – odparła, jej ton wcale nie był zimny pomimo mojego
wcześniejszego.
-A ja się upieram, że cię tu nie widziałem – przewróciłem
oczami, laska nie laska, nie będzie się ze mnie nabijać – A więc nowa.
-Powiedziałam, że nie – podniosła lekko głowę i spojrzała na
mnie czarnymi oczami – po prostu wróciłam – z trudem wstała – czyli na prawo?
-Ta… słuchaj laska, będziesz mi się obijać o drzewa,
odprowadzę cię.
-Nie musisz, ale było by mi miło – uśmiechnęła się do mnie
ciepło.
Nie wiem czemu ale przez chwilę mnie sparaliżowało, dopiero kiedy
dziewczyna lekko chrząknęła, chciałem by złapała mnie pod ramię lecz absolutnie
nie miała takiego zamiaru, tak więc po prostu szedłem za nią i ostrzegałem
przed jakąś przeszkodą.
Kurwa ale właściwie po kiego kija to robię?
-Jak się nazywasz? – Spytała kiedy tylko doszliśmy pod drzwi
Wielkiego Domu.
-Ty pierwsza – warknąłem przez zaciśnięte zęby.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie:
-Felicia. Felicia Mortis.
-Jack Walker – złożyłem ręce na piersi – Mam wejść z tobą
czy…?
-Dalej poradzę sobie sama – odparła i kiwnęła głową –
Dzięki.
Wzruszyłem ramionami. Felicia wymacała klamkę, po czym
weszła do Wielkiego Domu.
No i kurwa pytanie… po co ja jestem taki miły?! Dobra,
nieważne, dawno nie paliłem, pewnie przez to.
Tak więc wyjąłem papierosa i zapaliłem sobie spokojnie na
ganku Wielkiego Domu, po czym udałem się do domku Nyks, może Max nie będzie tym
razem zajęty.
ζ STEVEN ζ
-Śmieszne – stwierdziłem – nie widziałem jeszcze by rana
goiła się w takim tempie.
Nathanail wzruszył ramionami.
-Bo to był miecz Jack’a, tego nie ogarniesz – wybuchnął
śmiechem – Nawiasem mówiąc fajna koszula, a raczej jej brak.
Było odrobinę za gorąco by pracować w klinice w normalnym
klinicznym stroju, a skoro i tak nie miałem wielu „pacjentów”… No tak, tylko
nie pomyślałem, że mogę mieć wizytę Nathanail’a di Carlo.
Nathanail di Carlo, chłopak nieco starszy ode mnie. Ma
NATURALNIE czerwone, długie włosy oraz oczy, jest nieco chorobliwie blady.
Jeśli mnie wzrok nie myli ma również podkreślone kredką oczy. No i jeszcze
tatuaż na prawej ręce, prawdę powiedziawszy nie wiem co przedstawia, jakieś
zygzaki.
Ubiera się najczęściej w czerwoną bluzkę z napisem „I Hate
you” albo „Zabiję was wszystkich, przeżyją tylko najgorsi”, czarną tudzież
również czerwoną kurtkę (nawet jeśli było tak strasznie upalnie jak dzisiaj),
spodnie miał chyba tylko jedne, albo kilka podobnych, tak czy inaczej czarne
pełne dziur, ale kilka dziur załatanych było łatami z pentagramami. Na nogach
miał glany. Mało tego! Miał mnóstwo kolczyków w uszach i jeden w nosie. Czemu o
tym wspominam? Nie wiem. Może dlatego, iż na pewno odznacza się na tle innych…
Nawet pomijając to, że zdarzyło mu się być zbyt blisko mnie
i połączyć nasze usta, chociaż przystoi to parom, a nie kolegom czy wręcz
nieznajomym. On mnie… fascynuje, chociaż nie w każdym tego słowa znaczeniu.
-Tak, jest trochę gorąco – odparłem po chwili z uśmiechem –
Posłuchaj, Nathanail nie wygląda na to, abyś potrzebował nawet plastra, ale nie
podoba mi się ta szybkość gojenia się rany, więc jeśli cokolwiek, to przyjdź.
-A pozbędziesz się czegoś jeszcze, nie tylko koszulki? –
Wybuchnął śmiechem, a ja poczerwieniałem lekko – Dobra zapomnij. A może chcesz
loda?
-Przepraszam co? – Wytrzeszczyłem oczy, prawdę powiedziawszy
nie mam pojęcia czego można się po nim spodziewać.
-Ooo… - Nathanail wyszczerzył zęby i podszedł do mnie –
Jednak masz brudne myśli – przygwoździł mnie do ściany – Miałem na myśli
normalnego loda, ale jeśli ci nie przeszkadza jakiś inny…
Kiedy już nie za bardzo wiedziałem co odpowiedzieć, drzwi od
kliniki się otworzyły. Odetchnąłem z ulgą, kiedy na widok swojego brata
Nathanail odskoczył ode mnie jak oparzony.
Oscar był czerwony na twarzy, ale najwyraźniej nie była to
dla niego nowość więc odparł tylko chłodno:
-Primo, Nathanail miałeś posprzątać w domku. Secundo masz
natychmiast wyjść stąd i idziesz ze mną do Chejrona.
-Czego ten stary koń chce? – Nathanail przewrócił oczami –
Po za tym braciszku, nie chcesz dołączyć – wskazał na mnie.
Oscar poprawił swoje okulary i westchnął ciężko.
-Nie, pośpiesz się z łaski swojej.
I wyszedł. Nieco się obawiałem, że Nathanail będzie próbował
dokończyć rozmowę, albo cokolwiek… na szczęście posłuchał Oscara i wyszedł,
wcześniej dziękując za opiekę.
O bogowie! Nie to, że coś ale peszy mnie jego obecność, mh…
to mi przypomniało, że jestem spóźniony, a miałem spotkać się z Jasmine.
Cóż… mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe spóźnienia.
-Austin zastąp mnie! – Krzyknąłem w głąb kliniki.
-Okie, bracie – Austin wybuchnął śmiechem – Ej, czy
przypadkiem przed chwilą nie było tu Nat’a?
-Był – odparłem przy drzwiach.
-No kurde… Nieważne.
*ζ*ζ*ζ*
-Nie lubię kiedy ktoś się spóźnia, podczas gdy umówiliśmy
się kilka dni temu – Jasmine przewróciła oczami.
-Przepraszam, byłem zajęty – spuściłem wzrok.
-Czym? – Jasmine zmarszczyła czoło.
Byłem bliski powiedzenia „Nathanailem”, na szczęście w porę
zorientowałem się jak to brzmi.
-Musiałem opatrzyć kilka ran.
-Godzinę? – Jasmine zaśmiała się cicho – Nie za dużo
pracujesz?
-Myślę, że wystarczająco – uśmiechnąłem się do niej –
Chciałaś się spotkać. Czemu?
Jasmine poczerwieniała, spojrzała na piasek. Spotkaliśmy się
na plaży tak jak chciała, w końcu nie daleko znajduje się królestwo jej ojca.
-Jesteś moim przyjacielem – wydukała po chwili – Po prostu
chciałam się z tobą zobaczyć.
-Też cię lubię – zaśmiałem się i pogładziłem ją po włosach –
Co słychać?
-Mój brat ma jakiś kryzys, więc trochę się o niego martwię –
odparła patrząc na zachodzące słońce – Na dodatek Yuno wyjechała do SPQR i od
dawna się nie odzywa. Ale po za tym nie narzekam, właściwie to życie mnie
trochę przygnębia jak mam być szczera, ale miło mieć kogoś takiego jak ty.
Mam głupie wrażenie, że w jej słowach jest coś więcej, ale
mam nadzieję, że to tylko wrażenie.
-A u ciebie? – Zapytała i spojrzała mi w oczy.
Tym razem to ja zapatrzyłem się na czerwone słońce, po raz
pierwszy od dawna miałem problem z kontaktem wzrokowym.
-Jest dobrze – odparłem bez zbędnych szczegółów.
-To nie było szczere – przyznała. W sumie miała trochę
racji.
Jednakże uśmiechnąłem się najbardziej szczerze jak
potrafiłem i Jasmine na moje szczęście odpuściła pytania.
-A co z Percy’m? Wspominałaś, że ma kryzys – zmarszczyłem
czoło.
Jasmine westchnęła ciężko.
-Chodzi o jego chłopaka, Nico. Oni się strasznie od siebie
oddalają, nie umieją złapać wspólnego języka, a przynajmniej tak to widzę.
Coraz mniej czasu spędzają ze sobą, a mojemu bratu wydaje się, że spędzają go
za dużo… czy godzina na dwa dni to dużo?
Zaprzeczyłem, a Jasmine opuściła głowę.
-Właśnie. Wydaje mi się, że mają kryzys w związku, ale… nie
wygląda na to by szybko to przeszło.
-Niektórzy muszą się rozstać – przyznałem i nie wiem czemu
przed oczami stanął mi Travis – niektórym z góry nie pisane jest bycie razem.
Nawet jeśli przeżyli ze sobą tyle. Percy i Nico… cóż, oni po prostu…
-Dobra rozumiem – przerwała mi Jasmine – Nie chcę się
mieszać w to. Ale…
-Będzie dobrze – uśmiechnąłem się – Chodź, przejdziemy się.
αNATHANAILα
-Czekaj bo czegoś nie rozumiem – zacząłem kiedy Oscar rzucił
we mnie plecakiem i kazał się pakować – Dlaczego my?
-Bo taki rozkaz? Mh… Jak myślisz przyda nam się „Struktura
społeczna w starożytnej Grecji”?
-Po co? – Przewróciłem oczami.
-Nie wiadomo gdzie się zapuścimy – Oscar poprawił okulary –
Za bardzo rzucasz się w oczy, nawiasem mówiąc mógłbyś…
-Nie.
-To chociaż je zetnij – warknął.
-Nie! Wara od moich włosów, amebo! Phi – obruszyłem się
teatralnie – Zazdrośnik jeden.
Oscar zmrużył oczy i pokręcił głową, potem zniknął w swoim
pokoju a ja zacząłem się zastanawiać co mam spakować na misję.
Mh… ciuchy? Nie! Nie
mam ich zbyt dużo. Szczotka do włosów? No mam. Kredka do oczu? Mam w kieszeni. Książki?
Hahahahah… nie czytam. Łuk? Jest. Strzały? Są. Ambrozja i Nektar? Nie moja
działka. Zeszyty? Po co? Kosmetyki? No w sumie. Mp-3? Jest. Tabletki na
migrenę? Są (nie dla mnie, dla Oscara, wiecznie zapomina). Okulary? Są (nie
noszę, ale cicho, Oscar mnie zabije). Nie no serio, co jeszcze? O! Scyzoryk,
scyzoryki zawsze spoko! Um… Kolczyki na zapas? Ni ma, Oscar skonfiskował. Zapalniczka?
No niby jest. Gumki do włosów (jak ja ich nie cierpię)? Są. Guma do żucia?
Jest. Szlaucha oddałem Ateniątkom?
Oddałem. Lornetka? Jest. Błyszczyk?
Jest. Kurde i co jeszcze? O! Sok wiśniowy? Jest (kocham sok wiśniowy).
Czekolada? Jest. Szkoda, że pizzy nie mogę wziąć. Zapasowe słuchawki? Są. Noo…
dobra, chyba mam wszystko, nie?
-Dobra Oscar, skończyłem! – Ryknąłem.
-Ok. To chodź, musimy iść.
Wyszliśmy z domku, w sumie dalej nie ogarniałem o co chodzi.
Ten centaur powiedział niewiele, mamy udać się do miasta w celu poszukiwaniu
pewnej dziewczyny. Najprawdopodobniej stojącą za Zakłóceniami umarłych. Czemu
wysyła na tę misję dwóch synów Erosa? Skąd mam wiedzieć! Może łatwe mięso? No
to, żeby się nie przeliczył.
Ja i Oscar jesteśmy praktycznie nie do pokonania!
Jeśli tylko jesteśmy obok… Ale nie powiem, żeby Oscar był tym zachwycony, kiedy
tylko wyszliśmy z obozu złapał mnie za ramię i warknął:
-I nie zapominaj, że jesteśmy braćmi Nathanail! Nigdy o tym
nie zapominaj, rozumiesz?!
-Jasne, kochany – wyszczerzyłem zęby.
-Zamknij usta – Oscar poprawił okulary – Idziemy.
Wsadziłem dłonie w kieszenie. W takich chwilach żałowałem,
że nie mam gitary. Serio! Można by pograć, może Oscar by się rozchmurzył, ale
nie… on wiecznie tylko smętny i smętny… Boże zwariuję z nim!
-Hmm… Jak ona się nazywała? – Spytałem.
Oscar wyjął z kieszeni koszuli mały notes. No tak… zawsze
wszystko notuje, zawsze kujon.
-Nataline Hope, prawdopodobnie córka Tanatosa.
-Świetnie – wyszczerzyłem zęby – Kolejna dziewczyna…
wspaniale.
-Ja naprawdę cię nie rozumiem Nathanail – Oscar zmarszczył
czoło – Nieważne, pośpieszmy się.
-A co, nie powiedziałeś swojej Ann gdzie idziesz? –
Zacisnąłem dłonie w pięści.
Oscar nie zatrzymał się nawet na chwilę, ale wyraźnie
posmutniał, odparł po chwili:
-Oczywiście, że powiedziałem, dlatego chcę jak najszybciej
wrócić.
-Co ty w niej widzisz? To przecież…
-Ani słowa! – Ryknął Oscar – Ona jest najwspanialszą
dziewczyną jaką dane mi było spotkać!
-Tak?! – Złożyłem ręce na piersi – A co z chłopakami?!
-Nie każdy jest gejem, dla twojej informacji – Oscar poprawił
okulary.
Prychnąłem coś pod nosem, ale w rezultacie nie wytrzymałem i
wydarłem się:
-A co jest we mnie nie tak?! Kurde, co jest we mnie nie tak,
że mnie nie chcesz?!
Teraz dopiero Oscar się zatrzymał, zmierzył mnie od góry do
dołu po czym odpowiedział chłodno:
-Primo, wszystko jest z tobą świetnie, ale jesteś moim
bratem. Secundo, mówiłem coś o tym zanim wyruszyliśmy.
W pierwszej chwili poczułem szczęście! Bo, whoa! Wszystko
jest ze mną dobrze, znaczy pytałem o mój wygląd itd. a mój brat raczej to
zakumał. Ale później takie… świetnie, czyli tylko dla tego, że jesteśmy
rodzeństwem to nie?! No kurwa, ale co za różnica! Jeszcze rozumiem, jakby jeden
z nas był dziewczyną, to przez seks można by się doczekać trochę dziwnego
potomka, ale u nas nawet to niemożliwe! A później jeszcze większe
rozgoryczenie, bo to wszystko przez tę głupią krowę, Annabeth! Boże, zabiją ją,
proszę zabij! Nie obchodzi mnie jak, po prostu ją zabij.
α α α α
-McDonald’s powinien być pokarmem bogów – westchnąłem kiedy
Oscar powoli kończył sałatkę którą zamówił (ja zdążyłem już zjeść trzy
cheeseburgery, ale to szczegół).
-Jest niezdrowy – Oscar maltretował swoją sałatkę widelcem –
Wiesz ile w tym chemii?
-Ech… Ani słowa o tym, bo zwrócę – przewróciłem oczami – Ej,
Oscar a to prawda, że jakaś nowa zawitała w obozie? Jack podobno nieźle był
wystraszony, a przynajmniej tak gdakała Roxanna.
Oscar nabijał na widelec pomidora a kiedy wreszcie mu się to
udało zaczął go masakrować. Nie, Oscar nie zawsze bawi się jedzeniem, ale jeśli
już to robi to zawsze myśli nad czymś gorączkowo.
-Hm… Tak, prawda. Ale Jack nie wyglądał na przerażonego, po
za tym nie miał czego się obawiać, fakt faktem „nowa” jest… inna, ale nie widzę
powodu aby była przerażająca.
-W sumie – westchnąłem ciężko – Nudzę się.
Oscar podniósł wzrok znad miski z sałatką i nagle
wytrzeszczył oczy, ale cokolwiek… kogokolwiek zobaczył, nie pozwolił mi
odwrócić wzroku.
-Chodź do łazienki – warknął.
-Co?
-C-h-o-d-ź d-o ł-a-z-i-e-n-k-i! – Wycedził, po czym złapał
mnie za nadgarstek i wepchnął do toalety.
Spojrzałem na niego dziwnie. Znaczy okej, po prostu mam
skojarzenia z dwójką osób w pustej toalecie, ale ja to ja. Sorry not sorry.
-O co chodzi? – Złożyłem ręce na piersi.
Oscar wziął głęboki wdech.
-Dave, tam był Dave.
Wytrzeszczyłem oczy.
-Ten Dave?
Oscar pokiwał głową.
Ej! Fantastycznie! Dave, mój „kolega” ze szkoły, cóż można
powiedzieć, że pierwszy chłopak z którym się prawie przespałem, dobra jestem
zbyt szczery. Tak czy siak nie wiem czemu tak przeraził Oscara.
-To o co chodzi? – Spytałem.
-Chłopaku, ty jesteś teraz herosem! Śmiertelnicy nie powinni być wtrącani w nasze sprawy!
-Wielkie halo! – Złożyłem ręce na piersi – Ej no bo… chwila
a może ty jesteś zazdrosny!
-O kogo? – Oscar poprawił okulary – Chyba nie o ciebie?
-No ale wtedy na imprezie…
-Ani słowa…
-Wtedy na imprezie się z nim całowałem, przerwałeś nam.
Kiedy z nim rozmawiałem się wtrącałeś. Teraz kiedy mogę z nim pogadać,
zabraniasz mi.
Oscar zmrużył oczy, a ja wybuchnąłem śmiechem.
-Nie, nie jestem zazdrosny – odparł z powagą.
Chciałem odpowiedzieć „jasne, jasne, a ja jestem bogiem”,
ale w tym momencie zdałem sobie sprawę z nienaturalnej ciszy jaka nastała, po
czym otworzyły się drzwi…
Dave, z początku wpadł tutaj przerażony, na mój widok
wytrzeszczył oczy, ale kiedy chciał podbiec, ktoś pojawił się za nim i
przycisnął mu nóż do gardła. Tym kimś była jakaś dziewczyna, o czarnych
włosach, spiętych w wysoki kucyk, o bladej jak śnieg cerze oraz niebieskich
oczach… oczy… takie oczy ma Jack i właśnie przez nie poczułem dziwne uczucie w
brzuchu.
-Dobra mam ich! – Ryknęła przez ramię – Zabić śmiertelników!
– Zaśmiała się głośno – A wy? A wy albo działacie z nami po dobroci, albo go
zabiję – wyszczerzyła białe zęby – Wybór!
-Dave… - wymamrotałem.
***
Okie, po dłuższej przerwie za którą przepraszam, ale brak weny i brat przeciwko mnie (nie wnikajcie) jakoś mi namieszało ;-;
Tak czy siak oto rozdział, wiem, że nudny i w ogóle ;-;
Mała informacja najbliższy rozdział albo i dwa będą pisane tylko z perspektywy Nathanail'a i Oscara, po prostu muszę na chwilę odpocząć od pisania w miejscu "OBÓZ CHB", wiecie, póki nie ruszy prawdziwa misja ;-; Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie, nie myli was wzrok, przez pewien czas będzie narracja Oscara XD (chyba, że wam się spodoba, wtedy ją zostawię :') )
Pierwsza! A taki poważny komentarz to będzie za chwilę xD
OdpowiedzUsuń''-Jest ciemno, ciemnoto. Nie widzę dobrze w ciemnościach'' Jack for eva, leżę i nie wstaję xd
OdpowiedzUsuńprzy tym wyszczerzu Percy'ego. (kiedy Nate rozwalił Jacka) to pierwsze co pomyślałam: ''suszymy ząbki panowie'' xd
''Mów do ręki, nie słucham jebanych Emo.'' kolejny atak śmiechu xd
''Już spierdalajcie i wrócicie jak zładniejecie albo zmądrzejecie.'' no comend xd
Nope, tylko nie to! *chwyta się za serce* Jack przestaje być homoseksualistą?! Nieeeee
Steve i Jas... Zobaczymy czy będzie kolejnys
schip xd
''wara od moich włosów amebo'' Magda, to się tyczy cb!
PERCICO. Żądam Percico. Natychmiast.
nwm czemu Ale Dave kojarzy mi się z minionkiem xd
wim, że kom mało kreatywny ale primo, aparat wyżarł całą moją wene, secundo w kij chce mi się spać xd
weny, weny i żelków
~Shadow
O! No wreszcie Jack 4eva w II części XDDD
UsuńHahaha XDD No ja tak mam przy większości wyszczerów :'3
xD Vi po prostu szczera babka jest xd
No i Jack tyż xD
Hue hue hue hue hue xD Jack ogólnie jest Bi sooł, ale spoko, Jactavian 4eva :'3 xD
Jestem ciekawa co na to lud XDDD
:')
Będzie Percico, ale muszę parę spraw z nim przemyśleć xDD
Minionki *-* ale i tak XDDD
Biedna, ale co do secundo to znam ból :')
Dzięki za wenę i żelki XD
Nigdy pizduś. Twoje włosy są skazane na mnie. Z pioruna chcesz? Albo do Tartaru? Chętnię cię tam przyjmę. Będziesz mogła pogadać sobie z Hitlerem, Meduzą i Jasonem którego dziś złapałam na czarny pastel.
UsuńNope, on cały czas siedzi u mnie Madziu. Eh, wiedziałam że się głupi Jacksonie nie odczepisz xd
UsuńA teraz do córki Plutona:
Hyhyhy no ba xd!
nomm, pingwiny są zarąbiste c:
ja to wiem ale po tym tekście padłam xd
Jack to klasyka xd tak jak rock xd
ufff! A już myślałam że zmienia orientację xd tylko GDZIE DO CHOLERY JEST OCTI?!
Lud (czytaj ja) mówi: Steve. Ma. Być. Z. Travisem. Dziękuję bardzo xd
to myśl, myśl xd ale uprzedzam że do cierpliwych nie należę.
Minionki są super xd szczególnie II część xd
to się ciesz że nie znasz ''primo'' xd
Proszę bardzo :) mam nadzieję że i żelki i wena się przydadzą c: (sorry ale kocham tę minke xd)
tradycyjne pytanie: kiedy rozdział?
~Shadow
(kom taki trochę bez sensu ale spożyłam czekoladę w czystej postaci c: )
Yep, chociaż zaczynają mnie prześladować xDD
UsuńxDDDD
Hue hue hue hue Jack klasyką gatunku :') (gods jak to brzmi? XD)
Spokojnie xDDD Octi? Octavian w SPQR :')
xDDD Toćkę za późno xD
Yeah xDDD
Ano nie znam, na szczęście :')
Mh... Rozdział... Rozdział... To jest dobre pytanie :') Postaram się jakoś na weekend coś wystukać, ale nie obiecuję XD
Z tą klasyką gatunku... po prostu wyplułam moją zajebista herbatkę xd "Jack- klasyka gatunku"
UsuńTo niech ruszy tu tą swoją rzymską dupę! (z całym szacunkiem agurze xd)
Pfff, nigdy nie jest za późno c:
A ja na moje nie szczęście znam ;c i nie polecam xd
Jeśli nie bd w weekend to.... to.... *myśli* daj mi czas wymyślić coś sensownego! To... To stanie się coś! *dumnie wypina pierś, zadowolona ze swojej w równym stopniu subtelnej co finezyjnej groźby*
Serio, tren komentarz jest mega bez sensu, nawet jak na mnie xd
Sorry not sorry xDDD
UsuńMh... Dobrze XD
A kij wie XDD
Domyślam się ;-;
Hmmm... Groźba mnie przeraziła, idę, lecę, śmigam pisać w takim razie XDD
"Chyba będziesz seme!" Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! To tak jak z ciebie zrobić uke ;--;
OdpowiedzUsuń"-Ej! No hola, hola! – Nathanail usiadł chociaż był ciągle czerwony na twarzy jego oczy błyszczały dziwnym jebanym blaskiem – On jest spoko. Fakt, ma cholerne ADHD, ale to mój ADHD-owiec! Wara od niego.
-Kto do kurwy nędzy powiedział, że jestem twój?! –Ryknąłem.
-No… Yyy… ja – di Carlo wyszczerzył zęby." Achhh, kocham *zaczyna palić fajkę taką jak miał Bilbo i zaczyna wpatrywać się w zielone łąki rozmarzonym wzrokiem*
"-Ta… słuchaj laska, będziesz mi się obijać o drzewa, odprowadzę cię." Ja pierdole. Jack pomaga dziewczynie? Kurde co ty z nim zrobiłaś? ;-;
Tera dopiero skojarzyłam fakty. Skoro Max mieszka u mnie, to często Jack przychodzi, nie? I takie woah, Jack w mym mieszkanku xD . Wracając do tematu, to może Octavian też przyjdzie i go zgwałci?! Omg, ale miałabym podjarę widzieć to na żywo xDD
"Nawet pomijając to, że zdarzyło mu się być zbyt blisko mnie i połączyć nasze usta, chociaż przystoi to parom, a nie kolegom czy wręcz nieznajomym. On mnie… fascynuje, chociaż nie w każdym tego słowa znaczeniu." Da-fak? KURWA CZO TO JEST?! ;--;
Ja pieprze. Oscar... ZABIJĘ KURWA! ZABIJĘ! W TAKIM MOMENCIE! KURWA NIE WYBACZĘ!
"-Jesteś moim przyjacielem – wydukała po chwili – Po prostu chciałam się z tobą zobaczyć." Uczcijmy pamięć Stevena, który został zabity słowem "przyjacielem" minutą ciszy...
Nadal ci kurwa nie wybaczyłam za zniszczenie parringu Traven ;--; . Nigdy ci tego kuźwa nie wybaczem ;-;
Ja pierdole, Oscar. Akurat zaczynałam cię lubić ;-; "-Ani słowa! – Ryknął Oscar – Ona jest najwspanialszą dziewczyną jaką dane mi było spotkać!"
"Boże, zabiją ją, proszę zabij! Nie obchodzi mnie jak, po prostu ją zabij." Boże? Syrio, BOŻE? Rozpierdoliłaś mnie xD . I ofc popieram Nata *^*
Czy tylko ja kurde z końcówki nicz nie rozumiem? .-.
I ten, mam nadzieję, że pojawi się jakaś scenka gwałtu *^*
Pozdrawiam, życzę weny i dobranox ^^
Aż tak bardzo pasuje ci na uke? XDD
UsuńxDD Nie ładnie.... w takim wieku? xD
Nic z nim nie zrobiłam, on zawsze bardziej pomagał/był milszy w stosunku do dziewczyn xDD
Yep xD Taka podjara, taki fejm do Cb przychodzi xD A Octavian obecnie zajęty w CJ, może później xD
To je Steven tego ni w kij nie ogarniesz xDDD
Hue hue hue hue hue xDD
No ten ból :')
A z tym do Oli M. pls, to nie ja lubię hetero xDD
Oscar jest po prostu ślepy i tyle, ale ciii xDD
Nie wiem czy zauważyłaś, ale Nathanail nie mówi "bogowie" tylko "Boże" XDDD No ja myślę, że popierasz :')
Nio weszli do knajpy, Oscar nie chciał by Nat kontynuował znajomość z kolejnym gejem, weszli do kibla i w tym momencie pewna laska zrobiła rozróbę przy okazji łapiąc jedyną osobę na jakiej może zależeć Nat'owi i Oscarowi :')
Pfff.... później xD
Dzięki za wenę i również pozdrawiam ^_^
No to tak...
OdpowiedzUsuń...Dawno mnie tu nie być :/
Ale w końcu zdecydowałam się skomentować...
Dlaczego?
Bo mi się tak rozdział podoba, że po prostu musiałam... Twoja wena ma super przypadłość: Im dłużej jej nie ma, tym w lepszej jakości powraca :) (Zasługa Dziadziusia)
Rodzialik jak zwykle Superaśny i to, że będzie więcej rozdzialików z Nascar pociesza ;)
Genialna narracja Jack'a :)
Vi i Briget-------------> Lov'ciam <3
Tee...tekściki------------> Padać :D :D :D Napady śmiechu uzasadnione :D :D :D
Ulubiony tekst: "Jego IQ wynosi chyba jakąś liczbę na minusie" ---------------------> MEGA :)
Uuu...Czyżby Oscar zazdrosny :3 Risu tego chcieć :3
Jas i Steven... Czo to będzie, czo to będzie??? <3
Nat... i pakowanie... Błyszczyk-------------> Serio??? Aż tak Erosiątko Kochane, aż tak...
I jeszcze: "-Stul pysk gówniarzu, bo ci tak przypierdolę, że obudzisz się w Indiach!"-----------------> HAHAHAHAHAHA :D :D :D
I co najważniejsze: FELICIA MORTIS <3 ---------------------> YeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeY :3 :3 :3
Kocham Cię za to, że tak genialnie ją przedstawiłaś, a to dopiero początek... To co być dalej??? :D
Jack'a wmurowało... Nie chce psuć relacji Jack'a i Octaviana (Gdyż serce Feli należy do innego) bo ich razem kocham... Ale to, że pomagał jej było sweet :3
Był dla niej miły... DZIWNE... :/ :/ :/
Super tekst: "-Jesteś ślepa – w moich ustach zabrzmiało to bardziej jak zarzut niż stwierdzenie ale mam to gdzieś"-------------------> Epic ogar :D
Nie mogę się doczekać jak będzie jej więcej... ale oczywiście szanuje Cię i nie zmuszam do częstego dodawania Felici, bo kocham każdy Twój rozdział niezależnie od postaci...
Podsumowanko: Super napisane, super wymyślone i w ogóle SUPER (Dużo super, no bo super :D )
Życzę Morza WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY i wszystkiego co Ci tylko potrzebne do stworzenia kolejnego rozdziału ;)
Najszczersze Pozdrowionka od Hermesiątka :3 :3 :3
Podziwiam i Uwielbiam ;)
~Akarisu (Córka Hermesa)
Nie przejmuj się, niektórych tu nie ma nawet z miesiąc XDDD
UsuńCieszę się, że rozdział Ci się spodobał na tyle, że go skomentowałaś ^^ Jak to mówię, im więcej komentarzy (nawet tych negatywnych) tym więcej weny xD
Whoa miło, że jeszcze komuś się narracja Jack'a podoba XD
Co prawda będą jakieś 2 rozdziały z nimi w roli głównej, ale mam nadzieję, że mimo to się spodobają ^^
Vi i Briget taka mafia z CHB, ale właściwie waj not? xD
Jakoś jak pisałam miałam nietypowe poczucie humoru xD
To je Jack, czasami zdarzy mu się powiedzieć coś "błyskotliwego" xD
Yeah :')
Zobaczysz, zobaczysz, a ja jestem ciekawa czy podołam XD
No bo Nat to Nat, musi mieć całą kosmetyczkę XD
Taki tam tekst na błyskawiczną podróż :') Nawiasem mówiąc, zgodziłabym się nawet na taki wpierdol byleby tylko znaleźć się za granicą XDDD
Spokojnie, Jack i Octavian to inna para kaloszy, a Jack ma pewną słabość do dziewczyn, no chyba, że jakaś go solidnie wkurzy xD (czytaj Vi i Briget)
xDDD No bo Jack jest tak dobrze wychowany, że zawsze najpierw pomyśli później powie ;) xDD
I co do dodawania Felici będę starała sie dodawać jej jak najwięcej bo szalenie podoba mi się sposób w jaki ujęłaś mi tę postać :3 Tylko przez najbliższe dwa rozdziały jej nie będzie, ale na 100 będzie wspominana :3
Cieszę się, że aż tak Ci się podoba ^^
*o* Dziękuję za wenę i wszystko i ogólnie dziękuję ^^
Również pozdrawiam :3
Risuuuuuuuuuuuuuuu <3
UsuńNyksiątko <3 <3 <3 Aż mi się Milutko zrobiło :3 :3 :3
Usuń~Akarisu (Córka Hermesa)
Oj Jack, oj Jack. Zrobię mu taki wpierdol moimi piorunami i nakręcę film jak to robię, a potem wyślę do kin na całym świecie żeby ludzie wiedzieli jaką pizdą jest Pan Wieczny Okres, bo dziewczyna mu wpierdoliła. Co kurwa?! Ann jeszcze nie dostała z pioruna. Trzeba to będzie zmienić *mówi z niebezpiecznym błyskiem w oku*. Co jeszcze?
OdpowiedzUsuńA wiem jestem zaspana i się zgubiłam czytając to i nie wiele z tego zrozumiałam, ale to wina mojego mózgu, który odmawia współpracy po północy. Biedna Alice Jack u niej tyle przesiaduje. Współczuję. Nie załapałam totalnie perspektywy Stevena. I napisz w końcu jakieś 18 + bo moja wyobraźnia słabnie. #teamNathanail
Yyy co jeszcze zapomiałam o czymś?
A Oscar totalnie zwariował. Nazwał Ann najlepszą dziewczyną na świecie. Oj, oj coś mu się w głowie po przewracało. Trzeba to będzie naprawić *znów mówi z szaleńczym błyskiem i szykuje pioruny*
Niech Nat przyprowadzi go do mnie na terapię prądem to na pewno mu się naprawi. Jakoś nie mam siły na dłuższy kom. Soł życzę dużo weny, ciastków i boozled beansów i jeszcze nie wiem może Jacków (wstępuję do oficjalnej grupy hejterów Jacka) i lwich dance ów i króli Julianów (ostatnio był Stich dziś Madagaskar 2) To chyba tyle z mojej strony.
A i Nat jest gorszy od 70 % kobiet jeśli chodzi o pakowanie się. Poważnie błyszczyk?!
UsuńxDDD Ta film będzie bił rekordy oglądalności :')
UsuńDobrze dostanie nawet parokrotnie :3
xDDD Znam ból, jak to pisałam to dosłownie zasypiałam na siedząco xD A co do Alice to z tego co widzę nie zbyt jej to przeszkadza xDDD
A co do Stevena to ja coś ćpałam jak pisałam, nie przejmuj się xDD Mh... Dobrze, pomyślę nad tym xDD
xDD Myślę, że wystarczy jak pobijesz Ann, jeszcze Nat by się wkurzył, że bijesz jego ukochanego xDDD
Chociaż z tą terapią, waj not? DX
Pff... To jest i tak spory kom jak na Cb XDD
Dzięki za wenę, za ciastka, za to trzecie, i za Jack'a, za lwie dance oraz za królów Julianów xD
Przypomniało mi się. Oddawaj mi Prądzika. Potrzebna mi pomoc w rażeniu prądem. Jeśli nie to skaczę z Vi do Asgardu zabrać młot Thor'owi. Buahahahaha. Jack szykuj się na usmażenie. Bidna kicałka (chyba czytałaś mój fangirling Vi, a jak nie to na koniec koma dam link) A film pewnie dostanie 10 nominacji do Oscarów. Nie pytaj jak to nakręcę. Lionsgate zostanie najlepszą wytwórnią dzięki temu filmowi. Jen ( mama Briget) pomoże.
UsuńWpuszczę cię do portalu jak napiszesz rozdział Madzia *^*.
UsuńCzekaj myślem nad treścią
UsuńNie ma to jak zacząć rozdział od przekleństw xD
OdpowiedzUsuńJest prawilność... xD
*CYTATOWA MOC!*
"Nie-Topaz podnosił się właśnie z ziemi, a ta jebana wodna laska, szła ku niemu dosyć mocno poruszając biodrami."
No i..l nie wiem co ale o to mi chodzi XD
"nie-Topaz popukał trzy razy w rękojeść i wtedy usłyszałem coś jakby… ktoś uruchomił jebaną maszynę, warczenie jakie towarzyszy wycinkom lasów. "
Leło coś zaś wykminił?
Twoja robota?
Ja wiem, że tak XD
"-Mówię wam, będziemy mieli przejebane, ale jak zwykle nikt mnie nie słucha. Elo Max – przybiłem mu żółwika – idę się przespać."
Czekaj.. czy.. czy..
*mózg rozjebany*
" nie dosyć, że pedały to jeszcze kazirodztwo odprawiają, rzygać mi się chce. "
Ale ja kuźwa nie wiem o co ci chodzi..
Oni to jeden z najlepszych parringów :')
"-Mów do ręki, nie słucham jebanych Emo."
Hyhyhyhyhy :')
" -Kto do kurwy nędzy powiedział, że jestem twój?! –Ryknąłem.
-No… Yyy… ja – di Carlo wyszczerzył zęby."
Logika xD
"-Ani słowa! – Ryknął Oscar – Ona jest najwspanialszą dziewczyną jaką dane mi było spotkać! "
Nie
Kurwa
Nie...
I jaki nudny.
Zaczynasz pierdzielić jak Gray..
Nie ma to jak braciszek kasujący cały rozdział :')
Zupełnie jak mój Word XD
Dobra teraz strzelimy formułkę?
To wiesz w kij dużo weny nooo i weny :')
Zaczynanie rozdziału od przekleństw uspokaja xD Naprawdę!
UsuńZachowanie typowej laski XXI w. ot co ci chodziło XD
Mh... To ni Leo XD Ale ogólnikowo blisko xD
Hue hue hue hue xD Kocham stwierdzenie "idę się przespać" w znaczeniu "idę spać, ale chcę, żebyście się dziwnie na mnie gapili" XDD
Ale to je Jack, Jack nie Yaoista XD
:')
Logika poszła spać w chwili jego narodzin XD
Oscar ślepy :')
No bo bez weny, to bez weny można się jedynie jebać razem z nią :') Ale jakoś dało radę bez tego xDD
Dzięki za wenę XD
Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale mi mama wczoraj wyłączyła internety... ;_;
OdpowiedzUsuńNo to ten... rozdział zajekurwabisty... *.*
To zacznę od najważniejszego:
Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve, Steve... *O* Nareszcie jego narracja :D Ale Jasmine to ma się od niego odpierwiastkować... Bo on jest MOIM mężem (czytaj: niewolnikiem)... już mu nawet ładną piwnicę szykuję... xD
No i ten... Jack... no ładnie... To się porobiło... ale Vi i Bridget to sobie za dużo pozwalają... nie ma kurwa, nikt mi brata nie będzie obrażał (Jack czteryeva xD)... tak po prostu kurwa nie można i już... xD
Topaz umie latać! "I believe I can fly!" xD
"Na dodatek używany"... o kurwa... mamy nowy parring? Jack x Percussus? (Nie braciszku, nie będziesz seme xD)
No i ten... w Percico się nie układa... nie wiem czemu, ale podoba mi się, jak oni się kłócą... tylko niech przypadkiem się na zawsze ze sobą nie rozstaną... mogą mieć krótką separację, ale niech nie zrywają tak na amen... No i wogóle do całej tej ich sytuacji pasuje mi taka piosenka... Megadeth - Trust... nie wiem, czy znasz, ale mi to zarąbiście ich opisuje xD
Zgaduję, że Nat wszystkie te rzeczy na wyprawę jeszcze zmieścił w kieszeniach... Zupełnie jak ja xD
Ech, ten Oscar... zajebiście się cieszę, że będzie miał narrację... ;D
Ale... zaraz? Jak to? Nie będzie akcji z CHB? Nie będzie Stevena...? Waj? ;___;
No dobra, ambitność tego komentarza po prostu leży i kwiczy, ale cóż poradzić...
Weny, dużo weny i pozdrawiam i czekam na nexta ;)
Nie no spoko XD Znam ból ;-;
UsuńCieszę się, że jednak się podoba XD
:') Czyli dobrze zrobiłam, że go dałam XDD A co do Jas, to sorry not sorry wszystko wina mojej dziewczyny z braku laku chce Stevena X'D
Hue hue hue hue xDD Ale nie moja wina, że Vi nie lubi już Jack'a a skoro Vi nie lubi Jack'a to nie lubi go i Briget, ot logika! Fak logic! XDD
Hahahaha XDD Dedłam :')
Percussus i Jack :') Mh... w kij do siebie nie pasują, ale w sumie, waj not? XD
Ja tyż tak myślę :') A co do ich relacji to się zobaczy xDD
Nie no, przecież Oscar dał mu plecak XDD
Coprawda tylko przez jeden lub dwa rozdziały, chyba, że wam się spodoba to wtedy mu ją zostawię XDD
No bo muszę od CHB odpocząć xD
Pfff... nope XD
Dzięki za wenę, również pozdrawiam i czekam na nexta u Cb :'3
Dobrze zrobiłaś, że jego narracja, ale... no... waj hetero? A... a Travis? ;___; *rozpacza* *jeszcze trochę rozpacza* *robi sobie kakao na pocieszenie* *wypija to kakao* *i tak się czuje źle* *pisze trzyzwrotkowy wiersz o nieszczęśliwej miłości* *dobra, chyba trochę lepiej...* Ale tak serio to znam ból... moja przyjaciółka też sobie upatrzyła kogoś w moim opku i jak ich nie połączę, to szubienica... ;_;
UsuńAle mi brata nie wolno obrażać... a poza tym Jack jest zajebisty i jego narracja też... nie rozumiem, co wszyscy do niego mają? xD
No i co z tego, że nie pasują...? Na tym chyba polega zasada parringowania? (Percy i Annabitch też do siebie nie pasują, a jakoś u RR są razem...)
Ale... ale... waj? Btw, przeczytałam właśnie twoje dwa pierwsze rozdziały i dopiero teraz się zastanawiam, czy wtedy przypadkiem Nico i Leo nie mieliby się ku sobie, gdyby nie Percy... xD A poza tym, to wiesz... jak im się relacje psują, to... no... +18, kiedy jedna ze stron sobie nie życzy też jest spoko... xD
A no tak... ale w kieszeniach też by to wszystko zmieścił, no Nat by nie dał rady? xD
Oj tam, ja już od początku chciałam jego narrację xD
Smuteg... to nie wiem... a napiszesz perspektywę Octaviana, jak tęskni za Jack'iem w SPQR? (o bogowie, te moje pomysły xD)
On je Bi, jak Jack xD Więc wisz... A to ni moja wina, ni moja ;-;
UsuńI wait! Jeśli ma ona na myśli tego bohatera o którym myślę to JA się nie zgadzam! On ma być 4ever alone albo homo! I koniec kropka! Chyba, że to nie ta postać to wtedy okie :')
Mh... z tego co wiem to są dwa rodzaje nie lubienia Jack'a:
1) Od początku. Bo wredny, wrobił Leo w kryminał (tró XD), przeklina, pali i jeszcze ma romansik z najmniej lubianą postacią z PJ
2) Zmienił się przez pobyt w SPQR i przez dłuższe przebywanie z Octavianem i według niektórych po prostu zrobił się za przeproszeniem ciotą (potwierdzone info XD)
Co by nie było Jack'a lubi coraz mniej osób xDD
Zasady parringowania 4eva xD No tak jakoś xDD Ale wisz... ja tam widzę seksy w ich wykonaniu i ta rozpacz Topaza XD
xD Chce ci się czytać pierwsze rozdziały? Jeśli chodzi o I część to pierwsze rozdziały są okropne, gdzieś tam do 10, czy 14 zaczęło się robić nieco lepiej xD
Cóż w końcu trzeba było namieszaćxD
Hue hue hue hue hue xD Można i tak :')
Myślę, że by dał XD
No, no to jak się spodoba to będziesz mogła krzyczeć, żeby została, to zostawię xD
xDDDDD Może lepiej nie XD
No ja wim, że bi, ale fajniej by było jakby był z Travisem... a jak nie, to chociaż z Nat'em (Alicja woli rozwalić Natscar niż żeby Steven był z dziewczyną xD)
UsuńTo zależy, o jakiej postaci myślisz... ale na pewno nie jest to postać przeze mnie dodana xD
No to ja miałam jeszcze inaczej... nie lubiłam go chyba do momentu, jak... nawet nie pamiętam, którego xD a potem uznałam, że jednak jest super i od tamtej pory go lubię... xD
No i tego właśnie nie rozumiem... on w tej drugiej części jest coraz fajniejszy xD
To teraz takie: Percussus gwałci Jack'a... i Topaz i Jack by byli zrozpaczeni xD
A chce... i nie pierdol, bo fajne są xD hyhyhy, rozdział 16 mnie zawsze rozwala xD
A będę krzyczeć! I zrobię strajk, jak inni nie będą chcieli jego narracji... i wyjdę z transparentem na ulicę... xD
Waj nie? Octavian najlepszy xD
Sza Briget nie lubi Jacka, bo chciał dotknąć motoru.
UsuńKomentarz dopiero teraz bo tak. Nie chciało mi się przedtem pisać :v
OdpowiedzUsuń"-Okej, pytanie dnia – warknąłem – Czemu do kurwy nędzy on lata?!
-Bo może? – Max pokręcił głową."
Najlepsza odpowiedź a wszystko zaraz po 'Byłem pijany' xD :v
"Zmieniając temat… kto taki jest twoją wtyczką? Valdez, Walker, di Carlo, di Angelo, Nakata?"
Pozdrawiam widzę Gumoleona wkładającego palce do kontaktu xD :v
"-Więc tak jakby będziesz kablem – Max wyszczerzył zęby – Jack będzie kablem, mh… trzeba to oblać!"
Wtyczka, kabel... Coś jeszcze :v?
"-Life is brutal – Topaz złożył ręce na piersi – Czyli co? Mogę liczyć na ciszę?"
A już myślałam, że będzie magiczna końcóweczka 'and Full of zasadzkas' xD
"-So sweet – Vi zwijała się niemal ze śmiechu – Panie z wiecznym okresem, czyżbyś znalazł sobie nowego chłopaka! I o! Chyba będziesz seme!"
JAK JA ZA SOBĄ TĘSKNIŁAM! Madzia mamy mafię~ :DDD
"Najpierw Vi obraziła się o jakąś głupotę, teraz szczerze zaczęła mnie wkurwiać, jakaś ciota się we mnie podkochuje, kurwa świetnie i co jeszcze?!"
Emmm... Mogę wypuścić Lokiego z szafy. W zestawie z Halabardą Zagłady (aka Niebieskim Kijkiem Przeznaczenia) Chcesz Walker :v?
"-To chociaż je zetnij – warknął."
Tak jakby masz świetne wyczucie czasu xD w poniedziałek mam wizytę u fryzjera xD
"Szlaucha oddałem Ateniątkom? Oddałem."
R. I. P. Wszyscy teraz zapalmy wirtualne znicze dla Szlaucha.
[*]
"-Ani słowa! – Ryknął Oscar – Ona jest najwspanialszą dziewczyną jaką dane mi było spotkać!"
To prędzej on ma AJKJU na minusie :v
To tyle z mojej strony odnośnie poszczególnych fragmentów. Odnośnie całości przychodzi mi tylko cytat: Zawsze bądź sobą...
Tylko zamiast Vi wstaw Nathanaila xD Ale i tak Vi najsuper :v
To ja tradycyjnie pozdrawiam, życzę weny, czekam na nowy rozdział i idę czytać sama jeszcze nie wiem co, ale będzie fajnie.
Tasogar
Hue hue hue hue XD Lenistwo lvl: Tasogare xD
UsuńTe dwie odpowiedzi są odpowiedziami na wszystko xDDDD I tak musiałam w związku z tym je dać w opku XDDD
Hue hue hue a później takie "to nie ja" XD
Więc ten... wzięły mnie skojarzenia przez Ciebie ;-; Kabel i wtyczka, ten co wtyczka będzie w parringu z Jack'em przez Ciebie xDDD
Myślałam nad tym, ale nie... Vi może tak gadoć xD
xDDD Nie ma to jak za sobą tęsknić XDDDD I mafia zawsze spoko:')
Myślę, że nie chce, ale się go spytam przy najbliższej okazji xDDD
Ja wiem :') A ja do fryzjera pewnie we wtorek lub w środę ;^; i zastanawiam się czy wrócić do blondu czy dalej farbować XDD
Yeah XD Już wyczuwam jak bardzo Szlauch będzie długo żył :')
To bliźniacy, mają zbliżone IQ, co zrobisz? Nic nie zrobisz XD
Hahaha XD Nie wierzę, że oddałaś taki zacny cytat dla Nat'a XDDD
Dzięki za wenę i również pozdrawiam, poczytaj za Yaoi XD
Mafia foreva.Ok to Briget leci po motor do warsztatu (nie ddałbym go tknąć Valdez owi ) potem jadem po kamerę do matki i kręcim thillera pof tytułem "Teoria Wpierdolu". Dostaniemy za to 10 oscarów.
UsuńW końcu. ;DDD
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że w końcu coś dodałaś... ;DDDD
Zajebisty rozdział. Nat taki szczery. ;**** I we wszystkich się kocha. ;D Ale to w końcu normalne. ;D
Będzie narracja Oscara? Wow nie mogę się doczekać. ;D Na pewno będzie super. ;***
Jak ja uwielbiam Jack'a. ;DDD Jego się po prostu nie da nielubić. ;D
Ale Ann zabiję! Przez nią bracia nie mogą być razem... (wiem, dziwna jestem XD). ;D
Ech nie mam weny... Sorki za taki krótki kom. Może niedługo Wen wróci i będą dłuższe... XD Trzeba być optymistą. ;D
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na nexta. ;***
Entuzjazm 4eva XD
UsuńNo ten, wisz wszystko przez wenę ;-; XD
Cieszę się, że rozdział się podoba :3
Nat ma pojemne serduszko, jak to już wcześniej było mówione xD
Ano, będzie, będzie :3 Postaram się ją jakoś dopracować xD
Cieszę się, bo ostatnio nie jest to zbyt lubiana postać :')
Ja się dołączam! xD
Ja też, nie przejmuj się :') Optymistą być więcej nic :'3
Dzięki za wenę, również pozdrawiam i czekam na nexta u Ciebie ^^"
Primo. Ta nowa.. Ta pierwsza.. Ciekawi mnie ona. Secundo. Ta druga.. ^ ^ Zakochałam się jak Nat. ^ ^
OdpowiedzUsuńMh... Co by tu powiedzieć? xd Co do pierwszej cóż, postaram się zaspokoić ciekawość, co do drugiej ona wcale taka nowa nie jest, ale ciii xD
UsuńŻono? Zakochałaś się??? ;((( Już mnie nie kochasz?
UsuńNo pisze że jak Nat. Kocham wszystkich ale siostre najbardziej. XD
UsuńNo kurde, znowu!
OdpowiedzUsuńJa się opierdalam i czytam kilka dób pod rząd, a ty walisz rozdział!!(bez skojarzeń xD)
Tak, no, skończyłam wrzeszczeć, to teraz ocenię.
Jack *-* pomógł dziewczynie? fak fak fak whut whut whut? No coś ty mu zrobiła?!
Potem odrobinkę niezbyt się skupiałam, ale cichaj, to się wytnie.
Naaaaaaaaaaaat(tu następuje niezrozumiały pełen miłości bulgot)
OMFGS Nat ma błyszczyk ^-^ Ja go kocham <3
Ale nie sądziłam, że zna słowa typu "ameba"...
"-Przepraszam, byłem zajęty(...)
-Czym?(...)
Nathanailem" <------------------ Leżę i kwiczę, mózg rozjebnięty, zagłuszyłam nawet muzykę na cały regulator ;-; hehuhehuhehuhehuhe <3 <3
No, to tyle, bo zajęta jestem :)
xDDD Ja tak mam, zawsze inaczej :')
UsuńNo Jack było nie było jest Bi, poza tym on ma lekką słabość do dziewczyn, nie taką jak Leo ale delikatną :') (i tak woli Octaviana XD)
Znam to xDDD
Hue hue hue hue xD
Mh... Miło wiedzieć, że jak chłopak ma błyszczyk to można go bardziej kochać XD Nie, no wisz... xd
Nat jest inteligenty na swój własny Nat'owy spokój, tylko nie wszystkim to pokazuje, woli rżnąć głupa i se seme/uke znaleźć niż się wymądrzać xD
XD No Steven to Steven, czasami mu się zdarzy coś (prawie) palnąćxD
:'3 Dzięki za koma :3
Primo: Tyle czekałam na ten rozdział
OdpowiedzUsuńSecundo: Ni mogę się doczekać kolejnego
Tertito: W XII rozdziale plis DUUUUUUUŻO Jack'a!!!
Quarto:Weny całe morze
Ten rym niech ci do pomoże ;*
A.S. Cura Słońca
Ja wiem, wiem, przepraszam po prostu wena się jebie ;-;
UsuńPostaram się napisać na dzisiaj bądź pojutrze :')
Mh... W XII raczej nie bo, będzie to rozdział z tylko dwiema narracjami Nathanaila i Oscara, ale w następnym jeśli mi się akcja nie rozwinie to postaram się xDD
Dziękuję za wenę :')
XD Na pewno, dzięki raz jeszcze!