Rozdział XIV. Sibi
ђ SUNAJ ђ
Trwało śniadanie, kiedy Chejron ogłosił coś przez co moja
kanapka wylądowała na ziemi.
-Chciałbym wam przedstawić jedną z dwóch nowych obozowiczów
- wskazał na różowłosą dziewczynę siedzącą przy stole Hermesa Nataline Hope,
dzisiaj jeszcze siedzieć będziesz przy stole Hermesa, ale od następnego dnia
usiądziesz przy stole swojego boskiego rodzica, Tanatosa.
W pierwszej chwili nie dotarło to do mnie. Mam siostrę? Ja?
Nie raz, nie dwa wyobrażałem sobie swoje rodzeństwo ale na pewno nie była to
dziewczyna o różowych włosach, dwukolorowych oczach, ubrana w białą koszulkę z
dekoltem i krótką spódniczką, wyglądała mi bardziej na córkę Afrodyty czy innej
tego typu bogini… nie na córkę boga śmierci!
-Co do drugiego obozowicza - zauważyłem, że kiedy Chejron
tylko zaczął dzieci Ateny skrzywiły się - nie ma go tutaj i wątpię aby pojawiał
się na śniadaniach, obiadach i tak dalej, prawdopodobnie nie będzie brał nawet
udziału w zajęciach. Nie mniej chciałbym, żebyście go nie drażnili oraz nie
wyzywali tutaj centaur spojrzał na Jack’a oraz Vi. Nazywa się Sibi Laceris,
jest synem Ateny. Przybył wczoraj w nocy i naprawdę proszę was, herosi, abyście
zwracali na niego jak najmniejszą możliwą uwagę.
Obozowicze spojrzeli po sobie niepewnie. Córka Tanatosa i
syn Ateny który nie ma zamiaru pojawiać się w pawilonie oraz na zajęciach? Ach,
czy tylko ja mam złe przeczucia?
Spojrzałem raz jeszcze na tę moją nową siostrę, kilka synów
Hermesa próbowało ją zagadać, ale ona tylko patrzyła na nich spode łba i jej
wzrok błądził po innych stołach. Wiedziała gdzie jest stół Tanatosa, pytała o
to Connora… wymieniła ze mną tylko jedno chłodne spojrzenie. Pięknie… to będzie
na pewno wspaniała znajomość!
Znając życie pewnie będzie miała coś przeciwko trzymaniu
dorastającego smoka w domku i znowu będę musiał wypuszczać go do lasu.
Świetnie, świetnie.
Starałem się nie patrzeć w jej stronę w zamian mój wzrok
przykuła inna dziewczyna. Nie dane mi było zamienić jeszcze z nią żadnego
słowa, chociaż widziałem ją parokrotnie. Była to wysoka, smukła dziewczyna o
czarnych włosach. Nazwali ją Wiedźma, chociaż słyszałem jak Jack w rozmowie z
Max’em nazwał ją imieniem Felicia. Z tego co usłyszałem jest również ślepa, a
jej boskim rodzicem jest… kurde, nie potrafię wymówić tego imienia. Nieważne.
Tak czy siak było w niej coś znajomego, a jednocześnie coś
co drażniło mnie w niej kiedy na nią patrzyłem. Rozmawiała z Max’em, chłopak
kiwał raz po raz głową, ale wydawał się być nieobecny. Ostatnie kilka tygodni
Max właśnie tak wyglądał, wiecznie zamyślony, spoglądał co chwila na zegarek i
bywało, że zwalniał się z ostatnich zajęć po czym znikał w domku Nyks.
Alice
mówiła, że sama nie wie co on ostatnio kombinuje, ale nie chce się zbytnio
mieszać w jego sprawy. Jack’a zaś zdawało się bawić coś w tym całym Max’ie…
można powiedzieć, że jakimś cudem się zakumplowali, chociaż ciężko wyobrazić mi
sobie jak z tak odmiennymi charakterami jest to możliwe.
Wychodząc z pawilonu natknąłem się na Jack’a, rozmawiał z
braćmi Hood, obydwaj prosili go o coś. Najchętniej bym ich wyminął, nie miałem
czasu na podsłuchiwanie, szczególnie, że ciągle w okolicy był gdzieś Ashkii,
ale gdy tylko usłyszałem imię „Sibi” coś sprawiło, że się zatrzymałem.
-Oj Walker! - Connor złożył ręce na piersi - Chodźmy
poszukać nowego! Możemy go przywitać i tak dalej! No chodź!
Jack pokręcił głową, Max który stał obok niego zmarszczył
czoło… Bogowie… Max tak bardzo przypomina mi Anvika… te same gesty, ten sam
wygląd. Czasami łapię się na tym, że podchodzę do niego i po prostu uśmiecham
się, chociaż po chwili uświadamiam sobie, że przecież Anvika nie ma, zaś ten
łudząco podobny do niego chłopak, nie przypomina go praktycznie w ogóle w
charakterze.
-Nie - wycedził Jack- Ja szczerze powiedziawszy owszem pierdolę to co powiedział ten stary
koń, ale słowo daję nie śpieszy mi się poznawanie jebanych Ateniątek.
Kapiche?
-Co ci szkodzi? – Travis przewrócił oczami.
-Nic - Jack wytknął braci Hood palcem - Ale gówno mnie
obchodzą Ateniątka, pewnie jest chory na coś i nie chcą by nas zaraził, a teraz
wybaczcie, ale szedłem do domku. Idziesz Max?
Max zerknął na zegarek na dłoni, po czym wzruszył ramionami.
-Spoko.
I wyminęli braci Hood, którzy tylko parsknęli z
poirytowaniem, po czym udali się w kierunku Domku Ateny.
ђ ђ ђ
-Nazywam się Död Sunaj Larson -przedstawiłem się swojej
„nowej” siostrze -Co do sypialni mam jedną pustą, jest do twojej dyspozycji.
Ja jestem grupowym tego domku, ale możemy się podzielić tym stanowiskiem. Nie
wchodź do mojej sypialni, nie grzeb w moich rzeczach i proszę nie pytaj mnie
gdzie wychodzę. Chyba tyle.
Dziewczyna pstryknęła gumą.
-A ja jestem Nataline Hope - uśmiechnęła się do mnie - Więc
to jak, mam ci mówić „cześć braciszku”?
-Bez braciszku - odparłem - Masz jakieś rzeczy czy coś?
-Nie, ale spoko, obejdzie się. Pozwolisz, że już pójdę? –
Nie czekając na odpowiedź wyszła z domku Tanatosa.
Perfekcyjnie! Mam dziwną siostrę, na głowie Ashkii’a i
jeszcze na dodatek mam dziwne przeczucia, co do zbliżających się kolejnych dni.
◊TOPAZ◊
Wpadłem na niego kiedy
pokłóciłem się z Percussusem i próbowałem zrobić mu na złość kierując się w
kierunku domku bogini której najbardziej nienawidził. Wpadłem na niego ponieważ
nie zauważyłem go, pomimo tego, że
powinien rzucić mi się w oczy. Poznałem go
przez wzgląd na to, że nigdy nie widziałem podobnego mu obozowicza.
Był wysoki, ale przy tym niemiłosiernie chudy. Jego policzki
były zapadnięte, twarz miał ostro zarysowaną, miał wąski nos, a jego oczy były
stosunkowo duże z zielono-niebieskim odcieniem. Miał niezdrową ziemistą cerę.
Na policzku widniała świeża blizna.
Włosy miał lekko tłuste, były mniej więcej długości tych
Nathanaila, ale jego były białe jak mleko.
Ubrany był w właśnie białe ciuchy.
Biała za długa bluzka z
niechlujnie podwiniętymi rękawami, brudna od ziemi, pyłu i trawy. Na szyi miał
białą chustę, spod której wyłaniał się jakiś naszyjnik z czerwonym znakiem
przypominającym pentagram. Spodnie miał jasnoszare, również brudne jak bluzkę,
na stopach miał dziurawe białe tenisówki.
-Przepraszam – mruknąłem – Jesteś Sibi, co nie? Ten syn
Ateny? Słuchaj…
Położył mi swoją brudną i całą w bliznach, dłoń na usta,
spojrzałem na niego z zaskoczeniem.
-Ciii… - wyszeptał - Oni słyszą. Nie chcę by oni nas
słyszeli, znowu zaczną mówić, nie chcę ich słyszeć, oni nie chcą słyszeć nas.
Cii…
Schował dłoń w kieszeń spodni. Mówił to bezbarwnym tonem,
jego twarz ani na chwilę nie zmieniła swojego wyrazu. Jego oczy zdawały się nie
mieć duszy, jego usta mówiły bez emocji, wyglądał jak lunatyk.
Kociaku, ja bym ci
radził odejść jak najdalej od przyszłego pacjenta psychiatryka.
O proszę! Odobraziłeś
się!
…Nie.
-Obudziłeś ich! - Sibi złapał mnie za ramiona, jego oczy zakryły
się łzami - Coś ty zrobił?! Czym ty jesteś?!
-Ej, a z tobą wszystko gra? - Warknąłem.
Sibi spojrzał mi w oczy.
-Nie - odpowiedział - Nie. Ale ci współczuję.
Zmarszczyłem czoło. Pięknie ja zawsze trafię na dziwne
towarzystwo.
-Też ich słyszysz prawda? - Sibi poprawił swoją chustę - Oni
cię wykorzystają i porzucą, zostawią cię tak jak mnie. Skończysz jak ja,
będziesz ich słyszeć, dniami i nocami, dzień w dzień, będziesz słyszeć
wyzwiska, oni zawsze wyzywają. Skończysz jak ja. Współczuję ci.
-Przestań chrzanić! - Warknąłem - Możesz sobie być chory
psychicznie, ale z dala ode mnie!
-Ja? Chory? - Wyszeptał ze zdziwieniem.
Spojrzałem na tego dziwnego nastolatka. Jego oczy znowu były
pozbawione emocji, jedynie usta były w połowie otwarte z zaskoczenia. Chłopak
spojrzał na swoje dłonie pokryte bliznami, jego usta zaczęły wypowiadać
bezgłośne „Ja? Chory?”.
-Jesteś mało rozumny jak na syna Ateny - zauważyłem - Wiesz…
-Nie wspominaj o tej suce! – Ryknął na całe gardło. Ostatnie
słowo potoczyło się echem, niebo pochmurniało, a ja usłyszałem jakby z daleka
pohukiwanie sowy.
Lubię go! -
Percussus wybuchnął śmiechem - Bogowie
jak najbardziej zasługują na takie epitety! Mogę z nim pogadać?
Zignorowałem go.
-Głupiś czy nierozważny? - Westchnąłem cicho - Też nienawidzę
bogów, ale na twoim miejscu…
-Ty - złapał mnie za koszulę i przybliżył mnie do siebie,
prawie stykaliśmy się nosami - jesteś zakażony! – Jego oczy zwęziły się jak u
kota, nozdrza mu zafalowały ze wściekłości - Śledziłeś mnie?!
-Ciebie? Nie pochlebiaj sobie, do cholery!
Chłopak zaczął warczeć cicho, ale w jednej chwili wypuścił
mnie i zaczął krzyczeć z przerażenia. Nałożył dłonie na uszy i zamknął z całej
siły oczy.
-Zamknijcie się! Zamknijcie się! Przestańcie mówić!
ZAMKNIJCIE SIĘ! - Wrzeszczał bez przerwy, jego usta pokryły się śliną -
Zamknijcie się! Ile można?! Zabijcie mnie! Nie chcę was słyszeć! Wolę umrzeć!
Zamknijcie się!
Hahaha! Ten chłopak ma
dar! - Warknął Percussus kiedy Sibi lekko się uspokoił - Ej, ty mnie słyszysz prawda? Prawda?!
-Zamknijcie się! – Ryknął w odpowiedzi Sibi.
-Niemożliwe… - pokręciłem głową - Słyszysz go?
Ej! Dzieciaku, tu jest
jakiś mój brat, prawda? - Percussus nie krył rozbawienia - Świetnie! Czyli ty jesteś zabaweczką? Dziwię
się, że jest z tobą jeszcze tak dobrze…
-Stul pysk! - Sibi rzucił się na mnie, jego brudne dłonie
zacisnęły się z całej siły na moim gardle - Zamknij się potworze! Zabiję cię!
Rozumiesz?! Zabiję, nie chcę cię słyszeć! Wreszcie możemy się spotkać twarzą w
twarz! Intrygujące, nieprawdaż Noxium?!
Noxium? Kociaku… nie
chcę nic, mówić… ale masz lekko przesrane.
Super…
Z trudem łapałem powietrze, ale resztkami sił chwyciłem za
naszyjnik zawieszony na szyi Sibi’ego, tak jak przypuszczałem jego uścisk na
moim gardle zelżał.
Uśmiechnąłem się mimo woli. Percussus zalewał moją głowę
wyglądem tego całego Noxium… Białowłosy Fonos, z bladą cerą o zielonych oczach,
szczerzący długie kły, wyglądający jakby postradał zmysły, to był brat
Percussusa. Percussus potwierdził ostatnio moje przypuszczenia, o byciu Fonosem,
demonem morderstwa po za wojną, ale nie był jedyny, Fonosów, synów Eris było
wielu, ale nigdy żadnego nie spotkałem. Wiem tylko, że Fonosy rzadko opętują
herosów, częściej zwykłych śmiertelników… tak czy inaczej kiedy taki Fonos
siedzi w czyimś ciele zmienia się wygląd danej osoby… jakby ktoś nałożył
zdjęcia dwóch innych osób. Dlatego ja wyglądam tak a nie inaczej, dlatego moje
czarne z początku włosy są fioletowo-różowe, dlatego moje szare oczy są różowe
z kocimi szparkami, dlatego mam takie uzębienie.
Sibi… jest… prawdopodobnie byłym nosicielem Fonosa. Fonosa
który nazywa się Noxium, który teraz zostawił jego ciało, ale oczywiście nie
zostało ono bez szwanku. Śmiertelnicy nazywają takich ludzi chorymi
psychicznie…
On słyszy ciągle w
głowie głos, do którego przez większość czasu był przyzwyczajony - Percussus
zwijał się ze śmiechu - Jego umysł jest
uszkodzony! To zabawne, jak bardzo macie delikatne głowy i wystarczy zbyt
gwałtowne niespodziewane wyjście by go uszkodzić! Kociaku, to jest słodkie!
Olałem go.
-Sibi… - wycedziłem przez zęby - Odpuść sobie. Nie jestem
Fonosem. Nazywam się Topaz! T-o-p-a-z!
Sibi zwiesił głowę, stoczył się ze mnie i leżał tak na
trawie wgapiając się w niebo.
-Ty tak twierdzisz
- odpowiedział mi, jego oczy zabłyszczały szaleńczo - A jaka jest prawda? Jaka?
Powiedz mi jaka?
-Powiedziałem ci prawdę – odparłem.
Sibi uśmiechnął się do mnie i wtedy po raz pierwszy w tej
rozmowie po moich plecach przebiegł dreszcz.
-Marnie skończysz, synu Niezgody. Marnie… Marnie… - mówił
coraz ciszej by nagle krzyknąć na całe gardło - Marnie! Czemu cię to nie
rusza?! Czemu jesteś aż tak spokojny?! Wiesz czemu?! Ponieważ już przegrałeś!
Już jesteś naczyniem! Skończysz jak ja i to ty będziesz razem ze mną słyszeć
ich głosy! Cały czas słyszeć ich głosy… cały czas… cały czas… Cały czas! –
Mówił to na jednym wydechu więc jego głowa lekko opadła i zaczął ciężej
oddychać.
Strzeliłem zapewnie nie zbyt inteligentną minę. Percussus
który przez większość tej rozmowy zaśmiewał się z Sibi’ego teraz nagle zrobił
się poważny i powiedział do mnie grobowym tonem, bez ani nutki rozbawienia,
wiał od niego najzwyklejszy chłód i gniew.
Odejdź, kociaku.
Może…
Odejdź od niego!
Czemu? - Uśmiechnąłem
się pod nosem.
Percussus zamilkł, zamiast tego poczułem przeszywający ból w
głowie który rozszedł się na całe moje ciało, ryknąłem z bólu opadając tym
samym na ziemię. W końcu nawet krzyczeć nie mogłem, ani się ruszyć… Tak właśnie
jest gdy Percussus się wkurzy, ale nie mam pojęcia czym go zdenerwowałem.
Przestań!
Odejdziesz?
Przestań!
Pytam się kociaku czy
od niego odejdziesz!
Tak! Przestań!
Percussus wybuchnął śmiechem, ból zelżał aczkolwiek uczucie
jakby pękała mi skóra na całym ciele pozostało.
Dyszałem ciężko, otworzyłem lekko oczy i wtedy zauważyłem
jak wgapiają się we mnie zielono-niebieskie oczy. Znowu były puste, ale tym
razem usta wykrzywiały się w paskudnym, szaleńczym uśmiechu… Sibi chichotał
cicho.
Odejdź - powtórzył
Percussus.
Sibi zanosił się coraz głośniejszym śmiechem, a ja
posłusznie wstałem i zacząłem odchodzić, ale wtedy Sibi który podczągał się do
mnie i złapał mnie za kostkę u nogi.
Powieki miał otwarte na maximum, ale same
tęczówki miał zwężone do minimalnych rozmiarów, uśmiechał się w dalszym ciągu,
jak gdyby coś wyjątkowo go rozbawiło.
-Puść mnie - warknąłem - Nie mam czasu, dla czegoś takiego.
Sibi oparł swoje czoło na mojej nodze i zaniósł się
śmiechem.
-Bolało prawda? Bolało?!
Przełknąłem ślinę.
-Bolało! - Sibi zaśmiał się ponownie - Niech mnie też
zaboli! Kocham ból! Zadaj mi go trochę!
-Z wielką chęcią - zmarszczyłem czoło - Ale nie teraz,
zabieraj te brudne łapy ode mnie!
-Kocham ból… - Powtórzył Sibi - Wtedy tylko ja mam głos! Zadaj
mi ból!
Kociak nie cackaj się!
Chcę z tobą porozmawiać kociaku, zostaw go…
-Sibi… - warknąłem, chłopak potrząsnął głową aby odgarnąć
swoje brudne włosy z oczu - Idź do domu, zejdź mi z oczu, rozmowa jest już
skończona.
Sibi o dziwo puścił się mojej nogi, wstał i spojrzał na
mnie, aby po chwili zbliżyć swoje usta do mojego ucha i wyszeptać:
-Żal mi ciebie… Topaz - wymówił moje imię niemal z czcią - Skończysz jak ja. Wtedy będziemy tacy
sami. Dalej będziesz mnie nazywał jak rzecz? Topaz?
-Nic nie jesteś w stanie zrozumieć, a nie zachowujesz się
jak istota ludzka. Idź sobie, Sibi. To moja wina, że na ciebie wpadłem i mój
błąd, ale nie chcę go przedłużać.
-Twój Fonos powiedział mi wszystko - szeptał dalej Sibi -
Wszystko. Żal mi ciebie, Topaz. Bardzo mi ciebie żal, pamiętaj, że ogień nie
wymazuje zapachu krwi. Czyjaś krew osadza się na duszy. A wtedy nadejdzie twój
koniec, wtedy porozmawiamy na równi. Nie przejmuj się, mam na ciebie oko… Do
tego czasu będę za tobą jak cień.
Odsunął się ode mnie i wybuchnął śmiechem, potarł mocno
swoje oczy przez co przekrwiły mu się lekko.
-Jak cień! - Przestał się śmiać znowu spoważniał - Jak cień…
Cienie są z każdej strony. Nie ufaj cieniom.
Pokręciłem z rozdrażnieniem głową. Sibi mówił coś jeszcze,
chociaż wydawało mi się, że bardziej do siebie niż do mnie, tak czy inaczej
olałem go. Powinienem zrobić to już wcześniej, niepotrzebnie dałem się rozgadać
czemuś takiemu.
◊ ◊ ◊
Była noc a ja jak zwykle nie mogłem zasnąć, więc siedziałem
w swoim domku, na kanapie i gapiłem się w okno. W domku jak zwykle było
cholernie duszno, na ścianach powywieszałem urywki ze starych gazet dotyczących
tych „tajemniczych zabójstw”, śmiertelnicy ciągle upierają się na wypadkach i
przypadkach… Jasne, na szczęście obecnie osoba odpowiedzialna za nasyłanie na
śmiertelników upiorów jest na obozie. Nataline Hope… Jak ja bardzo się cieszę,
że straciła pamięć.
Kociaku, nie udawaj
Emo, nie siedź tak samotnie w kącie, wyjdź do ludzi! - Percussus zaczął
odbijać się w oknie zamiast mojego własnego odbicia.
-Nie - odparłem na głos - nie udaję Emo, zastanawiam się tylko
nad rzeczami czysto egzystencjalnymi.
-Nudzisz - jego głos
rozbrzmiał po całym domku - Słonko moje
wiesz czemu kazałem ci odejść od tamtego psa, prawda?
-Nie - powtórzyłem.
-Kociak, nie graj głupa.
Tamten pies nie był nas warty, nie uważasz? Ach! Kociaku mięso bym zjadł! Może…
-Percussus czy to się
dzieje z każdym od kogo odejdzie Fonos?
Percussus obnażył mi swoje długie, ostre kły i zawarczał
lekko. Uśmiechnąłem się szeroko i oparłem ramiona na parapecie.
-Niewygodny temat? - Zaśmiałem się cicho - Spokojnie mam
czas!
-Kotek… -
Percussus odwzajemnił uśmiech, aczkolwiek jego był znacznie bardziej
sarkastyczny niż mój – Czy nie
powiedziałem, żebyśmy nie rozmawiali więcej o relacjach między Fonosami a
ludźmi.
-Nie chcę rozmawiać o relacjach. Relacje są nudne, każda po pewnym
czasie się urywa. Zadałem proste pytanie, Percussus.
-Nie.
Kiwnąłem głową.
-Dziwne. Nie przejąłem się ani słowem tego dziwadła, chociaż
dotyczyło kilka zdań mnie - zaśmiałem się pod nosem i jak zwykle przy tym
rozbolała mnie skóra w miejscu gdzie pod okiem miałem tatuaż.
-Kociaku gdyby wszyscy
ludzie przejmowali się tak jak ty się wszystkim przejmujesz ten świat byłby
wyjątkowo lajtowy.
Percussus wybuchnął śmiechem.
-Di Angelo podobno wcięło…
-Nie mów, że to jest
ta rzecz którą się przejmujesz! Będzie cud!
Wzdrygnąłem się.
-Nie przejmuję się żadnym chorym pedałem. Po prostu
pomyślałem, że di Angelo jest całkiem silny co nie? Gdybym mu pomógł czy coś…
byłby mi dłużny, nie uważasz, że byłoby to całkiem… korzystne?
-A na co ci czyjaś
wdzięczność kociaczku?! Masz mnie, ja mogę dla ciebie wszystko… mogę cię
ogrzać, pocieszyć, trochę poniewierać, mogę cię obronić oraz cokolwiek byś
pragną. Po co ci czyjaś wdzięczność?
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Chociażby dlatego, iż ty jesteś synem Eris, a on jest synem
Hadesa.
-Sugerujesz, że da ci
to jakąś różnicę? On jest bardzo śmiertelny ja żyję już naprawdę długo!
-Percussus ja po prostu w ramach wojny chcę się zabezpieczyć.
-Wojny, kociaku? -
Percussus zadał pytanie na które doskonale znał odpowiedź… ale on taki jest.
-To logiczne - przewróciłem oczami - Jesteś „morderstwem po
za wojną”, musisz przyznać iż ostatnio jesteś nieco osowiały.
Percussus wybuchnął śmiechem, położył swój palec na szybie i
zaczął drapać ją lekko pazurem wydając tym samym potwornie głośnie skrzypienie.
-Kociak, chodź do
łóżka, chcę iść na polowanie, a nie mogę kiedy jesteś w pełni świadomy.
-Myślisz, że gdzieś w okolicy znajdziesz śmiertelnika,
Percussus? - Zmarszczyłem czoło.
-Odkąd przybyłeś do
obozu nie miałem w zębach mięsa! – Percussus udawał, że poważnie się
załamał – Jestem głodny!
-To możesz zjeść trochę owoców - uśmiechnąłem się złośliwie -
Nie chcę spędzać całego ranka na zmywanie z siebie krwi.
-Masz uczulenie na
przyprawy ze steków – Percussus wytknął mnie palcem – A po za tym jeśli dasz mi zapolować, mogę rozejrzeć się za tym całym di
Angelo. Chętnie go poszukam, ale jeśli go znajdę… nie odpowiadam za stan w
jakim go dostarczę, może być lekko… nadużyty.
-Obrzydzasz mnie… Ale jak chcesz – wstałem z kanapy, odbicie
Percussusa w szybie załamało się.
Tylko nie szalej.
*J*A*C*K*
-Słuchasz mnie?- Złożyłem ręce na piersi.
Max ziewnął solidnie i spojrzał na mnie jakby zobaczył mnie
dopiero teraz. Problem polegał na tym, że rozmawialiśmy już dobre jebane dwie
godziny.
-Ja pierdolę Max, ja kurwa nie chcę wiedzieć z kim spędzasz
noce, ale trochę przyhamuj, dobra? -
Wskazałem na malinki na jego szyi - Zluzuj
trochę bo zaraz ten ktoś ci porobi je na policzkach i nawet golfem nie
zakryjesz!
Max poczerwieniał i spojrzał na mnie spode łba.
-Przestań głupio gadać, Jack - odwrócił głowę -Mógłbyś już
nie udawać jak się strasznie przejmujesz, bo to nie w twoim stylu.
-Moim, kurwa nie moim, ale przynajmniej zakrywaj ślady -
wycedziłem przez zęby - Która laska cię tak urządziła? Dobra, albo inaczej,
która by chciała cię tak urządzić.
-Ej! To nie było miłe! - Max kopnął mnie w nogę, wybuchnąłem
śmiechem - Wiesz co? Jesteś największym kretynem na świecie…
Spojrzałem na niego z ukosa i zaśmiałem się ponownie.
Wyciągnąłem papierosa i zapaliłem.
-Chcesz? – Warknąłem.
-Nie!
-Twoja jebana strata - zaciągnąłem się.
Max popukał się w czoło. W zasadzie jest spoko. Nie wiem
ciężko mi oceniać ludzi, szczególnie takich jak on, ale umie się wbrew pozorom
postawić, więc można powiedzieć, że go toleruję.
Aczkolwiek kilka jebanych córeczek Afro mnie z nim spikało… powiedzmy, że
przypadkiem wróciły z kurewsko pięknie połamanymi paznokciami… tragedia!
-Ciekawe co tam się dzieje - Max wskazał na domek Posejdona
z którego wychodziła właśnie ta suka Annabeth.
-A kij wie. Jackson urządza swój burdel, a kogo to w sumie
interesuje? Niech robi co chce, zajebiście mało mnie to obchodzi!
-Mimo wszystko… Ta dziewczyna oznacza kłopoty! Mówię ci to
jako syn złego losu! - Max zmarszczył czoło.
-Taa… - Przewróciłem oczami - Za chwilę ognisko, więc może
zamiast zwracać uwagi na jakieś tępe laski się na nie udamy?
Max kiwnął tylko lekko głową.
Odprowadziłem tamtą sukę wzrokiem, w jej oczach widziałem
jakby jebaną wściekłość, więc są dwie opcje ma okres albo coś poszło nie po jej
myśli. Osobiście mam nadzieję, że to drugie… to drugie jej tak kurwa łatwo nie
przejdzie, jebana suka.
~***~
Na ognisku jak zwykle. Dużo szumu o byle gówno, ale
przynajmniej mogłem spokojnie pogapić się na te ofiary losu. Niesamowite jak
bardzo wiele mają problemów! O chociażby Ateniątka ciągle mają ten sam jeden
jebany problem… pająk. Okej. Przyznaję się kurwa również ich nienawidzę, ale…
ja pierdolę oni by woleli się chyba zabić (niech to zrobią, nie będę miał nic
przeciwko) niż zobaczyć jednego choćby z wielkiej odległości. Po prostu
zajebiście ciężki problem! Jasne!
-Ej! Nat zaśpiewaj coś! – Ryknął mi koło ucha jakiś dzieciak
Apolla.
-Zamknij japę – warknąłem ale mnie olał.
Farbowany di Carlo spojrzał po wszystkich którzy patrzyli na
niego proszącym wzrokiem. Jego włosy jak zwykle w takich chwilach odgrywały
istny teatrzyk kolorów, z jebanego zielonego do białego, z kurwa białego do
oczojebnego czerwonego i tak wkoło Macieja.
-Może nie dzisiaj – di Carlo wyszczerzył zęby.
-No weź! – Ten sam dzieciak Apolla wlazł na stół – Jeden raz
dzisiaj i masz cholera spokój!
-Jeśli nie chcesz sam śpiewać mogę zaśpiewać z tobą – od stołu
obok stołu Erosa wstała na dziewczyna… Felicia? Nieważne…
Nathanail spoważniał błyskawicznie. Spojrzał na laskę
wzrokiem który raczej nie wyrażał wielkich chęci na jakiś tam jebany… jak to
się nazywa? Duet? Ale wbrew moim oczekiwaniom odpowiedział:
-Niech będzie, jak się nazywasz?
Dziewczyna wyprostowała się lekko, jakimś cudem pomimo
ślepoty podeszła do Nathanaila i odparła:
-Felicia Mortis.
-Nazwisko… - Nathanail uśmiechnął się lekko – Masz… ciekawe
nazwisko… Nieważne, w takim razie zaczynaj, uwierz mi znam chyba każdą cholerną
piosenkę na tym świecie.
-Tylko się nie spinaj, dobra? Nie gryzę – uśmiechnęła się
lekko i wzięła głęboki oddech.
Tell me something
I need to know
Then take my breath and never let it go
If you just let me invade your space
I'll take the pleasure, take it with the pain
And if in the moment
I bite my lip Baby, in the moment, you'll know this is
Something bigger than us and beyond bliss Give me a reason to believe
it
Laska zerknęła na farbowanego di Carlo, on tylko kiwnął
głową, więc najprawdopodobniej znał piosenkę, mnie od pierwszego momentu nie
przypadła do gustu, ale reszta była oczarowana,
więc po prostu słuchałem. Dzieciaki Apolla zaczęły odgrywać melodię, a dziewczyna
kontynuowała ciągle sama:
'Cause if you want to keep me, you gotta gotta gotta gotta got to love
me harder
And if you really need me, you
gotta gotta gotta gotta got to love me harder
Baby love me harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder
Teraz pałeczkę przejął ten jebany pedał:
I know your motives and you know mine
The ones that love me,
I tend to leave behind
If you know about me and choose to stay
Then take this pleasure and take it with the pain
And if in the moment you bite your lip
When I get you moaning you know it's real
Can you feel the pressure between your hips?
I'll make it feel like the first
time
Wszyscy byli wsłuchani, tylko ja jakby nigdy nic paliłem
papierosa… No dobra, cofam… Vi i Briget próbowały nie zasnąć.
Dalszą część piosenki kontynuowali razem:
'Cause if you want to keep me, you gotta gotta gotta gotta got to love
me harder
Imma love you harder
And if you really need me, you gotta gotta gotta gotta got to love me
harder
baby love me harder
Love me, love me, love me Harder, harder, harder
Love me, love me, love me Harder, harder, harder
So what would I do if I can't figure it out?
You got to try, try, try again
So what would I do if I can't figure it out?
I'm gonna leave, leave, leave
again
‘Cause if you want to keep me, you gotta gotta gotta gotta got to love
me harder
Imma love you, love you, love
you
And if you really need me, you gotta gotta gotta gotta got to love me
harder
love me, love me, baby
'Cause if you want to keep me, you gotta gotta gotta gotta got to love
me harder
love me harder
And if you really need me, you gotta gotta gotta gotta got to love me
harder
Imma love you harder
Love me, love me, love me
Harder, harder, harder
love me, love me, baby
Love me, love me, love me
just a little bit, just a little bit harder, babe
Harder, harder, harder
Nathanail jak zwykle skłonił się lekko i jak zwykle tłum
dziewczyn zapiszczało… Ja pierdolę jak to drażni. Niby co jest takiego w tym
pedale? Kurwa, jakie to pojebane… Dziewczynie z kolei praktycznie nikt nie
klaskał. Biorąc pod uwagę to, że większość nazywała ją wiedźmą, jakoś niezbyt mnie to zdziwiło. Kurwa ludzie to jednak
lubią nadawać idiotyczne przydomki. Dobra, laska jest dziwna, potrafi jakieś
czary-mary no ale… dobra kurwa, bo wyjdzie, że ją bronię.
~***~
Po ognisku Max polazł gdzieś, więc w zasadzie liczyłem, że
chociaż przez jebaną chwilę będzie spokój niestety.
-Jack!
Spojrzałem z niesmakiem w stronę osoby która mnie wołała.
Topaz. I czego on znowu chce? Szczerzył się do mnie, aż prosił się o wybicie mu
paru zębów.
-Jack - ponowił - mam propozycję…
αNATHANAILα
-Odczep się jestem już praktycznie dorosły! – Odwróciłem głowę
od Oscara.
Mój brat wybuchnął śmiechem.
-Dorosły? Proszę cię, Nathanail! Maszeruj do pokoju, nie
będziesz wychodzić w nocy!
-Czyli się mną przejmujesz? – Uśmiechnąłem się.
-Nie. Po prostu nie chcę być grupowym, a jak zeżrą cię
harpie to będzie taka konieczność. Po za tym… nie maltretuj Topaza!
-Ja go nie chcę maltretować – przewróciłem oczami.
-To po co chcesz do niego iść po ciszy nocnej?!
Przewróciłem oczami, a mój braciszek uderzył dłonią w czoło.
-Nie pozwolę ci wyjść, więc zmiataj spać, chcę skończyć
rozdział – ponownie sięgnął po książkę, ale w tym momencie rozległo się ciche
pukanie do drzwi.
Jakoś niespecjalnie pomyślałem kto może pukać o tej porze
więc bez wahania otworzyłem drzwi, w których zastałem… Topaza. Spojrzał na mnie
jak zwykle tym swoim wzrokiem, ale mimo to ostatnimi siłami powstrzymałem się
przed pocałowaniem go… być może też sprawił to fakt, iż Topaz trzymał w
dłoniach sztylet… sztylet który był niemal identyczny, jak nie taki sam, jaki
posiada Jack.
-Cześć – przywitał się – Słuchaj, porywam cię na tę noc.
-Co?! – Wydusiłem.
-No to co
słyszałeś. Zabieram cię na tę noc, mam nadzieję, że Oscar nie ma nic
przeciwko?!
Oscar nie odpowiedział, wlepiał się tylko bez słowa w
Topaza.
-Okej, za uszczerbki na nim nie odpowiadam – Topaz zaśmiał
się cicho, po czym złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z domku.
***
No szybciej niż poprzedni aczkolwiek nic praktycznie nie wnoszący rozdział z cyklu pisałam bo tak xD
Cóż, no przepraszam, że nic się tutaj nie dzieje oprócz Sibi'ego oraz Topaza który ma jakiś plan :')
Także ten...
Nowa postać, Sibi Laceris (Sibi z łac. sam, samotny. Laceris z łac. obdarty) jest postacią absolutnie nie typową dla moich poprzednich, podobnie jak Anvik będzie odgrywał pewną znaczącą rolę, aczkolwiek nie będzie posiadał narracji i jak pewnie już dało się zorientować ma lekkie objawy schizofrenii :'3
Tak czy inaczej piosenka którą śpiewali Nathanail i Felicia to Love Me Harder (Ariana Grande feat. The Weeknd)
No i ten... mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będzie więcej akcji, a tym czasem do usłyszenia (?) XD
Whoa! Przeczytałam! I super! Tak trzymać! Rozdział w kij dobry, zajebisty, genialny, czy co tam jeszcze... ;D
OdpowiedzUsuńSibi... uwielbiam go... chociaż przez cały czas, jak czytałam ta jego rozmowę z Topazem, to nuciłam sobie "Welcome Home (Sanitarium)" i mi się przypomniała książka "Lot nad kukułczym gniazdem"... i ten cytat... "Ale to wszystko prawda, nawet jeśli nie miało miejsca." no i ten... czy Sibi będzie miał perspektywę? *^*
Sunaj ma siostrę... więc może przestać się bawić w emo... chociaż... szczerze mówiąc, to tak troszku go nawet lubię w tej mroCHnej odsłonie xD
Piosenki mi się nie chciało słuchać, bo zbyt leniwa jestem, żeby otworzyć kartę na jutuba... xD
No i Max... też wydaje się spoko ;) Coraz więcej postaci lubię... ty zajebiście potrafisz oddać ich charakter... naucz mnie tak *^*
Percussus znowu robi burdel... "Chętnie go poszukam, ale jeśli go znajdę… nie odpowiadam za stan w jakim go dostarczę, może być lekko… nadużyty." może i jestem dziwna, ale dopatrzyłam się tutaj podtekstu... xD
"-Cześć – przywitał się – Słuchaj, porywam cię na tę noc." tutaj też znalazłam podtekst... ach te dwuznaczności xD
No i Felicia umie śpiewać... cóż za emejzing stori...;D
Dobra, nie wiem, co jeszcze powiedzieć...
Więc standardowo, utrzymując usus (ja tak bardzo łacina xD) jaki tu panuje:
Życzę weny, weny, weny, weny, weny... wspominałam o wenie? No i pozdrawiam i czekam na nexta ;)
Cieszę się, że się podoba pomimo tego, że rozdział jest z cyklu nie wnoszący za wiele xD
UsuńFajno, że jednak znalazł się ktoś kto polubił kogoś takiego xD Co do piosenek to ja np. odsyłam do czegoś takiego https://www.youtube.com/watch?v=yWrMIKmyvec
bo tu mi najbardziej do niego pasi xD
I tak jak napisałam po świętych "***" nie będzie miał, tak jak Anvik będzie jednym z głównych bohaterów, ale nie będzie miał narracji xD
Hue hue hue XD Taki tam emo xD
Spoko też tag często mom xD
Cieszę się, że i jego lubisz xD Dobrze, że sprawy z nim jednak nie spieprzyłam xD Dobrze nauczem jak umiem xD
On zawsze stara się robić burdel i chce mieć dużo dziffek xD Yeah właśnie chodziło, o podtekst, Percussus mimo bycia demonem jest zboczony xD
I tag tu też miał być podtekst xD
Dogładnie xD
Dziękuję za wenę i również pozdrawiam ^^
Fajne... *.* Odsłuchałam co prawda nie całe, ale tak gdzieś za połowę, bo sama dostawałam schizo... ("Schizo to też życie") no i przypomniałaś mi, ze muszę wypożyczyć (albo kupić) "Schizofreniczkę"... a tak bajdełej, to do niego pasuje mi także cytat "Whisper things into my brain, assuring me that I'm insane" właśnie z tego utworu, co mi się nucił xD
UsuńTępa jestem... czytałam to, ale jak pisałam komentarz to mi wyleciało z głowy xD
Chociaż Sunaj to mi się bardziej kojarzy z subkulturą gotów, ale ciii... xD
Nie spieprzyłaś... Max jest fajny ^^ a co do oddawania charakteru postaci... *wyjmuje notatnik i długopis* Tłumacz, mistrzu. ;)
Tym bardziej go lubię xD
Podteksty everywhere xD
To sobie wyobraź, że ja to słuchałam swego czasu codziennie po minimum 5 h xD
UsuńAno pasuje :'3
Ojjj tam xD
On jest goto-emo (mózgu co?) XD
Cieszę się w takim razie ^^
Mh... jakby tu to... no to tyn... przede wszystkim musisz mieć w głowie ogólny zarys charakteru musisz wczuć w postać (myśleć jak ona itd. Cx). Nie wahać się z jakąś wypowiedzią postaci jeśli ty osobiście jej nie popierasz xD daj żyć tej postaci, daj jej wolną wolę (teoretycznie żeby ci się nie wymknęła spod kontroli xD).
Tłumaczenie lvl:ja xD
Siem cieszę xD
Yep ale taki dzisiaj dzień mam XD
Tak mi coś mówi, że jakbym dostała nuty do ręki, to bym może dała radę na klawiszach... pomijając fakt, że od wakacji nie grałam xD
UsuńSłowotwórstwo... neologizmy itp. xD
Ty dobrze tłumaczyć... ja się postarać, ale ja nie mieć talentu xD
To ja mam codziennie dzień na skojarzenia... A poza tym, podteksty są dobre zawsze i wszędzie... to jest moje prawo fizyki... ażeby mięśnie twarzy przybrały kształt odwróconej do góry podkowy, należy zamieścić w tekście odpowiednie podteksty, polegające na dyskretnym odniesieniu do seksualności, aczkolwiek na tyle wyraźnym, by czytelnik mógł go zauważyć xD (jak to się sformułuje odpowiednio, to brzmi to całkiem sensownie xD)
Ni mom nutek niestety Q.Q Nawet jednych xD
UsuńCzyli typowy mózg humanisty :')
Ty mieć talent, ty musieć dostosować się do moich rad xD
Ja też, ale wczoraj miałam wyjątkowo xD Dokładnie xDDD
A ja nawet jakbym miała,, to bym pewnie nie zagrała... keyboard siedzi na strychu, więc i tak nie miałabym jak (co mi się tak rymuje? O_o)
UsuńJesteś humanistką?
To ja się musieć wczuć bardzo w perspektywę Percy'ego, bo inaczej zawalić cały rozdział xD
Bo jak się chodzi do gimnazjum, to się nie da nie być zboczonym xD
xD Cóż, ale przynajmniej masz keyboarda! xD
UsuńNo na pewno nie jestem z nauk ścisłych, human na jakieś 99,9% XD
Perspektywa Persiaka jest ciężka, podobnie jak Leo ;_; XD Ale dasz radę!
Yeah xD
No ja wim! #jestlans xD
UsuńTo masz dobrze, że przynajmniej wiesz... ja jak zwykle nie potrafię się określić xD
Najłatwiej się zazwyczaj pisze perspektywy tych postaci, do których ma się podobny charakter xD A perspektywy Percy'ego i Leona to po prostu katorga... mi zawsze wychodzą strasznie sztucznie xD
Gimbusy atakują xD
Yeah xD Jest! xD
UsuńWiesz biorąc pod uwagę moje skłonności i jakże wielkie umiejętności w Naukach Ścisłych... nooope nie mam problemu z określeniem siebie na humana XD
No w sumie, albo postaci które samemu się wykreowało, dajmy na to taki Nat, ni w kij nie jest do mnie podobny ale jego narracje idą mi całkiem płynnie xD
Dlatego u mnie jest tak mało narracji Nica i Percy'ego, po prostu ni i już xD
Yeah! Do ataku! XD
To tylko ja mam tak, że na równi lubię pisać wypracowania, reakcje chemiczne, rozwiązywać równania i do tego uwielbiam wf? Te moje problemy... xD
UsuńAle tobie oprócz Nat'a to naprawdę genialnie wychodzą perspektywy Topaza, Sunaja, Jack'a i Nica... pozostałe zresztą też... ;) a co do perspektyw... kiedy Steven? *^* xD
Hyhy... taka armia gimbusów... na Rosję! XD
Yep cx ja kocham pisać wypracowania, streszczenia, listy, charakterystyki, ogłoszenia, referaty z historii, oraz opinie społeczeństwa na dany temat cx
UsuńMiło mi to słyszeć ^^" ale i tak xD
Pewnie za rozdział :')
Dogładnie!
Pjona! Pisanie jest super... chociaż ja z kolei NIENAWIDZĘ pisać interpretacji wierszy... każdy wiersze na swój sposób rozumie, a jakiekolwiek interpretacje zawsze mi się wydają strasznie naciągane... i z tego by wyszło, że niby też ze mnie humanistka, tylko co powiedzieć, skoro właśnie się dowiedziałam, że przeszłam dalej z konkursu z matmy? W pierwszej chwili to się roześmiałam, myśląc, że to jakiś żart... xD
UsuńTo czekom na niego... *.*
XD
Piona! Pisanie jest zajebiste ale nie kiedy dotyczy nauk ścisłych xD
UsuńNawiasem mówiąc gratulujem XD
Módl się przy okazji bym napisała w miarę szybko normalny rozdział xD
No, bo mój kuzyn na poprawę z chemii musiał napisać referat... i to już nie jest fajne pisanie... ;/ Haha, no dzięki za gratulacje... ja tu się powinnam uczyć, a po raz... piąty (?) oglądam "Elitę"... oficjalnie możesz mnie uznać za pustą nastolatkę... xD (cytat z filmu "-Nie musisz być dla mnie miła. - Nie zamierzam." najlepsza rozmowa ever xD)
UsuńDobra, modlę się... zdobędę się na takie poświęcenie... ;D
Yeah, ja tam referaty tylko z polaka, tylko xD
UsuńZnam ból, znaczy ja nie chodzę zazwyczaj na konkursy ale mam sprawdzian, nawet podiwaniłam pusty sprawdzian, a nie chce mi się uczyć xD
Pfff... Ja tego nie oglądałam, więc spoko xDD
Dzięki ci pani! XD
To ten no ... ten ... xDDDD Mój komentarz taki krótki ...
OdpowiedzUsuń,,Max zerknął na zegarek na dłoni, po czym wzruszył ramionami." Ja siem tylko pytam czemu on tak patrzy na ten zegarek? No czemu? Ma randkę z Ash'em? xDDDD
,,Wpadłem na niego kiedy pokłóciłem się z Percussusem i próbowałem zrobić mu na złość kierując się w kierunku domku bogini której najbardziej nienawidził. Wpadłem na niego ponieważ nie zauważyłem go, pomimo tego, że powinien rzucić mi się w oczy. Poznałem go przez wzgląd na to, że nigdy nie widziałem podobnego mu obozowicza." Tak jakoś mnie to zaskoczyło. ^.^ co chwile ,,go" lub ,,niego". Czo ten Topaz. Zakochał się czy co? xDDD
,,-Ciii… - wyszeptał - Oni słyszą. Nie chcę by oni nas słyszeli, znowu zaczną mówić, nie chcę ich słyszeć, oni nie chcą słyszeć nas. Cii…" Hahahahaha. Sibi rozjebuje system *.*
Jak Topaza ni lubiłem tak Sibi'ego pokochałem. *.*
,,-Di Angelo podobno wcięło…" :o to Nikoś znowu uciekł? xDDDDD
,,-Ja pierdolę Max, ja kurwa nie chcę wiedzieć z kim spędzasz noce, ale trochę przyhamuj, dobra? -
Wskazałem na malinki na jego szyi - Zluzuj trochę bo zaraz ten ktoś ci porobi je na policzkach i nawet golfem nie zakryjesz!" Hahahahahahha. Padłem. :') Jack taki spostrzegawczy...
,,-Okej, za uszczerbki na nim nie odpowiadam – Topaz zaśmiał się cicho, po czym złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z domku. " Ajjj. WTF? xDDDDDD
No to moje odwieczne pytanko. When Ashan???? xDDDDD
Życzę dużo, dużo weny. I czekam na kolejny rozdział :'3
Ja tu się kulturalnie (haha, nie) wetnę...
UsuńSibi jest mój... i się nim nie podzielę... ;P
Spokojnie, wolę Ash'a. xDDDDDDDD
UsuńNo i dobrze... bo ja tu burdel własny robię i Sibi musi w nim być xDDD
UsuńDzięki za koma! DX
UsuńYeah, ma XD
A kto tam Topaza wie? Być może, być może, ale wiesz, że ja parringów nie zdradzam xD
No ba! Tacy jak on zawsze to robią XD
No to dobrze :') Ale i tag nie wiem za co nie lubisz Topaza xD
Było w poprzednim rozdziale, że nawiał, nadal nie wrócił :')
Topazowi odpierdala xD No po prostu
Nie wiem Dx na pewno będzie wspominane no ale rozumiesz xD
Dzięki za wenę ^^
Jestem!
OdpowiedzUsuńKomentarz bardzo skrótowy bo muszę iść sprzątać.
A wczoraj nie było bo gdy już się dorwałam do laptopa to tak jakby wywołałam zwarcie i nie chciał współpracować zemną xD
Dobra, koniec pitolenia!
"Trwało śniadanie, kiedy Chejron ogłosił coś przez co moja kanapka wylądowała na ziemi. "
Biedna kanapeczka..
"Na szyi miał białą chustę, spod której wyłaniał się jakiś naszyjnik z czerwonym znakiem przypominającym pentagram."
Ja zaczynam tutaj wyczuwać spisek.. xD
"-Ciii… - wyszeptał - Oni słyszą. Nie chcę by oni nas słyszeli, znowu zaczną mówić, nie chcę ich słyszeć, oni nie chcą słyszeć nas. Cii…"
O skurwesyn, już lubię gościa XD
"Sibi… jest… prawdopodobnie byłym nosicielem Fonosa. Fonosa który nazywa się Noxium, który teraz zostawił jego ciało, ale oczywiście nie zostało ono bez szwanku. Śmiertelnicy nazywają takich ludzi chorymi psychicznie…"
Ja pizgam.. czyli.. dobra, ja tutaj swoich głupich wywodów lepiej zapisywać nie będę :')
" -A na co ci czyjaś wdzięczność kociaczku?! Masz mnie, ja mogę dla ciebie wszystko… mogę cię ogrzać, pocieszyć, trochę poniewierać, mogę cię obronić oraz cokolwiek byś pragną. Po co ci czyjaś wdzięczność?"
No i zgwałcić.
Tego nie powiedziałeś.. XD
" -Ja pierdolę Max, ja kurwa nie chcę wiedzieć z kim spędzasz noce, ale trochę przyhamuj, dobra? -
Wskazałem na malinki na jego szyi - Zluzuj trochę bo zaraz ten ktoś ci porobi je na policzkach i nawet golfem nie zakryjesz!"
To wcale nie jest tak, że ja chciałam walnąć jakiś genialny tekst ale zapomniałam jaki.. XD
"-A kij wie. Jackson urządza swój burdel, a kogo to w sumie interesuje? Niech robi co chce, zajebiście mało mnie to obchodzi!"
Percy i burdel!
WIEDZIAŁAM!
WIEDZIAŁAM!
WIEDZIAŁAM!
KURWA WIEDZIAŁAM!
Dobra, trzeba ogarnąć tyłek.. XD
"-Odczep się jestem już praktycznie dorosły! – Odwróciłem głowę od Oscara."
Czy tylko mi tutaj zaśmierdziało nastolatką z okresem?
"-Okej, za uszczerbki na nim nie odpowiadam – Topaz zaśmiał się cicho, po czym złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z domku. "
O w mordę.. to może być ciekawe..
Tylko teraz pytanie co on zrobi..
I tak będzie ciekawie XD
Dobra, trzeba iść sprzątać ;-;
Soooł życzę ci w kij dużo weny i inne tego typu sprawy XD
Ja też muszę, ale jednak są ważniejsze rzeczy xD
UsuńJa tam nie lubię kanapek XD
Z pentagramami? Eeee tam! Po prostu pokazuję jak to herosi są normalni XD
Sibi taki popularny xD
Nie wiem jaki tam miałaś wywód, ale z tamtego zdania wynika mniej więcej, że większość chorych psychicznie osób to po prostu osoby które były "naczyniami" dla Fonosów xD
Bo on chciał plusy znaleźć xD
XDD tróó
Hahaha XD Ale i tag Percussus będzie miał lepszy burdel *^*
Oj Nat tylko się kłócił z bratem, czego wymagasz nad tak wielką przepaścią IQ? xD
Czy ja wiem czy ciekawie? Topaz po prostu lubi się bawić w osoby którymi nie jest xDD
Powodzonka, chociaż pewnie na pewno już skończyłaś xDD
Dzięki za wenę i koma!