Rozdział XV. Czyżby... koniec?
◊TOPAZ◊
Ciężko powiedzieć ile w tym pomyśle było mojego rozsądku, a
ile było przemyśleń Percussusa. Jednakże musiałem zabrać tę dwójkę z daleka od
obozu pod błahym pretekstem szukania di Angelo. Niestety Walker był cholernie
przeciwny szukaniu tego pedała od Hadesa, w sumie się nie dziwię, mogłem
bardziej wysilić się nad pomysłem, ale to było pierwsze co przyszło mi do
głowy. Znaleźć di Angelo? Taak… ale najpierw musiałbym wiedzieć gdzie jest.
Teraz chciałem jedynie aby ta dwójka powędrowała jak najdalej od miejsca gdzie
ma się to wydarzyć.
Co do Walkera zauważyłem, że ma pewną słabość do
sformułowań, że to on wpadnie w
kłopoty. Albo tchórz, albo ma coś na sumieniu.
Wszyscy mają coś na
sumieniu, kociaku – Percussus był wyraźnie z czegoś zadowolony – Kociaku jak długo będziesz grał tak nędzną
szopkę?
Masz lepszy pomysł?
Oh, no wiesz… Czekaj
co to za zapach? – Percussus zaczął niuchać w powietrzu.
Proszę cię nie mamy
czasu, jesteśmy daleko od obozu, w lesie… no chyba, że wyczuwasz potwory.
Potwory?
Nie… Dobra, kociak,
nie twoja sprawa. Widzę, że ten synalek Hermesa dziwnie się na ciebie gapi,
może mu tak…
Zamknij się. Cudem go
przekonałem, nie chcę, żeby to wszystko poszło w pizdu.
Kociak on jest akurat
nudny, mogę zabawić się z tym synem Erosa? Dawno nic ciekawego nie robiłem i aż
mnie bierze na jego widok!
Jesteś żałosny…
To ty masz z tym
problem kociaku.
Nie miałbym problemu
gdyby nie fakt, że dzielimy wspólne ciało i każde twoje fizyczne
zainteresowanie równa się temu, że ja muszę w tym uczestniczyć! Nie możesz się
zakochać w jakiejś dziewczynie?!
Po pierwsze nie znane
mi jest uczucie „zakochania się” – Percussus wzdrygnął się lekko - Po
drugie dziewczyny są nudne.
Wolałem tę kwestię przemilczeć. Percussus nucił coś w między
czasie, nie zaprzeczam nie mogłem się przez to skupić, to tak jakbyś próbował
myśleć ale twój mózg zamiast przetwarzać informacje zaczął nucić piosenki.
-W kwestii zabierania mnie w nocy z domku, Topaz – Nathanail
na chwilę przerwał nasz marsz przez las – Mógłbyś mnie zabierać do swojego
domku, nie do lasu… las jest dla pedofilii…
Walker chrząknął cicho najwyraźniej powstrzymując śmiech, ja
zaś zgromiłem wzrokiem syna Erosa, który zrobił minę pt. „No co?”.
-Nathanail… szukamy tego cholernego di Angelo – westchnąłem
cicho – Więc przestań pieprzyć.
-Nawet nie zacząłem – Nathanail uśmiechnął się.
-Ej, jak macie zamiar się jebać, to kurwa beze mnie – Jack
odwrócił się na pięcie.
-Nie, nie mamy zamiaru – wystawiłem z obrzydzeniem język –
Proszę cię, to jest gorzej niż obrzydliwe.
Kociak jak zwykle się
nie zna.
Spadaj.
- Powiedziałeś w
liczbie mnogiej, o „nas”! – Nathanail oblizał usta.
-Nie jaraj się tak… - Pokręciłem z dezaprobatą głową –
Chodźmy, mamy kogoś znaleźć.
Stałem tyłem do najbliższej gałęzi, więc kiedy się
odwróciłem i zauważyłem, że ktoś na niej zwisa i jego twarz jest na wysokości
mojej, odskoczyłem natychmiast wpadając na Nathanaila. Walker wyjął miecz.
-Złaź pajacu, albo opierdolę ci tą twarzyczkę! – Ryknął
Walker.
Zmarszczyłem czoło. Nie no… proszę. Tylko jego brakowało.
-Sibi – wycedziłem – Złaź. Już.
W odpowiedzi syn Ateny zaczął bujać się na boki, nie
uśmiechał się jak zwykle, ale jego oczy błyszczały w ciemności.
-Znasz tego pajaca?! – Jack rzucił mi mordercze spojrzenie.
-A co cię to? – Pokręciłem głową i wtedy zdałem sobie
sprawę, że ciągle opieram się plecami o brzuch Nathanaila i odskoczyłem od
niego – A weź się jeb pedale!
Sibi podciągnął się na gałęzi i teraz stojąc na niej wyglądał
więcej niż przerażająco, biorąc jeszcze pod uwagę, że zaczął wiać wiatr i jego
włosy zaczęły falować na wietrze.
-Obserwowaliśmy was – powiedział grobowym tonem – Myśleliśmy
sobie, że uciekacie. Ale teraz mówicie, że kogoś szukacie. Kogoś kto wcale nie
zaginął. Nie rozumiemy waszego głupiego postępowania.
-Oho! Świetnie! – Jack parsknął ze zdenerwowania – Teraz w
tym lesie łażą pacjenci psychiatryka, kurwa zajebiście! A teraz spierdalaj…
Sibi przekręcił głowę jakby nie zrozumiał wypowiedzi Jack’a…
nie zdziwiłbym się, gdyby „głosy w jego głowie teraz zastanawiały się co to
znaczy spierdalaj”. Ale poważnie…
tylko jego mi brakowało.
O! Sibi! Jak tam
szalony dzieciaku?! - Percussus
wybuchnął śmiechem.
Sibi spadł z gałęzi. Chyba nic sobie nie zrobił, ponieważ po
sekundzie schował się za drzewem
.
-Czy to nie jest ten syn Ateny, którego mieliśmy unikać,
przypadkiem? – Nathanail złożył ręce na piersi – Ma zajebiście długie włosy…
-Spójrz na swoje, farbowany pedale – Jack prychnął z pogardą
– Wracam do obozu, mam kurwa dosyć ratowanie dupy di Angelo i natykania się na
takich wariatów.
-Ja jestem wariatem? – Sibi wychylił się zza drzewa.
-Nieee… Jesteś absolutnie normalny, kurwa! – Jack przewrócił
oczami i poświecił mi latarką prosto w twarz – Słuchaj jebany gówniarzu, idź
sobie do Chejrona napierdalaj mu o czym kurwa chcesz, ja wracam do obozu!
-Nie! – Ryknąłem – Nie możemy!
-Wy nie możecie – wskazał z pogardą na mnie i na Nathanail’a
– Ja mam to gdzieś!
-Kiepski pomysł na chronienie tej dwójki – Sibi rozłożył
dłonie w ten sposób, że niemal przypominał mi teraz te wszystkie obrazy i
figurki przedstawiające tego całego Jezusa na krzyżu – Naprawdę kiepski.
Jack zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na mnie jeszcze
gorzej niż przed chwilą.
-Wytłumacz „chronić”?! – Ryknął.
Mówiłem.
Nie odpowiedziałem, przez po kilku sekundach oberwałem
pięścią w nos, uderzyłem plecami o najbliższe drzewo. Pociemniało mi lekko
przed oczami i dopiero kiedy poczułem własną krew w ustach ocknąłem się.
Rzuciłem się z wrzaskiem na Jack’a i obaj wylądowaliśmy na ziemi, obaj
waliliśmy na oślep pięściami, właściwie miałem nieco łatwiej gdyż nawet bez
latarki widziałem więcej, ale z drugiej strony Jack wbrew pozorom wcale nie był
taki słaby na jakiego wyglądał i po co najmniej dziesięciu uderzeniach z jego
strony w brzuch, klatkę piersiową oraz twarz wylądowałem jak długi pod nogami
Sibi’ego.
Syn Ateny zdawał się mieć pewną rozrywkę z oglądania tego
wszystkiego, Nat próbował nas odseparować, ale mignęło mi przed oczami jak sam
oberwał i wylądował z głośnym hukiem w pień drzewa.
Nie mogłem się ruszyć, zawsze fizycznie byłem słabszy…
owszem mogłem bić tak na oślep i z kilka godzin, ale wystarczyło kilka celnych
uderzeń we mnie abym nie potrafił się ruszyć przez pół godziny, a Jack
najwyraźniej jeszcze nie zamierzał skończyć. Ale kiedy już zamachnął się nogą
zdałem sobie sprawę, że być może to nie moje „obrażenia” są przyczyną dla
której nie mogę się ruszać z własnej woli.
Otoczyła mnie różowo-fioletowa mgła i po chwili wstałem bez
własnej woli i nie panując w ogóle nad swoim ciałem i ruchami. Percussus zawsze
był drażliwy kiedy ktoś próbował mi coś zrobić… zawsze. To mega wkurza.
Zamachnąłem się (problem z tym, że to nie do końca ja) i po
chwili to Jack potoczył się po ziemi. Podbiegłem do niego, złapałem go za
gardło i cisnąłem o najbliższe drzewo.
Może jednak przestanę używać pierwszoosobowej formy.
Percussus wybuchł zimnym śmiechem, który brzmiał o wiele
bardziej szaleńczo kiedy był po za moją głową.
-Ustalmy zasadę – warknął Fonos kiedy lekko się opanował,
podszedł do Jack’a i złapał go z całej siły za włosy przy okazji nie raz nie
dwa uderzając jego głową o drzewo – Nigdy nie podnoś ręki na mojego kociaka! Nigdy! – Uniósł Jack’a
na kilka centymetrów nad ziemią za włosy, po czym rzucił nim z całej siły –
Zrób tak jeszcze jeden, jedyny raz skurwielu! Niech przez ciebie mojemu kociakowi wypadnie chociaż jeden
cholerny włos z głowy, niech chociaż kropla krwi z twojej winy opuści jego
ciało, przyjdę i za nawet małego siniaka, rozpierdolę cię na strzępy! Nigdy
więcej nie dotykaj mojego kociaka!
Percussus kopnął jeszcze po raz ostatni leżącego bezwładnie
na ziemi Jack’a.
-No… zarządzam przerwę – Percussus wybuchnął śmiechem i
podszedł do nieprzytomnego, leżącego pod drzewem Nathanail’a, zostawiając tym
samym Jack’a na pastwę losu.
◊ ◊ ◊
-Bolało? – Powtórzył po raz setny Sibi – Bolało?
-Kurwa, nie… - Jack otarł krew z czoła.
Sibi zwiesił smętnie głowę. Ja opierałem się o drzewo i
przyglądałem się jak Nathanail i Jack doprowadzają siebie do stanu używalności…
Hm… Oczywiście mówię o tym, że Nathanail najprawdopodobniej skręcił nadgarstek,
zaś z Jack’em… no… Na pewno nie ma wstrząśnienia mózgu (a przynajmniej na to
wygląda), ale nie pozwala mi podejść do siebie na kilka centymetrów a z daleka
to ja jedynie mogę stwierdzić, że ma liczne obtarcia i rany i tyle.
Sibi zaś z fascynacją się temu przyglądał, cholerny
masochista i sadysta w jednym.
Percusssus zaś wyjątkowo milczał, raz po raz tylko kiedy
Jack ruszał się zbyt gwałtownie, zaczynał ryczeć i warczeć, tak to się nazywa
podpaść Percussusowi.
-Nadal nie wiemy po co poszliście tak daleko – Sibi dzisiaj
uparcie mówił o sobie w liczbie mnogiej – Przecież szukacie kogoś kogo tutaj
nie ma, nawet nie idziecie w dobrym kierunku i on – wskazał wykrzywionym palcem na mnie – o tym wie.
Jack rzucił mi po raz niewiadomo który mordercze spojrzenie,
Percussus znowu zaczął się miotać i ryczeć, ale udało mi się jakoś w miarę
normalnie myśleć. Nathanail zaś spojrzał na mnie pytająco. Pięknie… Sibi
cholerna męska wyrocznia.
Przesrane, kociaku,
mówiłem.
-Wiedziałeś?! – Ryknął na tyle głośno na ile mógł, Jack.
-Nie – skłamałem.
Sibi skulił się lekko i wyszeptał:
-Kłamie. On kłamie. Kłamie. Kłamie. Kłamie. Kłamie.
Nathanail westchnął ciężko, jak mi ktoś teraz powie, że zakochał
się w Sibi’m to osobiście pójdę się strzelić.
Chociaż zważywszy na sytuację… Nie, równie dobrze mogę
zrobić to teraz.
-Gość ma nierówno pod jebanym sufitem – Jack przestał
uciskać swoją ranę na ramieniu – Ale z doświadczenia wiem, że tacy mają jebany
siódmy zmysł. Po co nas wyciągnąłeś?!
-Nie mogę powiedzieć – warknąłem – Dla was będzie lepiej.
Najważniejsze, że nie
są na obozie - Percussus zaśmiał się
cicho – Z drugiej strony teraz będziesz
miał przekichane kociaku, dowiedzą się prawdy jak tylko wrócą do obozu.
Wspaniały pomysł miałeś z tym di Angelo, po prostu… Wiesz co kociaku? Strzelę
ci jakąś karę jak tylko wrócimy. Jakąś piekielnie dobrą karę!
Masz rację zjebałem
sprawę, ale możesz tego nie wypominać.
Zachciało ci się
ratować tę dwójkę, kociaczku.
To było konieczne.
Mhm…
-Dobra… i tak mam już przejebane – usiadłem obok Nathanail’a
– Pamiętacie to „morderstwo” tamtej grupowej Hekate? – Nat potwierdził, Jack
milczał, ale kontynuowałem – Dzisiaj właśnie zginął kolejny grupowy oraz losowo
inna osoba.
Sibi wyszczerzył zęby, ale postanowiłem nie zwracać na to
uwagi.
-Zajebista rewelacja – w oczach Jack’a pojawiła się nutka
złośliwości – Kto? I skąd to wiesz?
Tego nie chciałem zdradzać, więc odpowiedziałem to co
podsunął mi Percussus:
-Nie wiem kto. Powiedzmy, że wiem sporo.
-Zaraz! – Nathanail spojrzał na mnie z przerażeniem –
„Losowa osoba”?!
Pokiwałem głową. Nathanail zerwał się na równe nogi, jego
oczy zalśniły, wyszeptał czyjeś imię, ale nie dosłyszałem.
-Co?
-Oscar… - powtórzył głośniej i jakby zapomniał o zwichniętym
nadgarstku zaczął biec przed siebie.
Tak kociaku, to jest
ten moment kiedy masz za nim biec – Warknął Percussus.
A ten debil? – Spytałem
z myślą o Jack’u.
Te… Sibi, weź się nim
zaopiekuj. A ty kociaku gonisz za swoim Romeo.
Zamknij się.
Ж OSCAR Ж
Spałem jeszcze kiedy ktoś wparował do mojej sypialni i
rzucił się na mnie z głośnym okrzykiem, wylądowałem razem z nim na podłodze.
-N…Nathanail! – Ryknąłem oburzony.
Mój szanowny brat
ściskał mnie tak mocno jakbyśmy nie widzieli się od wieków.
-Weź, puść mnie – próbowałem się wyrwać ale Nathanail nie
miał zamiaru mnie puścić – Jezu, co ci?
-Nic ci nie jest, prawda? – Spytał na jednym oddechu –
Nikogo tu nie było? Nikt nie próbował cię zabić? Prawda? Prawda? Prawda?! Odpowiadaj
a nie gapisz się jak idiota!
Dałbym sobie głowę odciąć, że jest bliski łez. Nie mogę,
dlaczego musieli mnie pokarać takim bratem?!
-Nic. Nic mi nie jest, ale zaraz połamiesz mi żebra.
Ustalaliśmy również, że nie wchodzisz do mojej sypialni.
-Teraz cię nie puszczę! – Nathanail oparł swoje czoło o moje
plecy – Nigdy więcej nie stawiaj mnie w takiej sytuacji!
Zmarszczyłem czoło.
-Topaz cię czymś nafaszerował, czy coś? – Spytałem i
próbowałem się oderwać od brata, bezskutecznie – Zostaw mnie w spokoju.
-Niee… -Nathanail odetchnął z ulgą – Wiesz, że bardzo cieszę
się, że jesteś i w ogóle, prawda?
-Boże… Nathanail, może ty jesteś chory, co?
-Już ci mówiłem, że jestem chory.
Chciałem uderzyć się dłonią w czoło, ale obecnie nie za
bardzo miałem jak się ruszyć i w momencie kiedy już na poważnie traciłem
cierpliwość usłyszałem jak drzwi od domku się otwierają i ktoś również wparował
do pokoju.
-No, no, no – sądząc po głosie to był Topaz – Widzę, że już
nie jestem potrzebny. Ten… Dobra idę zwymiotować, jak się od siebie odkleicie
do dajcie znać, narka!
Teraz ktoś mógłby mi łaskawie powiedzieć co się święci, co
nie?!
Ж Ж Ж
Staliśmy w milczeniu w pawilonie, paląc całuny dwóch
herosów. Grupowego domku Nemezis oraz jakiegoś syna Apolla, którego osobiście
niewiele znałem. Takie ceremonie nigdy nie są szczęśliwe, lecz mimo to ciągle
zdawało mi się, że w tłumie słyszałem cichy chichot. Chociaż możliwe, że był to
tylko wybryk mojej wyobraźni.
Po ceremonii Chejron ogłosił, że prawdopodobnie znowu zaczną się badania domków, nie
wiedziałem co rozumie przez słowo „znowu”, ale wydaje mi się, że taka lub
podobna sytuacja musiała mieć już kiedyś tu miejsce.
Tak czy inaczej po tym ogłoszeniu wszyscy herosi wrócili do
swoich domków, Nathanail wydawał się być koszmarnie przygaszony, nawet zmienił
kolor włosów na granatowe.
-Znałem tego syna Apolla, dosyć dobrze – oznajmił w domku – Tak
prawdę mówiąc to chyba nawet za bardzo go polubiłem.
-Będziesz płakać? – Spytałem siadając na kanapie.
-Jesteś okropny – wycedził przez zęby i usiadł obok mnie –
Mogę się chociaż przytulić? Proszę.
Westchnąłem cicho. Nienawidzę mojego brata, ale jeśli tamten
koleś faktycznie dla niego coś znaczył…
-Chodź – objąłem Nat’a jednym ramieniem – Jeden raz, a
później idę na trening.
Brat wtulił się we mnie, z początku jego niespokojny oddech
zaczął się powoli uspokajać.
-Kocham cię – powiedział – I nie darowałbym sobie gdybyś to
ty był na miejscu Austina. Nawiasem mówiąc ładnie pachniesz.
-Nathanail… jesteś idiotą, więc zamknij się dobrze? A jak już
się całkiem uspokoisz to mnie puść, bo nie będę gnił w domku przez cały dzień.
-Kocham cię – powtórzył – I będę cię chronił, jasne?
-Prędzej to ja musiałbym chronić ciebie, dupku – wycedziłem
przez zęby – Z twoją umiejętnością wpadania w kłopoty to wielce prawdopodobne.
-I tak cię kocham i będę cię chr…
-Nie – Odepchnąłem go od siebie – Nie wiem o co ci chodzi,
ale na pewno wiesz coś czego ja nie wiem, co nie zmienia faktu, że w naszym
rodzeństwie to ja mam cię do jasnej cholery ochraniać – wstałem z kanapy i
wytknąłem go palcem – Więc nie pałętaj się nie wiadomo gdzie po nocach! Bardzo
mnie wkurzasz, Nathanail, ale do rodzeństwa potrzeba przynajmniej dwóch osób –
poprawiłem okulary – Dlatego to ja mam
zamiar ciebie chronić.
-Chcesz coś mi powiedzieć? – Nathanail uśmiechnął się
łobuzersko.
Nachyliłem się nad nim.
-Tak – odparłem – Jesteśmy rodzeństwem. Tylko i aż rodzeństwem, zabraniam ci tego niszczyć, a ja w
zamian przysięgam, że ze mną nie stanie ci się krzywda, bracie – uśmiechnąłem
się pod nosem – A teraz wybacz, ale chyba już ci lepiej, wiec idę.
-Nie! Gorzej mi – Nathanail opadł na kanapę – Zooostań.
Przewróciłem oczami. Dziecko z niego.
-Booże… - westchnąłem ciężko – Nathanail uspokój się.
Ogólnie cię rozumiem, ale spoważniej trochę.
-Spoważniej? – Nathanail wybuchnął śmiechem, na kilka chwil
jego włosy znowu stały się czerwone, jednakże nie na długo – Jakoś mi się to
nie uśmiecha. Ej, Oscar pobawisz się ze mną?
Zmarszczyłem czoło. Właśnie na tym polega problem z
Nathanailem, mówi to co mu ślina na język przyniesie.
-No co? – Wzruszył ramionami – Nudzę się.
-Przed chwilą rozpaczałeś.
-Nie mogę być ciągle poważny, zmarłym to już nie pomoże.
-Jesteś okropny.
-Kto to mówi?
-Ja. Nathanail, weź spoważniej, później pogadamy.
-A co u Annabeth? – Wyrwało mu się.
No przecież oczywiste, że już z nią nie jestem. Żałuję
tylko, że przestała się do mnie odzywać…
-Nic – odpowiedziałem – Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy.
-A zostaniesz? – Nathanail wydął z niezadowoleniem usta.
Spojrzałem na zegarek. Ech… Ta rozmowa przeciągnęła się
bardziej niżbym tego chciał.
-Zostanę. Ale będę w swoim pokoju – kiedy Nathanail wstał z
kanapy dodałem – Do którego nie możesz wchodzić, jasne?
-Ta… - Nathanail spojrzał na mnie ze znudzeniem – To co mam
robić?
-Nie wiem. Zajmij się sobą – pokręciłem głową – Poczytaj.
Nathanail włożył palec do ust i wystawił język pokazując tym
samym co na ten temat myśli.
-Hamleta byś poczytał – westchnąłem – Cokolwiek będziesz
robić masz nie hałasować.
-Co rozumiesz przez nie hałasować? – Nathanail wyszczerzył
zęby.
-Nathanail nie możesz być aż taki głupi.
Nathanail zrobił mało inteligentną minę, poprawił swoje
włosy po czym westchnął cicho.
-Dobra, nie będę przeszkadzał… braciszku – złożył ręce na piersi.
Skinąłem lekko głową i z zaciśniętymi pięściami zamknąłem
się w swoim pokoju. Usiadłem za biurkiem, zapaliłem lampkę i chciałem sięgnąć
po książkę, ale moją uwagę przykuł wisiorek z krzyżem. Nie noszę biżuterii, to
domena Nathanail’a, ale on też nie przepada za krzyżami (chociaż ma jakieś
kolczyki z tym motywem), nie przypominam sobie aby miał kiedyś taki naszyjnik.
Chociaż… Topaz chyba coś takiego miał na szyi, z drugiej strony raczej co drugi
nastolatek ma takie „cudo”.
Pokręciłem głową, odłożyłem krzyżyk na bok i zająłem się
czytaniem, później spytam Nathanail’a czy to na pewno nie jego. Aczkolwiek
raczej domyślam się czyje to jest…
Zagłębiłem się w lekturze, a jak zwykle po przeczytaniu
kilkunastu rozdziałów okazało się, że jest dosyć późno.
Ж Ж Ж
Zapukałem do domku Eris, w garści trzymałem krzyżyk. Nie
spytałem Nathanail’a, bo po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że w żadnym
wypadku nie jest to jego biżuteria.
-Otwarte, chyba, że to Nathanail wtedy nikogo nie ma! –
Warknął z głębi domku Topaz.
Nie lubiłem takich sytuacji. Być może jestem kompletnie
inaczej wychowany, ale gospodarz raczej powinien otwierać drzwi, a nie krzyczeć
na pół domku, że te są otwarte. Naprawdę…
Wszedłem do domku. Panował wszech obecny mrok, chociaż na
zewnątrz było jeszcze jasno. Nie mogłem zlokalizować Topaza, toteż po omacku
zacząłem szukać salonu.
Muszę przyznać, że kiedy wpadłem na kogoś mimowolnie
wrzasnąłem. Nie jestem tchórzliwy, ale każdy by się przestraszył wpaść na kogoś
po ciemku.
Topaz wybuchnął śmiechem i zapalił światło. Spojrzał na mnie
z ciekawością, po czym machnął dłonią wskazując na drzwi do najbliższego
pomieszczenia.
-Wody? – Zaproponował kiedy weszliśmy do salonu.
-Wolałbym nie – odparłem.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Do ścian były przymocowane
wycinki z gazet, a samo pomieszczenie przypominało mi bardziej zakład
pogrzebowy niż salon, ale pomińmy ten fakt.
-Zostawiłeś to, co nie? – Spytałem i podałem mu krzyżyk –
Masz, właściwie tylko po to tutaj przyszedłem.
Topaz przyjrzał się wisiorkowi i w momencie kiedy otworzył
usta, ktoś wyłonił się z kąta.
-Straszny symbol – powiedział nieprzytomnym głosem.
Prawdę powiedziawszy moje serce lekko przyśpieszyło na widok
chłopaka o białych długich, tłustych i brudnych od ziemi włosach, o pustych,
pozbawionych emocji oczach, równie dużo zdradzających ustach oraz kamiennym
wyrazie twarzy. Ściskał w obu dłoniach brudne buty, chodził na bosakach.
Jednakże im dłużej mu się przyglądałem tym większe wywierał na mnie uczucie
spokoju, coś zupełnie przeciwnego do towarzystwa Topaza. Topaz przeraża mnie
swoim „pasażerem”, z kolei ten chłopak wygląda jakby uciekł z zakładu karnego,
a mimo to automatycznie poczułem do niego pewnego rodzaju… przywiązanie? Ciężko
mi to nazwać.
Chłopak stanął przede mną, Topaz zerkał na niego z lekkim
obrzydzeniem, za co miałem ochotę walnąć go w łeb.
Niebiesko-zielone oczy zmierzyły mnie badawczo od góry do
dołu i wtedy zobaczyłem w nich pewnego rodzaju smutek, białowłosy podszedł
jeszcze bliżej po czym przytulił się do mnie lekko, przystawił ucho do mojej
klatki piersiowej na wysokości serca.
Zamurowało mnie, nie miałem pojęcia co odpowiedzieć, Topaz
zaś ukrył z zażenowaniem twarz w dłoniach i wtedy ten dziwny nastolatek
powiedział:
-Jeszcze bije – ciągle przystawiał ucho do mojej klatki
piersiowej – Bum… bum… bum… bum… Jeszcze bije…
Uśmiechnąłem się mimowolnie i lekko go od siebie
odepchnąłem.
-Co przez to rozumiesz? – Spytałem.
-Żyjesz – odpowiedział z powagą.
-No shit Sherlock – warknął Topaz – Sorry za niego, to Sibi.
Nie wiem czemu ta informacja mnie zamurowała.
-Przypadkiem nie mieliśmy się z nim… nie kontaktować? –
Warknąłem po kilku dobrych chwilach.
-Aha… - mruknął Topaz – Ale on jest przydatny. Słuchaj, nie
chcę cię wyganiać czy coś, ale jakoś nie…
-Niech zostanie… oni nie chcę rozmawiać w jego obecności. Nie
chcą rozmawiać… jest cisza, nikt mnie przy nim nie obserwuje. Nie chcę by mnie
obserwowali.
-Słuchaj – westchnąłem – zostawiłem swojego brata samego w
domku, jeśli nie będzie mnie dłużej niż przez pół godziny obawiam się, że nie
będę miał do czego wracać. Pozwolisz?
-Jasne – Topaz złożył ręce na piersi – Chociaż, za nim
pójdziesz… mam prośbę i czy mógłbyś ją spełnić?
αNATHANAILα
-SPO – zaczął ponurym i niepodobnym do Jack’a głosem –
pokonało większość, jeśli nie całą
armię Pasitheai. Wybili jej śmiertelnych zwolenników, kiedy tylko umarli nie
zagrażali im od wewnątrz i zewnątrz, zginęło więcej niż połowa ludzi z SPO, ale
ich nowy dowódca kazał przekazać obozowi, iż Pasithea nie jest już realnym
zagrożeniem dla herosów – Jack usiadł z powrotem na miejsce, ale nie potrafiłem
oprzeć się wrażeniu, że właśnie coś w nim pękło.
Obozowicze spojrzeli po sobie. Ja szczerze się nie orientuję
w tej sytuacji, więc po prostu przysunąłem się bliżej Oscara i oparłem głowę na
jego ramieniu, w zamian za co oberwałem jakimś grubym tomiskiem encyklopedii.
-Heh… to po jaką kurwę była ta przepowiednia! – Ryknęła Vi –
Jak teraz pan z wiecznym okresem pierdoli, że nie ma wroga! Może my się sami do
kurwy nędzy mamy wybić?!
-„Walka z boginią
przyniesie nieoczekiwane zwycięstwo” no ale, żeby aż tak – Leo pokręcił
głową – Znaczy kurde doceniam poświęcenie SPO i w ogóle… ale luz bluz, przecież
to CHB zawsze grało pierwsze skrzypce, co nie?
Chejron zaczął kręcić niespokojnie głową, Pan D. jak zwykle
olewał czyli słowem nie miałem pojęcia czy mam dalej przyklejać się do Oscara
czy gapić się na Topaza który dzisiaj jakoś cholernie przyciągał mnie wzrokiem,
nie wiem czemu… Wydawał się taki jakiś nieobecny, bawił się swoim naszyjnikiem,
patrząc się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Ogólnie syn Eris mi się zawsze
podobał (taka niespodzianka) ale dzisiaj to przesadził.
-Jack, czy jesteś pewien na sto procent, że SPO podołało
zadaniu? Że nie jest to pułapka? – Spytał Chejron.
Jack westchnął ciężko i odparł:
-Ta… Skakanka nie żyje, a pan jeszcze podważa jej
poświęcenie?!
-Jack zrozum, że to nie jest coś…
-Niech pan do kurwy nędzy zrozumie – Jack uderzył pięścią w
stół – Nie żartowaliby przy jej ciele!
-Jack powstrzymaj język! Będę zmuszony skontaktować się w
takim razie z SPO.
-Zajebiście, że mi pan nie ufa! Zajebiście, kurwa!
-Wspominałem już, że byłby z ciebie dzieciaku piękny gołąb? –
Pan D. wskazał na Jack’a – Nie?
Walker usiadł ciężko przy stole i na tyle na ile potrafił
postanowił się uspokoić.
Chejron coś tam jeszcze oznajmił, ale mnie za bardzo zafascynowało
spojrzenie Topaza, abym zwracał na coś takiego uwagę. No i świetnie Topaz,
czemu ty musisz być taki jaki jesteś?
α α α α
-Tooopaz? – Zacząłem po śniadaniu.
-Czego, pedale jebany?! – Wycedził przez zęby – Rzygać mi
się od ciebie chce, więc trzymaj się na dystans.
Zrobiłem smutną minę.
-Chciałem tylko powiedzieć, że wyglądasz bardzo przystojnie
dzisiaj.
-A weź spierdalaj, pedale! – Topaz pobladł – Tacy jak ty to
myślą tylko o jednym! Rzygać mi się chce od ciebie!
-Chciałem być miły i powiedzieć prawdę – westchnąłem – Nie rozumiem
czemu mnie tak nienawidzisz.
-Pomyślmy – ryknął – Może dlatego, że jesteś gejem?!
Nienawidzę takich jak ty, więc spierdalaj! Nie mam nastroju!
Przewróciłem oczami. I tak zawsze jest. Gdybym mógł wybrać
sobie jakiś dar to chciałbym rozkochiwać w sobie kogokolwiek ze skutkiem
natychmiastowego wylądowania w łóżku… jestem może lekko zboczony, ale to nie
moja wina!
Topaz odszedł szybciej niż zdążyłem za nim zawołać, więc
wetknąłem dłonie w kieszenie i zacząłem rozglądać się po okolicy. Wszyscy byli
jakoś podekscytowani tym całym pokonaniem tej pani na P… a kim ona w ogóle
jest? Och! Przecież to nie ma znaczenia i tak jej nie ma, nie?
Zobaczyłem w oddali Jack’a, ta cała Vi za nim wołała ale on
wydawał się być zbyt zamyślony by ją usłyszeć, miałem go właśnie zawołać, kiedy
ktoś zahaczył ramieniem o moje ramię. Max… Boże nawet ostatnio się ze mną nie
witał.
-Cześć Max – zaśmiałem się cicho.
Syn Fatum przez jakiś czas milczał, po czym odwrócił się do
mnie i powiedział:
-Jeśli rozpada się armia, to czy dowódca musi zginąć?
-Co?
-Jeśli rozpada się armia, to czy dowódca musi zginąć? –
Powtórzył.
-Czemy wy wszyscy pytacie mnie o takie rzeczy! Nazywam się
Nathanail, ten mądrzejszy to Oscar, wiem, że jesteśmy bliźniakami i w ogóle ale…
-Ale ty myślisz sercem – odparł - Jeśli rozpada się armia,
to czy dowódca musi zginąć?
-Nie! To by było… nie romantyczne! – Odparłem zanim
zastanowiłem się nad sensem swojej wypowiedzi.
Przez twarz Max’a przebiegł cień uśmiechu, odwrócił się na
pięcie i poszedł przed siebie… I co jeszcze ja się pytam?! Nie, nie, nie… kurde
co z wami ludzie?!
Nie widząc większego sensu w dalszej próbie rozmowy z
kimkolwiek o czymkolwiek, zacząłem iść w stronę plaży, śpiewałem pod nosem
pierwszą, lepszą piosenkę jaka przyszła mi do głowy i po prostu łaziłem w tę i z powrotem.
I'm holding on your rope,
Got me ten feet off the ground
I'm hearin what you say but I just can't make a sound
You tell me that you need me
Then you go and cut me down, but wait
You tell me that you're sorry
Didn't think I'd turn around, and say...
It's too late to apologize, it's too late
I said it's too late to…
Przerwałem ponieważ zaraz za sobą usłyszałem głuche
łupnięcie w piasek. Odwróciłem się mechanicznie i… zaraz za mną leżał Nico,
wyglądał jakby nieżywy, ale na szczęście jego klatka piersiowa unosiła się w
górę i w dół… jednakże, był ranny. Z jego prawego boku wypływała krew malując
piasek na czerwony kolor.
***
Ech... Kolejny nic nie wnoszący rozdział, ale obiecuję, że im dalej w las tym więcej akcji xD Na razie to przedstawia się w sposób następujący, że planuję około 25 do 30 rozdziałów xD Więc pewnie niedługo będzie główna misja :')
Mam ogólnie pytanie gdyż małymi kroczkami zbliża nam się kolejna nietypowa scenka +18, ale z mojej strony szykują się na raz trzy osoby. Czy macie coś przeciwko tak zwanemu trójkątowi? XD
Pozdrawiam was i nie, nie sprzedaję poduszek na których możecie zasypiać podczas czytania! XD
No to ... ja może będę komentować w czasie czytania *^*
OdpowiedzUsuń,,Jednakże musiałem zabrać tę dwójkę z daleka od obozu pod błahym pretekstem szukania di Angelo." No baaa. Bo Nico jest taki ... nieważny. Pffff....
,,Teraz chciałem jedynie aby ta dwójka powędrowała jak najdalej od miejsca gdzie ma się to wydarzyć." To znaczy co? :o Mam się bać?
,, Po drugie dziewczyny są nudne." Polać mu! Dobrze gada! xD
,,-Nathanail… szukamy tego cholernego di Angelo – westchnąłem cicho – Więc przestań pieprzyć.
-Nawet nie zacząłem – Nathanail uśmiechnął się.
-Ej, jak macie zamiar się jebać, to kurwa beze mnie – Jack odwrócił się na pięcie.
-Nie, nie mamy zamiaru – wystawiłem z obrzydzeniem język – Proszę cię, to jest gorzej niż obrzydliwe." Najlepsza rozmowa ever! xD
,,-Obserwowaliśmy was – powiedział grobowym tonem – Myśleliśmy sobie, że uciekacie. Ale teraz mówicie, że kogoś szukacie. Kogoś kto wcale nie zaginął. Nie rozumiemy waszego głupiego postępowania." Ej, ej, ej. On mi kogoś przypomina ... tego ... tego stwora z władcy pierścieni co mówił w liczbie mnogiej xDDDDD
,,-Bolało? – Powtórzył po raz setny Sibi – Bolało?
-Kurwa, nie… - Jack otarł krew z czoła." Hue hue hue. Sibi taki zajebisty :') Kocham go. xD
,,Spałem jeszcze kiedy ktoś wparował do mojej sypialni i rzucił się na mnie z głośnym okrzykiem, wylądowałem razem z nim na podłodze." Awww. <3 <3
,,-Teraz cię nie puszczę! – Nathanail oparł swoje czoło o moje plecy – Nigdy więcej nie stawiaj mnie w takiej sytuacji!" AAAAAA! Zabijcie mnie, proszę. <3 <3 <3 <3 *.*
,,-Już ci mówiłem, że jestem chory." Taka szczerość :')
,,Jesteś okropny – wycedził przez zęby i usiadł obok mnie – Mogę się chociaż przytulić? Proszę.
Westchnąłem cicho. Nienawidzę mojego brata, ale jeśli tamten koleś faktycznie dla niego coś znaczył…
-Chodź – objąłem Nat’a jednym ramieniem – Jeden raz, a później idę na trening." Prosiłem już żeby ktoś mnie zabił? <3 <3 *.*
,,-Wspominałem już, że byłby z ciebie dzieciaku piękny gołąb? – Pan D. wskazał na Jack’a – Nie?" Pan D. rozpierdala system XP
,,-Ale ty myślisz sercem – odparł - Jeśli rozpada się armia, to czy dowódca musi zginąć?
-Nie! To by było… nie romantyczne! – Odparłem zanim zastanowiłem się nad sensem swojej wypowiedzi.
Przez twarz Max’a przebiegł cień uśmiechu, odwrócił się na pięcie i poszedł przed siebie…" A ja wim co miał na myśli Max :')
Bidny Nico ... gdzie on był? ;_;
No to tyn ... trójkąty forever! xD
Nie potrzebuję poduszki. xD Dobrze mi się śpi na laptopie xDDDD Oczywiście, żartuję. :')
Rozdział cudny i czekam na next'a. Pozdrawiam :'3
Dla Topaza każdy pedał jest nieważny xD Gorzej będzie jak będzie musiał jeździć na rowerze :'3
UsuńTag, mogłeś zginąć xD
Jak zwykle, Percussus jest wbrew pozorom mądry xD
XD Yeah, ja się czasami zastanawiam o czym ja myślę kiedy to piszę xDDD
No wiesz... różnica taka, że tamten miał pierścień, a ten ma interesujące głosy w głowie xD
XDD Sibi to taka norma xDD
Tak mnie coś wzięło na Natscar xD
Dobrze, później cię zabiję xD
No bo jest chory z miłości, nie? XDD
Tag i później to zrobię xDD
Yeah xDDD
W takim razie dobrze myślisz xD
Nico był... *SPOILER*
Siem cieszem xD
Laptop z wmontowaną poduszką, mejbi? XDD
Cieszę się, że się podobał chociaż był byle jaki i również pozdrawiam xD
Hue hue hue. Serio? xD
UsuńCzy ty ... o nie! Nie zabijaj mnie w ten sposób! :o
Ale i tag go nie lubiem ;_;
Ja też XDDDD
No dokładnie!
XDDDD
No a napisałas już Natscar?
Ehh... ty tyż jestes szczera do bólu xDDDDD
Nieee wcale xD
Dzięgi ;_;
XDDDDD
Ashan. Ja chcem Ashan! xD
W dupie xD
Ja tyż.
Yep. :')
Taaa. Bardzo się podobał i niech będzie więcej Natscar! xD
Dobra... mam straszny brak weny i nastroju na komentarz, więc powiem tyle: rozdział zajebisty i tak trzymać! A jakiś dłuższy komentarz to napiszę jak jutro ze szkoły wrócę... bo teraz to na serio chce mi się spać (nie, nie jest to spowodowane rozdziałem, który jak już mówiłam jest zajebisty i bynajmniej nie jest nudny, po prostu niewiele spałam ostatnio i tyle...) Dobranoc ;)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, ważne, że w ogóle ktoś to czyta itd. xDD
UsuńTylko przykro mi, że nie masz nastroju Q.Q Mam na dzieję, że dzisiaj jest już lepiej i w ogóle ^^
Dobranoc za wczoraj xD I dziękuję za koma :'3
Wisz... mój nastrój ogólnie trudno nazwać nastrojem... także tn, tym się ludzie nie przejmujmować, bo po prostu... sprawa osobista, że tak powiem... ale trochę lepiej (?) jeśli o to idzie...
UsuńPróba skomentowania, podejście drugie:
Jak już mówiłam rozdział zajebisty... aż się me oczęta cieszą *.*
Nico takie dramatyczne wejście na scenę... xD
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! >.<
Nathanail taki kącik porad... ale zgadzam się, że Oscar to ten mądrzejszy!
O bogowie... prawie mi serce wysiadło, jak wspomniałaś coś o tym dziecku Apolla, że nie żyje... na szczęście to był tylko Austin... ale tak szczerze, to mi tak trochę teraz każdej postaci szkoda, jak umiera... nawet tych, co nie lubiłam... szczelę więc cytatem: "Bo ze wszystkich rzeczy na świecie tylko śmierć jest nieodwracalna"... czy jakoś tak to było...
Sibi... no normalnie kiedyś go porwę i zgwałcę, no po prostu go uwielbiam <3
Dlaczego Jack'owi nikt nie ufa? On jest jednym z tych nielicznych
normalniejszych ludziów na obozie...
Przez chwilę miałam wrażenie, że coś zajdzie pomiędzy Sibm, a Oscarem... xD
No i mi też się Sibi tak troszku z Gollumem kojarzy... xD
Jack i Percussus się pobili... aż nie wiedziałam, komu kibicować... DAJCIE MI POPCORN! XD
To więcej już nie napiszę, ale wiesz... teraz idę odrabiać matmę, pisać projekt na angielski i uczyć się do testu z chemii...
Aha, no i moją opinię co do trójką ta już znasz... pytanie tylko: kto? XD
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na nexta (i na trójkącik!!!) z niecierpliwością ;D
Przejmować* o bogowie, mój telefon ma cudowne słowotwórstwo...
UsuńW razie co to wal śmiało, wiem, że ja to tam obca osoba itd. no ale wiesz xD
UsuńMiło mi, że rozdział się podoba ^^
No ba! Nico tak ma xD
Ja lubię, przecież wiesz :'3
Nathanail w ogóle niezbyt nadaje się do porad, szczególnie tego typu xD Oscar faktycznie mądrzejszy ale niezbyt uczuciowy :'3
"tylko" XDDD Tró, ale nie przejmuj się głównych bohaterów będę zabijać raczej pod koniec, chociaż jest jakiś wyjątek jak tak teraz o tym pomyślałam xD
Biedny Sibi Q.Q On już swoje ścierpiał, daj mu chociaż jakiegoś słodycza jak go będziesz porywać xDD
No bo on jest Mongrel, ani do SPQR ani do CHB nie należy, wszyscy uznają go za szpiega jednego i drugiego obozu, na dodatek był dowódcą SPO które zaatakowało CHB, no po prostu przerąbane xD
A kij ich wie, może kiedyś :'3
Powodzonka!
Dzięki za wenę i również pozdrawiam ^^
Ja bym może powiedziała, ale nie lubię innym głowy zaprzątać swoimi problemami... a poza tym i tak już nic nie da się zrobić, soł... :/
UsuńNo jak by się miał nie podobać? Wszystkie twoje rozdziały są zajebiste! *o*
Nat sobie śpiewa, spaceruje i rozmyśla, a tu nagle Nico takie "Suprajs!" XD
Wiem...ja przez te twoje zakończenia kiedyś dostanę ataku serca z niecierpliwości xD
Oscar nieuczuciowy? Pfff... powiem szczerze, że on m bardzo podobny charakter do mnie xD (o ile ja mam jakiś charakter, bo dzisiaj jak jechałam autobusem, to miałam taką dziwną rozkminę xD)
Nie strasz... i nie zabijaj... no chyba, że Sun'a, wtedy ci wybaczę xD
Dobra... kupię mu... czekoladę! No bo kto nie lubi czekolady? *podnosi nieśmiało rękę do góry*.... ale i tak go zgwałcę! XD
No to jeszcze w SPO jest uważany za zdrajcę... nie ma co, fajne życie xD
No dzięki... chemia poszła dobrze... i z matmy kartkówka jeszcze... ych... musiałam rozwiązać zadania dla obu grup, bo inaczej przyjaciółka miałaby jedynkę, a tak chyba będzie u niej 5 (ja taka pomocna) xD
Jasna sprawa, ale tak tylko zaproponowałam ^^
UsuńTia... szczególnie jak nic się nie dziej w nich xDD
Dokładnie XD Ale wiesz... To Nico, on zawsze ma do dodania coś XD
:') Więc mam nadzieję, że koniec II części nie będzie aż tai otwarty jak mi się wydaje xDD
No wiesz, na pewno ma mniej uczuć niż taki Nat xDDD
Każdy ma jakiś charakter :3
Straszem, ja lubiem zabijać xDDD I nie powiem kogo, ale lubiem xD
Nie wiem czy Sibi byłby zachwycony, kupiłabyś mu... jakiś kamyk (ale ładny) by się ucieszył xD Biedny... Q.Q
No ba! No ale Jack ma szczęście, psie szczęście xD
Dobrze to słyszeć ^^ Ech... to poświęcenie dla przyjaciół XDD
No ja wim... :) ale tak coś czuję, że ryczeć to będę dopiero w sobotę... :/
UsuńJak to nic się nie dzieje? Ty chyba nie doceniasz swojej fabuły... *kręci głową z dezaprobatą*
Na pewno ci wyjdzie tak jak planujesz... czyli w cholerę tajemniczo zapewne xD
Oscar jest fajny... szczerze to chyba bardziej go nawet polubiłam niż Nat'a xD
To jeżeli ja mam charakter, to polega on na dopasowywaniu się charakterem do osób, z którymi przebywam... taki ze mnie kameleon xD
Przerażasz mnie z tym zabijaniem... biedne te twoje postacie... to bądź chociaż tak troszku sadystką i nie pozwól im za łatwo umrzeć... xD
To ja mu mogę dać nawet duży kamień! Mam pełno takich na podwórku! W wakacje służą mi jako stołki, żeby na nich usiąść! XD
No a jak... xD jest jakiś bóg szczęściarzy? Bo jak tak to Jack ma jego błogosławieństwo xD
Ja się zawsze tak muszę poświęcać... nie tylko na matmie xD
Okay, udało mi się zmusić moją leniwą dupę żeby napisać komentarz.
OdpowiedzUsuńBądź zemnie dumna :')
"Kociak on jest akurat nudny, mogę zabawić się z tym synem Erosa?"
No jasne, że możesz.
Nie ważne co miałeś na myśli..
Możesz.
Co ty taka ciota, że Topaza (wcale nie napisałam Tobiasa :') ) się słuchasz?
"W odpowiedzi syn Ateny zaczął bujać się na boki, nie uśmiechał się jak zwykle, ale jego oczy błyszczały w ciemności. "
No i jak można nie lubić tego typa? XD
"– Teraz w tym lesie łażą pacjenci psychiatryka, kurwa zajebiście! A teraz spierdalaj… "
Tak bardzo zaskoczenie?
Przecież to było do przewidzenia..
Herosi nie są normalni i nigdy nie byli..
Także to była tylko kwestia czasu, idioto..
*logika lvl. ja*
"– Zrób tak jeszcze jeden, jedyny raz skurwielu! Niech przez ciebie mojemu kociakowi wypadnie chociaż jeden cholerny włos z głowy, niech chociaż kropla krwi z twojej winy opuści jego ciało, przyjdę i za nawet małego siniaka, rozpierdolę cię na strzępy! Nigdy więcej nie dotykaj mojego kociaka!"
O skurwesyn, to się wnerwił..
"-Bolało? – Powtórzył po raz setny Sibi – Bolało?"
A ten nadal z tym bólem..?
"Strzelę ci jakąś karę jak tylko wrócimy. Jakąś piekielnie dobrą karę!"
Mój na tyle zboczony mózg nie mógł pomyśleć o normalnej karze..
Pierwsze co mi wpadło do głowy to gwałt.
Zaczynam się bać mojego umysłu.. XD
"A ty kociaku gonisz za swoim Romeo."
-Topaz! Zejdź z balkonu!
-WYPIERDALAJ JEBANY PEDALE!
*Romeo i Julia wersja Nat i Topaz*
"-Już ci mówiłem, że jestem chory."
Tak bardzo szczerość.
"Grupowego domku Nemezis oraz jakiegoś syna Apolla, którego osobiście niewiele znałem."
Szczerze mówiąc, gdy przeczytałam "jakiegoś syna Apolla" pierwszą osobą, o której pomyślałam był Will XD
"Tak czy inaczej po tym ogłoszeniu wszyscy herosi wrócili do swoich domków, Nathanail wydawał się być koszmarnie przygaszony, nawet zmienił kolor włosów na granatowe."
Osz kurwa, no to mamy żałobę..
"– I nie darowałbym sobie gdybyś to ty był na miejscu Austina."
Czyli z Willem mi nie pykło... XD
"Topaz przyjrzał się wisiorkowi i w momencie kiedy otworzył usta, ktoś wyłonił się z kąta."
Tak jakoś.. Sibi kojarzy mi się z Gollumem.. XD
Nie próbuj zrozumieć..
"– Chociaż, za nim pójdziesz… mam prośbę i czy mógłbyś ją spełnić?"
Hyhyhyhyhyhyhyhy.
Prośba i Tobias.
To też może być ciekawe XD
"-Zajebiście, że mi pan nie ufa! Zajebiście, kurwa!"
A jest ktoś, ktokolwiek kto ci ufa?
Znaczy się mam na myśli, że aktualnie.
"Gdybym mógł wybrać sobie jakiś dar to chciałbym rozkochiwać w sobie kogokolwiek ze skutkiem natychmiastowego wylądowania w łóżku… jestem może lekko zboczony, ale to nie moja wina!"
Toś dojebał XD
"Odwróciłem się mechanicznie i… zaraz za mną leżał Nico, wyglądał jakby nieżywy, ale na szczęście jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół… jednakże, był ranny."
NICO WEJŚCIE SMOKA! XD
Ja się na temat trójkąciku już wypowiedziałam :')
Także moje zdanie znasz.
Dobra, strzele formułkę bo jeszcze muszę przepisać chemię i fizykę.
No i nauczyć się na chemię XD
Sooł życzę ci w kij dużo weny, żebyś przestała marudzić, że rozdziały są nudne, weny, weny, weny i weny.
Jestem z ciebie dumna, sis! xD
UsuńWiesz biorąc pod uwagę, że dzielą jedno ciało będą muszą żyć w konsensusie, ale spokojnie, kiedyś się zbuntuje na pewno :')
Pewnie można, ale na razie jeszcze chyba nikt mi sprzeciwu odnośnie postaci nie napisał xD
Wiesz Jack najwyraźniej ma dosyć życia herosa xDDD
No bo jak można podnosić dłoń na kociaka? Q.Q Topaz jest nietykalny xD
To się tam kiedyś wyjaśni xD Ale tak, można powiedzieć, że jest masochistą na razie (w sensie tak wiem, że w takim wypadku powinnam użyć słowa sadysta, ale chodzi mi o to, że on jakby zazdrości tego bólu XD)
Nie przejmuj się, myślę, że myślisz podobnie jak Percussus XD
Gooooods X"DDD Umarłam XDDDD
No bo jest chory z miłości, ni? XD
Tak tylko... Will już nie żyje od dawna xD
No bo mu narzeczony do piachu poszedł, dziwisz się? DX
:')
Już trzecia osoba xD Em... Ok? Sibi jest reinkarnacją Golluma, przejrzeliście mnie!
Mh... Tak jakby ciekawe xDDD
Na tym obozie? Raczej nie XD Podobnie w SPQR soooł... Nie, Jack'owi już nikt nie ufa XD
On jest po prostu szczery xD
Czud xD
Twoja wypowiedź na tamten temat mnie rozjebała xD Aczkolwiek Romeo i Julia wersja Nathanail i Topaz, bardziej XDDD
Ja właśnie to skończyłam przepisywać Q.Q xD
Dzięki za wenę, muszę marudzić, w końcu chcę kiedyś dostać medal z marudzenia xDD
No ja myślę XD
UsuńJak się zbuntuje to będzie ciekawo.. :')
A to, że myślę podobnie jak Percicuss to dobrze czy źle..? ;_;
No, a na co innego może on być chory?
Cśś.. myślisz, że ja o takich szczegółach pamiętam..? :')
Ależ się nie dziwię XD
Nie wiem czemu Sibi kojarzy mi się z Gollumem..
Pisałam, żebyś nie wnikała.. XD
Ej teraz ogarnęłam, że napisałam "Prośba i Tobias." zamiast prośba i Topaz :')
No bo wiesz.. Romek i Julka.. to tak bardzo.. co ja pierdziele.. XD
Że w sensie co skończyłaś przepisywać? Bo ja tak jakby już nie myślę :')
To ja ci taki medal mogę podarować XD
I przepraszam za to, że.. że.. że.. *loading* no że tak bardzo nieskładnie ale muszę odpisać, a już nie myślę XD
XD
UsuńTaaa.... Zastanawiam się tylko czy szybko mam go zbuntować xD Chyba zbuntuję go za rozdział w takim razie XD
Yhm... Powiedzmy, że na pewno masz łatwiej xD
Kij wie XD
Hahaha xDDD Cóż...
No widzosz xD
A ja i tag z tego umieram xDD
Oj cicicic XD
Ale to ci się udało! XD
No te lekcje xD
Ogej czekom xD
Spoooko znam ból XDD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA jednak udało mi się skomentować. ;d Ostatnio nie mam za dużo weny, więc to tak jakby cud. ;***
OdpowiedzUsuńOd razu przepraszam, że kom taki krotki będzie i niezbyt wyszukany, ale no co poradzić? Apollo się chyba na mnie obraził... ;(
Na szczęście tobie weny nie żałuje. ;D Cudowny rozdział. I wcale nie nudny. ;D
Szczerez mówiąc to zaczęłam się już w tym wszystkim gubić. Za dużo bohaterów i za długi czas przerwy pomiędzy rozdziałami. Ale spoko, jakoś ogarnę. ;)
Narracja Oskara super. Chcę jej więcej. ;D Sibi taki wariat. ;D Kojarzy mi się podobnie jak The Shirze z Gollumem. ;D To mówienie w l.mn. ;)
No i Topaz. Czemu ja go tak lubię? Huehue gdyby tylko nie był takim homofobem. ;D No i Nat. Ma fajny gust muzyczny. ;*
Ej, serio moja wena nawet na komentarz nie starcza... :(
Biedny Nico. Nie dosyć, że Percy go zdradził to jeszcze teraz został ranny. Oczywiście, wiesz, że on musi być żywy i z Percym, bo inaczej NIE ŻYJESZ? ;)))
Hmmm no i co dalej? No nie mam weny, nie mam weny.... A jeszcze rozdział muszę napisać... Zadedykuję Ci go okay? ;* Jako rekompenstaę za taki nudny kom. ;***
No to standardowo bardzooo dużo weny życzę, czasu i pomysłu na następny rozdział. Pozdrawiam. ;D
P.S. Trójkącik? Żartujesz? Jeszcze się pytasz? Kobieto, trojkąty najlepsze. ;) Niestety nie umiem pisać. :( Może dzięki Twojemu opisowi jakoś dostanę weny i sama kiedyś coś takiego napiszę? W każdym razie nie mogę się doczekać. ;D Ale się jaram. ;D Musisz szybko napisac. ;D Tylko kto będzie w tym.. trójkąciku? ;*
Jak mi się coś przypomni to jeszcze dopiszę, bo czytałam wczoraj i już trochę zapomniałam. ;*
Też wbrew pozorom nie mam weny Q.Q działam na jej strzępkach xDD
UsuńNie ma sprawy, ważne, że jest i jest nieco bardziej rozbudowany od zwykłego koma xD
Cieszę się, że rozdział się podoba ^^
Q.Q Ja wiem, wiem, mam manię dodawania bohaterów, ale powoli już kończę ich dodawać xDDD
Będzie, obiecuję, że postaram się wycisnąć jego narracji ile będzie to tylko możliwe ^^
No Sibi ma taki lekko odmienny umysł xDD Rozwalacie mnie z tym Gollumem xDDDDD Znaczy się wiem, wiem, że chodzi przez jego mówienie, ale zapewniam, że od Golluma jest 100x przystojniejszy xDDD
Miło, że go lubisz ^^ No niestety, ale taki charakter xD
Miło, że ktoś go [gust] docenia xD
Ja wiem, wiem Q.Q
Okej, czekam w takim razie na rozdział i dedykację *^*
Dzięki za wenę, czas i pomysły i ogólnie za koma ^^
Co do trójkącika to sama nie wiem co mi z tego wyjdzie, mam plan, pomysł, a jeśli mi nie wyjdzie do po prostu go nie opiszę xD
Co do osób w tym trójkąciku to nie powiem, bo tak jak mówiłam, ja mogę wszystko zaspoilerować, ale nigdy nie parringi XD
Ale grunt, że piszesz. ;*
UsuńTakie życie. To przez tą zimę. Kiedy się skończy, będę miala więcej weny. ;*
A jak miałby się nie podobać? ;*
Spoko, spoko. ;D
Mam nadzieję. ;D Fajny jest. ;*
Uff szczęście. ;* Serio, na początku wyobrażałam go sobie właśnie jako takiego golluma tylko z długimi włosami... ;D
Charakter można zmienic. ;D
Doceniam bo jest zajebisty. ;* Przy okazji fajna jest też ta ee Fe.. zapomniałam. No ta ślepa. Też miałam dodać kiedys takiego bohatera, ale zrezygnowałam. ;*
Już dziś zaczełam pisać, więc powinien być za jakieś trzy dni. ;D
Taką ochotę mi na ten trójkącik zrobiłaś... Musisz napisać. ;***
Hmmm jak mi napiszesz na asku (nie odpowiem na pytanie) kto będzie w tym trójkąciku, to ja Ci napiszę kto zginie w moim opku. ;D Co Ty na to? ;)
Heh... ano xDD
UsuńOby, oby *^*
No nie wiem, na pewno są tacy którym mógłby się ten rozdział nie podobać :')
Cieszę się, że go lubisz :'3
Hahaha xDD Wiesz jeśli chodzi o jego wygląd to wyobrażam go sobie mniej więcej tak : http://2.bp.blogspot.com/-yJAPEdu-vPg/U-adU1zU4YI/AAAAAAAABf8/rG24DaVaUVY/s1600/michael.jpg
oraz http://nyanyan.it/upload/2013/03/133730_du5w0f2ey7tvmhlo9r4gzx86b3acnq1pjkis.jpg
Soooł, spokojnie XDD
Nie zawsze xD No ale masz rację :')
Cieszy mnie to ^^ Felcia, też ją lubię xDDD
Czekam w takim razie, czekam ^^
Mhh... No niech będzie napiszę ci xD
Toż to CUD...
OdpowiedzUsuń...Risu komentować :3 -------------------------> Nie wierzyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D :D :D :D
Coś co pisuję zawsze (To aż monotonne, ale cóż poradzić): Rozdział Genialny, Super masz talent, czekam na więcej :3
"-Nathanail… szukamy tego cholernego di Angelo – westchnąłem cicho – Więc przestań pieprzyć.
-Nawet nie zacząłem – Nathanail uśmiechnął się.
-Ej, jak macie zamiar się jebać, to kurwa beze mnie – Jack odwrócił się na pięcie.
-Nie, nie mamy zamiaru – wystawiłem z obrzydzeniem język – Proszę cię, to jest gorzej niż obrzydliwe.
Kociak jak zwykle się nie zna.
Spadaj."--------------------> Chłopaczki, ze tak powiem... ROZMOWA NA POZIOMIE :D
"-Oho! Świetnie! – Jack parsknął ze zdenerwowania – Teraz w tym lesie łażą pacjenci psychiatryka, kurwa zajebiście!"--------------------> Jack Braciszku, Sibi nie jest psychiczny, jest biedny... Szkoda mi go :(
"-Ustalmy zasadę – warknął Fonos kiedy lekko się opanował, podszedł do Jack’a i złapał go z całej siły za włosy przy okazji nie raz nie dwa uderzając jego głową o drzewo – Nigdy nie podnoś ręki na mojego kociaka! Nigdy! – Uniósł Jack’a na kilka centymetrów nad ziemią za włosy, po czym rzucił nim z całej siły – Zrób tak jeszcze jeden, jedyny raz skurwielu! Niech przez ciebie mojemu kociakowi wypadnie chociaż jeden cholerny włos z głowy, niech chociaż kropla krwi z twojej winy opuści jego ciało, przyjdę i za nawet małego siniaka, rozpierdolę cię na strzępy! Nigdy więcej nie dotykaj mojego kociaka!
Percussus kopnął jeszcze po raz ostatni leżącego bezwładnie na ziemi Jack’a.
-No… zarządzam przerwę – Percussus wybuchnął śmiechem i podszedł do nieprzytomnego, leżącego pod drzewem Nathanail’a, zostawiając tym samym Jack’a na pastwę losu." ---------------------> Ale Fachowa opieka :D
"-Bolało? – Powtórzył po raz setny Sibi – Bolało?
-Kurwa, nie… - Jack otarł krew z czoła." ------------------> Refleks szachisty Sibi XD
"-Boże… Nathanail, może ty jesteś chory, co?
-Już ci mówiłem, że jestem chory." -----------------> CUTE *.* Chcieć Natscar ^.^
"-Kocham cię – powiedział – I nie darowałbym sobie gdybyś to ty był na miejscu Austina. Nawiasem mówiąc ładnie pachniesz." -------------------> Very Cute :3 Jeszcze bardziej chcieć Natscar ;)
"-Wspominałem już, że byłby z ciebie dzieciaku piękny gołąb? – Pan D. wskazał na Jack’a – Nie?"-----------------------> NA BOGÓW!!!! Panie D. co tu się właśnie stało????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
"-Czemu wy wszyscy pytacie mnie o takie rzeczy! Nazywam się Nathanail, ten mądrzejszy to Oscar, wiem, że jesteśmy bliźniakami i w ogóle ale…
-Ale ty myślisz sercem – odparł - Jeśli rozpada się armia, to czy dowódca musi zginąć?
-Nie! To by było… nie romantyczne! – Odparłem zanim zastanowiłem się nad sensem swojej wypowiedzi.
Przez twarz Max’a przebiegł cień uśmiechu, odwrócił się na pięcie i poszedł przed siebie… I co jeszcze ja się pytam?! Nie, nie, nie… kurde co z wami ludzie?!"--------------------> Max mnie zadziwia... Intrygujące ;)
Trójkąt?
Pierwsza reakcja: Wow! Chcę! Chcę! Chcę!
Druga reakcja: ALE KTO W NIM WYSTĘPUJĘ... JA SIĘ PYTAĆ :D
Nie móc się doczekać :3
No to tak: Jak zwykle morza weny...i weny i weny... i wszystkiego co Ci potrzeba do następnego rozdziału... no i weny... :)
POZDRAWIAM :)
~Akarisu(Córka Hermesa)
Miło mi, że komentujesz :'3
UsuńCieszę się, że rozdział jednak się podoba ^^
Rozmowy między tą trójką... spodziewałby się ktoś jakiejś na poziomie? XDD
Ale Jack no wiesz... najpierw mówi później myśli nigdy na odwrót, ale miło wiedzieć, że ktoś współczuje Sibi'emu bo moim skromnym zdaniem jest czego Q.Q
Percussus się wkurzył xD słowem "Roses are red, Violets are blue, you touch my kitten I'll kill you" xDDD
No Sibi musiał się dowiedzieć xD
^^ Mhh... Pomyślę nad Natscar aczkolwiek niedługo im się nieco skomplikuje xD
No po prostu Pan D. Pomyślał, że Jack nadaje się na gołębia XDD
Wyjaśni się wkrótce ^^
Może dodam nawet za rozdział, aby nie było wielkich rozkmin kogo tam łączę, na pewno nie będzie to trójkącik typowo oparty na miłości, to zapewniam ^^
Dziękuję za wenę oraz komentarz ^^
Również pozdrawiam :'3
XDDDD Precussus, Precussus, Precussus!
OdpowiedzUsuńKocham go!
Ktoś w końcu spuścił wpierdol Jackowi! Kocham go! XDDDD
TOPAZ ZOSTAŃ GEJEM.
Foch na Nata. JACKA SIĘ NIE LUBI