Informacja rozdziałowa:
Niniejszy rozdział zawiera scenki +18... sooł jeśli nie chcesz ich czytać, to gdy doczytasz do świętych "***" po prostu przewiń do kolejnych "***". Pozdrawiam!
Whoa... no więc witam Was z One-Shot'em na święta, w kij świąteczny no ale ok xD
Co do One-Shot'a jak zwykle uzupełnia historię z mojego opowiadania.
Tym razem rozwija historię wspomnianą w poprzednim One-Shocie, mianowicie
o Percussusie oraz jego... no koledze Vile'm. Jest to parring, żeby nie było i zróbcie z tą informacją
co chcecie xD
A tak poważnie z góry ostrzegam, że tym razem chyba poważnie coś ćpałam pisząc to x3
Dobra...
Akcja rozgrywa się 02 IX 1666 roku.
Mam nadzieję, że nie pozasypiacie, dziękuję za uwagę i pozdrawiam.
A no i Wesołych Świąt, Wam wszystkim życzę!
Mortality
∆ Vile ∆
Gdyby ktoś mnie zapytał co jest moją obsesją do tego dnia…
odpowiedział bym, że ludzie. Zwykli śmiertelnicy których życie niewiele
zmieniło się przez kila setek lat. Może są nieco mądrzejsi, ale ciągle dążą do
tego samego. Gdyby się mnie tak nie bali, może i byłbym skory do ostrzegania
ich przed każdą złą decyzją. To nie do wiary jak bardzo przeklinam zdolność
widzenia przyszłości… przyszłości ludzi. Z kolei gdybym był chociaż w
niewielkim stopniu egoistą na dzisiejsze obserwowanie nie wybrałbym Londynu. A
czemu go wybrałem?
Pożar. Za kilka godzin miał wybuchnąć pożar, jakoś nie
uśmiechało mi się olać całego miasta. Śmiertelnicy mnie nie widzieli, więc po
prostu przechodziłem pomiędzy nimi, raz po raz łapałem szaliki, czapki które
porywał wiatr i kładłem je na ziemię aby właściciele spokojnie mogli odzyskać
swoją własność.
Życie Fonosa z reguły nie różni się niczym wielkim od życia
śmiertelników. Ale śmiertelnicy są bardziej barwni. Każdy ma jedną, podobną
cechę, jednakże kiedy ją pominiemy dostrzeżemy szereg cech niepowtarzalnych.
U
Fonosów jest na odwrót nie różnimy się od siebie praktycznie niczym, każdy z
nas chce tylko zabijać, czuje niewyjaśnioną rządzę zemsty na śmiertelnikach. Za
co? Nie wiem. A przynajmniej tak to wygląda u wszystkich Fonosów które znam…
oprócz mnie. Śmiertelnicy? Owszem bawią mnie, ale nie chcę się nad nimi znęcać,
zazdroszczę im życia które prowadzą… owszem z mojej perspektywy są bezbronnymi
owieczkami, uzależnionymi od kaprysów bogów oraz demonów.
Ale ja chciałbym aby oni tego unikali. Dlatego Fonosi
zazwyczaj mnie odrzucają… w sumie odrzucają mnie w każdej sprawie, chyba, że
chodzi o samych śmiertelników. Wątpię aby któryś z moich braci lub sióstr
przejmował się czymś co traktuje z góry jak robaki.
Ah… no i właśnie z tego powodu również byłem na tej ulicy a
nie na innej. Wkurzyłem Noxiuma… jak zwykle zresztą, więc muszę znowu błagać go
o przebaczenie, a na tej ulicy żyje rodzina która bardzo interesuje mojego
brata. Nie wiem czemu.
Rodzina którą miałem obserwować była stosunkowo mała,
czwórka osób… rodzice i dwójka dzieci. Ojciec pracował w piekarni, matka
zajmowała się domem… z kolei dwójka dzieciaków, siostra i brat byli bliźniakami
i jak na razie byli za młodzi by uczęszczać na jakiekolwiek nauki. Naprawdę nie
wiem czemu tak zwyczajna rodzina zainteresowała kogoś takiego jak Noxium…
dodajmy jeszcze, iż Noxium jest jak najbardziej nastawiony do śmiertelników z
nienawiścią… Mam nadzieję, że nie skończy się moja interwencja w życie tej rodziny
jakoś szczególnie źle… Mam nadzieję.
Zaostrzyłem swoje pazury o ścianę, w sumie unikałem walk
więc stan moich pazurów jest jednym z lepszych. Nie, nie żebym o to dbał.
-No tak… - warknął jakiś znajomy głos koło mojego ucha –
Zjawi się jeden Fonos, zaraz pojawi się i drugi.
Spojrzałem w kierunku tego kogoś. Szczerze? To wcale nie
było tak, że byłem tak zaskoczony, że przewaliłem się o jakiś wazon.
Mężczyzna który mnie zaskoczył wybuchnął śmiechem. Wyglądał
na starszego ode mnie (pod względem wyglądu, nie wiem czy pobije moje prawie
pięćset lat), miał długie czerwone wchodzące w czerń włosy, oraz
różowo-purpurowe oczy które zdawały się szydzić ze wszystkich.
-Cześć dzieciak – przywitał mnie i wyciągnął do mnie dłoń,
ale odrzuciłem pomoc i wstałem o własnych siłach – Noxium mówił, że przysłał
kogoś interesującego.
-Co proszę? – Nie potrafiłem się zmusić do odwrócenia wzroku
od mężczyzny.
Ponownie wybuchnął śmiechem, zimnym to fakt, ale w pewnym
sensie również ciepłym… chociaż zdawało mi się, że tylko ja umiałem dosłyszeć
tę nutkę ciepła.
-No wiesz – mężczyzna pstryknął palcami i najbliższe okno
pękło na drobniutkie kawałki raniąc tym samym stojące pod nim dziecko, chciałem
pomóc, ale mężczyzna złapał mnie za ramię – No wiesz – powtórzył – większość z
mojego gatunku mnie nie interesuje… ludzie już powoli mi się nudzą. Ale ty
jesteś fajny. Chociaż te rzęsy… wyglądasz jak dziewczyna, mały.
Nie wiedziałem na czym się skupić, na płaczącym dzieciaku,
na tym mężczyźnie, czy na tym, że właśnie uraził moją dumę.
-Wiesz co mnie bardziej bawi? Fakt, że jesteś moim bratem, a
nie znam twojego imienia – odpowiedziałem.
-Nie przejmuj się mały – mężczyzna złapał mnie za podbródek,
jego źrenice zwęziły się jak u kota – mam podobnie.
-Nazywam się Vile. Jestem trzecim synem Eris. A ty jesteś…?
-Percussus – wymówił swoje imię jak by to była jakaś kara –
Grzeczny z ciebie dzieciak. Na pewno jesteś Fonosem?
Zmrużyłem oczy.
Dziecko które zranił Percussus zostało już na szczęście
zabrane, nie musiałem skupiać się na tym aby mu pomóc. Nie mniej wychodzi na
to, że tym razem to ja wpadłem w kłopoty. Znaczy o ile Fonos może wpaść w
kłopoty… ale weźmy jeszcze pod uwagę fakt, iż ja nie mam zbyt wielkiego
szczęścia.
-Jeśli chcesz potwierdzenia… ile demonów ma ogon, kły i
takie oczy? – Percussus wzruszył ramionami a ja dodałem – Wiesz, fajnie się
gada ale jednak ja nie spaceruję sobie dla przyjemności.
Percussus pokiwał głową, a mnie ogarnęło jakieś dziwne
uczucie… jestem demonem, w życiu doświadczyłem zaledwie kilku emocji, które
mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. A tu niespodziewanie poczułem coś co
nawet ciężko porównać z czymkolwiek co mnie kiedykolwiek spotkało.
Nagle ludzie przeszli na drugi plan, dosłownie zmuszałem się
aby zwracać na nich jakąkolwiek uwagę. Moje serce które bije zazwyczaj jedno
uderzenie na kilka minut nagle zaczęło walić jakby je kto obijał o moją klatkę
piersiową.
-Co ci tak uszy na boki poszyły? – Percussus wybuchnął
śmiechem i wbił lekko pazur w mój podbródek.
-Mam pytanie… - zacząłem – Po jaką cholerę próbujesz mnie
zaczarować?! – Wyrwałem mu się.
Byłem przekonany, że to wszystko co teraz doświadczyłem było
jego cholerną sprawką.
-Nie czaruję, mały. Wiesz może i umiem to i owo, ale nie
czaruję.
Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, to dziwne uczucie
ciągle nie znikało.
-Właściwie… nie rozumiem po co w ogóle tu jesteś? – Złożyłem
ręce na piersi.
-Ja? Mówiłem już, że Noxium powiedział, że możesz być
interesujący.
-W jakim sensie?
-W każdym sensie, mały.
-Rozumiem, że mi komplementujesz… po co?
-Och, mogę być szczery?
Pokiwałem głową.
-Ostatnio dzieją się same nudne rzeczy… ludzie mnie już
nudzą jak mówiłem. A ja bardzo chcę pójść z kimś do łóżka.
-Nie rozumiem… -
stwierdziłem.
Percussus wybuchnął śmiechem.
-Nie mów mi proszę, że jesteś jak te wszystkie kobiety, że „Och
a może najpierw się poznamy?”… chcę seksu, już.
-W sensie, że… reprodukcji? – Podrapałem się w kark.
-Ty mi dzieci raczej nie urodzisz – westchnął Percussus.
-Jakbym wziął kobiece ciało…
-Wolę facetów.
-Hę? – Pokręciłem głową – Facet z facetem? Ale, że… nie… ja
nawet tego nie robiłem, strata czasu. Słuchaj fajnie się gada, serio. Ale
obawiam się, że to nawet fizycznie jest niewykonalne.
Percussus uderzył się dłonią w czoło.
-Ładny jesteś – powtórzył – Ale kurewsko niewyedukowany.
-Ale w sensie, że… - zacząłem, ale Percussus przerwał mi
śmiechem.
-Jesteś zabawny, mały.
-Nie jestem mały – westchnąłem ze zrezygnowaniem – I na
serio nie wiem po co ci facet w łóżku.
Percussus złapał mnie za biodro i przyciągnął do siebie.
-Pokazać ci mały? Ze wszystkimi szczegółami?
-Nie – próbowałem go odepchnąć ale niestety mocno trzymał –
Po za tym tu nie ma łóżka…
Percussus przewrócił oczami.
-Myślę, że jakieś się jeszcze znajdzie… Mały weź, zawsze
będziesz miał kolejne doświadczenie na koncie.
-Chyba przeżyję bez niego…
-Oh…? Wiesz chyba muszę cię inaczej zachęcić.
Nim zdążyłem spytać o co dokładniej mu idzie, popchnął mnie
na najbliższy murek, po czym przycisnął mnie z całej siły do niego.
-A teraz co?! – Jęknąłem.
-Bo widzisz Fonosy nie różnią się pod względem anatomicznym
za wiele od śmiertelników…
-Znaczy się…? – Zmarszczyłem czoło i poczułem jak Percussus
wsuwa mi swoje kolano pomiędzy moje nogi.
-Bo widzisz mam pewien talent do rozkochiwania w sobie ludzi…
i widzisz jeśli ktoś się w kimś bardzo, bardzo zakocha często gęsto chce seksu…
a wiesz co jest potrzebne do seksu?
-Nooo… eee… yyy… mężczyzna i kobieta?
-Ugh… nie, chyba, że chcesz mieć prawie sto procent szans na
dziecko.
-A nie po to jest seks?
-Wiesz mnie dzieci nie interesują – Percussus zaczął zbliżać
swoją twarz do mojej – Interesuje mnie sam seks.
Zapadła chwila ciszy przerywana jedynie odgłosami ludzi,
gwar jaki wydobywał się z targu nieopodal był zdawał się być coraz głośniejszy.
A ja sam miałem dziwne wrażenie, że Noxium faktycznie nie był zainteresowany
tamtą rodziną a zapragnął mnie tylko ukarać wpychając prosto w łapy jakiegoś
napalonego wariata.
-Ale, że tak bez uczucia?
Percussus wybuchnął śmiechem.
-Po cholerę mi miłość do seksu? Ja chcę tylko mieć okazję do
rozrywki, nie chcę bawić się w śmiertelników.
-A ja bym chciał… - nie mam pojęcia czemu nagle przyszło mi
na wyznania – Chciałbym czuć.
-Chciałbyś być słaby – poprawił mnie Percussus – Mały,
jesteś naiwny. Po co być człowiekiem? – Zbliżył swoje usta do moich uszu – Ale jeśli
chcesz… ostatecznie mogę się poświęcić… chcesz pobawić się w śmiertelników?
-Nie – odparłem – Chciałbym się zakochać.
-Fonosy nie kochają.
-Nie chcę być Fonosem.
Percussus westchnął cicho i uszczypną mnie w ucho, co
sprawiło, że dziwny dreszcz przebiegł mnie wzdłuż kręgosłupa.
-Nikt nie wybiera kim się rodzi – powiedział – Być może nie
każdy Fonos nie potrafi kochać. Ale miłość to same kłopoty.
-A czy ja… czy ja miałbym jakąś szansę się zakochać? –
Spytałem.
-Aż tak ci młody zależy?! – Percussus zaśmiał się cicho.
-W sumie…
-Zróbmy tak młody… coś za coś. Prześpisz się ze mną, a ja
postaram się, żebyś się zakochał.
-To raczej niemożliwe… - odwróciłem wzrok.
-Młody nie pyskuj – warknął mi do ucha – Fonosy powinny się
wspierać.
†PERCUSSUS†
Tak się składa, że znalezienie jakiejś pustej sypialni w
centrum miasta, o tej porze, nie było żadnym wyzwaniem. Największym kłopotem
było wyedukowanie młodego.
Młody jest naprawdę ładny, a naprawdę mam wysokie standardy.
Jest odpowiednio blady, ma duże czerwone oczy z naprawdę zbyt grubymi i długimi
rzęsami. Ma długie blond włosy spomiędzy których wystają spiczaste uszy. Jest
ładniejszy od dziewięćdziesięciu procent facetów z którymi spałem i od pięćdziesięciu
procent kobiet. Także…
Oczywiście ani razu w czasie naszych rozmów go nie
okłamałem. Powiedziałem, że jeśli się ze mną prześpi sprawię, że się zakocha.
Nie jestem jebaną wróżką czy swatką, ale zakochaną osobę umiem poznać i z
kilometra. Jakim cudem isota która nie posiada uczuć właśnie się we mnie
zakochała? Nie wiem. Nie interesuje mnie to, jestem bardzo znudzony i byłem
gotów nawet pozabijać wszystkich w przeciągu paru kilometrów… na szczęście
Noxium po raz pierwszy złożył mi sensowną propozycje.
-Rozumiesz? – Warknąłem po skończonym „wykładzie”.
Vile który już i tak od spotkania mnie był czerwony, teraz
wyglądał jakby dostał gorączki. Uroczy…
-Dobra młody… nie nauczysz się jeśli ci się tego dokładnie
nie objaśni… - westchnąłem i popchnąłem Vile’a na łóżko.
***
-Kurwa – westchnąłem – Młody jesteś spięty jak laska w
gorsecie.
Spojrzał na mnie nie rozumnym wzrokiem. Przewróciłem oczami
i ściągnąłem z niego spodnie.
-Ej, ej! – Próbował zaprotestować ale pocałowałem go w usta…
Stanowczo uwielbiam całować niczego niespodziewających się
ludzi (w tym wypadku to ostatnie się nie zgadza) i to jeszcze z językiem.
Jeszcze lepiej kiedy ten pocałunek jest odwzajemniony. A już myślałem, że Vile
będzie kompletną kłodą drewna.
Zdaje się, że kiedy nasze języki próbowały się ze sobą
zgrać, blondyn całkiem zapomniał o tym, że właśnie pozbawiłem go dolnej części
ciuchów.
Nie był szczególnie podniecony, z resztą przecież dopiero
zaczęliśmy zabawę! Dotknąłem jego członka, ciągle nie przerywając pocałunku…
Vile na chwilę przerwał go kiedy zacząłem na razie spokojnie dotykać jego
wiadomego miejsca, jednakże ja nie ustępowałem zarówno z dotykaniem jak i
całowaniem… uległ więc i temu i temu.
-Mów sobie co chcesz – wysapałem kiedy skończyliśmy
pocałunek – Ale ciało masz bardzo młode.
-Hę? – Na nic więcej go nie było stać, nawet nie zaczęliśmy
a on już dyszy jak po wielkim biegu.
-No wiesz – powoli zacząłem ściągać jego bieliznę
odsłaniając tym samym jego nabrzmiałego członka – Twardy jesteś.
Wątpię, żeby dobrze zrozumiał o co mi chodzi.
-Wybacz młody, ale ja będę dominował więc… - skubnąłem lekko
czubek jego członka.
Nie strzelił durnego komentarza… albo zasnął albo zrozumiał…
ale raczej to drugie.
Nienawidzę tego robić, z drugiej strony tym razem mam
do czynienia z Fonosem… demonem. Nawet jeśli niezbyt udany demon to nie wiadomo
kiedy się co w nim obudzi, a szczerze? Ja zawsze dominuję… młody tego nie
zrujnuje.
Włożyłem całego jego członka do ust, nie mam w tym wielkiej
wprawy… przyznaję się bez bicia! Ale czy kiedykolwiek coś co zrobiłem było
słabe? Nie? No właśnie.
Najpierw robiłem do delikatnie, a i tak Vile ledwo co
powstrzymywał swój głos… mówiłem, że dzieciak, później kiedy już faktycznie
Vile zaczął cały drżeć przyśpieszyłem i w momencie kiedy młody praktycznie
doszedł wyjąłem jego członka z ust. Jego sperma lekko ubrudziła mi tylko ramię,
ale i tak miałem wyczucie… nie będę się zniżał to połykania tego, a wypluwać
też nie będę.
-To… było fajne – stwierdził lekko piskliwym głosem młody.
-Wiesz co? Ty się lepiej zamknij i…
Vile powalił mnie na łóżko usiadł na mnie okrakiem i
rozerwał koszulę którą miałem na sobie.
-Przeginasz młody! – Warknąłem.
-Też cię polubiłem – Vile zaśmiał się cicho i ugryzł mnie
delikatnie w obojczyk.
-Chcesz się pobawić? – Westchnąłem – Śmiało… ale nie przeginaj.
Oczywiście nie było mowy, żebym pozwolił mu się zdominować,
oczywiście czułem pewną presję, ale pozwoliłem mu robić ze mną (na razie) co mu
się żywnie podoba.
Jest niedoświadczony i to było czuć, równie dobrze mogłem
zasnąć, ale wkładał w te wszystkie pocałunki i miziania tyle siebie, że po
prostu… on jest uroczy. Że też nie mogłem na niego trafić te dziesięć lat temu,
może nie rozpierdoliłbym całego miasta.
Mało jest miejsc które mam na tyle wrażliwe by przy samych
skubnięciach czy pocałunkach mnie od razu podnieciły, ale Vile po dłuższym
czasie na nie trafił. I po chwili to on włożył mojego członka do swoich ust.
Kiepski w tym był, ale dałem mu chociaż spróbować jak to jest.
-Jak będziesz taki wolny to słowo daję, zasiedzimy się tu do
końca miesiąca… - warknąłem.
Spojrzał na mnie spode łba, ale przynajmniej zrozumiał i
pomimo tego, że faktycznie nie radził sobie najlepiej, nieco mu się polepszyło
i w sumie prawie w ostatnim momencie mu przerwałem.
Zrobił zdziwioną minę, a ja tylko wyszczerzyłem zęby, po
czym zrzuciłem go z siebie i zanim w niego weszłam warknąłem tylko:
-Wybacz ale ja nie lubię dochodzić w ustach…
Naturalnie młody nie miał prawa czuć bólu… w sumie ciężko
powiedzieć co dokładnie czuje ktoś kto nie odczuwa większości rzeczy… ale w
sumie przy seksie mogli by nam dać wyjątek, ja tam lubię jak boli tych pode mną…
ot co.
Vile jęknął cicho, objął mnie zarówno nogami jak i rękoma, wbijając
przy okazji swoje pazury w moje plecy. Poczułem jak ścieka mi po nich moja
krew, ale szczerze? To tylko bardziej mnie podnieciło.
Doszedłem w nim właściwie po chwili, najśmieszniej było, że
w przeciwieństwie do moich poprzednich kochanków jakoś niespecjalnie wydawał
się mieć dość. Nie… właściwie niewiele wytrzymywało jeszcze do tej chwili…
wiecie bycie demonem ma pewne… przywileje i fakt, że niektóre nasze czynności
są znacznie um… zwiększone to już nie nasza wina.
Vile pocałował mnie w usta… chyba był pierwszą osobą która
zrobiła to z własnej woli… nie, nie zdarzyło się jeszcze by ktoś to zrobił bez mojego zachęcenia… i w tym
momencie coś tak jakby w mojej klatce piersiowej pękło… ciężko to wyjaśnić.
Poczułem się nagle cholernie śmiertelny… jakbym miał jakieś inne życie… jakbym
przestał być tym czym jestem.
-Vile… - warknąłem mu do ucha – I coś ty ze mną zrobił, co?
Spojrzał na mnie lekko nierozumiejącym wzrokiem, ale po
chwili lekko się wygiął, jęknął i jego sperma ozdobiła moją klatkę piersiową w
której coś lekko drgało… serce które nie biło od tylu lat, chociaż krew zawsze
przepływała… jestem demonem… mojego ciała nie da się wyjaśnić.
***
Jakąś godzinę później zostawiłem Vile’go na tym nieszczęsnym
łóżku i przez okno zwiałem na ulicę. Do niczego więcej nie będzie mi ten demon
potrzebny… i w sumie na tym powinna się moja pamięć o nim zakończyć… głupi
młokos, tyle zamieszania mam przez niego we łbie.
Jestem wkurzony. Nie wiem czemu, ale jestem zły. Na siebie?
Nie. Na niego. Dlaczego? Nie mam cholernego pojęcia!
Muszę się jakoś inaczej wyładować… jakoś… inaczej… stałem
obok tego miejsca w którym ludzie pieką jakieś mdłe rzeczy… nazywa się to…
chleb? Tak, bardzo niesmaczny.
Ale tam był ogień… a
ogień to ja lubię, zawsze na widok ognia coś przyjemnego zaczyna otaczać moje
ciało. Czuję się przepełniony dziwną tęsknotą a także chęcią zemsty.
A teraz wystarczy, że
tylko pstryknę… te domy… takie kruche… ogień to strawi… tak strawi to… wszystko
zginie w płomieniach… podpalę to… ogień… ogień… tak zabiję kilku durnych
śmiertelników… śmiertelnicy… ogień… zginął w ogniu… czemu? Bo tak chcę.
Okna w piekarni wybuchły, wraz z nimi wydobył się dym i po
chwili słyszałem stare i ciągle bawiące mnie „pożar, pożar!”, ale w tym samym
momencie usłyszałem identyczny huk blisko katedry i również z jej okolic zaczął
wydobywać się dym. Szczerze? Jebie mnie ile teraz spłonie… jeśli o mnie chodzi
całe to miejsce może sobie w pizdu spłonąć!
Pozwoliłem, żeby śmiertelnicy mnie widzieli, każdy mój krok
sprawiał, że kolejny dom zaczął trawić ogień, skłoniłem się przed jakąś
przerażoną rodzinką i syknąłem w ich kierunku:
-Rozpierdolę ten świat. Spokojnie, zniszczę go.
Jedna z kobiet prawie zemdlała… w końcu nie zawsze płonie
tyle budynków na raz i ni stąd ni zowąd pojawia się ktoś taki jak ja.
-Zniszczysz? – Powtórzył nagle Vile – Naprawdę? Chcesz o tym
porozmawiać?
Spojrzał na mnie z pewną wściekłością, wzruszyłem ramionami
i odpowiedziałem mu:
-Tak, a ty mi w tym pomożesz.
-Ja?
-Aha – pokiwałem głową – Fajny jesteś młody i…
-A ty jesteś głupi, Percussus – przerwał mi i odwrócił się
na pięcie – Nie martw się nie mam ci nic za złe. W sumie było fajnie. Ale tak
jakby ci coś odchrzaniło.
Zaczął iść przed siebie, spojrzałem na niego i zmarszczyłem
brwi, zniknął za najbliższym płonącym budynkiem a mnie zimny, nieprzyjemny
dreszcz przeszedł po plecach i jedyne co zrobiłem to krzyknąłem za nim:
-Masz mi coś obiecać Vile! Wiem, że widzisz przyszłość! Masz
mi obiecać, że kiedyś zrobisz coś co pomoże mi w… już wiesz ty w czym!
Odpowiedział mi tylko ciche mruknięcie zgody po czym jego
głos:
-Ale tylko i wyłącznie dlatego, że spełniłeś swoją… „obietnicę”.
Mówiłem… ten dureń się zakochał… tylko czemu mnie to nie
bawi?
† † †
Ogień… dużo ognia… całe miasto w płomieniach… niewiele
trupów… całe miasto… ogień… ogień mnie otacza… zamknąłem jakieś dziecko w
płonącym domu… płonie… krzyczy… ogień… dużo ognia… dlaczego płonie to miasto?
Bo tak chcę. Dlaczego śmiertelnicy giną? Bo tak chcę. Dlaczego dzieje się im
krzywda? Bo tak chcę! Dlaczego Vile odszedł? Bo tak chciałem! Ogień… płonie…
dużo ognia… śmierć…
Czemu tylko tak myślałem? Czemu właśnie śmiałem się nad
trupem dziecka? Znowu śmiertelnicy mnie bawią. Vile mi to uświadomił… Wiesz
Vile? Wiesz?! Chyba całkiem oszalałem… wiesz?! To twoja wina… Twoja wina… Twoja
wina…
-ZNISZCZĘ CAŁY TEN NĘDZNY ŚWIAT! – Ryknąłem i wieża katedry
runęła prosto na dom w który jako jedyny nie płoną i kryła się w nim jakaś
rodzina – Zniszczę – zacząłem się śmiać – Zabiję was!
A Vile jeszcze wróci… obiecał, że wróci… tak… na pewno… Vile
kurewsko bardzo pojebałeś mi w głowie… czemu?
***
Dobra dotarliście do końca...
To ja jeszcze ponarzekam, że ostatnio jest bardzo mało komentarzy i już mnie nie ma, bo w sumie wszystko napisałam na początku xD
Whoa! To komentam na żywo, także wiesz... ogólna opinia będzie na końcu komentarza xD
OdpowiedzUsuń"Akcja rozgrywa się 02 IX 1666 roku." a nie mogłaś normalnie "września" napisać zamiast "IX"? pół minuty życia spędziłam, na przełożeniu tej cyfry na arabską, a kolejne pół minuty na dopasowaniu jej do miesiąca... xD
"To nie do wiary jak bardzo przeklinam zdolność widzenia przyszłości… przyszłości ludzi." Vile jako taka wróżka na jarmarku, co to przepowiada przyszłość... xD
"Śmiertelnicy mnie nie widzieli, więc po prostu przechodziłem pomiędzy nimi, raz po raz łapałem szaliki, czapki które porywał wiatr i kładłem je na ziemię aby właściciele spokojnie mogli odzyskać swoją własność." lubię tego fonosa... już go kurwa lubię... xD
"Zaostrzyłem swoje pazury o ścianę, w sumie unikałem walk więc stan moich pazurów jest jednym z lepszych. Nie, nie żebym o to dbał." bo manicure to ważna sprawa... xD
"Ale ty jesteś fajny. Chociaż te rzęsy… wyglądasz jak dziewczyna, mały." tak się zastanawiam, czy Percussus chciał go wkurzyć, czy to był taki niedopracowany komplement... xD
"-Nazywam się Vile. Jestem trzecim synem Eris." tak z ciekawości... ten fakt sama wymyśliłaś, czy korzystałaś z jakichś źródeł? O_o
"-Ostatnio dzieją się same nudne rzeczy… ludzie mnie już nudzą jak mówiłem. A ja bardzo chcę pójść z kimś do łóżka." ta szczerość...
"-Nie mów mi proszę, że jesteś jak te wszystkie kobiety, że „Och a może najpierw się poznamy?”… chcę seksu, już." szczerość jeszcze bardziej... xD
"-Ty mi dzieci raczej nie urodzisz – westchnął Percussus." taaa... Percussus błyskotliwy... xD
"-Ładny jesteś – powtórzył – Ale kurewsko niewyedukowany." po czym podał Vile'owi do przeczytania 50 Twarzy Greya... xD
"-Nooo… eee… yyy… mężczyzna i kobieta?
-Ugh… nie, chyba, że chcesz mieć prawie sto procent szans na dziecko.
-A nie po to jest seks?" ja się pytam, dokąd prowadzi ta rozmowa? xD
"-Po cholerę mi miłość do seksu? Ja chcę tylko mieć okazję do rozrywki, nie chcę bawić się w śmiertelników." tutaj Percussus zabrzmiał tak, jakby był stałym klientem jakiegoś domu publicznego... xD
"Nie strzelił durnego komentarza… albo zasnął albo zrozumiał… ale raczej to drugie." ja bym jednak stawiała na to pierwsze... xD
"Że też nie mogłem na niego trafić te dziesięć lat temu, może nie rozpierdoliłbym całego miasta." bo to przecież ma ze sobą tyle wspólnego... xD
"ale w sumie przy seksie mogli by nam dać wyjątek, ja tam lubię jak boli tych pode mną…" Percussus taki sadysta... xD
" i w sumie na tym powinna się moja pamięć o nim zakończyć… głupi młokos, tyle zamieszania mam przez niego we łbie." a on już planuje pewnie kolejną przygodę... xD
"Jestem wkurzony. Nie wiem czemu, ale jestem zły. Na siebie? Nie. Na niego. Dlaczego? Nie mam cholernego pojęcia!" on jest w ciąży! anie, czekaj, on dominował... hmmm... xD
" Ale tam był ogień… a ogień to ja lubię, zawsze na widok ognia coś przyjemnego zaczyna otaczać moje ciało. Czuję się przepełniony dziwną tęsknotą a także chęcią zemsty." wspomnienia?
"-Rozpierdolę ten świat. Spokojnie, zniszczę go." to teraz ma przyjechać do Polski! *^*
"-ZNISZCZĘ CAŁY TEN NĘDZNY ŚWIAT! – Ryknąłem i wieża katedry runęła prosto na dom w który jako jedyny nie płoną i kryła się w nim jakaś rodzina – Zniszczę – zacząłem się śmiać – Zabiję was!" to na co on jeszcze czeka?!
To teraz stwierdzam, że os zajebisty i nieładnie kłamać, że nudny... bardzo nieładnie....
Pozdrawiam, weny życzę i czekam na rozdziały ;)
I wesołego zajączka i świąt i czego tam jeszcze... albo pentagramu, czy odwróconego krzyża, jak tam wolisz... ;D
Komentowanie na żywca zawsze spoko xD Kiedyś może spróbuję xDDD
UsuńNi, trza się rzymskich uczyć xDD Wisz Tak bardzo SPQR i tak bardzo augur w CJ XD
Myślę, że coś w tym stylu XD
Ja tyż... mógłby mi wiele rzeczy ocalić jakby był w Polsce xDD
Bardzo *^*
Myślę, że Percussus umie strzelać komplementy, więc to bardziej była kpina niż komplement x3
Sama, niestety jeśli chodzi o Fonosy to w kij mało jest informacji o nich w sumie chyba więcej niż 1 mit o nich nie obowiązuje q.q
Jak pisałam gwieździe, Percussus = szczerość xD
No dokładnie xD
Wisz, Percussus miałby 6 z biologii "Faceci nie rodzą dzieci" XDD
Hahahahahahahaha xDDD *teraz zaliczyłam zgona* XDDDDDDDDDDD
Do seksu, większość rozmów z Percussusem prowadzi do seksu xDD
Przecież robi swój burdel, ni? XD
Ja tyż, ale ciii xDD
No wisz... wyładowanie emocji i tak dalej xDD
Taa... skoro gwałci Topaza, zgwałcił tyle ludzi i jeszcze namówił kogoś ze swojego gatunku na seksy... no to się rozumie samo przez się xD
"PORA NA PRZYGODĘ" *minuta ciszy dla mojego mózgu*
XDD Tag Percussus w ciąży XDDD
Tag
TAG! Albo do Rosji Q.Q
Musi się wygadać xDDD
Ale jak ja ni kłamię Q.Q Ale cieszę się, że się podoba (więcej "się" się nie da xD)
Dziękujem za wenę, również pozdrawiam i postaram się dodać rozdziały jak najszybciej xD
Te ostatnie do mnie bardziej przemawiają xD Ale dzięki i wzajemnie xD
Nie jest tak źle... ale chyba wolę jednak po przeczytaniu całości... (uwaga, w tym tekście może się pojawiać brak litery "c" bo klawiatura coś dziwnie na nią reaguje...)
Usuńrzymskie cyfry to zło... nigdy mi się ich nie chce czytać xD no bo ty jesteś w CJ i nie masz z tym problemów... xD
Oj tak... bratu mojej koleżanki by się przydał, bo jemu trzy razy rower zwinęli, w tym raz spod kościoła xD
Zgadzam się całkowicie... *patrzy na swoje poobgryzane paznokcie* xD
Ano w sumie raja... Percussus jest mistrzem komplementów xD
To ci powiem, że masz w kij bogatą wyobraźnię... xD
No dokładnie... te równania xD
no moja pani od biologii byłaby zachwycona... biorąc pod uwagę, że taki chłopak z mojej klasy pomylił kiedyś filety z ośćmi, to ten... xD
Mam ratować? xD
No w sumie racja... nic innego nie da się zaobserwować xD
No tak...
pjona! ;D
no wim, wim... xD
i teraz ta moja rozkmina... bo Percussus powiedział, że sypiał z kobietami... to ile on ma dzieci? xD
też o tym pomyślałam, jak to pisałam, ale się bałam, że uznasz mnie za idiotkę, jak to napiszę... xDDD
a tu takie: suprajs... XDDD
do Polski... bardziej się przyda... a przynajmniej do mojej miejscowości, bo tu jest tak beznadziejnie i nudno, że miło by było, jakby coś się wydarzyło ciekawego xD
Kłamiesz... kłamstwo nie popłaca... ależ dało się więcej "się", trzeba sie tylko było się postarać xD
Yaaaay, rozdziały *.*
nie martw się do mnie też... i to od dzieciństwa... xD i również dziękuję ;)
A ja kiedy spróbuję na żywca XDD
UsuńSzpoko ja mam tak cały czas z "f" X3
E tam nie są takie zue xD Trzeba tylko pamiętać kiedy jest "I" i po której stronie xD
XDD Biedny, a Vile dobra duszyczka na 100 by pomógł XD
Uczciwy Fonos... to ni w kij nie pasuje, ale lajf xD
XDDD Ja ni obgryzam... ale mam też problemy z obcinaniem i w sumie większości piłuję i... no tak toćkę ostre są xDDD
No właśnie *^* I szczerości nie zapominajmy o szczerości xD
Eee tam jak człowiek 24 na dobę żyje we własnej głowie to jakoś samo wychodzi XD
Bo to je wyższa matematyka xD
Moja też xD Mamy tematy o rozmnażaniu człowieka i moja koleżanka zamiast prącie powiedziała prostata i upierała się, że prostata służy do tego co prącie XDDD
Nie dzięki xDDD Ale i tag XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ale dzieli się to na trzy rodzaje: zwyczajny, gwałt i zbiorowy, z czego mogą występować dwa na raz XDD Percussus przynajmniej daje wybór xDDD
XDD
Pjona!
Percussus taki w kij mądry, nie męczy się tylko gwałci innych xD
Mh... pewnie z jakieś 5 może 3 kij wie XD Wisz... pół-Fonosy zazwyczaj w ogóle się nie rodzą (w sensie poronienia itd. x3)
XDDDDDDD To nie tylko ja mam tak pojebany mózg XDDD
XDD To tyraz wyobraźmy sobie jego dzieci XDDDD
No w sumie... działo by się coś... aczkolwiek obawiać się muszę, iż faceci nie byliby zbyt zadowoleni xDDD
Ja ni kłamię Q.Q No w sumie się dało napisać więcej "się" muszę się bardziej postarać bo "się" często gęsto nie występuje w przyrodzie XD *mózg RIP*
Yey ktoś w ogóle czeka XDD
Pjona! Nie ma sprawy x3
Dobra.
OdpowiedzUsuńStwierdzam.
Iż.
Nie.
Chce.
Mi.
Się.
Komentować.
Ale.
To.
Zrobię.
Zupełnie.
Z.
Dupy.
Ale jest.
Także strzelam formułkę:
Życzę ci w kij dużo weny, weny no i wiesz.. całej tej reszty.. XD