środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział XXI

Rozdział XXI. Co jest na końcu? Cierpienie. 


αNATHANAILα


Wyciągnięcie czegokolwiek od Matt’a graniczyło z niemożliwym. Śmieszne, że nasze zadanie skomplikowało się w momencie kiedy już powinno się skończyć.

Matt usiadł na swoim łóżku, wgapiał się w Topaza, który wyglądał jakby zaraz miał go szlag trafić. Matt ma dwa spojrzenia „gówno mnie to obchodzi” oraz „należysz do mnie”, różnica między jednym a drugim była taka, że tym ostatnim nigdy nie zaszczycał kogoś kogo dobrze zna, więc fakt, że właśnie gapił się tak na Topaza którego zna od kilku minut nie zbyt mnie zaskakiwał.

Matt w końcu przestał w ogóle udzielać odpowiedzi na pytania, znudził się. Wyjął papierosa, zapalił po czym dmuchnął dymem prosto we mnie… nienawidzę zapachu papierosów, ale jakimś cudem udało mi się powstrzymać kaszel.

-Co u brata? – Spytał mnie jakby nigdy nic.
Złożyłem ręce na piersi i usiadłem na krawędzi jego biurka.
-Raczej dobrze – odparłem.

Matt prychnął cicho, utkwił teraz swoje spojrzenie w Felici, która z kolei patrzyła się na chłopaka z pewną dozą ciekawości, ale zarazem wydawała się być czymś bardzo zszokowana, próbowała raz na jakiś czas wymienić spojrzenie z Topazem, ale ten był zbyt pochłonięty swoimi myślami oraz próbą ignorowania Matt’a by zwracać na to uwagę.

-Ciągle nie oddał tej kasy co mu pożyczyłem – stwierdził lekko ochrypłym głosem Matt – A tak w ogóle to cholernie dziwne, że herosi przychodzą do mnie, do śmiertelnika z pytaniami. Nie uważasz?

I w tym momencie zapadła głucha cisza. Topaz ocknął się i spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby miał zamiar poderżnąć mi gardło, Felicia pokręciła głową.

-Coś taki zdziwiony? – Matt wybuchnął ochrypłym śmiechem – Przecież to oczywiste… Long Island, pytania o jakąś blondi, rudą oraz twojego brata. I tak zaraz przeszedłbyś do pytań o bogów – z jego ust wyleciał kolejny dym papierosowy, westchnął z lekką przyjemnością po czym wstał i podszedł do mnie – Mówiłem już tobie podobnym… nie chcę już kłopotów – podwinął swoją koszulę odsłaniają na boku ogromną bliznę, wyglądającą jakby ktoś wbił mu tam jakiś ogromny kolec – Jasne? Wystarczyło mi, że przez chronienie was wylądowałem na bloku operacyjnym.

Matt pokręcił głową, zgasił papierosa, po czym jakby nigdy nic wyrzucił go na podłogę.

-Nam? – Felicia zmarszczyła czoło – O ile dobrze kojarzę obóz nie potrzebuje pomocy… śmiertelników – zawahała się przed ostatnim słowem – chyba, że mówimy o wyroczniach.

Matt wybuchnął śmiechem i kopnął najbliższe puste opakowanie po lekach.

-A co mnie interesuje wasz obóz? – Wyszczerzy kły – Wy z CHB czy SPQR jesteście bardzo nudni.

Zmarszczyłem czoło.

-Jeśli nie obozom… to… - Topaz spojrzał po raz pierwszy z własnej woli w oczy Matt’a – pomagałeś tym grupom, tak? Stąd tyle wiesz.

Matt podszedł do Topaza i ujął jego dłoń, spojrzał na nią wzrokiem, który bardzo ciężko opisać… tak czy siak był co najmniej niepokojący.

-Matt, puść go – poleciłem, widząc, że Topaz zbladł jak kreda i wyraźnie wziął się i sparaliżował.
-A ja cię ciągle kojarzę… - przybliżył się lekko do Topaza – Nie spotkaliśmy się kiedyś w jakiejś dzielnicy czy coś?

Topaz pokręcił głową.

-Nie? – Zdziwił się Matt – Ładny tatuaż – puścił Topaza po czym podszedł do mnie i warknął – Pomagałem im, nawet kiedy się znaliśmy, wiedziałem, że zadaję się z herosami. Ale szczerze? Nie myślcie sobie, że jesteście jacyś wyjątkowi. Ot poszczęściło wam się w chwili poczęcia.
-Brzmisz jakbyś zazdrościł – Feli pokręciła głową.

Matt wzruszył ramionami.

-Ale tak nie jest. W ogóle kto powiedział, że ja wam mogę jakkolwiek pomóc, herosi?
-Nasza wyrocznia – odpowiedział Topaz.
-Wyrocznia? – Matt wybuchnął śmiechem – To wasza wyrocznia się trochę zepsuła.
-Czyli nie ma szans, że jakkolwiek nam pomożesz? – Pokręciłem głową.
-Nie. Chyba, że mi go pożyczysz – wskazał na Topaza.
-Nie! – Warknąłem w tym samym momencie co Feli.

Matt wzruszył ponownie ramionami i podszedł do zasłoniętego okna.

-Burza się zbliża – stwierdził i jakby na zawołanie usłyszeliśmy grzmot – Nie lubię wyrzucać zwierząt na deszcz… ale znowu przyciągniecie na mnie kłopoty.
-Matt ty wiecznie wpadasz w kłopoty – zaśmiałem się.

Ku mojemu zaskoczeniu Matt również się roześmiał i wcale nie z tym swoim specyficznym chłodem.

-Masz rację – powiedział z uśmiechem – Ech… - złożył ręce na piersi w taki sposób jakby sam siebie chciał objąć – Wybaczcie mi, okej? Jestem dosyć chłodny, zdaję sobie z tego sprawę… po prostu wolałbym już nie mieszać się w wasze sprawy… brakuje mi tylko kolejnych tygodni uciekania z domu.

Nie byłem taki pewien czy to było w pełni szczere wyznanie. Matt nigdy nie był w stu procentach prawdomówny, wiecznie kłamał… i nie znam drugiej takiej osoby która umie tak doskonale kłamać.

-Ale znajcie sobie sprawę jak absurdalnie brzmi to z czym do mnie przyszliście, co nie? – Spojrzał prosto na mnie – Zastanawia mnie czy po prostu znowu ktoś mnie nie wkręca, co Nat?
-Ja i wkręcanie? – Wybuchnąłem śmiechem – Daj spokój…
-No w sumie… zawsze łatwo było tobą manipulować – Matt puścił mi oczko – Dobra ludki. Zacznijmy od początku… mówicie, że na ostatniej misji została zabita jakaś blondi? Nie widziałem, nie wiem… jedynie obiło mi się o uszy – Matt przetarł zaschniętą krew z policzka – że gdzieś w okolicy faktycznie znaleziono zmasakrowaną laskę. Zmasakrowaną… ale nie jak przez człowieka.
-Nie przez człowieka? – Powtórzył Topaz.
-Aha… - Matt pokiwał głową – Nie wiem czy mowa o waszej lasce…
-Nie przynieśli ciała Ann ze sobą – zauważyła Feli – Mówili czemu?

Pokręciłem przecząco głową.

Oscar do jasnej cholery czemu ty zawsze unikasz rozmów ze mną?! Jakbyś mi powiedział może… uch…
-No widzicie – Matt wyszczerzył zęby – nie zainteresowałoby mnie to, gdyby nie fakt, że jej ciało znaleziono nieopodal jednych z nieczynnych kanałów.
-Co to ma do rzeczy? – Warknął Topaz.
-Jak myślisz, czemu herosów z którymi współpracowałem przyzywali szczurami?

Topaz westchnął ciężko, z kolei Matt umilkł jakby już dla niego skończył się temat.

-Zniknął dyrektor oraz… - zacząłem ale Matt mi przerwał.
-Spoko – warknął – To już kompletnie wykracza po za moje zainteresowania, waszymi sprawami.

Kolejny grzmot i tym razem usłyszeliśmy jak ciężkie krople obijają się o okno. Pewnie na obozie jest teraz słonecznie… zachciało im się kurde misji! I w ogóle co to za misja? Przepytywanie Matt’a… chyba, że nie w tym rzecz…

Chciałem już coś powiedzieć, ale wtedy rozbrzmiał dzwonek czyjegoś telefonu.

-Sorry – westchnął Matt.

Chłopak sięgnął do swojej kieszeni, wyjął telefon po czym go odebrał, aczkolwiek z miną która zniechęciłaby każdego do rozmowy z nim.

-Tak?... Cześć mamo… - Matt westchnął – Tak jestem w domu… Nie… Ale po co?... Co mnie interesuje, że on chce pić, niech sam wyjdzie… Tak wiem, że to mój ojczym… Ale co mnie to kurwa interesuje?!... Normalnie?... – Matt poczerwieniał cały na twarzy – Jak to jak?!... Słuchaj gówno mnie to interesuje, okej?! Chciało ci się mieć mężusia to się kurwa nim zajmuj, a nie mi jebaną dupę zawracasz! – Rzucił telefonem w ścianę, kończąc tym samym rozmowę.

Topaz który prawie oberwał tym telefonem rzucił wkurzone spojrzenie Jupiterowi, z kolei on w ułamku sekundy już się uspokoił.

-O co chodziło? – Spytałem.
-Nic, w sumie to nic – odpowiedział – Wiecie co? Zaraz nie tylko na dworze będzie burza… nie chcę was wyganiać – zabrzmiał jakby tylko o tym marzył i wcale się z tym nie krył – ale będzie lepiej jak wyjdziecie.
Zgodziłem się tylko dlatego, iż postanowiłem przeczekać te dwie burze, po czym ponownie odbyć pogawędkę z Matt’em… No cóż.

α α α


-Ta pogoda – jęknąłem po raz nie wiadomo który wyciskając wodę z włosów – sprawia, że zaraz będę miał siano na głowie, zobaczycie.

Topaz który opierał się o ścianę przy zamkniętym sklepie rzucił mi pełne nienawiści spojrzenie, zaś Feli milczała, fajnych mam towarzyszy… naprawdę!

-Wrócimy tam co nie? – Spytała po chwili Felicia.
-Aha – pokiwałem głową i spojrzałem w kierunku domu Matt’a – nie chcę mi się go przepytywać, ale…
-Przecież to jasne, że znowu będzie wymijał się od odpowiedzi, po chuj drążyć temat? – Wycedził przez zęby Topaz, coś w jego głosie sprawiło, że mimowolnie na niego spojrzałem…

Stał lekko zgarbiony, dłonie zwisały mu bezwładnie i gapił się pustym wzrokiem prosto na mnie, szczerzył te swoje długie kły w lekko szaleńczym uśmiechu. I wtedy zwróciłem uwagę, że jego oczy i włosy zmieniły kolor… oczy miał zielono-niebieskie, z kolei włosy, wydłużyły mu się i praktycznie były białe.
-Topaz… - Feli podbiegła do niego, ale on machnięciem dłoni powalił ją na ziemię.
-Po chuj drążyć temat? – Powtórzy po czym wyprostował się, jego źrenice rozszerzyły się i przypominał mi teraz kogoś kto uciekł z psychiatryka – Co Nathanail? Po co ty właściwie tutaj jesteś? Mógłbyś zginąć… Mógłbym cię teraz zabić… Czy krew nie jest piękna?

Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć, strach najzwyczajniej w świecie mnie sparaliżował, Feli próbowała coś mówić do Topaza ale on nie zachowywał się jak Topaz… zachowywał się jak Sibi, w bardziej przerażającej wersji.

-Topaz – zacząłem drżącym głosem – Ej… tak jakby dziwnie się zachowujesz.

Może nie była to najbardziej inteligentna odpowiedź na jaką mnie stać, ale w obecnej sytuacji w ogóle cud, że się odezwałem.

-Naprawdę? – Wysyczał – Przyzwyczaj się, bo to ciało mi się bardzo podoba – zaśmiał się.

Nie zrozumiałem… przynajmniej nie od razu, natomiast Felicia najwyraźniej zrozumiała bo warknęła coś o krwiopijcach, czy coś…

-Chcę krwi – warknął ten… Topaz i zaczął dyszeć jak opętany – Krwi!

Rzucił się na mnie, ale w tym momencie wparowała między mną a niego Felicia.

-Przepraszam – warknęła i uderzyła swoim łukiem chłopaka.

Topaz zawył jak zraniony pies i poturlał się po podłodze, uderzając głucho w ścianę nieczynnego sklepu.

-Nic ci nie jest? – Spytała mnie.

Pokręciłem głową, ciągle nie miałem jak się odezwać.
Do Topaza podbiegliśmy praktycznie w tym samym momencie. Dosłownie na naszych oczach przybrał swój dawny wygląd, a po jego tatuażu pod okiem spływała czerwona pręga krwi po uderzeniu.
Dotknąłem dłonią jego czoła, było rozpalone.

-Jest źle – szepnęła Feli – Nat to nie Topaz chciał cię zaatakować, jasne?
-Nie. To… znaczy....
-Nie chcę, żebyś go obwiniał – Feli położyła głowę Topaza na swoich kolanach i zaczęła gładzić go po włosach – Okej?

Pokiwałem niepewnie głową, grzmot który nastąpił nie obudził Topaza. Feli szeptała coś w niezrozumiałym dla mnie języku ale w sumie niewiele zrozumiałem… martwiłem się. Topaz jest delikatny, naprawdę delikatny, silny owszem, ale niewiele trzeba, żeby go zranić.

I jeszcze Feli. Feli jest dziewczyną, a Topaz chłopakiem… na dodatek spędzają ze sobą sporo czasu… mam durne wrażenie, że któreś z nich może czuć do drugiego miętę… jako syn Erosa powinienem to wyczuwać, w tym przypadku mam problem… z powodu pasażera Topaza.

Zaraz!

I wtedy mnie tknęło. Ten jego pasażer w głowie… to jego miała na myśli Feli? W sumie byłoby do tego czegoś co on ma w głowie podobne, ale… czemu w takim razie Topaz przypominał Sibi’ego, a nie… A jeśli… nie, nie jestem stworzony do myślenia.

-Jeśli przestanie padać, a on się nie ocknie…? – Zacząłem.
-Ocknie się – powiedziała z pewnością w głosie Felicia.
Kolejna błyskawica przeszyła niebo i robiło się coraz zimniej.

α α α


Topaz ocknął się po kilku minutach, ale nic nie mówił. Chciał mnie w pewnym momencie przeprosić, przynajmniej tak to wyglądało, ale rzucił mi tylko mordercze spojrzenie, po czym odszedł od nas kilka kroków.

W sumie to chyba ja powinienem go przeprosić? Nie za to, że mnie zaatakował… za tamto. Niestety zbytnio się cykam.

-Nic nam po staniu w miejscu – westchnąłem chcąc tylko przerwać ciszę – Lepiej już idźmy do Matt’a.

Topaz kiwnął niepewnie głową, rozmawiał przed chwilą z Feli, ale nie chciałem ich podsłuchiwać. Poszliśmy przed siebie, byłem przemoczony do suchej nitki jeśli mam być szczery, Topaz ciągle wyglądał jakby miał gorączkę, tylko Feli jakoś najnormalniej wyglądała.

I w momencie kiedy mieliśmy skręcać w uliczkę coś solidnie łupnęło w ziemię za nami.

-Hejo, bracia i siostry z boskiej linii – usłyszałem znany mi skądś dziewczęcy głos.
Za nami stała dziewczyna… ta sama która zaatakowała wtedy tamten bar z fast foodami… Cassandra? Tak miała na imię?

Za nią z osiem osób, wszyscy ubrani byli w brązowe płaszcze i wszyscy dzierżyli w dłoniach miecze, tudzież łuki albo inne niezbyt przyjaźnie wyglądające przedmioty. Pięknie…

-Spodziewałam się was – uśmiechnęła się do nas, jej oczy zabłysnęły szaleńczym blaskiem.
-To jest ten moment w którym możesz się przedstawić – warknął Topaz i sięgnął po swój wisiorek.
-Och… masz rację – Cassandra wycelowała mieczem prosto w klatkę piersiową Topaza – Cassandra – wycedziła swoje imię z uwielbieniem.

Felicia sięgnęła po łuk, większość tych herosów… bo to są herosi, co nie? Skupiła swoją uwagę i bronie przy okazji na niej.

-Wiecie nie lubię długich rozmów – spojrzała na mnie – Ty mi uciekłeś, powinieneś nie żyć… więc teraz po prostu cię zabiję!

Ósemka rzuciła się na Topaza i Feli, praktycznie nie mieli czasu zareagować z kolei Cassandra rzuciła prosto w moją pierś nożem… a zauważyłem to o wiele za późno by odskoczyć i w momencie kiedy byłem gotowy na to, że zaraz ostrze wbije się w moją pierś, nóż po prostu odskoczył… poleciał na bok.

-Huh? – Cassandra zbladła.

-Zasadna numer jeden – rozległ się donośny głos, który przerwał również walkę między Topazem i Feli a tamtą ósemką – Moje tereny, są moje, nie pozwalam wchodzić na nie innym. Po drugie jeśli już to dzielę je tylko z dowódcami SPO. Po trzecie wypierdalaj, grzecznie proszę.

Z cienia wyłonił się Matt, podrzucał w dłoni kamyk i szczerzy swoje kły, w ciemności oraz w strugach deszczu wyraźnie widziałem jak jego oczy świecą jak u jakiegoś kota.

-Oh, śmiertelnikowi zachciało się bawić – zaśmiała się Cassandra – Kurewsko miło.
-Dziewczynie zachciało się podnosić rękę na faceta. Wracaj do kuchni – Matt westchnął ciężko – Wiecznie to samo, wiecznie trzeba ci tę twoją dupę ratować, Nat.
-Dzięki za łaskawość – wyszczerzyłem zęby.

Cassandra już więcej nic nie powiedziała, rzuciła się w moim kierunku z mieczem, ale Matt kopnął ją w bok i dziewczyna ledwo utrzymała równowagę, Topaz już nie był Topazem, przynajmniej tak słyszałem po śmiechu za mną, z kolei Feli otaczały jakieś płomienie… wolałem nie wnikać, szczególnie, iż Cassandra wzięła sobie za cel zabicie mnie.

-Uroczo – Matt wyjął zza pasa nóż… bardziej przypominający tasak, Cassandra na chwilę się zatrzymała – Laska słuchaj, bo jak nie to mogę solidnie przypierdolić, odwal się od nich.
-Normalnie mnie przestraszyłeś – zaszydziła.
-Nie miałem takiego zamiaru.

W momencie kiedy już myślałem, że rzuci się na Cassandrę, Matt niespodziewanie zmienił kierunek i biegł prosto na mnie… z tym swoim tasakiem w dłoni.

ΨPERCYΨ


Światło? Uff… Wieki minęły chyba od mojego ostatniego wyjścia z domku i teraz zwykłe letnie słońce świeciło bardziej niż… kiedykolwiek!

Jasmine bardzo się ucieszyła, że wreszcie po siedzeniu w domku postanowiłem wyjść.
Najgorzej, że nie jestem w stanie stwierdzić co się ze mną działo. To było jak trans? Pamiętam Annabeth, mówiącą jakieś dziwne rzeczy… Rafaela który mówił zupełnie nie swoim głosem. No i…
Nico! Ale syn Hadesa pojawił się tylko raz… podczas tego feralnego zdarzenia, gdy wszystko się zaczęło.
Pognałem ile miałem sił w nogach do domku Hadesa i nawet nie pukając wpadłem do środka.

-A może byś tak za… - zaczęła Lauren, ale na mój widok poczerwieniała i pokazała drzwi – Wypad!
-Szukam tylko… - Zacząłem.
-W-Y-P-A-D! – Wycedziła i wypchnęła mnie z domku.

Westchnąłem ciężko i zacząłem dobijać się do środka i po kilku minutach drzwi uchyliły się i zobaczyłem naprawdę wkurzoną Lauren.

-Powiedziałam wypad – pstryknęła palcami i jakaś czarna macka owinęła się wokół mojej nogi. po czym wyrzuciła mnie z dala od domku Hadesa, usłyszałem jeszcze jedynie – Jego tu nawet nie ma!

Ale, że nie ma go w domku Hadesa? Czy na obozie? O bogowie! A jeśli on ciągle nie wrócił do CHB?!

-Percy! – Usłyszałem nagle dziewczyński głos – Elo!

Odwróciłem się, chociaż właściwie niechętnie… nie miałem czasu.

Za mną stała białowłosa dziewczyna, o ciemnych fioletowych oczach. Poznałem ją praktycznie od razu, chociaż bardzo się zmieniła.

-Yuno – uśmiechnąłem się sztywno – Co tu robisz?
-Ach wiesz – Yuno wydęła usta – wzięli mnie rzymianie na wycieczkę do waszego obozu.
-Rzymianie tu są? – Zdziwiłem się – Och… dobra słuchaj Yuno, nie mam czasu i…
-W klinice.
-Co?
-Nico jest w klinice, szukasz go – uśmiechnęła się do mnie – Elo, Percy!

Skąd wiedziała, że szukam Nico? Nieważne…
Dzięki za informację Yuno.

Pognałem do kliniki, praktycznie demolując przy okazji drzwi.

-Jest Nico?! – Wykrzyczałem praktycznie.

Steven który właśnie napełniał strzykawkę podskoczył lekko, przez co jakiś zielonkawy płyn wylał się na podłogę.

-Percy – uśmiechnął się do mnie – Wyglądasz jak trup.
-Nie musiałeś – pokręciłem głową – Gdzie Nico?

Steven spuścił lekko wzrok, odłożył strzykawkę i podszedł do mnie.

-Najpierw zadbaj o siebie… - wcisnął mi do dłoni jakieś tabletki i podał szklankę z wodą.
Popiłem to co mi podał, chociaż woda smakowała paskudnie. Wtedy Steven miał już podejść i wskazać mi gdzie jest Nico, ale drzwi do kliniki otworzyły się na oścież… właściwie to nie miałem wątpliwości, że zostały mocno kopnięte nogą.
-Wymieńcie drzwi – westchnął Octavian kiedy te wygięły się lekko pod wpływem uderzenia.
-Rozkaz – Steven skłonił się z pogardą czego nie omieszkał nie zauważyć Octavian.

Rzymianin złapał z całej siły za włosy Stevena, po czym wycedził:
-Nie żartuj sobie, greku!
-Wrzuć na luz – w tym momencie z kąta wyłonił się Travis – Rzymianinie.

Octavian pokręcił głową i puścił Steven’a, później kompletnie nas olewając podszedł do jednego z łóżek… podejrzewam, że leżał tam Jack.

-Nico – zacząłem – Gdzie jest Nico?

Steven jakby się wahał udzielić mi odpowiedzi, wymieniał raz po raz ledwo zauważalne spojrzenia z Travisem, jakby obawiał się czegoś z mojej strony. Wkurzające. Ja chcę tylko wiedzieć co się dzieje z Nico!
-Chodź – Steven wskazał na łóżko za parawanem.

Travis chciał pójść za nami, ale Scott wyraźnie dał mu do zrozumienia żeby został.
Przy samym oknie stała niewygodna prycza (jak z resztą wszystkie) a na niej leżał Nico. Chudy, blady Nico. Spał i ledwo oddychał. Jego klatka piersiowa poruszała się w bardzo wolnym rytmie.

-Nico… - wyszeptałem.
-Nie budź go – Steven oparł się o ścianę i pokręcił głową.
-Co mu jest?
-Hmm… W sumie ciężko powiedzieć – Steven złożył ręce na piersi – Jak się ocknie to bredzi… w sumie bredzi lepiej od Sibi’ego.

Zmarszczyłem czoło, ale o nic nie spytałem.

-Podejrzewam, że po prostu w gorączce zaczyna mówić to co mu się przyśni – Kontynuował Steven.
Opuściłem wzrok. To moja wina… muszę to jakoś naprawić!
-Czy mógłbym tutaj zostać póki się nie ocknie? – Spytałem.
Steven westchnął ciężko i już wiedziałem jaka będzie odpowiedź.
-Percy...
-Steve to jest…
-Steven – poprawił mnie zdenerwowanym tonem.
-Sorry… Zrozum ja wtedy… no wiesz kiedy! Ja tego nie chciałem…
-Ja nie mówię o waszych sprawach osobistych – oczy Stevena zabłysły wrogo… pierwszy raz w moim kierunku – Percy, sporo się zmieniło. Chciałbym abyście mogli sobie wszystko wyjaśnić, ale wszystko walić się zaczęło od waszego zerwania. Zniknąłeś… nie wychodziłeś na dwór. Annabeth jak jeszcze żyła też nie…
Wytrzeszczyłem oczy, oblał mnie zimny dreszcz. Myślałem, że się przesłyszałem. Nie… miałem nadzieję, że się przesłyszałem.

-„Żyła”? – Powtórzyłem drżącym głosem.
-Zginęła na swojej ostatniej misji – zaczął bardzo powoli Steven.

Nogi się pode mną ugięły, na szczęście zaraz za mną było krzesło. Usiadłem i schowałem twarz w dłoniach.
Ann… nie to nie mogła być prawda. Spojrzę w kalendarz i okaże się, że jest pierwszy kwietnia… Ech… ale jest środek lata. To musi być głupi żart, nie ma bata!

-To żart, co nie?

Poczułem jak Steven kładzie mi dłoń na ramieniu.

-Chciałbym… Ale nie. Ann zginęła, niedawno spalili jej całun.

Oczy pokryły mi się łzami, ale ani jednej nie uroniłem.

Ann tyle razy mi przeszkadzała w związku z Nico. Tyle razy mówiła o nim obraźliwych słów… A jednak przez tyle lat była moją przyjaciółką, później dziewczyną, później znowu przyjaciółką… była dla mnie ważna i mam tak po prostu uwierzyć, że osoba która była ze mną w Tartarze… nie żyje?

-Chodź Percy, nie zostawię kliniki, ale Travis ci wszystko wyjaśni. A później przyjdź tu, może Nico się ocknie. Dobra?

Zmusiłem się do wstania, Travis wyszczerzył do mnie zęby, ale widząc moją minę natychmiast spochmurniał, miał już ze mną wyjść na dwór, ale Steven złapał go za ramię, po czym przytulił do siebie, wyszeptał mu coś do ucha, a Travis tylko śmiejąc się cicho pokiwał głową.

Gdybym nie zerwał z Nico… gdybym z nim nie zerwał czy teraz też zachowywałbym się jak oni? Oni przecież też ze sobą zerwali, w dużo bardziej bolesny sposób… a są ze sobą.
I jeszcze żadnemu z nich nie zginęła przyjaciółka.
Travis wyszedł pierwszy, ja niechętnie za nim.

◊TOPAZ◊


-Tu jest obrzydliwie – marudził Nathanail.

Skuliłem się bardziej. Pomimo tego, że te kanały są zamknięte i nieczynne ciągle było w nich brudno, zimno, wilgotno i ogólnie obskurnie. Najbardziej denerwował mnie fakt, że siedzę tu sam z Nathanail’e, a Feli poszła z całkiem nieznajomym mi facetem w głąb tych tuneli. To wcale nie poprawiało mi humoru.

-Nie jest ci zimno? – Syn Erosa już od kilku minut rozpaczliwie próbował rozpocząć ze mną rozmowę.

Jebany pedał, nawet nie wie ile trudu zajmuje mi jedno spojrzenie na jego zakłamaną gębę.

Pokręciłem głową i odsunąłem się lekko od niego.

Na dodatek nie zbyt dobrze się czułem. Ciężko to wyjaśnić… głowa bolała mnie jakby ktoś przypierdolił mi solidnie młotkiem, poruszanie oczami także sprawiało mi ból… i na dodatek była szaleńcza cisza.
Wołałem go… próbowałem nawiązać z nim jakikolwiek rozpaczliwy kontakt. Nic. Cisza. Cały czas cisza. Nienawidzę ciszy. Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę.

Oparłem czoło o kolana i zacząłem się mimowolnie bujać do przodu i do tyłu.

Percussus! – Krzyczałem ale to na nic.

Cisza. Nienawidzę ciszy. Oszaleję zaraz. Jestem bezbronny.

Percussus!

Nie odpowiedział.

PERCUSSUS!

-Ej, Topaz wszystko gra? – Nathanail dotknął mojego ramienia.

Odskoczyłem od niego jak najszybciej, serce groziło mi, że zaraz wysadzi moją klatkę piersiową… On mi nic nie zrobi, co nie? Percussus…

-ZOSTAW MNIE! – Ryknąłem na całe gardło – Zostaw! Nie dotykaj! – Znowu zacząłem wołać Percussusa ale bez skutecznie.

-Topaz ja tylko…
-Zostaw mnie!

Wtedy poczułem zimną dłoń na swoim ramieniu i znajomy śmiech. Drżąc cały i z zaciśniętymi z całej siły oczami wtuliłem się w klatkę piersiową Percussusa. Fonos wybuchnął tylko śmiechem poczym przycisnął mnie lekko do siebie.

Wszystko w mojej głowie się uspokoiło… cały strach i wszystkie obawy.

-No, no, no – zacmokał cicho – Synu Erosa, nie strasz mi kociaka. No spójrz na niego, biedactwo moje.
Nathanail wstał, zacisnął pięści, ale nic nie powiedział. Percussus przeczesywał moje włosy swoimi pazurami, a ja po raz pierwszy nie miałem nic przeciwko temu, że przytula mnie mężczyzna. Nie podobało mi się… ale czułem się znowu bezpieczny.

-Ojej, kociaku – Percussus pocałował mnie w czoło – No już, już. Nie bądź dzieciak, też cię kocham, ale nie musisz się tak łasić.

Percussus złapał mnie za szczękę i spojrzał mi w oczy.

-Kociaku mam pomysł… - wyszeptał – Ale pogadamy o tym… za chwilkę – wpoił mi się w usta.
Całował mnie jak zwykle agresywnie i nachalnie, ale na szczęście nie trwało to długo… po chwili poczułem znajome uczucie i opadłem na podłogę. Podbiegł do mnie jeszcze Nathanail, ale mało co kontaktowałem.
Właściwie to po chwili zrobiło się całkiem ciemno… ale był Percussus… już mi nikt nic nie zrobi… on mnie ochroni…

◊ ◊ ◊


Kiedy otworzyłem oczy absolutnie byłem zdezorientowany. Nie mogłem się poruszyć, a otaczała mnie ciemność. Z kolei przede mną widziałem Percussusa oraz Noxiuma… ale Percussus wyglądał inaczej. Był wyższy niż zwykle, miał długie, spiczaste uszy, i o wiele dłuższe włosy… jego stopy przypominały stopy jakiegoś zwierzęcia i miał ogon… z jakiegoś powodu właśnie ten ogon mnie rozwalił, chciało mi się śmiać, ale w ostatnim momencie się powstrzymałem.

Noxium patrzył się prosto na Percussusa z mordem w oczach, z kolei Percussus patrzył się na mnie tym swoim wzrokiem „Kociaku, jesteś mój”… nienawidzę tego spojrzenia.

-Kociaku – zaczął spokojnie Percussus – Jak widzisz mamy pewnego pasożyta… - rzucił na chwilę spojrzenie Noxiumowi – Robaka. A wiesz co się robi z robakami kociaku? Depcze się je.

Noxium prychnął pogardliwie. Przerażało mnie to, iż wyglądał na naprawdę potężniejszego. Emanowała z niego taka dziwna potężna aura, miałem bardzo nieprzyjemne wrażenie, że Percussus w walce nie miałby z nim żadnych szans. Naprawdę po raz pierwszy pomyślałem sobie, że Percussusa może ktoś pokonać.

-Ale to później – Percussus złożył ręce na piersi – Kociaku chciałem z tobą porozmawiać o twoich towarzyszach. Felicia, Nathanail i… - zawahał się chwilę – Matthiew.
-Co z nimi? – Spytałem słabym głosem.

Percussus wybuchnął śmiechem.

-Nie ufałbym im… znaczy się, kotek Nat’owi możesz… pozostałym niezbyt. Kociaku nie chcę cię pozbawiać znajomych – Percussus podszedł do Noxiuma i zaczął bawić się jego włosami – ale chyba nie chcesz, żeby skończyło się to jak zazwyczaj?

Zwiesiłem głowę. Znowu? Znowu mam wybierać? Percussus, Feli… Feli, Percussus. Dlaczego to jest takie cholernie pojebane?!

-Jesteś durny – warknął Noxium – Cedzisz słowa tak, że brzmią jak najpiękniejsze wyrazy, kundlu.

Percussus pokręcił głową i odszedł od Noxiuma.

-Rozmawiam z moim kociakiem! – Ryknął – A ty spierdalaj!
-Och, czyżbym przypadkiem strącił twoją maskę? – Noxium wybuchnął śmiechem.
-Hahaha! No chyba nie… - Percussus pokręcił głową – To rozmowa między mną a kociakiem. Fakt, że w niej uczestniczysz jest odrażający, ale konieczny.
-Przestańcie… - jęknąłem i opadłem na kolana… wszystko wirowało – O co wam kurwa chodzi?

Tym razem to Noxium wybuchnął śmiechem po moim pytaniu, Percussus milczał.

-Wiesz, człowieczku – białowłosy Fonos westchnął ciężko – Nie będziesz nawet w stanie tego zrozumieć.
-Kociaku… nie rozmawiaj z nim – ton głosu Percussusa był jakiś dziwny… bał się? Nie… on przecież nie może się bać, nie może przecież tego nawet okazywać.
-Człowieczku byłem dla ciebie zbyt miły – Noxium podszedł do mnie, zaraz za nim Percussus – Ale przeszkadzasz. Chcę twoje ciało na własność. Z tobą sprowadzę zagładę ale…
-Ale najpierw musisz mnie wykurzyć – warknął Percussus – Nie zrobisz tego. To jest mój kociak! Rozumiesz sukinsynie?! Mój! Tknij go… tylko go tknij, a zatłukę jak psa!

Noxium wybuchnął śmiechem.

-Tak? – Chwycił mnie za bluzę, słyszałem jak Percussus zaczyna warczeć – Wiesz co człowieczku? – Zwrócił się do mnie – Lubię jak śmiertelnicy się boją. A wiesz co mi się bardzo spodoba? – Wyszczerzył zęby w fanatycznym uśmiechu – Twój strach. Och ileś się namęczyłeś w życiu, co nie? Ile musiałeś się natrudzić. Sibi’ego to zniszczyło – Noxium wybuchnął śmiechem – A co jeśli… A co jeśli ci to wszystko przypomnę?! Wszystko od początku… Każde twoje potknięcie, każda rana?!
-Tknij go… - powtórzył Percussus.
-Zrobię to – Oczy Noxiuma zabłysnęły na zielono – Będziesz patrzył jak niszczę twojego kociaka. Ile wytrzymasz w… jak to nazwałeś mojego psa? W szalonym dzieciaku?!

Percussus ryknął, ale znowu wszystko zaczęło się zamazywać… Noxium rzucił mną z całej siły o podłogę a ja zasnąłem ponownie… Ale? Zasnąłem?

◊ ◊ ◊


Wszystko migało mi przed oczami. Wszystko. Czułem ból na całym ciele, jakby ktoś rozrywał mi skórę. Czułem jednocześnie wstyd, wściekłość, upokorzenie, ból, rozpacz. Wszystkie negatywne emocje jakie zaznałem za życia. Musiałem patrzeć na każdą boleśniejszą, upokarzającą scenę z mojego życia, nie mogłem zamknąć oczu, bo gdy to robiłem, skóra na mojej twarzy rozcinała się i ciepła krew spływała mi po policzkach.

Każda scena.

Szkoła. Wyśmiewanie.

Dom. Bicie.

Percussus. Wściekłość.

Alkohol. Opiekunowie.

Śmierć. Przyjaciel.

Mężczyźni. Upokorzenie.

Upokorzenie… Upokorzenie…. Śmierć… Wściekłość… Upokorzenie… Mężczyźni… Bicie… zmuszanie…

Zostawcie mnie! Zostawcie mnie! Wszyscy zostawcie mnie!

Nienawidzę ludzi! Nie chcę ich znać! Niech oni wszyscy mnie zostawią! Niech przestaną mnie dotykać! Niech przestaną mnie upokarzać!

A później było tylko to… tylko mężczyźni którzy niejednokrotnie mnie upokarzali.

Zaciskałem oczy… krew mieszała mi się ze łzami, ale nie chciałem na to patrzeć. Nie chciałem się do tego zmuszać. A później tylko ból… i głosy… ból i głosy… żeby zrobili mi krzywdę. Wszyscy chcą mi zrobić krzywdę. Jak moje ubranie zostało rozerwane. I te głosy… ból i głosy…


....



Zimno. Bardzo zimno… 


***

No dooobra... Olewam szkołę dla rozdziału. To bardzo dobre XD
No nic to... dodałam i mam nadzieję, że nie jest jakiś nad wyraz kiepski Q.Q 

Śpieszę się uczyć, więc nie będę długo gadać. 
Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca i prawdopodobnie niedługo będzie szykować się kolejny One-Shot :3 



16 komentarzy:

  1. Ooo pierwsza będę? ;D Huehue

    Tak dawno nic tu nie komentowałam... Ale od teraz się postaram. ;D

    No to tak. Oczywiście rozdział jak zwykle zajebisty. ;D Po prostu cudo. ;D

    ''Wyjął papierosa, zapalił po czym dmuchnął dymem prosto we mnie… nienawidzę zapachu papierosów, ale jakimś cudem udało mi się powstrzymać kaszel.''- No i prawidłowo. ;D Papierosy to ZUO. XD

    ''Topaz zbladł jak kreda i wyraźnie wziął się i sparaliżował.'' Hahaha wziął się i sparalizował. Huehuehue jebłam. ;*

    ''(...) jej ciało znaleziono nieopodal jednych z nieczynnych kanałów.'' A czemu nieczynnych? Taka suka zasługuje na czynny kanał. ;DDD

    ''Rzucił telefonem w ścianę, kończąc tym samym rozmowę.'' Ajć biedny telefon... ;(

    ''-Topaz – zacząłem drżącym głosem – Ej… tak jakby dziwnie się zachowujesz.'' No co ty nie powiesz? ;D

    '' Po trzecie wypierdalaj, grzecznie proszę.'' Taka uprzejmość. ;D

    '' Jak się ocknie to bredzi… w sumie bredzi lepiej od Sibi’ego.'' Oj, źle z tobą braciszku... naprawdę źle. Tylko mi tu nie wykituj. ;D

    ''-To żart, co nie?

    Poczułem jak Steven kładzie mi dłoń na ramieniu.

    -Chciałbym… Ale nie. Ann zginęła, niedawno spalili jej całun.''- Percy taki nieogar. XD


    '' z jakiegoś powodu właśnie ten ogon mnie rozwalił, chciało mi się śmiać, ale w ostatnim momencie się powstrzymałem.'' Nie ma to jak śmiać się z Fonosa. ;D


    Ej, ale czemu Topaz tak cierpi? Nie może być taki jak Sibi. ;( Bo będzie mega smuteg...

    Percussus taki uroczy... No jak nie demon. ;D

    Dobra, moja wena tu się kończy. Jesli jeszcze ją dostanę to coś dopiszę. ;D

    Pozdrawiam, weny życzę i czekam w takim razie na tego One-Shota. A tak w ogóle o czym będzie? ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD Ano na to wygląda x3

      Bardzo dawno Q.Q

      Cieszę się, że się podoba :3

      Zgadzam się, ale Jack i Matt już nie XDD

      No cóż homofobia lvl: hard x3

      No bo SPO i te sprawy xD

      Noo... Ale pewnie mocny model xD Nokia czy co xDD

      Nat jest ogarnięty w kij xD

      Matt bardzo uprzejmy xDD

      Ano źle, źle XDD

      Wiesz tyle dni w jednym pokoju xDD

      Tag i z jego ogona... normalne XDDD

      Bo Topaz jest bohaterem tragicznym x3

      No tak toćkę x3

      Dobrze xDDD

      Dzięki za wenę i również pozdrawiam x3 A one-shot będzie o Sibi'm x3

      Usuń
  2. wybacz, że tylko część skomentuję, ale wisz, skomentuję!

    "Matt niespodziewanie zmienił kierunek i biegł prosto na mnie… z tym swoim tasakiem w dłoni." Oooo, jak słodko <3

    I kurde Lauren ma rację! Wypchaj się Percy!!!

    Octavian taki boski <3

    -Chciałbym… Ale nie. Ann zginęła, niedawno spalili jej całun." A ja czuję, że tak naprawdę nikt nie żałuje tej głupiej pindy <3

    "-Nie ufałbym im… znaczy się, kotek Nat’owi możesz…" Przypadek? Nie sądzę xD

    "-Ale najpierw musisz mnie wykurzyć – warknął Percussus – Nie zrobisz tego. To jest mój kociak! Rozumiesz sukinsynie?! Mój! Tknij go… tylko go tknij, a zatłukę jak psa!" I za to go właśnie kocham <3

    I kurde przeczytałam!!! "bo ty czytasz raz na dwa tygodnie xDD" I to nie prawda! I wypchajcie się! Phy!

    Weny życzem ogólnie *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *wstaje i zaczyna klaskać* xD

      No ba... takie wiesz... Yuno w wersji męskiej xD

      Tag *^*

      No ba... wypierdolił drzwi xDD

      Myślę, że tag xD

      Przeznaczenie *^*

      No taki słodziak xD

      To dobrze, że przeczytałaś *^* Niee wcale xDD

      Dzięki za wenę X3

      Usuń
  3. Specjalnie kompa włączyłam, żeby skomentować... czuj się zaszczycona xDDD

    A tak na poważnie...
    Rozdział genialny jak zwykle i właściwie doskonale o tym wiesz, tylko nie chcesz się przyznać... xD

    "Śmieszne, że nasze zadanie skomplikowało się w momencie kiedy już powinno się skończyć." nieprzewidziane komplikacje... lajf is brutal...

    "-Raczej dobrze – odparłem." no ja bym tak nie powiedziała...

    Bajdełej, to takie pytanie: dlaczego nagle połowa obozu oszalała: Sibi, Oscar, Topaz, Ann (na misji), a teraz jeszcze Nico... niedługo zamiast Obozu Herosów będzie szpital psychiatryczny... ciekawie xD

    "A tak w ogóle to cholernie dziwne, że herosi przychodzą do mnie, do śmiertelnika z pytaniami. Nie uważasz?" a kto bogatemu zabroni?

    "Jasne? Wystarczyło mi, że przez chronienie was wylądowałem na bloku operacyjnym." no cóż... przykro nam, ale odszkodowania pan nie dostanie...

    "Matt pokręcił głową, zgasił papierosa, po czym jakby nigdy nic wyrzucił go na podłogę." bo przecież oni nie mają pojęcia, co to pożar... to takie rzadkie zjawisko... BHP kurwa! xD

    "Wy z CHB czy SPQR jesteście bardzo nudni." i tu ma facet rację... xD

    Tak doszłam do wniosku, ze ten Matt, by się nadawał do tego stowarzyszenia śmiertelników, co u mnie było... xD

    "-A ja cię ciągle kojarzę… - przybliżył się lekko do Topaza – Nie spotkaliśmy się kiedyś w jakiejś dzielnicy czy coś?" to on go próbował zgwałcić! ja to wiem!

    "-Nie? – Zdziwił się Matt – Ładny tatuaż " no mówiłam!

    "-Wyrocznia? – Matt wybuchnął śmiechem – To wasza wyrocznia się trochę zepsuła." zgubili instrukcję obsługi...

    "-Nie. Chyba, że mi go pożyczysz – wskazał na Topaza." taaa... pomińmy fakt, że Nat jest młodszy od Topaza i raczej to powinno wyglądać na odwrót... xD

    "Jak myślisz, czemu herosów z którymi współpracowałem przyzywali szczurami?"takie urocze przezwisko... xD

    "Rzucił telefonem w ścianę, kończąc tym samym rozmowę." też tak reaguję jak się wkurwię na telefon! xD

    "-Ta pogoda – jęknąłem po raz nie wiadomo który wyciskając wodę z włosów – sprawia, że zaraz będę miał siano na głowie, zobaczycie." to nie ja, to moja Schauma! xD

    "Stał lekko zgarbiony, dłonie zwisały mu bezwładnie i gapił się pustym wzrokiem prosto na mnie, szczerzył te swoje długie kły w lekko szaleńczym uśmiechu. I wtedy zwróciłem uwagę, że jego oczy i włosy zmieniły kolor… oczy miał zielono-niebieskie, z kolei włosy, wydłużyły mu się i praktycznie były białe." ajm sexi end aj noł it! xDDD

    "Czy krew nie jest piękna?" Grell?

    "zachowywał się jak Sibi, w bardziej przerażającej wersji." a może on chciał tylko dyplomatycznie, pokojowo i spokojnie porozmawiać? *^*

    "Topaz – zacząłem drżącym głosem – Ej… tak jakby dziwnie się zachowujesz." Nat jak zwykle elokwentnie... dobrze, że nie jest dyplomatą... xD

    "-Naprawdę? – Wysyczał – Przyzwyczaj się, bo to ciało mi się bardzo podoba – zaśmiał się." ajm sexi end aj noł it po raz drugi! xD

    "-Chcę krwi – warknął ten… Topaz i zaczął dyszeć jak opętany – Krwi!" mh... niech se poszuka dziewczyny z okresem, to mu się odechce... xD

    "-Przepraszam – warknęła i uderzyła swoim łukiem chłopaka." przepraszam, ja tu tylko walczę z demonem... xD

    "I wtedy mnie tknęło. Ten jego pasażer w głowie… to jego miała na myśli Feli? W sumie byłoby do tego czegoś co on ma w głowie podobne, ale… czemu w takim razie Topaz przypominał Sibi’ego, a nie… A jeśli… nie, nie jestem stworzony do myślenia." a szkoda, bo całkiem nieźle mu to wychodzi xD

    "Jeśli przestanie padać, a on się nie ocknie…? – Zacząłem." to będzie znaczyło, że była ostra impreza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *ciąg dalszy koma*
      "W sumie to chyba ja powinienem go przeprosić? Nie za to, że mnie zaatakował… za tamto." chyba? ojej, uczestniczyłem w molestowaniu seksualnym osiemnastolatka... ojej, chyba go kocham... ojej, chyba powinienem w takim razie go przeprosić... ale nie wiem... ta logika... xD

      "I w momencie kiedy mieliśmy skręcać w uliczkę coś solidnie łupnęło w ziemię za nami." Putin atakuje! bombardowanie!

      "To jest ten moment w którym możesz się przedstawić – warknął Topaz i sięgnął po swój wisiorek." kujon! się wyuczył scenariusza na pamięć i teraz będzie szpanował...

      "Wiecie nie lubię długich rozmów – spojrzała na mnie – Ty mi uciekłeś, powinieneś nie żyć… więc teraz po prostu cię zabiję!" i to się nazywa nieumiejętność mordowania... ona jest moją siostrą, nie? w takim razie chyba się powinna nauczyć, że przeciwnika nigdy sie nie ostrzega w stylu "teraz cię zabiję, teraz cię kopnę, a teraz rzucę się na ciebie, by cię zgwałcić"... po co kogoś ostrzegać? xD

      "Po trzecie wypierdalaj, grzecznie proszę." ten to ma dyplomację we krwi xD

      "Oh, śmiertelnikowi zachciało się bawić – zaśmiała się Cassandra – Kurewsko miło." od razu widać, że spokrewniona z Jack'iem xD

      "Dziewczynie zachciało się podnosić rękę na faceta. Wracaj do kuchni" to jest ten moment, kiedy mam mu ochotę przypierdolić...

      "Światło? Uff… Wieki minęły chyba od mojego ostatniego wyjścia z domku i teraz zwykłe letnie słońce świeciło bardziej niż… kiedykolwiek!" spostrzegawczość lvl Percy... xD

      "-A może byś tak za… - zaczęła Lauren, ale na mój widok poczerwieniała i pokazała drzwi – Wypad!" Prawilnie! Lubię ją! xD

      "Skąd wiedziała, że szukam Nico? Nieważne…" bo trudno się tego było domyślić... xD

      "-Najpierw zadbaj o siebie… - wcisnął mi do dłoni jakieś tabletki i podał szklankę z wodą." pigułka gwałtu!

      "Wymieńcie drzwi – westchnął Octavian kiedy te wygięły się lekko pod wpływem uderzenia." nam też miło cię widzieć xD

      "Octavian pokręcił głową i puścił Steven’a, później kompletnie nas olewając podszedł do jednego z łóżek… podejrzewam, że leżał tam Jack." Octavian takie "gdzie moja dziwka?!" xD

      "Ja nie mówię o waszych sprawach osobistych – oczy Stevena zabłysły wrogo… pierwszy raz w moim kierunku" Steve pokazał pazurki! ja go takiego lubiem! niech wróci do pisania wierszy i wyjdzie z tej kliniki! bo robisz z niego straszną ciotę xD

      Ej! ja chcę +18 z Traven, Jacktavian i Leico! (i kij, że nikt inny tego nie shippuje i tylko mi zależy na tych scenach! xD)

      "Ciężko to wyjaśnić… głowa bolała mnie jakby ktoś przypierdolił mi solidnie młotkiem, poruszanie oczami także sprawiało mi ból… i na dodatek była szaleńcza cisza." to się nazywa kac... mówię, sok z winogron bywa szkodliwy... xD

      "Znowu? Znowu mam wybierać? Percussus, Feli… Feli, Percussus." Percussus! i wyjeb Noxiuma ze swojej głowy!

      "Ale najpierw musisz mnie wykurzyć – warknął Percussus – Nie zrobisz tego. To jest mój kociak! Rozumiesz sukinsynie?! Mój! Tknij go… tylko go tknij, a zatłukę jak psa!" Percussus się tak jakby martwi... czyżby się przywiązał do Topaza? xD

      "Będziesz patrzył jak niszczę twojego kociaka. Ile wytrzymasz w… jak to nazwałeś mojego psa? W szalonym dzieciaku?!" zaraz... że niby i Topaz i Percussus będą cierpieć? to by było nawet ciekawe... xD

      "A później tylko ból… i głosy… ból i głosy… żeby zrobili mi krzywdę. " Sibi numer dwa... xD

      "Zimno. Bardzo zimno… " i to optymistyczne zakończenie... tak bardzo w twoim stylu... xD

      To ten... komentarz bardzo nudny i niekreatywny i krótkawy, ale wiesz...wenę wyczerpałam na pisanie, więc mam nadzieję, że wybaczysz...

      To standardowo formułka:
      Pozdrawiam, oby cię wena nawiedziła i czekam na rozdziały i os-y czy co tam jeszcze... ;)

      Usuń
    2. Whoa xD Masz tę moc i dziękuję ogólnie xDD

      I tak twierdzę, że nie wyszedł, ale dzięki xDD

      End full of zasadzkas xD

      Ja też, ale Matt'owi lepiej się nie zwierzać, tak na przyszłość xDD

      Bo Fonosy i Andry się szerzą x3
      Ale Sibi to ogólnie był pierwszy *^*

      Dokładnie xDD

      Oj tam, Matt nie chce... tylko chce zmiękczyć serce Nat'a i sie z nim przespać xDD Ups... spoiler xDDD

      Ale zgasił! xDD

      No ba xDD Ale fakt faktem x3

      A ja milczem xD

      (pacz wyżej)

      Stanowczo xDD

      Eee tam... Nat dowodzi i w ogóle... A Matt chce się do Topaza dobrać soł... fak lajf xD

      No SPO to szczury *O*

      A ja właśnie po kłótniach z kimś przez telefon ciskam nim o ściany... jeszcze żyje! xD

      XDD No tag! *^*

      No cio? Topaz musi być sexy skoro wszyscy tak na niego lecą xDD

      Błogosławieństwo Grell'a i taki kij xDD

      Szczególnie wyglądając jak Sibi xDD

      Nat mega błyskotliwy xD

      Tym razem do Noxiuma xDD

      Hahaha xDD Tak bardzo dla Topaza XDD

      Dokładnie XD Feli egzorcystka xD

      Akurat w tym przypadku dobrze kombinował xD

      Taa... i znowu może wykorzystać bezbronnego osiemnastolatka xDD

      Oj cii... Nat ma rozterki miłosne jak zawsze xD

      Cassandra współpracuje z Putinem!

      Hahahahahahahahhaaha *zgon zaliczony* XDDDDDDDD Rozjebujesz mnie czasami xDDDDDDD

      XD No cóż... musi się jeszcze sporo nauczyć xD

      Wiesz ma po tatusiu xD

      No dokładnie xDD

      Oj tam, on tylko żartował bo z tą kuchnią jest tak, że on ma w domu duży blat na którym można się zabawić xD

      No Percy się obudził... takie whoa XD

      No ba xDD Lauren zawsze spoko

      No wiesz... Percy takie tylko Nico xD

      Nie no, Steven taki nie jest xDD

      Octavian = wejście smoka i rozjebanie drzwi xDD

      Dokładnie xDD

      Oj cii... Wyjdzie, ale najpierw musi się coś stać x3

      Zastanawiałam się kiedyś nad Travenem... ale się zobaczy... Leico raczej wątpię gdyż SPOILER więc nie powiem, a Jacktavian pewnie kiedyś się trafi xD

      Topaz w końcu ma te 18 lat xDD

      Ale Feli jest łaaadna xDD A Noxiumem to sobie musi Percussus poradzić x3

      No wiesz... Topaz ma naprawdę ciekawe ciało xD

      Bardziej Topaz, ale jeśli Percussus się nie pośpieszy to i on x3

      Ni... wolę nie klonować... także zobaczysz XD

      Krótkawy? Kurwa... Gdzie? XDD
      I zajebisty kom *O*

      Dzięki za wenę x3

      Usuń
  4. Koment pisany na żywca na re;igi to.. :")
    "-A co mnie interesuje wasz obóz? – Wyszczerzy kły – Wy z CHB czy SPQR jesteście bardzo nudni. "
    No tu ma akurat racje.. xD
    "– Nie spotkaliśmy się kiedyś w jakiejś dzielnicy czy coś?

    Topaz pokręcił głową.

    -Nie? – Zdziwił się Matt – Ładny tatuaż "
    To mu Percussus wtedy wpierdolił? xD
    " -Czyli nie ma szans, że jakkolwiek nam pomożesz? – Pokręciłem głową.
    -Nie. Chyba, że mi go pożyczysz – wskazał na Topaza. "
    No a jak nie jemu to w każdym razie za to musi być wpierdol.. :")
    " Rzucił telefonem w ścianę, kończąc tym samym rozmowę. "
    Takie tró rozmawianie z mamą.. :")
    " wtedy zwróciłem uwagę, że jego oczy i włosy zmieniły kolor… oczy miał zielono-niebieskie, z kolei włosy, wydłużyły mu się i praktycznie były białe."
    Będzie wpierdol. *Nice spadł poziom estrogenu i teraz bić będzie.* Za te jego piękne juziowe oczy. *^*
    "Dosłownie na naszych oczach przybrał swój dawny wygląd, a po jego tatuażu pod okiem spływała czerwona pręga krwi po uderzeniu. "
    Noooooo... I tag będzie wpierdol.
    " A jeśli… nie, nie jestem stworzony do myślenia. "
    #TeamNieStworzeniDoMyślenia
    "ale Matt kopnął ją w bok i dziewczyna ledwo utrzymała równowagę, Topaz już nie był Topazem, przynajmniej tak słyszałem po śmiechu za mną, z kolei Feli otaczały jakieś płomienie… "
    Topaz.. Ogarnij dupę..
    Feli dzieckiem Leona? Po cholere było go do Brokilo0nu ciągać? *masuje skronie*
    "-Uroczo – Matt wyjął zza pasa nóż… bardziej przypominający tasak, "
    MPD aprobuje.
    "Jak się ocknie to bredzi… w sumie bredzi lepiej od Sibi’ego. "
    A on co zaś ćpie? xD
    "Na dodatek nie zbyt dobrze się czułem. Ciężko to wyjaśnić… głowa bolała mnie jakby ktoś przypierdolił mi solidnie młotkiem, poruszanie oczami także sprawiało mi ból… i na dodatek była szaleńcza cisza. "
    To tylko migrena Topaz.. xD
    "Emanowała z niego taka dziwna potężna aura, miałem bardzo nieprzyjemne wrażenie, że Percussus w walce nie miałby z nim żadnych szans. Naprawdę po raz pierwszy pomyślałem sobie, że Percussusa może ktoś pokonać."
    Ależ spokojnie Topaz.. Ja mu mogę pomóc.. Damy sobie rade.. *uśmiech*
    "Nie zrobisz tego. To jest mój kociak! Rozumiesz sukinsynie?! Mój! Tknij go… tylko go tknij, a zatłukę jak psa!"
    Tknij go a nie będzie czego zbierać! Ale i tak przyniosę co goździka na..szczątki Noxium.. :)
    Bedzie wpierdol jak nic..
    I co pierdzielisz że nudny?!
    *wdech* *wydech*
    No dobra.. Spokojnie.. Spoooookooooojnie...
    A tak wg to Wen mi zmarchwystał..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te poświęcenia xD

      No a nie? No po prostu nudy i tyle xD

      A ja tradycyjnie milczę xD

      XDD I prawilnie

      No typowe x3 Akurat ja tak robię xDDD

      Pff... No ale Topazowi zawsze ładnie xD

      Q.Q

      Szczególnie Nat xDD

      To nie Topaz, to Percussus xD
      Nie, Feli nie jest dzieckiem Leona, ma błogosławieństwo Hekate xD

      Się cieszę xD

      Mh... Nie, raczej nie xD

      Migrena boli jak skurwesyń, a Percussus i tag by się odzywał xDD

      XDD Jestem za x3

      Waj? Q.Q
      Ale to je fakt xD

      *klaszcze* To dobrze xD

      Usuń
    2. *Teatralny gest* Cała ja.
      No dlatego na wszystkich blogach wyjeżdżają na misje.. :")
      Dostałam okresu to będe zabijać demony.. xD
      Ja raz nożem rzucałam jak mi coś odwaliło.. Połamał się i mi się jeszcze za to dostało.. xD
      No niby tag.. Ale juziowe oczka są zajebiste.. *o*
      Ni? Za dużo ich tam jest w jednym ciele..
      To dobrze. Nie chcemy dzieci Leona. *Od rozpierdolu jestem ja.*
      A jak już to ja mu majeranku załatwię.. *powiedziała Nika zjarana wodą*
      Ja jestem migrenowcem to.. :")
      Goździki foreva!
      Bo wpierdol jest fajny i mnie bawi.. To będzie.. Albo najpierw się kakałka na uspokojenie napije..
      Ni dobrze. Bo wraz z nim ożyła moja Ambicja.. Zabijałam ją z 4 razy.. T.T

      Usuń
    3. No wiadomo XDD

      No wiesz... ile można się na obozie kisić? XD

      Tag xDD

      Moja koleżanka bawiła się kiedyś maczetą i jej tak jakby na pół pękła xD

      No ja wim xD

      XD No tak jakby trochę bardzo xD

      Dokładnie xDD

      Hahaha xD Okie

      Ja ni... ale mój brat tag xD

      Tag *^*

      Gwiazda - Dres xD

      To dobrze *^*

      Usuń
  5. TA DA DA DAAAAAAAAAAM!
    *Paczy na zegarek. 15 minut na koma. Challenge Accepted*
    Wielki powrót mej zacnej osoby!
    *dlaczego wyobraziłam sobie jak tłum ludzi wstaje i zaczyna klaskać? Kobiety płaczą, dzieci rzucają kwiaty, salwy honorowe, armaty strzelają, pokazy F-16, fajerwerki... normalnie brazylijski karnawał...*
    Wiem, że się cieszycie xDD

    I wybaczysz mi to, że nie będę umieszczała tu cytatów, ale cóż czaseł goni, a ja jak zwykle nieogarnięta. Czymanie w swojej durnej głowie Akashiego i Kuroko wcale nie pomaga xD (I tak Madzia ma najgorzej xD)

    W każdym razie.
    Nie wiem o co chodzi w większości wątków, bo jestem zbyt leniwa, by nadrabiać xDD
    Rozumiem, że Sibi nadal pachnie dżemem.
    Nie wiem czy ktoś już podpierdzielił Topazowi Percurssusa (znając mnie, źle napisałam)
    ale zabieram. Mój i GTFO.

    Dziękuję, pozdrawiam, życzę weny i idem kończyć Ahomine.
    Tasogar/Vi/Akashi/Cholera wie kto jeszcze c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha xDD Czuję się zaszczycona *klaszcze* xD

      Tag! Cieszymy się xDD

      Dobrze, ważne, że kom jest xDD
      Em... Nie wiem ile masz wszystkich osobowości, ale ja tyż nie mam za fajnie x3

      Hue hue hue xD Streściłabym ci, ale niii xDD
      Tag x3 A Topaz lodami xDD
      Tylko się o Topaza dwa Fonosy tłuką XD I tak, bo pisze się Percussus, ale szczegół xDD
      A wiesz ile już się upomina o Percussusa? Nyksiątko, Gray, dla Jupiterowego Nyksiątka on jest ojcem... no taki kij xDDD

      Okie xDDDD
      Dzięki za wenę i również pozdrawiam x3

      Usuń
  6. No hej, joł i wgl ;d
    Na wstępie sorry, za moje żale, ale kurcze, ostatnio mam zapierdziel na uczelni, a że ja taki pilny student jestem to zaczytuje się w fanfikach xD. I przeczytałam Twojego bloga od deski do deski! (TAK, zajęło mi to 4 dni, ale dałam rade xD). I kurwa! Ja pierdole! Jesteś gorsza niż G.R.R. Martin XD. Ten ginie, tamten ginie, ten chce się pierdolić, a ten nie chce, a tu kazirodztwo xD. Jak będziesz kiedyś dawać opowiadanie na ekranizacje to pomyśl o HBO :D
    Tak mi szkoda, że uśmierciłaś Skakankę... A taką miałam nadzieje na rozwinięcie tej postaci... W sumie nawet sama nie wiem dlaczego xD
    No i dzięki Ci za zabicie tej krowy Ann xD
    Jeszcze uwielbiam strasznie Jacka *.* I Percussusa! I Nata! I w sumie Ciebie, bo to wszystko piszesz xD
    Masz zajebistą wyobraźnie, tyle w temacie :D. A tak zrytej bańki dawno nie widziałam (eee, czytałam? Ale mam nadzieje, że się nie obrazisz, bo to taki yyyy komplement xD)
    Taki głupi komentarz, ale jakoś tak mam, że jak już strace czas na czytanie, to i coś napisze już pod tym, nawet jeżeli to jest bez sensu...
    Dobra, więc pozdrawiam, weny życzę i czekam na więceeeej!
    Sajdi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elo xDD

      Hah, no wiesz bycie kujonem i w ogóle xD
      Zazdroszczę cierpliwości, bo w sumie... mnie by się chyba nie chciało czytać czegoś co ma... no sporo tego wszystkiego XD
      Hahaha xD Eee tam... Martin'a raczej nikt nie pobije, ale... ktoś odkrył, że on jest moim mentorem Q.Q *chowa się do szafy* XD I pomyślę, w sumie... why not? XD

      Cóż, szczerze powiedziawszy pomimo tego, iż Skakanki było stosunkowo niewiele to jakoś też za nią przepadałam, może kiedyś napiszę o-sa z Jack'em, to pewnie będzie troszku Skakanki x3

      Bardzo proszę, nawet nie wiesz jakie to było przyjemne XD

      To się cieszę, że jednak ktoś jeszcze lubi Jack'a xD A Percussus i Nat, cóż... bardzo sporo ich lubi i w sumie się nie dziwię xDD *wychodzi z szafy* Dziękuję x3

      Cóż moje wyobraźnia to dosyć... em... ciekawa rzecz (?) XD Haha ja wiem, ja się dziwię, że kogoś jeszcze w jakąś chorobę nie wpędziłam XD I nie, nie obrażę się xDD

      Oj tam, ja się cieszę praktycznie z każdego komentarza x3 (chyba, że ktoś mnie poprosi o scenkę +18 z Percabitch xD)

      Dziękuję za wenę, również pozdrawiam i postaram się dodać rozdział jak najszybciej x3

      Usuń
  7. Udało mi się dorwać do laptopa!
    *grupa małych dzieci krzyczy "yay"*
    Komentarz pewnie będzie ssać.. no ale muszę napisać wywiad ze Śmiercią i za nie długo mam angielski :')

    "Matt pokręcił głową, zgasił papierosa, po czym jakby nigdy nic wyrzucił go na podłogę. "
    Tzw. "YOLO SZMATY!"

    " – To wasza wyrocznia się trochę zepsuła. "
    Mówi się:
    Zjebała.
    ZJE-BA-ŁA.
    Rozumiesz?

    "-Ta pogoda – jęknąłem po raz nie wiadomo który wyciskając wodę z włosów – sprawia, że zaraz będę miał siano na głowie, zobaczycie. "
    On jest bardziej kobiecy niż ja.. na serio.. D:
    Mam się bać? XD

    "-Zasadna numer jeden – rozległ się donośny głos, który przerwał również walkę między Topazem i Feli a tamtą ósemką – Moje tereny, są moje, nie pozwalam wchodzić na nie innym. Po drugie jeśli już to dzielę je tylko z dowódcami SPO. Po trzecie wypierdalaj, grzecznie proszę. "
    Prawdziwe wejście smoka!

    "W momencie kiedy już myślałem, że rzuci się na Cassandrę, Matt niespodziewanie zmienił kierunek i biegł prosto na mnie… z tym swoim tasakiem w dłoni."
    Ło skurwesyn?
    Ciota umrze?
    Luju.. tyle rzeczy się dzieje! XD

    "– Jak się ocknie to bredzi… w sumie bredzi lepiej od Sibi’ego. "
    To tak się da?

    A co do perspektywy Topaza.. (to nie jest tak, że napisałam Tobiasa) to.. ło luju.. za dużo akcji jak na mój mózg D:

    Tak jak napisałam komentarz ssie ale jest! :')
    Soł strzele formułkę:
    Dużo weny, więcej komentarzy, weny itd... XD

    OdpowiedzUsuń