Rozdział dedykuję Gray Rose
(dla mnie będzie i tak Gray Rose XD)
Dedykacja jest za... za to, że ciągle mnie wspierasz
I za te wszystkie rozmowy na jakże pingnym Asku
I za to, iż nie dajesz się Percussusowi w weekendy
I ogólnie masz napisać rozdział u siebie.
Dziękuję ci i pozdrawiam!
Rozdział XXIII. Początek burzy
◊TOPAZ◊
Niby odzyskałem zdolność poruszania i niby w normalnej
sytuacji zacząłbym uciekać, ale pomimo pełnej władzy nad swoim ciałem nie
mogłem zmusić się do ucieczki. Z resztą jak bym uciekł? To wszystko dzieje się
w mojej głowie, jak można uciec od własnego umysłu?
Noxium zasłonił mi widok na ciało Percussusa. Spojrzał na
mnie z góry i ciągle uśmiechając się jak szaleniec, złapał mnie z całej siły za
szczękę i uniósł moją głowę tak abym spojrzał na jego cholerną gębę.
-Percussus nie był idealny – wycedziłem przez zaciśnięte
gardło – Ale w porównaniu do ciebie był święty.
-Niesamowicie mi przykro z powodu twojej straty – powiedział
z sarkazmem, a przez jego twarz przebiegł cień zdenerwowania.
-Prawdopodobnie nie długo zrobisz mi to samo co Sibi’emu,
prawda? – Mój głos brzmiał całkowicie obojętnie – Rozumiem również, że
potrzebujesz mojej mocy, siły czy kto wie o co ci chodzi… Wiedz, że nie jestem
taki słaby, że zniszczysz mnie do końca w parę dni. Może i jesteś w stanie
przywoływać złe wspomnienia, ale wierzę, że zwykły śmiertelnik jest w stanie
zabić tobie podobnych… znajdę sposób i cię zabiję. Nawet jeśli sam za to zginę…
- uścisk na mojej szczęce nieco zelżał – Muszę po prostu chociaż tak
podziękować Percussusowi, tylko za te kilka momentów… tylko i wyłącznie dzięki
niemu masz jeszcze okazję do uzyskania mojego ciała… A gardzę tobą bardziej niż
nim. To zabawne bo to on robił mi wszystko czego tak bardzo nienawidzę. A
jednak mnie chronił… ty jesteś zwykłym śmieciem, nie ja… nie on… tylko ty.
Noxium wybuchnął śmiechem, zmarszczył oczy i spojrzał na
mnie takim wzrokiem jakby powstrzymywał się przed zabiciem mnie.
-Jesteś wyszczekany – wycedził – A ja jestem dużo
potężniejszy od tamtego kundla. Jeśli teraz zechcę możesz przestać oddychać.
Jeśli zechcę możesz chcieć się zabić. Jeśli zechcę oszalejesz. Twoje życie mnie
zupełnie nie obchodzi, możesz dla mnie być martwy. Ale jednak jesteś mi
potrzebny – uśmiechnął się szeroko – I tylko dlatego jeszcze żyjesz. Nie wiem
jak z twoją psychiką, dla mnie możesz równie dobrze być szalony gówno mnie to
obchodzi… masz być tylko użyteczny.
Pochylił się nademną, po czym skierował jeden ze swoich
szponów w kierunku mojego lewego oka. Zmroziło mnie…
-Ale nie lubię wyszczekanych – wycedził – Ja również karam
śmiertelników, ale na swój własny sposób…
I w momencie kiedy uświadomiłem sobie, że zaraz jego szpon
wbije mi się w oko i, że powinienem chociaż próbować się bronić, Noxium
znieruchomiał.
Wściekłość na jego twarzy zmieniła się w przerażenie. Nie
wiedziałem co się dzieje, wszystko i tak wydawało mi się być… nie rzeczywiste.
Ale wtedy zauważyłem, że na wylot, nieco poniżej jego gardła, przebił go jakiś
nóż… Krew Fonosa, ciemniejsza niż ludzka, zaczęła kapać na moje spodnie i po
chwili Noxium opadł na bok i wtedy zobaczyłem jego stojącego nad ciałem
Noxiuma, jakby nigdy nic.
-Percussus… – zmarszczyłem czoło i na lekko uginających się
nogach wstałem.
Percussus nie zaszczycił mnie spojrzeniem, przetarł dłonią
miejsce na swojej klatce piersiowej, gdzie znajdowała się olbrzymia rana z
której ciągle wypływała krew.
-Durny jesteś – zasyczał Percussus – Zmiażdżyłeś mi serce… A ja nie mam serca.
Percussus kopnął porządnie Noxiuma i po chwili podszedł do
mnie.
Co czułem? Z jednej strony bezpiecznie, ulżyło mi i już się
nie bałem… z drugiej strony nie byłem pewien czy to dobrze, że z pozoru martwa
osoba nagle wstaje do życia.
Percussus opadł na kolana zaraz przede mną. Spojrzał mi
prosto w oczy, nie uśmiechał się, wyglądał jakby miał do mnie wielką pretensję…
to wcale nie poprawiało mojej sytuacji.
-Kociaku… jesteś jeszcze taki głupi – Przyciągnął mnie do
siebie po czym posadził mnie sobie na kolanach – Głupi i nie doświadczony… Ale
chciałeś mnie pomścić… to urocze.
-Zamknij się! – Warknąłem – I puść mnie…
-Nie ma mowy, kociaku mój – położył swoje dłonie nieco
poniżej moich bioder.
Uderzyłem go lekko w głowę, ale Fonos nie wiele sobie z tego
zrobił.
-Słuchaj kotek… daj mi się troszkę tobą nacieszyć
–wyszczerzył blado zęby – prawie umarłem.
-Prawie robi wielką różnicę – wycedziłem – To nie jest tak,
że miło, że jednak żyjesz, ale jak zaraz się nie opanujesz to się wkurwię.
Percussus spojrzał na mnie z lekkim politowaniem ale mnie
puścił a ja natychmiast odskoczyłem od niego… zauważyłem również, że ciało
Noxium’a gdzieś zniknęło, Percussus najwyraźniej zauważył moje spojrzenie gdyż
po chwili wytłumaczył:
-Przejąłem ten śmietnik jakim był – pokręcił głową – Mam
jego moc i potrafię zmienić swój wygląd na jego ale to nie będzie konieczne… -
wystawił przed siebie rękę którą otoczyły zielone płomienie – Cierpienie.
Kolejna umiejętność do kolekcji…
-Kolejna? – Zmarszczyłem czoło.
Percussus zaśmiał się słabo po czym spojrzał na mnie i
wyszeptał:
-To tajemnica kociaku, twoja mamusia nie będzie zadowolona…
A teraz powinieneś wrócić do żywych, nie uważasz?
◊ ◊ ◊
Kiedy otworzyłem z trudem oczy, okazało się, że Matt wziął
mnie na plecy i już wyglądało na to, że od kilku dobrych chwil tak właśnie
podróżujemy przez ciemności jakie spowiły tunele.
-Oho, śpiący książę się obudził. Jak się spało? – Spytał
Matt nie zwalniając tempa biegu.
Ledwo co mogłem cokolwiek powiedzieć, w ogóle ledwo co
czułem własne ciało, ale udało mi się wydukać:
-Mogło być lepiej… gdzie biegniemy? Gdzie Feli i ten jebany
pedał?
Matt parsknął cicho.
-Też wolałbym to wiedzieć.
-Poważnie?
Usłyszałem ryk za nami i dopiero zdałem sobie sprawę, czemu
Matt nie może się na chwilę zatrzymać… potwory. Sądząc po odgłosach jakie
wydawały ich stopy było ich sporo.
-A może byłoby z naszej strony uczciwie gdybyśmy ich
poszukali? – Warknąłem mając bardziej na myśli Feli niż Nathanail’a.
-Wykluczone – Matt lekko podciągnął mnie wyżej, żebym nie
spadł – Nie wiem jak tobie ale mi się nie uśmiecha wpadać w łapy potworów tylko
dlatego, że gdzieś tam ktoś z naszych jest.
-Musisz mieć dużo przyjaciół – głowa mi lekko opadła na jego
ramię.
-Po chuja mi przyjaciele? – Zaszydził – Oni tylko uważają,
że wiedzą o tobie więcej i na dodatek ma się później wyrzuty sumienia jak się
ich zostawi. Noo… chyba, że są w stanie mi coś ofarować.
-Więc po co mi pomagasz?
-Bo możesz mi się kiedyś jeszcze odwdzięczyć, mały. Nie wiem
jak u ciebie, ale ja pomagam tylko i wyłącznie jeśli mam w tym jakiś interes.
-Ja z reguły nie pomagam – warknąłem.
Matt zaśmiał się i nieco zwiększył tempo. Najgorsze w tym
chłopaku jest to, że i ja coraz częściej odnoszę wrażenie, że już go wcześniej
spotkałem… ale nie mam zielonego pojęcia gdzie mógłbym spotkać kogoś takiego
jak on.
Martwiłem się o Feli. Nie wątpiłem, iż jest silna i sobie
poradzi, ale kiedy obok ciebie jest ktoś taki jak Nathanail musisz być sto razy
bardziej ostrożny niż przy dwuletnim dziecku. Chyba nawet ona by nie była w
stanie mieć oczu dookoła głowy.
Kociaku powiedz
swojemu wierzchowcu, żeby skręcił w prawo. W lewo macie ślepy korytarz.
Percussus z jakiegoś powodu wydawał się być czymś
niesamowicie rozbawiony, ale nie chciałem się dopytywać. Przekazałem to
Matt’owi i ten chociaż powinien spytać skąd to wiem i tak dalej, bez żadnych
pytań czy oznak zdziwienia skręcił w prawo.
Korytarz którym teraz biegł Matt był cholernie wąski i
niski. Nawet z moim wzrostem byłem zmuszony lekko schylić głowę aby nie zaryć
nosem o sufit.
Śmieszne było to, że potwory zdawały się celowo nas
niedoganiać, nie to, że Matt był wolny… właściwie poruszał się o wiele szybciej
niż mógłbym podejrzewać po normalnym śmiertelniku, na dodatek nie wydawał się
ani trochę zmęczony, jednakże potwory to potwory… myślę, że nawet Percussusa w
końcu by dogoniły.
Percussus… - zacząłem
nieco ostrożnie – Czy to możliwe aby one
coś… kombinowały?
Że potwory? – Percussus
wybuchnął słabym śmiechem – Kociaku, nie
rozśmieszaj mnie. One nie myślą. Co innego twoja mamusia.
Eris?
Wiesz… jesteś jej na
razie jedynym półboskim synem, kociaku. Prawdopodobnie jest wściekła z powodu
Noxiuma, jednakże… kociaku matka to matka. Ta swoją matczyną miłość okazuje w
stylu „nie zabiję cię teraz… nieco później”. Powinieneś to docenić – Percussus
urwał na chwilę po czym dodał nieco słabszym głosem - I jakbyś mógł się nie odzywać do
mnie przez chwilę, próbuję się regenerować a twój głos mnie bardzo, bardzo
rozprasza kociaku… traktuj to jako komplement.
Niezbyt pocieszała mnie myśl, że moja matka może mieć
cokolwiek z tym wszystkim wspólnego.
Podsumowując… nie czuję do niej miłości. Nie pałam miłością
ogólnie do bogów, Boga czy kogo tam sobie podstawcie. Możecie mi powiedzieć, że
jestem bardzo niewdzięczną osobą, jednakże od jakiejkolwiek tego typu istoty,
niby potężnej i niepokonanej oczekiwałbym chociaż odrobinę pomocy. Jak na razie
to z takich istot nie bóg a demon mi pomógł… sorry nie zbyt to pomaga i
potwierdza tą całą regułę, wiecie bogowie, Bóg bez skazy, demon ten zły.
Och i naturalnie nie bronię Percussusa. Chociaż teraz już
dawno powinienem być jak Sibi i jestem wdzięczny Percussusowi, że tak nie
skończyłem, ale… mam głupie wrażenie, że oberwie mi się podwójnie za to, iż
przeze mnie Percussus musiał walczyć z Noxiumem, prawie stracił życie i w
ogóle…
No właśnie Noxium… o czym to Percussus mówił? Że przejął
jego umiejętność? Cierpienie? Coś w ten deseń. To by wyjaśniało czemu Sibi jest
taki poszkodowany i… te wszystkie wspomnienia które zostały mi powrotem
wypalone w pamięci… tyle cholernych lat zajęło mi kolejne usuwanie ich z
pamięci, żeby sobie radzić… tyle razy prosiłem Percussusa, żeby je wymazał… i
po tylu latach znowu… znowu muszę mieć z nimi doczynienia, znowu mam wrażenie,
że tylko zamknę oczy a obudzę się w dowolnym wspomnieniu… jeszcze gorszym i
jakże prawdziwym.
Ale jeśli Noxium był pod cierpienie, to jaką niby
umiejętność posiada Percussus? I czemu nazywał go kundlem? Czemu mówił o
śmiertelności w odniesieniu do demona? Percussus jest demonem… ale można być
pół demonem? Nie… Percussus musi być pełnym demonem, wątpię by nawet mieszaniec
przeżył ze zmiażdżonym sercem. Ale do cholery… co jeśli Percussus nie zawsze
był człowiekiem? Tak… teraz będę się głowić jak wyglądał jako człowiek… nie to
nawet nie pasuje.
-Dzieciak – zaczął Matt – Proponuję zakończenie maratonu.
Teraz zorientowałem się, że znaleźliśmy się w niegdyś pewnie
okrągłej sali. Matt zamknął drzwi po czym położył mnie na podłodze. Potwory
próbowały owe drzwi rozwalić, ale nawet szponami nie były wstanie zniszczyć
tego dziwnego, lekko mieniącego się drewna.
Matt zaczął krążyć po sali. Wyglądała tak jakby przeszło
przez nią tornado, wszędzie leżały gruzy, drewniane meble były porozwalane na
kawałki.
-Niezłą imprezę sobie urządzili, nie ma co – westchnął Matt.
Z lekkim trudem udało mi się usiąść, oparłem się plecami o
ścianę. Matt dalej krążył po pomieszczeniu jak jakieś dziecko z ADHD. I w
momencie kiedy oczy zaczęły mi ciążyć i ogarnęło mnie wrażenie, że zrobiło się
piekielnie zimno, Matt dosłownie skoczył w moim kierunku, ukląkł przede mną po
czym marszcząc niebezpiecznie czoło zaczął mi się przyglądać.
Jego oczy rozbłysły podobną barwą do moich, wściekle
neonowym różem. Nozdrza mu lekko zafalowały.
Prawdopodobnie sięgnąłbym po broń, ale ciągle byłem
osłabiony, ledwo byłem w stanie kiwnąć palcem.
Matt odgarnął moją grzywkę opadającą na oko pod którym miałem
ten przeklęty tatuaż i po chwli chłopak zacmokał cicho.
-Nie uwierzę, że dałeś sobie coś takiego z własnej woli
wymalować na skórze – oblizał wargi – Chyba, że nie znasz Znaków. Wtedy masz po
prostu przejebane.
-Weź się odpieprz od tego, dobra? – Odepchnąłem jego dłoń,
co skończyło się tym, że świat zaczął niebezpiecznie wirować.
-Czyli wiesz – wyszczerzył kły – Urocze. Wybacz, że jestem
tym tak zafascynowany, ale rozumiesz – odgarnął kilka kosmyków swoich włosów
opadających mu na szyję.
Wcześniej tego nie zauważyłem… nie lubię przyglądać się aż
tak dokładnie ludziom, ale… za tymi kilkoma kosmykami miał identyczny tatuaż
jak mój… identyczny, tylko w innym miejscu… A może jednak nie… był niby taki
sam… ale pod jego tatuażem była cyfra „12”
Jest na tym samym wózku co ja? Czy może to on należał do
tamtych…? A może jedno i drugie?
Z jakiegoś powodu serce waliło mi jak młotem i miałem
wrażenie, że każde jego uderzenie roznosiło się echem po sali.
-Takie życie dzieciaku – westchnął ciężko i potargał swoje
włosy – każdemu z nas obrywa się kilkaset razy pod czas kilkudziesięciu lat
życia. Inna sprawa, że niekiedy takie lekcje odciskają niezłe piętno, co nie? –
Przejechał kciukiem po moim tatuażu – Fascynujące… nie masz go dokończonego –
zaśmiał się lekko histerycznie – No tak… miałeś szczęście? Tak? Darowali ci? –
Pokręcił z rezygnacją głową – Gówniarze zawsze mają szczęście.
-Polemizowałbym! – Podniosłem nieco głos i zmarszczyłem
czoło, ingorowałem już to jak koszmarnie się czułem, nie każda sytuacja z pozoru
taka sama musi być identyczna… nienawidzę jak ktoś stara się z jednej sytuacji
pokazać, że miał gorzej… a on wyraźnie do tego zmierzał – Gówno mnie obchodzi,
że możesz być bardziej poszkodowany, okej? Nie obchodzi mnie twoje życie, ich życie… liczy się tylko moje. Okej?
Więc przestań o tym gadać. Nie chcę już tego wspominać, a ty nie chcesz mnie
denerwować.
Matt zaśmiał się. Spojrzał na mnie z politowaniem, a
jednocześnie z pewnym żalem.
-Naprawdę uważasz, że miałem zamiar ci się żalić? Tobie?
Który niby miał takie szczęście? – Uśmiechnął się szorstko – Nie… chciałem
tylko dowiedzieć się, czy to faktycznie od nich,
masz to – wskazał na mój tatuaż – Dowiedziałem się. Wiesz? Jesteśmy nieco
podobni. Też nie obchodzi mnie twoje życie, życie Nathanaila, Oscara, czy
kogokolwiek innego. Ale nie mam zamiaru też narzekać. Skąd taki absurdalny
pomysł? Wiesz dzieciak? Śmieszny jesteś - pokręcił z rozbawieniem głową – W
sumie jestem nieco też ciekawy jak udało ci się nawiać, ale… - wzruszył
ramionami – Mh… nie jednak nie.
Dziwny on jest. I mówię absolutnie serio i adekwatnie do
sytuacji. Na dodatek nie wiem czy mu współczuć czy po prostu olać. Zachowuje
się tak jakby… tamto wydarzenie po nim spływało. Albo tylko mi się tak wydaje.
Matt uśmiechnął się do mnie, odsłaniając ostre kły… Nawiasem
mówiąc po wyglądzie to można by go o zgrozo, wziąć za kogo z mojej rodziny…
niezbyt fajnie.
-Dobra… Topaz? Nazywasz się Topaz? – Pokiwałem głową – No to
Topaz, poczekajmy na nasze ofiary losu – usiadł obok mnie i nie odrywając wzroku
od mojego tatuażu kontynuował – Fajny dzieciak z ciebie… w sumie nie dziwię
się, że cię wzieli… - zaśmiał się głośno – Nie patrz się tak na mnie, nie moja
wina, że wyglądasz na cholernie słabego.
◊ ◊ ◊
W momencie kiedy faktycznie bardzo zacząłem martwić się o
Feli i… o Nathanaila, nieważne… otworzyły się drzwi. W pierwszej chwili
obawiałem się, że zaraz wedrą się tutaj potwory, na szczęście ku mojej uldze w
drzwiach pojawiła się Felicia, a obok niej Nathanail, który powitał mnie albo
Matt’a zadziornym uśmieszkiem… jebany pedał.
-Pięć minut – westchnął Matt – Nathanail… zawsze pięć minut.
-Wiem, wiem – Nat zamknął drzwi i pokręci głową – Nie jestem
punktualny… szczególnie kiedy z przodu, z boku i z tyłu otaczają mnie potwory.
Matt zaśmiał się cicho.
Felicia z kolei spojrzała na mnie nie pewnym wzrokiem,
pokiwałem jej tylko głową i podkurczyłem nogi do piersi.
Po tamtej rozmowie z Matt’em ciągle nie mogłem pozbyć się
nieprzyjemnego wrażenia deja vu. Percussus milczał, a ja koniecznie
potrzebowałem odpowiedzi… czy aby na pewno nigdy wcześniej nie spotkałem
Matt’a… a jeśli tak, to gdzie? Nic nie przychodziło mi teraz do głowy.
-Powinien być gdzieś w okolicy jeden z ostatnich członków
SPO. Skakanka nie żyje, Bezimienny umarł kiedy byłem w szpitalu, zaś Jack
najprawdopodobniej również nie żyje, ale to było już dawno – Nathanail wymienił
ze mną spojrzenie, ale kiedy nasz wzrok się spotkał odwróciłem głowę – Nie
mniej jest pewna osoba, która najprawdopodobniej przeżyła… jeśli się nie mylę,
powinna być gdzieś na niższych poziomach, czeka nas lekki survival.
-W takich chwilach żałuję, że nie ma Oscara – jęknął
Nathanail.
Matt pokiwał głową, jakby mówił „tak, tak, ale przecież to i
tak nie ma znaczenia”.
-Ale najpierw musimy odpocząć – spojrzał wymownie na mnie –
Potwory nie zbliżą się tutaj… przez pewien czas, a przynajmniej tak było przez
większość czasu, jak będzie teraz? Kto wie…
-Pocieszające – westchnąłem.
-To jeszcze bardziej pocieszając… wyglądasz jak trup –
stwierdził Nathanail – Dobrze się czujesz?
Spiorunowałem go wzrokiem. Nie dosyć, że pedał… to jeszcze
idiota. Zabierdzie go jak najdalej…
-Nieee… jest świetnie – wycedziłem – Idealnie wręcz.
Nathanail uśmiechnął się do mnie i zrobił ruch jakby chciał
mnie poklepać po głowie, ale na jego szczęście w ostatnim momencie się
powstrzymał i po chwili odszedł nieco ode mnie razem z Matt’em, gadając na
jakiś bliżej nie określony temat.
I wtedy podeszła do mnie Felicia, uśmiechnęła się do mnie, a
w jej uśmiechu jest takie coś, że człowiekowi od razu przechodzą przynajmniej
na chwilę złe myśli i podejrzewam, że nie tylko ja odczuwam takie wrażenie.
-Po części dobrze się stało, że zostało w kwestii twojego
„pasażera” po staremu – usiadła naprzeciwko mnie – Ale…
-Powiedziałbym, że bardzo dobrze – przerwałem i odwróciłem
wzrok – Uwierz mi.
-Fakt. Nie wiem kim był ten drugi, nie znam się na nich tak
bardzo – westchnęła ciężko – Ale teraz musisz stoczyć walkę z tym który został.
Rozumiesz? Pomogę ci, musisz tylko uwierzyć, że będę cię wspierać, okej?
-Nie chcę wyjść na niewdzięcznego – ciągle nie patrzyłem w
jej oczy – ale nie rozumiem po cholerę tak bardzo się tym przejmujesz? Nie
jesteśmy dla siebie kimś bliskim, nie jesteśmy rodziną… po co chcesz mi niby pomóc? Po co, skoro na dobrą sprawę
nie wiesz czy mi taki układ jaki jest przeszkadza?
-Bo przeszkadza – Feli położyła swoją dłoń na moim ramieniu –
Wiem czym może się taka „przyjaźń” zakończyć, a ty na to nie zasługujesz.
Jesteś inny od wszystkich których znam i chcę ci pomóc.
Czemu do cholery muszę wybrać między dwoma skrajnymi przypadkami…
Percussus… on zawsze mnie
chronił. Zawsze był przy mnie i zawsze gdy go nie słuchałm wynikały kłopoty… i
on nie chce abym kontaktował się z kimkolwiek innym oprócz niego.
I Felicia… znam ją od nie dawna. Nie wie o mnie praktycznie
nic i chce mi pomóc… ale robi wszystko na odwrót do tego czego chce Percussus.
I czy mam jej zaufać? Dziewczynie? Człowiekowi? Ludzie nigdy nie pokazali, że
są godni zaufania…
Ж OSCAR Ж
Jak zwykle czytałem książkę. Może i przez to się alinowałem,
ale w gruncie rzeczy nie jest tak źle. Czytać i nie mieć nikogo kto mógłby ci
przeszkadzać… aczkolwiek słowo daję, że bez Nathanaila jest za cicho w tym
domku i jeśli mój durny brat zaraz nie wróci z tej… nie okłamujmy się, dziwnej
misji, to zabiję go jak tylko się pojawi.
Kilka godzin temu dostaliśmy wiadomość od Chejrona… podobno
musiał opuścić obóz z powodu jakiegoś spotkania.. bzdury, jak dla mnie, ale
miał wrócić nie długo… to dobrze, bo samowolka Rafaela zaczynała być bardzo
irytująca. Na dodatek byłem chyba jedną z nielicznych osób które zastanawiało zniknięcie
Sibi’ego… jego rodzeństwo nic sobie z tego nie robiło, a moim zdaniem powinno.
Ten dzieciak umie przepowiadać przyszłość, więc kto inny nie jest bardziej
użyteczny na obozie niż on… znaczy oczywiście mamy wyrocznie… Rachel jest
całkiem sympatyczna, ale tylko niekiedy przepowiada przyszłość, Sibi robi to
właściwie bez przerwy. Co z tego, że ma lekko nie równo pod sufitem? Jest
herosem na równi z nami i mogę śmiało stwierdzić, iż niekiedy jest bardziej
użyteczny niż połowa obozowiczów.
Tak czy inaczej, siedziałem w domku Erosa, czytałem jakąś
psychologiczną książkę kiedy ciszę która trwała już od naprawdę kilku dobrych
godzin przerwało pukanie do drzwi. Kiedy nie było Nathanaila, nie wiele osób
tutaj przychodziło, toteż chwilę się wahałem przed wstaniem i otworzeniem
drzwi.
-Heej!
To była Alice. Jej rude włosy były całkowicie roztrzepane i
sińce pod oczami wskazywały na to, że niezbyt dobrze się wyspała, a jednak
uśmiechała się tak jakby ktoś opowiedział jej najprzedniejszy dowcip.
-Cześć – westchnąłem ciężko – O co chodzi?
-Oh no wiesz – Alice wyszczerzyła zęby – Przyszłam tylko
zobaczyć czy żyjesz, wiesz czy nie wisisz na żyrandolu i tak dalej.
-Nie śmieszne – poprawiłem okulary.
-A jednak – uśmiechnęła się – Słuchaj bo wtedy to… no było
niebezpiecznie i jednak prawie cię zabiła…
-Tak wiem – westchnąłem i złożyłem ręce na piersi –
Dziękuję, że uratowałaś mi życie. Lepiej?
-Oj niewdzięczny jesteś – Alice poklepała mnie po ramieniu –
Wpuścisz mnie?
Ж Ж Ж
To nie było tak, że chciałem ją wpuszczać, ale jednak z
grzeczności jej nie wygoniłem. Okazało się to nie być takim złym pomysłem, nie
zaprzecam nie miałem ochoty rozmawiać z osobą która na moich oczach zabiła moją…
przyjaciółkę, a jednak potrzebowałem tej romowy. Nie po to, żeby się katować,
po prostu mogłem się przynajmniej zatwierdzić w przekonaniu, iż to wszystko nie
było tak całkiem moją winą… Każdy kto był na tej misji na równi ponosi winę.
Cóż…
-Uśmiechaj się częściej – Alicja złapała mnie jedną ręką za
policzek – Okej? Przystojniejesz wtedy! – Pstryknęła palcami po czym pożegnała
się i wybiegła z domku.
Uśmiechać się? Bez przesady nie jestem ponury, po prostu
jestem poważniejszy od większości. Od na przykład mojego brata…
Po wyjściu Alice jakoś straciłem ochotę na czytanie, za to
odzyskałem pewnego rodzaju energię, więc postanowiłem wyjść i udałem się na
szermierkę.
W przeciwieństwie do mojego brata ja posługuję się mieczem,
a właściwie nie wiele z nim ćwiczę, powinienem to zmienić, aczkolwiek nie czuję
większego powołania do walki.
Jak zwykle szermierkę prowadził Percy i chociaż był bardziej
rozkojarzony niż zwykle to i tak mieczem dalej władał jak mało kto. Można by
powiedzieć, że prawie przez niego straciłem jakiekolwiek chęci do próby nauki.
Kiedy szermierka powoli zaczynała się kończyć, ktoś pojawił
się przy arenie. Z początku nikt nie zwracał na tego kogoś uwagi w końcu często
się zdarza, że dzieci Afrodyty przyglądają się z daleka na zajęcia, ale tym
razem to nie było dziecko Afrodyty.
Oparłem się o miecz i popukałem Percy’ego w ramię, aby i on
spojrzał w tamtą stronę. Bo przy wejściu do Areny stał Nico…
Ж Ж Ж
Byłem jednym z pierwszych którzy woleli zostawić Jacksona i
di Aneglo samych. Cóż… poszedłem razem ze Stevenem do pawilonu, właściwie
ciężko powiedzieć, że poszedłem ze Stevenem ponieważ tylko szedł obok mnie i
dopiero odezwał się kiedy dotarliśmy na miejsce:
-Powinienm był zostać i wziąć Nico do kliniki.
-Przeżyje – stwierdziłem.
Nico nie wyglądał wcale tak źle. Oczywiście jeśli nie liczę
jego bladej skóry, cieni pod oczami oraz ogólnie postury… bo równie dobrze
gdyby jeszcze bardziej schudł mógłby być przeźroczysty.
Steven wzruszył ramionami i chciał już odejść, ale w tej
chwili niesamowicie silny ból przeszył moje ramię… pociemniało mi przed oczami i gdyby nie
szybka interwencja syna Apolla najprawdopodobniej zapoznałbym się bliżej z
ziemią.
Trwało to dosłownie chwilę i po bólu nie pozostało nic… oprócz
wrażenia, że coś właśnie stało się złego. I to nie ze mną…
Ψ PERCY Ψ
To nie była najlepsza rozmowa. Nie była również kłótnią.
Nico nadzwyczajniej podszedł do mnie i spokojnym, opanowanym głosem powiedział,
że mną gardzi. W sumie mógłbym nazwać jego przyjście wejściem smoka… nie było
chłopaka od wielu dni, nie wiadomo było czy się obudzi, po czym wyszedł z
kliniki tylko po to by powiedzieć:
-Gardę tobą, Jackson.
Ale oczywiście jakiś kamień łupnął mi solidnie o żołądek.
Tamto zerwanie było tylko i wyłącznie moją winą, ale… ale jednak liczyłem, że
kiedy Nico się obudzi postaram się wszystko wyprostować, podczas gdy on obudził
się i zaprzepaścił szanse.
-Nico ja chciałem…
-Ale to mnie nie obchodzi – wycedził przez zęby –
Powiedziałem ci to co chciałem ci powiedzieć, mam już czyste sumienie i możemy
się nadzwyczajniej na świecie rozejść.
-Leżałeś przez tyle dni w klinice – złożyłem ręce na piersi –
Nico martwiłem się o ciebie!
Nico pokiwał ze znudzeniem głową.
-Tak, mhm, tak… Słuchaj Percy, nie uważasz, że już zbyt
wiele było naszych rozstań? To wszystko powinno się już dawno skończyć, nie
miało to sensu. Z błahego powodu ze sobą zerwaliśmy i teraz karmisz mnie gadką,
że się martwiłeś? Jackson… ty po prostu się przywiązałeś, a ja już nie chcę –
wyciągnął do mnie rękę – Nie chcę się kłócić i nie chcę zaprzepaszczać jakiś
dobrych relacji między nami więc… rozstańmy się tak oficjalnie i bez kłótni.
Oddrąciłem ze zdenerwowaniem jego rękę.
Świetnie! Po prostu… świetnie.
-Nie zachowuj się jak dziecko – warknąłem – Wiesz, że wtedy
to nie było normalne, nie kontrolowałem siebie…
-Okej, jak chcesz – Nico odwrócił się na pięcie.
Złapałem go za ramię i zmusiłem, żeby na mnie spojrzał.
-Nico… Przysięgam ci na co chcesz, że wtedy to nie byłem ja…
-Duchy… świetnie – Nico wzruszył ramionami – Dobra Jackson,
chciałem tylko w spokoju się z tobą pożegnać, czemu i z tym musisz mieć
problem?
-Nie mam problemu, po prostu cię kocham!
-Kochasz? – Powtórzył z irytacją – Nie. Już dawno mnie nie kochasz.
-Czemu niby tak twierdzisz, Nico? – Starałem się abym nie
poniósł się emocjom.
-Zastanów się i wtedy ze mną porozmawiaj, wracam do swojego
domku, jakbyś mnie szukał – pstryknął palcami i teleportował się cieniem.
~Ψ Ψ Ψ~
Nie chciałem wracać do Nico, jeśli nie wymyślę jakiejś
sensownych argumentów. W każdej chwili syn Hadesa może w niewygodnym momencie
rozmowy przenieść się cieniem… a wtedy już nie będzie musiał mi mówić gdzie
będzie.
Gdyby był Nathanail, może bym się go poradził… on ma gadkę
to takich spraw. Oscar jest zbyt poważny, nie to, że sytuacja tego nie wymaga,
ale obawiam się, że on o miłości wie tyle co skała do słońca. Oczywiście są
jeszcze dzieci Afrodyty. Ale Piper niezbyt popiera mój związek z Nico, a
pozostali… nie chcę mieszać się w ich sprawy typu „gdzie zgubiłam lusterko?”.
Słowem jeśli sam czegoś nie wymyślę, mogę się pogrążyć na
dnie oceanu.
Nie miałem również pojęcia o co dokładniej może chodzić
Nico. Mówiłem mu, że wtedy nie byłem sobą i to jest fakt. Ale skoro to do niego
nie przemawia to co mam mu powiedzieć? Jeśli wspomnę o Ann jeszcze bardziej
prawdopodobniej się pogrążę.
Nie… związki są dla mnie zbyt skomplikowane, a jednocześnie
kocham Nica i nie mogę przecież pozwolić abyśmy się rozstali. Nie to, że nie
jest to w całości moja wina…
Prawdę mówiąc nawet poważnie zaczynałem się zastanawiać czy
nie porozmawiać z Oscarem na ten temat, ale jak po drodze do domku Erosa się
okazało, nawet od mojego wiszącego na włosku związku było coś ważniejszego…
Mianowicie prawie wpadłem na pewnego chłopaka. Tego chłopaka
którego widziałem kilka tygodni temu…
-Cześć – przywitał się ze mną i jego fioletowe oczy
zabłysęły lekko – Fajnie tak wpaść na syna Posejdona.
-Nie powiedziałbym tego o tobie…
-Tak, tak, jestem synem Pasitheai, przywykłem, że za mną nie
przepadają – cofnął się o krok – przeszkodziłeś mi. Ale w sumie… dobrze się
stało.
Pstryknął palcami i jego dłonie otoczyła fioletowa mgła, w
pobliżu domku Erosa, zrobiła się dziura w barierze chroniącej obóz i
praktycznie w oka mgnieniu do obozu wdarły się potwory.
-Ja tylko prowadzę ćwiczenia! – Ryknął z rozbawieniem –
Nieco mordercze, ale daruję życia tym którzy skorzystają z treningu!
I po chwili cały obóz musiał walczyć. Z jednym synem
Pasitheai i z potworami które przedostawały się do obozu… nie pozwolę aby znowu
go zniszczyły.
αNATHANAILα
-Wszystko gra już z twoją ręką? Możesz nią poruszać? –
Warknął do mnie Matt.
Problem był taki, że nie za bardzo mogłem. Jakieś pół
godziny temu, potwory przedostały się do tamtego pomieszczenia, a ja oberwałem
od mantykory kiedy próbowałem chronić Topaza. Teraz udało nam się umknąć, ale
prawdę powiedziawszy ręka boli jakby miała zaraz odpaść.
Pokręciłem więc przecząco głową, a Matt przeklą siarczyście.
-I było idioto rzucać się przede mnie? – Topaz spiorunował
mnie morderczym wzrokiem – Mieliśmy już i tak opóźnienia!
-Heh… miło było przynajmniej twój tyłek uratować, przynajmniej
było co – zaśmiałem się cicho.
Topaz już podniósł na mnie dłoń, ale Matt złapał go za
nadgarstek i zacmokał cicho.
-To tylko Nat, jemu się każdy podoba, ignoruj.
-Powinniśmy się ruszać, zamiast tego czekamy na cud z jego
ręką! – Topaz wyrwał się z uścisku Matt’a – Nie mamy czasu, a ja mam bardzo złe
przeczucia! Powinniśmy wracać do obozu.
-Dadzą sobie radę – westchnął ciężko Matt – uwierz mi, jakoś
sobie dadzą radę.
Topaz mruknął coś pod nosem, ale miał rację… Również miałem
nieprzyjemne wrażenie, że coś wisi w powietrzu… powinienem skontaktować się
jakoś z Oscarem… jakakolwiek informacja od niego byłaby najlepszą rzeczą w dzisiejszym
dniu. Jednak brak mojego przemądrzałego brata bardzo źle na mnie wpływa.
-Idźmy – westchnąłem ciężko i przycisnąłem rękę do klatki
piersiowej – Jakoś to będzie.
-Jakoś? – Warknął Topaz – Świetnie… tylko niech ktoś mi
powie co to jest?
Wskazał na coś za nami… Jakaś wielka szmaragdowa kula
unosiła się za nami, wydając przy tym buczący dźwięk wwiercający się w mózg.
***
Ło bogowie! Rozdział miał być wczoraj, ale wczoraj to mi palec kolega wybił... Taaak Oskarku pozdrawiam cię ;-; I ten no lewą ręką mi się ciężko pisze xD
I tak, ręka nie jest usprawiedliwieniem na nudność i bezcelowość tego rozdziału ;-; Stwierdzam, że max 10 rozdziałów i kończę, gdyż nie mam już większego pomysłu na poboczne wątki, także...
Przepraszam za rozdział i obiecuję, że może nie kolejny ale kolejne będą ciekawsze xD
Jak doszliście do końca to... cóż, jesteście mymi bogami xD
" Wściekłość na jego twarzy zmieniła się w przerażenie. Nie wiedziałem co się dzieje, wszystko i tak wydawało mi się być… nie rzeczywiste. Ale wtedy zauważyłem, że na wylot, nieco poniżej jego gardła, przebił go jakiś nóż… Krew Fonosa, ciemniejsza niż ludzka, zaczęła kapać na moje spodnie i po chwili Noxium opadł na bok i wtedy zobaczyłem jego stojącego nad ciałem Noxiuma, jakby nigdy nic.
OdpowiedzUsuń-Percussus… – zmarszczyłem czoło i na lekko uginających się nogach wstałem. "
KURWA MAĆ!
KOCHAM CIEBIE!
KOCHAM!
KOCHAM!
KOCHAM!
KOCHAM!
*zaciesz*
Dobra.. ogarnij dupę.. XD
"Kociaku powiedz swojemu wierzchowcu, żeby skręcił w prawo. W lewo macie ślepy korytarz"
"Oparłem się o miecz i popukałem Percy’ego w ramię, aby i on spojrzał w tamtą stronę. Bo przy wejściu do Areny stał Nico…"
DAM DAAAAM DAAAAAAAAM!
A ja już myślałam, że ten komentarz będzie równie kreatywny jak poprzedni..xD
" Oczywiście jeśli nie liczę jego bladej skóry, cieni pod oczami oraz ogólnie postury… bo równie dobrze gdyby jeszcze bardziej schudł mógłby być przeźroczysty.
Steven wzruszył ramionami i chciał już odejść, ale w tej chwili niesamowicie silny ból przeszył moje ramię… pociemniało mi przed oczami i gdyby nie szybka interwencja syna Apolla najprawdopodobniej zapoznałbym się bliżej z ziemią."
Teraz Oscar, tak? XD
Okay.. jednak szału z komentarzem ni ma.. ;-;
Ale trzymaj formułkę:
Weny, weny, weny, więcej komentarzy, czytelników, wyświetleń i tego typu sprawy, więcej chamskiego trollingu.. a i wspominałam o wenie? XD
*kłania się nisko* Ja wjem, ja wjem xDD
UsuńXDD
Wierzchowce to poważna sprawa xDD
XDD Chciałoby się
Niee... chyba nie... chyba
Ale jest kom! xDD No ale wybaczam, bo rozdział w pizdu nudny xD
Dzięki za wenę i za wszystko inne, a z trollowaniem postaram się nie zawieść xDD
Jaki kurwa nudny? Weź ty spierdalaj... zajebisty *^*
OdpowiedzUsuń"Rozdział dedykuję Gray Rose
(dla mnie będzie i tak Gray Rose XD)" jak miło... xD
"I za to, iż nie dajesz się Percussusowi w weekendy" i przez to przez cały rozdział śmiałam się jak opętana xDDD
"I ogólnie masz napisać rozdział u siebie." przemilczę... xD
No i ogółem dziękuję za dedyka... ;)
"Percussus nie był idealny – wycedziłem przez zaciśnięte gardło – Ale w porównaniu do ciebie był święty." panie i panowie, Percussus postanowił zejść ze złej drogi i od tej pory został dobrym i uczynnym demonem... *śmiech na sali* xD
"A ja jestem dużo potężniejszy od tamtego kundla." JEBANY RASISTA! >.<
"Percussus nie zaszczycił mnie spojrzeniem, przetarł dłonią miejsce na swojej klatce piersiowej, gdzie znajdowała się olbrzymia rana z której ciągle wypływała krew." i tutaj wyznałabym ci miłość, ale może lepiej nie, bo jeszcze by to dwuznacznie zabrzmiało albo co... xD
"Durny jesteś – zasyczał Percussus – Zmiażdżyłeś mi serce… A ja nie mam serca." MÓWIŁAM! MÓWIŁAM! NIE MOŻNA ZABIĆ KOGOŚ, KTO JUŻ RAZ UMARŁ! *tańczy taniec zwycięstwa* xD
"Gdzie Feli i ten jebany pedał?" bo "Nat" to takie trudne imię do zapamiętania xD
"Nie wątpiłem, iż jest silna i sobie poradzi, ale kiedy obok ciebie jest ktoś taki jak Nathanail musisz być sto razy bardziej ostrożny niż przy dwuletnim dziecku." Topaz chyba nigdy nie widział mnie próbującej normalnie wejść po schodach, skoro uważa, że Nat'a trzeba bardzo pilnować xD
"Kociaku powiedz swojemu wierzchowcu, żeby skręcił w prawo." i zaczęłam śpiewać "Luk et maj hors! Maj hors is emejzing!" xDDD
"Tak… teraz będę się głowić jak wyglądał jako człowiek… nie to nawet nie pasuje." wystarczy, że wyobrazisz sobie, że był przystojny xD
"Potwory próbowały owe drzwi rozwalić, ale nawet szponami nie były wstanie zniszczyć tego dziwnego, lekko mieniącego się drewna." TO MAHOŃ!!!
"Wyglądała tak jakby przeszło przez nią tornado, wszędzie leżały gruzy, drewniane meble były porozwalane na kawałki." ale... a-ale... to był mahoń... *płacze* ;___;
"Nosdrza mu lekko zafalowały." a tu się przyczepię do ortografa... pisze się "nozdrza" xDDD (tak bardzo wredna ja xD)
"Nie patrz się tak na mnie, nie moja wina, że wyglądasz na cholernie słabego." a to było już bardzo chamskie...
*cdn*
*cd*
Usuń"Pięć minut – westchnął Matt – Nathanail… zawsze pięć minut." zabij mnie... przeczytałam "minet" XDDDD
"zaś Jack najprawdopodobniej również nie żyje, ale to było już dawno" zaraz, zaraz... *łączy wątki* co???
"Ale teraz musisz stoczyć walkę z tym który został. Rozumiesz? Pomogę ci, musisz tylko uwierzyć, że będę cię wspierać, okej?" NIE! ONA NIE MOŻE! TO JEST PERCUSSUS! Z NIM NIE MOŻNA WALCZYĆ!!!
"I czy mam jej zaufać? Dziewczynie? Człowiekowi?" odpowiedź brzmi: NIE!!!!
Oscaaar... zmkmnjsnkjabdabjkabkjdaljmnjdsnksjknf *OOOOOOOO*
"Uśmiechaj się częściej – Alicja złapała mnie jedną ręką za policzek – Okej? Przystojniejesz wtedy!" Oscar taki mrrraśny... xD
"Po wyjściu Alice jakoś straciłem ochotę na czytanie, za to odzyskałem pewnego rodzaju energię, więc postanowiłem wyjść i udałem się na szermierkę." Oscar szaleje... co będzie następne? przemyt pepsi? xD
"W przeciwieństwie do mojego brata ja posługuję się mieczem" to nie tak, że mam jebnięte skojarzenia, wcale, a wcale... xD
"Bo przy wejściu do Areny stał Nico…" wejście smoka! xD
"W sumie mógłbym nazwać jego przyjście wejściem smoka…" no mówiłam! xD
No i ten... Nico taki wkurwiony... no nieźle... xD
"Oscar jest zbyt poważny, nie to, że sytuacja tego nie wymaga, ale obawiam się, że on o miłości wie tyle co skała do słońca. " a niech się Gaja odpierdoli od Apolla... xD
"Pstryknął palcami i jego dłonie otoczyła fioletowa mgła, w pobliżu domku Erosa, zrobiła się dziura w barierze chroniącej obóz i praktycznie w oka mgnieniu do obozu wdarły się potwory." i nie wiem czemu, ale tu mi się bardzo skojarzyło "SKRÓCIĆ O GŁOWĘ!" xD
"Heh… miło było przynajmniej twój tyłek uratować, przynajmniej było co – zaśmiałem się cicho." a ten znowu zarywa... xD
"To tylko Nat, jemu się każdy podoba, ignoruj." nie wiem czemu, ale rozjebało system... i to dosłownie xD
"Jakaś wielka szmaragdowa kula unosiła się za nami, wydając przy tym buczący dźwięk wwiercający się w mózg." DENTYSTA! JA WAM TO MÓWIĘ! TO MUSIAŁ BYĆ DENTYSTA! ;______;
"Stwierdzam, że max 10 rozdziałów i kończę, gdyż nie mam już większego pomysłu na poboczne wątki, także... " ale rozumiem, że będziesz jeszcze pisać? *szczenięce oczka*
To ten... jak już wspominałam, rozdział zajebisty... ^^
a mój komentarz co do niego to dno i wodorosty... xD
Pozdrawiam, życzę tak w uj duuuuuuuuuuuuuuuużo weny i czekam na następny rozdział ^^
Bo jest nudny XDD Niestety...
UsuńJa wjem XD
XDD Bardzo proszę
Nie milcz a pisz XD
Bardzo proszę XD
XDD No tag, taki uczynny i miły Percussus, to przecież pasuje *^*
Bo to był Noxium XD
XDDD No to w takim razie ja powiem tylko "Proszę" XD
A dokładniej nie można zmiażdżyć komuś serca, jeśli ono już i tak nie jest do końca użyteczne XD
Bardzo ciężkie xD
XDDD No to ciebie jak pięcioletnie dziecko xDD
XDD No tag
Nie mów tak, bo jeszcze będzie za bardzo o tym myślał XD
Nie tym razem xD
I również XD
Kij, pisałam późno tą część i jeszcze lewą ręką *^* Nie czuję się usprawiedliwiona ale kij XD
Myślę, że Matt miał na myśli "Wyglądasz jak uke i gdybyś teraz mógł stać na nogach to bym cię brał" XD
*jebut w biurko* XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Masz okejkę XDDDDDDDDD
No bo wiesz, Matt nie miał informacji z pewnych źródeł i wiedział tylko, że Jack zniknął, gdzieś i wybrali nowego dowódce xD
Ona chce tylko Topazowi pomóc xD
Ale to Topaz on se może być Bi, ale mimo wszystko woli dziewczyny XD
Reagujesz na Oscara jak ja na kota Shiry... podejrzane xDD
No wiesz... w końcu Nat się w nim zakochał na Amen, coś w tym musi być xDD
Co ty? Nie rób z niego aż takiego przestępcy xDD
A wiesz, że mi właśnie o to chodziło? XDDDDDDDDDDDDDDD
XDD No tag
XDDDDDDDDDDD
No bo to Nico xDD
*umiera* xDDDDDDDDDDDDDDDDDD
XD Ni moja wina ;-; XD
Nat ciągle zarywa, inaczej to nie jest Nat xDD
Matt zna się na rzeczy XDDD
XDD Nie, nie jestem aż taką sadystką xDDD
Em... pewnie coś tam będę, ale nie wiem czy o PJ xDD
Dziękujem xD
Wcale ni *^*
Dziękuję za wenę i również pozdrawiam x3
Nie jest *^*
UsuńCzyli ja mam się teraz łikendów bać? ;__;
Nie chce mi się pisać... xD
A ja po raz kolejny dziękuję xD
Tak, to zdecydowanie dobre połączenie... xD
Dobrze, że przynajmniej umarł xD
Dziękuję ci, o wielk mistrzyni! XD
No właśnie! A więc zabicie go byłoby zaprzeczeniem wobec logiki! XD
No dokładnie ;D
Albo jeszcze gozej... parę razy zdarzyło mi się prawie spalić dom xD
Oj ciii... no ale przecież był przystojny, mam rację? XD
Wal się! Ja doskonale wiem, że to był mahoń, tylko próbujesz się bronić *^*
No dobra, usprawiedliwiam cię xD
No to mógł to tak powiedzieć, a nie się bawić w jakieś gry słowne xD
Hyhyhy... no ale co ja poradzę, że to brzmi tak podobnie? Minuta, a mineta, praktycznie różnicy nie ma... a Nat'owi bardziej by pewnie odpowiadało to, co ja przeczytałam xD
To dobrze, bo już się bałam...
To niech się od niego odwali! On ma Percussusa! *^*
Nie! On woli facetów! Skoro jest homofobem, to musi być gejem *^* poza tym, nie wierzę, że u ciebie by się znalazł jakiś parring hetero... xD
No bo Oscar jest nbfdgaadjofsfbjkjxsadgibhjsehvhhys *O* i ja nie rozumiem, czemu tak niewiele osób go lubi... on jest super *^* porwę go kiedyś i zgwałcę... tak samo jak Stevena ^^
No ja wiem... ja Oscara od początku lubiłam xD
No wiesz... nigdy nic nie wiadomo... xD
A... no to chyb, że tak... w takim razie zapisuję się do niego na lekcje szermierki xD
*zbiera Annę* xD
Bo Nat to po prostu stan umysłu xD
No a jakżeby inaczej? XD
A mnie to straszyła wyrywaniem zębów... i że niby nie sadystka xD
No ploooooooosę *^*
Uwierz mi jest xDD
UsuńNie musisz XD
Mi też... a piszę XD
A ja po raz kolejny odpisuję proszę xDD
Że też od razu na to nie wpadłam xDD
Też się cieszę xDD
XDD ja wjem, wjem XDD
I jeśli miałabym go zabić to równie dobrze mogłabym sobie strzelić w łeb... on i Jack to maskotki mojego opowiadania, maskotek się nie zabija xD A przynajmniej nie od razu *^*
Ma aż trzy litery xDD
Ja PRAWIE spowodowałam wybuch gazu w mieszkaniu, także... witom w klubie xDD
Ano był, tylko... wyglądał bardziej na uke, bo był bardzo drobnej postury xD
Hue hue hue hue xD
dziękuję xD
Wiesz... on wolał od Percussusa nie oberwać XD
XDDDD Znaczy nie wiem... bo to bardziej do dziewczyn podchodzi, a Nat nie zbyt lubi dziewczyny xDD
Nie bój się xDD
Który jest demonem xDD
Haha xD On je Bi i czuje większy pociąg do dziewczyn x3 I będzie... ale bardziej jednostronny, że dziewczyna zakocha się w chłopaku i to chyba już nie długo będzie xDD
No wiadomo XDD Pewnie przez to, że zachował się jak dupek w stosunku do Nat'a xDD Dobrze xDDD
XDD On jest taki... taki nie Erosowaty xDD
No w sumie tak XDD
Hahahaahhahahahahahaha xDDDDDDDDDD Kurwa... *umiera po raz drugi*
Dziękuję xDD
Dokładnie. Nat to nie heros, Nat to cholerny stan umysły xDD
No i w sumie prawilnie, ni? XD
XDDD No bo ni xD
XDD
Nie wierzę! *^*
UsuńTo dobrze, bo się bałam, że mam to potraktować jako groźbę xD
No widzisz... i pod tym względem jesteś dużo lepszym człowiekiem ode mnie, bo walczysz ze swoimi słabościami itd itp itd... xDDD
To ja znowu dziękuję XDDD
Taaaa... już to sobie wyobrażam... uprzejmy chyba tylko dla klientów burdelu xD
chociaż... *dziwne rozmyślania*
to dobrze xD
Yay! *.* to przynajmniej wiem, że dwie moje kochane postacie nie umrą... (a przynajmniej nie w najbliższym czasie) xD
Tak, dokładnie... xD ej, to mi przypomina sytuację z angielskiego... nauczycielka nadal zapomina, że nazywam się "Ala"... też takie trudne... xD
Pjona! Kiedy niszczymy świat przy pomocy chusteczki higienicznej i i nożyczek? xD
Haha, no nie... Percussus jako uke? jakoś sobie tego nie wyobrażam xDDD
A no tak... zagrożenie ze strony demona xD
Oj ciii... kto by sie wdawał w szczegóły? xD
No i co z tego, ze jest demonem? (czyżby rasizm?)
I tak, wszyscy wiemy, że to będzie Felicia... niestety przywykłam do tej myśli... aczkolwiek i tak mi się ten parring W OGÓLE nie podoba *^*
Pffff... i tak go uwielbiam *^* dziękować za pozwolenie xD
Oj tam... też masz problemy xD
*zbiera Annę po raz drugi* no co? kto zabroni? xD
ależ ni ma za co xD
XD
no tak, bo inaczej to... kiepsko by było... xD a jakby go tak sparringować z Percussusem? byłoby ciekawie xDDD
Pfff... nie dość, że sadystka, to jeszcze wredna... xD
No ale... pisoj... ja cię proszę *^*
To uwierz xD
UsuńNo to się ni bój xD
Pfff... dla mnie blog to po prostu psi obowiązek xD
Proszę XDDD
XD no się wie.... chyba, że nie zapłacą *^*
Mh? XD
Ja wjem xD
XD no tag "w najbliższym czasie" XD
XD terz trzy litery xD ale też mozna... XDDD
Dzisiaj! :3
XDDDDD no wiesz z Noxiumem był xD
No dokładnie xD szczególnie że ma świadomość tego demona xD
Nieee... no demony są z reguły zue xD
XDDDDD ja nicz nie mówię xD
XD cieszę sie xD
Proszę xD
Taaa ;-; XD
No nikt, nikt xdddd
XDDDDD
Mh... zaspoilerowałabym ale... nie xD
No cio? *^*
Na razie w szkole jestem xD 3 min do dzwonka (życie na granicy xD)
No nareszcie. ;D Taki prezencik przed testami. ;D Thank you. ;*
OdpowiedzUsuńJaki do kurwy nędzy nudny? Dobrze się czujesz?
Dobra, nie chce mi się pisać, więc przejdźmy do konkretów. XD
'' Krew Fonosa, ciemniejsza niż ludzka, zaczęła kapać na moje spodnie i po chwili Noxium opadł na bok i wtedy zobaczyłem jego stojącego nad ciałem Noxiuma, jakby nigdy nic.
-Percussus… – zmarszczyłem czoło i na lekko uginających się nogach wstałem.''- No masz kurwa zajebiste szczęście. ;D Przeżyjesz. XD
''Kiedy otworzyłem z trudem oczy, okazało się, że Matt wziął mnie na plecy i już wyglądało na to, że od kilku dobrych chwil tak właśnie podróżujemy przez ciemności jakie spowiły tunele.''- Matt taki silny. :*
''-Po chuja mi przyjaciele? – Zaszydził – Oni tylko uważają, że wiedzą o tobie więcej i na dodatek ma się później wyrzuty sumienia jak się ich zostawi. Noo… chyba, że są w stanie mi coś ofarować.''- Takie tró. XD
''-Więc po co mi pomagasz?
-Bo możesz mi się kiedyś jeszcze odwdzięczyć, mały. Nie wiem jak u ciebie, ale ja pomagam tylko i wyłącznie jeśli mam w tym jakiś interes.''- Ja już wiem jak... ;D
''Nie pałam miłością ogólnie do bogów, Boga czy kogo tam sobie podstawcie. Możecie mi powiedzieć, że jestem bardzo niewdzięczną osobą, jednakże od jakiejkolwiek tego typu istoty, niby potężnej i niepokonanej oczekiwałbym chociaż odrobinę pomocy.''- To tak jak ja. ;D Pjona. XD
''Matt zaczął krążyć po sali. Wyglądała tak jakby przeszło przez nią tornado, wszędzie leżały gruzy, drewniane meble były porozwalane na kawałki.''- Tam byli cyganie!!!
''Gówno mnie obchodzi, że możesz być bardziej poszkodowany, okej? Nie obchodzi mnie twoje życie, ich życie… liczy się tylko moje. Okej? Więc przestań o tym gadać. Nie chcę już tego wspominać, a ty nie chcesz mnie denerwować.''- Topaz taki egoista. ;D Tak trzymaj. ;D
''Fajny dzieciak z ciebie… w sumie nie dziwię się, że cię wzieli… - zaśmiał się głośno – Nie patrz się tak na mnie, nie moja wina, że wyglądasz na cholernie słabego.''- Takie miłe... ;D
''-Fakt. Nie wiem kim był ten drugi, nie znam się na nich tak bardzo – westchnęła ciężko – Ale teraz musisz stoczyć walkę z tym który został. Rozumiesz? Pomogę ci, musisz tylko uwierzyć, że będę cię wspierać, okej?''- Suka! Niech się od Percussusa odpierdoli. ;D
''Co z tego, że ma lekko nie równo pod sufitem? Jest herosem na równi z nami i mogę śmiało stwierdzić, iż niekiedy jest bardziej użyteczny niż połowa obozowiczów.''- Dobrze mówi. Popieram. ;D
''Steven wzruszył ramionami i chciał już odejść, ale w tej chwili niesamowicie silny ból przeszył moje ramię… pociemniało mi przed oczami i gdyby nie szybka interwencja syna Apolla najprawdopodobniej zapoznałbym się bliżej z ziemią.
Trwało to dosłownie chwilę i po bólu nie pozostało nic… oprócz wrażenia, że coś właśnie stało się złego. I to nie ze mną…''- Zrobiłaś coś Nathanailowi, Ty ZUA kobieto?!
''W sumie mógłbym nazwać jego przyjście wejściem smoka… nie było chłopaka od wielu dni, nie wiadomo było czy się obudzi, po czym wyszedł z kliniki tylko po to by powiedzieć:
-Gardzę tobą, Jackson.''- Mój braciszek. Aż się wzruszyłam. ;D
''-Zastanów się i wtedy ze mną porozmawiaj, wracam do swojego domku, jakbyś mnie szukał – pstryknął palcami i teleportował się cieniem.''- A co braciak taka dziewczyna?
''Wskazał na coś za nami… Jakaś wielka szmaragdowa kula unosiła się za nami, wydając przy tym buczący dźwięk wwiercający się w mózg.''- Podoba mi się. ;*
No i pozwól, że skończę. ;D Spać mi się chce. ;*** Zaraz północ. ;***
10 rozdziałów? Tylko?
Ej, ale to skończymy jakoś razem, bo mi zostało z pięć, a piszę dwa razy, albo może i trzy, wolniej od ciebie. Smuteg. ;(
Ej, a pamiętasz, że masz jeszcze kontynuację KO napisać? ;D
Weny duzo życzę, pozdrawiam i ze zniecierpliwością czekam na nexta. ;***
Bardzo proszę ^^
UsuńTag ale syrio mi ten rozdział akurat nie wyszedł xD
Dziękuję! xD
Yeah zupełnie jak jego tatuś xDD
No takie jak tłu Gray Rose na asku XD
I myślę, że dobrze wiesz XD
*Topaz przybija pjonę* XD
Oni są wszędzie xD
Yep XD
Ona tylko Topazowi chce pomóc XD
Oscar taki mundry xD
Ni... znaczy tag, chociaż na pierwszy rzut oka to nic xD
No wjesz xDD
No tag xDD
A mnie od samego tego głowa boli ale cii XDD
Dobrze xDD Dobranoc opóźnione xDD
No wiesz kiedyś trzeba skończyć xD Być może będzie więcej jeśli co wymyślę, ale wątpię xD
Mh... wątpię, ale zobaczymy XDD
Wjem, wjem ale nie mam pomysłu xDD
Dziękuję za wenę i również pozdrawiam ^^
-Percussus nie był idealny – wycedziłem przez zaciśnięte gardło – Ale w porównaniu do ciebie był święty."
OdpowiedzUsuńAle ci pojechał Nox! xDDD
"A gardzę tobą bardziej niż nim."
Ale ci kurwa równo jedzie demonie! *gwiżdże z podziwem*~MPD
"-Percussus… "
No hejka. *uśmiech* *szepcze* Myślisz że pożyczy mi ten nóż? ~Nika
"-Durny jesteś – zasyczał Percussus – Zmiażdżyłeś mi serce… A ja nie mam serca."
No i właśnie to mnie zastanawiało.. Jak można zabić kogoś przez wyrwanie serca jak mu te serce nie działa? No i znowu nie mam o czym myśłeć.. I przewidziałam to. JAM JEST DUCH DELF..
" Z jednej strony bezpiecznie, ulżyło mi i już się nie bałem… z drugiej strony nie byłem pewien czy to dobrze, że z pozoru martwa osoba nagle wstaje do życia."
Z własnego doświadczenia i z racji rango Zaklinacza Cieni powiem iż to bardzo nie dobrze.. *wzrusza ramionami*~Seth
"-Prawie robi wielką różnicę – wycedziłem – To nie jest tak, że miło, że jednak żyjesz, ale jak zaraz się nie opanujesz to się wkurwię."
Też się cieszymy iż się dobrze czuje.. ^ ^
"-Mogło być lepiej… gdzie biegniemy? Gdzie Feli i ten jebany pedał?"
No stary dobry Topaz.. ^ ^ No może nie miły ale jednak.. xD
"Oni tylko uważają, że wiedzą o tobie więcej i na dodatek ma się później wyrzuty sumienia jak się ich zostawi. "
No to akurat tró.. xD~Nika
Nie chcę ci urazić ale.. Dlatego nie masz przyjaciół..~MPD
Życie jej zniszczyłaś.. *kręci głową*~Ariel
* :c *
"Kociaku powiedz swojemu wierzchowcu, żeby skręcił w prawo. "
Aż mi się ostatnia jazda przypominiała.. Tylko tam było "kochanie". Nie, nie wiem czemu instruktorka tak do mnie mówi..
"-To tylko Nat, jemu się każdy podoba, ignoruj."
No co zrobisz? No nic nie zrobisz.
"Wskazał na coś za nami… Jakaś wielka szmaragdowa kula unosiła się za nami, wydając przy tym buczący dźwięk wwiercający się w mózg. "
Bomba! Allach..! A sobie darujemy..
No wiadomo xDD
UsuńNo ba *^*
Myślę, że tak x3
Hahahaha xDD Zobaczysz... jeszcze zostaniesz Wyrocznią *^*
Przejebane?
Wiesz Topaz cieszy się przede wszystkim xDD
XDDD A kto powiedział, że musi być miły? XDD
No tag *^*
Hahahaha xD Tobie też jeżdżą ;-;
XDDD Haha xDD Może jest córką Percussusa?
No dokładnie XD
Ni... to je herbatka akbar *^* Nawiasem mówiąc jest dobra
Topaz.. Ucz mnie miszczu! *^*~Nika
UsuńTy i tak jesteś taka tępa że niewiele sie nauczysz..~Ariel
A szpadaj. * :c *~Nika
No mamy taki zamiar.. xD I tak już Medium jestem.. *^*
Bo szczęśliwy kociak to zdrowy kociak.. xD
No ni musi być..
No ale co im zrobisz? Nic nie zrobisz.. Ale jak Topaz znajdzie ten sposób na zabijanie demonów to niech mnie nauczy.. xD ~Nika
Zapomnisz na następny dzień.~Ariel
No widzisz? .-. No i co mu powiesz? Nic nie powiesz..~Nika
Szczerze wątpie.. xD To już prędzej ja.. XD
Takie życiowe.. xD Matt go więcej w jednym zdaniu naczucy niż Percussus w jeden dzień.. xD
To je bomba. *^* Ale jak herbatka to spoko.. xD
Z anonima dam bo się logować nie chcę.. xD
No heja :D Na wstępie chciałam zaznaczyć, że strasznie, strasznie, strasznie nie mogłam się doczekać tego rozdziału... A że miałam fatalny początek dnia, to tym bardziej miło mi, że mogłam go dziś przeczytać <3
OdpowiedzUsuńNo to tym razem zaczynam od początku.
Topaz. Jej <3 Percussus żyyyyyjeeeeeee! On żyyyjee! Tego się nie spodziewalam xD. Ale Topaz taki biedaczek troche. "... znajdę sposób i cię zabiję. Nawet jeśli sam za to zginę… - uścisk na mojej szczęce nieco zelżał – Muszę po prostu chociaż tak podziękować Percussusowi, tylko za te kilka momentów…" If you know what I mean xD. Mimo, że zaprzeczenie znajduje raptem dwa zdania później. Ale ja w to nie wierze, tititi Topazku, ty świntuszku! :D.
Noxium poszedł w pizduuu, ale w sumie dobrze mu tak xD.
"Co czułem? Z jednej strony bezpiecznie, ulżyło mi i już się nie bałem… z drugiej strony nie byłem pewien czy to dobrze, że z pozoru martwa osoba nagle wstaje do życia." - no helooooł, nie jest dobrze kiedy demon siedzi Ci w głowie. Cóż dopiero zombi demon xD. Poza tym Percussus chyba robi Topazowi za mamcie :D (pomijając zbereźne rzeczy ofc)
"-Słuchaj kotek… daj mi się troszkę tobą nacieszyć –wyszczerzył blado zęby – prawie umarłem.
-Prawie robi wielką różnicę – wycedziłem – To nie jest tak, że miło, że jednak żyjesz, ale jak zaraz się nie opanujesz to się wkurwię." - Kurcze, Topaz, tak nie można. Percussus był prawie martwy, a Ty co xD
Kociaczkowanie na maxa, taaaaaaak słooodko <3.
"-Musisz mieć dużo przyjaciół – głowa mi lekko opadła na jego ramię.
-Po chuja mi przyjaciele? – Zaszydził..." i "-Ja z reguły nie pomagam – warknąłem." - Przyganiał kocioł garnkowi ;d Topaz raczej też nie może się poszczycić wianuszkiem BFF :D
Wgl cała ta sprawa między Jupiterem a Topazem.. Tatuaż, ta rozmowa... Interesujący wątek się z tegor robi! I ten tatuaż ma związek z nadnaturalną zwinnością Matta?
" Fajny dzieciak z ciebie… w sumie nie dziwię się, że cię wzieli… - zaśmiał się głośno – Nie patrz tak na mnie, nie moja wina, że wyglądasz na cholernie słabego" - A może cholernie seksownego, co Maaaaaatt? xD
Oscar. Ciąg dalszy martwienia się o Nat'a :D Co do tego momentu to powiem, że ładne przejście i uspokojenie akcji. "Trwało to dosłownie chwilę i po bólu nie pozostało nic… oprócz wrażenia, że coś właśnie stało się złego. I to nie ze mną…" - Bliźniacze połączenie! Supeeer :D Chociaż w pierwszej chwili pomyślałam, że mogłaś zabić Nathanaila... No, ale za dużo byłoby w tym GoT, nie? :D
Percy i Nico. KURWAKURWAKURWA! Za pierwszy akapit dostajesz ode mnie wiadro internetów XD. "Gardze tobą!" - takie proste i takie niesamowite xD. I w końcu Nico się postawił i nie jest pierdołą xDD. Chociaż z drugiej strony, życie bez przesłodzonego Percico będzie niepełne... No jak mizeria bez ogórków ;<. Walcz Percy, walcz! (run, forrest, run! xD)
"-Ja tylko prowadzę ćwiczenia! – Ryknął z rozbawieniem – Nieco mordercze, ale daruję życia tym którzy skorzystają z treningu!" - no wiedziałam, że ten chłopak coś namiesza xD No ale w takim momencie, no luudzie xDD. W sumie Percy, jak się wali, to już wszystko xD.
Nathanail. Jeeee, syn Erosa staje w obronie Topaza, super :D. Najpierw groźby pod adresem Matt'a, teraz to, Nat, to chyba już miłość xD. Tylko szkoda mi go troche, wszyscy się do niego odnoszą z pogardą :(
Wgl to szkoda, że tylko 10 rozdziałów i koniec :< A tak się wkręciłam! Może jeszcze bogowie dadzą pomysła? XD No i widze co sie stało pretekstem do zranienia w rękę Nat'a... Poza tym rodział wcale nie jest nudny! Ocipiałaś? XD
No to koniec, komentarz troche niedorobiony, wybcz :<
Pozdrawiam, życzę weny no i żeby paluszek nie bolał!
Sajdi
Witom xD Cieszę się, że chociaż rozdział nienajlepszy udało mi się komuś humor poprawić x3
UsuńChociaż jedną osobę zaskoczyłam xDD Bo jakoś wszyscy dookoła są Wyroczniami i przewidzieli xD No ale przepraszam, mam błogosławieństwo boga trollingu Rick'a, może i nie umiem dobrze trollować ale czasami trzeba *^* xD
Haha xD Topaz też musi w końcu troszkę się nacieszyć... kilkoma sprawami xD
Mimo, że jestem autorką, to również nie ubolewam z powodu straty jaką jest Noxium xD
Zombie-demon... to dopiero by było... gdyby taka z nimi apokalipsa wybuchła... ni w kija NIKT by nie przeżył xDD Mh... no w sumie jakby na to nie patrzeć to tak troszkę xDD
Topaz taki czasami niewdzięczny xD
No wiadomo bez "kociaka" nie ma rozdziału xDDD
No dokładnie xD Ciągnie swój do swego można nawet rzec xD
Mh... Co do zwinności Matt'a to jest znacznie inna przyczyna x3 I pewnie wyjaśnię ją za kilka rozdziałów, może za rozdział nawet xDD
Myślę, że to miał na myśli XDD
No dokładnie, Oscar się nie przyzna przy Nathanail'u nigdy ale cały czas się w sumie o niego martwi x3 Zawsze mnie takie połączenia interesowały, więc... czemu by ich nie użyć? XD Niee... nie no nie będę zabijać co rozdział xDDD I nie chcę przecież faktycznie napisać GoT... a może... nieee xDD
A dziękuję, dziękuję xDD Lepiej mi Percico wychodzi jak nie są razem, to zastanawiające xDDD
Ale masz rację xD
Ash zawsze będzie coś mieszał, ot taki pośrednio zły charakterek xD
On ma dużo swoich miłości, ale fakt faktem jedną z nich jest dosyć poważnie Topaz xD I tak... wszyscy nim właśnie pogardzają tylko i wyłącznie przez jego dosyć mocno pojemne serce i taki specyficzny charakter x3
Tak mniej więcej 10, także spokojnie XD Jak coś wymyślę to może się znowu tasiemiec zrobi xDD Seriale kiedyś będę tworzyć, zobaczysz XDDD
Taaag xD Tak pośrednio moja "rana" i jego są powiązane xDD Inna sprawa, że mnie udziabał tylko kolega, a jego potwór xDDD
No bo tak pisałam go troszku na "odpierdol się"... niestety ;-; Ale postaram się nie pisać tak kolejnych XDD
Gdzie tam niedrobiony? XD Jest świetny i dziękuję ^^"
Dziękuję za wenę, również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję xD
Bardzo mi humor poprawiłaś :D
UsuńJa to troche prosty człowiek jestem, jak umiera to nie wstaje (nie mniej taaaaaaaak sie ciesze!). Jakbym miała być córką jakiegoś boga to na pewno byłby to Posejdon (ofc pod wzgl. inteligencji xd). Na bank XD
Apokalipsa zombie - demonów hahaha xD Aż zaczynam żałować, że to tylko fikcja, chciałabym to zobaczyć!
Nie ma "kociaka", nie ma imprezy xD
A Topaz mógłby czasem zjeść snikersa (chociaż dalej nie byłby sobą xd)
To kim jest Matt?! Raptilianinem?!
Co do bliźniaków - ich, ekhym, braterskiej miłości i rany dłoni Nat'a XD To faktycznie jest luźne nawiązanie do GoT (Cersei i Jamie XD), tylko Nat ma jeszcze ręke (absolutnie nic tu nie sugeruje xD)
Hahahah, Percico w separacji / po rozstaniu wychodzi Ci wprost genialnie <3
Nathanail i tak jest biedny xD Weź mu kopsnij jakiegoś chłopaczka xD. Jak to ładnie ujęte, "mocno pojemne serce" :D
Wymyśl! Seriale też chce! Moda na sukces przy tym wymięknie xD
Hahahah, kolega też może być potworem XD.
A tam na odpierdol sie xd Jak napisane na odpierdol to jest to naprawde świetne na odpierdol xD
Rzucam serduszkami <3
To cieszę się ^^ XD
UsuńPfff... dzieci Posejdona są zajebiaszcze xD Ale cieszę się, że się cieszysz xD
Hahahaha xD aczkolwiek obawiam się, że to by była katastrofa x3
Jednakże fajnie by było to zobaczyć xD
No dokładnie xD bez kociaka to nic się nie uda xD
Nie wiem czy by mu pomogło XDD
Dłuższa historia ale niedługo wyjaśnię xD
Braterska miłość lvl very hard XDDDDD
I ja wjem, wjem no ale.... samo wyszło XDDDDD
"Jeszcze" takie optymistyczne xD
Dziękuję xD jeszcze dobrze by było gdyby wychodziło przez cały czas no ale.... XDDDDD
No wiem, wiem.ale mam co do Nat'a nieco inne plany cx
Hahahaha xD pobić Modę na Sukces i mogę umierać xD mam nowy życiowy cel xD
Ano niestety... hej może on jest potworem! Mantykorą czy coś xD
XD ale taki fakt, nie za bardzo miałam wenę ;-;
Dziękuję ^^ xD
"Noxium opadł na bok i wtedy zobaczyłem jego stojącego nad ciałem Noxiuma, jakby nigdy nic.
OdpowiedzUsuń-Percussus… – zmarszczyłem czoło i na lekko uginających się nogach wstałem.
Percussus nie zaszczycił mnie spojrzeniem, przetarł dłonią miejsce na swojej klatce piersiowej, gdzie znajdowała się olbrzymia rana z której ciągle wypływała krew.
-Durny jesteś – zasyczał Percussus – Zmiażdżyłeś mi serce… A ja nie mam serca."
HA! A ja wiedziałam że tak będzie! Od początku wiedziałam że to żart! Nawet przed tym, jak mi to powiedziałaś <3
"-Kociaku… jesteś jeszcze taki głupi – Przyciągnął mnie do siebie po czym posadził mnie sobie na kolanach – Głupi i nie doświadczony… Ale chciałeś mnie pomścić… to urocze.
-Zamknij się! – Warknąłem – I puść mnie…
-Nie ma mowy, kociaku mój – położył swoje dłonie nieco poniżej moich bioder." Najlepszy. Parring. EVER! (nie licząc JohnJack :* )
"-Po chuja mi przyjaciele? – Zaszydził – Oni tylko uważają, że wiedzą o tobie więcej i na dodatek ma się później wyrzuty sumienia jak się ich zostawi. Noo… chyba, że są w stanie mi coś ofarować." Święte słowa. Naprawdę ŚWIĘTE słowa :'3
"Kociaku powiedz swojemu wierzchowcu, żeby skręcił w prawo. W lewo macie ślepy korytarz."
To teraz zdradź nam, jakie zamierzasz dać jeszcze zwierzątka? :3
CIĄG DALSZY NASTĄPI!!
XD bo to było do przewidzenia xD musisz przyznać xD
UsuńXDDDDD no tag x3 a Natscar? *^*
Matt doświadczony xD
Mh... świnkę morską xD
No to czekam *^*
Ejj, mam pytanie. Czy paring Jacka i Octawiana to Joctawian czy Octajack? Nie wiem co mam shippować
OdpowiedzUsuń