wtorek, 28 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ XXIV

Różowym bo mogę xD

Dobra, rozdział dedykuję Nyksiątku. A dedykuję Ci
go za to, że kupiłaś za mnie "Księcia Przepisów" 
Taaak, dziękuję Ci i ten... no... dziękuję, bo miałam co czytać
(XD)


Rozdział XXIV. Najlepiej ufać ludziom, no chyba, że okazują się być pół-demonami... 


◊TOPAZ◊


Najchętniej opisałbym teraz co działo się dookoła, jednakże dosłownie kilka sekund temu to… coś, ta kula rozbłysła jeszcze jaśniejszym światłem i byłem niestety ostatnim który odwrócił wzrok… tak więc teraz widziałem jedynie mroczki przed oczami. Przynajmniej nie działa to na słuch… chociaż cisza jaka panowała dookoła jakby to wykluczała, no chyba, że weźmiemy pod uwagę ten szelest który dobiegał jakoś przede mną… ale trwał tak krótko, że równie dobrze mógłby być po prostu moim przesłyszeniem.

No okej… cisza całkiem zniknęła. Ktoś pstryknął mi dosyć głośno przed twarzą i mogłem otworzyć oczy. Piekły jak jasna cholera, ale kiedy je mrużyłem mogłem normalnie się rozejrzeć.

To coś zniknęło. A w moim najbliższym otoczeniu nie było nikogo z moich towarzyszy… mogli stać dalej, gdzie mój wzrok jeszcze nie był w stanie sięgać, ale już nie o to chodziło. Przede mną stał nieco wyższy ode mnie… wyższy? Wyższa… kurde co to jest? Powiedzmy, że po braku cycków jest to facet… nie widziałem go w życiu na oczy a jednak wydawał się być znajomy.

Miał duże czerwone oczy, ozdobione gęstymi i raczej naturalnymi rzęsami, oraz długie, bardzo długie blond włosy. Miał nieco kształtne usta, a kiedy lekko je uchylił by złapać powietrze, ukazał małe, ale raczej ostre kły. Później zwróciłem uwagę, że przy czole, spomiędzy jego gęstych blond włosów wystaje coś, co mogłoby być niewielkimi rogami, z kolei zza jego pleców kołysał się beżowo-brązowy ogon.

Nie było wątpliwości, że jest to demon. Piekielne szczęście.

-Dzień dobry – przywitał się.

Głos miał zaskakująco sympatyczny i ciepły, jednakże moje doświadczenie z takimi istotami kazało mi zachować powagę i oczywiście nie odpowiedziałem.

-Nie wystraszyłem cię, co nie? – Zabawne, brzmiał jakby naprawdę się tym przejmował – Przepraszam, jeśli tak się stało.

Percussus który do tej pory milczał zaśmiał się głośno, ale nie wyglądało na to by miał zamiar coś powiedzieć.

A ta istota co przede mną stała zdawała się nie zwracać uwagi. Czyżby go nie słyszał?

-Ech… Ludzie zawsze milczą kiedy mnie widzą, albo rzucają we mnie kamieniami… to smutne –westchnął ciężko – Nie mniej… miło cię poznać Topaz.

-Czy ja już naprawdę nie mogę zostać… anonimowy? – Złożyłem ręce na piersi – Kim jesteś do cholery? Albo ważniejsze czym jesteś? I gdzie są pozostali?

-Musiałem zatrzymać czas – wybuchnął śmiechem i wzruszył ramionami jakby mówił o tym, że wyszedł na zakupy – Nic o mnie nie mówił? A zresztą, po takim egoiście czego się spodziewałem – machnął dłonią – Nazywam się Vile, jestem Fonosem.

Przełknąłem ślinę. To co wydarzyło się całkiem niedawno z przedstawicielem owego gatunku, sprawiło, że całe moje ciało pragnęło tylko i wyłącznie zwiać jak najdalej. Z drugiej strony, Percussus nie wyrażał podenerwowania, jak to było w przypadku Noxiuma. Ale czy mogę się zdać na niego?

-Nic nie mówił? – Powtórzył Vile – Jaka szkoda. Słuchaj Topaz, nie jestem bogiem czasu i zaraz osłabnę, więc przejdę do rzeczy… Twoja matka jest delikatnie mówiąc… zdenerwowana.

Bardzo delikatnie – odezwał się w końcu Percussus.

-Ta… - pokiwał głową – Ale jesteś jej dzieckiem i ubolewa…

Bogowie nie ubolewają.

-Przymknij się – westchnął cicho i jego słowa brzmiały jakby niezbyt chciały mu przejść przez gardło – I ubolewa, że… - Vile poczerwieniał lekko – Że po prostu Noxium sprawił ci takie problemy. Zapewniam, że to była jego samowolka, już od dawna przestał się słuchać Eris.
-Jakie pocieszenie – przewróciłem oczami.

Vile zrobił taką minę jakby mi współczuł. Demon i współczucie? Haha… jakie śmieszne.

-I Eris chciała ci zaproponować, żebyś zajął jego miejsce. Wiesz, nie jako Fonos naturalnie, wtedy musielibyśmy cię zabić, ale… po prostu zająć jego miejsce w szeregach.
-I co miałbym niby robić?
-Och  - Vile podrapał się swoim długim, czerwonym pazurem po policzku – To nieco skomplikowane. Gdybym proponował ci dołączenie do Pasitheai mógłbym podać jeden sensowny powód… wszyscy go znali, ale Eris jest inna… jej nie potrzeba „rozgłosu” ona potrzebuje jednej rzeczy i wcale nie jest jej po drodze zabijać herosów… po prostu herosi wchodzą jej w drogę.

Od kiedy tak bardzo przejmujesz się Eris?

Vile nie odpowiedział Percussusowi.

-Jesteś jej synem – odparł – Eris jest boginią niezgody, naturalną rzeczą jest przez to fakt, że dąży do wojny domowej między… herosami.
-Zaprzeczasz sam sobie – warknąłem – Nie chce zabijać herosów, ale chce doprowadzić do wojny domowej.
-Wiem, wiem – Vile rozłożył ręce – ale ona po prostu jest uosobieniem niezgody, nie może mieć tylko jednego celu.
-I czemu niby sądzi, że ja się zgodzę? Jestem neutralny, jeśli obóz zostanie zaatakowany, wtedy go opuszczę.
-Podobny jesteś do swojego ojca – zaśmiał się cicho, chciałem mu przerwać, ale się powstrzymałem – Słuchaj ja nie jestem taki, nie zmuszam ludzi do robienia tego co mi pójdzie na rękę… jesteś silny i mógłbyś pomóc Eris, niewielu jest herosów którzy jej pomagają, a jeden z nich, chce tylko przywrócić trwogę przed Pasitheą, jest w sumie bezużyteczny dla twojej matki.
-Ciągle nie wyjaśniłeś mi czemu miałbym się zgodzić.

Vile umilkł. Spojrzał na mnie tymi czerwonymi oczami i uśmiechnął się przyjaźnie.

-Jeśli powiem za dużo, a ty się nie zgodzisz, będę ukarany. Więc zrozum, że nie mówię ci wszystkiego w szczegółach – westchnął cicho – Macie coś na obozie co Eris bardzo by chciała zdobyć… coś… kogoś.
Sugerujesz, że to jest cel tej zapyziałej bogini?  - Percussus wybuchnął śmiechem.

Vile pokiwał głową.

-Tak, właśnie to… Percussusie.

Idiotka. Stara idiotka.

-Wiem co to dla ciebie znaczy – Vile złożył ręce na piersi – I uwierz mi próbowałem ją od tego odwieść, ale jeśli spróbujesz zrobić coś przeciwko Eris…

Ta suka nie wie z kim zadziera!

-To się źle skończy, Percussus! – Głos Vile’a zadrżał – Nie rób nic głupiego! Rozumiesz! – Vile złapał mnie za ramiona.
Percussus wybuchnął śmiechem.

Przecież to otwarte wyzwanie! Kocham wyzwania!

-Nie od bogów, idioto! Nie jesteś niepokonany! Nie jesteś bogiem! Można cię zabić!

Nie. Umarłem kilka godzin temu i ciągle tutaj jestem!

-Bo Noxium nie trafił w twój czuły punkt, wiadomo, że nie masz serca… a przynajmniej twierdzisz, że go nie masz, mimo, że kiedyś jeszcze biło. Ale nie bądź idiotą, można cię zabić!

Niech spróbuje. Jestem otwarty na takie wyzwania.

-To nie jest wyzwanie – oczy Vile’a zabłysły… ale to nie były takie demoniczne błyski, to były po prostu łzy – To propozycja i nie dotyczy ciebie! Nie próbuj przeszkodzić Eris! Topaz też przez to oberwie!

On jest moim kociakiem wyszeptał z lekkim fanatyzmem – Żadna suka go nie tknie. A jeśli zrobi, rozerwę ją… nawet jeśli będzie boginią. Nikt nie ma prawa tknąć mojego kociaka.

Vile zmarszczył brwi, a z jego oczu ciągle nie znikał smutek.

-Jak zwykły śmiertelnik namieszał ci w głowie? Niesamowite jak bardzo inaczej brzmisz, Percussus.

Nie zmieniłem się. Tylko widzę ten świat oczami śmiertelnika. Różni się. Jest zabawniejszy.

-Niesamowite jak bardzo cienka jest granica między twoim zachowaniem a Noxiuma – Vile uśmiechnął się sztywno – Śmieszne jak bardzo byliście do siebie podobni. Dwójka demonów, która za odrobinę siły jest w stanie wyżywać się na kimś niewinnym.

Nie porównuj mnie do niego, Vile. Nie zapominaj kto dokładnie sprawił, że mam kociaka.

-Nie żałuje tego. Przywiązałeś się do kogoś innego i tylko to mnie boli. Ale może kiedyś jeszcze się spotkamy, będziesz miał już tylko swoje ciało… kiedyś. Wtedy porozmawiamy o tym jak zabawny jest świat.

Jest zabawny.

W tym momencie poczułem koszmarny ból głowy i po chwili ręce Percussusa oplotły moją klatkę piersiową od tyłu.

-Wiesz Vile – wyszeptał Percussus – Mój kociak nie zgadza się na twoją propozycję.
-A ja już wiem co zamierzasz, Percussus.

Vile sięgnął dłonią w stronę Percussusa i pogłaskał go po policzku, w jego oczach odbijała się tak zwyczajnie ludzki smutek, że gdyby ktoś powiedział mi teraz, że to demon, wyśmiałbym go.

-Jeśli ci się uda… - Vile ściszył głos jakby nie miał już siły mówić – Może do ciebie dołączę. Może… jeśli obok twojego Topaza, jest jeszcze dla mnie miejsce.

Spojrzałem na Percussusa. Jak zwykle jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nawet nie drgnął. Vile z kolei odwrócił się na pięcie i jestem prawie przekonany, że przetarł oczy dłońmi, aby po chwili przez ściśnięte gardło wyszeptać:
-Eris wam tego nie wybaczy. Obyś faktycznie był taki potężny Percussus… i oby Topaz faktycznie był tego warty.

◊ ◊ ◊


-Boże przenajświętszy – jęknął Nathanail – Piliśmy coś?

Otworzyłem oczy, prawie wszyscy z nas leżeli pod ścianą… prawie… Feli stała na nogach, chociaż po cieniach pod jej oczami, można było wywnioskować, że najprawdopodobniej robi to z trudem.
Matt syknął pod nosem i rozmasował swoje skronie.

-Durne demony – wstał z trudem.

Spojrzałem na niego zaskoczony, on tylko obrzucił mnie chłodnym spojrzeniem.

-Demony? – Powtórzył Nathanail.

Matt prychnął coś pod nosem, z kolei Feli pokiwała głową.

-Chodźcie – warknął Matt – Na zewnątrz będzie znowu burza. Znowu…
-Czym ty do cholery jesteś? – Warknąłem niespodziewanie i również wstałem – Demony? Burza, którą wyczuwasz pod ziemią? Widzisz potwory. Czym ty do cholery jasnej jesteś?
-Może dobrą wróżką – odpowiedział z ironią – Z twoim głosem w głowie, jest to jak manna z nieba.
-Jak zwykle sarkastyczny – Nathanail zaśmiał się – I za to tak cię kocham, Matt.
-Na wyznania przyjdzie później czas…

Pokręciłem głową i zmierzyłem wzrokiem Matt’a.

-Nigdzie z tobą nie pójdę póki mi nie powiesz, czym jesteś? Pół-bogiem?
-Pół na pewno… ale nie bogiem, ale jesteś bliżej niż myślisz. Demoniku – zaśmiał się cicho – Chodźcie już.
Feli złapała Jupitera za ramię i spojrzała mu prosto w oczy.
-On zadaje dobre pytania – poparła mnie – Na pewno nie jesteś człowiekiem, przynajmniej nie w stu procentach.

Oczy Matt’a rozbłysły i wyszczerzył kły.

-Jesteście wkurzający – westchnął ciężko – Oscar też coś podejrzewał, ale sam nie wierzył, że jest herosem.
-Oscar? – Powtórzył Nat – Ty w ogóle z nim rozmawiałeś?
-Sam mnie zapraszałeś do swojego domu, Nathanail – Matt pokręcił głową – Oczywiście, że z nim gadałem. Ale twój brat jest inteligentny i bardzo domyślny, w sumie trochę szkoda, że nie jesteście podobni, może wtedy mógłbym coś nawet do ciebie poczuć – wybuchnął śmiechem – Ale nie.

Nathanail wzruszył ramionami, jakby fakt, że ktoś daje mu kosza był dla niego codziennością. W sumie się nie dziwię i nie współczuję.

-Czyli nie jesteś herosem, to pewne – Felicia pokiwała w zamyśleniu głową – Ani człowiekiem. Ludzie nie są tacy silni i nie są tacy szybcy.
-Jak ktoś mi powie, że jesteś bogiem, to się strzelę… - Nathanail wsadził dłonie w kieszenie.
-A co? Aż tak chciałbyś się z bogiem przespać? – Matt wybuchnął śmiechem – Nieważne.
Zapadła cisza. Feli w końcu puściła Matt’a, zaś Nathanail’owi zniknął rumieniec, skrzywił się lekko kiedy próbował poruszyć swoją ręką, ale tak to caly czas gapił się z kamienną twarzą na Matt’a.
-Boże, nie odpuścicie? – Matt prychnął pod nosem, po czym spojrzał na mnie – Ty mi powiedz, czym ja jestem.

Zamurowało mnie. Skąd mam kurwa to wiedzieć? Gdybym wiedział, nie pytałbym się. Ale jednak… Coś mi nie dawało spokoju… wzrok Matt’a, jego kły… jego podejście do życia… do ludzi… do seksu… do chłopaków… to, że wszystko po nim spływa.

-Tak – odpowiedział jakby wiedział o czym myślę – Tak, jestem kundlem, na podobnej zasadzie co ty – klęknął przede mną i spojrzał mi prosto w oczy.

Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach i w głowie brzęczał mi już tylko chłodny śmiech Percussusa.

Matt oblizał się, po czym przybliżył swoje usta do moich uszu i wyszeptał:
-Jestem pół-demonem. A teraz masz trzy szanse, wypowiedzieć imię mojego ojca.

Moje usta jakby same się poruszały, a mój głos jakby sam wymówił:
-Percussus.
Matt zaśmiał się cicho i nie odpowiedział czy dobrze powiedziałem, jedynie wyszeptał ponownie:
-Kociaku.

ђSUNAJђ


To były tylko ćwiczenia.

Tak przynajmniej nas zapewnił. Herosi walczyli z potworami w niby bezpiecznym obozie. Bariera która ciągle się utrzymywała od tak długiego czasu, miała dziurę… była zniszczona. A ja siedzę teraz na dachu Wielkiego Domu, obok mnie leży mój smok… przyglądamy się. Jeśli chociaż jeden heros zginie, Ash obiecał wycofać armię. To tylko ćwiczenia…

Co zrobiłby Anvik gdyby teraz mnie widział? Wyzywałby mnie? Nie… sam nie pałał miłością do tego miejsca. Pewnie nazwałby mnie tchórzem i wyciągnął do walki, pomimo tego, że nie czuł obowiązku bronić tego miejsca. A może sam by mnie poparł.

To jest ten moment w którym powinienem wybrać… obóz lub armia Eris. Niby przyjaciele a Ash. Nie jestem w stanie wybierać… nie jestem w stanie poświęcić kogokolwiek. Jestem synem Tanatosa, który nie chce śmierci.

Gdzieś tam walczy moja siostra. Gdzieś tam mógłby walczyć Anvik. Gdzieś tam mógłby walczyć mój brat. Nie lubię mojej siostry. Anvik i mój brat nie żyją. Nie obchodzi mnie ten obóz.
-Zaszczytne miejsce sobie wybrałeś – obok mnie usiadł Ash.

Nils spojrzał na niego spode łba, smok nigdy za nim nie przepadał.

-Jak tchórz – wycedził – Jak tchórz, który nie umie wybrać. Jak śmieć, którego miota wiatr, a tak naprawdę nikt go nie chce.
-Mówisz coś co wiem – odpowiedziałem ponuro – Ale nie umiem wybrać.
-Bo miota tobą wiatr, dzieciaku. Nic mnie nie obchodzisz, wcześniej byłeś użyteczny, ale teraz umiem wiele rzeczy sam, ale zawsze kolejny miecz się przyda.
-To ty zmieniłeś tak szybko armię. Twoja matka przegrywa, dołączyłeś się do Eris.
-Wszyscy do niej dołączyli. Teraz tylko czekać na jej syna.

Wybuchnąłem śmiechem i spojrzałem spod przymrużonych oczu na Ash’a.

-Pomagałem ci, bo byłem załamany…
-Rozczulające…
-Tylko dla tego, a tak poważnie to jesteś durniem, który przegra.

Ash zaczął śmiać się jak opętany.

-Naprawdę tak sądzisz? To tylko stereotyp, że niby ci źli umierają, kochany. Wiesz?
-Nie nazywaj mnie pieszczotliwie – wstałem i spojrzałem na chłopaka z góry – W takim razie chcę zobaczyć jak niby wygrywasz.
Ash również wstał i wyszczerzył zęby.
-Czyli…?
-Czyli postanowiłem – odparłem ponuro – Pokaż mi jak niby wygrywasz.

ђ ђ ђ


Oczywiście kaptur nie jest najlepszym środkiem bycia anonimowym, ale jakoś kiedy pomagałem potworom a swoją twarz ukrywałem pod kapturem czułem się pewniej.

Gorzej kiedy próbując odeprzeć atak jakiegoś chłopaka, o japońskich rysach, był nowy… kojarzę go z ognisk, ale ciągle nie umiał dobrze walczyć… i próbując tylko odeprzeć jego atak, pchnąłem go z całej siły sztyletem w serce.

Żył jeszcze kiedy potwory zaczęły opuszczać obóz. Jeszcze. A mi spadł kaptur i zmęczony wzrok obozowiczów padł prosto na mnie. Najpierw niedowierzanie, później Aresiątka rzuciły się na mnie, a ja jakbym słyszał czyjś głos, pytający „Po co?”… Nie umiałem na to odpowiedzieć. Zabiłem herosa. Pomogłem zwariowanemu chłopakowi i teraz uciekam…

Wskoczyłem szybko na swojego smoka… nie umiał jeszcze latać, ale biegł szybciej od koni wyścigowych i nie minęło kilka sekund, a znalazłem się pomiędzy drzewami w lesie.
Nie chciałem zabić żadnego herosa… naprawdę nie chciałem! Poniosło mnie… Syna Tanatosa może też czasami ponieść! Prawda?

 -No i świetnie – kiedy przystanąłem pojawił się obok mnie Ash – Czyli jednak współpraca na nowo nabiera kolorów.

Ж OSCAR Ж


-Jaaaki troll – warknęła po raz setny Vi, obok której byłem zmuszony siedzieć – Niby durny gówniarz, a jaaaaki troll.

-To już słyszeliśmy – westchnął Rafael.

-Wiedziałem, że Sun coś kiedyś namiesza – odparł cicho Nico.

Spojrzałem po wszystkich i w końcu powiedziałem:
-Powinniśmy zawiadomić misję, która obecnie jest po za obozem. Przy okazji powinniśmy się upewnić, że nic im nie jest.

Rafael skrzywił się lekko.

-Jakbyśmy nie próbowali.
-I nie powiedzieliście mi? – Warknąłem – Tam jest mój brat.
-Którego i tak nie znosisz – odpowiedział z rozbawieniem Rafael.

Rzymianie którzy nie udzielali się ani razu w związku z zaistniałą sytuacją, spojrzeli po sobie, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że było to nieco rozbawione spojrzenie.
Briget chrząknęła cicho, ale postanowiła nie zajmować głosu.

-A może wyślemy kogoś za nimi? – Zaproponował Jason – Jeśli są gdzieś gdzie Iryfon nie dociera, mimo wszystko warto by było ich znaleźć.
-Po co? Powiedz mi po co? – Rafael złożył ręce na piersi – Mogą nie żyć, mogli wpaść w pułapkę…
-Oni żyją – przerwałem poważnie – I być może są w niebezpieczeństwie.
-Nie obchodzi mnie to, wysłałem ich trójkę tylko dlatego, że jeśli zginą nikt po nich nie będzie płakać.
-Mięso armatnie? – Przerwała nagle rzymianka, Yuno – Och, jak cudownie.
-Ty się nie odzywaj – wskazał na nią palcem.

Zmarszczyłem czoło. Zapadła cisza, wzrok wszystkich był zwrócony w stronę Rafaela. Wysłał trójkę osób tylko dlatego, że byli po prostu mało popularni. A teraz kiedy za klika dni ta cała misja, będzie bez sensu, bo osoba którą szukali, ma wrócić, ten idiota nie chce aby oni wrócili? Sparta czy co?

-Nie – wstałem i spiorunowałem syna Ateny wzrokiem – Jeśli oni nie odpowiadają, ja po nich pójdę. Ktoś chce ze mną pójść?

Spojrzałem po wszystkich. Tak jak się spodziewałem nikt się nie zgłosił, ale tylko odwróciłem się plecami, aby bez nawet spakowania się wyruszyć i znaleźć mojego brata i pozostałych, ktoś złapał mnie za ramię.

-Kurewsko tu nudno. Pójdę dla zabawy, może się coś wydarzy – Jack zaśmiał się cicho i poprawił swoje białe włosy.

Kiwnąłem głową i już miałem powiedzieć coś Rafaelowi, ale w tym momencie zauważyłem, że za filarem w pawilonie ukrywa się Sibi… oczywiście nie było by to nic dziwnego gdyby nie fakt, że na kilka dni go wcięło i nagle po walce się pojawia?

Syn Ateny zauważył, że go spostrzegłem i powiedział dosyć głośno i wyraźnie jak na niego:
-Oni wszyscy się na nich patrzą. Jeden już zapieczętował swój marny los, jeden z nich przez dzisiejsze wydarzeni zginie – spojrzał na klinikę – Kilka tygodni… roślina spłonie.
-Idziesz ze mną? – Spytałem.

Obozowicze spojrzeli na mnie jak na idiotę, ale ja mówiłem całkiem poważnie. Sibi jest użyteczny, nawet jeśli ma coś nie tak z głową.

-Oni nie zniknął. Będą za mną szli… są wszędzie i wszędzie… w każdym kącie, za każdym drzewem. Obesrwują mnie, każą mi straszne rzeczy. Pójdę, ale one pójdą za mną. Będą szły za nami. Może się zgubimy. Dzisiaj będzie burza. Będzie ciemno. One lubią ciemność. Pójdą za nami.
Potraktowałem to jako zgodę.

Ж Ж Ж


Tylko broń była nam potrzebna. Jack jeszcze narzekał na Sibi’ego, ale chłopak nie zwracał na syna Hermesa uwagi. Prowadził nas przed siebie. Czemu on prowadził? Oczywiste było, że zna drogę. Wie więcej nawet ode mnie, nawet jeśli jego sposób mowy na to nie wskazuje.

Byliśmy w miejscu, gdzie Nathanail twierdził, że tam mieszka Matt. Była już noc. Bardzo ciemna i duszna, prawdopodobnie zaraz miała być burza. Sibi spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-Nie lubią cię – zaczął powoli – Boją się. Ale patrzą.

Z jakiegoś powodu pomyślałem, że mówi o potworach. W końcu tyle godzin minęło a nic nas nie zaatakowało.

Jack prychnął cicho i zgasił papierosa.

-Doszliśmy tutaj, i kurwa co teraz?
-Podziemia. Stary dom – Sibi spojrzał przed siebie – Kanały. Tam jest dużo cieni. Wszystkie szepczą. Wszystkie obserwują.
-Kanały? – Jack prychnął pogardliwie – Dajże spokój, gówniarzu.

Sibi spojrzał na niego tym swoim pustym spojrzeniem, ciężko powiedzieć czy Jack czuł się niekomfortowo kiedy był badany takim wzrokiem, w końcu Sibi zaśmiał się i powiedział monotonnym głosem:
-Ty już tam byłeś. Widziałem cię. Byłeś tam. Ale tylko ja wiem czemu już cię tam nie ma. Tylko ja. Wszyscy nie żyją.
-Wiesz o czym mówi? – Spytałem.
-SPO… kurwa ich jebana mać – Jack westchnął ciężko.
-Zachodzące słońce w końcu zaszło… ale pozostał jeden dowódca – Sibi spojrzał w niebo.

Nie rozumiałem za wiele. Wiedziałem tylko tyle, że SPO to grupa herosów. O co dokładniej chodziło? Nie miałem bladego pojęcia.

-Mamy kurwa iść do SPO? Znowu? Kurwa mać – Jack pokręcił głową.
-Zachód jest piękny… oni nie lubią zachodu, promienie umierają i świecą jaśniej… innym światłem.
-Chodź – Jack pociągnął mnie za rękę – Zanim on skończy pieprzyć to minie wieczność, a mamy zamknięte kanały do odwiedzenia.

Ж Ж Ж


Nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem słuchając się Jack’a, a nie Sibi’ego. Niby co mogli szukać w zamkniętych kanałach? Po za tym mój brat nie wszedłby do takiego miejsca… no chyba, że za kimś za kogo warto się poświęcać.

Matt… Tylko ten dupek jest w stanie wymyśleć równie absurdalne pomysły jak wejście w takie miejsce. Wilgotne, zimne i obce…

Sibi złapał mnie za rękę i kurczowo się jej trzymał, jak przerażone dziecko, mruczał coś pod nosem i było to po francusku, ale mówił tak niewyraźnie, że nie wiele rozumiałem.

-Kurwa… - jęknął Jack – Ja pierdolę, jak mnie tu kurewsko dawno nie było. Nie, żebym się kurwa stęsknił… ciekawe czy ciągle są te jebane metalowe pająki… oby nie.
-Mam coś wiedzieć o tym miejscu?
-Kanały – warknął Jack – Kiedyś było tu całkiem ładnie, widzę, że pozbyli się większości jebanych skrótów – wskazał na zawalony korytarz – i zostawili najbardziej długą drogę. Kurwa mać, ciekawe czy została jakaś jebana broń.
-Czyli faktycznie należałeś do tej grupy? – Poprawiłem okulary.
-Taa… Kurwa nawet byłem jebanym dowódcą, ech… te jebane sentymenty – zaśmiał się słabo – Wybacz, ale nie jestem jebaną encyklopedią o Sol Petit Oceanum.

Pokiwałem głową. Czyli co wiem? Prawdopodobnie mój brat i reszta są tutaj… na zewnątrz jest już ranek i prawdopodobnie zaraz będę odczuwał jeszcze większe zmęczenie niż obecnie. Jak do tej pory nic nas nie zaatakowało, a kilka kilometrów stąd Annabeth… nieważne. To miejsce mi się nie podoba, szczególnie, że był tu Matt. Jupiter… Jupiter nigdy nie był moim przyjacielem. Był zawsze hop do przodu, zawsze kręcił coś przy moim bracie. Zawsze uważał się za Boga. Że jest nie pokonany. Kradł, pił, ćpał, wdawał się w bójki… w końcu jeśli były jakieś gangi to przed nim uciekali. Tak, uciekali przed zasranym siedemnastolatkiem, który ledwo czasami utrzymywał się na nogach.

Głupio zrobiłem, że pozwoliłem aby Nathanail sam znowu się z nim spotkał. Nawet jeśli obok niego jest Felicia i Topaz… oni nie znają Jupitera. A Jupiter nie chce znać ich… jeśli coś pójdzie nie po jego myśli i wpadnie w ten swój szał… cholera, jestem idiotą! Nie było pozwalać iść tam Nathanail’owi!
Nie to, że mój idiotyczny brat nagle stał się dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Po prostu jest moim bratem i tyle. Bracia czasami powinni się wspierać, szkoda tylko, że pomoc w naszym przypadku jest jednostronna.

-Nie, poważnie… Kurwa ja mam jebane szczęście, czemu na jeszcze żadne kurestwo nie atakuje?! – Jack przystanął na chwilę.
-Nie wywoływałbym wilka z lasu – westchnąłem – osobiście cieszę się, że nic nie ma.
-Bo jesteś jebanym kujonem!
-Och… ale mi pocisnąłeś – pokręciłem głową – Przestań przeklinać.
-Bo co kurwa?
-Nikt cię o zawód nie pyta – westchnąłem ciężko i poprawiłem okulary – Możemy iść?

Jack obrzucił mnie morderczym spojrzeniem, ale ruszył przed siebie, Sibi coraz bardziej kurczowo trzymał się mojej ręki, aż powoli zaczynałem tracić czucie w palcach, ale nie chciałem na razie zwracać mu uwagi.

-Idą za nami – wyszeptał Sibi – Mówią do mnie. Mówią. Mówią. Mówią. Mówią. Niech się zamkną!  
-Ty się zamknij – warknął Jack i odwrócił się w naszym kierunku i w tym momencie stanął jak sparaliżowany – Ja jebię…

Spojrzałem za siebie. Za nami stały dwie kobiety, z resztą nierealnie wręcz piękne kobiety. Jedna miała długie rudawe włosy, druga czarne, sięgające jej nieco powyżej łopatek. Ubrane były w niby zwykłe ubrania, ale leżały na nich jakby były wprost z jakiegoś pokazu mody.

-Whoa… - westchnął Jack – Znaczy… kurwa mać.

To „whoa” nie oddawało całej sytuacji. Ciężko było oderwać od tych kobiet wzrok, miały to coś co przykuwało spojrzenie. I w sumie prawie jak idiota bym do nich podszedł, ale w tym momencie Sibi wyszeptał:

-Wysysają krew. Tyle krwi… tak cicho. Tyle grobów.
-Jack… - złapałem chłopaka nim ten podszedł zbyt blisko do tych kobiet – Nie jest to dobry pomysł, a jak go wykonasz będzie twoim ostatnim.

Kobiety zachichotały, ale na szczęście Jack się opamiętał. Sibi schował się za mną.

Te potwory… bo teraz zdaje mi się, że wiem czym one są… spojrzały już na nas swoimi prawdziwymi, czarnymi jak otchłań oczami i wykrzywiły usta w potwornym uśmiechu.

-Kurwa… - Jack cofnął się o krok, po czym dobył broni.
-Niewiele to da – warknąłem – To są Mormo.

Jack spojrzał na mnie jak na kretyna, znaczy on zazwyczaj się tak gapi, no ale tym razem wyjątkowo. Warknął po chwili:
-Och, kurwa dużo mi to mówi!

Westchnąłem ciężko. Bo najlepiej nie rozumieć prostego słowa. Jest herosem, a nie zna mitologicznych potworów. Jak on przeżył tyle lat?

Odparłem szybko, cofając się lekko:
-Chcesz jasny przekaz?

Spojrzał na mnie jakbym go pytał czy lubi wakacje. Znaczy ja na przykład ich nie lubię, ale biorąc pod uwagę fakt jakie życie prowadzi Jack…

-Piekielnie byłoby miło – wycedził przez zęby.
Nie wiem czemu ale przyszło mi do głowy, żeby stworzyć dla niego jaśniejszy przekaz:
-Po twojemu?
-Ja sobie kurwa chcesz – zmarszczył czoło.
Wziąłem głęboki oddech i łapiąc Sibi’ego za rękę wrzasnąłem:

-To po twojemu: Spierdalajmy! 

*** 

Och... opóźnienia, wszędzie opóźnienia xD Wybaczcie, że troszkę czekaliście na rozdział, ale włączył mi się tryb "napiszę jutro", a jutro nadeszło dopiero dzisiaj xDD 

Noo... tak czy siak, jeszcze wybaczcie długość, ale musiałam jakoś zakończyć i gdybym dokopała jeszcze narrację to zniszczyłabym moją ulubioną formę zakończenia xD 

Tak czy siak mam nadzieję, że tryb "napiszę jutro" na razie się mi nie uaktywni, a jak się uaktywni to macie moje błogosławieństwo aby kopnąć mnie w tyłek x3

Mam nadzieję, że nie pozasypialiście xDD Pozdrawiam wszystkich którzy dotarli do końca x3 

23 komentarze:

  1. "Powiedzmy, że po braku cycków jest to facet… nie widziałem go w życiu na oczy a jednak wydawał się być znajomy."
    Taki Topaz... XD

    " Moje usta jakby same się poruszały, a mój głos jakby sam wymówił:
    -Percussus. "
    DAM DAM DAAAAM!

    "-Jaaaki troll – warknęła po raz setny Vi, obok której byłem zmuszony siedzieć – Niby durny gówniarz, a jaaaaki troll. "
    Taka ja..
    Kiedy się dowiedziałam, że pan P. żyje XD

    Przeraża mnie to, że moje komentarze są teraz w chuj krótkie :v
    No ale łapaj regułkę:
    Dużo weny.. weny.. komentarzy.. weny.. czytelników.. weny.. wyświetleń.. no i wisz.. reszty XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No się wje xDD Wjesz... w takim razie ja dla Topaza tyż muszę być chłopakiem Q.Q

      Taka muzyczka xD

      *kłania się nisko* Ja wjem, wjem xD

      Oj tam, oj tam xDD Mogły być jeszcze krótsze xDD

      Dziękuję za wenę, za komy i za resztę i ogólnie xDD

      Usuń
  2. "Najchętniej opisałbym teraz co działo się dookoła, jednakże dosłownie kilka sekund temu to… coś, ta kula rozbłysła jeszcze jaśniejszym światłem i byłem niestety ostatnim który odwrócił wzrok"
    Allah akabar!
    "On jest moim kociakiem – wyszeptał z lekkim fanatyzmem – Żadna suka go nie tknie. A jeśli zrobi, rozerwę ją… nawet jeśli będzie boginią. Nikt nie ma prawa tknąć mojego kociaka."
    Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww................ :3
    "-Może dobrą wróżką – odpowiedział z ironią"
    Matt ogląda Transformersy?
    "Matt zaśmiał się cicho i nie odpowiedział czy dobrze powiedziałem, jedynie wyszeptał ponownie:
    -Kociaku."
    Ło skurwysyn.. Też cę!
    Komentarz w kij orginalny bo.. Bo mnie noga od tego kopania boli.. ;_; Taka bidna jestem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat pijem herbatkę ;-;

      No taka czysta romantyczność xD

      Mh... Nje wjem... Polacy to lubią, ni? XD

      XD No to się narodź na nowo xD

      Pisasz nogą? XD

      Usuń
    2. Pjona!

      Rzygam tęczą.. XD

      Transformersy są zejebiste.. XD

      Ni. Nie będzie kolejna kobieta cierpieć tylko dlatego że mnie urodziła.. ;_;

      Ni.. Ale to boli.. A jak boli to się trudno skupić..

      Usuń
    3. Tak! Transformers są zajebiste ♥

      Usuń
    4. Pjona! xD

      Yep xD

      Ja wjem xD

      Pff... lajf is brutal xD

      Tag se mów xD

      Usuń
    5. Ale to ja kopłam kolegę w ryj przez przypadek.. I ty nie wiesz jak to boli! *^*

      Usuń
  3. No cześć xD
    Różowy jest super! Więc bez zbędnych wstępów lecę od początku

    Topaz.
    "Powiedzmy, że po braku cycków jest to facet" - faceci też mają cycki. Mam kolegę przy którym czuje się baaaardzo zakompleksiona... A nosze rozmiar C :<
    "Głos miał zaskakująco sympatyczny i ciepły, jednakże moje doświadczenie z takimi istotami kazało mi zachować powagę i oczywiście nie odpowiedziałem." - Vile! Vile! Vile! *tańczy makarene* Jak ja go lubię xD No naprawdę nie musiałam czytać dalszej części żeby to wiedzieć <3. Jestem jebaną wyrocznią *.* (Musiałam, ostatnio przez swoje uwielbienie do Jacka, coraz więcej nadużywam słowa "jebany" XD)
    Wgl na gacie Hadesa xD (no bo czytam i na bieżąco robię w notatniku komentarz, by nic nie umknęło xD). Vile jest taaaaki słoooodki, on nie powinien być fonosem...
    "On jest moim kociakiem – wyszeptał z lekkim fanatyzmem – Żadna suka go nie tknie. A jeśli zrobi, rozerwę ją… nawet jeśli będzie boginią. Nikt nie ma prawa tknąć mojego kociaka." - wow, jak to brzmi zaborczo. Takiego Percussusa lubię. Nie ma kociaka, nie ma imprezy!
    "-Nie żałuje tego. Przywiązałeś się do kogoś innego i tylko to mnie boli. Ale może kiedyś jeszcze się spotkamy, będziesz miał już tylko swoje ciało… kiedyś. Wtedy porozmawiamy o tym jak zabawny jest świat." - Haaa! Vilemu widzę spodobało się sam na sam z Percussusem. I moja lekka sugestia... Może kiedyś jeszcze jeden one-shot na ich temat? :D Percussile, Vilessus! Uj to ich wie xD.
    "-Jeśli ci się uda… - Vile ściszył głos jakby nie miał już siły mówić – Może do ciebie dołączę. Może… jeśli obok twojego Topaza, jest jeszcze dla mnie miejsce." - No ja już tu płakusiam ze wzruszenia... Wgl Ej, co Percussus kombinuje? O.o
    "-Może dobrą wróżką – odpowiedział z ironią – Z twoim głosem w głowie, jest to jak manna z nieba." - hahaha, mam wizje Matt'a jako wróżki chrzestnej ze Shreka xD. No ale Matt półdemonem! Matko święta, co się tu porobiło xD. Ale to całkiem logicznie... na swój sposób... Dziwi mnie tylko, że Percussus zrobił jakiejś śmiertelniczce dziecko. On mi wgl do kobiet nie pasuje xD. No i to "kociaku" na końcu! Krew z krwi, jaki ojciec taki syn! Trochę przeraża mnie fakt, że zarówno ojciec jak i syn chcą wyrwać biednego Topaza. Jejku, jejku, Topaz pierwszoligowy partner wśród herosów i demonów (szkoda, że jeszcze bogów do tego nie dołożyłaś xD).
    "Ale twój brat jest inteligentny i bardzo domyślny, w sumie trochę szkoda, że nie jesteście podobni, może wtedy mógłbym coś nawet do ciebie poczuć – wybuchnął śmiechem – Ale nie." - znów gardzą biednym Nat'em :<. Taakie to było niemiłe... Smuteczek po całości. Dobrze, że chłopak nie bierze tego aż tak do siebie xD.

    Sunaj
    Ło ciuul, dawno go tu nie było!
    "A ja siedzę teraz na dachu Wielkiego Domu, obok mnie leży mój smok… przyglądamy się." - słonko świeci, ptaszki ćwierkają, obóz się wali... szkoda że Sunaj nie bawi się w Czkawę z "Jak wytresowac smoka" (No tak wiem, za dużo bajek... Słowem wyjaśnienia: przez młodsze kuzynostwo zawsze jestem z bajkami na czasie :D)
    "Jestem synem Tanatosa, który nie chce śmierci." - Siriusli? Sunaj, ogarnij się chłopie! Niech niewierni giną!
    "Nie lubię mojej siostry. Anvik i mój brat nie żyją. Nie obchodzi mnie ten obóz." - rodziny się nie wybiera xD. Taki depresant z tego tanatosiątka... Taki trochę drugi Nico xD. Całkiem paradoksalnie xD
    " i próbując tylko odeprzeć jego atak, pchnąłem go z całej siły sztyletem w serce." - "Krzesłem go, krzesłem!" - znów Shrek, przepraszam. Ale przypomniała mi się ta walka Shreka z rycerzami Lorda Farquaada xD. Takie to poważne przecież, a ja tu takie farmazony pierdziele. Sunaj taki zły <3
    "Nie chciałem zabić żadnego herosa… naprawdę nie chciałem! Poniosło mnie… Syna Tanatosa może też czasami ponieść! Prawda?" - nie czas na litość, chcesz być evil to bądź!
    Sunaj taki na rozdrożach...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy ...
      Oscar.
      "-Nie obchodzi mnie to, wysłałem ich trójkę tylko dlatego, że jeśli zginą nikt po nich nie będzie płakać." - Rafael, ty suczo!
      A Oscar, Jack (Jack! <3) i Sibi idą na misje ratunkową... Chyba będzie zabawnie :D Wgl jakie to kochane, że jednak Oscar nie jest takim głazem i leci na złamanie karku by ratować brata.. Braterska miłość na zawsze! xD. No i Jack... Ja chce romansu z Nathanailem... No chce, chce! :<
      "-Zachodzące słońce w końcu zaszło… ale pozostał jeden dowódca – Sibi spojrzał w niebo." - to też takie smutnawe. A Sibi gada jak wyrocznia xD. A myślałam, że nie polubię tej postaci. Oh, jak się myliłam!
      "Bracia czasami powinni się wspierać, szkoda tylko, że pomoc w naszym przypadku jest jednostronna." - Taka rola... Jeden wpada w tarapaty, drugi go wyciąga za uszy :D Taki Yin i Yang :D
      "-Idą za nami – wyszeptał Sibi – Mówią do mnie. Mówią. Mówią. Mówią. Mówią. Niech się zamkną!
      -Ty się zamknij – warknął Jack i odwrócił się w naszym kierunku i w tym momencie stanął jak sparaliżowany – Ja jebię…" no i "-Whoa… - westchnął Jack – Znaczy… kurwa mać" - takie to dla Jacka typowe haha xD. No ale on jest przecież pedałem :<
      "-Po twojemu?
      -Ja sobie kurwa chcesz – zmarszczył czoło.
      Wziąłem głęboki oddech i łapiąc Sibi’ego za rękę wrzasnąłem:
      -To po twojemu: Spierdalajmy! " - No kurwa! I tak się własnie robi zajebiste zakończenia!

      Przyjmuje pozdrowienia, wirtualnie kopie Cię w tyłek na zapas, i rozdział, moim skromnym zdaniem, jest jednym z najlepszych jakie dotąd napisałaś! (To wcale nie znaczy, że inne są gorsze, po prostu ten czytało mi się tak zajefantastycznie, że aż musiałam to napisać).
      I bardzo rozumiem tryb "jutro". Miałam się uczyć od tygodnia na jutrzejszy egzamin. I codziennie mówiłam jutro. Niestety dziś tego nie mogę powiedzieć, więc siadam do notatek :<

      No i tradycyjnie życzę weny, pozdrawiam, życzę miłego wieczoru :D
      I przepraszam za taki zjebany komentarz :<. Poniosło mnie... Sajdi " może też czasami ponieść... prawda?"
      Sajdi.

      Usuń
    2. Hejo xD *ucząca się ja do anglika... tak, tak właśnie uczę sie do anglika! XD*
      No się wje... różowy jest taki ka-kałai xD

      Wjesz... zdrowi ni mają xD Nie załamuj mnie... ja mam ledwo B ;-;

      Yey xD Ktoś lubi tego Fonosa xD Cieszę się w sumie xDDD I nie martw się... niestety przez Jack'a za dużo mówię przekleństw... jestem bardzo kulturalną osobą, ale... Jack xD
      I taa... Vile nie pasuje na Fonosa, no ale... w każdym gatunku znajduje się jakiś niepasujący osobnik xD

      No bez kociaka nie ma Percussusa, a bez Percussusa nie ma kociaka, taka zależność xD Po za tym... Percussusowi Topaz się przydaje xD

      No wiesz... przywiązania, miłość i te sprawy xD I co do o-sa to się zobaczy xD
      I co do nazwy bardziej ta pirwsza, wisz seme i te sprawy xD

      Vile po prostu widzi jak się sprawy mają Q.Q A co do tego co kombinuje Percussus, to zbyt wielki spoiler by zdradzić, także moja typowa odpowiedź "Zobaczysz" XD

      Hahaha xDD Taki pingny Matt xD

      Wiesz Percussusowi nie zawsze musiał się trafić facet jak go nabrała ochota, mówi, że dziewczyny są nudne, ale nigdy nie powiedział, że z żadną nie był xD
      To kociaku to wiesz... takie zamiast "tak" i w sumie tak... Matt jest podobny do tatusia xD A to, że wszyscy podrywają Topaza wiadomo nie od dziś xD No i zdradzem, że to wszystko wina Percussusa xDD

      No wjesz... Nat już przywykł XD Chociaż jakby mu takie cóś Oscar powiedział, too... czy ja wiem czy by tak to po nim spływało xD

      Ja wjem, wjem. Trzeba było go w końcu dać xDD

      A czemu by się nie pobawić w Czkawkę? Why not?XD

      Dokładnie! Śmierć niewiernym! xD

      hahahahahaha XDDD Rozwalają mnie takie wizje xD

      Sunaj będzie zuy *^* XD

      Rafael to debil ;-; Tag, mam kilka postaci które stworzyłam, a których nie lubię xDD

      No cóż... na pewno będzie się działo xD

      Bo Oscar to taka sprawa, że przy bracie się nie przyzna, a bez brata mu źle xD

      Postaram się coś z Jack'em i Nat'em wytworzyć xD

      Sibi to jest taka wyrocznia... on spoileruje czytelnikom, a na razie nikt nie zwrócił na to uwagi w którym dokładnie momencie XDD
      Ja myślałam, że własnie mało kto będzie Sibi'ego lubić... a tu taka niespodzianka XD

      No dokładnie xD Ja co prawda nie mam bliźniaczki (tsa... wchłonęłam ją w życiu płodowym *^* [dodatkowe żebro i te sprawy ;-;]) ale pewnie jakbym miała to miałabym podobnie ;-; XD

      Bo Jack to nie postać, Jack to stan umysłu XD A Jack ma po prostu słabość do kobiet xD

      XDD Jedyne co lubię w swoich rozdziałach to zakończenia, i to je smutny fakt xDD Ale dziękuję ^^

      Dziękuję xDDD I dziękuje za kopa xD I właśnie też mi się podoba jakoś tak... mh... kurde... dzisiaj jestem egoistką ;-; xD Ale cieszę się, że dobrze ci się czytało ^^

      Oj tag ;-; Łączmy się w bólu xD Powodzenia życzę! xD

      Dziękuję za wenę, również pozdrawiam i wzajemnie ^^

      Nie jest zjebany, jest właśnie bardzo dobry i kreatywny x3 Może, może xD


      Usuń
    3. Powodzenia w nauce XD. Widzę, że lubisz się uczyć tak samo jak ja! :D

      Oczywiście, że ktoś lubi TEGO fonosa! I tylko niecierpliwie czekałam, aż go wpleciesz do fabuły <3

      Ja generalnie też jestem kulturalną osobą. Chyba. A z resztą, jebać to xD

      No i Vile jest taaaaaaaki kochany, uroczy, słodki, wrażliwy i wgl, i w szczególe, chcem go xD

      Co do shipa, no to kurde, własnie, bo ja chyba za stara jestem na takie coś i nie ogarniam xD Seme jakieś, yaoi, kurdeczka, co to jest xDD. Szczerze mówiąc doedukowałam się "w miare" dopiero czytając fanfiki xD. I nawet nie wiedziałam, że układ partnerski odzwierciedla się w nazwie xDD. Dobrze mówio, że człowiek uczy się całe życie xD

      Aaaaaa, nie lubię spoilerów, ale aż mnie skręca! :<

      Percussus zawsze winny xD
      No ja wiem, niby, że tam sypiał z kobietami... No ale jednak xD

      Nom, Nat by się załamał xD Pewnikiem xD Ino sznur i strzała amora!

      Grunt to różnorodność xD Pewnie się powtórzę, ale nie można lubić wszystkich xD

      Aaaaaaaaaaaaaaaaaa, będzie Jacknat! (czy ja to teraz dobrze tworze? nevermind, *tańczy sambe*)

      Bo Sibi to taka dziwna postać, na początku wprawia w zdumienie i wytrąca z równowagi, potem sie zastanawiasz na ciul on tam jest, a potem akceptujesz jego zachowanie i zaczyna Ci się nawet podobać ta dziwność xD. Co do spoilerów, chodzi Ci może o to: "Zachód jest piękny… oni nie lubią zachodu, promienie umierają i świecą jaśniej… innym światłem." czy o to: "Jeden już zapieczętował swój marny los, jeden z nich przez dzisiejsze wydarzeni zginie – spojrzał na klinikę – Kilka tygodni… roślina spłonie.". Ah i jeszcze o to, że potwory nie czepiają się Oscara? Pewnie też się od razu nie dowiem, tylko muszę "zobaczyć"? XD

      Jack to stan umysłu, hahahaha xD Trafne!

      Ej, Twoje rozdziały są super, w całości, nie tylko zakończenia! :D

      Proszę, proszę, nie dziękuję, proszę, dziękuję i dziękuję xDD

      Usuń
    4. A dziękuje, dziękuję XD Taag XD Najlepszy sposób nauki ever xD

      To dobrze, bo prawdę powiedziawszy tyż go lubię xDD Taaag, w tym momencie zapada cisza... autorka kogoś lubi... coś się dzieje xD

      No dokładnie.... kultura rzecz względna xDD

      Mh... Na dzień mogę pożyczyć xDD

      Szczerze? Ja ledwo co... no ale o ile kojarzę to imię dominującego, czyli seme pisze się jako pierwsze w shipah xD
      Nie no... to nie jest badzo skomplikowane, jedyne nazwy mogą się mylić, seme, uke, seke xD

      Tyż nie lubię i nie lubię zdradzać, bo podobuje mi się patrzeć na reakcje ludzi xDD

      No dokładnie, bo to wszystko wina Percussusa xD
      Nie przejmuj się, tyż mi nie pazuje taka kolej rzeczy, ale znam taką co bardzo się by ucieszyła xD (tag ;-;)

      Ano dokładnie xDD

      No własno xD Gorzej jak autor kogoś nie lubi... przejebane ma ta postać xD Znaczy... nie to, że te które lubię mają jakąś ulgę xD

      XDD Wydaje mi się, że mogłoby być bardziej Jacktanail tudzież Walkarlo XD Shipy są zue, nie mam do nich głowy XD

      Ale miło, że jednak ktoś się do niego przekonał... nie wszyscy muszą być normalni xDD
      Mh... z jednym zgadłaś, ale nie powiem z którym xD

      No dokładnie xD Jack po prostu taki jest xD

      Mi się w sumie tylko końce (moja kochana dysleksja napisać chciała "konice" cóż... konie może nie xD) podobają, ale to syndrom autora xDD

      XDD Tyle proszę i dziękuję, ło luju xD

      Usuń
    5. Nie da się go nie lubić XD.
      Na dzień mi nie wystarczy, ale zawsze lepsze cos niż nic xD

      Hahahahahah, u mnie to jest tak: seme kojarze, ten drugi zawsze mi umyka (uke xD), ale to trzecie? Pierwsze słysze, hahaha (ale już mi google podpowiedziało, więc nie trzeba tłumaczyć xD)

      Hahahaha, takie znęcanie się nad lubianą postacią jest chyba fajniejsze, niż nad tą co się jej nie lubi xDD. A przynajmniej ja tak miałam, jak kiedyś pisałam xDD

      Walkarlo xD Prawie jak walkirie xD. Ciul, że nie te mity xD

      Łah, zgadłam, znając moje szczęście, z tym, że wszystko "zobaczę" XDDD

      Hahahaha, konice, padłam xD Dobrze, że nie koniaki!

      Hahah, kultura na najwyższym poziomie xDD

      Wgl pierwszy raz chyba odsłuchałam na Twoim bloglu playlisty, jakbym mogła to bym dała `lubie to` xD I wkręciło mi się "seeeeeeeeejw miiiiiiiiiiiii frooom fiiir and peeejn" xD

      Usuń
    6. Hahah xDD No w sumie fakt xD
      No dokładnie XDD

      XDD Tak bardzo dużo układów w Yaoicach... nawet Yaoistka umie się zgubić Q.Q

      No dokładnie... chociaż doprowadza to do skrajnego załamania się i chowania się do szafy xDD

      XDD Pff... Nie te, te, co za różnica... nazwa zawsze na propsie xD

      No zobaczysz, zobaczysz XDD

      Dysleksja lubi się wpierdzielać XD

      No dokładnie, bo kultura to podstawa xD

      XD Czyli jednak ktoś tego słucha XDD
      A Save me takie... takie bez niego nie ma playlisty na moim blogu, no ni w kija nie może tej piosnki zabraknąć xD

      Usuń
    7. No ja wyłączałam, bo akurat słuchałam swojej plejlisty :< Save na propsie! Nie mogę się uwolnić od tej piosenki ostatnio XD

      No i ładniutki szablon :D
      Więc widzisz, nie możesz skończyć z pisaniem na tym blogu, taka dobra robota by się zmarnowała! Więc wiesz, czekam na jakieś 1561566566386 dalszych rozdziałów XD

      Usuń
  4. Jest rozdział! Jest rozdział! *taniec radości* Później dam coś bardziej kreatywnego (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisanie komentarza, podejście drugie... żeby mi się tylko nikt nie dopierdolił do kompa -.-

    Dobra, rozdział zajebisty! Zresztą, jakiej ty innej opinii na temat swoich rozdziałów się ode mnie spodziewasz? xD

    "Piekły jak jasna cholera, ale kiedy je mrużyłem mogłem normalnie się rozejrzeć." to dosłownie jak po tych kropelkach u okulisty ;_;

    "Powiedzmy, że po braku cycków jest to facet…" tak bardzo deska xDDD przypomniałaś mi, że muszę sobie nowy stanik kupić, bo w obecnym zaczynam się dusić... ja dziękować... xD

    "Nie wystraszyłem cię, co nie? – Zabawne, brzmiał jakby naprawdę się tym przejmował – Przepraszam, jeśli tak się stało." VILE! <3

    "Ech… Ludzie zawsze milczą kiedy mnie widzą, albo rzucają we mnie kamieniami…" takie tam... na dzień dobry kamieniem w łeb... xD

    "Jakie pocieszenie – przewróciłem oczami." a ten już wybrzydza... xD

    "I Eris chciała ci zaproponować, żebyś zajął jego miejsce. Wiesz, nie jako Fonos naturalnie, wtedy musielibyśmy cię zabić, ale… po prostu zająć jego miejsce w szeregach." Topaz jako Fonos... taki majndfak xD

    "Zaprzeczasz sam sobie – warknąłem – Nie chce zabijać herosów, ale chce doprowadzić do wojny domowej." Eris łamie prawa logiki! xD

    "Jeśli powiem za dużo, a ty się nie zgodzisz, będę ukarany." czyżby Vile się bał? i w jaki sposób by został ukarany? xD

    "Nie od bogów, idioto! Nie jesteś niepokonany! Nie jesteś bogiem! Można cię zabić!" JESTEM BOGIEM, UŚWIADOM TO SOBIE! XDDDD

    "Nie. Umarłem kilka godzin temu i ciągle tutaj jestem!" tak jak mój kolega z klasy na wypracowaniu na angielskim napisał "Umarłem, ale przeżyłem" xDD

    "To nie jest wyzwanie – oczy Vile’a zabłysły… ale to nie były takie demoniczne błyski, to były po prostu łzy" parring Percussus x Vile forever and ever... jaką to ma oficjalną nazwę? *^*

    "On jest moim kociakiem – wyszeptał z lekkim fanatyzmem – Żadna suka go nie tknie. A jeśli zrobi, rozerwę ją… nawet jeśli będzie boginią. Nikt nie ma prawa tknąć mojego kociaka." kurwa... jednak mam dylemat... bo Percussus x Topaz tyż fajne... cholera... XD

    "Jak zwykły śmiertelnik namieszał ci w głowie? Niesamowite jak bardzo inaczej brzmisz, Percussus." wow... To teraz Vile się zrobi taki bad boy? xDDDD

    "Vile sięgnął dłonią w stronę Percussusa i pogłaskał go po policzku, w jego oczach odbijała się tak zwyczajnie ludzki smutek, że gdyby ktoś powiedział mi teraz, że to demon, wyśmiałbym go." jednak z parringami wybieram opcję, że dwa Fonosy ze sobą! xDDD Topaz se może być z Nat'em xD

    "Może do ciebie dołączę. Może… jeśli obok twojego Topaza, jest jeszcze dla mnie miejsce." to jest... shbbuaijlqjowjdiokanjdsbajsguikakalfnjkahieu *OOOOOOOO*

    "Boże przenajświętszy – jęknął Nathanail – Piliśmy coś?" ale że taka impreza? xD i jeszcze jedno: NAT, NIE PRZEKLINAJ!!! XDD

    "Otworzyłem oczy, prawie wszyscy z nas leżeli pod ścianą… prawie…" czyli że jednak impreza...

    "Może dobrą wróżką – odpowiedział z ironią" a... ale... a podzieli się sokiem z gumijagód? xD

    "Na wyznania przyjdzie później czas…" master Yoda... xD

    "Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach i w głowie brzęczał mi już tylko chłodny śmiech Percussusa." bidny Topaz... dwóch takich naraz... xDDD

    W sumie to Percussus tyż bidny bo na misji siedzi ze swoim dzieckiem xD

    "Jestem pół-demonem. A teraz masz trzy szanse, wypowiedzieć imię mojego ojca." tutaj mi się coś skojarzyło, ale nie mam pojęcia co... xD

    "Moje usta jakby same się poruszały, a mój głos jakby sam wymówił:
    -Percussus.
    Matt zaśmiał się cicho i nie odpowiedział czy dobrze powiedziałem, jedynie wyszeptał ponownie:
    -Kociaku." i tutaj otrzymujesz punkty w kategorii "Najlepiej zakończona narracja ever" xD

    Sunaj.
    Jak.
    Ja.
    Go.
    Kurwa.
    W kij.
    Nienawidzę.
    Ale narracja wyszła ci super ^^
    *cdn*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *cd*

      "Jestem synem Tanatosa, który nie chce śmierci." takie... Its maj lajf! xDDD

      "Zaszczytne miejsce sobie wybrałeś – obok mnie usiadł Ash." doprawdy zacne, milordzie... xD

      "Wszyscy do niej dołączyli. Teraz tylko czekać na jej syna." no żeby się kurwa nie zdziwił... xD

      "Oczywiście kaptur nie jest najlepszym środkiem bycia anonimowym, ale jakoś kiedy pomagałem potworom a swoją twarz ukrywałem pod kapturem czułem się pewniej." *dres mode: on* xD

      "i próbując tylko odeprzeć jego atak, pchnąłem go z całej siły sztyletem w serce." sorry, taki mamy klimat... xD
      "Wiedziałem, że Sun coś kiedyś namiesza – odparł cicho Nico." teraz ten się bawi w Wyrocznię... xD

      "Nie obchodzi mnie to, wysłałem ich trójkę tylko dlatego, że jeśli zginą nikt po nich nie będzie płakać." może to i wredne... ale lubię tego Rafaela xD

      "Sparta czy co?" THIS IS SPARTA!!!! XD

      "Kurewsko tu nudno. Pójdę dla zabawy, może się coś wydarzy – Jack zaśmiał się cicho i poprawił swoje białe włosy." hyhy... takie "nudzę się, więc może spróbuję umrzeć" xD

      A tak w ogóle to Oscaaar... znjksbjibxjkbzjkbknmlanmklgna;fjzbznaksjlm./lllM nbxzmaanj *OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*

      "Jack prychnął cicho i zgasił papierosa." sygnały dymne tak bardzo... xD

      "Zachodzące słońce w końcu zaszło… ale pozostał jeden dowódca – Sibi spojrzał w niebo." noł szit Szerlok... xD

      "Sibi złapał mnie za rękę i kurczowo się jej trzymał, jak przerażone dziecko, mruczał coś pod nosem i było to po francusku, ale mówił tak niewyraźnie, że nie wiele rozumiałem." *wyrzuca Natscar przez okno* Oscibi (dobrze napisałam tą nazwę, która brzmi jak przyprawa?) forever! *^*

      "Kurwa… - jęknął Jack – Ja pierdolę, jak mnie tu kurewsko dawno nie było. Nie, żebym się kurwa stęsknił… ciekawe czy ciągle są te jebane metalowe pająki… oby nie." NIE! TYLKO NIE PAJĄKI! *drze mordę*

      "Czyli faktycznie należałeś do tej grupy? – Poprawiłem okulary." a ten znowu okulary poprawia... xD

      "-Bo co kurwa?
      -Nikt cię o zawód nie pyta" stara, dobra odpowiedź... zawsze działa xD

      "Whoa… - westchnął Jack – Znaczy… kurwa mać." HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA XDDDDD JACK MA OKEJKĘ XDDD *zgon*

      "Westchnąłem ciężko. Bo najlepiej nie rozumieć prostego słowa." emmm... a co to są te... cosie na "M"?

      "To po twojemu: Spierdalajmy! " the best zakończenie rozdziału ever! xDDD

      To ten... komentarz mój... dziwny jest taki... i niekreatywny, ale ostatnio ledwo żyję, więc nie miej pretensji, że bezsensowny... ;D

      Życzę tak dużo weny, żebyś szybko napisała następny rozdział, żebyś nie kończyła tego opowiadania (albo zaczęła nowe ale też o demigodsach xD) no i ten... czekam na nexta bardzo niecierpliwie ^^

      Usuń
    2. Komentarze tak mają xD

      Taka niespodzianka ;-; Dziękuję xD

      Dżizes.. nic o tym nie mów ;-;

      Masz coś do mnie? *groźna mina* XDD No cóż... nie dziękuj xD

      Vile ma branie xD

      Dokładnie takie:
      "Vile: Dzień dobry czy zechciałby pan/pani porozmawiać o mojej matce bogi...
      Ktoś: Spierdalaj! *rzuca kamieniem*"
      Biedny ;-; xDD

      On zawsze wybrzydza xD
      A to Nat powinien najbardziej, w końcu bogaty dzieciak itd. xD

      XDD I wyobraź sobie jaką uciechę miałby Percussus xD

      No dokładnie xD

      No wiesz... Eris może mieć różne pomysły xD

      Powinien tak powiedzieć XDD

      XDDD Hahahaha xDD Logic XDDDD

      A szczerze nje wjem jak to nazwać xDD Skomplikowane xDD

      Ale w tym przypadku jednostronny parring xDD

      Niee... Vile bad boy? No chyba nieee xDD

      XDD Ogej, czyli więcej Vile? XD

      Tak jak ja na koty... no identycznie xDD

      Wjesz... Nat i jego ogar xDD no bo Nat jest bardzo pobożny XD kuhwa... xD

      I to spora xD

      Nie xD

      Cichaj... jestem master Yoda bardzo... ;-;

      No bidny, bidny XD

      Ja tyż nie mam pojęcia xDD

      Wjesz... to chyba najbardziej mi się podoba w tym rozdziale właśnie ten kawałek ;_; Miałam nad tym samozachwyt i jarałam się tym przez pół godziny... mówiłam, wczoraj miałam mode: egoistka on xD
      Ale dziękuję, dziękuję xD

      Cieszę się, że wyszła xDD

      Dokładnie, trudne sprawy xD

      I jeszcze takie uszanowanko, wow xD

      No dokładnie, dokładnie, bo jeszcze faktycznie się zgodzi dołączyć xD

      Wiesz co... rozpierdoliłaś mnie XDDDDDD

      Wszyscy są wyroczniami xD

      :O Ktoś go lubi? XDD

      No dokładnie xDD

      No wjesz.. "jebane Emo" XD

      I znowu jak ja na kota xDDD

      Bo Jack ma w korzeniach Indian xD

      No wjesz, musiał przypomnieć o upadku SPO xDDD

      XDDDDDD Nje wjem skąd ci się to wzięło, ale dobra xDD I dobrze napisane xD

      ... Wiesz... czytając to mimowolnie sama poprawiłam okulary, to mówi samo za siebie xD

      No dokładnie, wiesz... jest niezła i Oscar nie musiał myśleć dłużej niż zwykle xDD

      XDDD Tag, bo Jack taki jest,,, xDD Pozbierać?

      To? To są takie wampiry które kuszą młodych mężczyzn, po czym wysysają z nich krew i ogólnie one łażą za boginią Hekate xD

      Bo Oscar nauczył się przeklinać xDD

      Pff... No chyba nie xDD

      Dziękuję za wenę, postaram się dodać jak najszybsze, cóż... jak już mówiłam Nyksiątku, kiedy tylko pojawi się Vile po za o-sem będzie to znak, że powoli kończę, sooł, no cóż... i ni mam pomysłu o czym bym mogła jeszcze pisać xD

      Dzięki za koma xD



      Usuń
    3. Możesz napisać np o JOHNJACK!!! *^*

      Usuń
  6. "-Kurewsko tu nudno. Pójdę dla zabawy, może się coś wydarzy – Jack zaśmiał się cicho i poprawił swoje białe włosy."



    "-Chodź – Jack pociągnął mnie za rękę – Zanim on skończy pieprzyć to minie wieczność, a mamy zamknięte kanały do odwiedzenia."




    "-Kurwa… - jęknął Jack – Ja pierdolę, jak mnie tu kurewsko dawno nie było. Nie, żebym się kurwa stęsknił… ciekawe czy ciągle są te jebane metalowe pająki… oby nie.

    -Mam coś wiedzieć o tym miejscu?

    -Kanały – warknął Jack – Kiedyś było tu całkiem ładnie, widzę, że pozbyli się większości jebanych skrótów – wskazał na zawalony korytarz – i zostawili najbardziej długą drogę. Kurwa mać, ciekawe czy została jakaś jebana broń.

    -Czyli faktycznie należałeś do tej grupy? – Poprawiłem okulary.

    -Taa… Kurwa nawet byłem jebanym dowódcą, ech… te jebane sentymenty – zaśmiał się słabo – Wybacz, ale nie jestem jebaną encyklopedią o Sol Petit Oceanum."




    "-Nie, poważnie… Kurwa ja mam jebane szczęście, czemu na jeszcze żadne kurestwo nie atakuje?! – Jack przystanął na chwilę.

    -Nie wywoływałbym wilka z lasu – westchnąłem – osobiście cieszę się, że nic nie ma.

    -Bo jesteś jebanym kujonem!

    -Och… ale mi pocisnąłeś – pokręciłem głową – Przestań przeklinać.

    -Bo co kurwa?"




    "-Whoa… - westchnął Jack – Znaczy… kurwa mać."



    "-Chcesz jasny przekaz?


    Spojrzał na mnie jakbym go pytał czy lubi wakacje. Znaczy ja na przykład ich nie lubię, ale biorąc pod uwagę fakt jakie życie prowadzi Jack…


    -Piekielnie byłoby miło – wycedził przez zęby.

    Nie wiem czemu ale przyszło mi do głowy, żeby stworzyć dla niego jaśniejszy przekaz:

    -Po twojemu?

    -Ja sobie kurwa chcesz – zmarszczył czoło.

    Wziąłem głęboki oddech i łapiąc Sibi’ego za rękę wrzasnąłem:


    -To po twojemu: Spierdalajmy!"

    Primum: Jack, czy my na pewno nie jesteśmy rodziną?
    Secundum: Sunaj ty psie!
    Tertium: Matt jest jego synem. Percussus, przyjacielu, nie puszczaj się za milkę, nie warto. Nutella lepsza XD
    Quartum: Trochę mało tu seksów Jacka, ale czytam dalej. One-shot z nim i Percussusem lub Octavianem by się przydał.
    Quintum: Kocham tego bloga ^^
    Sextum: Sextum, XD
    Septimum: W każdym miejscu, o każdej porze, Wujek Google ci dopomoże!

    OdpowiedzUsuń