Także tak... dedykuję rozdział Gray Rose
Bo mi się załamuje na asku, więc masz ten rozdział w ramach
drobnych pocieszeń, na przyszłość i w ogóle.
Dzięki, za Twoje komentarze i ogólnie to jesteś zbyt zajebista by
nie dawać Ci dedyków!
Także pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie!
Rozdział XXIX. Ostrzeżenie demona
Ψ PERCY Ψ
No to było takie… kurde co jest?!
Zupełnie jak z jakiś przygód fantasy, czas się zatrzymał,
tylko nie dla mnie. No… Nie wiem za bardzo co się działo i z Orkanem w dłoni
zacząłem bardzo powoli się rozglądać. Miałem wrażenie, że wpadłem jakby w jakiś
wir czy coś, zbyt gwałtowne ruszenie się sprawiało, że wszystko falowało mi
przed oczami.
Najgorszy był moment kiedy zdałem sobie sprawę, że jednak
nie tylko dla mnie czas stanął w miejscu. Usłyszałem czyjeś delikatne kroki,
ale nie byłem w stanie dostrzec skąd ten odgłos dochodzi. Rozglądałem się jak
szalony ale nikogo nie dostrzegałem.
I w momencie kiedy myślałem, że chyba przebywanie z kimś
takim jak Shepherd czy Sibi, źle na mnie wpływa usłyszałem za sobą cichy
śmiech… niewiele myśląc zamachnąłem się Orkanem, który rąbnął prosto w
wyciągnięty w moim kierunku czyjś palec… wcale nie zamachnąłem się z taką siłą,
ale… cóż no mówiąc prosto mój miecz go odciął, to nie był najprzyjemniejszy
widok.
I dopiero wtedy spojrzałem z kim mam do czynienia.
Możecie się ze mnie śmiać, ale sporo czasu zajęło mi
najpierw ustalenie czy mam do czynienia z mężczyzną czy z kobietą. Bo przede
mną nie stał potwór, przynajmniej na pierwszy rzut oka na niego nie wyglądał…
Po chwili ustaliłem, po nieco mocniejszych rysach twarzy, że to jednak facet…
Ubrany w długą skórzaną kurtkę, rozpiętą lekko i odsłaniającą jego nagą klatkę
piersiową (na dobrą sprawę mogłem poznać po tym, ale chyba nie chciałem gapić
się pierwszej lepszej osobie w odsłonięty dekolt, czy jak to się nazywa), na
nogach miał coś w stylu czerwonych dosyć obcisłych spodni, a przynajmniej tak
twierdzę po kawałku jaki widziałem, gdyż praktycznie buty tego… Yyy… chłopaka,
sięgały mu ud… na dodatek były to buty na szpilkach… nie, nie, po prostu na
obcasie.
Twarz miał drobną i mówię absolutnie serio. Patrzył się na
mnie bez najmniejszego zdenerwowania, wielkimi, czerwonymi oczami… i szczerze?
Miał cholernie damskie usta. Aha, no i jeszcze miał w ciul długie, blond
włosy, spomiędzy których, w okolicach czoła (może nieco wyżej) wyrastało coś na
kształt brązowych rogów.
Nie rzucił się na mnie. A przecież no słowo daję odciąłem mu
palec! Wzruszył tylko ramionami i po chwili westchnął. Spojrzałem mu prosto w
oczy i… kurka! No jeszcze się do mnie uśmiechnął. I to takim… pięknym,
nieudawanym z żadnej strony uśmiechem… prawdopodobnie gapiłem się na niego jak
zahipnotyzowany, bo zaśmiał się cicho i po chwili odezwał ciepłym i równie
czarującym głosem:
-Jeśli przejmujesz się tym, to zaraz się zregeneruję –
pokiwał głową – Już nie raz herosi mnie atakowali, ale niestety jestem zmuszony
obawiać się, że wasza broń nie wyrządzi mi większej krzywdy – podrapał się w
kark.
Teraz zrobiło mi się głupio. Zacząłem jąkać się jak jakiś
pijaczyna, wymachując przy tym kompletnie bezwiednie Orkanem.
-No już – złapał mnie za dłoń która tak jakby się kompletnie
mnie nie słuchała, po czym skierował miecz w dół – Trochę wyluzuj.
-J-jasne – wyjąkałem.
Miałem głupie pytanie na końcu języka, a mianowicie „Czym jesteś?”, ale zabrzmiało to
idiotycznie nawet w mojej własnej głowie, więc szybko przełknąłem to pytanie,
kolejnym jakże błyskotliwym stwierdzeniem z mojej strony było to, iż z
niewiadomego powodu wpadłem na pomysł, że to jest anioł czy coś w tym guście.
-Jesteś Percy Jackson – uśmiechnął się w końcu ponownie –
Bardzo chciałem ciebie poznać, wiesz? Właściwie to nawet chciałem z tobą
porozmawiać kiedy walczyliście z Gają, ale… to nie był najlepszy pomysł –
rozejrzał się ostrożnie.
-Mam rozumieć, że mnie obserwowałeś? – Spytałem nie kryjąc
szoku – Znaczy jestem dosyć popularny półbogiem, ale nie sądziłem, że może mnie
obserwować… Yyy…
-Nazywam się Vile – odparł tym samym przyjemnie ciepłym
głosem, którego mógłbym w sumie słuchać godzinami… trochę jak męska wersja
Afrodyty – I można powiedzieć, że chciałem cię ostrzec.
Zmrużyłem oczy… dobra. Czas się zatrzymał więc chyba mamy
trochę czasu na ostrzeżenia. Nawiasem mówiąc teraz się zastanawiam czy to nie
bóg, chociaż o żadnym takim bogu nie słyszałem.
-Noo tak, miło poznać – wyszczerzyłem idiotycznie zęby –
Ten… przed czym?
Vile uśmiechnął się do mnie, pstryknął palcami i wtedy…
musiałem kilkakrotnie zamrugać oczami… w jednej chwili czas ponownie ruszył
ale… wszystko płonęło. Wszystko. Mój dom. Mój obóz, stał w płomieniach.
-Co…? – Zrobiłem kilka kroków w tył.
Vile opierał się o najbliższe płonące drzewo i przyglądał
się temu jakby nigdy nic. Jego włosy poruszały się w rytm gorącego wiatru.
-To da się zmienić – uśmiechał się jakby nigdy nic – I nie
powinienem ci tego mówić, ale… nie lubię cierpienia w przeciwieństwie do moich
braci.
-To jest wizja! Prawda?! – Nogi odmawiały mi posłuszeństwa i
opadłem na kolana.
-Teraz? Tak – odpowiedział ze spokojem i spojrzał na mnie
poważnie – Nie zależy to całkowicie od ciebie, ale jeśli w najbliższym czasie
dobrze wybierzesz to nic się nie stanie. Ale musisz…
-Kim ty jesteś?! Ale poważnie! Bogiem?! – Nie wytrzymałem.
Nie lubię kiedy ktoś mi coś każe, a ja nie wiem kim jest.
Vile spuścił wzrok i odpowiedział po chwili wahania:
-Jestem Fonosem. Demonem morderstwa po za wojną, ale moją
domeną jest naiwność oraz czas.
-D-domeną? Demonem? – Wyjąkałem.
-Teraz chcesz o tym rozmawiać? – Vile rozejrzał się – Cóż…
Każdy demon ma swoją domenę, nawet jeśli jest z góry nałożona na gatunek, jak w
przypadku Fonosów, to nawet pomimo tego, iż wszyscy zajmujemy się morderstwem,
każdy ma inną domenę… Cierpienie, oszustwo, kłamstwo, tchórzostwo… mi przypadła
naiwność i czas – uśmiechnął się lekko.
Chwilę trwało nim wszystko do mnie dotarło. W między czasie
Vile ponownie przywrócił stary, nie płonący obóz.
-I przyszedłeś tylko po to?
-Nie, chciałem jeszcze kogoś zobaczyć – spojrzał w niebo –
Ale ta osoba raczej nie chce widzieć mnie… to bez różnicy – machnął dłonią – Ja
wiem który wybór sprawi, że losy wszystkich herosów potoczą się jak się
potoczą, dlatego zrozum, od twoich przyszłych wyborów zależeć będzie przyszłość
obozu i osób w nim się znajdujących.
-Dlaczego znowu ode mnie? – Jęknąłem.
-Bo jesteś dosyć ważny – odpowiedział – Z resztą nie tylko
od ciebie, ale jeśli ty ruszysz planszą, los zacznie spadać niczym domino.
To trochę zaczyna robić się dziwne, jak bardzo wszystko musi
zależeć ode mnie. To trochę zbyt wielka presja.
-To twój dom – Vile podszedł do mnie, złapał mnie za
podbródek i uniósł lekko moją głowę – Będziesz go chronił, prawda?
-Zawsze tak będzie – odpowiedziałem.
-Więc jeśli obóz ci domem, to obozowicze rodziną. Traktuj
ich jak rodzinę, każdego bez wyjątku.
-I tyle? Skąd mam wiedzieć, że…
-Jestem naiwnością – zaśmiał się cicho i klęknął przede mną
– może jestem jak dziecko, ale jeszcze nigdy nie wynikło z tego coś złego dla
was… śmiertelników.
-Mimo to…
-Ale jestem też demonem – kurde on mi w myślach czyta –
Nigdy nim nie chciałem być, więc tu również zostawiam temat zamknięty.
Zaśmiał się ciepło.
-Więc co Percy? – Wyciągnął do mnie rękę – Postarasz się to
zmienić.
-Zrobię wszystko by to się nie spełniło – odpowiedziałem z
powagą i złapałem go za dłoń.
Vile okazał się być cieplejszy niż po demonie mógłbym się
tego spodziewać. Pomógł mi wstać, po czym skłonił się lekko i wtedy przyszło mi
do głowy jeszcze jedno pytanie:
-Masz w tym jakiś jeszcze inny cel, co nie?
-Widzisz umiesz ruszyć głową, nie jak ci to wypominają –
westchnął cicho – Tak. Przez ten pożar mogę stracić coś naprawdę dla mnie
cennego… i nie pytaj – uśmiechnął się – Jeszcze się spotkamy Percy, prawdopodobnie
szybciej niż byś mógł się spodziewać. A… i nie wspominaj o tej rozmowie, nie
chcę lawiny wypadków.
Ψ Ψ Ψ
Leżałem na wznak w domku Posejdona. Jasmine też nie spała,
słuchała przez mp3 muzyki i raz po raz wydzierała się krzycząc coś w stylu
„YEAH!!!”, ale to moja siostra, nikt nie mówił, że będzie cicha.
Myślałem o tym co powiedział mi ten Vile. Niby skąd mam
wiedzieć która z moich decyzji przesądzi o losie mojego domu… muszę ten dom
chronić to jasne… ale jak? Jak? Ale zrobię co w mojej mocy! Na pewno!
Zostaje jeszcze kwestia Nico. A jeśli to o niego chodzi?
Muszę jak najszybciej się z nim pogodzić… z resztą… ja go cholera kocham! Muszę
się z nim pogodzić, czy przez wzgląd na obóz czy też na samą naszą
relację… ale jak? Tyle już żyję (nie,
żebym narzekał) a w tej kwestii ciągle jestem nieporadny jak dzieciak.
Ale najpierw powinienem odpocząć… prześpię się, jutro
postaram się pogadać z Nico, a jeśli go nie będzie, wyciągnę go i z Podziemia i
porozmawiam.
◊TOPAZ◊
Jak tylko wróciłem do swoich czterech ścian mogłem wreszcie
zrzucić maskę, że wszystko jest dobrze, że czuję się świetnie… nie. Czuję się
okropnie.
Jestem poniżony. Cholernie poniżony i w takich chwilach
mógłbym zadawać sobie oklepane pytanie „Dlaczego ja?”, szczerze już go sobie
nie zadaję… nie opłaca się… nie ma sensu… i tak nic nie zmienię. Może
powinienem się przyzwyczaić? Może taka powinna być kolei rzeczy? To nie ma,
kurwa żadnego sensu!
Leżałem na swoim łóżku, nawet nie zdjąłem ciuchów, miałem
ochotę tu przeleżeć aż ten piekielny świat się skończy. Nie chciałem ich
widzieć, nie chciałem z nimi rozmawiać… oni wszyscy tylko i wyłącznie się
bawią… bawią się moim kosztem. Zawsze tak było. Zawsze. Percussus mnie
ostrzegał, a ja durny zastanawiałem się czy mogę mu ufać… gdybym zaufał nic by
się nie stało. On się o mnie troszczy. Na swój własny sposób. Czasami tylko
przegina z nauką. Ale się troszczy. Jak inaczej to wytłumaczyć?
Teraz nawet nie buntowałem się gdy czułem jak mnie obejmuje
od tyłu. Czułem jego zimny oddech na karku, oraz jego lodowate dłonie
przesuwające się po całym moim ciele… nie obchodziło mnie to. Nie obchodził
mnie nawet jego fanatyczny szept:
-Jesteś tylko mój. Tylko mój. Nikt więcej już nigdy cię nie
tknie. Jesteś tylko i wyłącznie mój, kociaku – powtarzał to co kilka minut.
Jego głos, chociaż tak lodowaty, przyjemnie dźwięczał w
głowie. Przynajmniej wiedziałem, że on… że ktokolwiek jest teraz przy mnie.
Dzisiaj nic mnie nie obchodziło. Pozwalałem mu robić sobie
ze mną co żywnie mu się podoba, lecz mimo to nie zrobił mi nic wielkiego, być
może nawet próbował, ale po chwili odpuszczał i w końcu dla odmiany wyszeptał
mi do ucha coś innego:
-Kociaku, robisz się lodowaty.
Westchnąłem cicho i tylko pokiwałem głową. Znowu czułem jego
dłonie, ale niebyły już takie zimne, były całkiem… przyjemne. Sprawnie i
naprawdę szybko pozbawił mnie większości ubrań, po czym sam położył się na
plecach, a mnie zmusił abym leżał na nim. I tak minęła może godzina, w półśnie,
z głową położoną w miejscu gdzie powinno być serce, a nie czułem nic… Percussus
obejmował mnie delikatnie, raz po raz przeplatając moje włosy w swoich
szponach.
Z jednej strony czułem się bezpiecznie, z drugiej nie
potrafiłem zasnąć. Bałem się? Nie do końca. Użyłbym bardziej słowa obawiałem i
niestety Percussus to czuł. Prawdopodobnie go to bawiło, jak zawsze z resztą, a
jednak zdecydowałem mu się zaufać.
-Kociaku – poczułem jak jego dłonie unoszą lekko moją głowę,
spojrzał mi prosto w oczy – Śpij już. Jesteś moją własnością. Nikt inny cię nie
dotknie. Zabiję każdego kto spróbuje. Każdego. A teraz śpij, kociaku.
I to jest ten moment w którym moja ogólna niechęć do
wszystkiego zaczęła się odzywać. Gdybym myślał teraz tak jak zwykle wyrwałbym
mu się i zaczął wrzeszczeć, ale tak tylko ponownie położyłem głowę na jego klatce
piersiowej i przymknąłem oczy.
Po chwili poczułem jak demon okrywa mnie i jednocześnie
siebie, kołdrą i jakoś od razu zrobiło mi się cieplej. Ta noc nie minęła tak
źle. Percussus mi nic nie zrobił, czułem się bezpiecznie, a jednocześnie
niepewnie i tylko to spędzało mi sen z powiek, ale sam Percussus po chwili już
nawet nie szeptał nic o tym, że do niego należę. Ruchy jego dłoni ograniczyły
się w końcu tylko do moich ramion i po chwili objął mnie sen.
Ciężko powiedzieć co mi się śniło. Nie wyglądało to na
proroczy sen, bardziej ciche marzenie o tym by wszyscy którzy kiedykolwiek mnie
skrzywdzili zginęli. Zasypiałem myśląc o tym, śniłem o tym i nawet po tym gdy
się obudziłem nie umiałem oderwać się od tych myśli… zaczynało się to robić
moją małą obsesją.
◊ ◊ ◊
Kiedy całkiem się obudziłem okazało się, że nigdzie nie
mogłem zlokalizować Percussusa. Być może byłem jeszcze zbyt zaspany by myśleć
nie mniej wydarłem się na całe gardło:
-Percussus!
Nie wiem jaka rzecz jest w tym imieniu, że jego wołanie, nawet
gdy demon nie odpowiada, mnie uspokaja, nie mniej Fonos odezwał się w mojej
głowie.
Kociaku, daj mi
również odpocząć.
Ciągle się
regenerujesz?
W dalszym ciągu. Nie
myśl sobie, że zmiażdżone serce, nawet jeśli nie bije, łatwo naprawić.
Nigdy nie miałem
zmiażdżonego serca – odpowiedziałem opadając na poduszkę.
Nie, dosłownie nie
miałeś, ale… - Percussus urwał.
Ale co?
Jestem zmęczony,
kociaku. Daj mi odpocząć.
I tyle się odezwał. Znaczy nie chciałem mu przeszkadzać.
Jestem niemal stu procentowo przekonany, że jego „sen”, nie jest taki jak mój
czy kogokolwiek innego, ale najwyraźniej hałas rozbudzał go w równym stopniu co
każdego śmiertelnika. A budzenie Percussusa nigdy nie było zbyt dobrym
pomysłem.
Zastanawiałem się co zrobię jak wrócę do obozu. Cóż… to było
raczej do przewidzenia, że nie będę miał ochoty się z nikim widzieć… tak
reaguję i nie umiem nic na to poradzić. Być może też byłoby inaczej gdybym się
źle nie czuł, ale chwili kiedy miałem mroczki przed oczami i każdy zbyt
gwałtowny ruch kończył się zawrotami głowy, naprawdę nie widziałem nic złego w
leżeniu w łóżku i gapieniu się w ten zapchlony sufit.
Na zewnątrz było ciepło. A mimo to, iż temperatura w domku
powinna być tylko lekko niższa, to czułem się jak w środku zimy, nie narzekam
na zimno, ale jednak… dobra narzekam.
Minęła jakaś godzina spędzona na zakopywaniu się coraz
głębiej i głębiej pod kołdrę aż w końcu Percussus się odezwał:
Masz zamiar tak
spędzić resztę życia, kociaku?
Prychnąłem cicho.
Nie, źle się czuję –
odpowiedziałem – Akurat ciebie nie
powinno to dziwić.
Nic nie powiedziałem,
kociaku – Percussus wybuchnął śmiechem.
Chcesz czegoś
konkretnego? - Warknąłem.
Widzisz kociaku - zaczął powoli – Nie wiem czy pamiętasz, ale Noxium ci raczej o tym przypomniał, że
kiedy uratowałem ci tyłek… dosłownie i w przenośni… i wtedy zresztą po raz
pierwszy opuściłem twoje ciało, musiałem się zregenerować.
Jakiś zimny dreszcz przebiegł mnie po plecach.
Wtedy po prostu…
chciałem sprawdzić czy potrafię się zregenerować z twoją pomocą – zaśmiał
się cicho – Ale wiesz? Tym razem nawet
jakbym chciał nie potrafię się samodzielnie zregenerować.
Do czego zmierzasz? – Spytałem
chociaż znałem odpowiedź.
Och, no wiesz kociaku…
Jeśli szybko się nie zregeneruję będę bezużyteczny, a tego oboje nie chcemy
więc pozwól mi…
Chyba sobie kpisz – warknąłem.
Jestem bardzo poważny,
kociaku – zaśmiał się.
W tym momencie straciłem czucie w nogach… prawdopodobnie
Fonos wiedział, że miałem zamiar w tym momencie zwiać z domku… nienawidzę tego
jak on w ten sposób pogrywa… w ogóle nie rozumiem czemu tylko w taki sposób
potrafi się regenerować!
Widzisz kociaku? Muszę
cię chronić, prawda? A, żeby cię chronić muszę mieć siły. A jesteś mój,
kociaku. Tylko mój. Rozumiesz, jesteś moją własnością, kociaku. Ja bardzo dbam
o swoje rzeczy. Kociaku…
Oficjalnie mogę uznać ten dzień za szczęśliwy. A
przynajmniej z tego względu, iż usłyszałem łomotanie do drzwi… Percussusa to
wyrwało z tego, jego chorego transu, więc tym razem nie czekając na podłodze
jak ostatnia ciota, podbiegłem do drzwi i je otworzyłem.
To była Feli. Ledwo się powstrzymałem przed rzuceniem się na
nią z podziękowaniem, ale zachowałem pozory spokoju.
-Ta? – Westchnąłem cicho.
Feli podała mi coś zawinięte w serwetkę.
-Nie byłeś na śniadaniu – spojrzała na mnie przeszywającym
wzrokiem – Wczoraj nic nie jadłeś, więc pomyślałam, że wezmę coś dla ciebie.
Uśmiechnąłem się drętwo, Percussus przeklinał pod nosem, no
ale… o ile jeszcze wieczorem mógł zrobić ze mną co chciał tak teraz w dzień… no
sorry ale nie.
-Ym… dzięki – wzruszyłem ramionami.
Ciemne oczy Feli zabłysnęły tym swoim tajemniczym, a zarazem
ciepłym blaskiem.
-Coś nie tak? – Zmarszczyłem czoło. O ile rozmowa z Feli
zwykle była nawet… w porządku, tak teraz byłem jej jednocześnie wdzięczny jak i
miałem ochotę odejść najdalej od wszystkich istot żywych.
-Jesteś blady i masz sińce pod oczami – pokręciła ze
zdenerwowaniem głową – Nie jesteś aby chory?
-Czuję się świetnie – warknąłem – Ale czy mógłbym…
-Znowu on?
-Hę? – Złożyłem ręce na piersi.
Oparłem się o framugę. Feli ma dziwny dar… czasami zachowuje
się jakby czytała w myślach. No cóż…
-Wiesz o kim mówię, Topaz.
-Oj Feli, on tylko siedzi w mojej głowie, czasami za dużo
gada… to dosyć gadatliwy facet – zaśmiałem się słabo.
Zaraz ci przyjebię,
kociaku.
Feli uniosła wysoko brwi i uśmiechnęła się, ciepło a zarazem
z niedowierzaniem.
-Gadatliwy? Tak, właśnie słyszę – pokręciła głową.
Nie wiem czemu tak zareagowałem, ale kiedy poczułem jej dłoń
na swoim ramieniu natychmiast odskoczyłem. Bywa tak, że tracę nad sobą kontrolę
i zdaję sobie z tego sprawę, później zazwyczaj tego żałuję, nie mniej nim
zdążyłem się ugryźć w język ryknąłem:
-Nie dotykaj mnie, do cholery jasnej!
Prawdopodobnie usłyszał mnie cały obóz.
Feli spojrzała na mnie ze współczuciem. Zazwyczaj ludzie
mieszają mnie z błotem po takim wybuchu, wiecie nikt nie lubi jak jakiś mizerny
chłopak się na niego wydziera, ale na twarzy Feli nawet nie dostrzegłem cienia
pogardy do mojej osoby.
-Topaz… chciałabym abyśmy wrócili kiedyś do jednej z naszych
pierwszych rozmów.
-Przepraszam! – Wydusiłem.
Dziewczyna zignorowała to jakby to nie było ważne.
-Dobrze Topaz? Dzisiaj po południu, mógłbyś przyjść na
arenę?
-Feli to nie jest dobry pomysł.
-Niedobrym pomysłem jest fakt, iż wiesz, że nie potrafisz
się kontrolować, a nie chcesz temu zapobiegać.
-Może nie chcę? – Warknąłem.
-A może zacznij chcieć? – Feli pokręciła głową – Bardzo złe
rzeczy dzieją się kiedy zaczyna się tracić kontrolę.
-Ja tylko nie lubię być dotykany.
-A zastanawiałeś się dlaczego? – Feli uśmiechnęła się z
lekkim tryumfem.
◊ ◊ ◊
Nie miałem wielkiej ochoty zostawać teraz sam na sam z
Percussusem. Nie teraz. Czułem się jak śmieć, owszem, ale jakoś nie miałem
ochoty być ponownie „zabawiony”. To było takie dziwne… nikt na mnie nie zwracał
uwagi, zazwyczaj każdy obozowicz przechodząc obok mnie wytrzeszczał oczy, a
dzisiaj nikt.
Och… dodajmy do tego maksymalnie wkurwionego Percussusa, po
prostu niebo.
Kociaku… ta laska…
olejesz ją, prawda?
Nie twój interes.
Mój kociaku, mój.
Aż tak się o mnie
troszczysz?
Kociaku nie troszczę
się o nikogo bardziej niż o ciebie.
Ta… tak więc nie widzę
problemu z pogadaniem z nią.
KOCIAKU! – Ryknął tak
głośno, że na chwilę pociemniało mi przed oczami – Kociaku – powtórzył spokojniejszym tonem – ona tobą szamocze. To JA chcę dla ciebie jak najlepiej. Ona nienawidzi
demonów, nie rozumie, że każdy jest inny. Ja nie chcę krzywdzić, chcę cię chronić.
Tylko chronić, rozumiesz? Zawsze będę to robił, ale nie możesz jej zaufać.
Percussus ty nawet nie
wierz, że brzmisz jak chory psychicznie. Idź spać.
Na dodatek sama ma
kontakty z demonami – kontynuował jakby nigdy nic – Rozumiesz? Ona też nie jest niewinna.
Uratowaliśmy ją wtedy
od tamtego demona. Więcej jej nie niepokoił, każdemu mógł się taki przypadek
zdarzyć.
Tak… więcej już nie. A
skąd wiesz, że to się nie powtórzy? Co jeśli…
Percussus czemu mam
wrażenie, że coś kombinujesz?
Och kociaku… mój
słodki, słodki kociaku. Nic nie kombinuję. Ale masz rację… spotkaj się z nią.
Tak masz rację, nie mogę cię trzymać na smyczy.
Percussus?
Kociaku, po prostu
bardzo się o ciebie troszczę.
αNATHANAILα
-No i ja wtedy, że w sumie mógłby się ubierać tak cały czas,
a on wtedy…
-Rozumiem – westchnął Oscar i przerzucił następną stronę w
opasłej książce którą swoim zwyczajem czytał.
Tak jakoś się na niego zapatrzyłem. Lubię na niego patrzeć
kiedy czyta, robi przy tym taką minę, że nie sposób przejść obojętnie! Co nie
zmienia faktu, że to mój brat, więc go nienawidzę.
Tak jakoś zrobiło mi się zimno. No i wiadomo wpadłem na jak
zwykle bardzo skuteczny plan, by nie robiła mi się gęsia skórka… mianowicie położyłem
głowę na kolanach brata… no dobra, to nie do końca są kolana… ale nikt nie musi
o tym wiedzieć… I wtuliłem się w jego ciepły brzuch.
Oczywiście oberwałem kilkakrotnie i wkurzyłem Oscara, ale to
nie moja wina, że on tak łatwo się denerwuje.
-Bracie, spadówa! – Ryknął.
-Nie – zaśmiałem się cicho i oberwałem ponownie książką.
Ale kiedy Oscar zdał sobie sprawę, że i tak się od niego nie
odkleję dał mi spokój z okładaniem mnie po twarzy i wrzeszczeniem na całe
gardło. Taki tam mój brat.
-Kiedy im powiemy? – Spytałem po chwili.
-Że mnie przytulasz? Nigdy.
-Okrutne. Ale wiesz o czym mówię.
-Nie wiem, Nat…
-Nazywam się Nathanail, do jasnej Anielki!
Oscar chrząknął cicho.
-Bawi cię to?
-Nie – odpowiedział pośpiesznie – Nathanail, nie wiem…
szczerze powiedziawszy powiedziałbym to Percy’emu…
-Co ty masz z tym Percy’m? – Jęknąłem cicho – Ostatnio tylko
„powiem Percy’emu… Percy powiedział…
Percy zrobił… Percy nie powinien…”, Oooscar czemu nie mówisz tyle o mnie?
-Bo z reguły nie chcę mieć z tobą aż tyle wspólnego, na
dodatek nie zbyt interesujesz się sprawami obozu, Nat… Nathanail – westchnął cicho
– A kontynuując. Powiedziałbym Percy’emu jednakże Rafael natychmiast by się o
tym dowiedział, a pamiętasz co mówił Matt…
Ta… Zaraz przed naszym pożegnaniem Matt rzucił przez ramię
coś w stylu: Możecie rozgłaszać to
pierwszym lepszym osobom, ale nie zdziwcie się jeśli wtedy pożegnacie się znacznie
szybciej z życiem. To nie jest coś z czym może poradzić sobie wasz obóz, a
zapewniam was, że między wami są tacy debile którzy rzucą się na wroga. Nie
jestem wyrocznią, ale wielu zginie, to jest niemal pewne.
Nie uśmiechało mi się żegnać z życiem więc w sumie
podzielałem teraz zdanie Oscara.
-Pamiętam. Wiesz co Oscar, skoro nie śpieszy nam się… - nie
lubię o tym gadać więc postawiłem na szybką zmianę tematu – Ej… co masz w
kieszeni? Uwiera mnie.
Oscar westchnął głośno, a ja wybuchnąłem śmiechem.
-Kalkulator.
-Taaa… jaaasne – śmiałem się jeszcze trochę – Oscar?
-Co? – Nie oderwał wzroku od książki, ale był wyraźnie
zdekoncentrowany.
-Zastanawiałeś się kiedyś… co by było gdybyśmy nie byli
bliźniakami?
-Byłoby cudownie.
-Prawda? Może byś mnie nie odrzucał i…
-Nie o to mi chodziło.
-Nie kochasz mnie – westchnąłem półżartem, półserio.
Oscar chwilę milczał, poprawił okulary i po chwili odłożył
książkę i dopiero wtedy odezwał się bardzo ostrożnie:
-Tak, masz rację.
Moje serce tak nagle i na sekundę skurczyło się, że niemal
miałem wrażenie, że zaraz przepołowi się na pół. Wcisnąłem swoje czoło mocniej
w jego brzuch i zaśmiałem się… tak strasznie sztucznie.
-No nie musisz być taki szczery.
-Ale takie są fakty Nathanail, więc proszę… zejdź ze mnie.
Nie musiał powtarzać. Oderwałem się od niego i spojrzałem z
największą wściekłością na jaką mogłem sobie pozwolić.
-Jesteś zbyt szczery! – Ryknąłem – Dlaczego chociaż nie
możesz udawać, że cokolwiek do mnie czujesz!
-To byłoby głupie, bracie.
-Zawsze jestem dla ciebie! – Ciągnąłem dalej – Dlaczego raz
nie może być na odwrót?! Dlaczego raz to ty nie możesz się dla mnie poświęcić?!
Oscar milczał. Wpatrywał się na mnie z tą swoją kamienną
twarzą… jak on mnie denerwuje! Jak on mnie kurwa denerwuje!
Najgorsze było w tym to, że jego słowa rozdrapywały moje i
tak ledwo co zakrzepnięte rany… to nie było miłe, miałem wrażenie, że coś od
wewnątrz mnie się kraje.
-Nathanail…
-Wiesz co?! – Zerwałem się na równe nogi – Jak można być
takim dupkiem?! Czego ty do cholery nie możesz zrozumieć, że tak się
zachowujesz?!
-Twojego zachowania, twoich uczuć…
Zacisnąłem dłonie w pięści.
Szczerze sam tego nie rozumiałem, ale taki się urodziłem i
nie jestem w stanie nic na to poradzić.
-Nie rozumiesz? – Wycedziłem – Nie rozumiesz?! Czego w tym,
ty kurwa nie rozumiesz, Oscar? – Pochyliłem się nad nim i złożyłem na jego
ustach pocałunek.
To było pochopne. Bardzo pochopne. Ale co mogłem zrobić?
Jeśli nie rozumie… chciałem mu pokazać, ale czego mogłem się spodziewać? Być
może naiwna cząstka mnie liczyła, że zrozumie… że może wrócą mu uczucia z
tamtej nocy… ale przecież to tak jak liczyć na cud… nic takiego się nie stało.
Oderwałem więc delikatnie swoje wargi od jego. Ciągle nie
widziałem zmiany na jego twarzy. Ciągle poważny… nawet nie był zły, był
poważny.
-Czemu nic nie mówisz?! – Ryknąłem i niespodziewanie z moich
oczu wypłynęły łzy – Czemu nic cholera nie mówisz?! Powiedz coś! Uderz mnie!
Zacznij mnie wyzywać! Powiedz cokolwiek!
Oscar poprawił okulary, wstał, odepchnął mnie delikatnie po
czym podchodząc do drzwi wyjściowych warknął przez ramię:
-Pogardzam tobą, Nathanail… zniżyłeś się jeszcze bardziej.
Gratuluję.
I wyszedł. Tak po prostu wyszedł.
-DEBIL!!! – Ryknąłem za nim na całe gardło.
Jestem delikatny… przyznaję to… i gdy tylko to jedno słowo
przeszło mi przez gardło, opadłem na kolana jak lalka porzucona w kąt i po
chwili rozryczałem się jak dziewczynka.
Oscar ty piekielny… piekielny dupku!
-Kiedyś popamiętasz te swoje kamienne twarze, tą swoją
obojętność! Kiedyś oberwie ci się rykoszetem! – Cedziłem uderzając pięścią w
podłogę.
To było głupie i dziecinne zachowanie z mojej strony… ale co
mogłem zrobić? Mogłem za nim biec… ale on przecież powiedział co chciał… znowu
mnie zranił… dlaczego chociaż raz nie może być tak jakja chcę? Dlaczego wszyscy
muszą być szczęśliwi, normalni, albo chociaż normalni, a ja nie dosyć, że jestem
jaki jestem, to jeszcze zakochałem się w takim dupku.
-Albo mnie kiedyś dobijesz – wyszeptałem już kompletnie
bezsilnie opierając swoje czoło o podłogę – Albo ja kiedyś dobiję ciebie…
***
Yo! Ja tak szybko i na szybko dzisiaj xD Miałam niewielkie i skąpe ilości weny więc... oto rozdział xD
Wiem, wiem nudny w kij, ale w następnym będzie się nieco więcej działo... ale najpierw szykują nam się dwa one-shoty! Jeden mój, jeden tej samej osóbki która napisała ostatnie Natscar ^^
Pozdrawiam tych cierpiących na bezsenność, a teraz idę napić się herbatki xD
P.S A wiecie co się właśnie stało? Dobiliśmy do setki postów! Tak! Gdyby nie to, że podzieliłam Percico na II części to ten rozdział byłby rozdziałem setnym! Z jakiegoś powodu strasznie mnie to cieszy xD
P.S A wiecie co się właśnie stało? Dobiliśmy do setki postów! Tak! Gdyby nie to, że podzieliłam Percico na II części to ten rozdział byłby rozdziałem setnym! Z jakiegoś powodu strasznie mnie to cieszy xD
Dobrze, ja chciałam tylko zaznaczyć, że przysługuje mi prawo do pierwszego konentarza, a coś lepszego wymyślę jutro. Tyle na temat xD
OdpowiedzUsuńJa nic nie podważam, nic xDDD
UsuńOkiee xD
To lecim z komentarzem! xD
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty, nawet nie próbuj zaprzeczać, bo będzie to fałszywa skromność i tyle *^*
Dziękuję za dedyka ^^ i nadal nie rozumiem, z jakiej paki mi się oberwał, ale postaram się w takim razie nie smutać już na askach (ale to będzie trudne, bo wiesz jak ja marudzę) ;D i co z tego, że już jakiś czas temu zmieniłam nazwę? i tak wszyscy do mnie tak samo... xD
"Zupełnie jak z jakiś przygód fantasy, czas się zatrzymał, tylko nie dla mnie." brzmi trochę jak fabuła gry komputerowej... xD
"niewiele myśląc zamachnąłem się Orkanem, który rąbnął prosto w wyciągnięty w moim kierunku czyjś palec…" czyli Percy i jego sposób na powitanie gościa... xD
"Możecie się ze mnie śmiać, ale sporo czasu zajęło mi najpierw ustalenie czy mam do czynienia z mężczyzną czy z kobietą." ja pierdolę, no comment xDDD
"(na dobrą sprawę mogłem poznać po tym, ale chyba nie chciałem gapić się pierwszej lepszej osobie w odsłonięty dekolt, czy jak to się nazywa" ale Percy powinien wiedzieć, że nie wszyscy faceci to deski i nie wszystkie kobiety mają się czym pochwalić xD
"na dodatek były to buty na szpilkach… nie, nie, po prostu na obcasie." no gender normalnie... xDDD
Btw, dlaczego Vile wygląda bardziej damsko ode mnie? niesprawiedliwy świecie, czemu? xD
"Nie rzucił się na mnie." Percy nie ma brania... xD
"I to takim… pięknym, nieudawanym z żadnej strony uśmiechem… prawdopodobnie gapiłem się na niego jak zahipnotyzowany" za to Vile ma branie u wszystkich... xDDD
"No już – złapał mnie za dłoń która tak jakby się kompletnie mnie nie słuchała, po czym skierował miecz w dół – Trochę wyluzuj." *OOOOOO* jak ja lubię tego Fonosa... kij że lubię właściwie wszystkie Fonosy... xDDD
"z niewiadomego powodu wpadłem na pomysł, że to jest anioł czy coś w tym guście." ten no... ta... Angela/Ash/jak-kto-woli z Kurosza xDDD
"Właściwie to nawet chciałem z tobą porozmawiać kiedy walczyliście z Gają, ale… to nie był najlepszy pomysł" no z pewnością, bo wtedy jeszcze żaden heros nie miał chyba pojęcia o istnieniu Fonosów xD
"Znaczy jestem dosyć popularny półbogiem, ale nie sądziłem, że może mnie obserwować… Yyy…" #taki_fejm #szacun #szpan_na_dzielni #paparazzi #lans #i_w_ogóle xD
"odparł tym samym przyjemnie ciepłym głosem, którego mógłbym w sumie słuchać godzinami… trochę jak męska wersja Afrodyty" kuźwa... Vile faktycznie ma branie u wszystkich xD
"I można powiedzieć, że chciałem cię ostrzec." bo to jest tak... zatrzymałem czas, nieproszony pojawiłem się w obozie, jestem demonem i wyglądam jak transwestyta, ale chcę cię ostrzec... XDDD
"w jednej chwili czas ponownie ruszył ale… wszystko płonęło. Wszystko. Mój dom. Mój obóz, stał w płomieniach." AND WE GONNA LET IT BURN, BURN, BURN! XDDD
"Vile opierał się o najbliższe płonące drzewo i przyglądał się temu jakby nigdy nic. Jego włosy poruszały się w rytm gorącego wiatru." hmmm... romantycznie... xDDD
"Jestem Fonosem. Demonem morderstwa po za wojną, ale moją domeną jest naiwność oraz czas." no mogły mu się gorsze te domeny trafić... prostytucja albo czyszczenie toalet na przykład... więc naiwność nie taka zła xDDD
"Teraz chcesz o tym rozmawiać?" i zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz! xD
"Nie, chciałem jeszcze kogoś zobaczyć – spojrzał w niebo – Ale ta osoba raczej nie chce widzieć mnie… to bez różnicy" współczuję mu... bo parring Percussus x Vile jest zaraz na drugim miejscu po tym, na którego to os-a czekam ^^ xDDD
"To trochę zbyt wielka presja." Percy faktycznie brzmi jak jakiś fejm xD
*cdn*
*cd*
Usuń"Więc jeśli obóz ci domem, to obozowicze rodziną. Traktuj ich jak rodzinę, każdego bez wyjątku." słyszałeś Percy? bądź miły dla Jack'a (pomimo tego, że kilka razy prawie zabił twojego ekschłopaka) i Stepherda (pomimo tego, że przy pierwszym spotkaniu rzucił cię w objęcia Gai xD) *^*
"Ale jestem też demonem – kurde on mi w myślach czyta – Nigdy nim nie chciałem być, więc tu również zostawiam temat zamknięty." TRUUUUDNE SPRAAAWY! XDDD
"Widzisz umiesz ruszyć głową, nie jak ci to wypominają" no i kurwa... czyli faktycznie tylko mi się Percy nigdy głupi nie wydawał xD
"Jasmine też nie spała, słuchała przez mp3 muzyki i raz po raz wydzierała się krzycząc coś w stylu „YEAH!!!”, ale to moja siostra, nikt nie mówił, że będzie cicha." btw, zauważyłam, że ostatnio jest więcej Jasmine u ciebie w opowiadaniu... tak jakby znaczy się częściej ją wstawiasz do rozmów, czy coś w tym stylu... xD
"Jestem poniżony. Cholernie poniżony i w takich chwilach mógłbym zadawać sobie oklepane pytanie „Dlaczego ja?”, szczerze już go sobie nie zadaję… nie opłaca się… nie ma sensu… i tak nic nie zmienię." ten to w sumie dopiero miał trudne życie... Fonos w głowie, wszyscy są na niego napaleni... lajf is brutal xD
"To nie ma, kurwa żadnego sensu!" czyli Topaz i jego filozoficzne przemyślenia xD
"Nie chciałem ich widzieć, nie chciałem z nimi rozmawiać… oni wszyscy tylko i wyłącznie się bawią… bawią się moim kosztem. Zawsze tak było. Zawsze. Percussus mnie ostrzegał, a ja durny zastanawiałem się czy mogę mu ufać…" i tak se zanuciłam ten fragment "They, they betray, I'm your only true friend now" xDDD
"Czasami tylko przegina z nauką." ale to tylko czasami... xD
"Jesteś tylko mój. Tylko mój. Nikt więcej już nigdy cię nie tknie. Jesteś tylko i wyłącznie mój, kociaku" noooo... a już miałam nadzieję na kolejne gwałty xD
"Kociaku, robisz się lodowaty." Topaz sam staje się Fonosem xDDD
"Zasypiałem myśląc o tym, śniłem o tym i nawet po tym gdy się obudziłem nie umiałem oderwać się od tych myśli… zaczynało się to robić moją małą obsesją." ejj... on się faktycznie staje Fonosem... xD
"A budzenie Percussusa nigdy nie było zbyt dobrym pomysłem." przed obudzeniem demona skonsultuje się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż może to zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu xD
"Ale wiesz? Tym razem nawet jakbym chciał nie potrafię się samodzielnie zregenerować." ale to jest Percussus... potrafi wszystko *^*
"To była Feli. Ledwo się powstrzymałem przed rzuceniem się na nią z podziękowaniem, ale zachowałem pozory spokoju." *zaciska pięści* musiała akurat teraz? szykowało się na +18, a ona musiała przyjść... ;---;
"Feli podała mi coś zawinięte w serwetkę." nie jedz! arszenik! xDDD
"-Oj Feli, on tylko siedzi w mojej głowie, czasami za dużo gada… to dosyć gadatliwy facet – zaśmiałem się słabo.
Zaraz ci przyjebię, kociaku." dedłam po prostu xDDDDDDDDDDDDDDDDD
"Nie teraz. Czułem się jak śmieć, owszem, ale jakoś nie miałem ochoty być ponownie „zabawiony”." ale może czytelnikom na tym zależy? o nas to już nie pomyśli *kręci głową z dezaprobatą* ;-;
"Percussus ty nawet nie wierz, że brzmisz jak chory psychicznie. Idź spać." przypomniała mi się taka scena z wakacji sprzed dwóch lat... jak policja przyjechała do sąsiada i kazali mu iść spać i wytrzeźwieć xDDDD
"Och kociaku… mój słodki, słodki kociaku. Nic nie kombinuję. Ale masz rację… spotkaj się z nią. Tak masz rację, nie mogę cię trzymać na smyczy." odnoszę wrażenie, że szykuje się coś ciekawego xD
"Co nie zmienia faktu, że to mój brat, więc go nienawidzę." braterska miłość xD
*cdn*
*cd*
Usuń"mianowicie położyłem głowę na kolanach brata… no dobra, to nie do końca są kolana… ale nikt nie musi o tym wiedzieć… I wtuliłem się w jego ciepły brzuch." odnoszę wrażenie, że Nat zaczyna molestować Oscara xD
"Ostatnio tylko „powiem Percy’emu… Percy powiedział… Percy zrobił… Percy nie powinien…”, Oooscar czemu nie mówisz tyle o mnie?" i ten parring... że Oscar i Percy... o luju... o czym ja myślę... xDDD
mam pytanie wagi państwowej i w ogóle: będzie jeszcze Matt? plooosę *^*
"Ej… co masz w kieszeni? Uwiera mnie." *zgon* xDDDDDDDDDDD
"Oscar chwilę milczał, poprawił okulary i po chwili odłożył książkę" bo najważniejsze to poprawić okulary xD
"Jesteś zbyt szczery! – Ryknąłem – Dlaczego chociaż nie możesz udawać, że cokolwiek do mnie czujesz!" dlaczego Nat zachowuje się gorzej niż dziewczyna z okresem? serio... xD
"Szczerze sam tego nie rozumiałem, ale taki się urodziłem i nie jestem w stanie nic na to poradzić." czyli z cyklu: sorry, taki mamy klimat xD
"Czemu nic cholera nie mówisz?! Powiedz coś! Uderz mnie! Zacznij mnie wyzywać! Powiedz cokolwiek!" tu mi Nat tak troszku zabrzmiał jakby był w Trudnych Sprawach albo co... xD
"Kiedyś popamiętasz te swoje kamienne twarze, tą swoją obojętność! Kiedyś oberwie ci się rykoszetem! – Cedziłem uderzając pięścią w podłogę." jeśli cokolwiek stanie się Oscarowi to nie żyjesz :)
"Dlaczego wszyscy muszą być szczęśliwi, normalni, albo chociaż normalni" no chyba nie... xD
"Albo mnie kiedyś dobijesz – wyszeptałem już kompletnie bezsilnie opierając swoje czoło o podłogę – Albo ja kiedyś dobiję ciebie…" mówiłam serio... Oscar ma żyć :)
Dobra, zakończę ten niekreatywny komentarz...
Pozdrawiam, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny i w ogóle to chyba jeszcze trochę weny... i czekam na następny rozdział i na os-y (a już w szczególności na tego, o który błagam cię od jakiegoś czasu xDDD), także pisoj szybko *^* ;D
Taa xDD
UsuńNo ni jest, ni w kij i ni jestem skromna xD
A proszę xD A nie może? Mosz to nie norzekoj xD
Bo Gray ładnie brzmi ;-;
Bo ja za dużo gram xD
Bo może! XD
No bo jak gadosz z Vile'm to nawet po głosie nie poznasz xDD
Dlatego poznawał po gębie xD
No właśnie xD Ale w miarę ładne xDD
Bo jest demonem, demony potrafią xDD
No nie xD
No szczególnie u herosów xD
XDD Ale to dobrze, bo Vile taki jest do lubienia xD
xDDD Ale tamto było wkurwiające xD
Wiesz Fonosy to nie mój wymysł, więc ktoś tam o nich słyszał xD
No jasne xD
No bo to Vile, czego się spodziewać? Ja tam się cieszę, że Nat'a nie spotkał xD
No i moją domeną jest naiwność, więc zostaniemy przyjaciółmi?... XD
No i taki kij XD
Bo można, ale szczerze to po prostu urok demona xD
I tak Percussus ma najlepsze xD
Tylko Fonosy nie mogą pić ludzkich napojów, ale tak xDDD
No ja wjem, wjem. W ogóle wszyscy tacy przez Percussusa pokrzywdzeni xD
Będzie niedługo, będzie xD
Bo Percy to pierdolony, pół-boski fejm xD
No dokładnie xD Ale czego się spodziewać po facecie który zajmuje się naiwnością xD
Nah Vile tak bardzo xD
Tak xD
No bo... bo w sumie ja tam Jasmine lubię i będzie mi potrzebna, więc ten tegoxD
No biedny jest ;-;
No wiesz, daj mu pokrzyczeć XD
XDDDDDDDDDDDDDDDD
Ni w kija na razie xDD
Kurde, odkrywają mnie...
Nosz ;-;
I to dosłownie xDD
No ni wszystko, dziecka z facetem mieć nie umie xD
XDDD Bo +18 będziesz miała w o-sie xD
Za późno xD
Bo Percussus potrafi xDD
Bo ma za dużo przeżyć jak na razie xD
Wiesz zawsze Topaz mógł powiedzieć "Jesteś pijany, Percussus, idź spać" XD
Mh... dla ciebie być może xD
No bo tak to jest xD
On zawsze to robił xD
Ja nje wjem, ja nje wjem xD
Będzie Matt, tylko kilka rozdziałów przerwy xD
Pozbierać? XD
Tak XD #Potwierdzone_Info
Bo w sumie z koleżanką doszłyśmy ostatnio do wniosku, że Nat może byc transwestytą xDD
I to dosłownie xD
No bo się wkurwił, a jako syn boga miłości ciężko mu tu inaczej ukazać xD
No cóż *chowa się do szafy*
Ale Nat nie musi o tym wiedzieć xD
*chowa się do Narnii*
Nie jest niekrartwny xD
Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki xD Postaram się napisać jeszcze w ten weekend xD
Również pozdrawiam x3
Yaaaaaay
OdpowiedzUsuńambitny kom będzie potem xD
To czekom, czekom xD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam. ;D Kom trochę później niż miał być, ale jest teraz. ;D
OdpowiedzUsuńTak więc, rozdział zajebisty (jak zwykle z resztą), ale coś krótki mi się wydaje. XD
Uwielbiam te rozmowy Percussua z Topazem. ;D Widać, że lekcje Percussusa działają. ;*
''-Albo mnie kiedyś dobijesz – wyszeptałem już kompletnie bezsilnie opierając swoje czoło o podłogę – Albo ja kiedyś dobiję ciebie… ''- podoba mi się... ;D
''wcale nie zamachnąłem się z taką siłą, ale… cóż no mówiąc prosto mój miecz go odciął, to nie był najprzyjemniejszy widok.''- Taaa. Jasne. To tak jak z odcięciem głowy przez Nikę u mnie. ;* Ale to musiał być właśnie fajny widok. ;)
'' (na dobrą sprawę mogłem poznać po tym, ale chyba nie chciałem gapić się pierwszej lepszej osobie w odsłonięty dekolt, czy jak to się nazywa)''- Ty serio jesteś dziwny Percy. Nie gapić się na dekolt???
''Już nie raz herosi mnie atakowali, ale niestety jestem zmuszony obawiać się, że wasza broń nie wyrządzi mi większej krzywdy – podrapał się w kark.''- Taaa, niestety.... ;)
''Miałem głupie pytanie na końcu języka, a mianowicie „Czym jesteś?”, ale zabrzmiało to idiotycznie nawet w mojej własnej głowie, więc szybko przełknąłem to pytanie,''- Percy mądrzeje. ;D
''kolejnym jakże błyskotliwym stwierdzeniem z mojej strony było to, iż z niewiadomego powodu wpadłem na pomysł, że to jest anioł czy coś w tym guście.''- A może jednak nie?
''Chwilę trwało nim wszystko do mnie dotarło.''- No się nie dziwię. ;D
''-Jestem naiwnością – zaśmiał się cicho i klęknął przede mną''- A teraz zrobię ci loda. ;*
''Jestem poniżony. Cholernie poniżony i w takich chwilach mógłbym zadawać sobie oklepane pytanie „Dlaczego ja?”''- haha chęwtnie obejrzalabym taki odcinek DJ. ;) Topaz Doolb, lat 18 (?). Czuje się poniżony. ;****
''Czasami tylko przegina z nauką.''- Tak, tylko troszeczkę. ;D
'' Znowu czułem jego dłonie, ale niebyły już takie zimne, były całkiem… przyjemne. Sprawnie i naprawdę szybko pozbawił mnie większości ubrań, po czym sam położył się na plecach, a mnie zmusił abym leżał na nim. I tak minęła może godzina, w półśnie, z głową położoną w miejscu gdzie powinno być serce, a nie czułem nic… Percussus obejmował mnie delikatnie, raz po raz przeplatając moje włosy w swoich szponach.''- A ja już miałam ochotę na coś pikantnego. ;D
''Ciężko powiedzieć co mi się śniło. Nie wyglądało to na proroczy sen, bardziej ciche marzenie o tym by wszyscy którzy kiedykolwiek mnie skrzywdzili zginęli. Zasypiałem myśląc o tym, śniłem o tym i nawet po tym gdy się obudziłem nie umiałem oderwać się od tych myśli… zaczynało się to robić moją małą obsesją.''- Rośnie nam przyszły psychopata. Ja to wim. ;D
Usuń'' Percussusa to wyrwało z tego, jego chorego transu, więc tym razem nie czekając na podłodze jak ostatnia ciota, podbiegłem do drzwi i je otworzyłem.
To była Feli''- Zabiję ją... ;D
''-Oj Feli, on tylko siedzi w mojej głowie, czasami za dużo gada… to dosyć gadatliwy facet – zaśmiałem się słabo.''- Czasmi też cię gwałci. ;D
''-A zastanawiałeś się dlaczego? – Feli uśmiechnęła się z lekkim tryumfem.''- BO TAK!. ;D
''Co nie zmienia faktu, że to mój brat, więc go nienawidzę.''- Huehue takie tró. ;D
''-Co ty masz z tym Percy’m? – Jęknąłem cicho – Ostatnio tylko „powiem Percy’emu… Percy powiedział… Percy zrobił… Percy nie powinien…”, Oooscar czemu nie mówisz tyle o mnie?''- Bo jesteś moim bratem i cię nienawidzę. ;D
''-Nie kochasz mnie – westchnąłem półżartem, półserio.
Oscar chwilę milczał, poprawił okulary i po chwili odłożył książkę i dopiero wtedy odezwał się bardzo ostrożnie:
-Tak, masz rację.''- Smuteg. ;(
''-Nie rozumiesz? – Wycedziłem – Nie rozumiesz?! Czego w tym, ty kurwa nie rozumiesz, Oscar? – Pochyliłem się nad nim i złożyłem na jego ustach pocałunek.''- Słodkie. ;****
''Mogłem za nim biec… ale on przecież powiedział co chciał… znowu mnie zranił… dlaczego chociaż raz nie może być tak jakja chcę? Dlaczego wszyscy muszą być szczęśliwi, normalni, albo chociaż normalni, a ja nie dosyć, że jestem jaki jestem, to jeszcze zakochałem się w takim dupku.
''- Bo lajf is brutal, słonko. ;D
Sorry, że taki krótki, ale głowa mnie nadal boli. Chyba przez komputer... Muszę ograniczyć siedzenie na necie... chociaż i tak pewnie tego nie zrobię. ;)
Pozdrawiam, weny życzę bardzo dużo i czekam na nexta. ;*
Witam, witam xD Nie narzekam xD
UsuńDziękuję i tak o połowę strony krótszy bo za szybko rozwinęłam narrację Nat'a XD
Oscarowi mniej xD
No wiesz, to taki tam odruch xDD No dokładnie xD Nie dla Persiaka xD
Nie będzie się pierwszej lepszej osobie tam gapić xD
A kto wie, może Vile to emo? XD
Tak, bo pierwsza zasada: Nie denerwuj demona xD
tak jakby się mocno pomylił xD
Ja tyż xD
Eee tam, Vile to nie dziwka, chociaż tak wygląda xD
XD No wiesz? Tak Topaza męczyć?
Taa... a jaka nietypowa ta nauka xD
No ni, ni, w o-sie będzie xD
Albo Fonos XD
Nie, nie teraz xD
Ale to szczegół xD
Od Topaza wymagała bardziej logicznych odpowiedzi xDDD
No ja wjem, wjem xD
No dokładnie xD
Niestety, Natscar się wali ;^;
Bo Nat tak działa pochopnie xD
Albo bo ma zbyt pojemne serce xD
Nie ma sprawy xD A po kij ograniczać? XD
Dzięki za wenę i również pozdrawiam x3
Stwierdziłam, że się zmobilizuję i dam Koma… Wiesz jako pożywkę dla Twojej sadzonki :3 Niech Bogini Wena Ci błogosławi… Rozdział jak zwykle świetny, choć pewnie będziesz zaprzeczać (syndrom pisarza!) Czekam na kolejny rozdział… no i na wartką akcję :D
OdpowiedzUsuń„Miałem głupie pytanie na końcu języka, a mianowicie „Czym jesteś?”, ale zabrzmiało to idiotycznie nawet w mojej własnej głowie, więc szybko przełknąłem to pytanie, kolejnym jakże błyskotliwym stwierdzeniem z mojej strony było to, iż z niewiadomego powodu wpadłem na pomysł, że to jest anioł czy coś w tym guście.”-> Ojj… Percy, blokada kabiny losującej została zwolniona, żeby cię to tylko nie zabiło :D
„[…]ale to moja siostra, nikt nie mówił, że będzie cicha.”-> Przypadłość Dzieci Posejdona :3
„Cholernie poniżony i w takich chwilach mógłbym zadawać sobie oklepane pytanie „Dlaczego ja?”, szczerze już go sobie nie zadaję… nie opłaca się… nie ma sensu… i tak nic nie zmienię. Może powinienem się przyzwyczaić? Może taka powinna być kolei rzeczy?”-> Nie wolno Ci się przyzwyczajać! Topaz musisz się postawić, pokazać że jesteś niezależny, silny. Risu w Ciebie wierzy :3
„Nie wyglądało to na proroczy sen, bardziej ciche marzenie o tym by wszyscy którzy kiedykolwiek mnie skrzywdzili zginęli.”-> Zemsta nie prowadzi do niczego więcej jak tylko do nienawiści. Uwierz nie chcesz tego.
„Widzisz kociaku? Muszę cię chronić, prawda? A, żeby cię chronić muszę mieć siły. A jesteś mój, kociaku. Tylko mój. Rozumiesz, jesteś moją własnością, kociaku. Ja bardzo dbam o swoje rzeczy. Kociaku…”-> Niedługo ściągniesz swoją maskę.
„To była Feli. Ledwo się powstrzymałem przed rzuceniem się na nią z podziękowaniem, ale zachowałem pozory spokoju.”-> POKER FACE XD
„Feli ma dziwny dar… czasami zachowuje się jakby czytała w myślach. No cóż…”-> To jest Feli, tego nie ogarniesz :3
„-A zastanawiałeś się dlaczego? – Feli uśmiechnęła się z lekkim tryumfem.”-> Percussus dopilnował by tego nie robił :/
„Tak… więcej już nie. A skąd wiesz, że to się nie powtórzy? Co jeśli…
Percussus czemu mam wrażenie, że coś kombinujesz?
Och kociaku… mój słodki, słodki kociaku. Nic nie kombinuję. Ale masz rację… spotkaj się z nią. Tak masz rację, nie mogę cię trzymać na smyczy.”-> Będzie się działo ;)
„Moje serce tak nagle i na sekundę skurczyło się, że niemal miałem wrażenie, że zaraz przepołowi się na pół. Wcisnąłem swoje czoło mocniej w jego brzuch i zaśmiałem się… tak strasznie sztucznie.”-> Twój ból musi być okropny… Ale ja wierzę w Natscar <3
„-Albo mnie kiedyś dobijesz – wyszeptałem już kompletnie bezsilnie opierając swoje czoło o podłogę – Albo ja kiedyś dobiję ciebie…”-> Takież prawdziwe…
No to Weny, Weny i jeszcze raz Weny… i wszystkiego co Ci tylko potrzeba do tworzenia tak genialnej twórczości. Dla mnie jesteś Genialna :3
~Akarisu(Córka Hermesa)
No siema, wbijam z lekkim spóźnieniem, ale mam nadzieje, że wybaczasz :)
OdpowiedzUsuńTakże tego, boli mnie głowa, jestem zmęczona bo 3 dni zwiedziłam chyba całe Morawy, chodziłam po 56551655 kościołach i właziłam na 51531564849465454659 schodków więc... XDD
Ale koniec marudzenia, CZYTAM!
Ach i jeszcze dygresja. Przypinam się niewidzialnymi pasami, żeby nie zlecieć na podłogę! :D
Ano i jeszcze herbatka :D. Przez 3 dni nie piłam nic ciepłego :<
"Zupełnie jak z jakiś przygód fantasy, czas się zatrzymał, tylko nie dla mnie." Takie życie Persiak... Takie to w kij dziwne, że takie wydarzenia uważasz za fantastykę, a spotkanie z mantikorą już niet xD
"I w momencie kiedy myślałem, że chyba przebywanie z kimś takim jak Shepherd czy Sibi, źle na mnie wpływa usłyszałem za sobą cichy śmiech…" 3 psychol w natarciu? Super!
"ale… cóż no mówiąc prosto mój miecz go odciął, to nie był najprzyjemniejszy widok." No, no, powiem, że całkiem miłe powitanie! :D
"(na dobrą sprawę mogłem poznać po tym, ale chyba nie chciałem gapić się pierwszej lepszej osobie w odsłonięty dekolt, czy jak to się nazywa)" hahahaha, umarłam xDD *no , to teraz umierać będę xD*, no ale.. w klatę Persiu, w klatę! Ewentualnie w pierś, bo pierś ma i kobieta, i mężczyzna xDDD
"Yyy… chłopaka, sięgały mu ud… na dodatek były to buty na szpilkach… nie, nie, po prostu na obcasie." Nie wiem dlaczego, ale przed oczami mam wizje Conchity Wurst... Niedobrze xD
Ale my przecież wiemy, że to Vile, prawda? :D Prawda? XD
"A przecież no słowo daję odciąłem mu palec! Wzruszył tylko ramionami i po chwili westchnął. " E tam, odcięty palec? Zdarza mi się to co dziennie!
"-No już – złapał mnie za dłoń która tak jakby się kompletnie mnie nie słuchała, po czym skierował miecz w dół – Trochę wyluzuj."hahahah xD fonos na chillu XDD jeszcze blancik w łapkę i rastaczapka na włosy.. w sumie ładnie by się z jego kudłami komponowała xDD
"-Jesteś Percy Jackson – uśmiechnął się w końcu ponownie – Bardzo chciałem ciebie poznać, wiesz? Właściwie to nawet chciałem z tobą porozmawiać kiedy walczyliście z Gają, ale… to nie był najlepszy pomysł – rozejrzał się ostrożnie." Vile tak zawsze miło zaczyna rozmowę, aż nie mogę się nadziwić xDD
"-Noo tak, miło poznać – wyszczerzyłem idiotycznie zęby – Ten… przed czym?" i przypomniało mi się "z uśmiechem, panowie" z Pingwinów XDD
"Vile opierał się o najbliższe płonące drzewo i przyglądał się temu jakby nigdy nic. Jego włosy poruszały się w rytm gorącego wiatru." - uwielbiam xDD Uwielbiam ten opis, ładnie działa na wyobraźnie! I aż nie mam nic głupiego do powiedzenia, czyli... no super xDD
"-D-domeną? Demonem? – Wyjąkałem." Może Percy myślał, że to jedno słowo? XDDD
No i wgl, to nie mogę sobie wyobrazić, że Vile kogoś zabija :<
"-Nie, chciałem jeszcze kogoś zobaczyć – spojrzał w niebo – Ale ta osoba raczej nie chce widzieć mnie… to bez różnicy – machnął dłonią" to smutne.. Vile w friendzonie... Vile, moge Cię przygarnąć! Ja, Ty i Jack stworzymy komunę! :D
"To trochę zaczyna robić się dziwne, jak bardzo wszystko musi zależeć ode mnie. To trochę zbyt wielka presja." Nie no co Ty bracie.. Trzeba było nie być dzieciakiem jednego z trójki najważniejszych Bogów! Tak poza tym, to znów smutam, że nie mam foty z Neptunem :<
"-Jestem naiwnością – zaśmiał się cicho i klęknął przede mną – może jestem jak dziecko, ale jeszcze nigdy nie wynikło z tego coś złego dla was… śmiertelników.
Usuń-Mimo to…
-Ale jestem też demonem – kurde on mi w myślach czyta – Nigdy nim nie chciałem być, więc tu również zostawiam temat zamknięty." Jejku, mam przeczucie, bardzo straszne przeczycie, że Ty go chcesz skrzywdzić :<
"Jasmine też nie spała, słuchała przez mp3 muzyki i raz po raz wydzierała się krzycząc coś w stylu „YEAH!!!”, ale to moja siostra, nikt nie mówił, że będzie cicha." Jas lubi głośno XDD
"Zostaje jeszcze kwestia Nico. A jeśli to o niego chodzi? Muszę jak najszybciej się z nim pogodzić… z resztą… ja go cholera kocham! Muszę się z nim pogodzić, czy przez wzgląd na obóz czy też na samą naszą relację… ale jak? Tyle już żyję (nie, żebym narzekał) a w tej kwestii ciągle jestem nieporadny jak dzieciak." Czyli Percico wraca do gry? XD "Tyle już żyje" łohohoh, braciszek i tak NIE JEST starszy ode mnie xDD
"Jestem poniżony. Cholernie poniżony i w takich chwilach mógłbym zadawać sobie oklepane pytanie „Dlaczego ja?”" Topaz, lat 15 (?), 18 (?) Problem: Jest jak magnes na pedały. Ciągle jest poniżony, ale nie umie nic z tym zrobić. ale dalej ocieka seksownością.
"Percussus mnie ostrzegał, a ja durny zastanawiałem się czy mogę mu ufać… gdybym zaufał nic by się nie stało. On się o mnie troszczy. Na swój własny sposób. Czasami tylko przegina z nauką. " Hahahaha xDD Umarłam xDD. Oddaje ci całe wiadro internetów za ten tekst xDDD
"-Jesteś tylko mój. Tylko mój. Nikt więcej już nigdy cię nie tknie. Jesteś tylko i wyłącznie mój, kociaku – powtarzał to co kilka minut." Fanatyzm pierwsza klasa xDD
"Dzisiaj nic mnie nie obchodziło. Pozwalałem mu robić sobie ze mną co żywnie mu się podoba, lecz mimo to nie zrobił mi nic wielkiego, być może nawet próbował, ale po chwili odpuszczał i w końcu dla odmiany wyszeptał mi do ucha coś innego:
-Kociaku, robisz się lodowaty." No, fonos chciał się pobawić, a Topaz taka skała.. No ale! Percussus i... łaskawość? xDD Czy jak to nazwać xD
"-Kociaku – poczułem jak jego dłonie unoszą lekko moją głowę, spojrzał mi prosto w oczy – Śpij już. Jesteś moją własnością. Nikt inny cię nie dotknie. Zabiję każdego kto spróbuje. Każdego. A teraz śpij, kociaku.
I to jest ten moment w którym moja ogólna niechęć do wszystkiego zaczęła się odzywać. Gdybym myślał teraz tak jak zwykle wyrwałbym mu się i zaczął wrzeszczeć, ale tak tylko ponownie położyłem głowę na jego klatce piersiowej i przymknąłem oczy." Biedny Topaz... On się robi psychiczny powoli.. Albo wpada w depresje! A tak dygresyjnie, bardzo mi się podoba jego postać, serio. Cudownie mu stworzyłaś profil psychologiczny!
"Nie, dosłownie nie miałeś, ale… - Percussus urwał.
Ale co?
Jestem zmęczony, kociaku. Daj mi odpocząć." Wymigiwanie się od odpowiedzi lv Percussus xD
"Na zewnątrz było ciepło. A mimo to, iż temperatura w domku powinna być tylko lekko niższa, to czułem się jak w środku zimy, nie narzekam na zimno, ale jednak… dobra narzekam." Hahahah, zdecydowany XD. Jak przysłowiowa baba xD
Wgl, jak się Percussus regeneruje z jego pomocą? Wysysa z niego siły życiowe? Czy co? XD Bo chyba znów coś pominęłam, albo nie ogarnęłam :<
"To była Feli. Ledwo się powstrzymałem przed rzuceniem się na nią z podziękowaniem, ale zachowałem pozory spokoju." Topaz to taki.. stoik XD
"Zaraz ci przyjebię, kociaku." Hahahah xDD. Dobree xD. Percussus, może lekcja? XD
"Kociaku… ta laska… olejesz ją, prawda?" hahahah xDD. Percussus taki niepewny xDD On sie jej boi! xD
"Percussus czemu mam wrażenie, że coś kombinujesz?
Och kociaku… mój słodki, słodki kociaku. Nic nie kombinuję. Ale masz rację… spotkaj się z nią. Tak masz rację, nie mogę cię trzymać na smyczy.
Percussus?
Kociaku, po prostu bardzo się o ciebie troszczę." Wow xDD. Percussus leci na kompromisy? Zaskakuje mnie ten demon dzisiaj xD
"Tak jakoś się na niego zapatrzyłem. Lubię na niego patrzeć kiedy czyta, robi przy tym taką minę, że nie sposób przejść obojętnie! Co nie zmienia faktu, że to mój brat, więc go nienawidzę." Miłość wcale nie jest taka łatwa xDD
Usuń"Ale kiedy Oscar zdał sobie sprawę, że i tak się od niego nie odkleję dał mi spokój z okładaniem mnie po twarzy i wrzeszczeniem na całe gardło. Taki tam mój brat." Hahahaha, Oscar miszcz świata xDD. Jak nie daje rady siłą, to trzeba olać xD
"-Kiedy im powiemy? – Spytałem po chwili.
-Że mnie przytulasz? Nigdy." Kurwa, nie mogę xD. Jednak pozdrawiam z podłogi xDDD
"-Co ty masz z tym Percy’m? – Jęknąłem cicho – Ostatnio tylko „powiem Percy’emu… Percy powiedział… Percy zrobił… Percy nie powinien…”, Oooscar czemu nie mówisz tyle o mnie?" Co powiesz na kolejny parring? XD
"-Pamiętam. Wiesz co Oscar, skoro nie śpieszy nam się… - nie lubię o tym gadać więc postawiłem na szybką zmianę tematu – Ej… co masz w kieszeni? Uwiera mnie.
Oscar westchnął głośno, a ja wybuchnąłem śmiechem.
-Kalkulator." Kurwaaaaaaaaaa, hahahaha xDDDD umieram xDDD. prawie oplułam monitor herbatką xD
Wgl to dalszej części nie skomentuje, bo *OOOOOOOOOO* i *wstaje i klaszcze*, to było genialne!
"-Albo mnie kiedyś dobijesz – wyszeptałem już kompletnie bezsilnie opierając swoje czoło o podłogę – Albo ja kiedyś dobiję ciebie… " Tak mi szkoda tego Nat'a! No kurwa! I cała sympatia do Oscara, zdobyta przez ostatnie rozdziały, poszła się... kochać!
A tak wgl to ten rozdział jest zajebisty, ZAJEBISTY! No po prostu nie mogę się naczytać xDD.
I super, dwa o-sy <3 Jestem przeszczęśliwa! :D
Dobra, to lecem z króciutką formułką, bo już późno i zmęczona jestem. Więc przepraszam, jak się zjawią jakieś błędy czy coś, no ale.. już nie mam siły sprawdzać pisowni :< I za głupoty też przepraszam!
Dużo weny, czytelników, komentarzy i dobranoc! ;*
Mini komentarz.
OdpowiedzUsuń"Nie wiem czemu tak zareagowałem, ale kiedy poczułem jej dłoń na swoim ramieniu natychmiast odskoczyłem. Bywa tak, że tracę nad sobą kontrolę i zdaję sobie z tego sprawę, później zazwyczaj tego żałuję, nie mniej nim zdążyłem się ugryźć w język ryknąłem:
-Nie dotykaj mnie, do cholery jasnej!"
Też tak mam.. xD Tylko ja mam jeszcze w zwyczaju.. hmmm.. jak to ładnie ująć?.. przypierdalać w twarz potencjalnemu "napastnikowi".
No.. pół biedy jak to zrobie ręką.. Gorzej jak coś trzymam typu kij czy skakankę..
xD Ten instynkt samoobrony lvl Ja. XD
"-Ja tylko nie lubię być dotykany.
-A zastanawiałeś się dlaczego? – Feli uśmiechnęła się z lekkim tryumfem."
Chmm.. pomyślmy..
Jeśli ktoś będzie chciał mnie zajebać i złapie mnie za ramię to z obiektywnego punktu widzenia już gryzę ziemię..
Nie mam pojęcia.
"Ona nienawidzi demonów, nie rozumie, że każdy jest inny."
Pozwole nie dopuścić do głosu Tobiasa. *szybko spycha chłopka z schodów* Jak będzie miał szczęście to przeżyje.~Nika
"Percussus ty nawet nie wierz, że brzmisz jak chory psychicznie. Idź spać."
"Ty nawet nie wiesz że jesteś psychopatą. To najlepiej sie prześpij i ci przejdzie." Taaaak?
"Co nie zmienia faktu, że to mój brat, więc go nienawidzę."
Jak ja ostatnio z Ludzkim Szczenięciem.
"-Czemu ty tak nienawidzisz swojego brata? Przecież mówiłaś że jest słodki itede?
-Ludzkie Szczenie.. To jest mój brat. To mój OBOWIĄZEK go nienawidzić."
No i taki komentarz z dupy. XD