niedziela, 17 maja 2015

ROZDZIAŁ XXVIII

Rozdział XXVIII. Zła prognoza


∞ SHEPHERD ∞


Nie wiem w sumie jakim cudem ktoś taki jak ja, jest w takim miejscu jak to. Znaczy się oczywiście przyprowadziła mnie tu matka i pewnie miała jakiś w tym wszystkim cel, nie jestem tylko pewny czy wiem jaki.

No tak ja tu pieprzę, a o grzeczności zapomniałem. Nazywam się Shepherd. Nazwiska nie podam… i tak nie uwierzycie. Nie lubię mówić o sobie. I tyle powinniście o mnie wiedzieć.
Ten obóz swoją drogą jest okropny. Nie mówię już w tym momencie o wszech obecnym nieładzie, chociaż to jeden z powodów, ale nie główny. Głównym powodem są sami obozowicze. W większości bezmyślni śmiertelnicy, którzy od tych zwykłych różnią się tylko tym, że niby mają boską krew… jeszcze nie zdążyłem tego wyłapać.

Czemu matka skazała mnie na takie miejsce, wiedząc, że nie będzie mi tu dobrze? Zupełnie jakby to była jakaś kara, tylko nie wiem za co. Wydaje mi się, że nie zrobiłem nic co mogłoby ją urazić. Jestem w miarę dobrym synem… składałem jej ofiary. Umilałem wieczory. A moją zapłatą jest ten obóz?
Tak więc z niewiadomego dla mnie powodu jestem tutaj… na obozie Herosów i moim na razie jedynym celem jest dowiedzieć się po jaką cholerę muszę tutaj być?
Może powinienem najpierw dowiedzieć się czy nie ma tu przypadkiem osoby która mogłaby zainteresować matkę… A jak na razie jedyną osobą którą poznałem bardziej jest kretyn. Tak kretyn. Może nie jest mu tak na imię, ale faktów nie ukryje nawet w ziemi, którą nawiasem mówiąc wyraźnie sobie upodobał…
A nazywa się Percy Jackson.  Jest synem Posejdona. Nie wiem czy moja matka lubiła Posejdona, a jeśli nie, to na pewno nie powinna się interesować taką ciotą jak jego syn. Więc będę go obserwować, ale bardziej prawdopodobne jest inne dziecko od Wielkiej Trójki.

Nawiasem mówiąc i już kompletnie zbaczając z tematu, ten obóz nawet nie jest dobrze chroniony. Gdybym chciał, mógłbym własną siłą woli zmieść go z powierzchni ziemi. Nie chce mi się. Ale jeśli któryś z nich mnie wkurzy, obiecuję, że tak właśnie zrobię. Nie ma miejsca na rzeczy które mnie denerwują.

∞ ∞ ∞


To miał być mój pierwszy całkiem pełny dzień w tym miejscu. Spałem równo dwie godziny… więcej nie potrzebuję. Z resztą kolejną godzinę spędziłem w łóżku, gapiąc się w sufit. Pokój który mi przydzielili był brudny. Rzygać się chce. Pierwszy raz jak tu wszedłem, dałbym sobie rękę uciąć, że wprowadzili mnie do taniego burdelu. Później mi powiedzieli, że to będzie mój pokój… chciałem przyjebać temu synowi Hermesa, który mnie tu zaprowadził… ale muszę być grzeczny, co nie? Nienawidzę być miły dla innych.
Jestem ciekawy czy wytrzymam tutaj psychicznie… Pewnie nie. Wtedy będzie miała matka ze mną problemy…

Zerknąłem przez okno. Na oko była jakaś szósta rano. To znaczy, że może tak powoli powinienem się ubierać. Nie miałem w sumie i tak wielkiego wyboru, nie miałem żadnych ciuchów na zmianę, a nie będę łazić w pomarańczowej bluzce… nienawidzę pomarańczowego. Może nie tak bardzo jak różowego, ale jednak.

Jestem dosyć szybkim człowiekiem, więc nie minęło dużo czasu a już byłem na korytarzu tego całego Wielkiego Domu… w porównaniu z tym gdzie mieszkałem, to „Wielki” zamienił bym na cholernie malutki… naprawdę widziałem większe rzeczy.

Nie mniej już pomijając kwestię wielkości, wkurwiało mnie również to, że dzielę go z takimi prymitywami jak rzymianie. I właśnie kiedy miałem już oddalić się jak najdalej któryś z tych rzymian złapał mnie za ramię.
-Strasznie hałasujesz – wycedził zaspanym głosem.
-Tch… Żywi zazwyczaj hałasują. Przynajmniej nie masz do czynienia z trupem.  
-Lepiej się upewnić – zaśmiał się słabo.
Ciągle stałem do niego tyłem, niezbyt interesował mnie jego wygląd. Jego głos nie należał do kogoś kto właśnie ma wyciągniętą w moim kierunku broń.
-Nie odwrócisz się, chociaż? – Spytał niepewnie.
-Nie za bardzo mnie interesujesz – odparłem ponurym głosem – Ale puść moje ramię, wątpię, żebyś był masochistą.

Puścił moje ramię. Mam dosyć przekonujący głos, ale nic na to nie poradzę.

Ruszyłem bez słowa przed siebie, ale zdawałem sobie sprawę, że facet za mną idzie. Jeśli mnie nie śledzi, to po prostu również chciał wyjść z domu. Ale najwyraźniej postanowił iść za mną.

Wtedy dopiero zerknąłem na niego nieznacznie. Średniego wzrostu chłopak. Z mnóstwem piegów na twarzy i brązowymi włosami. Oczy miał schowane za szkłami okularów… prawdopodobnie zerówki, jego oczy nie wyglądały na kogoś kto faktycznie ma wadę wzroku. A oczy miał koloru fiołków.

-Dlaczego za mną idziesz? – Moja dłoń zacisnęła się na scyzoryku który trzymałem w kieszeni – Mam cię zapoznać z ziemią czy z Hadesem?
-Właściwie to idę po prostu w tym samym kierunku – odparł po chwili zastanowienia.
Wzruszyłem ramionami i w parę sekund znalazłem się za nim, przyłożyłem mu scyzoryk do gardła.
-Śledzisz mnie – wycedziłem.

Brązowowłosy uśmiechnął się pod nosem.

-Naprawdę jesteś grekiem?
-Nie zadawaj pytań – warknąłem i mocniej przycisnąłem scyzoryk – Jeden ruch mojej ręki i zostanie ci sieczka z grdyki.
Zaśmiał się słabo.
-Nic ci to nie da. Będziesz musiał zwiewać.
-A kto będzie świadkiem?
-Jesteś podejrzany… Oskarżenia pójdą na ciebie.
-Trochę to zajmie – przybliżyłem swoje usta do jego ucha – A ty już będziesz wtedy od bardzo długa gryzł ziemię.
-Nie wiem kto cię wychowywał, ale idę o zakład, że wilki – ciągle się uśmiechał. Jakby fakt, że ja w każdej chwili mogę go zabić, był normalką – Jesteś zabawny.

To jest pierwsza osoba która to powiedziała. Ja zabawny? Hahahahahahaha! Bogowie!

Zacząłem śmiać się jak opętany, scyzoryk upadł mi na trawę, zresztą nie tylko on… ja sam upadłem na kolana i przyciskając dłoń do prawego oka, śmiałem się na całe gardło.

-Zabawny? – Powtórzyłem ze śmiechem – O bogowie! – Nie umiałem za bardzo się wysłowić przez śmiech – Ja nie mogę!

Chłopak spojrzał na mnie z góry. Uśmiechał się delikatnie, wyglądał trochę jak ciota… ale rozłożył mnie na łopatki. Ja zabawny?

-To było aż takie śmieszne?
-Ta – westchnąłem i po chwili się opamiętałem.

Rzuciłem się na niego. Nie spodziewał się tego, upadł na ziemię. Szybko sięgnąłem po leżący w trawi scyzoryk, usiadłem na chłopaku okrakiem i przycisnąłem mu ostrze do policzka.

-Czyje imię mam zapisać kiedy będę sporządzać listę tych których zabicie odłożę na później?

Chłopak zaśmiał się.
-Nazywam się Nathan.

 

Ж OSCAR Ж


To nie był głos który chciałem słyszeć. Znaczy słyszałem go, a i owszem, pierwszy raz. Ale od razu po plecach przebiegły mi ciarki. Nathanail najwyraźniej był podobnego zdania, ale on zawsze tchórzy. Co do pozostałych to nie wiem co myśleli, Matt miał ciągle poker face, Topaz był za mną i niespecjalnie chciało mi się do niego odwracać, a Feli… a Feli chyba była przy Topazie. No może jeszcze Jack drgnął lekko pod wpływem głosu który jeszcze chwilę temu odbijał się echem od ścian.

-I macie zwykłego śmiertelnika – głos najwyraźniej niewiele sobie robił z tej ciszy – Czy to dar dla mnie?
-Jeśli mówisz o mnie – zaczął zawadiacki tonem Matt – To się mylisz, upadły bogu. Nie jestem zwykłym śmiertelnikiem… w sumie chętnie powiedziałbym, że jestem niezwykłym śmiertelnikiem, ale to brzmi jakbym się przechwalał.

Nie do końca miałem pojęcie o czym mówi. Nie był herosem, to pewne. Ale co dalej?

Ale w tym momencie mój mózg postanowił działać normalnym tempem. Próbowałem na raz przyporządkować to kim jest Matt oraz do kogo należał ten głos i w jednym momencie odkryłem dwie rzeczy na raz, przez co po prostu… musiałem się cofnąć o krok.

-Matt! – Ryknąłem nagle – Ty zdradziecka szujo!
-Ale o co ci teraz chodzi? – Oczy Matt’a świeciły w ciemności.

Poprawiłem okulary, Nathanail patrzył się na mnie jakby z obawą, ale… jeśli wie to o Matt’ie to nie wie o tym co jest przed nami, więc… sam by pewnie podobnie zareagował. Albo i nie… nie w końcu to tylko mój brat, z umysłem godnym pierwszego lepszego zwierzęcia.

-Czyżbym słyszał głos syna Erosa? To takie smutne, że was jest tak mało, ale w końcu wasz ojciec nienawidzi każdego ze swoich dzieci.
-Dzięki za uświadomienie – warknął Nathanail – Bo tego w ogóle się nie da… Au! – Kopnąłem Nathanaila w piszczel.
-No herosi – Matt wybuchnął zimnym śmiechem – Wy gadajcie, ja już swoją rolę wykonałem… co do joty – zerknął na Topaza, po czym oparł się jakby nigdy nic o ścianę.

Ciemna mgła nieco się przerzedziła i mogliśmy dojrzeć osobę… boga… do którego ten donośny i z lekka przerażający głos należał.

Mężczyzna był równie przerażający. O szarej cerze, długich czarnych włosach, ubrany w czarną zbroję, w której nie odbijało się kompletnie nic… a jego oczy… jego oczy całe czarne, nawet białka, miało się wrażenie, że patrzy się w odmęty Tartaru… znaczy ja tam nigdy nie byłem i być nie zamierzam, ale jeśli miałbym wskazać na kolor wejścia do owej krainy, pokazałbym jego oczy.

Ereb. Nie wiem czy większą ochotę miałem zwiać, czy zbić Matt’a na kwaśne jabłko.

-Myślałem, że to będzie heros – warknął Topaz.
-Niespodzianka, dzieciaku – odparł dosyć pogodnie Matt.

Miałem naprawdę ochotę, z całej siły walnąć go w tą jego zakłamaną gębę. Że niby mamy rozmawiać z pradawnym bogiem? Z bogiem ciemności? My herosi?!

-O co wam znowu chodzi? – Ereb wstał ze swojego prowizorycznego tronu – Powinienem wrócić do Tartaru, ale ktoś mnie szukał i byłem zmuszony gnić w tym miejscu.
-Pomagasz SPO? Wybacz, ale pradawny bóg, pomagający herosom? – Feli prychnęła pod nosem.
-Głupia dziewko, kto powiedział, że im pomagam? Dawali mi swego czasu ofiary, to Fortuna im sprzyjała… przestali, więc niech się nie dziwią, że już jej nie mają.
-SPO zostało rozjebane na malutkie kawałeczki! – Ryknął nie ostrożnie Jack – A ty kretynie, pierdolisz, że nie mamy jebanego szczęścia?! Kurwa twoja jebana mać, jak mamy mieć to pierdolone szczęście, z jebanym pradawnym bogiem, przeciwko kurwa, nam?!
-Jaki bulwers – westchnął Ereb. Chyba niewiele zrobił sobie z języka Jack’a… na szczęście – Dziecko, czy ty zawsze musiałeś więcej mówić niż myśleć?
-Ja jebię to! – Machnął dłonią.
-Jak zwykle – Ereb wzruszył ramionami a jego pusty wzrok utkwił w Topazie – Nie wyraziłeś swojego zdania.

Topaz nawet nie podniósł wzroku.

-Bo go nie mam. Jestem tu właściwie bez żadnego powodu.
-A misja?
-Nie obchodzi mnie – odpowiedział bez wahania.

Wiedziałem, że po Topazie wszystko spływa i w ogóle… ale, żeby aż tak? Ta misja powinna być co najmniej ważna. Oczywiście wcześniej nie wiedziałem, że spotkamy pradawnego boga, ale jednak…
Ereb nie wydawał się być taki przerażający. Ale nie jestem idiotą by dać się oszukać, jeśli powiemy coś nie tak, zniszczy nas… proste i logiczne.

-Czemu nie jesteś w Tartarze? – Wyrwało się Nathanailowi.
Czyli jednak coś pamięta z mitologii… I tak będę go zmuszał do przeczytania jej.
-To miejsce jest z nim silnie powiązane. Tak jakby ciągle w nim jestem, a zarazem mogę rozmawiać z wami.
-Nie rozumiem – Nathanail pokręcił głową.

Powstrzymałem się przed kąśliwą uwagę.

Jack z kolei cofnął się i to nie o jeden krok, praktycznie miałem wrażenie, że zaraz nam zwieje, ale nie do końca wiedziałem czemu.

-Co synu Hermesa? – Ereb wybuchnął śmiechem – Prawie rok na ciebie czekam. Może niedługo zginiesz, wtedy oprowadzę cię po twoim nowym domu.
-Nie skorzystam z tej jebanej przyjemności – Jack przełknął głośno ślinę.

Ereb ponownie się zaśmiał.

-Ech… herosi. Durni, durni herosi. Po cholerę tutaj jesteście? Czemu zakłócacie mój spokój, skoro już wszystko wiecie. A przynajmniej jeden z was wie.

Moje spojrzenie napotkało się ze spojrzeniem Sibi’ego, który obecnie był chyba najbliżej Ereba.

-Może nie lubimy mieć niespodzianek? – Warknąłem.
-Tak? W takim razie co chcecie wiedzieć? Że sami bogowie drżą przed pradawnym lękiem? Że większość z bogów was opuściła? – Wybuchnął śmiechem – Tak, właśnie tak, dzieci. Bogowie już nie są wami aż tak zainteresowani.
-No nie! – Jęknął Nathanail – Kolejne osoby które nie są mną zainteresowane!

Myślę, że tym razem to był dowcip ze strony mojego brata niż szczera prawda. Chociaż po moim bracie mogę się spodziewać wszystkiego… niestety.

-Mogłeś sobie darować – odparłem jednak.

Nathanail zaśmiał się, dosyć zbyt ciepło jak na obecną sytuację. Ale on taki jest…

-Bo ci debile nie spytają – warknął Topaz – Co z Chejronem? On też bawi się w boga, czy może urządził sobie wakacje na Bahamach?

Ereb spojrzał z zainteresowaniem na Topaza. Nawiasem mówiąc syn Eris ma jak zwykle przechlapane, chyba nigdy nie spotkałem drugiej takiej osoby, która jak tylko wejdzie do pomieszczenia sprawia, że wzrok wszystkich zaczyna podążać za nią.

-Być może bawi się w boga… być może nie mógł się tłumaczyć, a teraz szuka herosom sojuszników.
-To w sumie ma pierdolony sens – Jack pokręcił głową – Co nie zmienia faktu, że to było w kij kurwa nie fajne.
-Udzielasz nam mało odpowiedzi… jak na kogoś kto miał nam ich wszystkich udzielić – zmarszczyłem czoło.

Ereb wybuchnął śmiechem

-Nie robię nic za darmo. Chcę coś w zamian.
-Co znowu, kurwa? – Jęknął Jack – Nawet pierdoleni bogowie są przekupni.

Bóg wskazał na Topaza z tryumfalnym uśmiechem.
Syn Eris wytrzeszczył oczy. Zwróciłem również uwagę, że Matt po raz pierwszy drgnął podczas tej rozmowy i spojrzał spode łba na Ereba.

-C-co?! – Wyjąkał Topaz – Pojebało?
-Och nie ciebie! – Ereb machnął dłonią – Bo widzisz, w moim królestwie jest nudno. Mam tam potwory, dusze, dzieci mojej żony… Ale nie ma tam pewnych istot. Wiesz? Zawsze chciałem mieć jakiegoś złego ducha za zwierzę.

Topaz złożył ręce na piersi, z jego gardła wydobywało się ciche warczenie, czyli jak zwykle kiedy zaczynał tracić nad sobą panowanie.

-Oczekuję, że w zamian za naprawdę szczegółowe informacje dotyczące wszystkiego o co tylko będziecie chcieli spytać, ja chcę tylko to co posiada syn Eris w swojej głowie – Ereb wstał – Pozbędziesz się problemu, synu Eris, a wy wszyscy dostaniecie informacje.

Zapadła cisza. Gdyby to ode mnie zależało zgodziłbym się bez wahania. Ale teraz wszystko zależy od Topaza… ufam mu, ale bez przesady, to dziwny chłopak… zbyt dziwny i zbyt pochopny by pozwalać mu decydować. Podszedłem do niego i wyszeptałem:
-Topaz pomyśl racjonalnie, prawdopodobnie od tego będzie zależeć sporo…

Topaz zaśmiał się głośno. I to absolutnie był jego śmiech.

-Kpisz sobie? – Oczy Topaza błyszczały jak dwa różowe światła – mam pozbyć się jedynego sprzymierzeńca, bo jakiś durny bóg tak chce? Bo może od tego zależeć życie innych? Co mnie kurwa obchodzą inni?! Może jeszcze kilka godzin temu nie wahałbym się… ale tak szczerze? Jebie mnie to co się stanie z innymi! – Ponownie wybuchnął śmiechem – Gówno mnie obchodzicie – Spojrzał na wszystkich z nas z osobna – Wy nawet nigdy za mną nie przepadaliście! Czemu do kurwy nędzy miałbym się przejmować waszym życiem?! Może ten bóg nas teraz zabije… ale ja mam przewagę! Jebie mnie wasze życie – Uśmiechnął się złowieszczo i ponownie spojrzał na Ereba – Pierdol się.

Ereb spoważniał. Usiadł z powrotem i zmierzył chłodnym wzrokiem nas wszystkich.

-Wystarczyło powiedzieć „nie” – bóg pokręcił głową – A tak tylko przysporzyłeś sobie i innym problemów, dzieciaku.
-Popierdoliło cię Topaz?! – Ryknął Jack.

Topaz uśmiechał się pod nosem i patrzył w dalszym ciągu na boga. Ja zaś wyciągnąłem miecz, widząc około pięć par czerwonych ślepi wychodzących z ciemności otaczających boga.

Jeśli przeżyjemy, na sto stłukę Topaza i Matt’a na kwaśne jabłko. A na przeżycie mamy jakieś pięć procent szans… na oko.

*J*A*C*K*


Tak jakby miałem kurewską ochotę dziabnąć mieczem Topaza.

To co nas teraz atakowało ciężko było przyporządkować mi do jakiegokolwiek pierdolonego potwora. Nie znam się kurwa na nich. A kurwa Topaz mógł się zgodzić! Nie! Bo po kij?! Kurwa po kij! Jasne! Lepiej zginąć! Kurwa jak chciał popełnić samobójstwo to może mógł w nieco mniej narażający nasze pierdolone życie?! Ja jebię! Przyznam mu kiedyś order za pierdolone zasługi!

Kiedy akcja faktycznie się rozgrzała, kiedy zdaliśmy sobie pierdoloną sprawę, że te chujostwa nic sobie nawet z ran nie robią, wyskoczył Matt. Idiota nawet nie miał broni… Nie mniej złapał Topaza pod ramię po czym ryknął coś po łacinie. Byłem za bardzo kurewsko zaaferowany walką by nawet to sobie przetłumaczyć nie mniej potwory uspokoiły się lekko, wtedy Matt powiedział spokojnie, jakby kurwa nigdy nic:
-Cóż… ja ich grzecznie odprowadzę do domu. Myślę, że kiedy indziej uraczysz się jakimś złym duchem… może zadowolisz się mieszańcem, wtedy nawet będę skory ci takiego mieszańca oddać – uśmiechnął się zagadkowo.

Ja jebię i, że niby wkurwiony bóg miał sobie coś z tego zrobić? Aha! Jasne, kurwa!

-Matt? – Zaczął niepewnie Nathanail.

Matt rzucił w kij kurwa urocze spojrzenie farbowanemu di Carlo, po czym nagle Ereb odwołał potwory, wybuchnął śmiechem i odparł:
-Biorę cię za słowo, śmiertelniku – zmarszczył czoło – Ale nie odpowiem póki nie dostanę swojej zapłaty, pamiętajcie.

Ja jebię. O co kurwa znowu chodzi?

-Nie dostaniesz jej teraz – warknął Matt – Na razie wystarczy, że odpowiedziałeś po części i puścisz ich… nas wolno.
-I odeślesz do domu, albo co – dodał kąśliwe Nathanail.

Ale Ereb tylko pstryknął palcami i ogarnęła nas ta pierdolona ciemność… a potem wylądowaliśmy przed jakąś pierdoloną lipą… że w sensie pierdolonym drzewem, co kurewsko wygląda jak pierdolona lipa, ale nie znam się na pierdolonych lipnych drzewach.

-I widzicie dzieciarnia, jak ja muszę się dla was poświęcać? – Westchnął cicho Matt.
Miałem ochotę mu przyjebać, ale ktoś mnie w tym wyręczył… i to raczej nie była osoba po której się tego, kurwa, spodziewałem.

Okularnik po odzyskaniu równowagi, niemalże kurwa przeteleportował się przed Matt’a, po czym tak rasowo jebną go w nos, że ja sam kurwa oniemiałem.

-Jasna cholera z tobą – wycedził przez zęby okularnik – Ty zakłamana szujo!

Prawdopodobnie Matt oberwał by jeszcze raz, gdyby nie Nathanail, który nieudolnie, ale zawsze, próbował odciągnąć okularnika. Matt przetarł w między czasie krew, która spływała mu sporym strumieniem z nosa. I kurwa prawidłowo… mógł chociaż coś wspomnieć, że idziemy do pierdolonego boga ciemności! Ale kurwa po co? Lepiej zrobić niespodziankę! Kurwa oczywiście!

-Oj di Carlo – Matt pokręcił głową – Czy ty musisz być aż taki mądry? Wkurwiające…
-Dobra a tak prosto z mostu, o co chodzi? – Warknął Nathanail… prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy z jebanego faktu, że w dalszym ciągu trzyma swojego brata.
-Przecież na dobrą sprawę przysłali was do mnie, prawda? Nie było mowy o żadnym bogu – uśmiechnął się złośliwie.

Że kurwa co?! Ja jebię… nie, nie, czy on właśnie powiedział, że na dobrą sprawę bez najmniejszego sensu tam poszliśmy? Ja pierdolę…

-Poprzednio mówiłeś co innego – Felicia zmarszczyła czoło – A może twoja pomieszana krew zbytnio uderza ci do głowy, co? Chyba pół to ciągle zbyt mało by nazwać kogoś człowiekiem.

Matt zaśmiał się histerycznie i podszedł do Feli, rzucił jej gardzące spojrzenie, po czym wycedził tym swoim pierdolonym, chłodnym głosem:
-W takim razie co powiesz o was? Też jesteście mieszańcami. Bóg, demon, człowiek. Co za różnica?  Wszystkie te twory są złe. Ale tak się zastanawiam co by wyszło gdyby pomieszać boga z demonem, boską krew, z krwią demona… to byłoby ciekawe. Co by wyszło z połączenia półdemona z półbogiem?
-Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedziała równie chłodnym, co i Matt głosem – Wiem tylko, że powoli to twoje „pół” w nazwie znika. Niedługo nawet nie będziesz się różnić od gatunku swojego ojca. Tego chcesz?

Oczy Matt’a rozbłysły. Jak zwykle kurwa… serio. Oczywiście kurwa udawałem, że wszystko rozumiem… na dobrą sprawę kurwa nie rozumiałem nic… półdemon? Kurwa co mnie znowu ominęło?

-Mh… wiesz niunia? Jakoś mnie to specjalnie nie obchodzi.

Feli zmarszczyła czoło. A ja miałem jakieś jebane wrażenie, że prawdopodobnie znowu się kurwa w coś wkręciliśmy. W sumie chyba tylko Sibi i Topaz mieli to gdzieś. Ten pierwszy siedział na środku jezdni, drugi będąc równie daleko od nas gapił się w niebo… nosz kurwa, szlag mnie trafi.

-Ta piekielna misja – zaczął powoli Oscar. Chyba nawet się uspokoił – Po cholerę ciągnąłeś nas tam?
Matt zamyślił się.
-Po pierwsze przez wzgląd na niego – wskazał na Topaza – Po drugie chciałem się przekonać jak to jest z herosami. Było ciekawie. Trochę się zabawiłem, a skoro już nawet doszliśmy do boga to chciałem zobaczyć jak daleko się posuniecie. Szczerze nie myślałem, że będzie chciał takiej zapłaty, więc musiałem grać na czas, gdy ten kretyn odmówił. Można powiedzieć, że wy wszyscy jesteście moimi dłużnikami, a musicie wiedzieć, że ja się zawsze upominam o spłatę długu.

Spojrzałem spode łba na tego skurwysyna. Ja jebię, niech go teraz pierdolony piorun trafi, nikt nie będzie kurwa żałował. Pierdolony debil.

-Matt ale po cholerę w takim razie to wszystko? Nie wierzę, że tylko po to by… - zaczął Nathanail.
-A ty myślisz, że cokolwiek o mnie wiesz – Matt wyszczerzył zęby – Ja lubię po prostu bawić się z takimi ludźmi jak wy. Szczerze powiedziawszy nawet nie myślałem, że mi zaufacie. A tu proszę. Uratowałem wam kilka razy dupy, powiedziałem kilka ostrzejszych słów, a wy rzuciliście się ze mną w odmęty piekieł.

Nagle coś mnie olśniło. Tak kurwa raz mnie chociaż!

-Te – warknąłem – To wcale nie było tak kurewsko nieopłacalne. Ty kurwa nie możesz wiedzieć więcej, od pierdolonego boga.

Spojrzenia wszystkich utkwiły na mojej osobie. No kurwa, tak tylko mówię.

-Możesz nie chcieć zapłaty, ale kurwa nie będziesz mierzyć się z bogiem!
Matt przewrócił oczami.
-Być może masz rację – odpowiedział – A być może, ten bóg chciał i tak was oszukać.
-A ty zrobiłeś coś innego? – Wycedziła Felicia.
-Ja tylko się bawię – uśmiechnął się szaleńczo – Sporo się zmieniło odkąd ostatnio widziałem bliźniaków, prawdopodobnie nawet nie przypominam tamtej osoby jaką byłem, ale w dalszym ciągu potrafię być… przekonujący, jeśli zapragnę. Herosi… wpakowaliście się w bagno.
-To już kurwa wiemy – warknąłem.

Matt wybuchnął śmiechem.
Nienawidzę takich sytuacji, jak ktoś rży jak koń, a ja kurwa nawet nie wiem z czego ryje… ja jebię.

-Wy zawsze się kurwa w nie pakujecie. Zapomniałem – skłonił się z pogardą – Jak już Ereb powiedział, bogowie coraz mniej chcą poświęcać wam uwagi, po prostu niedługo coś potężnego zmiecie was z powierzchni ziemi, prawdopodobnie – spojrzał po nas – przynajmniej dwie osoby od was zginął. Z waszego oboziku zostanie ruina, a więcej niż połowa obozowiczów straci życie. No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
-I mówisz to z takim spokojem – warknęła Feli.
-Nie obchodzicie mnie. Jesteście półbogami, macie swoje pierdolone miejsce na świecie. Obóz, czy grupy typu SPO… możecie się kurwa szkolić z daleka od pierdolonych śmiertelników! – Matt’a zaczęła otaczać jakby fiolotetowo-różowa mgła, a jego głos odbijał się echem po tej pierdolonej ulicy – Nie jesteście wcale tacy pokrzywdzeni! A pierdolicie jakbyście byli najbardziej krzywdzeni! Bez bogów nie jesteście nawet w stanie zawiązać sobie butów!

-Jak przy obuwiu jesteśmy to ja wolę wsuwane, rzepy, tudzież z suwakiem – przerwał Nathanail.

Oscar uderzył się dłonią w czoło. Kurwa debile, sami debile, ja jebię.

Matt chrząknął z zażenowaniem, cóż farbowany pedał najprawdopodobniej wytrącił go z pierdolonego tematu… może kiedyś temu di Carlo podziękuję. Kurwa kiedyś. Jak skończę szkołę i w ogóle, ja jebię.

-Ech… kurwa – Matt machnął dłonią – Dobra, stawiam wam deser, i powiem co wiem.  Ty Nat… nawet nie myśl o lodach, wkurwiłeś mnie.

Ψ PERCY Ψ



No i stało się. Przybyły Łowczynie z Artemidą na czele.

Bogini była zaskoczona faktem, iż nie ma Chejrona oraz Pana D., wyraźnie też nie miała wielkiej ochoty zajmować się obozem do którego należą również mężczyźni, ale przynajmniej mamy chociaż ślad boskości na obozie. Zawsze coś!

Ale to w sumie przeszło na drugi plan. Kilka godzin temu przebyłem rozmowę z Nico. Nie przebiegła najlepiej. Właściwie to skończyła się absolutną, totalną i w ogóle, klapą, bo Nico wypchnął mnie z pokoju.
Cholernie było mi z tego powodu źle. Miałem ochotę wziąć i skoczyć pod wodę… oczywiście problemem było to, że nie mogę popełnić samobójstwa z powodu utopienia się. Sam Nico chyba nie był bardziej przygnębiony niż zwykle, co znaczyło, że fakt, iż oficjalnie ze mną zerwał nie ruszał go bardziej, od faktu, że dzisiejszego ranka znaleźliśmy martwego ptaka… no serio.

No i tak optymistycznie wszystko się układa. Nico mnie unika, powiedział, że opuszcza obóz. Artemida jest jedynym bogiem na obozie, no świetnie… brakuje jeszcze porządnego bum! Serio…
I tak jakby podczas ogniska to bum nastąpiło… może w nieco innej formie.

Jeden z synów Aresa przybiegł z okrzykiem na ustach:
-Ci ślamazarze wreszcie wrócili!

I kilka chwil później pojawiły się dwie zaginione misje. Że w sensie, Oscar, Feli, Nathanail, Topaz, Sibi i Jack. Kilka herosów aż wstało i zaczęło klaskać.

Za to coś dziwnego zauważyłem ze strony Łowczyń. Z początku na ich twarzach zagościł uśmiech, ale dosłownie po chwili kilka z nich zerwało się z miejsca z groźnymi minami… nawet sama Artemida patrzyła wilkiem w stronę tych którzy wrócili. Ale postanowiłem sobie nie zawracać tym głowy, pewnie pomyliły Nathanail’a z dziewczyną czy coś.

Podszedłem do Oscara, znaczy nie tylko do niego, ale też do pozostałych… nieważne.

-Hej – wyszczerzyłem zęby – I jak misja.
-Zajebioza – warknął Jack i splunął mi pod nogi – Spierdalaj.
-Ale… - westchnąłem ciężko.

Jack machnął dłonią i usiadł przy stole Hermesa… cóż, przynajmniej nic mu się we łbie nie poprzestawiało.

-No dobra, czyli u niego nic nowego, a co u was?

Oscar już miał coś powiedzieć, ale tym razem to Topaz warknął:
-A idźże z tym pierdoleniem – spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem.
-A co się dzieje?
-Nic. Zagradzasz mi drogę.
-Co?
-Chcę pójść do siebie i się przespać.
-Ale jest dopiero...
-Pierdol się, Jackson – popchnął mnie lekko i odszedł.

Spojrzałem pytająco po reszcie. Feli spuściła wzrok, Nathanail machał do jakiejś dziewczyny… znaczy dokładniej do Nataline. Oscar natomiast poprawił okulary i odpowiedział po chwili:
-Nie zapowiada się zbyt ciekawie. W ciągu najbliższych dni prognoza jest taka: Temperatura dosyć mocno się podniesie, a atmosfera w obozie będzie bardzo gorąca.
-Jaśniej?
-Prawdopodobnie albo to Eris w nas jebnie – odpowiedział Nathanail – Albo zrobi to panna Cassandra, że w sensie ta od tej drugiej grupy… ej bo sprawy światowe i w ogóle, ale jestem głodny…
-Pogadamy jak nakarmię dziecko, okej? – Westchnął Oscar i nie czekając na odpowiedź, złapał Nathanaila za kurtkę i pociągnął w kierunku stołu Erosa.

Została tylko Felicia i Sibi… znaczy ten ostatni spojrzał na Łowczynie i pognał jak poparzony w kierunku domu Ateny… no cóż. Nie za wiele się dowiedziałem.

-Kurczę – Feli poprawiła włosy – Spodziewałam się, że będą ale… nieważne. Jestem zmęczona – uśmiechnęła się do mnie – Jakby ktoś o mnie pytał, to powiedz, że poszłam odpocząć.
-Dobrze się czujesz? – Spytałem i chciałem już sprawdzić czy niema gorączki, ale dziewczyna odepchnęła lekko moją dłoń.
-Bardzo dobrze. Może lepiej pójdź zająć się Topazem, albo Nico, oni wyglądają i mają dużo gorzej – skłoniła lekko głową i odeszła.

Nie no świetnie! Tyle się dowiedziałem! Po prostu mogę już pisać dane.

A reszta ogniska upłynęła mi i reszcie na czekaniu aż dowiemy się więcej szczegółów. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Jedynie Nathanail został prawie zabity, przez Shepherda, kiedy czerwono włosy mruknął coś w stylu:
-Same ciacha są na tym obozie, nie mogę się zdecydować na kogo spojrzeć.

Cóż… Shepherd najwyraźniej nie jest zbyt łatwą osobą. Przynajmniej na pewno jest powyżej możliwości Nathanaila i może to nawet lepiej. 


I w końcu gdy ognisko dobiegło końca i mieliśmy nadzieję na dowiedzenie się konkretów znowu coś się stało… tym bardziej coś bardziej niespodziewanego. Poczułem się jakby czas nagle się zatrzymał… wszyscy obozowicze znieruchomieli, wiatr przestał wiać… nikt nie reagował kiedy pstrykałem im przed oczami, tak jakby wszyscy i wszystko zamieniło się w skałę… i zapanowała martwa cisza, a ja drżąc lekko sięgnąłem po Orkan. 

***

Rozdział miał być wczoraj, ale wczoraj leczyłam komputer z wirusa xD 
Miał być kilka godzin temu ale coś nie pykło.
Ale jest teraz.
I znowu go zjebałam .-. Nie, totalnie mi się nie podoba ;-; No ale... 
Dobra... nie wiem może jeszcze żyjecie, jak tak to dzień dobry, dobry wieczór, czy co tam xD Także... ja idę zastanawiać się nad sensem życia i pozdrawiam wszystkich którzy doczytali do końca XD

14 komentarzy:

  1. No to zabieram się do czytania XDD

    "Nazywam się Shepherd. Nazwiska nie podam…" - Bo to pewnie jakiś Kowalski, czy coś. Ale racja, nazwiska się nie podaje, nazwiska mają moc! :D

    "Nie mówię już w tym momencie o wszech obecnym nieładzie, chociaż to jeden z powodów, ale nie główny" - A mówią, że to u Rzymian jest burdel xD

    "Jestem w miarę dobrym synem… składałem jej ofiary. Umilałem wieczory. A moją zapłatą jest ten obóz?" Umilał wieczory? Znów jakas patologia? Matka z synem?! *kręci głową*

    "Gdybym chciał, mógłbym własną siłą woli zmieść go z powierzchni ziemi. Nie chce mi się." Daaaaaaa, lenistwo to powinna być cnota xD. Piątka, Shepherd! Wgl strasznie lubie tego gościa! Wiedziałam, że będzie super! :D

    "Nie miałem w sumie i tak wielkiego wyboru, nie miałem żadnych ciuchów na zmianę, a nie będę łazić w pomarańczowej bluzce… nienawidzę pomarańczowego." hej, on prawie jest jak ten Smerf, boziu, nie pamietam jak go nazwali XD. "niecierpie obozu!", "Niecierpie pomarańczowego!", "nie cierpie różowego" XD

    "-Śledzisz mnie – wycedziłem." Oh, ta paranoja xD

    "-Nie zadawaj pytań – warknąłem i mocniej przycisnąłem scyzoryk – Jeden ruch mojej ręki i zostanie ci sieczka z grdyki." mocneeee! Chyba to kiedyś na kimś wypróbuje *zaciera łapki*

    "-Nie wiem kto cię wychowywał, ale idę o zakład, że wilki – ciągle się uśmiechał. Jakby fakt, że ja w każdej chwili mogę go zabić, był normalką – Jesteś zabawny." - Gdybym nie wiedziała, że to kto inny, strzelałabym na Octawiana, no alee... Tak poza tym, ukradłas mi imię! Tez miałam w planach Nathana :<

    "Rzuciłem się na niego. Nie spodziewał się tego, upadł na ziemię. Szybko sięgnąłem po leżący w trawi scyzoryk, usiadłem na chłopaku okrakiem i przycisnąłem mu ostrze do policzka." - Mhrrrrrrr, leci na ostro! xDD

    "-Jeśli mówisz o mnie – zaczął zawadiacki tonem Matt – To się mylisz, upadły bogu. Nie jestem zwykłym śmiertelnikiem… w sumie chętnie powiedziałbym, że jestem niezwykłym śmiertelnikiem, ale to brzmi jakbym się przechwalał." Matt nagle taki skromny? Nie wierze!

    "-Matt! – Ryknąłem nagle – Ty zdradziecka szujo!" A Oscarowi wyrabia się jęzor XD Lubie to! <3

    "Ereb"! Ereb, Ereb, Ereb! *wali rączkami w biurko z radości* To jeden z najelspzych pomniejszych bogów świata!

    "-SPO zostało rozjebane na malutkie kawałeczki! – Ryknął nie ostrożnie Jack – A ty kretynie, pierdolisz, że nie mamy jebanego szczęścia?! Kurwa twoja jebana mać, jak mamy mieć to pierdolone szczęście, z jebanym pradawnym bogiem, przeciwko kurwa, nam?!" Powinno być "ryknął kulturalnie Jack" XD. No ale, Jaaaaaack *.*

    "Czyli jednak coś pamięta z mitologii… I tak będę go zmuszał do przeczytania jej." Hej no, Nat wcale nie jest taki głupi! Ale prawilnie, uczyć się trzeba całe życie xD

    "-Ech… herosi. Durni, durni herosi. Po cholerę tutaj jesteście? Czemu zakłócacie mój spokój, skoro już wszystko wiecie. A przynajmniej jeden z was wie." Sibi <3 Sibi wiedzieć wszystko! Tylko nikt nie rozumie Sibiego xDDD

    "-No nie! – Jęknął Nathanail – Kolejne osoby które nie są mną zainteresowane!" Padłaaaaaaaam, hahahahaha no nie mogę xDD. Nie wiem po raz który, ale pozdrawiam z podłogi xD

    "-Bo ci debile nie spytają – warknął Topaz – Co z Chejronem? On też bawi się w boga, czy może urządził sobie wakacje na Bahamach?" I teraz taka wizja... Chejron nad wodą, kopytkami kopie w bałwanki morskie, w rączkach drink z palemką, na torsie wianek ten "hawajski" i na głwoie słomiany kapelusz XD. A w tle miejscowe dziewczyny tańczą taniec hula XD

    "Ereb spojrzał z zainteresowaniem na Topaza. Nawiasem mówiąc syn Eris ma jak zwykle przechlapane, chyba nigdy nie spotkałem drugiej takiej osoby, która jak tylko wejdzie do pomieszczenia sprawia, że wzrok wszystkich zaczyna podążać za nią." No w sumie.. Jemu nei pasuje być dzieckiem Eris. Tylko Afrodyty! Może matki podmieniły swoje dzieci na jakiejś boskiej porodówce?

    cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "-Nie robię nic za darmo. Chcę coś w zamian." Ereb to nie taka tania dziwka xD

      "-Co znowu, kurwa? – Jęknął Jack – Nawet pierdoleni bogowie są przekupni." Korupcja się szerzy xDD

      "-Och nie ciebie! – Ereb machnął dłonią – Bo widzisz, w moim królestwie jest nudno. Mam tam potwory, dusze, dzieci mojej żony… Ale nie ma tam pewnych istot. Wiesz? Zawsze chciałem mieć jakiegoś złego ducha za zwierzę." lo bogowie, Percussusa? Kolejny parring, bo możesz? XDD Ja chce!!! :D

      "-Kpisz sobie? [...] Pierdol się." Tak jest Topaz! No! I to się nazywa heroiczna postawa! *duma*. I to pierdol się... Padłam ponownie xDD

      "Jeśli przeżyjemy, na sto stłukę Topaza i Matt’a na kwaśne jabłko. A na przeżycie mamy jakieś pięć procent szans… na oko." Daje denara, że wszyscy będa cali i zdrowi, Jack jebnie Erebowi w czułko, a Matt na dokładkę go zgwałci! XDD

      "*J*A*C*K*" No nawet nie wiesz jaką euforię sprawia mi ten widok xDDD

      "Przyznam mu kiedyś order za pierdolone zasługi!" I pokojową nagrodę nobla! Z pewnością dorzuce parę denarów xD

      "Nie mniej złapał Topaza pod ramię po czym ryknął coś po łacinie." Pewnikiem "Jeśli go cchecie, chodźcie i go zdobądźcie", jak Arwena w LOTR XD

      "-Cóż… ja ich grzecznie odprowadzę do domu. Myślę, że kiedy indziej uraczysz się jakimś złym duchem… może zadowolisz się mieszańcem, wtedy nawet będę skory ci takiego mieszańca oddać – uśmiechnął się zagadkowo." Czyli Matt chce jednak wyruchać Ereba... No ja wiem, ale jakas niewyżyta jestem dziś. Ale to dlatego, że cierpie na kobiece dni XD.

      "Matt rzucił w kij kurwa urocze spojrzenie farbowanemu di Carlo" Pozdrawiam z podłogi po raz trzeci... Zamieniam się w Percy'ego xD. Boziu, chyba naprawde jestem od Posejdona!


      "Okularnik po odzyskaniu równowagi, niemalże kurwa przeteleportował się przed Matt’a, po czym tak rasowo jebną go w nos, że ja sam kurwa oniemiałem." Dawaj Oscar! Prawy sierpowy! Lewy! garda, bo Ci odda! No ale, Oscar się wyrobił, noooo XDD. Z synami Erosa się nie zadziera!

      "Że kurwa co?! Ja jebię… nie, nie, czy on właśnie powiedział, że na dobrą sprawę bez najmniejszego sensu tam poszliśmy? Ja pierdolę…" i cały misterny plan... w pizdu xD

      "Wszystkie te twory są złe. Ale tak się zastanawiam co by wyszło gdyby pomieszać boga z demonem, boską krew, z krwią demona… to byłoby ciekawe. Co by wyszło z połączenia półdemona z półbogiem?" No w sumie.. tez mnie to ciekawi xD

      "Oczywiście kurwa udawałem, że wszystko rozumiem… " Takie z serii ja na egzaminach xD

      "Trochę się zabawiłem" Daaaaaaaaa, widzieliśmy! XD

      "a musicie wiedzieć, że ja się zawsze upominam o spłatę długu." Matt, oni nie Lannisterzy... Nie zawsze płacą swoje długi xD

      "Nagle coś mnie olśniło. Tak kurwa raz mnie chociaż!" Eureka! Mózg pracuje!

      "Herosi… wpakowaliście się w bagno. " Bo to peirwszy raz, phii :D

      "Jak już Ereb powiedział, bogowie coraz mniej chcą poświęcać wam uwagi, po prostu niedługo coś potężnego zmiecie was z powierzchni ziemi, prawdopodobnie " Ragnarok!!!

      "No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz" - stare, dobre, prawilne, przysłowie XD. Już widzę, jak za jakieś 200 lat, przyszli językoznawcy starają się odgadnąć, jaka puenta kryje się w polskich zwrotach xD

      cdn

      Usuń
    2. "-Jak przy obuwiu jesteśmy to ja wolę wsuwane, rzepy, tudzież z suwakiem – przerwał Nathanail." Pozdrowienia z podłogi po raz czwarty xD. Ciekawe ile jeszcze razy xDD. Ja pieprze, Nathanail! *facepalm* XDD

      "-Ech… kurwa – Matt machnął dłonią – Dobra, stawiam wam deser, i powiem co wiem. Ty Nat… nawet nie myśl o lodach, wkurwiłeś mnie." Hahahahahaha, Matt taki dobroduszny, wow, uszanowanko xD. Nawet nei myśl o lodach! Lece w dół XDDD

      "Właściwie to skończyła się absolutną, totalną i w ogóle, klapą, bo Nico wypchnął mnie z pokoju." Taki mocny smuteczek :<

      "Cholernie było mi z tego powodu źle. Miałem ochotę wziąć i skoczyć pod wodę…" i teraz nucę "zdradziłas kurwo mnie... rzucę sie w morskie fale.. ale nie utopie się, bo kurwa pływam doskonale!" XDD

      "Sam Nico chyba nie był bardziej przygnębiony niż zwykle, co znaczyło, że fakt, iż oficjalnie ze mną zerwał nie ruszał go bardziej, od faktu, że dzisiejszego ranka znaleźliśmy martwego ptaka… " nico bez cierpienia? Ło mój boziu, święto xD. No ale... To takie mało czułe :<

      "-Zajebioza – warknął Jack i splunął mi pod nogi – Spierdalaj.
      -Ale… - westchnąłem ciężko." Hahahahaahah, Jack <3 Nie licze ktory to już upadek na podłogę xDD. I to tak jak w tych memach z kwejka (tego w ciul starego kwejka) Ale.. XDD

      "-Pierdol się, Jackson – popchnął mnie lekko i odszedł." Jejciu, biedny Persiak! Najpierw Shepherd, potem Nico, Jack i teraz Topaz xD. On się plasuje na drugimmiejscu, zaraz po Nathanailu, w kwestii poniżania xD

      "Temperatura dosyć mocno się podniesie, a atmosfera w obozie będzie bardzo gorąca" - Oscar taka pogodynka xD

      "-Pogadamy jak nakarmię dziecko, okej? – Westchnął Oscar i nie czekając na odpowiedź, złapał Nathanaila za kurtkę i pociągnął w kierunku stołu Erosa." hahaahahhaha, nie no xDDD Nie mogę z tym spadaniem na podłogę xD. Ale serialnie, tak Ci rozdział humorystycznie pięknie wyszedł, że boli mnie brzuch ze śmiechu xDD

      "-Same ciacha są na tym obozie, nie mogę się zdecydować na kogo spojrzeć." Z cyklu światowe problemy Nathanaila xD

      TEN ROZDZIAŁ JEST ZAJEBISTY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      Także tego, jak już mwiłam koment wybrakowany i az mi smutno z tego powodu :< Wybacz!
      Ale lecem z formułka:
      weny, zdrowia, czytelników, szczęścia, kometów, miłości, weny, pieniędzy no i wszystkiego, wszystkiego :*

      no i.... pierwsza! jestem pierwsza! XD

      Usuń
    3. Właśnie się skapłam, że narobiłam w ciul błędów i literówek... No ale, ten pośpiech xD

      Usuń
    4. Oke xDD

      A nje, nje xD Ale fakt, Eragon nauczył xD

      U greków większy XD

      Nje, źle mu się zdanie ułożyło XDD

      No dokładnie xDD Czyli nie spieprzyłam? Uff...

      Mh... Maruda chyba xDDD

      Każdy jakąś ma xDDD

      XDD Widzisz, mój blog daje pomysły! xD

      Bo to taki toćku z rodziny Octaviana xD Przeplaszam ;_; Ale też możesz dać!

      No oczywiście xD

      A to chyba przez Jack'a xD

      A to dobrze xDD

      Och... zapomniałam XDDD Jack zawsze na propsie xD

      Wiesz, dla Oscara jest w kij durny XDD I zgadzam się xDD

      Sibi wie wszystko to pewne xDD I faktem jest, że nikt nie za bardzo wie o co Sibi'emu idzie xD

      XDD Bo Nat umie czasami rozpierdolić system xD Pozbierać?

      O bogowie! xDDDD Hahahahaa xD Ta wizja jest genialna

      Topaz synem Afro? Mh... no w sumie, ten róż i w ogóle xD Ale już powtarzając się jego popularność to tylko wynik obecności Percussusa xDD

      No dokładnie xD

      Niestety ;^;

      Yeah, Percussusa xD Tak! Bo mogę! A kto wie co będzie XD

      Wiesz Topazowi nikt nie będzie Fonosa zabierał xDD Pomóc?

      Bo Oscar musiał się raz w życiu pomylić xD Tak! Matt taki gwałciciel xD

      Hahaha xDD Jack ma taką fankę xD

      No oczywiście *^*

      No tak!

      Oj tam, każdemu się zdarza xD I ten pjona!

      Pomóc? A tam, bycie od Posejdona jest spoko... chyba xD

      Musiałam go bardziej zsemić XD

      No prawda? ;_;

      Mnie też... Topaz weź zajdź w ciążę, chociaż nie... bo on też nie do końca jest pół-bogiem... kurka xD
      No to Nat! XD

      I ja na matmie xD

      No dokładnie xDD

      Ale wiesz... Matt ma swoje sposoby xDDD

      Czyli wszystko działa! xD

      No dokładnie, Matt taki nie wtajemniczony xDD

      XDDD Bo może

      Hahahaha xDDD Już to widzę oczami wyobraźni xD

      Bo to Nathanail xD Pomóc jeszcze? XD

      No bo on lubi stawiać xDDD Jeszcze pomóc? XD

      Yeah ;_;

      Hahaha xD Idealnie

      Prawda? XDDD Bo ma focha xDDDD

      Jack taki szczery xDD To raz jeszcze...pomóc? XDD Ano xDD

      No cóż życie takie jest xDDD

      Hahaha xDDDD On nie boi się żadnej pracy xDD

      XDD A mi właśnie się wydaje, że nie do końca humorystyczny, a tu proszę xDD Pomóc? XDDDD

      Bo to są meeega problemy!

      Dziękuję ;^;

      Gdzie wybrakowany? Gdzie? Piekielnie ci dziękuję za te zajebiste komy, bo serio dają takiego kopa weny *^*

      Usuń
    5. Tak wszyscy z tym Eragonem ostatnio... xD. A jak czytałam tą książkę pierwszy raz to ona taka mało popularna była xD

      A to się zgadzam!

      Uf... kamień z serca xD

      Nie! Jest świetnie! Tak 3maj!

      O no właśnie, Maruda xD

      Tak xD. Chociaż strasznie mi się to skojarzyło z Klausem z Oryginalnych xD

      Trochę makabryczne, ale zawsze! XD

      Ni, już ni dom XD

      Hahaha, jakżeby inaczej, u Ciebie zawsze tak xD

      Że kultura się szerzy? XDDD

      No jak mogłas xDDDD

      No bo on tak paaaaatrzy, przez pryzmat brta, no i ten tego... Chyba każdy uważa, że jego rodzeństwo w sumie jest glupie xD Chociaż ja tam ni wim XD

      Daa xD

      Hahahaha no XD. Nie no, nie wiem czy jest sens... jeszcze mnie trochę czeka upadków xD

      Hahahah :D

      Nie praaaaaaaaawda! Topaz też jest fajny! XDD

      Ale to by było superhiper epickie! Chce! XDDD

      No właśnie, JEGO fonos xD. No jak mówiem, jeszcze troche XD

      W końcu XD. Ileż można być nieomylnym XD. I taak, Matt gwałciciel! :D. Pewnie po to do tego obozu przylazł xD

      Co nie? Trochę psycho, ale jednak!

      Pjona!

      Dobra, oficjalnie jestem od Neptuna. Natury się nie oszuka xD

      No właśnie widzę... Czyżby to była podkładka pod zrobienia parringu z Sibim? XD

      Omg XD. Pedał, farbowany i jeszcze w ciąży xD. Ryjesz mi moje resztki mózgu xDDDD

      To żółwik! :D

      Chce wiedzieć jakie :D

      Dziwnie się czyta o Nicu kiedy ma takiego foszka.. Nagle współczuje się Percy'emu

      Teraz możesz mi pomóc xDDD

      Brutal! XD

      Jak widać XD. Pogodynka, psycholog, coś jeszcze było, ale już nie pamietam... XDD. No i jeszcze babysitter! XD

      Właśnie bardzo XDDD Serio, serio!

      To ja się ciesze, bo w sumie to lubie dawać wene! :D

      Usuń
    6. A ja nie wiem, już kilka dobrych lat temu czytałam tę książkę xD

      Prawda? I jeszcze tani xD

      XDDD Spokojnie jeszcze tak całkiem nie jestem psychiczna xD (to Nyksiątko czyta mangi Matka x Syn nje ja xd)

      To dobrze, bo z takim postaciami łatwo jest spieprzyć xD

      Ja tak bardzo bajki oglądałam ;_; (taa... raz na rok się zdarzyło xD)

      Też można! XD

      Pff... Gorzej jak mnie czyta ktoś kto ma bliźniaka, myślę xD

      ;^; Taki smuteg

      No się wje! xD

      No tak, tak, przecież on zda wyższe studia z kultury xD

      No przeplaszam xD

      Chyba każdy xD No ale wiesz Oscar stara się na niego inaczej nie paczać xD

      W sumie to tak toćku głupio, on już nie raz powiedział jak to się wszystko skończy a oni nie ogarnęli xD

      XDD To na koniec pozbieram xDD

      XDDD Może Topaz ma błogosławieństwo Afro, tylko jeszcze o tym nie wie xD

      A to dobrze, że ktoś jeszcze Topcia lubi xDD (chociaż i tak tylko przez Percussusa xD)

      XDDDDD Może kiedyś

      Nooo xDDD Przecież jak można w ogóle chcieć go odseparować od Percussusa? XD

      To by było nudne xD A Matt gwałty lubi (może niekoniecznie na nim xD) No oczywiście... aaa i jeszcze, żeby demoralizować synów Erosa xD

      Oj tam, oj tam, może przeżyje xDD

      Yay XD

      *kłania się lekko* To córka Plutona, wnuczka Apolla, z błogosławieństwem Discordii i Apolla cię wita, córko Neptuna! XD

      No oczywiście, że tak *^*

      Hahahaha xDD A jakie dzieci fajne będą xDDD

      Żółwik! xD

      Podobne do tatusia, pewnie xDD

      Oj tam, oj tam, nie przejmuj się, kiedyś może przejdzie... a może nje xDD

      Okej! *pomaga*

      No dokładnie xDD

      Detektyw! xD

      A to się cieszę xDD

      A to dobrze xD

      I tyn znowu chora jesztem, yaaay ;-;

      Usuń
  2. Ten komentarz będzie krótki, bo mi się nie chce go jeszcze raz pisać, a i tak teraz napierdalam w klawiaturę, jakbym chciała tego laptopa rozwalić >.<

    Rozdział zajebisty *^*

    "Wydaje mi się, że nie zrobiłem nic co mogłoby ją urazić. Jestem w miarę dobrym synem… składałem jej ofiary. Umilałem wieczory." maminsynek...

    "Nie ma miejsca na rzeczy które mnie denerwują." gdyby moi rodzice mieli takie podejście, to spałabym już na ulicy...

    "Pierwszy raz jak tu wszedłem, dałbym sobie rękę uciąć, że wprowadzili mnie do taniego burdelu." określenie "grecki burdel" powinno stać się przysłwoiem narodowym...

    "nienawidzę pomarańczowego. Może nie tak bardzo jak różowego, ale jednak." ta ironia, ze napisałaś jego imię na różowo...

    "Zacząłem śmiać się jak opętany, scyzoryk upadł mi na trawę, zresztą nie tylko on… ja sam upadłem na kolana i przyciskając dłoń do prawego oka, śmiałem się na całe gardło." mówiłam ci, ze jak Undertaker?

    "Nazywam się Nathan." czemu wszyscy mają imiona na "N"?

    "Matt! – Ryknąłem nagle – Ty zdradziecka szujo!" prawie jak fragment typowej rozmowy z przyjaciółką na przerwie...

    "Co synu Hermesa? – Ereb wybuchnął śmiechem – Prawie rok na ciebie czekam. Może niedługo zginiesz, wtedy oprowadzę cię po twoim nowym domu." nie ma... nie oddam brata...

    "No nie! – Jęknął Nathanail – Kolejne osoby które nie są mną zainteresowane!" i taki Nat na orgii z bogami xD

    "Co z Chejronem? On też bawi się w boga, czy może urządził sobie wakacje na Bahamach?" poszedł na dziwki...

    "Bo widzisz, w moim królestwie jest nudno. Mam tam potwory, dusze, dzieci mojej żony… Ale nie ma tam pewnych istot. Wiesz? Zawsze chciałem mieć jakiegoś złego ducha za zwierzę." i tutaj się rozgadam na dłuższą chwilę... Percussus jako niewolnik u Ereba? waj not? tylko byś musiała dać jego perspektywę... no i ten... Percussus na dole... wyobraźmy to sobie... (mam to z łebka, bo od jakiegoś czasu shippuję parring Noxium x Percussus) xD a tak całkiem serio, to chyba jednak nie, bo:
    1. Czytelniczki by ci tego nie wybaczyły
    2. Topaz by oszalał, a tego nie chcemy (chociaż...)
    3. Kto będzie się opiekował CHB, skoro od jakiegoś czasu broni go tylko ten demon? xD

    "może zadowolisz się mieszańcem, wtedy nawet będę skory ci takiego mieszańca oddać – uśmiechnął się zagadkowo." Matt *O* ja chyba jeszcze nie mówiłam, że go kocham,ale teraz to stwierdzam <3
    *cdn*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *cd*
      "I widzicie dzieciarnia, jak ja muszę się dla was poświęcać?" jak ja bym chciała takiego wychowawcę w klasie... zamiast Sroki >.<

      "Okularnik po odzyskaniu równowagi, niemalże kurwa przeteleportował się przed Matt’a, po czym tak rasowo jebną go w nos, że ja sam kurwa oniemiałem." awww... Oscar *OOOOOOOOOOOOOOOO*

      "Dobra, stawiam wam deser, i powiem co wiem. Ty Nat… nawet nie myśl o lodach, wkurwiłeś mnie." hahaha, Matt jest mistrzem wypowiedzi... no uwielbiam go po prostu xD

      "Nie przebiegła najlepiej. Właściwie to skończyła się absolutną, totalną i w ogóle, klapą, bo Nico wypchnął mnie z pokoju." Nico taki agresywny xD

      "Kilka herosów aż wstało i zaczęło klaskać." aż się pianista popłakał... xD

      "Podszedłem do Oscara, znaczy nie tylko do niego, ale też do pozostałych… nieważne." Oscar też ma branie... nawet u Persiaka... xDDDD

      "Zajebioza – warknął Jack i splunął mi pod nogi – Spierdalaj." z serii "Jack uczy kultury" xD

      "Prawdopodobnie albo to Eris w nas jebnie – odpowiedział Nathanail – Albo zrobi to panna Cassandra, że w sensie ta od tej drugiej grupy…" no i pech... btw, czy Jack kojarzy, ze jego siostra żyje, czy będzie wielkie powitanie na środku pola bitwy i będą się próbowali pozabijać? xD

      "Nie no świetnie! Tyle się dowiedziałem! Po prostu mogę już pisać dane." przeciętny uczeń czytający zadanie z fizyki xD

      "Cóż… Shepherd najwyraźniej nie jest zbyt łatwą osobą" mhh... dobrze wiedzieć, że Stepherd to nie dziwka xD

      "Poczułem się jakby czas nagle się zatrzymał… wszyscy obozowicze znieruchomieli, wiatr przestał wiać… nikt nie reagował kiedy pstrykałem im przed oczami, tak jakby wszyscy i wszystko zamieniło się w skałę… i zapanowała martwa cisza, a ja drżąc lekko sięgnąłem po Orkan." i teraz Percy będzie się użerał sam z armią potworów... no nieźle... xD

      Dobra... możesz mnie zabić za krótkość tego komentarza, bo komputer mi nawalił, ale i tak nic mnie nie usprawiedliwia, więc... no cóż, przepraszam po prostu ;-;

      Pozdrawiam, życzę weny, czekam na nexta i w ogóle... ;D

      Usuń
    2. Jak już pisałam jest i tak w porządku komem i dziękuję XD

      Dziękuję ;^;

      Wiedziałam, że ktoś to napisze!

      Hahahaha xDD Pewnie ja też ;-;

      No a czemuby nie?

      I ktoś to zauważył *^* Niezawiodłam się na tobie!

      Ale trollować będzie jak Katalizator *^*

      Nie wiem czy ten... ale jeszcze więcej ma na "S" bodajże xDDD

      No bo może xDD

      A to ciężko będzie xD

      No wiesz... jemu by się podobało xD

      Tego Topaz nie powiedział.. na głos xD
      Btw. to chyba pierwszy od dawien dawna rozdział gdzie nie ma Topaza xDD
      (że w sensie jego narracji)

      Ogej xDD
      No wiesz jako niewolnik musiałby być nadole xDDD (kiedyś ci z nimi o-sa napiszę ;_;)
      1. Lajf is brutal, jestem trollem
      2.Ereb by się postarałby tak nie było, bo to bóg xD
      3. A to już problem xD

      XDD Zapakuję ci go i wyślę na święta xDDD

      Ja też, tylko zamiast Ogrodnik i było by spoko xD

      Też go zapakować?

      No wiesz... bo ma to po tatusiu xD

      Bo wkurwiony xD

      A to dobrze xDDD

      Oscar taki rozchwytywany xD

      Lekcja sto pierwsza xD

      No dokładnie xD I nie kojarzy xD

      Oj tak ;_;

      No bo nje dziwka xD

      Mh... a żebyś się nie zdziwiła xDD

      Nie zabiję, bo nie mam humoru... ciągle, ale kij xD Nie przepraszaj x3

      Dzięki za wenę i również pozdrawiam^^

      Usuń
  3. W końcu się przełamałam i skomentowałam. ;D Chociaż mi głowa napierdala tak, że masakra. Patrz jakie poświęcenie. To jaj już przejdę do konkretów, bo no mam migrenę chyba. XD

    ''Znaczy się oczywiście przyprowadziła mnie tu matka i pewnie miała jakiś w tym wszystkim cel, nie jestem tylko pewny czy wiem jaki.''- Ja wiem. ;D Chciała się Ciebie pozbyć. XD

    ''No tak ja tu pieprzę, a o grzeczności zapomniałem.'' Wow, to Ty grzeczny? ;)

    ''Czemu matka skazała mnie na takie miejsce, wiedząc, że nie będzie mi tu dobrze?''- Bo jest sadystką. ;D

    ''Umilałem wieczory.''- Twój blog mnie demoralizuje huehue. Wiesz o czym pomyślałam? ;)

    ''A jak na razie jedyną osobą którą poznałem bardziej jest kretyn. Tak kretyn. Może nie jest mu tak na imię, ale faktów nie ukryje nawet w ziemi, którą nawiasem mówiąc wyraźnie sobie upodobał…''- ZUY jest. Wujka mi obraża. ;D Bo się dowiedziałam, że moja mama jest od Posejdona. ;D

    ''Gdybym chciał, mógłbym własną siłą woli zmieść go z powierzchni ziemi. Nie chce mi się.''- Leń jak ja. Jednak go lubię. ;D

    '' Spałem równo dwie godziny… więcej nie potrzebuję. ''- Dinistria aprobuje. ;D

    ''Ale puść moje ramię, wątpię, żebyś był masochistą.''- A może jednak? ;)

    ''Albo i nie… nie w końcu to tylko mój brat, z umysłem godnym pierwszego lepszego zwierzęcia.''- Jaki komplement. ;D

    ''-Jaki bulwers – westchnął Ereb. Chyba niewiele zrobił sobie z języka Jack’a… na szczęście – Dziecko, czy ty zawsze musiałeś więcej mówić niż myśleć?''- Już lubię tego boga. ;)

    ''-No nie! – Jęknął Nathanail – Kolejne osoby które nie są mną zainteresowane!''- I tak oto Nathanail popada w depresję. ;D

    ''Ereb spojrzał z zainteresowaniem na Topaza. Nawiasem mówiąc syn Eris ma jak zwykle przechlapane, chyba nigdy nie spotkałem drugiej takiej osoby, która jak tylko wejdzie do pomieszczenia sprawia, że wzrok wszystkich zaczyna podążać za nią.''- Dziękuję bogom, że ja tak nie mam. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ''Zawsze chciałem mieć jakiegoś złego ducha za zwierzę.''- To tak jak ja. XD

      ''-Kpisz sobie? – Oczy Topaza błyszczały jak dwa różowe światła – mam pozbyć się jedynego sprzymierzeńca, bo jakiś durny bóg tak chce? Bo może od tego zależeć życie innych? Co mnie kurwa obchodzą inni?! Może jeszcze kilka godzin temu nie wahałbym się… ale tak szczerze? Jebie mnie to co się stanie z innymi! – Ponownie wybuchnął śmiechem – Gówno mnie obchodzicie – Spojrzał na wszystkich z nas z osobna – Wy nawet nigdy za mną nie przepadaliście! Czemu do kurwy nędzy miałbym się przejmować waszym życiem?! Może ten bóg nas teraz zabije… ale ja mam przewagę! Jebie mnie wasze życie – Uśmiechnął się złowieszczo i ponownie spojrzał na Ereba – Pierdol się.''- Awww Topaz. Kocham Cię. ;D

      ''Okularnik po odzyskaniu równowagi, niemalże kurwa przeteleportował się przed Matt’a, po czym tak rasowo jebną go w nos, że ja sam kurwa oniemiałem.''- Dinistria aprobuje. ;D

      ''Spojrzałem spode łba na tego skurwysyna. Ja jebię, niech go teraz pierdolony piorun trafi, nikt nie będzie kurwa żałował. Pierdolony debil.''- Tak. Szczególnie po tym co zrobił Topazowi. ;D

      ''-Wy zawsze się kurwa w nie pakujecie. Zapomniałem – skłonił się z pogardą – Jak już Ereb powiedział, bogowie coraz mniej chcą poświęcać wam uwagi, po prostu niedługo coś potężnego zmiecie was z powierzchni ziemi, prawdopodobnie – spojrzał po nas – przynajmniej dwie osoby od was zginął. Z waszego oboziku zostanie ruina, a więcej niż połowa obozowiczów straci życie. No ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.''- No i takie przepowiednie to ja rozumiem. ;D

      ''Ale postanowiłem sobie nie zawracać tym głowy, pewnie pomyliły Nathanail’a z dziewczyną czy coś.''- Haha dobre. ;D

      ''-Prawdopodobnie albo to Eris w nas jebnie – odpowiedział Nathanail – Albo zrobi to panna Cassandra, że w sensie ta od tej drugiej grupy… ej bo sprawy światowe i w ogóle, ale jestem głodny…''- Tak prosto z mostu. ;D Najlepiej. ;D

      ''Jedynie Nathanail został prawie zabity, przez Shepherda, kiedy czerwono włosy mruknął coś w stylu:
      -Same ciacha są na tym obozie, nie mogę się zdecydować na kogo spojrzeć.'',
      ''Cóż… Shepherd najwyraźniej nie jest zbyt łatwą osobą. Przynajmniej na pewno jest powyżej możliwości Nathanaila i może to nawet lepiej. ''-Kolejna osoba do kochania. ;D

      Skończyć w takim momencie? Zamorduję! Już, natychmiast chcę nexta.

      Usuń
    2. A dziękuję, ja u ciebie też DOPIERO skomentowałam, no ale... przeplaszam ;_;
      A mnie brzuch, ale to przez szkołę xD Migreny są zue ;-;

      No dokładnie, tylko Shepherdowi to przez łeb nie przechodzi xD

      Na jego własny sposób xD

      Ano jest xD

      Wjem, wjem xDD

      XDD To bardziej chyba kuzyna, nie? XD

      To dobrze xDD

      I ja też ;-;

      A kto go wie?

      I szczerość w jednym xD

      Bo Ereb jest spoko xDD

      On już od dawna ma tego typu deprechę xD

      Prawda? Ale to tylko dowód, że nie masz takiego Percussusa we łbie xD

      To dogadajcie się jakoś xD

      A Topaz kłania się nisko xD

      I mój brat też xD

      Tylko nikt o tym ni wi xD Ale fakt

      Proste i jasne xD

      Bo jego łatwo z dziewczyną pomylić XD

      Bo głodny, co się dziwisz? XD

      No oczywiście, i Nat ją zgwałci bo może xD

      Przecież wiesz, że ja tak lubię xDD Mh... jutro zacznę pisać x3

      Usuń
    3. To ja przepraszam, że dawno nic u Cb nie komentowałam. A teraz się jeszcze rozchorowałam. ;(

      Coś słabo myślący. ;D

      Huehue podoba mi się ten sposób. XD

      Widzisz? Ja wiem wszystko. ;D

      Hahah no ja myślę, że wiesz i dobrze wiedziałaś, że będą takie skojarzenia, jak to pisałaś. ;)

      Jak Percy jest tak jakby przyrodnim bratem mojej mamy, to moim wujkiem... chyba. ;D Teraz wiem, dlaczego kiedyś chciałam niebieski pokój. ;)

      XD

      Ja dziś spałam niespełna dwie godziny. :( I mnie głowa boli i brzuch i do tego okres dostałam, i prawie się rano popłakałam. :)

      No właśnie. ;)

      Huehue Oscar taki szczery. XD

      I chciał mieć własnego demona awwww. ;)))

      Niech idzie do Niki. Zaraz mu przejdzie. Albo skoczy z mostu. Albo się potnie. No coś z tych rzeczy na pewno. ;)

      I całe szczęście. Jeszcze by mi z głowy wychodził i gwałcił. ;)

      Taak. Demon na spółkę. ;D W piątki, soboty i niedziele u mnie, a resztę tygodnia u niego. XD

      Zakłądamy Team Topaza? ;)

      To pozdrów brata. XD

      Wyczuwają. Ja Ci mówię, oni coś wyczuwają. ;D

      I takie mają być. Tylko niech Topaz nie zginie i będzie dobrze. I Nathanail. ;D

      Huehue no wim. ;D

      No właśnie. Jedzenie najpierw potem tłumaczenia i ratowanie obozu. XD

      What? Zgwałci? Rilli? Kiedy? Gdzie? Jak? Tylko szybko ok?

      Pfff to masz przestać lubić.
      Bardziej mnie interesuje kiedy skończysz. ;)))

      Usuń