środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 1.

1.     Ślady przeszłości

 

≈THEO≈


-Eee… halo? – Jęknąłem zaspanym głosem w słuchawkę telefonu.
-Zaspałeś – stwierdził poważnym głosem Luca.

Zmarszczyłem czoło… Nie, nie może być.
Spojrzałem na zegarek i…

-Cholera! – Zerwałem się z łóżka – Dobra dzięki, już.. już lecę, okej?!
-Nie – westchnął cicho.
-Hę? – Zaśmiałem się cicho – Nie chcesz, żebym przyszedł do szkoły? Uwierz mi ja wcale nie chcę, po prostu wypada się pojawić.
-Wpuścisz mnie do domu?

Chwila ciszy. Tak jakoś niespecjalnie chciało mi się wierzyć, że Luca specjalnie pofatygował się do mnie. Po prostu nawet nie wiedział gdzie mieszkam… chyba…

Znaczy się z Luca’em jest sporo tego typu problemów… znamy się ledwie od tygodnia, a zdaje się być moim cieniem. Nie odstępuje mnie na krok, nie mówi, po prostu idzie z tą swoją ponurą miną za mną. Po jakiś czterech dniach już się do tego przyzwyczaiłem i nie zwracałem na niego uwagi. Normalnie gadałem ze swoimi znajomymi, przez kolejne kilka dni nie wtrącał się do rozmów…

Dopiero jakieś trzy dni temu zaczął ze mną rozmawiać. Zaczęło się od pożyczenia ołówka, później zaczął odpowiadać mi na pytania, teraz rozmawia ze mną tymi swoimi wymijającymi odpowiedziami lub krótkimi stwierdzeniami, zaprzeczeniami… To dziwny chłopak.

Owszem na początku go nie lubiłem, teraz wydaje mi się spoko ale… często nawet we własnym domu mam wrażenie, że chłopak znajduje się za mną i po prostu za mną idzie… to jest dopiero przerażające. Kiedyś okaże się, że to seryjny morderca… mówię wam.

Nie to, że jakoś specjalnie miałem ochotę wylądować w worku na zwłoki ale odpowiedziałem:
-Nie wiem skąd wiesz gdzie mieszkam, ale jeśli nie przeszkadza ci wszechobecny bałagan to…

I w tym momencie usłyszałem jak drzwi się otwierają. Pomyślałem, że może matka albo ojciec czegoś zapomnieli. Rozłączyłem się więc bez słowa i zakryłem kołdrą po uszy słysząc kroki w kierunku mojego pokoju… zawsze lepiej jest się wytłumaczyć z zaspania, niż z obudzenia się i rozmawiania przez telefon z kolegą.

Drzwi otworzyły się i już byłem gotowy na awanturę ale wtedy odezwał się Luca:
-Gdzie ten bałagan?

Muszę przyznać, że serce na chwilę mi zamarło… moi rodzice zawsze zamykają drzwi i to na kilka zamków… na pewno nie było ich w domu i na pewno zamknęli drzwi.

Wzdrygnąłem się pod napływem własnych myśli i po chwili zastanowienia wykopałem się spod kołdry.

-Jasna cholera! Dobra liczę do trzech i spowiadasz mi się co ty tu robisz?! Jak się tu dostałeś?! – Warknąłem – Raz…
-Przez drzwi – odpowiedział poważnie.

Spojrzałem na niego spode łba.

-Masz mnie za idiotę, prawda?
-Tak – usiadł na krześle i przysunął się do mojego łóżka – W sumie dobrze, że się spóźniłeś.
-Ta? Powiedz to moim rodzicom – ciągle niespecjalnie byłem pewien czy nie powinienem wykopać go z domu… można w sumie potraktować to jako włamanie. Pomijając naturalnie fakt, że chciałem go kulturalnie zaprosić do domu.
-Ona cię zabije – odpowiedział.

Zaśmiałem się cicho.

-Moja matka? Przecież to oczywiste!
-Nie, nie ona. Obserwuje twój dom już od jakiegoś czasu, wiesz? Za dużo używasz telefonu.
-Mam to używam. A ty chyba za dużo oglądasz filmów, nie?
-O Boże – jękną Luca – Nie, nie oglądam. Słuchaj zostaniesz w tym domu przez calutki dzień, okej?

Prychnąłem z rozbawieniem.

-Ty serio jesteś nienormalny – popukałem się palcem w czoło – Nie chcę być niegrzeczny i w ogóle, ale lepiej już idź, okej? Albo razem chodźmy do szkoły. Ale nie siedzimy w domu.

Luca pokręcił głową, ale nie miałem już zamiaru słuchać tych wszystkich bzdur z jego strony. Chce być dziwny? Droga wolna ale ja nie mam zamiaru na to wszystko pozwalać! Nie w swoim pokoju!

Wstałem z łóżka, naciągnąłem koszulę tak aby zakrywały majtki… bo oczywiście dlaczego miałbym spać w spodniach?! No kto by pomyślał, że ktoś wejdzie do zamkniętego na kilka zamków domu!

Wziąłem pierwsze lepsze jeansy i nakładając je, warknąłem za siebie:
-Luca, możesz wyjść pierwszy?

-Nie! – Luca zerwał się z krzesła – Nie rozumiesz? Nie możemy wyjść!

Przewróciłem oczami.

-Ja cię proszę… - jęknąłem.

Chłopak złapał mnie za nadgarstek kiedy zapinałem pasek u spodni.

Dłonie mu drżały jak mi zawsze przed sprawdzianem z lektury… nie jestem dobry z angielskiego, w sumie umiem tylko matmę dobrze… ale nieważne.

-Nie wychodź – pokręcił szybko głową.
-Ćpałeś, ewidentni ćpałeś – wybuchnąłem niepewnym śmiechem i wyrwałem swoją dłoń.

≈ ≈ ≈


Będąc już pod drzwiami i nakładając buty, podczas gdy Luca stał pod wieszakiem w kącie i patrzył się na mnie ponurym wzrokiem, odnosiłem wrażenie, że coś jest bardzo nie tak. Zarówno w związku z tym, że Luca zachowywał się jak wariat, jak i z tym, że powoli moje myśli działały przeciwko mnie:
Co jeśli ma rację? – Nie naturalnie to nie jest możliwe – A może?

-Słuchaj jak teraz wyjdziesz to prawdopodobnie będzie to twoja najniebezpieczniejsza podróż do szkoły – Luca westchnął ciężko.

-Czyli idę na odstrzał? To nic nowego – nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi… nie ukrywam, że serce biło mi jak szalone.

Nic… nikt na mnie nie wyskoczył. Jedynie powitał mnie wilgotny, zimny jesienny wiatr, unoszący kolorowe liście wysoko do góry, by po chwili opadły na pełen kałuż chodnik.

Mój dom jest nazywany bunkrem. Otoczony szarym, kamiennym i dosyć wysokim murem, osoby trzecie nigdy nie miały prawa zobaczyć tego podwórka. Sam mój dom równie szary i nie przyjazny, okna z mechanicznymi, metalowymi „roletami”, oraz drzwi przypominające wejście do laboratorium.

Trawa już od dawna nie była pielęgnowana. Teraz wyglądała jeszcze gorzej niż w lato. Nie było tu pięknie, właściwie nigdy nie przepadałem za swoim domem… bunkier… tak go nazywali przechodnie.

Często siedząc na schodach gdy zapomniałem kluczy do drzwi, słyszałem jak ludzie szeptali, że rodzina tu mieszkająca do chorzy umysłowo ludzie, jak rozszerzali plotki, iż moi rodzice prowadzą nielegalne badania na ludziach. To nieprawda… moja mama pracuje jako sekretarka. Tata jest lekarzem. A jednak ludzie zawsze mówili o moim domu źle… wkrótce sam go znienawidziłem całym sercem.

Ale czy teraz ktoś tu był? Nie. Nawet psy stróżujące były obecnie na farmie zaprzyjaźnionego, starego sąsiada.

-Luca – warknąłem za siebie – Czy ty musisz tak… - urwałem kiedy Luca z kamienną twarzą wychylił się zza drzwi.
-Czemu zadaję się z takimi jak ty? – Westchnął ciężko.

Zmarszczyłem czoło i wtedy rozległ się skowyt. Zupełnie nie przypominający jakiekolwiek zwierzę skowyt.
Furtka, która otwierała się tylko przy pomocy naprawdę długiego kodu otworzyła się na oścież i na moje podwórko weszła kobieta.

Tak, kobieta… nie dziewczyna. Dorosła kobieta, ubrana raczej nieodpowiednio na warunki panujące obecnie.

Krótka bluzka, odsłaniająca jej olbrzymie ee… walory, czarne szorty i długie skórzane buty. A kiedy spojrzałem na jej twarz to… to była najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałem. Blada, z delikatnymi różowymi ustami i dużymi niebieskimi oczami, a długie włosy uczesane miała w fantazyjny kok.

Chyba się zakochałem… tak mi się wydaje…

Znaczy zaraz po tym stwierdzeniu dotarła do mnie cała sytuacja i cofnąłem się o krok.
Luca stojący za mną westchnął ciężko. Nie wydawał się być aż tak przerażony kiedy mówił o tej kobiecie, o ile mówił o tej  kobiecie.

-Eee… Dzień dobry – powiedziałem.

Kobieta uśmiechnęła się uroczo i powiedziała melodyjnym głosem:
-Giń.

Początek miłości. Ja to wiem!

Niezbyt mi było miło kiedy kobieta nie wiadomo skąd wytrzasnęła nóż, nie widziałem, żeby sięgała do kieszeni, a mnie zamurowało.

No bo jak miał zareagować zwyczajny uczeń gimnazjum kiedy jakaś naprawdę ładna kobieta wyciąga nóż i rzuca się na niego… Gdybym miał pierścionek to może bym się oświadczył, ale…

≈ ≈ ≈


Nie wiem ile tak dokładnie minęło czasu między moim wryciem w ziemię, a tym, że Luca wrzucił mnie na ramę roweru, po czym sam zaczął pedałować na niczemu winnym rowerze jak szalony.

-Domu nie zamknąłem! – Ryknąłem podtrzymując jedną dłonią grzywkę wpadającą w oczy, a drugą trzymając się tak aby przypadkiem nie zlecieć.
-Głupi, głupi, głupi, głupi… - powtarzał cały czas.
-Obchodzi cię chociaż kim była ta kobieta? Chciała mnie zabić, ogarniasz to?!
-Adikia – odpowiedział i znowu zaczął spamować – Głupi, głupi, głupi, głupi…


◊ TOPAZ ◊


To niesamowite, że dziewiętnaste urodziny spędzam właśnie w taki sposób.

Najpierw prawie przejechał mnie rower z dwójką… wyglądających na gimnazjalistów, chłopaków a teraz wpadłem na boginię. Życie jednak potrafi jeszcze mnie zaskoczyć.

-Wyglądasz jak dziwka – stwierdziłem kiedy spiorunowałem boginię wzrokiem – Oczywiście bez urazy. Wydawało mi się, że będziesz brzydsza.

Bogini przystopowała. Zmierzyła mnie wzrokiem, można by ją wziąć za naprawdę uroczą kobietę, gdybym naturalnie nie widział kilka razy jej przedstawienia na wazach i tego rodzaju „rysunkach”.

-Wiem, że bogowie są wkurwieni – zacząłem rozmasowywać kark – I ogólnie chcecie nas zabić. A ze mną to macie chyba nawet nagrodę za moją głowę ale… - westchnąłem ciężko – ale nie goniłaś mnie, prawda?

Adikia uśmiechnęła się sarkastycznie, a zarazem obdarowała mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie dane mi było widzieć w swoim już dziewiętnastoletnim życiu i odpowiedziała powoli, cedząc przez swoje białe zęby, każde słowo:
-Nie szukałam ciebie, demonie. Nie interesuje mnie twój gatunek. Lubię herosów. Lubię ich krew, ona mnie odmładza.

-Ach rozumiem – pokiwałem głową – Jak zniszczyłem obóz miałaś wiele trupów. Było w nich aż tyle krwi? – Zmrużyłem oczy – No nic! Nie mam czasu, nie będę wchodzić pani w drogę, jeśli pozwolisz.
-Nie jesteś herosem – uśmiechnęła się ponownie – Jesteś ładny, ale…
-Rozumiem, rozumiem – pokiwałem głową – Do widzenia.

Skłoniła głową i rozpłynęła się w powietrzu.

Czyli mój zwyczajny dzień w dziewiętnaste urodziny. O ile założymy, że dziewiętnaste urodziny ma się raz w roku naturalnie.

-Percussus! – Zawołałem – Nie chowaj się.

Fonos zeskoczył z najbliższego drzewa, szczerząc kły jak zwykle w szyderczym uśmiechu.
Nie zmienił się przez te kilka miesięcy w przeciwieństwie do mnie. Nic się nie zmienił. Ani z charakteru ani z wyglądu, jedynie był silniejszy… o wiele silniejszy, do tego stopnia, że gdyby teraz chciał zabiłby wielu ludzi w przeciągu kilku kilometrów.

Ale nie chciał. Pilnował mnie tylko, raz po raz tak jak teraz wychodząc na polowanie… na co polował? Nie wiem. Na śmiertelników? Tak przypuszczam.

-Kociaku – demon przytulił mnie – Ładnie tak wpadać na bogów? Najpierw Ares, teraz ona?

Uśmiechnąłem się i wtuliłem się w jego pierś.

Percussus niczym nie pachnie. Może dymem, ale nie dzisiaj. Dzisiaj mógłbym powiedzieć, że przytulam ciało… ciało które funkcjonuje, ale nie żyje. Które ma serce, ale które nie bije.

Ale dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Dziwnego bezpieczeństwa, bo nigdy nie można czuć się przy nim bezpieczny… nie wiem co zrobi za minutę… ale odkąd opuściłem obóz… znaczy nie do końca pasuje słowo opuściłem. Nie mniej od tego czasu nigdy nie trafiła się sytuacja aby ktoś zrobił mi krzywdę, za każdym razem Percussus zabijał…

Wszystkich zabijał.

A mnie uczył wielu rzeczy. Przede wszystkim byłem w stanie używać… mh… mocy… podobnej do jego, nie mam pojęcia czemu potrafię posługiwać czymś co przypada demonom, ale… wolę nie wiedzieć.
Ja się bardzo zmieniłem. Co prawda fakt, że nic nie widzę na jedno oko bardzo utrudnia mi życie i niespecjalnie jeszcze zdążyłem się do tego przyzwyczaić, ale… tak zmieniłem się po za wyglądem bardzo. Pozwoliłem aby Percussus mnie… jak to on ujął… wychował. Kiedy nie uciekaliśmy przed herosami lub bogami, zatrzymywaliśmy się, a on mnie uczył.

Sam być może obawiał się, że im więcej będę miał siły tym istnieje większe prawdopodobieństwo, że nie będę go potrzebował, ale rzeczywistość była inna. On jest nieśmiertelny, jak mógłbym nie potrzebować kogoś kogo nie da się zabić? Teraz był jedyną osobą na której mogłem polegać. Był moją pierwszą i ostatnią deską ratunku…

Nie uciekałem przed wrogami. Na początku się bałem. Nie należę ani do herosów, ani do bogów, ani do demonów, a tym bardziej do śmiertelników. Ale teraz wiem, że jedną osobą do której mogę i chcę należeć jestem ja sam.

-Kociaku – Percussus wplótł swoje palce w moje włosy – Myślę, że znowu powinniśmy się oddalić.
-Co tym razem? – Oderwałem się od niego.

Percussus spojrzał na mnie. Nie lubię tego, nie lubię jego spojrzenia, ale muszę je znosić jeśli ciągle chcę żyć.

-Oscar niedaleko mieszka. Nie chcesz chyba znowu mieć powtórki z rozrywki.
-Oscar to nie Jackson – odpowiedziałem.
-Kociaku, chcesz się kłócić?
-Nie – odparłem ponuro.

Percussus zaśmiał się cicho i poczochrał moje włosy. Po chwili nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha tym swoim z lekka ochrypniętym, chłodnym głosem:
-Mój kociak… Tylko mój. Jesteś mój kociaku, prawda?

-Tak, Percussus – odpowiedziałem bez wahania – Twój.

◊ ◊ ◊


To był dobry dzień. Nawet jeśli to były dziwne urodziny. Nawet jeśli wpadłem na boginię, która nazwała mnie demonem. Teraz dzień się kończył. Padało, więc na głowie miałem kaptur i szedłem jakby nigdy nic ulicami, podczas gdy ludzie chowali się w swoich domach.

Ja nie mam domu. Czasami znajduję jakiś opuszczony dom. Śpię między domami. Myję się w obcych domach gdy ich właściciele są na zakupach. Czyli wróciłem do normalności.

Może obozowicze nazywający mnie psem, mieli rację. Jestem jak pies porzucony przez właścicieli, oczekujący… sam nie wiem czego. W sumie nie oczekuję niczego… chcę spokoju.

Dotknąłem dłonią swojej opaski na oko, niesamowicie mnie to drażni. Cóż… jakbym mało się rzucał w oczy… ale tatuaż pod okiem i zaraz za nim blizna, która powinna być dokończeniem tatuażu, ale… moje włosy, oczy… oko, opaska… Wszystko się rzuca w oczy, wszystko. A ludzie lubią się na mnie gapić, to nie jest miłe uczucie.

Nie jesteś już zmęczony kociaku? – Wyszeptał Percussus, jednocześnie oddalając wszystkie moje myśli.
Chcę go zobaczyć… przepraszam – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Percussus westchnął ciężko.

Kociaku po co? Na co ci to?
Oscar nie chciał uwierzyć, że jestem zły – również szeptałem chociaż wcale nie musiałem – Nie będę z nim rozmawiać. Chcę tylko go zobaczyć, jak bardzo się zmienił.
Bardzo, kociaku, bardzo – odpowiedział Percussus – Jak każdy.
Widziałem już Jack’a… Jacksona… Sibi’ego i Stevena. Wszyscy są inni. Ale Oscar… Oscar nie mógł się aż tak zmienić.
Kociaku… - Percussus cały czas szeptał – Herosi nie mają lekko. Już nie. Oscar odmówił Exidium. Odmówił Jack’owi. Odmówił Sun’owi. Jest zdany na siebie… on bardzo się zmienił, kociaku. A jego obecność to kłopoty.
Tylko zerknę… proszę.

Percussus westchnął głośno i milczał chwilę.

Zerwał się potężniejszy wiatr. Było już całkiem ciemno, a latarnie migotały, przez co ulica na kilka sekund robiła się nieprzyjazna.

Lunął deszcz, włożyłem dłonie w kieszenie i szedłem przez siebie, trzymając głowę nisko, tak aby wiatr nie zdmuchnął mi kaptura, który i tak nie chronił mnie przed wszystkimi kroplami deszczu. Było zimno, jak zwykle pod koniec listopada. Z resztą… za kilka godzin będzie grudzień… jeszcze kilka dni i będzie śnieg. To będzie dopiero walka o przeżycie… Percussus nie ogrzewa… jest zimny… a nikt nie wpuści do domu kogoś takiego jak ja.

Percussus w końcu odpowiedział po długiej ciszy.

Dobrze kociaku. To będzie pierwszy budynek po prawej.
Serio?

Percussus nie odpowiedział a ja zerknąłem w prawo.

Wiedziałem, że jestem nieopodal bogatej dzielnicy, ale nie przypuszczałem, że aż tak blisko.
To był ogromny budynek, przynajmniej trzy piętra, ciężko ocenić w tych ciemnościach. Otoczony ładnym, ale lekko zarośniętym płotem. Większość pomieszczeni była ciemna, jakby większości lokatorów nie było. Ale z najbliższego okna na ostatnim piętrze biło ciepłe światło. I byłem niemal pewien, że widziałem trójkę osób patrzących się przez nie.

Podszedłem bliżej.

Co prawda widzenie na jedno oko nie jest komfortowe, ale z jakiegoś powodu widziałem lepiej niż zazwyczaj, widziałem nieźle w ciemnościach, byłem w stanie dostrzec dużo więcej. Dlatego nawet taka i tak spora odległość dała mi spory wgląd na to co się działo w środku.

Dwójka stojąca nieco dalej od okna to byli chłopaki w wieku… no może piętnaście lat. Jeden był rudy i ubrany w czerwoną koszulę i bojówki. Drugi był stosunkowo niski, bardzo opalony i ubrany jak na plaże.
Ale najbliżej okna stał chłopak. Ubrany w garnitur, z czarnym, pogrzebowym krawatem. Miał rozczochrane włosy i prawdopodobnie właśnie poprawiał okulary.

Oscar…
Tak kociaku, Oscar – Percussus powstrzymał w połowie swój śmiech.
Czemu ma czarny krawat?
Zgadnij kociaku, zgadnij…

Ж OSCAR Ж


Wysłuchałem chłopaków ze spokojem. Pomimo tego, że Theo mieszał fakty, zaś Luca mówił mało, doszedłem do wniosku, że Theo jednak jest kolejnym herosem w klasie. Kolejnym. Nie jest dobrze, im więcej nas tym łatwiej wyczuć, lada moment jakiś nauczyciel zniknie i zastąpi go potwór… to będzie bardzo przewidywalne.

Theo teraz siedział na krześle i bujał się jakby był u siebie, Luca stał obok z tak poważną miną jakby robił najważniejszą rzecz na świecie. A ja patrzyłem się w okno, obserwując jakiegoś chłopaka w kapturze, który chwilę patrzył się w moją stronę, ale pewnie zdając sobie sprawę, że ja również go widzę po chwili odszedł.
To był w sumie plus tego pokoju, nie wybiegał na główną ulicę jak mój poprzedni, tylko na poboczną, gdzie przecinały się dzielnice… jedna bogatsza, druga nieco biedniej wyglądająca. Pokój Nat’a, jak to mój brat mówił, musiał być taki. Miał pokazywać załamania między ludźmi, mi pokoje były obojętne.

A teraz…

Kiedy wróciłem kilka tygodni temu do wuja, byłem zmuszony zmienić pokój, ponieważ mój stary był obecnie zawalony gratami, których wuj zabraniał mi ruszać. Więc zmieniłem pokój… na bliźniaczą sypialnie mojego brata.

Nic nie chciałem tu zmieniać. Nie chciałem brać swoich rzeczy, chciałem, żeby wszystko tutaj zostało jak było… tak jak Nathanail to wszystko zostawił. Zostawiłem jego ubrania w szafkach, chociaż wiedziałem, że nikt ich już nie nałoży, nie byłem w stanie tego wyrzucić czy oddać.

Pamiętam jak jakieś trzy tygodnie temu przyjechała sprzątaczka i jak wydarłem się na bogom winną kobietę gdy zaczęła sprzątać w szafie. To było głupie… ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego miejsca w innym stanie… nie mógłbym wyrzucić ubrań które ciągle nim pachną.

Przytłacza mnie również fakt, że powoli zapominam… nie minęło kilka tygodni a zapomniałem ton jego głosu. Później zapomniałem dokładnych rysów jego twarzy… teraz muszę długo się skupiać, żeby przypomnieć sobie jakieś odległe wspomnienia z nim.

Starałem się walczyć z zapominaniem.

Po szkole zamykałem się w pokoju i przeglądałem stare zdjęcia.  Starałem się przypomnieć jego głos. Wąchałem jego koszule. Ale to nie pomagało z moją śmiertelniczą pamięcią. Zapominałem go, chociaż był moim bratem. Zapominałem jego twarz. Jego uśmiech. Jego głos, kiedy był szczęśliwy. To wszystko było za mgłą pamięci i nie byłem w stanie się przez to przebić.

Marzyłem, żeby to się zmieniło. Marzyłem o tym, żeby ponownie go usłyszeć. Marzyłem, żeby z nim porozmawiać.

Bywały dni, że i o tym zapominałem. Zapominałem o tym, że mój brat nie żyje. Łapałem się na robieniu czterech kanapek do szkoły, na wchodzeniu do, teraz mojego, pokoju i zastanawiania się gdzie mój brat się podział. Był dzień kiedy nawet spytałem wuja czy widział Nat’a… spojrzał wtedy na mnie przygnębionym wzrokiem i nic nie powiedział. Odłożył tylko książkę którą czytał, podszedł do mnie i jak zwykle kiedy nie wiedział co powiedzieć, poprawił moją grzywkę, a w jego oczach widziałem łzy, które ukrywał zazwyczaj przede mną. Mój wuj jest bardzo wrażliwy…

I tak to teraz wygląda. Nienawidzę pytań czy mam brata lub siostrę… jestem gotowy przyłożyć osobie która mnie o to zapyta, jakbym oczekiwał, że na moim czole widnieje napis „Mój brat nie żyje, nie wspominaj o rodzeństwie ani słowem”. Nie miałem tego napisane… ludzie się dziwili kiedy odpowiadałem, że miałem bliźniaka. Bywali tacy co śmieli się, iż nie można mieć bliźniaka w czasie przeszłym, jakby nie byli w stanie uwierzyć, że w takim wieku można umrzeć. Jakby śmierć miała dotyczyć ludzi starych… i tylko takich… a mój brat był bardzo młody.

Był nieznośny, bywały chwilę, że nienawidziłem go całym sercem. Ale był porządny, czasami zabawny, czasami byłem w stanie na nim polegać. Nawet jeśli mnie wkurzał, sama jego obecność sprawiała, że nie byłem samotny. Teraz jest inaczej.

Niby się różniliśmy… niby byliśmy tacy inni… bliźniacy… synowie Erosa, boga miłości… inni, a jednak byliśmy dwoma stronami tego samego medalu. A teraz zostałem tylko ja… osoba którą znałem od zawsze, z którą zawsze byłem blisko, która mnie uzupełniała, a ja uzupełniałem ją, nie żyje… po prostu pewnego letniego wieczoru jej serce przestało bić.

Kilka dni wcześniej ktoś mi powiedział, że to moje przestanie. Myślałem, że mówił o śmierci… moja śmierć nie przedstawiała się dla mnie jakoś źle, więc nie zwracałem na to uwagi… ale teraz zrozumiałem cały sens nie bicia mojego serca. Jest poranione. Całe w ranach i w bliznach które każdego dnia otwierają się na nowo, każdy mój oddech zmusza je do bicia, podczas gdy ono nie chce…

Moim marzeniem jest to aby mój brat był przy mnie… znowu… nie można cofnąć czasu i dobrze o tym wiem, ale chciałbym go zobaczyć, znowu móc go dotknąć… chciałbym, a nie mogę… nie jestem w stanie tego zrobić.

Zawsze w weekend chodzę na cmentarz, przynoszę czerwoną różę i zapalam znicz. Nie płaczę. A przynajmniej nie strasznie. I przynajmniej do czasu kiedy traktuję to jako zwykły grób. Dopiero kiedy unoszę wzrok i patrzę na pomnik, po czym moim oczom okazuje się jedno… jedno jedyne imię, którego już nie dane mi będzie usłyszeć jako do żywej osoby… Nathanail di Carlo… coś rośnie mi w gardle, moje serce zaczyna ponownie się buntować przed dalszym biciem, a ja pochylam lekko głowę i pozwalam kilku łzom spłynąć na ziemię. Nic więcej…

Ja po prostu za nim tęsknię.



-Oscar? – Jęknął Theo – Ty w ogóle słuchasz, kujonie?
-Jasne – spojrzałem na niego zza ramienia.

Theo… był ostatnią osobą jaką mógłbym posądzić o bycie herosem. Jest taki normalny. Śmiertelny. Wkurzający, a zarazem bywa zabawny… chociaż zabawny bardziej w kontekście żałosny. On jest po prostu zwykłym szesnastolatkiem, chodzącym do zbyt dobrej jak na swoje osiągnięcia szkoły. Zwykły nastolatek ze zwykłymi problemami.

Ale Luca nigdy się nie myli.

Luca jest jednym z herosów którzy ocaleli z pożaru w obozie herosów. Jest synem Hypnosa, chociaż wszyscy twierdzą, że wygląda na bardziej na takiego od Aresa. Nie miałem z nim jako takich kontaktów, właściwie to dowiedziałem się o jego istnieniu kiedy palili całun Nathanaila, ponieważ to on był najpierw wyznaczony to spalenia tkaniny. Ale odmówił wskazując wtedy na mnie.

Luca jest dosyć mądry, ale dziwny i podejrzliwy. Jest wiecznie śpiący, więc nie mówi całkiem trzeźwo, ale moim skromnym zdaniem nie jest taki zły. Ale nie powiem, żebyśmy byli przyjaciółmi.

-Czemu nic nie mówicie? – Zaczął ponownie Theo – Czemu niespecjalnie zareagowałeś, na wieść, że zaatakowała nas jakaś morderczyni, co Oscar?

Zmarszczyłem czoło. Nie byłem pewien co powinienem mu powiedzieć… „słuchaj jesteś herosem, ale nie ma dla ciebie miejsca, bo mój przyjaciel spalił nasz dom i nikt nie może go odbudować”? Nie brzmiało to dobrze. Uznałby mnie za szaleńca lub jeśliby uwierzył, wyśmiałby nas, że jako herosi pozwoliliśmy na coś takiego.

Wymieniłem spojrzenia z Luca’ą. Myślę, że był podobnego zdania, a przywiózł mnie tutaj, dlatego, iż jak mam błogosławieństwo Ateny, to nagle wszyscy myślą, że umiem załatwić wszystko. Umiałbym gdybym miał czysty umysł, w obecnym stanie nawet dwumian Newtona nie jest czymś do czego mam głowę.

-Theo zróbmy tak – westchnąłem ciężko – Pójdziecie ze mną w niedziele do kawiarni przy szkole, dobra?
-A co ta kobieta to twoja znajoma? Matka?
-Moja matka nie żyje – odpowiedziałem – Ale powiedzmy, że znam tę kobietę.

Theo spojrzał na mnie zadumanym wzrokiem i westchnął ciężko.

-Coś jest nie tak, prawda?
-Czemu?
-Wiesz, nie wyglądasz na zbyt towarzyską osobę, bez urazy – dodał po chwili – Ale po prostu coś chcesz powiedzieć, ale musisz ubrać to w słowa, mam rację?

Sprytny jest.

-Tak – odparłem – Luca jeśli chcesz…
-Nie – pokręcił sennie głową.

Theo złożył ręce na piersi i rozejrzał się po pokoju.

-Trochę babski ten pokój, wiesz?

Spiorunowałem go wzrokiem i Luca niemal natychmiast złapał Theo za nadgarstek, po czym rzucił krótkie:
-Hej, już późno, więc wiesz… - i wybiegli.

Byli moimi gośćmi… mogłem ich chociaż odprowadzić, ale…

Wystukałem na konsoli kod otwierający drzwi, po czym zerknąłem jak ta dwójka kłóci się o coś na ulicy. A bardziej Theo, bo Luca tylko raz po raz kiwał lub kręcił głową. Jestem ciekaw co się stanie gdy Luca otrzyma nieco kawy.

Ж Ж Ж


Poszedłem do wuja. Jego pokój był zawsze ciemny, nie lubił światła, mówił coś o złych mocach czy coś w tym guście. Mój wuj jest po prostu lekko zwariowany, ale nie teraz.

Teraz jak zwykle klęczał w swoim pokoju i powtarzał w kółko od kilku godzin te same modlitwy.

-Wieczny odpoczynek racz dać im, Panie… - jego głos był bardzo słaby.

Zmarszczyłem czoło, spuściłem głowę i wyszeptałem cicho, żeby nie przeszkadzać:
-Idę spać, wujku… dobranoc.


-Święta Maryjo módl się za nim…

***
Cóż ja zdaję sobie sprawę jak zły jest ten rozdział, ale... no cóż, co zrobić? Jest krótki tak, ale to dopiero wstęp i postaram się aby kolejne były dłuższe, także ten... no... co ja mam powiedzieć? 

Co do kolejnego rozdziału to pojawi się jak wena pozwoli, a wena bardzo kapryśna jest, więc... dopiero się okaże ^^ 

13 komentarzy:

  1. Dobry wieczóóóóór. Ja tu przyszłam na odmóżdżenie. Można?

    Kutfa, co to za Theo? O.o Zaskoczenie już na początku... i ta myśl. Zaś coś przegapiłam? XDD

    "-Eee… halo? – Jęknąłem zaspanym głosem w słuchawkę telefonu.
    -Zaspałeś – stwierdził poważnym głosem Luca." Tak. Ja i moja koleżanka po kolosie, w którymś z poprzednich semestrów. Dobrze, że byłam wtedy na miejscu Luca xD

    "Chwila ciszy. Tak jakoś niespecjalnie chciało mi się wierzyć, że Luca specjalnie pofatygował się do mnie. Po prostu nawet nie wiedział gdzie mieszkam… chyba…" Luca stalker? :D

    " Po jakiś czterech dniach już się do tego przyzwyczaiłem i nie zwracałem na niego uwagi. " Koleś widać ma wysoki próg cieprliwości xDD

    "Dopiero jakieś trzy dni temu zaczął ze mną rozmawiać." Nieśmiały chłopina.. no nieśmiały xD

    "Kiedyś okaże się, że to seryjny morderca… mówię wam." A może on jest niewidzialnym przyjacielem? :D

    "I w tym momencie usłyszałem jak drzwi się otwierają." To jakiś duch. Mówiem!

    "zawsze lepiej jest się wytłumaczyć z zaspania, niż z obudzenia się i rozmawiania przez telefon z kolegą." Hahahaha, mniejsze zło xDDD

    "-Jasna cholera! Dobra liczę do trzech i spowiadasz mi się co ty tu robisz?! Jak się tu dostałeś?! – Warknąłem – Raz…
    -Przez drzwi – odpowiedział poważnie." hahahaha xD. Całkiem logiczne xDD. I teraz zastanawianie: przeszedł przez drzwi? czy je otworzył i przeszedł przez próg? #teorie spiskowe mode on :D

    "-Masz mnie za idiotę, prawda?
    -Tak " Przynajmniej szczery xD

    "-Ona cię zabije – odpowiedział." No.. tak. to przeciez norma :D

    "-Ty serio jesteś nienormalny – popukałem się palcem w czoło – Nie chcę być niegrzeczny i w ogóle, ale lepiej już idź, okej? Albo razem chodźmy do szkoły. Ale nie siedzimy w domu." To myśle było ciut niegrzeczne xD

    "Wstałem z łóżka, naciągnąłem koszulę tak aby zakrywały majtki…" Nie wygodniej bez? Koszuli oczywiście xD

    "Chłopak złapał mnie za nadgarstek kiedy zapinałem pasek u spodni." O... ostro! Lubie tak XDDD. Ej, to będzie parring, prawda? :D

    "-Słuchaj jak teraz wyjdziesz to prawdopodobnie będzie to twoja najniebezpieczniejsza podróż do szkoły – Luca westchnął ciężko." Ostatnie pożegnanie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mój dom jest nazywany bunkrem. " Są bunkty? jest zajebiście!

      "że rodzina tu mieszkająca do chorzy umysłowo ludzie, jak rozszerzali plotki, iż moi rodzice prowadzą nielegalne badania na ludziach. " Hahahah, spoko opinia.. no naprawdę xDDD. ale.. to by mogło byc ciekawe :D

      "Krótka bluzka, odsłaniająca jej olbrzymie ee… walory, czarne szorty i długie skórzane buty." To Lara Croft! :D

      "-Eee… Dzień dobry – powiedziałem.

      Kobieta uśmiechnęła się uroczo i powiedziała melodyjnym głosem:
      -Giń." Dogadują się już od samego początku :D

      "Początek miłości. Ja to wiem!" Czużbyśmy mieli Nathanaila vol 2? Tylko w wersji hetero? :D

      "-Domu nie zamknąłem! – Ryknąłem podtrzymując jedną dłonią grzywkę wpadającą w oczy, a drugą trzymając się tak aby przypadkiem nie zlecieć." A żelazko wyłączyłeś? :D

      "To niesamowite, że dziewiętnaste urodziny spędzam właśnie w taki sposób." Wooo, to on już taki stary? xdd

      "-Wyglądasz jak dziwka" Oczywiste stwierdzenie faktów... Ale kutfa, nie mówiłabym tego bogini XD

      "-Rozumiem, rozumiem – pokiwałem głową – Do widzenia.

      Skłoniła głową i rozpłynęła się w powietrzu." Oni się przynajmniej dogadali :D

      "Uśmiechnąłem się i wtuliłem się w jego pierś." Ooo. zdziwiłam się xD. Topaz i taka wylewność uczuć? XD

      "Kiedy nie uciekaliśmy przed herosami lub bogami, zatrzymywaliśmy się, a on mnie uczył." Percussus jako Merlin XD Albo Gandalf xD

      "Ale teraz wiem, że jedną osobą do której mogę i chcę należeć jestem ja sam." Topaz zabrzmiał jakby odkrył nową drogę życia.. nową filozofię xD

      "-Oscar to nie Jackson – odpowiedziałem." Co jest nie tak z Percym? Oprócz tego, że mu chłopaka zabili... i to podwójnie, bo u Grey też ;x

      "Padało, więc na głowie miałem kaptur i szedłem jakby nigdy nic ulicami, podczas gdy ludzie chowali się w swoich domach." Idąc ulicą, ludzie patrzą, jak by mnie już znali. Pewnie wszyscy chętnie w mordę by mi dali.Ale za co? Czy przeszkadza komuś, że ja żyję? Ile stracą jak przeżyję jeszcze kilka lat? Kiedyś skończą się te męki, kiedyś powiem szach mat. I pokonam moje lęki, zachowując się jak kat. Będę bił, oczy podbijał, będę gwałcił i zabijał.
      Ale za to będę na spokojnie ludzi mijał. xD Takie luźne skojarzenie, mocno przepraszam xD

      Usuń
    2. "Ja nie mam domu. Czasami znajduję jakiś opuszczony dom. Śpię między domami. Myję się w obcych domach gdy ich właściciele są na zakupach. Czyli wróciłem do normalności." stare śmiecie xD

      "Kociaku… - Percussus cały czas szeptał – Herosi nie mają lekko. Już nie. Oscar odmówił Exidium. Odmówił Jack’owi. Odmówił Sun’owi. Jest zdany na siebie… on bardzo się zmienił, kociaku. A jego obecność to kłopoty." Ooo! Coś ty z nimi zrobiła? Ojej! Nie wiem czy mi się to podoba, czy nie... Ale wiesz... no nei wiem xD. Mam kłopoty z wypowiedzeniem swoich myśli. Ale czekam na rozwój sytuacji :D

      "Oscar…
      Tak kociaku, Oscar – Percussus powstrzymał w połowie swój śmiech.
      Czemu ma czarny krawat?
      Zgadnij kociaku, zgadnij…" Kurwa :< Ja też dalej mam żałobe po Nathanailu...

      "Więc zmieniłem pokój… na bliźniaczą sypialnie mojego brata." Trochę nie miło :<

      "nie mógłbym wyrzucić ubrań które ciągle nim pachnął." To jest straszne. Straszne jest to zdanie. To znaczy jest straszne, bo jest prawdziwe no i no aż mi łezka poleciała :<. Chujowo jest przeżyć coś takiego... Z autopsji wiem.

      "Przytłacza mnie również fakt, że powoli zapominam… nie minęło kilka tygodni a zapomniałem ton jego głosu. Później zapomniałem dokładnych rysów jego twarzy… teraz muszę długo się skupiać, żeby przypomnieć sobie jakieś odległe wspomnienia z nim." I to no.. jak wyżej.. :<

      "Ja po prostu za nim tęsknię." no do tego zdania ten opis jest no dla mnie mocno emocjonalny... Jak to był Twój cel, to go osiągnęłaś no i generalnie mocne gratulacje za to. Pięknie opisane, no ale no mnie się czytało to z ciężkim sercem. Może to wina mojego humoru, a może jeste za mocno wrażliwa. Nie mniej no, bardzo dobry opis.

      "On jest po prostu zwykłym szesnastolatkiem, chodzącym do zbyt dobrej jak na swoje osiągnięcia szkoły. " Ha, Theo ma piekielne szczęście xD

      "Luca jest dosyć mądry, ale dziwny i podejrzliwy. Jest wiecznie śpiący, więc nie mówi całkiem trzeźwo, ale moim skromnym zdaniem nie jest taki zły." Skoro syn Hipnosa... To może przez niego Theo zaspał? W końcu mają władze nad snami itp :D

      "Umiałbym gdybym miał czysty umysł, w obecnym stanie nawet dwumian Newtona nie jest czymś do czego mam głowę." Newtona co? O.o A tak wgl szkoda Oscara. Ma tyle własnych problemów, a musi się zmierzyć jeszcze z wymierającym obozem..

      "Byli moimi gośćmi… mogłem ich chociaż odprowadzić, ale…" jebać formalności xD

      " Jestem ciekaw co się stanie gdy Luca otrzyma nieco kawy." Ja też! hahah :D
      Lubię tego Lucę xD. Za to Theo.. no chyba muszem się przekonać nieco bardziej xDD

      Fajny jest ten rozdział. Ja.. no nie wiem, podoba mi się zmiana scenerii. I klimat w jakim jest utrzymany. Nie jest zły ten rozdział. I napisany bardzo porządnie. No ja jestem usatysfakcjonowana xDDD

      Dobra, to leciem:
      Dużo wena, żeby nie był kapryśny, świeżej krwi w postaci nowych czytelników, więcej komentarzy karmiących wena, i wyświetleń łechtających ego :D

      Usuń
    3. A dobry, jasne, że tak x"D

      W prologu był xDD

      To masz szczęście x"D

      Yeeep

      Bo to Theo, on tak mo xD

      No dokładnie!

      Mh... może... Luca też nie do ogarnięcia xD

      Tak! Albo kot... mój kot potrafi wskakiwać na klamkę i drzwi otwierać x"D

      No dokładnie xD

      No właśnie, odpowiedział? Odpowiedział? Zgodnie z prawdą? Zgodnie z prawdą!
      Mh... ło luju, co to za teorie mi tu urządzasz? *kręci głową*

      A to najważniejsze!

      No tak! Ile to już razy?

      Ale Luca sobie dużo nie zrobił xD

      Hahahahahaha x"D No bez przesady, bo by Luca zapomnił po co przyszedł XD

      No cóż... się zobaczy xD

      Dokładnie x"D

      No właśnie! Jest bezpiecznie? Jest... czysto teoretycznie.

      Bo lud lubi gadać xD No w sumie...

      Tak! Przejrzałaś mnie ;___;

      No miłość!

      Raczej ni, Nat się zakochiwał w każdym, Theo nie patrzy na każdą xD

      Myślę, że i tego zapomniał xD

      No co zrobić? x"D Taki Topaz dorosły w uj, co nie zmienia faktu, że przy Percussusie to dziecko xD

      Doceńmy, że jest szczery xD

      No właśnie! Topaz umie rozmawiać x"D

      Bardziej go Percussus zindoktrynował, czy jak to ich tam relację nazwać, no ale... x"D

      No tak!

      W sumie mówił, że zostanie filozofem xD

      Z Percy'm wszystko ok, tylko przysiąg na Styks, że zabije Topaza, a po za tym to ok xD

      Mh... W sumie jakby nie było to pasuje x"D

      Dokładnie, aż się łezka w oku kręci xD

      No wiesz każdy odszedł w swoją stronę (czysto teoretycznie) xD No cóż, zobaczymy xD

      Jeszcze? ;___;

      Dla Oscara szczególnie

      I dzięki tobie odkryłam błąd, ale nieważne... x3
      Ja wiem, wiem, bo właściwie jakby nie było to, to znam

      Tak w sumie to był mój cel i dziękuję, aczkolwiek mh... wyjdę na cholerne Emo, ale na dobrą sprawę opisywałam tu swoje emocje, odczucia, a zmieniłam tylko kilka faktów, że brat i tak dalej. No nie mniej po prostu w takiej sytuacji ciężko nie opisać tego jak to jest, a nie slodzić kilkogramami, że w końcu zapomniał, że ciągle jest w jego pamięci, że ciągle kojarzy jego głos *kręci głową*

      No tak! Bo ma bogatych rodziców! XD

      Mh... wiesz, że masz rację? XD

      Szczerze mówiąc mnie nie pytaj, to w czasie rozmowy z mądrą sisotrą cioteczną napomniała o czymś takim x"D
      Na Oscara niestety przypada wiele problemów innych, szczerze mówiąc to łatwo to on ni mo

      Dokładnie xD

      xD Rozbudzi się... może xD
      A to dobrze xD Mh... bo Theo jest nieco taki inny i z początku ma być taki szary troszku, bez charakteru xD

      Cieszę się, że ci się podoba (to tak z tymi "się" nie pasuje x"D).
      Mh... może podłam tej zmianie dalej x"D Ale cieszę się, że jakoś tam cię to usatysfakcjonowało ^^

      Dzięki za wena (muszę go chyba do szafy schować xD), oj przydałoby się xD, również dziękuję i jeszcze raz dziękuję xD

      Usuń
  2. Nie chce mi się, ale jak trza to trza. xD

    "-Cholera! – Zerwałem się z łóżka – Dobra dzięki, już.. już lecę, okej?!
    -Nie – westchnął cicho.
    -Hę? – Zaśmiałem się cicho – Nie chcesz, żebym przyszedł do szkoły? Uwierz mi ja wcale nie chcę, po prostu wypada się pojawić.
    -Wpuścisz mnie do domu?" Dlaczego zaczęłam się śmiać jak głupia? xD

    "Drzwi otworzyły się i już byłem gotowy na awanturę ale wtedy odezwał się Luca:
    -Gdzie ten bałagan?" Nie no błagam ... trzymajcie mnie.

    "-Kociaku – demon przytulił mnie – Ładnie tak wpadać na bogów? Najpierw Ares, teraz ona?

    Uśmiechnąłem się i wtuliłem się w jego pierś." Topaz nie ma nic przeciwko przytulaniu? ;o

    "-Mój kociak… Tylko mój. Jesteś mój kociaku, prawda?

    -Tak, Percussus – odpowiedziałem bez wahania – Twój." Chyba już nic mnie nie zdziwi. XD

    Taaa. Wszyscy się zmienili na gorsze. Tylko Topaz na lepsze.

    Uuu. Smutno mi się zrobiło. Oscar taki samotny :(

    Luca od Hypnos'a? :o Tego jeszcze nie było.

    No to tyn .. ogólnie to nie mogę się przyzwyczaić, że obozu już nie ma. Ale ... jest spoko.

    No to : weny, czasu na pisanie, weny, chęci do pisania i jeszcze raz weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No takie życie x"D

      Nje wjem xD

      Oke!
      *trzyma*

      No teraz już ni xD

      Hahaha xD Mosz rację

      No wiesz nie było pokazanych wszystkich xD

      No nic dziwnego ;-;

      Ano ni xD

      Pretensje do Percussusa xD A to dobrze

      Dzięki za wenę, czas, wenę, chęci i wenę xD

      Usuń
  3. Wow, nareszcie chwilę czasu mam, ażeby skomentować xDDD

    Rozdział super *O* bardzo mi się podoba fakt, że teraz nie piszesz o tym, co się dzieje na obozie, tylko zmieniłaś scenerię *.*

    "Ślady przeszłości" czemu tytuł tego rozdziału kojarzy mi się z nazwą podręcznika od historii? xDDD

    "Zmarszczyłem czoło… Nie, nie może być.
    Spojrzałem na zegarek i…

    -Cholera! – Zerwałem się z łóżka – Dobra dzięki, już.. już lecę, okej?!"
    to jestem dosłownie ja wczoraj! mama mnie budzi o 6.45 i takie "Wstawaj, przecież ty za 5 minut wychodzisz na autobus!" i nawet zdążyłam xDDDDD

    "Nie chcesz, żebym przyszedł do szkoły? Uwierz mi ja wcale nie chcę, po prostu wypada się pojawić." gada, jakby się wybierał na rozdanie jakichś nagród filmowych albo muzycznych, czy coś w tym stylu xDDD

    "Po prostu nawet nie wiedział gdzie mieszkam… chyba…" suprajs madafaka! xDDD

    "znamy się ledwie od tygodnia, a zdaje się być moim cieniem. Nie odstępuje mnie na krok, nie mówi, po prostu idzie z tą swoją ponurą miną za mną." ja pierdolę, jaki stalker... zupełnie jak Czorek... xDDD

    "Kiedyś okaże się, że to seryjny morderca… mówię wam." no nie przesadzajmy... on tylko chce cię zgwałcić xDDD

    "Nie to, że jakoś specjalnie miałem ochotę wylądować w worku na zwłoki ale odpowiedziałem" ewentualnie w męskim burdelu xDDD

    "Drzwi otworzyły się i już byłem gotowy na awanturę ale wtedy odezwał się Luca:
    -Gdzie ten bałagan?"
    hahahahahahaha, pjona z Theosiem (lol, co za zdrobnienie?) xDDD zawsze tak mam, że jak zapraszam do siebie kogoś, to je takie "sorki za bałagan", a tu ZAWSZE odpowiedź "jaki kurwa bałagan?" xDDDD w ogóle to już zdążyłam polubić Theo, on jest super *.*

    "Dobra liczę do trzech i spowiadasz mi się co ty tu robisz?!" ---> "zabiłem twoich rodziców, zabrałem im klucze i się tu włamałem, za chwilę przyjedzie włoska mafia, żeby zabrać wszystkie cenne rzeczy, a ty zostaniesz wywieziony do domu publicznego w Niemczech..."
    sorry, ale dla mnie Luca to gwałciciel i zboczeniec, nie wiem czemu... po prostu tak się zachowuje xDDD

    "Przez drzwi – odpowiedział poważnie." ----> "zaniosłem właśnie zwłoki twoich rodziców do piwnicy i jeśli nie chcesz do nich dołączyć to się rozbieraj" xDDD

    "Tak – usiadł na krześle i przysunął się do mojego łóżka – W sumie dobrze, że się spóźniłeś." no mówię, że zboczeniec! xDDD

    "Nie, nie ona. Obserwuje twój dom już od jakiegoś czasu, wiesz? Za dużo używasz telefonu." to jest przesłanie typu "Nie próbuj zadzwonić na ratunek, bo i tak cię zgwałcę" xDD
    *cdn*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *cd*
      "A ty chyba za dużo oglądasz filmów, nie?" tak, szczególnie takich w specjalnym folderze xD

      Wiesz co... ten kom nie jest normalny... czemu każde zdanie jest w stanie wywołać u mnie skojarzenia? to wszystko przez moje przyjaciółki ;---;

      "Droga wolna ale ja nie mam zamiaru na to wszystko pozwalać! Nie w swoim pokoju!" ależ spokojnie, on chce cię tylko zgwałcić... xDDD

      "Chłopak złapał mnie za nadgarstek kiedy zapinałem pasek u spodni." no kurwa... moje podejrzenia się sprawdzają... to kiedy bedom gwałty? xDDD

      "Słuchaj jak teraz wyjdziesz to prawdopodobnie będzie to twoja najniebezpieczniejsza podróż do szkoły" bo włoska mafia już przyjechała pod dom... xDDD

      "Czyli idę na odstrzał? To nic nowego – nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi…" YOLO, szmaty xD

      "Sam mój dom równie szary i nie przyjazny, okna z mechanicznymi, metalowymi „roletami”, oraz drzwi przypominające wejście do laboratorium." czemu skojarzyło mi się to z laboratorium tego doktora z "Powrotu do przyszłości"? xD

      "Często siedząc na schodach gdy zapomniałem kluczy do drzwi, słyszałem jak ludzie szeptali, że rodzina tu mieszkająca do chorzy umysłowo ludzie, jak rozszerzali plotki, iż moi rodzice prowadzą nielegalne badania na ludziach." to się nazywa mieć reputację... xDDD

      "Czemu zadaję się z takimi jak ty? – Westchnął ciężko." BO TAK! xD

      "Furtka, która otwierała się tylko przy pomocy naprawdę długiego kodu otworzyła się na oścież i na moje podwórko weszła kobieta." zmiana planów, Luca jednak postanowił zamówić dziwki! xDDD

      "Chyba się zakochałem… tak mi się wydaje…" typowa logika faceta... kobieta ma duże cycki... to na pewno miłość...

      "Kobieta uśmiechnęła się uroczo i powiedziała melodyjnym głosem:
      -Giń."
      haha, kurwa xDDD to też ostatnio miałam podobną historię... wracam do domu, od stolika koło basenu odchodzi jakiś chłopak, wyciąga do mnie rękę i takie "Cześć, zagrasz ze nami w karty?" a ja taki słodki uśmiech, uścisnęłam mu dłoń i takie "Nie" xDDDD to tak a propo niczego xD

      "Niezbyt mi było miło kiedy kobieta nie wiadomo skąd wytrzasnęła nóż, nie widziałem, żeby sięgała do kieszeni, a mnie zamurowało." ALWAYS LOOK AT THE BRIGHT SIDE OF LIFE! xDDD

      "Gdybym miał pierścionek to może bym się oświadczył, ale…" ciii... ta kobieta to pewnie reinkarnacja Saurona... xDDD

      "Domu nie zamknąłem! – Ryknąłem podtrzymując jedną dłonią grzywkę wpadającą w oczy" bo dom i grzywka to rzeczy najważniejsze xDDD

      "Obchodzi cię chociaż kim była ta kobieta? Chciała mnie zabić, ogarniasz to?!" ---> "nie zdążyłem nawet zrobić zdjęć na snapa!" xDDDD

      "To niesamowite, że dziewiętnaste urodziny spędzam właśnie w taki sposób." HEPI BERFSDEJ TU JU! xDDD

      "Wyglądasz jak dziwka" czyli Topaz mówi "dzień dobry" xDDD
      *cdn*

      Usuń
    2. *cd*
      "I ogólnie chcecie nas zabić. A ze mną to macie chyba nawet nagrodę za moją głowę ale…" oj tam, oj tam, YOLO xDDD

      "Nie szukałam ciebie, demonie. Nie interesuje mnie twój gatunek." hue hue hue... czyli miałam rację, kiedy stwierdziłam, ze Topaz staje się demonem xDD

      "Nie jesteś herosem – uśmiechnęła się ponownie" Topaz cziter xDDD

      "Czyli mój zwyczajny dzień w dziewiętnaste urodziny. O ile założymy, że dziewiętnaste urodziny ma się raz w roku naturalnie." nie tyle raz w roku, co raz w życiu xDDD

      "o wiele silniejszy, do tego stopnia, że gdyby teraz chciał zabiłby wielu ludzi w przeciągu kilku kilometrów." taka tam siła... xDDD

      "Nie mniej od tego czasu nigdy nie trafiła się sytuacja aby ktoś zrobił mi krzywdę, za każdym razem Percussus zabijał…" wow... Percussus taki Light xDDDD

      "A mnie uczył wielu rzeczy." a udzielał mu lekcji? xDDD

      "podobnej do jego, nie mam pojęcia czemu potrafię posługiwać czymś co przypada demonom, ale… wolę nie wiedzieć." no kotek, to proste, po prostu sam jesteś demonem xD

      "Pozwoliłem aby Percussus mnie… jak to on ujął… wychował." hahahaha, Percussus taka niańka i wzorowy zastępczy ojciec xDDD

      "Kiedy nie uciekaliśmy przed herosami lub bogami, zatrzymywaliśmy się, a on mnie uczył." Percussus jako mistrz Yoda xDDD

      "On jest nieśmiertelny, jak mógłbym nie potrzebować kogoś kogo nie da się zabić?" no właśnie, jak? xDD

      I tak odnoszę wrażenie, że Topaz miał niezłe pranie mózgu... ale to dobrze, dobrze xDDD

      "Był moją pierwszą i ostatnią deską ratunku…" kurwa... czemu ja mam skojarzenia nawet ze słowem "deska"? xDDD

      "Percussus spojrzał na mnie. Nie lubię tego, nie lubię jego spojrzenia, ale muszę je znosić jeśli ciągle chcę żyć." lajf is brutal, skarbie xD

      "Tak, Percussus – odpowiedziałem bez wahania – Twój." FOREVER AND EVER! xDDD

      "W sumie nie oczekuję niczego… chcę spokoju." większość uczniów tuż przed wystawieniem ocen xDDD

      "Cóż… jakbym mało się rzucał w oczy… ale tatuaż pod okiem i zaraz za nim blizna, która powinna być dokończeniem tatuażu, ale… moje włosy, oczy… oko, opaska…" get de London luk, szmaty xDDD

      "Chcę tylko go zobaczyć, jak bardzo się zmienił." nowy parring? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      *cdn*

      Usuń
    3. *cd*
      "Widziałem już Jack’a… Jacksona… Sibi’ego i Stevena. Wszyscy są inni. Ale Oscar… Oscar nie mógł się aż tak zmienić." nie kurwa, wcale xDDD

      "Odmówił Jack’owi." MIAŁO.BYĆ.BFF.WIĘC.JA.SIĘ.PYTAM.CO.TO.KURWA.MA.ZNACZYĆ.???!!!

      "Było już całkiem ciemno, a latarnie migotały, przez co ulica na kilka sekund robiła się nieprzyjazna." haha, mam identycznie, kiedy w październiku o 19 chodzę na różaniec xDDDDD

      "Z resztą… za kilka godzin będzie grudzień… jeszcze kilka dni i będzie śnieg. To będzie dopiero walka o przeżycie…" THE WINTER IS COMING...

      "I byłem niemal pewien, że widziałem trójkę osób patrzących się przez nie." a ja już myślałam, że masowa orgia xD

      "Co prawda widzenie na jedno oko nie jest komfortowe, ale z jakiegoś powodu widziałem lepiej niż zazwyczaj, widziałem nieźle w ciemnościach, byłem w stanie dostrzec dużo więcej. " a Topaz znowu czituje! xDDD

      "Miał rozczochrane włosy i prawdopodobnie właśnie poprawiał okulary." czyli Oscar do okulisty nadal nie poszedł... i okulary poprawić musiał xDDD

      "Nie jest dobrze, im więcej nas tym łatwiej wyczuć, lada moment jakiś nauczyciel zniknie i zastąpi go potwór… to będzie bardzo przewidywalne." taaaki tam nudny i zwyczajny dzień z życia herosa xDDD

      "Theo teraz siedział na krześle i bujał się jakby był u siebie, Luca stał obok z tak poważną miną jakby robił najważniejszą rzecz na świecie." bo to wcale nie tak, że znów mam skojarzenia, co do... jak się do cholery odmienia imię Luca? xDDD

      "A ja patrzyłem się w okno, obserwując jakiegoś chłopaka w kapturze, który chwilę patrzył się w moją stronę, ale pewnie zdając sobie sprawę, że ja również go widzę po chwili odszedł." stalking lvl pro xDDD

      "Więc zmieniłem pokój… na bliźniaczą sypialnie mojego brata." czyli z cyklu: jak załamać się psychicznie jeszcze bardziej xD

      "To było głupie… ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego miejsca w innym stanie… nie mógłbym wyrzucić ubrań które ciągle nim pachną." wiesz co? znam ból... co prawda tak pośrednio, no ale... ;---;

      "Starałem się walczyć z zapominaniem." skleroza? Alzheimer?

      "Marzyłem, żeby to się zmieniło. Marzyłem o tym, żeby ponownie go usłyszeć. Marzyłem, żeby z nim porozmawiać." ----> "Jak stare drzewa, jak czarna ziemia, marzenia..."

      "Zapominałem o tym, że mój brat nie żyje. Łapałem się na robieniu czterech kanapek do szkoły, na wchodzeniu do, teraz mojego, pokoju i zastanawiania się gdzie mój brat się podział." biedny *przytula Oscara* ;----;

      "Jakby śmierć miała dotyczyć ludzi starych… i tylko takich… a mój brat był bardzo młody." to uświadomienie sobie, że Nat miał 15 lat... ;---; ale w sumie to takie trochu prawdziwe... moja babcia miałaby braci, którzy byliby bliżniakami, ale oboje umarli... ;-;

      "Myślałem, że mówił o śmierci… moja śmierć nie przedstawiała się dla mnie jakoś źle, więc nie zwracałem na to uwagi…" Oscar też wyznaje YOLO xDD
      *cdn*

      Usuń
    4. *cd*
      "Zawsze w weekend chodzę na cmentarz, przynoszę czerwoną różę i zapalam znicz. Nie płaczę. A przynajmniej nie strasznie." ej... bo to jest smutne... zgłaszam protest... ;----;

      "Theo… był ostatnią osobą jaką mógłbym posądzić o bycie herosem. Jest taki normalny. Śmiertelny." ej no, nie bądźmy rasistami... śmiertelnicy też mogą być spoko xDDD

      "Wkurzający, a zarazem bywa zabawny… chociaż zabawny bardziej w kontekście żałosny. On jest po prostu zwykłym szesnastolatkiem, chodzącym do zbyt dobrej jak na swoje osiągnięcia szkoły. Zwykły nastolatek ze zwykłymi problemami." Theo z charakteru to chyba trochu podobny do Nat'a... xD

      "Jest synem Hypnosa, chociaż wszyscy twierdzą, że wygląda na bardziej na takiego od Aresa." a ja za to twierdzę, że jest gwałcicielem, pedofilem i zboczeńcem xDDD i nadal nie wiem czemu xDDD

      "Czemu niespecjalnie zareagowałeś, na wieść, że zaatakowała nas jakaś morderczyni, co Oscar?" no co? to się przecież zdarza codziennie... xDDD

      "Umiałbym gdybym miał czysty umysł, w obecnym stanie nawet dwumian Newtona nie jest czymś do czego mam głowę." co to jest dwumian Newtona? xDDD

      "Pójdziecie ze mną w niedziele do kawiarni przy szkole, dobra?" ale bez... bez syna Hypnosa! bo on mi chce Theosia zgwałcić, ja to wiem *^* xD

      "Sprytny jest." Ha! Theo jest błyskotliwy! *OOOOO*

      "Spiorunowałem go wzrokiem i Luca niemal natychmiast złapał Theo za nadgarstek, po czym rzucił krótkie:
      -Hej, już późno, więc wiesz… - i wybiegli."
      ej! bo on go serio zgwałci! to zboczeniec! czemu oni tego nie widzą? xDDD

      "Jestem ciekaw co się stanie gdy Luca otrzyma nieco kawy." oooo... to faktycznie może być ciekawe xDDD

      No i ten... końcówka taka smutna... ;---;
      *cdn*

      Usuń
    5. *cd*
      Podsumowując:
      Luca to gwałciciel, pedofil i zboczeniec i nie do końca jestem do niego przekonana.
      Theo jest boski *OOO*
      Topaz to cziter.
      Przyjaźń Jack'a i Oscara się rypła.Oscar nadal poprawia okulary.
      Wciąż nie wiadomo, czy Sibi nada pachnie dżemem.

      Dobra, wiem, ten komentarz ssie i w ogóle, ale co zrobisz, nic nie zrobisz xDDD

      Pozdrawiam, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, czasu, pomysłów, czytelników, komów, w chuj dużo wyświetleń i weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny, weny.
      A, i czekam na nexta.
      P.S. i jeszcze trochę weny *^*

      Usuń
    6. Yeeeey xD Mój wen dziękuję xD

      Dzięki x3Może nie schrzanię, bo po za wyznaczonym miejscem ciężko się pisze xD

      Mh... kiedyś napiszę takowy xD

      Hahaha x"D No też można xD

      No bo w sumie to takie podobne xD

      Dokładnie xD

      Bo to Luca tego nie ogarniesz X"D

      A żebyś wiedziała xD

      No tak!

      Ja też X"D

      Hahahahahaha x"D Biedny Luca

      x"D No taki kij, ale w sumie... why not?

      Co ty mosz do niego? To porządny uczeń! xD

      No tak xD

      A żebyś widziałą x"D

      No co zrobisz? nic nie zrobisz XD

      No taaa... xD

      Później xD

      No tak xD

      Doładnie xD

      Ja nje wjem, wjem, że wzorowałam dom na domu sąsiada... on serio wygląda jak bunkier... ponure w kij

      No tak xD

      Męskie dziwki bardziej jak już pod Lucę xD

      Bo to Theo aprobuje xD

      No bo kurde logic!

      XDDD

      No tak... przejrzałaś mnie ;-;

      No tak! Żebyś wiedziałąxD

      No to je akurat bul ;-;

      No tak xD

      Albo wita się z koleżanką po fachu... X"D

      No taa xDD

      No co zrobić? To wina Matt'a!

      No bo może!

      Wiesz raz w roku tyż jakby nie patrzeć, a po za tym ja to pisałam po ćpaniu, Topaz też mógł ćpać XDD

      No tak xD

      Mh... albo inny Shinigami xD

      Yeeep

      No przegrał życie i tyle xD

      Mh... można tak to ująć xD

      No ni da sę xD

      Yep, miał i to dosyć spore xD

      Ja ni wim xDDD

      No dokładnie xD

      A teraz do ślubu!

      Szczególnie ja x"D

      No bo może, ale przejebane nie dosyć, że wszscy go chcą przelecieć to jeszcze bardziej rzuca się w oczy xd

      Nie taki nowy xD

      No ni xD

      No ale... zobaczysz za rozdział xD

      XDD No widzosz x"D A ja mam tak w zimę idąc doszkoły x"D

      Wiesz, że w sumie bardzo się powstrzymywałam przed dopisaniem tego? XD

      No co? xD

      No bo może xD

      No ni poszedł, specjalnie dla ciebie xD

      Yeeep xD

      No co ty masz do Luci xD

      No nauczył się xD

      Takie sympatycznie w kij xD

      A ja nie pośrednio tak w sumie... *kręci głową* Nie fajny uczuć...

      Mh... wiesz, akurat to były fakty i w sumie pisałam na podstawie tego co sama doświadczałam X"D

      ;^;

      No bardzo biedny ;-;

      yeah... życie jest w kij niesprawiedliwe ;-;

      Jak wszyscy DX

      Ja wiem ;_;

      x"D No mogą... ale taki Matt... X"D

      No i mnie kurwa przejrzała

      No tak x"D

      Dokładnie xDD

      Mnie nie pytaj, ja tylko piszę co usłyszałam, ana wiki też jest to jakże mądre pojęcie... mój brat coś jeszcze też mi wczoraj pieprzył o tym... kurwa... piąta klasa... Newton... kurde co?

      No tak xDD

      No co zrobisz? xD

      Bo Oscar jest smutny, a Theo nie ogarnia co się dzieje xD

      Yep xD

      Tak troszku ;;

      Ja ni wim skąd to wytrzasnęłaś xD
      Się cieszę xD
      Bo może, jeszcze sobie kody na nieśmiertelność wpisał pewnie xD
      Ni rypła xD No tak xD
      Pachnie xD

      Nie ssie jest dobry xD

      Dzięki za... duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny i za resztę i za koma XD

      Usuń